Kate ;*
:-(
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 203
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Warszawy :)
|
Wysłany:
Nie 21:08, 05 Lis 2006 |
|
Będzie to trochę dziwna jednopartówka. Nawet dla mnie. Ale cóż..
Tak jakoś się ogarnęłam i coś zaskrobałam
_____________________________________________________________
Siedzę tutaj, gdzie mnie zostawiłeś. Każdy krok do przodu brzmi jak wyrok- w Twoich ustach. Moja przyszłość jest zapisana. Wiesz, co mnie czeka. Ale nie przyjdziesz.
A teraz zapisuje to, czego Ty nigdy nie wypowiedziałeś i otwieram drzwi, przez które nie chciałeś mnie przepuścić. Nie boję się, że coś może mnie zniszczyć. Na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Na policzku łza. Wszystkie uczucia, które ukrywałam eksplodowały. Teraz nie potrafię już ich ujarzmić. Uciekają.
Miłość, której nigdy nie zaznałam. A wierzyłam, że Twoje słowa uczynią mnie szczęśliwą, że Twoje dłonie ocieplą moją zranioną duszą i dadzą mi nadzieję.
Naiwna..
Przyjaźń, której mi nie dałeś. Puste słowa, gesty, które tuszowały to, czego ja nie dostrzegałam. Byłeś dobrym aktorem. Ale teraz Twoja twarz obok mojej zanikła. Maska, za którą się ukrywałeś została tam, gdzie mnie zostawiłeś. Ale ja już jej nie potrzebuję.
Uważasz, że moje życie należało do Ciebie. Tak, mogłeś mnie mieć. Owijałeś naiwną, zbłąkaną duszę wokół palca. Pozwoliłeś uwierzyć. Ale za to Ci dziękuję., Dzięki Tobie zrozumiałam.
Gdy zamykałam oczy Ty wkradałeś mi się do głowy i lekko unosiłeś moje ciało do góry. Myślałam, że to coś znaczy. Ale teraz wiem, wiem, że to była tylko rozpacz.
Byłam samotna, gdy Ciebie nie było. Ale w Twoich ramionach, moje zmysły odlatywały. Potrafiłeś zawładnąć moim umysłem… choćby po to, żeby później brutalnie rzucić mnie na ziemię. Umierałam tutaj. Na tej podłodze, gdzie chowałam swoje uczucia, albo gdzie Ty je schowałeś. A teraz jestem za tymi drzwiami. I żaden podmuch wiatru nie zwali mnie z nóg. Nie cofnę się.
Widzisz mnie, prawda? Tylko udajesz, że patrzysz wprost przed siebie. Ukryłam się za zakrętem. Ale Ty już mnie skreśliłeś. Nie wierzysz, że mi się uda?
Idiota…
Nie próbuję Ci wytłumaczyć, i tak nie zrozumiesz. Może słowa prawdy są zbyt trudne, żebyś dzięki nim pozbył się pozorów?
Ale Ty znowu zakładasz maskę. I czujesz się silny. Chcesz uratować kolejną martwą duszę nim odejdzie? I nim znowu umrze tutaj, na tej podłodze?
Morderca…
Lubisz, gdy nazywam Cię po imieniu? Ale właściwie jak Ty się nazywasz? Śmiejesz się.
A teraz powiem Ci, dziękuję. Trochę to skomplikowane? Spróbuję streścić.
Dwa odległe bieguny nie zawsze się przyciągają. Skoro myślałeś, że zginę bez Ciebie, to znak, że jednak pomogłeś mi wstać. Mój bezimienny. Dlaczego mój? Bez Ciebie nic by się nie zdarzyło. Byłabym martwa. Dziękuję. Dzięki Tobie zrozumiałam..
Prawdziwe zło jest bezimienne… ale pociąga za sobą dobro. I obie wartości się wyrównują.
A potem giniesz. A na podłogę spada kolejna maska.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|