|
|
Autor |
Wiadomość |
Ajka13
Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl
|
Wysłany:
Pon 16:30, 20 Mar 2006 |
|
Zgadzam się z Madziąą...wiem, że jush to pisałam ale świetne opowiadanko Pisz kolejną jak najszybciej
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Evelina
Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pruszków
|
Wysłany:
Pon 18:51, 20 Mar 2006 |
|
co ja mam napisać żby cie zmotywować do tego żebyś częściej pisała opa? Bo ja niemoge się doczekać. Zadłogie jak dlamnie odstępy w twoim pisaniu.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sylas
:-)
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 874
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiedziałeś, że tu jestem Bill ? ;*
|
Wysłany:
Pon 19:17, 20 Mar 2006 |
|
No ale podkreślmy jakie to my jesteśmy kochane, bo wiedząc, że nie ma wszystkiego naraz my cierpliwie czekamy, na kolejną maleńką cząsteczkę opa, które po jakiś [hmm marzenie ;D ] 2 latach złożą się w jedną całość.. Ahh... Dopiero wtedy będzie smutno, bo będziemy wiedziały, że już dalej nic nie będzie ;( Ale mamy jeszcze dwa lata ;D No wenki [ chyba już żczyłam... Nie pamiętam ;PP ] Pozdrawiam ;**
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kamis
:-(
Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Stoszowice
|
Wysłany:
Pon 19:25, 20 Mar 2006 |
|
Wiem, że uwielbiacie długie części dlatego właśnie staram się takie tworzyć... dziękuję, że odwiedzacie moją 'stronkę' i komentujecie za każdym razem nową część... Dla takich ludzi jak WY aż chce się takie coś pisać... Miłego czytanka... Pozdro!!!
*** Część 25 *** ( strach i chwila załamania...)
... Blondyn przywitał się z wielkim rozradowaniem...
- No co ja widze... Witam miłe panie!
- Hejka misiek! - Sabina poczęstowała Endriego soczystym buziakiem w usteczka (hihi)
- Cześć! - Marta.
- Siemka! - przywitała go dziarskim tonem Magda.
- To jak jedziemy autem? ... - Endriu.
- No co ty szkoda dnia... - Marta.
- Drepcedesem... dwójka i krajem i zapier... papier do szpitala... hehehehe- Magda. Cała czwórka ryknęła śmiechem i rzucając takimi tekstami ruszyli w stronę szpitala...
... Po 50 minutach doszli do celu. Oczom Magdy ukazał się wielki pomalowany na biało budynek... Od Andreasa dowiedziała się, że szpital ten został wybudowany 2 lata temu... Wszyscy weszli do środka... powoli wspinali się po schodach na następne piętra... Magda z każdym stąpnięciem na kolejny schodek stawała się coraz bardziej podobna do sciany... W końcu doszli czwarte piętro... Magda weszła na korytarz za Martąm, Sabiną i Andreasem... skierowali się na koniec korytarza gdzie było duże okno, mijali powoli kolejne drzwi do innych pokoji zza których dochodziły ich głośne kaszle... Magda ujżała okrągły stolik i dwa fotele... fotele... fotele...!!!! Już wiedziała kto ukaże się w białym szpitalnym pokoju... Ale jednak nie chciała douścić tej myśli do 'użytku'... Andreas otworzył drzwi... wszedł do środka a za nim Sabina, Magda stała osłupiała dopiero głos Marty dał jej do zrozumienia, że przez chwile była nieobecna myślami...
- Magda coś się stało?
- Nie nic... - Magda.
- Chodź idziemy... - Marta. Dziewczyny weszły do pokoju na łóżku siedział czarnowłosy chłopak kołysząc, najwyraźniej z nudów, nogami, obok niego stał dredziaż z czapką z daszkiem i pakował do granatowej torby jakieś rzeczy...
- Hejka! - powiedział już po niemiecku Endriu - Przyszedłem z koleżankami. - chłopak mrugnął do dredziaża z lekkim uśmieszkiem.
- Cześć jestem Bill. - czarnowłosy podszedł do Marty i uścisnął jej dłoń miał bardzo dziwny fryz... zmarszczył czoło jakby sobie coś przypominał i natrętnie wpatrywał się w niebieskie oczy Marty...
- Cześć jestem Ma... - lekko poddenerwowanej dziewczynie przerwała Sabina.
- To jest Mavis. - Sabina szczerzyła proste białe kiełki do Billa. Chłopak jakby zawiedzony podszedł do Magdy i także się z nią przywitał i tym razem krótkie powitanie przerwała czarnowłosa..
- A to jest Nadin... - Tom, który przed chwilą skończył pakowanie i przyglądał się całemu zajściu teraz wlepiał swoje orzechowe ślepia w Magdę... po czym przywitał się z Martą i podchodząc do 'Nadin' zapytał...
- Czy my się skądś nie znamy...? - po czym patrzył na nią z nadzieją, Magda była przerażone sama niewiedząc czego się boi, pobladła jeszcze bardziej i powoli cofała się do tyłu... chłopak jak i Marta nie wiedzieli co się dzieje reszta zajęta była rozmową nie zważając na Toma, Martę i Magdę... Magda patrzyła to na Toma to na swoją przyjaciółkę nagle złapał się za brzuch lekko się skuliła po czym wybiegła z pokoju...
- Magda...!!! - zawołała Marta.
- Czekaj... - Tom złapał dziewczynę, która chciała pobiec za koleżanką, za rękę.. - jak ty do niej powiedziałaś? - Marta była już poddenerwowana tą sytuacją i tym że uścisk chłopaka na jej ręce był coraz silniejszy...
- Ona ma na imie Magda a nie Nadin, a ja jestem Marta a nie jakaś Mavis...!!!!!!!! A teraz puszczaj!!! - chłopak był w szoku puścił rękę Marty, a ta pobiegła za kumpelką, reszta (Endriu, Bill i Sabina) pytajaco patrzyli na osłupiałego Toma... Marta zbiegała po kolejnych schodkach nie wiedziała teraz co tak wystraszyło Magdę i dlaczego się tak dziwnie zachowała... Wybiegła z budynku i zobaczyła Magdę biegnącą truchtem po ulicy... słońce nadal mocno grzało pomimo tego że powoli zbliżała się godzina szósta... Marta z truydem (na nogach miała szpilki) dogoniła nadal bladą na twarzy kumpelkę...
- Magda czekaj...! - dziewczyna chwyciła Magdę za rękę po czym zatrzymała się i ją aby odetchnąć w końcu przebiegła nie mały kawałek męcząc się na szpilach... - Co się stało??!! - Marta zauważyła, że Magda mocniej przycisnęła rękę na brzuchu, podeszła do krawężnika i usiadła na nim nie zważając na gapiących się, na nią jak na debila przechodniów. Marta uczyniła to samo, przez tą ulicę tylko od czasu do czasu przejeżdżało jakieś auto więc obie mogły spokojnie tam siedzieć.
- Nie wiem... nagle przypomniało mi się jak byłyśmy w moim domu... przypomnieli mi się moi rodzice... pocałunek tego Toma w łazience... i poczułam ostry ból w brzuchu...
- Wiesz co zadzwoń do Sabiny... - powiedziała ,Marta.
- Wiesz normalnie to bym tak zrobiła ale ja dalej mam Polską karte i zanim zdążę co kolwiek powiedzieć to mi z 5 zeta zeżre, a po za tym to co miałabym jej powiedzieć? Hej...- nim Magda dokończyła swoją wypowiedź z jej bojówek dobiegł ją sygnał komórki...
- To Sabina... Co ja mam jej powiedzieć? - Magda.
- Odbierz... Zobaczysz co ona Ci powie... - Marta.
- Nadin? - ze słychawki dobiegł ją zlękniony głos Sabiny.
- Posłuchaj Sabi ja nie mam na imie Nadin, a Marta to nie żadna Mavis...
- Okey! Sorki! Gdzie jesteście? Co się stało? - Sabi. Marta szepnęła tylko Magdzie na ucho...
- Powiedz, że jesteśmy w drodze do domu... - Magda kiwnęła głową na znak zrozumienia i żekła...
- Właśnie zmierzamy do domu...
- Dlaczego? Czy to przez Toma? Powiedział Ci coś głupiego? Nie słuchaj go to pacan... - ze słuchawki Magdę dobiegł zduszony okrzyk protestu...
- Ja wcale nie jestem pacan... Bill jest pacanem...
- Ty jesteś pacan sam słyszałeś... - tym razem usłyszała głos Billa...
- Sabi ja muszę kończyć... Sorka. Zobaczymy się później. - Magda zakończyła połączenie włożyła komórkę do kieszeni spodni i ruszyły dalej...
Dziewczyny doszły do cytrynowo-pomarańczowego domku Magda otworzyła furtkę, obie z Martą przemierzyły podjazd i weszły do domu.
- Ciociu... ! Jesteś w domu...?! - zawołała Magda. Z kuchni wyszła ciotka Mariolka w czerwonym fartuchu w czarne kropki, ręce miała z mąki i z uśmniechem na twarzy przywitała dziewczyny...
- No jak tam...? A gdzie Sabina...?
- Yyyy... - Magda.
- Ona poszła do Andreasa... Miałyśmy z nią zostać ale mnie bardzo bolały nogi od tych szpilek i postanowiłyśmy wrócić do domu ale zaraz pójdziemy pozwiedzać okolice... jest tu może jakiś kiosk albo sklepik... - Marta.
- Hahahahaha... moje drogie kiosk jest tu niedaleko, musicie pójść w lewo, a z trzy kilometry z tąd także idąc w lewo dojdziecie do takiego dość dużego centrum handlowego... - na te słowa Marcie i Magdzie oczy zabłysły promienistym blaskiem "centrum handlowe"... te słowa koiły... - ale tu niedaleko też możecie sobie pochodzić, jest tu jeziorko i taki mały park to naprawde piękne miejsce...
- Ciociu... - Magda weszła do kuchni mijając ciotke w drzwiach - aaa.... ciocia ciast piecze...? - Marta zauważyła jak bvardzo jej kumpelka jest zachwycona widząc jak jej ciotka właśnie podeszła do jednej z misek i poczęła mieszać ciemną masę, którą była czekolada.
- Chcecie skosztować? - ciotka Mariolka wzięła dwie łyżeczki i podała je dziewczynom.
- Możemy proszę pani? - zapytała Marta
- No pewnie moje kochane... A ty Martusiu możesz mówić mi ciociu... wcale się o to nie pogniewam... hehe - dziewczyny zjadły ciepłą czekoladę przeznaczoną na masę do ciasta, potem pobiegły ubrać sobie krótkie spodenki, a Marta przy okazji założyła adidasy (żeby sobie nóżek nie połamać w szpilkach hihihi ). Magda tak jak i jej kumpelka wyglądały świetnie. Magda miała dżinsowe spodenki z naszywkami i gdzie niegdzie poprzyszywanymi cekinami i koralikami kończące się przy samej pupie, a w parze z czarnymi trampkami po kolana cały komplet był fantastyczny. Marta także miała spodenki kończące się przy samej pupie tyle że z samymi koralikami i cekinkami i adidasy. Obie ubrane na sportowo z dodatkiem czegoś pociągającego (hihi). Tak ubrane powiedziały, ze idą zwiedzać resztę okolicy wyszły z domu i tak jak mówiła ciotka Mariolka skręciły w lewo... Magda kątem oka zauważyła Sabinę idącą z trzema chłopakami...
- Marta... Patrz Sabina tam idzie i chyba z Billem, Tomem i tym swoim Andreasem... - Magda.
- Chodź szybciej może nas nie zauważą... - dziewczyny same nie wiedziały dlaczego chcą uniknąć kontaktu z tą paczką... poprostu... przyśpieszyły kroku i zniknęły za zakrętem szły tak jeszcze chwilę aż ujrzały śliczny jedno piętrowy ale sprawiający wrażenie obszernego, domek z balkonem z widokiem na park. Miał on drewniane wykończenia i był ogrodzony żywopłotem wkoło niego rosło pełno drzew, tak jak na przeciw gdzie był piękny zielony park. Dziewczyny skręciły w pierwszą napotkaną alejkę i zagłębiały się pośród drzew szły wolno i wygłupiały się co chwila zagłuszając ciszę swymi śmiechami...
Sabina pożegnała się z Billem i Tomem i razem z Andreasem poszła do swojego domu. Bill i Tom natomiast ruszyli dalej....
Po krótkim czasie chłopcy doszli na miejsce Tom z torbą na ramieniu otworzył furtkę i razem z bratem udali się do domku z drewnianymi wykończeniami... W domu tym pani Simone czekała na swych synów z gorącym objadem... chłopcy czule się z nią przywitali i wszyscy zasiedli do posiłku... po objedzie Bill ukrył się w swoim pokoju, a Tom z coca-colą w ręku wyszedł na balkon, opierając się o barierki i popijając colę usłyszał czyjeś śmiechy... zaczął rozglądać się wokoło myśląc iż ktoś naśmiewa się właśnie z niego, śmiechy dalej trwały a Tom w końcu dostrzegł dwie osoby biegające po parku pomiędzy drzewami... Chłopak ujrzał tam Magdę, która uciekała pomiędzy drzewa przed Martą, która przed chwilą co ją gilgotała... Tom wpadł na pewien mały żart pobiegł do pokoju Billa i powiedział mu kto biega po parku i zapoznał go ze swoim planem... Chłopcy wyszli z domu i po cichu zakradali się do parku... dziewczyny natomiast biegły teraz głębiej zagęszczając się po między drzewa, nie wiedząc iż bliźniacy skradają się tuż za nimi...
- Okey! Ja już nie mogę! Dosyć! - Magda próbowała złapać oddech siadając na ławeczce... Nagle dostała czymś w głowe spojrzała na coś co przed chwilą odbiło się od ziemi... Była to szyszka.
- Kurwa... !! - Magda zaczęła masować sobie obolałe mioejsce w które właśnie dostała owocem drzewa iglastego (hihi).
- Co Ci?- zapytała Marta, która odwróciła się teraz do Magdy bo przed chwila jej uwagę odwróciło coś co śmignęło pomiędzy krzewami.
- Pewnie jakaś piepszona wiewiórka jebła mnie szyszką.... - Marta ryknęła śmiechem a Magda dalej masujac obolały kawałek głowy rzuciła jej wrogie spojrzenie... Marta ponownie się odwróciła i łłłłłuuuupppp Magda kolejny raz dostała szyszką w głowę
- Ja pierdole....!!! Kurwa mać!!!! Cholera jasna!!! Zajebie!!! Powiesze za jaja i zrobie druty telegraficzne!!!! - Madga wstała z ławki i poczęła wyklinać już po niemiecku... Marta lała zaczęła ze śmiechu ponieważ zauważyła że owa wiewiórka ma dredy i siedzi na jednym z drzw liściastych z szyszkami w kiszeniach i brechta się ze śmiechu, mając niezłą zabawe z wkurzania ludzi (Magdy). Wnerwiona na maska dziewczyna pozbierała leżące na ziemi szyszki i małe kamyczki i poczęła rzucać nimi w wiewióra (hihi) z piętnastu szczałów żaden nie trafił do celu... Magda wzięła ostatni zamach...
- Cel.... !!! Pal...!!! - szyszka pofrunęła w powietrze i ... jebnęła Toma prosto między oczy ten omało nie spadł z gałęzi na której się znajdował... a zza krzaków wyskoczył Bill ryczący ze śmiechu widząc całą akcję...
Magda spojrzała na czarnowłosego podniosła kolejną szyszkę zamachnęła się i powaliła chłoptasia oszołomionego szczałem (także między oczy). W między czasie gdy Tom próbował zejść z drzewa a Bill próbował stanąć o własnych nogach, Marta zawołała..
- Magda a teraz wiejemy... !!! hahahaha - dziewczyny uciekły w głąb parku zostawiając poszkodowanych bliźniaków za sobą Ci jednak nie dali za wygraną i zaczęli je gonić. Magda zauważyła że po kilkunastu minutach pościgu chłopcy byli coraz bardziej zmęczeni zawołała...
- I co wiewióry kondycja się odzywa... ?????!!! Hahahahaahha - chłopcu stanęli a Magda i Marta pobiegły okrężną drogą i wróciły lekko zdyszane do domu Sabiny.
- A wam co się stało? - zapytała Sabina, która najwyraźniej nie była już w dobrym nastroju pewnie pokłóciła się z Andreasem.
- Yyyy.. - Magda widziała jak patrzy się na nią Endriu, takim morderczym spojrzeniem obserwował każdy jej ruch. - takie dwa małpiszony... przepraszam takie dwa wiewióry nas goniły po całym parku ale... PRZEPRASZAM ALE MÓGŁBYŚ SIĘ TAK NA MNIE NIE PATRZEĆ STRASZNIE TEGO NIE LUBIĘ!!! - Andreas odrazu spokorniał i spóścił wzrok na co Sabina zareagowała wdzięcznym uśmiechem kierujac go w stronę Magdy. - Więc jak mówiłam goniły nas po całym parku ale my jako zdobywczynie pierwszych medeali w biegach na 1000 metrów zostawiłyśmy ich daleko w tyle...
- Nie mówiąc o tym że byli wczesniej znokautowani rzutem szyszką między ślepia... hehehe - Marta.
- Okey! Sabi ja lece na chate może jutro się spotkamy i pójdziemy wszyscy razem do wesołego miasteczka? - Endriu.
- Dobra misiek to pa! - Sabi ucałowała swego chłopaka po czym on wyszedł i ruszył w stronę swojego domu....
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
KIKA
:(
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 19:26, 20 Mar 2006 |
|
jestemm pierwsza:D ja nawet bez czytania moge powiedzieć że jest napewno rewelacyjne już lece czyta c
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Temcia
:]
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 523
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z krainy snów...:)
|
Wysłany:
Pon 19:51, 20 Mar 2006 |
|
A ja druga:P ale to wcale nie przeszkadza chwalić prawda?? poprostu rewelka!!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sylas
:-)
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 874
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiedziałeś, że tu jestem Bill ? ;*
|
Wysłany:
Wto 18:59, 21 Mar 2006 |
|
Buhahaha szyszką między oczy <lol2> nie no pięęęknee... A to Tom i Bill poznali Magdę i Martę? Bo nie doczytałam się tego ;DD
EDIT:
A ja trzecia, a i tak jestem najlepsza, najmądrzejsza, najładniejsza i najzgrabniejsza, więc bycie trzecią mi nie przeszkadza
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nicky
:-(
Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: POLICE
|
Wysłany:
Wto 20:42, 21 Mar 2006 |
|
nooo na to czekałam proszę o następną bo robi się coraz ciekawiej i ciekawość mnie zżera!!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kamis
:-(
Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Stoszowice
|
Wysłany:
Wto 21:29, 21 Mar 2006 |
|
I, II czy III miejsce nie ważne kto był który ważne, że jesteście...
Tą część dedykuje MeDi i Madzi:** !!!! (co może być dla nich zaskoczeniem) jutro i pojutrze także zadedykuje komuś następne części... a wiedzcie, że te dedykacje są z wdzięczności, każda z tych osób zasłużyła sobie z różnych przyczyn na to
*** Część 26 ***
.... Dziewczyny stały tak jeszcze chwilkę odprowadzając Andreasa wzrokiem do furtki lecz ten wcale nie skręcił w lewo tylko w prawo... Sabina zrobiła dziwną minę ale zeszła z powrotem na ziemię i powiedziała...
- A tak po za tym to, czy któraś z was może mi powiedzieć dlaczego uciekłyście ze szpitala...?
- Nie zrozumiałabyś... - powiedziała Magda po czym zdjęła trampki i poszła do kuchni czując zapach świeżo upieczonego ciasta...
- Nie miej jej tego za złe... poprostu uznałabyś to za coś nie wiarygodnego i zmyślonego... a po za tym to Magda nie chętnie o tym gada... - powiedziała Marta zdejmujac adidasy po czym takze udała się do kuchni a za nią Sabina.
- O już wróciłyście...? Akurat cisto już się upiekło... - ciotka.
- Ja już widzę, że będzie pyszne... - zawołała z zachwytu Marta. W tym momencie do domu wszedł wysoki mężczyzna o kruczoczarnych włosach i brązowych oczach, Sabina natychmiast rzuciła się w objęcia mężczyzny....
- Tata.... !!!
- No hej córcia! - mężczyzna ucałował Sabi.
- David! - ciotka Mariolka także objęła mężczyznę, który ucałował ją w usta.
- No dobra starczy tych uścisków... wyjeżdżam dopiero jutro.... no hej.. spokojnie... przedstawcie mi lepiej te młode damy - powiedział owy David, który próbował zdjąć buty nie przewracając się ( z powodu Sabiny, która dalej wisiała u szyji ojca) - Sabi puść mnie....
- Ah tak to jest Magda mówiłam Ci o niej... - ciotka Mariolka lekko popchnęła Magdę w stronę Davida - A to jest Marta koleżanka Magdy... przyjechała tu na parę tygodni... - teraz wypchała Martę...
- Witam w naszym skromnym domku.... - David mówiąc to począł się śmiać Magda obdarzyła go tylko lekkim uśmiechem - możecie mówić do mnie wujku albo poprostu David... - mężczyzna przywitał się także z Martą...
- No to my pójdziemy... na górę... - powiedziała Magda i razem z Martą szybko wybyły z kuchni zmierzając na drugie piętro... Magda otworzyła drzwi do swojego pokoju...
- Magda...? Czy mogę... pójść do ciebie? Bo nie zbyt dobrze czuję się sama w tym domu...
- No jasne... chodź pogadamy sobie albo pooglądamy telewizję... - Magda. Dziewczyny walnęły się na łóżko Magda włączyła telewizję na jeden z niemieckich programów. Marta bezsensu gapiła się w ekran, a Magda zamyślona wpatrywała się w jabłoń za oknem... Nagla dało się słyszeć pukanie do drzwi...
- Proszę! - z zamyślenia wyrwał Magdę dopiero głos Marty, do pokoju weszła Sabina.
- Hej. Co robicie? - zapytała czarnowłosa.
- Yyyy... ja gapie się w telewizor, a Magda... - Marta popatrzyła na kumpelę, która ponownie nie lkontaktowała... - Magda? - dziewczyna zdziwiona popatrzyła na kumpelkę.
- Co? - Magda.
- Jajco! Sabina przyszła.... - Marta wskazała na Sabi.
- A tak... tak... -Magda posniosła się z łóżka. - Siadaj. - Sabina siadła na łóżko koło Marty.
- Yyy.. Może przeszkadzam? - zapytała.
- Nie no co ty i tak się nudzimy... - Magda.
- Hehe... Mogłybyście dokończyć mi kim były te wiewióry? - Sabi... Magda z rozbawieniem popatrzyła na Martę...
- To byli Tom i Bill... hehe... - Magda. - Tom wlazł na drzewo i rzucał we mnie szyszkami...
- I miał radoche z tego że Magda za każdym razem wyzywała te wiewiórki... tyle że najpierw po polsku a potem po niemiecku... - Marta.
- No... a Bill łaził po krzakach odwracając naszą uwagę...
- Magda się wkurzyła i zaczęła rzucać w Toma tymi szyszkami i trafiła go prosto między ślepia... prawie zleciał... biedaczek hehehe potem z tych krzaków wyleciał Bill brechtając się na całego... i jemu też przypiepszyła szyszką...
- Potem nas gonili ale im uciekłyśmy... i przybiegłyśmy do domu... - dokończyła Magda i wszystkie trzy zaczęły się śmiać...
- A ty czemu byłaś taka naburmuszona.... pokłóciłaś się z Andreasem? - zapytała Marta.
- No... w pewnym sensie tak.... bo zaczął się was czepiać... - Magda zrobiła zdziwioną i lekko wberwioną minę...
- A o co konkretnie mu chodziło? - zapytała...
- O to, że uciekłyście z tego szpitala... i zostawiłyście nas tam jak jakichś debili... no coś takiego powiedział... ale po tym jak tak mu przygadałaś to chyba spokorniał... bo przedtem słowem nie chciał się odezwać... - Sabi. Za oknem powoli robiło się ciemno... dochodziła godzina 21.00...
- No dobra laski idziemy spać?? Bo jutro czeka nas ciężki dzień... jeśli byście chciały to pójdziemy do wesołego miasteczka...
- Okey, ja w to wchodzę... - Marta, Magda rozdziabiła paszczę i okropnie ziewnęła...
- Ja też a teraz pozwolicie, że wybiorę się do czegoś takiego co zwie się łązienką... - Magda wyjęła z szafki swoją piżamę i wyszła z pokoju...
Po dwóch minutach...
- Yyyy... a mógłby mi ktoś pokazać gdzie jest ta cholerna łazienka? - Zapytała Magda , która po chwili znowu pojawiła się w swoim pokoju... Dziewczyny wybuchnęły śmiechem i Sabi poszła pokazać kuzynce gdzie owa łazienka jest a było ich dwie...
- Sabi? A jeśli można spytać gdzie twój tato jutro jedzie? - zapytała Marta gdy Sabina wróciła do pokoju.
- Wyjeżdża do polski na miesiąc.. on tam ma swoją rodzinę... gdzieś nad morzem... byłam tam tylko dwa razy...
Magda wróciła już wypucowana do pokoju i zobaczyła, że Marta i Sabina, które były już przebrane i umyte (a umyły się w drugiej łazience podczas gdy Magda brała prysznic) śpią w jej łóżku (było one dość obszerne). Dziewczyna westchnęła tylko zgasiła światło i usadowiła się obok swoich kumpelek... Noc minęła dość szybko, godzina za godziną, minuta za minutą... Gwiazdy zgasły o świcie, a rozbudzone słońce zaświeciło promiennie nad Magdeburgiem... jego jasne promienie wleciały przez nie zasłonięte wczoraj okno padając akurat na twarz Magdy...
- Oh kurwa... - stękneła zaciskając mocno powieki - Jeszcze chwila... - chciała przewrócić się na drugi bok ale w tym samym momencie zrobiła to Marta rozciągając się na wszystkie boki...
- Jeb.....! Kurwa jego mać! Pierdolony wiewiór....!!! - Magda zleciała na podłogę... Marta i Sabina zbudziły się nagłym hukiem i wyzwiskami Magdy, która dalej nie przytomna leżała twarzą do ziemi na podłodze. Marta przeczołgała się przez kawałek łóżka spoglądając na podłogę...
- Magda... Magda... nic Ci nie jest... łłłłłłłłaaaaaaaaa.... - Marta pożądnie ziewnęła po czym odwróciła się na drugi bok i przywaliła głową w ściane...
- Jedddyyyy.... kuźwa!!! Pierdolło Cię!! - Marta otworzyła oczy i ujżała fioletową ścianę... nie przytomna usiadła na łóżku i rozglądała się po pokoju szukając swoich psiapsiół...
- Ałłłłaaaaaaa!!! - syknęło coś pod kordłą, a owa sama zaczęła się poruszać... Spod niej wylazła Sabina, a jej czarne włosy były rozkudłacone na wszystkie strony... Sabina spojrzała na Martę jak na debila...
- Co mnie tak wcześnie budzisz... ?? ... - i chciała spowtrotem zagłębić się pod cieplutką kołderkę ale...
- Ryp... ! Ałłłaa!!!!!!!! - Sabina spadła na Magdę, która wyrwana ze snu poczęła znowu miotać się i wyzywać wszystko do okoła.
- Ałłłłłłłłłłłaaaaaaaaaaa!!!!!! Jebutło Cię!!!! Małpiszonie głupi... Wepchnę Ci te szyszki do gęby...!!!! Wyrwe jaja i zrobie z nich druty telegraficzne!!! - Magda.
- Ej Nadin!!! To ja Sabi!!! Ałłlaaa!!1 Przestań....!!! - Magda ocknęła się i szeroko otworzyła gały wybałuszając je na Sabine osłaniającą się rękami...
- Yyyy... a tobie co? I co my na podłodze robimy? - zapytała zdziwiona...
- Jeszcze się pytasz??!! Niedość że mnie zwyzywałaś od jakichś małpiszonów to jeszcze zaczęłaś pięściami okładać... Rypło Cię czy jak... A na podłodze leżymy bo... yyy... ja spadłam z łóżka... a ty... yyy.. nie wiem chyba też z niego zleciałaś... - Marta znowu przeciągnęła się i ponownie zaglądneła na podłoge gdzie teraz leżały Magda i Sabina.
- No to może laski podniesiecie swoje zgrabne pupki z tej podłogi i pójdziemy zjeść jakieś śniadanko? - zapytała.
- Patrz nie dość że nas z ciepłego wyra zwaliła to jeszcze się buldoczy żebyśmy się z tej wygodnej podłogi zabierały, czy ty to widzisz? - Magda. ...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
KIKA
:(
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 21:32, 21 Mar 2006 |
|
kochana jesteś że tak często dodajesz zaraz ide czytać ale napowno jest idealnie genialne
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kamis
:-(
Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Stoszowice
|
Wysłany:
Wto 21:40, 21 Mar 2006 |
|
Oj KIKUŚ moja to ja tobie dziękuję, że zawsze czytasz moje opko i dajesz komentarze. Niech Ci to Bozia w dzieciach wynagrodzi dobra kobieto!!! Hihihi
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nicky
:-(
Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: POLICE
|
Wysłany:
Wto 21:43, 21 Mar 2006 |
|
hehehehe nie wiedzialam ze tak szybko dasz notke podobało mi się to z szyszkami dobra ja koncze... bo zaraz sie znowu za bardzo rozpisze! papa i posssdro!!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
KIKA
:(
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 21:46, 21 Mar 2006 |
|
ohhhh przeczytałam Normalnie tak się uśmiałam że muj tatuś tak się ze mnie napieprzał bo co jakiś czas się śmiałam do kompa, no cuż ja to tak ma muj komp widział już tyle akcji że go już nic nie zdziwi o opowiadanko jak zwykle supcio
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kamis
:-(
Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Stoszowice
|
Wysłany:
Śro 20:57, 22 Mar 2006 |
|
Tą część dedykuję Marcie_girl bo to dzięki jej namową i pomocy zaczęłam pisać tu swoje opko... Martuś to dla Ciebie...!!!
*** Część 27 ***
... Dziewczyny usłyszały czyjeś krok... drzwi do pokoju Magdy otworzyły się szeroko...
- A wy co wyprawiacie?? - do pokoju zajrzała ciotka Mariolka i wpatrując się ze zdziwieniem na Magdę i Sabinę leżące na podłodze czekała na odpowiedź...
- Yyyy... my? A tak sobie... - Magda próbowała wymyślić jakąś sensowną odpowiedź...
- Opalamy się...!!! Taki piękny dzionek.... i słonko tak fajnie grzeje... - mówiąc to Sabina wskazała na podłogę gdzie właśnie padały ciepłe promienie słońca...
- No dobra nie ważne... chodźcie zjeść śniadnie i pożegnać się z Davidem... - powiedziała ciotka.
- Aaaaa to tata już jedzie...? Tak wcześnie? Zupełnie o tym zapomniałam! - Sabina od razu zerwała się na równe nogi, pociągnęła za sobą Magdę i szybko wyszła z pokoju mijając swoją "matkę" w drzwiach...
- Chodź Marta zjesz coś dobrego... - Marta zeszła z łóżka i podążyła za swoją "ciotką" na dół do kuchni...
Na dole czekał już David w uściskach swojej jedynej córki...
- Całkiem zapomniałam o tym, że dzisiaj już jedziesz... - powiedziała Sabina.
- Oh Sabi przecież za miesiąc wróce, a po za tym będziesz miała dwie towarzyszki, które przez ten miesiąc zastąpią Ci mnie... - Sabina ucałowała swojego ojca, a ten pożegnał się z Martą i Magdą, po czym uściskał i ucałował. Wziął swoją walizkę, wsadził ją do bagażnika i sam wsiadł do auta... Pomachał jeszcze na pożegnanie czterem kobietom (hihi) i odjechał... Magda żałowała, że nie poznała bliżej swojego wujka...
- No dobra dziewczynki idziemy zrobić sobie coś do jedzenia... - Marta i Sabina wraz z ciotką udały się z powrotem do domu, a Magda jeszcze chwilkę napawała się ciepłem tego letniego dnia... po czym także udała się do domu. Wszyscy zjedli śniadanie, ciotka zabrała się za mycie naczyń, a dziewczyny poszły się ubrać. Po 10 minutach Magda wyszła ze swojego pokoju miała na sobie te same krótkie spodenki co wczorajszego dnia jej bluzka była na ramiączkach tym razem w niebieskie moro i o dziwo oczy podkreśliła fioletową kredką aby nadać im tajemniczego wyrazu... Marta także miała na sobie te same spodenki co dnia wczorajszego (oczywiście tak jak Magda całą resztę zmieniła hihi) Sabina ubrała czarne rybaczki i bluzkę w jej ulubionym niezkazitelnym kolorze (niebieskim).
- Dziewczyny może wyniesiemy sobie stolik i trzy krzesła na balkon? - zapytała Sabina.
- A wy macie balkon? - zapytała Magda.
- No jasne! Nie mów, że nie zauważyłaś tego balkonu, który jest nad gankiem?!
- Ale ja go nie widziałam...
- Szczerze mówiąc ja też nie zwróciłam uwagi... - Marta. Dziewczyny stały na korytarzu na drugim piętrze przed drzwiami do pokoju Magdy. Sabina odwróciła się do ściany chwyciła za listwy i odsunęła, rozsuwane drzwi, na boki. Oczom Magdy i Marty ukazały się jeszcze jedne drzwi... drzwi balkonowe prowadzące już na zewnątrz...
- Nie załe zamaskowanie... hehehe - dodała Marta widząc jednoczęśnie zaskoczenie Magdy.
- Buhahahahaha!!! - Sabi wybuchła śmiechem... otworzyła drzwi i wyszła na zewnątrz co także uczyniły pozostałe dwie...
- Nie no poprostu czad... chciałabym tu mieszkać...!!! - zawołała Magda uradowana wpatrując się na przepiękne widoki w połowie zasłonięte gałęziami z prawej strony jabłoni, a z lewej czereśni.
- No dobra laski to poprzynośmy sobie tu te rzeczy i może zacznijmy się opalać... !? - Sabina.
- Ja jestem za!!! - wykrzyknęła Magda i pierwasza poleciała na korytarz...
- Zaraz się wróci bo nie będzie wiedzieć co przynieść... hehe - oświadczyła Marta. Po chwili w wejściu na balkon stanęła Magda (tak jak mówiła Marta)...
- No to co przynieść? - zapytała... a dziewczyny ryknęły śmiechem... i dopiero za Sabiną ruszyły aby z jednego z pokoju wziąść okrągły stolik i trzy leżaki z małego pomieszczenia używanego jako kantorek na różne nie zbyt często używane rzeczy... Gdy wszystko zostało wniesione pozostało tylko przebrać się w stroje kąpielowe (na co Marta i Magda były przygotowane) wziąść coś zimnego do picia i opalać się na brązowo... hihi
Dochodziła godzina dziesiąta Magda podłapała kolor złotawo-brązowy i uznała, że jak na pierwszy raz wystarczy... Przysunęła swój leżak bliżej czereśni, której gałęzie z pysznymi owocami sięgały pod okno pokoju Sabiny i balkon... i poczęła się nimi zajadać...
- Sabi? - zapytała nagle...
- No...? - mruknęła coś dziewczyna.
- Czy masz gdzieś w garażu kilka metrów długiej i grubej liny?
- No... chyba tak, a co?
- Nie nic tak sobie pomyślałam, że na jabłoni można by było zrobić z dwie huśtawki...
- Yhy... wiesz to nawet dobry pomysł... - Sabi. Magda wstała z leżaka..
- Zaraz przyjdę...
- Okey... - mruknęły obie Marta i Sabina nie otwierając oczu... Magda założyła na swój pomarańczowy w kolorowe kwiatki strój kompielowy bluzkę w niebieskie moro i krótkie spodenki i poszła na dół do salonu gdzie zastała swoją ciotkę czytającą jakąś książkę...
- Ciociu...? - Magda.
- Tak Nadin? - Magda kolejny raz zignorowała swe drugir imie, którego używały jej ciotka i Sabina...
- Czy... bo... yyy... wpadłam na pomysł... bo na jabłoni można by było zrobić takie dwie huśtawki... i chciałam się cioci zapytać czy mogłabym je zrobić... - ciotka spojrzała na Magdę zza swojej lektury ...
- Jeśli potrafisz to zrobić i zrobisz to... to masz na to moje pozwolenie... - Magda od razu cała rozpromieniała...
- Aha ciociu a ma może ciocia gdzieś kilka metrów liny i z dwie solidne deski?
- Tak jasne... - ciotka Mariolka wstała i znaczącym gestem ręki machnęła nią dając znak Magdzie aby za nią poszła... Magda ubrała swoje trampki po kolana... Wyszły na dwór i udały się do średniej wielkości przybudówki co jak wywnioskowała Magda służyło jako garaż... Ciotka sięgnęła do jednej z szafek i wyjęła z niej ogromny i dość ciężki zwój grubej liny po czym podała go Magdzie potem wzięła nóż, który leżał na blacie owej szafki i poszły do kolejnego pomieszczenia gdzie znadowały się deski i klocki na opał, ciotka wybrała dwie grube dechy i zaniosła je do ogrodu, w którym rosła jabłoń...
- Dzięki ciociu... - powiedziała.
- Nie ma za co moja kochana... bawcie się dobrze tylko krzywdy sobie nie zrób i nie spadnij z tego drzewa... - ciotka dała ostatnie kazanie po czym obie poszły do domu tyle, że ciotka do salonu (jak sądziła Magda aby ponownie zagłębić się w lekturze) a dziewczyna udała się na drugie piętro na balkon niosąc dość ciężką linę i nóż.
- Dziewczyno co ty z tym będziesz robić? - Marta, która także ubrana była już w spodenki ale dalej na sobie miała górę od kositumu, ze zdziwienia przerwała nacieranie pleców Sabiny olejkiem...
- Huśtawki... - odpowiedziała Magda.
- Że co?
- Jajco!! Huśtawki takie coś co się buja... - Magda tłumaczyła sugestię kumpeli jak małemu dziecku...
- Wiem co to jest huśtawka ciołku... ale po co je robisz..?
- Bo mi się nudzi, a po za tym to uspokaja... takie bujanie się w letnie wieczory - ostatnie słowa Magda wypowiedziała z naciskiem jakby spodziewała się iż Marta znowu zada jakieś głupkowate pytanie...
- A jak masz zamiar się dostać na to drzewo? - zapytała tym razem Sabina....
- A zobacz z łaski swojej na to drzewo - Magda wskazała na jabłoń - Jedna gruba i jak widać dość solidna gałąź znajduje się tuż koło barierek, a druga jest pod parapetem mojego okna tak więc jak widzicie mam dwa wyjścia albo dostać się na to drzewo przez okno bądź przez barierki...
- Albo wspiąć się na nie od dołu... - Sabina.
- Albo zaryć zadkiem o ziemie zlatując z jednej z tych gałęzi... hehehehehe - Marta.
- Śmiej się śmiej ale później pierwsza będziesz chciała się pobujać... - mówiąc to Marta już wspinała się z liną na ramieniu po gałęzi i z nożem w kieszeni spodenek, znalazła odpowiedni kawałek na zawiązanie lin... odmierzyła liną konieczną jej długość po czym odcięła jej koniec, a drugi mocno przywiązała do gałęzi to samo zrobiła z drugim kawałkiem liny...
Marta skończyła smarowanie olejkiem Sabiny, oparła się o barierki i obserwowała wyczyny Magdy ta już przechodziła po drzewie aby kolejne dwa kawałki liny przywieścić na drugiej gałęzi, która rosła w stronę ulicy... W tym czasie po chodniku szli Andreas, Bill i Tom, wyglądało na to, że byli u tego pierwszego... Andreas i Bill byliby poszli dalej gdyby nie Tom, ( który ma radary na baby w tym swoim łebku (hihi)) ujrzał Martę w samych spodenkach i staniku od stroju i od razu zatrzymał się przed domem Sabiny nie zauważając skradającej się po gałęziach Magdy.
- No no takie widoki to jabym mógł oglądać co dziennie!!! - zawołał. Marta, która dopiero teraz zobaczyła lampiącego się na nią Toma już miała odrzec mu coś w stylu "Radziłabym Ci się stamtąd zmyć jeśli nie chcesz znowu dostać czymś w łeb" ale widząc Magdę, która przykładając sobie palec do ust chciała aby Marta nie powiedziała czegoś co zdradziłoby jej obecność na drzewie, odrzekła...
- Nie no wiewiór przylazł... Sabi chciałaś zobaczyć tego zwierza, który gonił nas po parku, więc patrz... - w tym momencie na chodniku koło Toma pojawiła się reszta towarzystwa i także poczęli się gapić jak sroka w krocze...(czy jakoś tak) (hihi) Sabina podeszła do barierek nie zwarzając na to, że i ona jest w stroju kompielowym... Magda zrzuciła ostatni kawałek przywiązanej liny co umknęło chłopakom...
- Nie no jeszcze lepiej patrz Endriu! A gdzie ta trzecia? Czekaj Magda tak? - zawołał Tom. Magda w tym czasie odwróciła się by pokazać dziewczynom aby siedziały cicho i powoli skradała się przemierzajac gałąź aby być bliżej chłopaków.
- A nie wiemy gdzieś tu się kręciła. A wy co na jakieś laski chodzicie?! Co?! Ja to wiedziałam, że ty Endriu cos na boki kręcisz?! - zawołała Sabi.
- Nie no co ty kociak! - Endriu najwyraźniej nie spodziewał się iż jego dziewczynie mogą takie rzeczy przyjść do głowy... Magda w tym czasie urwała kilka niedojrzałych jabłek i przymierzała się do rzutu. Marta nie mogła powstrzymać się od parsknięcia śmiechem i przesunęła się bardziej w lewo aby zasłonić swoją twarz liśćmi i gałęziami... Sabina mimo tego iż także bawił ją widok Magdy leżącej już praktycznie na grubej gałęzi i dalej mierzącą jak już dało się zauważyć w Toma, zachowała kamienną twarz i nie dała po sobie poznać iż chce się jej śmiać, stała sztywno i zachowując pozory patrzyła podejrzliwym wzrokiem na swojego chłopaka zerkajac od czasu do czasu na Magdę. Marta uznała, że woli jednak widzieć cały ten cyrk i przysunęła się do Sabiny.
- Może to i dobrze bo ona jakaś dziwna jest! - powiedział Tom.
- Dla Ciebie każda laska, która woli spodnie od krótkiej spódniczki, jest dziwna.! - Bill stawił się za (dla nich nie obecną przy tej rozmowie) Magdę.
- A co ty jej tak bronisz! Może się zabujałeś?! - Tom najwyraźniej chciał ośmieszyć swojego brata...
- Nawet Endriu wie,ze podoba mi się ktoś inny... - zaczął Bill.
- A poza tym to ty cały czas o niej gadasz więc dlaczego teraz się od tego wtkręcasz?! - Andreas.
- Bo on mi się wcale nie podoba, wygląda jak pasztet! - Sabina jak i Marta spojrzały na gałąź na której siedziała owa tematyczna dziewczyna.
W końcu Magda zdecydowała się nie przedłużać takiej okazji słysząc przy okazji coś takiego i cisnęła z całej siły w Tomcia dredka.
- Jeb....!!!!!! Aaałłłłłłłłłłłaaaaa!!! - Tom spojrzał na drzewo ale niczego nie zobaczył, Sabina i Marta parsknęły śmiechem tak jak Endriu i Bill. Tom masując sobie czubek głowu mamrotał pod nosem coś co miało zapewne znaczyć "Piepszone drzewo!".
- A widzisz nawet drzewo uważa, że kłamiesz... ! - zawołała Sabina, próbując przekrzyczeć rozchichotanych przyjaciół.
- I tak tego nie odwołam...! - jeb! - Aaaałłłłłłłłłłłłłaaaaaa!!!! - Tom ponownie dostał w łeb... wznosząc wzrok do góry starał się dostrzec co po raz kolejny rypło w niego jabłkiem i..... przed oczami ujrzał gwiazdki i okrzyk radości....
- Znowu prosto między ślepia!!!!!!!!!!! - Tom próbował ustać na nogach, a po linie zjechała rozchichotana Magda nie mogąc powstrzymać ataku śmiechu... wszyscy śmiali się w niebogłosy, a Tom masował śliwkę, którą miał jeszcze z wczorajszego wieczoru.....
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mavis
:-(
Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Śro 21:20, 22 Mar 2006 |
|
Oh dziękuję za dedykacje...
Naprawdę dziękuję...
Cieszę się, że cię wtedy namówiłam.
teraz każdy może czytać twoje wspaniałe opowiadanko
Pozdrawiam
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
| |