Autor |
Wiadomość |
Joq
Gość
|
Wysłany:
Pon 14:56, 26 Cze 2006 |
|
Opss... ja go czytałam już dawno, ale nie skomentowałam wybacz mi to Nie wiem co powiedzieć... to było jak zawsze super bardzo wciągnęłaś mnie tym opowiadaniem... tak, że jak tylko skończę czytać jedną część to już chcę więcej...
czekam na kolejne części pozdrawiam i baw się dobrze...
|
|
|
|
|
|
|
Vampirek
:-(
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z popiołów, jak feniks;)
|
Wysłany:
Pon 17:29, 26 Cze 2006 |
|
Dopiero teraz się zebrałam i przeczytałam całość od razu... Muszę chwile ochłonąc
Chiwle później :
Na poczatku podobało mi się średnio, ale z każdym odcinkiem było coraz lepiej Rozmowy Billa i Melody są zabójcze Teraz jestem na etapie podoba mi sie bardzo Czekam na ciag dalszy
Tylko jedna rzecz mna wstrząsnęła: obecność piosenek Hilary Duff... Ogromny minus, ale starałam sie je pomijać I było wspaniale
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
April
:(
Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 8:54, 30 Cze 2006 |
|
Zacznę może od tego:
Cytat: |
Tylko jedna rzecz mna wstrząsnęła: obecność piosenek Hilary Duff... Ogromny minus, ale starałam sie je pomijać |
Rozumiem, że można nie darzyć sympatią jakiejś gwiazdy, bo to jest normalne, tylko dziwi mnie fakt, że nie pasuje Ci piosenka, bo śpiewa ją ktoś, kogo TY nie lubisz. Ja piosenki do opowiadania wybieram na chybił trafił, jeżeli tekst pasuje wklejam - jeżeli nie - zostawiam i wszystko jakoś mi pasuje. No cóż, już kiedyś pisałam - nie ma tolerancji.
Koniec tego tematu.
Dzisiaj piszę (jak myślę) po raz ostatni. Jutro wyjeżdzam w końcu na ten obóz, co prawda DO TERAZ nie jestem spakowana(ba! ja nawet nie zaczęłam się pakować), ale przeżyje. Właśnie dlatego chcę się pożegnać XD Żeby potem nie było, ale to na końcu.
To jest temat z moim opowiadaniem, więc mam niusy, ostatnio robiłam sobie plan zakończenia opowiadania i... ee.. miało być 14 części, wczoraj wyszło mi 18, mam nadzieję, że skrócę i wyjdzie mniej, bo już nie mam siły. Jedna moja część to całe opo Kamy! (taa.. przeczytam je Kamuś na obozie do poduszki ;*). Nie moja wina. Nie umiem pisać krótszych! Dziewiąta część powinna pojawić się po moim przyjeździe, ale ostrzegam - nie będzie wciągająca xD.
Soł nał, chciałam wszystkim życzyć udanych wakacji (taak wiem, dopiero się zaczęły), haa... pogody (bo u nas ostatnio z nią coś niebardzo...), poznania cudownych ludziów i przede wszystkim - uśmiechu. Haa.. A teraz coś ode mnie:
shiruśś - mam nadzieję, że jak wrócisz to przeczytasz! W każdym razie mam nadzieję (och, powtarzam się - emocje), że kolonia się udała i że załapałaś jakiegoś Czecha i... PRZYWIOZŁAŚ MI CZERWONE SPODENKI Z RUMIEŃCAMI?! Ha! I jesteś opalona, szczęśliwa i gotowa na moje zanudzanie! A tak nawiasem, to potem mi oppoowiesz jak było - ja relację zdawałam! Ha! Buzi:*
Jolene, ech Ty moja "kiedyś było inaczej" XD Chyba. W każdym razie ze mną się nie pożegnałaś! Jak mogłaś (foch) XD Dobra nic nie rozumiem, ale mam nadzieję, że znajdziesz televizor we Włoszech i pooglądasz finał! Ha i życzę wyleczenia się w kompleksów (jeżeli takowe posiadasz, w co wątpię), bo Włoszki to... *rzygi*. Miiłeeego wypoczynku ;*
No i całej reszcie, tamto wyżej to wyjątek od reguły XD
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Agata_Boss
:]
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd:)
|
Wysłany:
Śro 15:27, 05 Lip 2006 |
|
Taa April, masz racje, w ogole nikt tego nie czyta, a te ponad 90 odp do tematu to tak jakos same sie nabily:)
Ja czytam od poczatku i bede czytala do konca. Fakt, nie umiem napisac sensownego komentarza, nie potrafie wyrazic slowami jak bardzo mi sie podoba to opowiadanie. Czytam kazda czesc od deski do deski i nigdy nie uwazalam, ze ktoras jest nudna. I sama zdecydujesz, kiedy bedzie najlepiej to zakonczyc.
Jest "slicznie, pieknie, czekam na czesc kolejna"
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 20:57, 11 Lip 2006 |
|
Ha, April...
Mnie natura obdarzyła najtezszym umysłem w mojej rodzinie, dlatego wpadłam na taki genialny pomysł, żeby sobie ten odcinek wydrukować i go czytać w drodze na sląsk (do tej cholernej krainy jechalam prawie 10 godzin :/ a łatwo nie bylo - choroba lokomocyjna)
No i mi sie nudziło, to sobie czytałam ten odcinek...nie raz, nie dwa tylko cztery xD
jak każdy...jak zawsze...uwazam że był cudowny i już się tak strasznie nie moge doczekać nastepnego...
Kocham to opowiadanie tak bardzo, że wydrukowalam sobie wszystkie części i nosze w torbie xD
slicznie...
a teraz mój wniosek i zażalenie:
TYLKO 18 ODCINKóW?! Buuu :(
Ja napiszę petycje, roześlę po Polsce i zobaczysz, jeszcze wyciągniesz te 25 ;) za brdzo Cie kocham, żeby pozwolić Ci tak szybko zakończyć tą erotyczną historię :P
a teraz sprawa innej natury: na kolonii było cudownie!!! po prostu nieziemsko...a te Twoje czerwone spodenki sie chyba w jakiejś jaskini zaszyły, bo żaden Czech nie miał czerwonych spodenek :( (a propo czechów...Engel był taaaki cudny :D )
Kocham Cię :* i czekam :*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
April
:(
Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 17:27, 30 Lip 2006 |
|
Wróciłaaaam!!! Obiecałam, że skończe opo, musiałam je skończyć. Choćby dlatego, że włożyłam w nie tyle serca. Tyle siebie. Co prawda powiedziałam shirze, że je zawieszę i nie dodam kolejnych części, ale spisałam wszystko dokońca jak nie miałam neta i... jakos tak wyszło. Dobra w każdym razie wiem, że na początku to opowiadanie czytało więcej osób, teraz - tylko nieliczni... Szczerze to mnie to nie obchodzi. Ma 17 części, które już sobie mieszkają na moim kompie. Będą się już pojawiać w miarę regularnie.
Dziękuję tylko tym, którzy na to zasłużyli i cieszę się, że jest, tak jak jest. Jeszcze 10 część będzie długa, potem będą krótsze...
Dedykację wsadzę jutro wraz z 10 partem. Jutro dam większe info i inne te moje newsy .
Dobra już mi się nie podoba. Przeczytałam i jest za dużo dialogów. Już koniec. Świeeetnie. Nie ma co April rlz ;(. Kolejna część będzie lepsza i... smutniejsza. Ee... przynajmniej tak sądzę.
Część dziewiąta: Most Zmian
-Jeeesteeem! – Do pokoju wtargnęła Melody, w kolejnych oryginalnych spodniach i czarnym topie, ale popełniła błąd. Jaki? Nie zapukała. Poskutkowało to tym, że po raz pierwszy zobaczyła Billa bez koszulki i... Chyba nie w ten sposób sobie to wyobrażała... Jednak musiała improwizować i nie wpadać w panikę, dlatego...
-U... Kaulitz, jaki ty jesteś chudy...
Jednakże, Bill zbytnio się tym nie przejął, a może? Popatrzył na Mel jakimś zupełnie innym wzrokiem. Takim, którego nigdy wcześniej nie widziała... Powoli zaczął się do niej zbliżać
-Ee.. Bill? – Zapytała zaskoczona.
-Coś nie tak? – Uśmiechnął się.
„Cholera! W co ja się wpakowałam...”
-Co Ty robisz?
Nie usłyszała odpowiedzi, Czarnowłosy w dalszym ciągu zbliżał się do zrozpaczonej dziewczyny...
-Więc, co chciałaś mi powiedzieć? – Spytał, patrząc jej prosto w oczy.
-Nie... Już nic.
Dotknął jej policzka – Może jednak?
-A no tak... Chciałam powiedzieć, że... – Mel odzyskała zdrowy rozsądek i przejechała palcem po lichej klacie Młodszego Kaulitza.
„Uda mi się... Kaulitz jesteśmy przyjaciółmi – nic więcej... Chyba.. Nie! Na pewno!”
W brązowych oczkach ukazała się nadzieja...
-Że... Jesteś za chudy – dokończyła, ale Kaulitz przysunął się jeszcze bliżej – Niby gdzie?!
„Tego nie przewidziałam. Zaraz zrobię coś, czego będę żałować! Mel myśl!”
Powoli odsunęła się od niego i dopiero, gdy znalazła się w bezpiecznej odległości powiedziała
-Ogólnie... To nie nadajesz się.
-Do?
Uśmiechnęła się.
„Matko! To silniejsze ode mnie! Dlaczego ja się tak dziwnie czuję?! Mel wyjdź stąd!”
-Jeżeli myślisz o tym, o czym ja pomyślałem, to mogę Ci pokazać, jak bardzo się mylisz...
-Bill... A co z zakupami? – Rozpaczliwie próbowała zmienić temat.
-One... Nie uciekną, a Ty... Owszem – mówił, nie spuszczając z niej wzroku.
-Nie podchodź do mnie... Bo... Sobie pomyślę coś, czego byś nie chciał chyba i wyjdę...
Na twarzy Kaulitza pojawił się znak zapytania.
-Nie wrócę...
-Ee...
-Przestań!
Uśmiechnął się:
-Boisz się mnie.
„Taa...”
-Nie boję się Ciebie!
-Na pewno? – Posmutniała...
–Mel, o co chodzi?
-Ja chyba bardziej boję się siebie...
-Przecież...
-Nieważne. Idziemy?
-Może jednak? Możemy przełożyć!
-Nie... Potem nie będzie czasu.
-W takim razie, pani przodem!
*
„Fuck, fuck, fuck!”
-To, od czego zaczynamy?
„Fuck Fuck Fuck, Mel jesteś nienormalna!!!”
-Nie mam pojęcia.
-To może spodnie?
-Obsesja?
-Nie, co innego.
-Co?
-Wyyyybierzesz mi spoooooodnie? – Zrobił błagalne oczka.
-Że, co? – Mel jeszcze nie do końca kojarzyła, co się dzieje wokół niej, myślała o Czarnowłosym.
-Proooszę...
-O co? A. Ta spoko. Nie ma sprawy.
-Mam pomysł, powiedział, gdy dostali się do środka olbrzymiego domu towarowego
-Gratulacje?
-Po 2!
-Co po dwa?
-Wybiorę dwie pary Tobie, a Ty mi.
-Ee.. Ok.
„Jak myślisz, że kupię spodnie wybrane przez Ciebie Kaulitz. To się mylisz. Nie z Twoim gustem.”
Bill oddalił się, a mel zaczęła szukać spodni dla niego.
„Zrobimy z Billa, Toma! Albo coś koło tego!”
Szybko znalazła parę spodni, które jej się strasznie spodobały. Z drugą miała problem.
-Czekam w przebieralni – usłyszała.
„Te... To robimy wyliczankę...
...
TE!”
Wyciągnęła parę postrzępionych dżinsów.
„Ee.. Mogą być.”
Udała się w stronę przebieralni.
-Gdzie...? – Nie dokończyła, bo ktoś wciągnął ją do środku.
-Zwariowałeś?!
-Chyba trochę. – Uśmiechnął się.
-Dobra masz, podała mu dwa wieszaki
-Ehee...
-Moje?
Mel chciała opuścić niewielkie pomieszczenie, ale Bill złapał ją za nadgarstek
-Zostajesz tu. Co sobie pomyślą ludzie, jak ktoś zobaczy Cię wychodzącą?
-Nie przesadzasz?! Uważasz, że lepiej by było, jakbyśmy wyszli razem?!
-A co my takiego robimy, że mają sobie coś pomyśleć?!
-Właśnie nie wiem, co my tu robimy w ogóle. CO JA TU ROBIE?!
-Pozwól, że Ci powiem: Mierzysz spodnie.
-Ja moich nie widziałam.
-Proszę – podał jej wieszaki.
-To nie są męskie spodnie? – Spytała.
-Nie! Masz drugie.
-Te są spoko, tamtych- wskazała na krwistoczerwone spodnie W paski-nie mierzę
-Wiedziałem!
-Co?
-Że ich nie zmierzysz!
-Odwróć się.
-Dlaczego?
-Bo chcę zmierzyć spodnie?!
-Ja też.
-WYCHODZĘ!
-Myślisz, że Cię stąd wypuszczę?
-To sam wyjdź!
-Nie możesz sie przebrac normalnie? Przeciez nie gryze!
Westchnęła.
-No i się pośpiesz. Bo mam niespodziankę.
-JAKA?!
-Przebieram się.
-Musisz?
-Raczej...
Bill ściągnął spodnie, Mel odwróciła się i zrobiła to samo.
Po chwili.
-Uuu... Bill! Pięęęknie! Wyglądasz jak... Śliczznie Ci tak...
-Słucham?! – Chłopak zrobił głupią minę.
-Naprawdę mi się podoba!
-Komplementujesz mnie...
-No i?
-Cieszę się! Odwróć się... Fajnie.
Podobasz mi się. Wszystkim się podobasz. – Znowu ten błysk w oczkach,
-Coooo?
-Przestań!
-Ale co ja robię? – Wyciągnął rękę i...
Mel go za nią złapała.
-Nie dotykaj mnie.
-Dlaczemu?
-Bo...
-Ej! Przecież nic Ci nie zrobię...
Uśmiechnał się.
-Bill...
Przytulił ją, wiedział, o co chodzi.
I wtem...
PSTRYK!
-ZAAAaabiję! – Czarnowłosy próbował gonić fotografa, ale napotkał na sprzeciw Mel.
-On i tak ucieknie, a Ty stracisz możliwość dalszych zakupów ze mną...
Chłopak wyraźnie nie miał na to ochoty, więc westchnął i ruszył za zadowoloną Blondynką.
-Tee... – Zaczął, gdy ją dogonił – Mam lepszy pomysł!
-Oho, zaczyna się! Słucham Cię.
-Idziemy w fajne miejsce!
-Że co? – Mel nie lubiła, gdy Młodszy Kaulitz specjalnie podawał suche informacje.
-Idziemy na molo.
-E?
-A i w pobliżu jest cudowny most!
-A zakupy?
-Wydaje mi się, że już je zrobiliśmy – wskazał na torby ze spodniami.
-Kiedyś z Tobą zwariuję.
-Zawsze do usług!
-Dobra, to gdzie teraz?
-Raczej tędy... – Wskazał na mało ruchliwą uliczkę po prawej stronie
-Ale jak ktoś poprosi Cię o autograf, pójdę sobie.
-Aaaaniołku, to jest praca!
-Skończ!
Przemierzali kolejne uliczki, oglądając wystawy sklepów, rozmawiając i śmiejąc się z mało istotnych rzeczy... Aż w końcu, oczom Melody ukazało się stare, opuszczone molo. Popatrzyła zdziwiona na towarzysza, ale ten, jak zwykle się uśmiechnął i pociągnął ją w stronę drewnianej kondygnacji.
-Może jakieś wyjaśnienia? – Spytała, gdy usiedli na krawędzi.
-Wyjaśnienia? – Spytał, choć dobrze wiedział, o co chodzi – proszę bardzo – znowu się uśmiechnął – mogę Ci wszystko wyjaśnić, tylko... Powiedz, co...
-Maamuusiu, nie mogę z nim!
Mel wstala, Bill zrobił to samo.
„Znowu to samo. Muszę coś wymyślić, bo inaczej zrobię w końcu coś, czego będę żałowała!”
-Ha! Mam! Robimy wyścigi!
-Że, co, proszę?
-Kto pierwszy do mostu, wygrywa!
-A, co z nagrodą?
-A fakt... Niech pomyślę...
-Aniołku a co powiesz na układ?
-UKŁAD?
-Ja wygram – kupujesz mi coś na tym moście, Ty wygrasz- ja tobie, stoi?
-No raczej...
-So...
START!
Mel biegła jak szalona – specjalnie. Bill od początku chciał, by to ona wygrała. Dlatego- a może nie tylko – dał jej wygrać. Poza tym, znał miasto lepiej niż ona i... Most też.
-Pieeeeeeeerwsza! – Niebieskooka rzuciła się na szuję Czarnowłosemu, który przybiegł tuż po niej...
-Ukartowałeś to!
-Nie! Ja jestem grzeczny!
-Aha, Aha! Jak ty jesteś grzeczny, to ja...
-Jestem i już- przerwał jej – chwycił ją za rękę – Idziemy!
Drogę, którą mogli pokonać w dziesięć minut, zaliczyli w trzydzieści. No cóż, ale tak to już jest jak zamiast iść prosto ciągle się zatrzymuje i próbuje strącić towarzysza do wody...
-Wiesz, co? Jak nie chcesz, nie musimy iść na ten most – zaczął Bill.
-Próbujesz się wykręcić? Nie ma mowy, idziemy już!
-Jak uważasz, w każdym razie ten most jest długi... Na początku są stragany, a potem... Tylko deski – skłamał.
-Dziwne. A to? – Mel wskazała na tabliczkę – Co tu pisze?
-Jesteśmy na moście metamorfoz.
-Nie rozumiem?
-Zobaczysz, jak skończą się kramy.
-Na tym moście wszystko może się zmienić?
-Nie do końca.
Wszedł pierwszy- Idziesz?
-Pewnie.
Na moście, owszem było pełno stoisk z biżuterią, tatuażami, starymi płytami, ubraniami i innymi nieprzydatnymi rzeczami... Mel jednak, już była po tamtej stronie mostu, chciała go zobaczyć. Bardzo chciała.
–Ej! Bill zaczekaj! – w pewnym momencie dziewczyna się zatrzymała przy kolejnym stoisku z biżuterią. Ona już się zaopatrzyła w nią w ogromnej ilości... Teraz czas na...
-Albo nie, idź dalej, ja zaraz dołączę.
Bez słowa poszedł dalej, a ona tymczasem chowała do kieszeni śliczną obrączkę.
-Jeeestem! – znowu się na niego rzuciła.
-Co tam kombinujesz, Aniołku?
-Jaaa? – zrobiła grzeczne oczka – Przecież jestem grzeczna!
-A ja w to nie wątpię...
-Objął ją ramieniem.
Przeszli jeszcze kilkanaście kroków, a na deskach starego mostu pojawiła się biała linia.
-Idziemy?
-Ee.. a może jednak nie? – Spytała lekko przestraszona Mel, jak coś się zmieni na gorsze?
Blondynka bała się przesądów, magii, jasnowidzów i innych typowo nadprzyrodzonych rzeczy.
-Może jednak? Tam nie pisze, że coś może zmienić się na gorsze! Napisane jest, że dopuszcza się jedynie małe pozytywne zmianki, Aniołku koooomm...
-Dobra, ale mnie nie puścisz- złapała go za rękę – Nie ma problemu- uśmiechnął się
No to na trzy,
Przekroczyli jednocześnie linię.
-No widzisz, jeszcze tu jestem
-Nie mów tak – Mel posmutniała.
-Idziemy przed siebie? – spytała.
-Ej, Aniołku? Wszystko OK.? Przecież to jedyna droga, chyba, że masz zamiar mnie utopić.
-Przepraszam.
-Nie ma za co, chodź tam...
Dziewczyna dopiero teraz zobaczyła dwa wystające pale.
Oba znajdowały się w odległości nie większej niż dwadzieścia centymetrów. Jeżeli by się im przypatrzeć, to wyrzeźbione w nich były dwie postacie – kobiety i mężczyzny. Ich średnica swobodnie pozwalała zająć dwa miejsca na jednym...
-Mam na to wejść?
-Tak, pomogę Ci.
-To co teraz? – spytał Bill.
-Możesz zamknąć oczy i wyciągnąć ręce.
-Że co?
-No dalej Kaulitz, nie mam zamiaru nic ci zrobić. Tylko nie podglądaj!
Bill zamknął oczy, a Mel sięgnęła do kieszeni po nabyty przed chwilą pierścionek, który włożyła na wolny palec u lewej ręki. Wtedy Czarnowłosy otworzył oczy.
-Cio to?
-Mówisz jak małe dziecko. Jak Ci się nie podoba wezmę sobie – pokazała mu język.
Uniósł rękę i przyjrzał jej się. Na palcu widniała cudowna obrączka z podwójnym sercem.
-Dziękuję...
„Mamo, znowu to samo...”
-Nie ma za co. Ale zbliżać się do mnie nie musisz, chyba...
-Muszę – patrz tam...
Centralnie naprzeciwko ich słońce wtapiało się w horyzont.
Był to szczytowy moment ponieważ za chwilę, miało całkowicie zniknąć. Na razie jego blask odbijał się w morzu. Paletą tęczowych barw wiatr malował obrazy na chmurach... Tworząc niesamowitą ucztę dla oczu. Widząc zachód słońca przeważnie jest tak, że czuję się... Tak, jest się świadkiem ósmego cudu świata. Cudu natury. Jesteś wtedy wyjątkowy, bo wiesz, że jesteś we właściwym miejscu o właściwej porze...
-Wow... – zdołała wydukać Mel.
-Mam pomysł.
-Co jest?
-Wstań!
-Bill, po co?
-No, wstań!
Mel podniosła się.
-I chodź tutaj – wskazał na miejsce, na którym uprzednio siedział.
Weszła.
Stali teraz razem, tak strasznie blisko, w tle zachodziło słońce, a oni znajdowali się na mości zmian.
-Zawsze o tym marzyłem... Zawsze chciałem tu być i przeżywać coś takiego. Zawsze chciałem znaleźć kogoś takiego jak Ty...
-Bill...
-Wiesz co powinienem? – przerwał, patrząc jej w oczy, ale po chwili znowu zaczął mówić - Powinienem...
Ich twarze powoli zbliżały się do siebie – Powinienem...
---
-Cholera!
Z kieszeni Billa dobiegało błaganie o odebranie telefonu... Cały nastrój prysł, a słońce skryło się za horyzontem, zostawiając kolorowe niebo i siedzącą już Melody.
„-Czego?!
-O cześć braciszku!
-Tom, nie masz co robić?!
-Nie to znaczy mam: szukać Ciebie.
-To znalazłeś.
-Co ty taki wkurzony jesteś?
-Czego chcesz?
-Nie ma też Melody, wiesz coś o tym?
-Może.
-One mają kolację, my mamy iść obowiązkowo na to after-party...
-No i?
-Wracasz. Powiedz Mel, że ona też.
-Naraaa..”
-Przepraszam...
-Nic się nie stało. Dobrze, że to się tak skończyło.
-Dlaczego?
-Dobrze i już. Poza tym praca, to praca. Całkowicie zapomniałam o tej kolacji. Lepiej już idźmy.
Melody całkowicie straciła humor. Z jednej strony cieszyła się, że Tom zadzwonił, uniknęła... No właśnie czego? A z drugiej? Chciała tego, bardziej niż sobie tego wyobrażała.
Zeskoczyła z pala nie czekając na reakcje Czarnowłosego, ruszyła przed siebie . Po chwili ją dogonił.
Szli w milczenia. Przerwał je dopiero telefon Mel, który nie chciał przestać dzwonić, równie mocno , jak Mel nie chciała go odebrać.
-Nie odbierzesz?
-Nie.
-Bo?
-Michał.
-To daj mi...
-Nie.
Dalej szli w milczeniu. Po chwili telefon znowu dał znać o swojej obecności.
-Tak?
„-Melody?! Gdzie Ty się podziewasz?
Próbowałam Cię złapać, ale nic z tego!
Za godzinę mamy wychodzić na kolację, a Ciebie nie ma!
-Wiem, zdążę. Nie martw się o mnie. Poradzę sobie. Hej...”
Dotarli do „granicy rzeczywistości”
-Pisze, że zmiany zaczynają się od tej chwili.
-Gorzej już być nie może – powiedziała Mel i już chciała przekroczyć linię...
-Nie idź jeszcze. Aniołku, spójrz na mnie...
Przepraszam za to na moście, nie wiem dlaczego ja się tak zachowuję, ale obiecuję, że już nie będę jeśli nie chcesz. Wszystko się ułoży. Ja Ci w tym pomogę, hm...?
Pokiwała głową.
-Bill?
-Słucham?
-Ja się tylko boję, że wszystko zniszczę. Dziwnie się czasami z Tobą czuję, jakbym...
-Nie czuła tylko przyjaźni?
Pokiwała głową.
-Skądś to znam. Ale obiecałem, że znajdę Ci drugiego Aniołka, więc tak się stanie, a teraz - idziemy?
Pokiwała głową.
Znów ją objął i tak przekroczyli granicę. W końcu dotarli do końca mostu. Potem wsiedli do taksówki i po chwili byli pod hotelem.
-Powodzenia na kolacji - powiedział Bill, kiedy znaleźli się przed pokojem Melody
-Dziękuje i nawzajem! Próbowała się uśmiechać i zachowywać normalnie, ale Bill i tak wiedział, że ją to wszystko przerasta. Postanowił przemyśleć, czy jest sens szukania aniołka...
„Coś się zmieniło?”
"Now you see you gotta do something
To get it on
Only nothing comes from nothing
This is going on
Wake up and move, don’t be ashamed
There’ll be no better time for a change
Don’t you care if other people
Tell you what to do
The only one who knows about you
Will be always you
Stop to complain, don’t stay the same
I bet nobody helps you to change"
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez April dnia Pon 10:35, 31 Lip 2006, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 17:49, 30 Lip 2006 |
|
mmm... znów świetny odcinek...
racja, że wszystko oparte bylo na dialog, ale właściwie mi sie to podobało, bo uwielbiam sobie wyobrażać zachowania...
I własciwie... chyba coraz bardziej utożsamiam się z Mel... gdybym miała taki Most Zmian...
Cudownie!
I z jednej strony szkoda mi, wiedząc, że gdzieś tam chomikujesz ostatnia częśc, a z drugiej już się jej nie mogę doczekać...
Kocham to opowiadanie :*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Agata_Boss
:]
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd:)
|
Wysłany:
Nie 19:22, 30 Lip 2006 |
|
April, to bylo cudowne!! Tyle czekania, jak zawsze, ale jak zawsze- warto:) Swietne byly te dialogi, ja kocham te ich rozmowy. Skomentowalabym dluzej, ale musze leciec.
EDIT:
9 czesc byla super. Jak napisalam wyzej- uwielbiam rozmowy Billa i Melody, uwielbiam po prostu:) Ciekawe, co i jak sie zmieni po wizycie na moscie...
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Agata_Boss dnia Wto 13:58, 01 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Jolene
:-(
Dołączył: 25 Lut 2006
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock
|
Wysłany:
Pon 9:26, 31 Lip 2006 |
|
Ojej... Jak ślicznie... IDEALNIE.
Jak Ty ślicznie piszesz... Powtarzam się? Napewno, bo mi już słów braknie. Zawsze jak komentuję, to jestem jakaś otumaniona:).
Po tym odcinku stwierdzam już, że to moje ulubione opowiadanie.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
April
:(
Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 9:45, 31 Lip 2006 |
|
Niespodzianka? Możliwe. Tylko jednego nie wiem niemiła, czy poprawiająca humorek? Dostałam się do kompa i... dodaję 10 część. W pewnym sensie jest przełomowa. Aż za bardzo. Stworzyłam ją wtedy, kiedy miałam ochotę zedrzeć wszystkie plakaty... Szczerze? To nie żałuję, że został ten gigantyczny. Przenoszę się na poddasze do nowego pokoju i tam, nie zabraknie jednego plakaty. Jest jeden, któremu obiecałam, że go nigdy nie zniszczę/schowam etc. Ostatnia długa część. Pierwsza smutniejsza. Ale czy lepsza? Wątpię. Nie przestanę tego publikować. Jak skończę, to zobaczymy jak będzie. Nie ma co, ja jestem za bardzo z niego dumna. Wydrukuje sobie te 100 stron. Będę miała do czego wracać .
Chciałam podziękować Pss ;P Co to mój korektor, krytyk, tłumacz i ogólnie natchnienie do pisania. Cieszę się, że ją mam. Ostatnio się o tym w końcu przekonałam, tak jak chciałam.
I mojemu Dżołlinowi ;*
Tegest i shirze, bo tylko one dwie czytają je w miarę wytrwale.
Dziękuję ;*
A reszcie? Pewnie, że też. Jest jak jest, ale od czasu do czasu, ktoś tu wchodzi i... dobrze. Mam chęci, by wkładać to na forum. Ale już nie przedłużam.
Część dziesiąta: Czy szczęście to zbyt wiele?
Mel szybko włożyła ubrania przygotowane na kolację, pomalowała się i... już była spóźniona...
Samo przyjęcie, to trzy godziny nudnego gadania, w dość poważnej atmosferze. Choćby dlatego Melody i Olivia pod pretekstem złego samopoczucia postanowiły wyjść szybciej...
Szły uliczkami... Gitarzystka próbowała rozweselić przyjaciółkę , ale nic z tego...
-Więc, powiesz mi w końcu co się stało?!
-Nic... powiedziała Mel , po czym zaczęła opowiadać co się wydarzyło...
Gdy skończyła...
-Nie przejmuj się, jeżeli nie będziesz chciała... To mimo wszystko on dalej będzie przy Tobie. Patrz! To chyba oni!
*
-Oo... braciszku patrz – Twoja panienka!
-Tom, zamknij się! Jaka moja?!
Bracia Kaulitz opuścili szybciej z przyjęcia , które ostro obfitowało w alkohol, a Starszy brat Billa jak zwykle musiał skorzystać. Teraz – ledwo trzymał się na nogach, więc młodszy – i mądrzejszy – brat postanowił go odtransportować do hotelu. Nie przewidział jednak, jak bardzo będzie tego żałował.
-Hej Wam! – krzyknęła Olivia – Chyba ktoś tu nie za dużo wypił...
-Oo... moja Olivia – Tom przysunął się do gitarzystki i ...
PLASK!
-Łapy przy sobie Kaulitz!
-Melody! – Tom znalazł się teraz przy Billu i Niebieskookiej- Jak ja dawno Cię nie widziałem.
Po czym zwrócił się do brata – Muszę Ci powiedzieć, że dobrze to sobie wykombinowałeś braciszku – poklepał go po ramieniu – cudowny przyjaciel , a tak naprawdę od początku leciał na twoją ładną buźkę, złotko! I... nie dziwię mu się.
-Tom! – potrząsnął nim brat.
-Co? Ile razy mi mówiłeś, że jest śliczna i chętnie byś ją...
-Tom idioto! Dość tego! – do rozmowy wtrąciła się Olivia
-Co moje słonko?! Przecież widzę! Udaje przyjaciela, chcąc czegoś więcej.
-DOŚĆ!! Kaulitz przestań bredzić, a Ty – zwróciła się do Billa – co nam powiesz?
-Nic wam nie powie, odkryłem jego plan i mu łyso!
-Skoro... tak... mówisz – Bill z trudem wydobywał słowa z gardła... ale tylko te trzy ujrzały światło dzienne.
"Everybody's screaming
I try to make a sound but no one hears me
I'm slipping off the edge
I'm hanging by a thread
I wanna start this over again"
Mel nie mogła powstrzymać płaczu – sam cisnął jej się do oczu. Czyżby zawiódł ją przyjaciel? I czy w ogóle nim był?!
Po jej policzkach spływały łzy.
Podeszła do Billa i patrząc mu w oczy, powiedziała:
-Nie wierzę mu. A ty... Ty jesteś tchórzem...
Nie powiedział nic. Może i chciał, ale nie mógł. A może wcale nie chciał? Nie miała już na co czekać. Pobiegła przed siebie, gubiąc łzy. Bill nie ruszył się z miejsca...
Wiedział, że może ją dogonić, zatrzymać i wytłumaczyć... Ale nie mógł! Jego nogi przyrosły do podłoża... Nie mógł nic na to poradzić...
-KAULITZ! Może coś powiesz?! – Olivia wiedziała że lepiej będzie jak Mel będzie teraz z Billem albo sama. Kaulitz przyrósł do ziemi, więc... „To koniec”.
-Przecież to prawda – odezwał się Tom spod latarni.
-STUL pysk! I tak już wystarczająco wszystko poplątałeś.
-No słucham – podeszła do Billa.
Nie miał normalnego wyrazu twarzy. Nie było tego cudownego uśmiechu, z którym go zawsze oglądała...
-Nie będę Ci się tłumaczył.
-To wytłumacz się jej.
Odszedł bez słowa, w stronę, w którą wcześniej udała się Mel.
-Bardziej zrytego człowieka nie widziałam nigdy! Jesteś żałosny Tom!
*
Melody biegła przed siebie pustymi ulicami. Czuła, że jej serce rozbiło się na wiele części i teraz krwawiło sprawiając ból ciału i duszy... Emocje toczyły ze sobą wojnę – na śmierć i życie... W niej! Delikatnej, niczemu niewinnej istotce. To było ponad jej siły, za dużo razy ktoś ją zawiódł. Za dużo razy to ona cierpiała...
Przez jej główkę przebiegały wszystkie wspólne chwile spędzone z bliskimi osobami, które potem odeszły zostawiając ranę w sercu. Było ich tak dużo.
Dotarła do jakiejś rzeki. Usiadła na brzegu i zaczęła mówić coraz głośnej:
„Czy ja naprawdę nie zasługuję na szczęście? Zawsze to JA cierpię... To oni mnie ranią, a ja nie umiem nic zrobić, tylko poddaję się temu i... czuję ból, ogromny ból w sercu. Już myślałam, że teraz będzie inaczej! Miało być inaczej! Kolejna obietnica bez pokrycia, kolejny fałszywy przyjaciel! Ile ich już było? Nie potrafię zliczyć. Czy ja naprawdę na to wszystko zasłużyłam?
Dlaczego mi to zrobiłeś? – uniosła zaszklone oczy ku niebu – Dlaczego zawsze mi to robisz? Nie odpowiesz, prawda? Bo słuchasz tylko tych... Innych.. Czy ja proszę o coś niemożliwego? Powiedz... Czy szczęście to zbyt wiele?
“I bought a ticket to the end of the rainbow,
And watched the stars crash in the sea,
If I could ask God just one question...
Why aren't you here with me?...Tonight”
Kaulitz, ufałam Ci! Byłeś dla mnie wszystkim, moim przyjacielem! Nie wiesz, co to znaczy mieć moją przyjaźń... I już nigdy się nie dowiesz. Dlaczego się nie broniłeś? Przecież on kłamał! Jeszcze umiem rozpoznać zaskoczenie i kłamstwo... Właśnie dlatego pytam: DLACZEGO?
Byliśmy przyjaciółmi? Tak chyba dobre słowo... A może nie? Ale nieważne jak to nazwę – o przyjaźń się walczy! O miłość zresztą też... Ty stchórzyłeś. To właśnie ona sprawiała mi zawsze tylko ból. Więc jeśli ja przez nią cierpię, to... Może nie powinnam szukać kogoś właśnie takiego? Może ja nie powinnam ufać... Może to nie jest mi przeznaczone? Mam dość już tych wszystkich porażek, po który każą mi wstać. One powinny mnie wzmacniać, ale... Czuję się coraz słabsza. Te wszystkie rany na sercu, może i teraz są zabliźnione, ale ciągle ich przybywa! Na tym biednym organie już nie ma miejsca... Więc nie będę ufać. Nie będę się śmiać. Nie będę szukać. Nie będę płakać. Nie będę dawną Melody.
Bo i tak już nic nie znajdę. Nie znajdę już szczęścia.”
Wyjęła notatnik i zaczęła coś pisać, gdy skończyła słońce już zaczęło się rysować na linii horyzontu...
„Skoro tak się zachowujesz – w porządku, nie tłumaczysz się – w porządku, nie będę Cię już o nic prosić, tylko... wynieś się z mojego życia raz na zawsze, wynoś się z mojego serca...
Łzy? Nie będę płakać! Za dużo już ich przez ciebie wylałam, ale teraz... – zacisnęła powieki i ruszyła w stronę hotelu – to koniec.”
"What kind of love have you got?
You should be home but you're not
I don't want to believe that it's over now
I could be wrong, but I'm not
And you still think you're hot
I don't want to believe that it's over now
You're walkin' the wire
Looking for love in between
But you don't have desire
Do you know what I mean?"
*
"Mir fehlen die Beweise Hass
Für einen Unterschied
Zwischen dem was ich in mir fühl Mich
Und dem was immer geschieht
Hass mich ich bin nicht gut für dich Songtexte
Bitte verlass mich du weißt ich liebe dich
Lass mich nie mehr diesen Blick in deinen Augen sehn Songtext
Doch wenn ich bleibe
Weiß ich wird es jedesmal geschehn Lyrics
Also Hass mich dann kann ich gehen"
„Czy ja naprawdę jestem godny pożałowania? Nie, nie zasługuję nawet na to... Jestem zwykłym tchórzem. Mój brat był pijany i wymyślał, a ja nie potrafiłem zareagować! Nie powiedziałem słowa, a ona... Czy można być aż tak głupim? ONA CIERPIAŁA! Dalej przeze mnie cierpi. On nie miał racji... jestem... zwykłym... brak mi słów. Sam nie wiem dlaczego zbliżyliśmy się do siebie, ale było mi dobrze, jak nigdy dotąd. I przez głupią sytuację to wszystko... się skończy... Nigdy nie powiem co... co tak naprawdę czułem...
-Bill a dlaczego do niej nie pójdziesz i nie powiesz prawdy?
-I tak nie będzie chciała mnie słuchać
-Byliście przyjaciółmi
-Teraz już nie jesteśmy
-Zawsze jest jakieś wyjście
-W tej sytuacji też jest – byłem tchórzem i teraz będę cierpiał
-Nie o tym mówię
-Naprawdę nie chcę tego słuchać
-Boisz się
-Czego niby? Ciebie?
-Boisz się uczuć
-Nie rozumiem
-Bill daj spokój przecież i tak wiem co czujesz. Przede mną ni musisz udawać.
-Straciłem przyjaciółkę i nie.
-Nie co?
-Tylko.
-Co tylko?
-Nieważne.
-Bill tylko winny się tłumaczy!
-Właśnie dlatego mam do niej iść? I jej tak powiedzieć? Zwariowałaś?
-Idź do niej.
-Nie pójdę.
-Może jednak?
-Spadaj. Chcę pomyśleć.
-W końcu... mogłeś zrobić to wcześniej. Ale lepiej późno niż wcale...
-Nie ma to jak rady od serca...”
"You said I was your everything,
You said I was the one,
You played me like a radio,
You use to love that I had no shame.
Pour my pain into words,
Hold my hand to the flame.
Tell me you love me like a star
Tell me you want me where ever you are,
Tell me you breathe me until your last breath.
Liar, Liar..."
Bill wyszedł na korytarz i zbliżał się do pokoju Melody. W drzwiach natknął się na Zielonooką:
-Olivia?
-Nie wróciła
Spuścił głowę
-Tom Był pijany, Bill!
-No i?
-Nie wierzę ani jemu, ani teraz tobie.
-JA tez nie.
-Ona ma ci za złe tylko to, że nie powiedziałeś niczego.
-Skąd wiesz niby?
-Czuję?
Przerwał im jakiś głos...
-Ekhm. Mogę się dostać do własnego pokoju?
Odwrócili się oboje
-Meelo...
-Możemy pogadać?
-Hm? Bill Kaulitz? Przykro mi, ale sądzę, że nie mamy o czym... Szukasz przyjaciółki z ładną buzią. Nie będziesz marnował na mnie czasu...
-Melody!
-Olivia, wybacz, jestem zmęczona. Do zobaczenia.
Trzasnęła drzwiami
-Bill to koniec.
-Jak to?
Jeżeli ona się tak zachowuje nie masz szans na rozmowę... przykro mi.
Odeszła poklepując go po ramieniu...
„Kaulitz! Ty idiotyczna cioto! Jak mogłeś?! No właśnie! Jak mogłem?!”
*
-Olivia? Co ty tu robisz? Wybacz, strasznie boli mnie głowa...
-Nie pozbędziesz się mnie Tom. Za dużo powiedziałeś i teraz musisz mi pomóc!
-Że niby co?
-Żałuję, że nie nagrałam tego o czym mówiłeś. Twój brat się chyba do ciebie już nie odezwie.
-Słucham?!
-Mogę wejść?!
*
...
-No i dlatego trzeba to jakoś rozplątać...
-Matko! Ja muszę iść do Billa i Melody! Przeprosić!
-To nic nie da. Do Billa idź, ale Mel...
Zresztą jej nie chodzi o to co powiedziałeś, tylko o to czego nie powiedział twój brat! Ona Ci nie wierzyła... tu chodzi tylko o Billa
-Olivia! Trzeba coś zrobić! To przeze mnie wszystko jest teraz tak! Wszyscy są źli i nieszczęśliwi! Pomożesz?
-Pewnie będę musiała...
-To co robimy?
*
-Hej...
-Olivia? Co ty tu robisz?
-Odwiedzam przyjaciółkę?
-Fakt, przepraszam. Wejdź.
-Jak tam? – spytała, standardowo siadając na łóżku.
-Świetnie, a jak ma być?!
-A Kaulitz?
-Tom był pijany – nie jego wina – powiedziała odwracając się do okna.
-A Drugi?
-Drugi? Postanowiłam się nim nie przejmować. Nie chcę zadawać się z tchórzami, którzy nie potrafią bronić swoich racji.
-A słyszałaś kiedyś, że tylko winny się tłumaczy?
-Teraz to nie ma znaczenia.
-Dlaczego?
-Bo chcę zapomnieć?
-O nim?
-O uczuciach.
-Melody, nie możesz tego zrobić... Proszę Cię przemyśl to jeszcze...
-Wszystko mam ułożone w głowie. Nie zrobię nic głupiego
-A gdyby przeprosił?
-Mam już dość ciągłego przepraszania...
-Wybacz ze to mówię, ale źle robisz. Niszczysz coś, co się tak świetnie zapowiadało! Ja patrzę na to z boku i wiem, że jest zupełnie inaczej niż z wszystkimi innymi chłopakami! Ty mu ufasz! Rozumiesz? Daj mu szansę!
-Skoro tak mówisz... to pewnie tak jest.
-Melody! Co jest z tobą! Czasem warto odpuścić! A o przyjaźń się walczy... o.. miłość tym bardziej!
-Wiesz co? – odwróciła się – Jeśli przyszłaś tylko po to by go bronić, to sory, ale nie masz tu co robić. Jak przestaniesz być po jego stronie, to możemy pogadać.
-Mel! Nie jestem po żadnej stronie! Mówię ci jak jest
-Daruj sobie.
*
-Cześć braciszku! Chciałem pogadać.
-Właź – dredowłosy chyba jeszcze nie widział brata w takim stanie.
Melody nie dawała po sobie niczego poznać... Nadal wyglądała zupełnie normalnie, podczas gdy w środku... Nigdy jeszcze nie czuła takiego bólu. A może nigdy nie miała takiego przyjaciela?
Przecież zawsze z utęsknieniem na niego czekała. Nie mogła się doczekać kolejnego spotkania, kolejnej rozmowy...
Ona zawsze dusiła w sobie emocje. Ich rozmowy były jakoś specjalne, inne niż wszystkie. I mimo iż posługiwali się mieszanką niemieckiego i angielskiego zawsze wiedzieli o co chodzi. A teraz? Blondynka niby zachowywała się normalnie, zupełnie jak gdyby nic się nie stało, ale kiedy na polu jej widzenia pojawiał się Młodszy Kaulitz jej „równowaga wewnętrzna” zaczynała się gwałtownie chwiać. Była silna, nie dawała po sobie poznać, jak bardzo cierpi. Zdradzały ją tylko oczy, które pokazywały ogromną rozpacz gdzieś tam... w głębi duszy... Ale tylko tym najbliższym. Jemu tez.
Po Billu wszystko było widać, ale tylko, kiedy w pobliżu nie było Melody. Na jego twarzy nie było nawet cienia, tego dawnego wiecznie uśmiechniętego chłopaka... A oczy? Te piękne brązowe niegdyś szczęśliwe oczy, dziś pokazywały nieludzką mękę, która znajdowała się w sercu. Każdy gest pokazywał jak bardzo jego zachowanie odbiega od normy... Właśnie kiedy Tom go odwiedził miał ubraną koszulkę na lewą stronę...
Ale to co było zewnątrz tylko częściowo odzwierciedlało wszystko, co dzieje się w środku. Miliony pytań bez odpowiedzi. Setki nigdy nie wypowiedzianych słów, w tym to jedno – najważniejsze, które pewnie już zawsze pozostanie tam... w sercu. I ogromne poczucie winy... Jeżeli stało by się tak, że cierpienie można by było liczyć wiadrami z wodą, to pewnie Ocean Atlantycki zalał by ziemię, tylko przy nieszczęściu tej dwójki...
„Bo życie to nie tylko ból. To jeszcze rozpacz i łzy...”
*
-Bill... chciałem Cię przeprosić... Olivia mi powiedziała, co wygadywałem... Gdybym wtedy...
-Przestań – przerwał mu – Nie gniewam się na ciebie. Nie byłeś sobą. Byłeś pijany. To ja jestem winny...
-Ty?
-To ja się nie broniłem. Chociaż dobrze wiedziałem, że to nie prawda. Ona też to wiedziała... Jestem tchórzem. Nie potrafię walczyć o osoby, które są mi tak strasznie bliskie...
-Bill! Zrozum! Tylko winny się tłumaczy! Zrozum to w końcu! Może do niej pójdziesz?
-I co powiem? Melody przepraszam, że się nie broniłem, ale tylko winny się tłumaczy?
-Przestań.
-Nie wiem, ale jeżeli Cię nie wysłucha, to znaczy, że nie była Ciebie warta.
-Tom do cholery! To ja niej jestem jej wart. Jestem zwykłym tchórzem! Niczego nie wartym! Nawet litości, więc zostaw mnie w spokoju...
-Bill....
-Proszę Cię, wyjdź. Chce zostać sam.
-Ale pamiętaj - masz brata i powinieneś iść do Mel. Trzymaj się.
Trzask zamykanych drzwi...
"Może jednak oni mają rację? Powinienem do niej iść... Tak chciałbym usłyszeć jej głos, znów ją przytulić... Ech. Tchórz."
*
-Cześć
-Bill?
-Możemy pogadać?
-Przepraszam Cię, ale nie.
-Jestem tchórzem, to fakt. Przeklętym tchórzem. Nie wiem dlaczego, ale wtedy... coś mnie trzymało za gardło i nie mogłem nic powiedzieć... Nie chodzi Ci pewnie o to, co powiedział Tom, bo on był pijany. Chodziło Ci o mnie Aniołku, prawda?
-Nie mów tak do mnie i... nie chcę tego słuchać. Muszę sobie przemyśleć wiele rzeczy... Może wtedy...
-Melody, ja... To wszystko mnie przerosło. Nie spodziewałem się czegoś takiego po bracie. Nie wiem dlaczego się tak zachowałem. Nie byłem taki. To, że się do siebie zbliżyliśmy... to musiało coś być. Pamiętasz lotnisko? Przemyślałem. Wiesz jak jest. To ty otworzyłaś mi oczy... Pamiętasz szpital? Tam też było takie nieporozumienie, a jednak... jesteśmy razem... Byliśmy.
-Bill... - było widać, że Melody mięknie...
"Cholera co teraz... On ma rację. Wtedy mi wybaczył... MEL DO CHOLERY WEŹ SIĘ W GARSĆ...!"
-Wtedy było inaczej. Bill ja naprawdę nie wiem co czuję. teraz.
-Mogę wejść?
"Jak go wpuścisz, znowu po kilku dniach będzie cie przepraszał, bo się pokłócicie!"
-Nie. Lepiej będzie jak damy sobie trochę czasu, ja nie chcę znowu wysłuchiwać tych wszystkich przeprosin...
-Mel...
-Późno już. Dobranoc...
Zatrzasnęła mu drzwi przed nosem...
"Dlaczego Się nie udało?!"
“Time I've been patient for so long
How can I pretend to be so strong
Looking at you baby
Feeling it too baby
If I'm asking you to hold me tight,
Then it's gonna be all night”
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez April dnia Pon 10:51, 31 Lip 2006, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Jolene
:-(
Dołączył: 25 Lut 2006
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock
|
Wysłany:
Pon 9:47, 31 Lip 2006 |
|
Napisanie tego komentarza było przerwane przez moją mamę, której musiałam zanieść torebkę trzy piętra niżej.
Ha! Oczywiście, że miła niespodzianka.
I zapowiadam- będę się powtarzać.
Moje nadużywane w tym temacie słowo- ŚWIETNE
I jak mówiłaś bardziej smutne.
Ale... MUSZĄ SIĘ POGODZIĆ!
Pogodzą się ;] .
Mam powtórzyć?
MOJE ULUBIONE OPOWIADANIE.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 10:34, 31 Lip 2006 |
|
eee... Suprise :D :D :D :D cholernie się cieszę :*
ale...
Czemu oni sie pokłócili? :( nooo...
ja prawie ryczałam jak Bill stał kołkiem a Mel uciekła... ale narobiłaś...
eh, no cóż, mam tylko nadzieję, że czeka mnie przemiły heppy end.
jak zwykle jestem zachwycona... ja sama nawet nie wiem czym, ale to opowiadanie tak na mnie działa... ten styl pisania, wydarzenia, postaci, uczucia... to jest niesamowite wiesz? Kocham je tak bardzo, że nie wiem czy bym go nie udusiła jakbym mogła je przytulić. Naprawdę jest cudowne...
Kocham cię :*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
~Princess~
:(
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl;)
|
Wysłany:
Pon 10:58, 31 Lip 2006 |
|
Ach April...
Jak zawsze pięknie napisane.
Świetne dialogi,dobrze dobrane teksty piosenek.
Kiedy czytałam to, co Melody mówiła nad brzegiem rzeki, łzy cisnęły mi się do oczu. Nie wiem dlaczego, ale odniosłam to do ostatnich dni mojego życia.
Tyle łez, niepewność, złość, chęć zapomnienia...
Tyle bólu i rozpaczy w jednej, tak na pozór szczęśliwej dziewczynie...
Życie jest okrutne i bardzo niesprawiedliwe!
Dziękuję, że jesteś ze mną zawsze, kiedy jest mi źle i potrzebuje pomocy.
Dziękuję, że zawsze mogę wypłakać się na Twoim ramieniu.
Dziekuję, że jesteś jedyną osobą, której bezgranicznie ufam.
Kocham Cię bardzo;*;*;*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Asiulla
:-)
Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 11:25, 31 Lip 2006 |
|
Ach...
Opuściłam dwa odcinki.
To było "moje"* opowiadanie a ja zapomniałam...
Przepraszam...
A odcinek?
Piękny...
Rozpłakałam się jak mała dziewczynka.
Chce żeby sie pogodzili.
Zależy mi na tym...
Czuje taki smutek wiedząc, że są skłuceni.
To tylko fikcja a ja to przeżywam...
Czemu?
Bo twoje opowiadanie jest takie naturalne, prawdziwe...
Kocham je...
I jeszcze raz przepraszam, ze zapomniałam...
Pozdrawiam!
Asia
*czasem nazywam tak rzeczy, które bardzo bardzo lubie..
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Joq
Gość
|
Wysłany:
Pon 11:53, 31 Lip 2006 |
|
Przepraszam, że przegapiłam odcinek 9... wybacz...
Tam na tym moście... było tak fanie... tak pięknie...
Tylko dlaczego musieli się pokłócić???
Ja protestuje... pogodzą się prawda??? Muszą...
Czekam na następną część...
Może jakoś się w niej dogadają...
Pozdrawiam
|
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|