Autor |
Wiadomość |
Wiedzma
:-(
Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Sabatu
|
Wysłany:
Nie 12:54, 09 Kwi 2006 |
|
Zaszokowałaś mnie tym opo ! Jeszcze nigdy nie czytałam czegos takiego ! FENOMENALNE ! Pisz dalej, ale cie nie popędzam. Dłuzsze czekanie wzmaga apetyt!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Julie
Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z książki.
|
Wysłany:
Nie 15:14, 09 Kwi 2006 |
|
Witam, dziewczynki ! Starsznie Was przepraszam za tę przerwę, ale miałam problem z dostaniem się na tę stronkę. Coś z serwerem :/. No, ale jestem... I dziękuję za miłe komenty, kochane !
Zatem... Drugi kawałek - dedykowany wszystkim czytającym!
*
Był sierpień. Bill i Tom w ogrodzie swego domu w Magdeburgu grali w piłkę, śmiejąc się wesoło. Wydawało się, że nic nie jest w stanie popsuć im humorów. Niedaleko nich Gustav oglądał niemieckiego „Playboya”, a Georg popijał spokojnie „Red Bulla”, mocząc nogi w basenie. Za bramą kilka dziewczyn maślanymi oczami wpatrywało się w chłopaków, lecz oni nic sobie z tego nie robili. W końcu zmęczeni bliźniacy dołączyli do kolegów. Tom rozłożył swoje niecałe metr siedemdziesiąt na trawie i cicho nucił, nieco fałszując dla żartu, „Durch den Monsun”. Bill bezmyślnie obracał swój kolczyk w języku, kiedy nagle ujrzał zmierzającą w swoją stronę Mélanie.
Od dawna jej nie widział. Teraz wydała mu się jeszcze ładniejsza. Jej ciemne włosy sięgały już do połowy ramion. W dodatku szła, jakby nigdy nic paląc papierosa.
- Hej! – krzyknął do niej Tom, który także ją zauważył. Pomachała mu, rzuciła fajkę na chodnik i przydeptała. Dopiero wtedy otworzyła furtkę i ochroniarz, który ją poznał, wpuścił ją do ogrodu.
- Bill – zwróciła się do czarnowłosego.
- Co? – uśmiechnął się do niej. – Świetnie wyglądasz.
- Naprawdę? – zapytała. – Słuchaj, Bill. Zrobiłam to. Dokonałam... morderstwa.
- Co?! – powtórzył chłopak, tym razem już głośniej.
- Zabiłam nasze dziecko – wyjaśniła. A potem podbiegła do niego i przytuliła się, oplatając swoją szyję jego rękami.
Billem trochę wstrząsnęła ta informacja. Zagapił się na Mélanie swymi pięknymi oczami i nie wiedział, co powiedzieć. Czy Niemcy, jego ojczyzna, już zawsze będą mu się kojarzyć z morderstwem?
- Może dobrze zrobiłaś – odezwał się Tom, siadając na trawie.
- Nie wiem – odparła. – Ale... Nie mogłam przecież go zatrzymać. Nawet myślałam o tym, ale... nie mogłam.
- Jasne – zgodził się Tom.
- A niby dlaczego? – wtrącił się Bill, który wreszcie trochę ochłonął.
- Bill, jak ty to sobie właściwie wyobrażasz? – zapytała dziewczyna. – Nie chcę, żeby moje dziecko wychowywało się bez ojca.
- Przecież jestem tutaj – odparł Bill.
- Tak, teraz tak, ale czy wyobrażasz sobie siebie zmieniającego pieluchy, zamiast skakać gdzieś na koncercie?! Powiedz!
Wstała i wkurzona odeszła, a on nagle poczuł taką pustkę, jakby stracił nie jedną, a dwie osoby.
Bo tak w istocie było...
- Dobrze, że chociaż mam was – powiedział do kolegów.
- Zawsze możesz na nas liczyć – zapewnił Tom i uśmiechnął się do brata.
*
Mélanie nie myślała, dokąd biegnie. Była tak wściekła na Billa, że nie zwróciła nawet uwagi na to, że wdepnęła właśnie w głęboką kałużę i jej nowe dżinsy nie wyglądają już tak cudownie.
Szczerze mówiąc, wyglądały okropnie.
Ale Mélanie nie widziała tego, tak jak nie widziała wysokiego chłopaka, który zupełnie niespodziewanie nagle pojawił się przed nią...
- Auć! – krzyknęła i poleciała do przodu, upadając na biednego kolesia w dość dwuznacznej pozycji. – Przepraszam – powiedziała, podnosząc się tak szybko, jak było to możliwe. – Nie chciałam cię znokautować.
Nieznajomy zaklął głośno i ostrożnie obmacał głowę. Na szczęście upadli na trawę, bo wyrżnął w podłoże z taką siłą, że gdyby to był chodnik, chyba roztrzaskałby sobie łeb.
- Jesteś cała? – zapytał, uspokoiwszy się już, że wszystkie części ciała ma na swoim stałym miejscu. – Na pewno nic ci się nie stało?
- Nie... Nic mi nie jest, bo zamortyzowałeś mój upadek – zmusiła się do uśmiechu. – Słuchaj, strasznie mi przykro. Byłam wściekła, biegłam i...
- W porządku – podniósł się ostrożnie i podał dziewczynie rękę. – Jestem Lukas. A ty?
- Mélanie – przedstawiła się.
- Wiesz, Mélanie, w gruncie rzeczy... podobasz mi się – chłopak obrzucił ją takim spojrzeniem, jakby była dziwką. – To co powiesz na szybki numerek? – zapytał i nie czekając na odpowiedź, zaciągnął ją w krzaki, nim zdążyła choćby pisnąć.
Tymczasem Bill, strasznie wkurzony, szukał przyjaciółki po całej okolicy. Tom radził mu, żeby zostawił ją w spokoju, ale on nie mógł tak siedzieć w niewiedzy. Uciekł przed ochroniarzem, który starał się go dogonić (a oboje szybko biegali), bo nie chciał od niego żadnych kazań. Dziewczyna mogła pójść właściwie wszędzie. Po godzinie bezowocnych poszukiwań zmartwiony Bill dał sobie spokój i wrócił do chłopaków.
- Co, nie znalazłeś jej? – od razu spytał Gustav znad gazety.
- Nie. – Bill wściekle kopnął piłkę, która wpadła w końcu do basenu. – Nigdzie jej nie ma.
- Nie martw się, przejdzie jej – uspokoił go brat.
- Posłuchaj – Bill podszedł do niego i stanął tak blisko, że niemal się dotykali. – Jeszcze jeden komentarz na temat Mélanie, a pożałujesz, że w ogóle się urodziłeś. Po prostu skończmy temat, jasne?
Tom wzruszył ramionami i włączył swojego laptopa. Bill nigdy się tak nie zachowywał. To Mélanie razem z tym całym dzieciakiem, którego zresztą już nie było, przewróciła mu w głowie. Tom nie chciał się w to wszystko wtrącać, ale Bill był jego bratem, więc po prostu po przyjacielsku chciał mu pomóc. Ale skoro nie... to nie.
- Dostałem maila! – powiedział do Georga.
- A co w tym takiego dziwnego? – prychnął kumpel. – Każdego dnia dostajemy tysiące cholernych maili, głównie od cholernych fanek.
- Przeczytam ci – odparł Tom, nie zrażony chłodnym tonem Georga. – Posłuchaj! „Nie jestem Twoją fanką, lecz śnisz mi się po nocach, w mych głupich snach wciąż marzę o Twych brązowych oczach. Twe ręce w mych snach oplatają moje ciało, ale nie chciałabym, by naprawdę tak się stało. Nawiedzasz mnie niczym zjawa, masz jak anioł skrzydła, lecz Twoja wizja co noc naprawdę już mi zbrzydła. Więc przestań mnie nękać, Tomie, już jestem zmęczona, tym bardziej, że do ust Twych padam nie ja, lecz ona... „ Ale artystka! – roześmiał się głośno, a pozostali zawtórowali mu i nawet Bill zdobył się na delikatny uśmieszek.
- Zaczynam ci zazdrościć – powiedział ze śmiechem Georg. – Prawie wszystkie laski lecą na ciebie i na Billa! Co takiego wy macie, czego ja nie mam?
- Sex-appeal – odpowiedział Bill. Humor zdecydowanie mu się poprawił.
- Mądry... – mruknął Georg, ale uśmiechał się.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mia
:(
Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 357
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem
|
Wysłany:
Nie 15:45, 09 Kwi 2006 |
|
Julie... nie obraź się, ale czytałam to opowiadanie na innym forum, jest zarąbiste, ale... robi się z niego taka... telenowela :/ świetnie piszesz i wogóle (nawet ja się pojawiłam w opowiadanku ) ale temat taki... jakiś dziwny i małorealny... tylko błagam, nie bierz do siebie mojego pieprzenia!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maunus
:-(
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P
|
Wysłany:
Nie 15:54, 09 Kwi 2006 |
|
Świetne opowiadanie ;D Podoba mi się, rozbudza wyobraźnię, hihi. Mam kilka teorii, hihi:
Melanie zajdzie w ciążę w gwałcicielem... ;P I na nowo trza będzie zabijać dzieciaka ;P Hehehehe... Albo ona ciążę podtrzyma i powie Billowi, że jednak nie usunęła ciąży i, że to coś, co jest u niej w brzuchu, to jego dzidziuś ;] Ale ze mnie Holmes... Pozdrawiam, buzi! ;*;*;*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kama
Administrator
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1374
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl
|
Wysłany:
Nie 15:57, 09 Kwi 2006 |
|
Mia w takim razie nie masz pojęcia co to telenowela
To opko jest właśnie świetne z tego powodu, że miesza się kilka wątków.
A z telenowelą napisał jakiś gość i teraz inni powtarzają :/ Zresztą komentuj tą częśc, którą aktualnie dała Julie, a nie wybiegaj do przodu.
Julie znowu czytałam od nowa ^^ świetnie
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
jagodzianka
Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Przemyśl
|
Wysłany:
Nie 16:01, 09 Kwi 2006 |
|
hehe extra! moje nowe ulubione opowiadanko gratuluje pomyslow! jestes extra!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mia
:(
Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 357
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem
|
Wysłany:
Nie 16:03, 09 Kwi 2006 |
|
no wiesz, Kama... to tylko moje zdanie...
wogóle uważam że Billowi sie należy porządny kop z półobrotu, z paru powodów, między innymi dlatego że jest taki chudy! na pół się złamie niedługo... no ale odbiegłam od tematu...
czekam na kolejne części, z chęcią przeczytam jeszcze raz
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Julie
Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z książki.
|
Wysłany:
Nie 16:22, 09 Kwi 2006 |
|
Mia - nie mam zamiaru się o nic obrażać, bo czy to coś da? Jeśli przestanie Ci się podobać, po prostu nie będziesz czytać i tyle. Nie ma nakazu . Dzięki za wyrażenie Twojego zdania. Pozdro!
jagodzianka - dziękuję, dziękuję. Extra może nie jestem... ale może kiedyś będę . Cieszę się, miło powitać nową czytelniczkę .
Kama - dziękuję, że stajesz po mojej stronie <kłania się i zahacza szpilką o spódnicę. Wywala się. Auć...>...Masz rację, nigdy nie należy wybiegać zbytnio do przodu . Pozdro !
Maunus - dziękuję. Te teorie trzeba było zachować dla siebie , bo ja mam już swoje, dawno napisane zresztą . Też pozdrawiam !
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
vera
:(
Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z podziemi....
|
Wysłany:
Nie 16:39, 09 Kwi 2006 |
|
kurcze bardzo fajne
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 16:41, 09 Kwi 2006 |
|
nawet jesli sie robi telenowela to co z tego? ja kocham to opowiadanie i czy telenowela czy nie
jak mi sie podoba to nie ma to dla mnie znaczenia...
opowiadanie jest zaje***te i tyle...
dziekuję :*
i co z tego, że wiem co bedzie dalej :P i tak je kocham :*
Julie masz fenomenalny talent i pomysły...super, że jesteś
buzi :*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pryczka
:]
Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: LublIN ciTyyyy
|
Wysłany:
Nie 17:31, 09 Kwi 2006 |
|
To nie jest telenowela, bo nie ma biedej dziewczyny bogatego ojca, która wychodzi za mąż za jego przybranego syna A mi sie podoba...A moż esie okaże że bIll zajdzie w ciążę??? Bo tak z wygladu to mam coraz więcej wątpliwości czy jest facetem
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
partyzantka
:-(
Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 17:34, 09 Kwi 2006 |
|
bardzo, bardzo fajne. Tylko takie... aż czasem ściska (o ile ktoś wie o co mi chodzi ). a w ogóle to jestem zawiedziona bo myślałam że Bill ją znajdzie i uratuje z rąk gwałciciela
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wampire Girl
:(
Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lu&!n ;);)
|
Wysłany:
Nie 19:00, 09 Kwi 2006 |
|
Suuuper Podoba mi się xD
Ale z ciebie sadystka Zamordowałaś dziecko Billa
Czekam na next part
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
hobo psec
Moderator
Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 1547
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: hobolandia [Lublin]
|
Wysłany:
Nie 20:04, 09 Kwi 2006 |
|
Boskie. Nie wiem co zdarzy sie dalej i nie mam żadnych domyśleń. Poczekam. Pozdro:*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Julie
Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z książki.
|
Wysłany:
Pon 15:49, 10 Kwi 2006 |
|
No dobra, dzisiaj trzeci kawałeczek opka :>...
Dzięki za komenty !
psecinek - dzięki. Nie wiesz, co zdarzy się dalej? Cieszę się . Poczekasz, zobaczysz . Pozdro !
Adzia:) - też się cieszę, że Ty się cieszysz ... Hehe... Wiesz, wszystko zawsze może się zmienić ;...
partyzantka - ja wiem o co Ci chodzi . No cóż, skoro jesteś zawiedziona, to po prostu radzę nie czytać ... Ale i tak dzięki za komentarz !
pryczka - hehe... Fajnie przedstawiłaś zarys telenoweli. Bill ma zajść w ciążę ? Ciekawe... Trzeba to rozważyć . I wiesz... Też mam wątpliwości co do jego płci. Miałam je od początku. Taki śliczny chłopczyk... Za śliczny ...
shira - kochasz <przytul>... No to i ja Ciebie kocham za te słowa... Też dziękuję.
vera - miło czytać, że Ci się podoba ...
A teraz pora na trzeci kawałek opka... ...
*
***Kilka miesięcy później***
- Kocham cię – usłyszał Tom. Nieco zaskoczony, rozejrzał się wokół. Było ciemno i niewiele widział. W parku, gdzie się znajdował, cicho grała muzyka. A może mu się wydawało? W każdym razie był pewien, że słyszał ten szept.
- Gdzie jesteś? – zapytał. Obok niego coś się poruszyło. Odwrócił się niespokojnie i jego ręce natrafiły na jakąś wypukłość. Odskoczył jak oparzony, nie chcąc nikogo obmacywać, nie widząc go. Ale czyjeś ręce same go odnalazły. Poczuł jakieś usta na swoich i zamknął oczy, delektując się pocałunkiem. Z ulgą rozpoznał w całującej go dziewczynie Mélanie Schlusse, z którą od niedawna chodził. Jego kolczyk w dolnej wardze delikatnie uderzał o zęby dziewczyny. Było to dość przyjemne i Tom objął ją, zatracając się w pocałunku.
- Niespodzianka! – padł na nich snop światła. To był Bill z latarką. Zaśmiał się, widząc ich zaskoczone miny. Byli pewni, że są zupełnie sami. – Zbierajcie się. Idziemy na imprezkę.
Wciąż nie potrafił bez bólu patrzeć na Mélanie w ramionach brata, na tę dziewczynę, która tak beznamiętnie pozbyła się jego dziecka, jakby to nie była garść żywych komórek, tylko... co właściwie? Nie wiedział. Choć wiedział, że inaczej nie mogła zrobić, wciąż żywił do niej żal o to, że nie omówiła z nim tego, że nie podjęli wspólnie jakiejś decyzji. Ale nie, ona po prostu poszła i to zrobiła. A teraz była z Tomem.
Tom wciąż próbował ją namówić na wspólną noc, ale ona, odkąd została zgwałcona przez tego dupka Lukasa, zamknęła się w sobie i nawet nie chciała o tym słuchać. Tom o tym nie wiedział, nie wiedział także Bill. Po fakcie dziewczyna długo siedziała sama i płakała, nie dając chłopakom znać, co z nią. A potem zaczęła chodzić z Tomem. Chyba urzekło ją w nim to, że był taki łagodny, spokojny i dobry. Różnił się od dynamicznego i wybuchowego Billa, a ona potrzebowała kogoś spokojnego, kto nie będzie się na nią już rzucał.
- Niby na jaką imprezę? – spytał Tom, wypuszczając dziewczynę z objęć.
- Gustav dostał gdzieś wejściówki. Chodźmy – odpowiedział Bill i ruszył przodem. Nie potrafił wyzbyć się tego bólu w sercu, kiedy widział Mélanie w ramionach brata.
- Niech będzie – zgodził się Tom. – Idziemy, nie? – zwrócił się do swojej dziewczyny.
- Wolałabym posiedzieć w domu – powiedziała cicho.
- Kiedyś lubiłaś imprezy. Co jest z tobą? – zaatakował ją Bill, odwracając się nagle.
- Może ludzie się zmieniają – odparła.
- Ale dlaczego? – chciał wiedzieć.
- A może to po prostu moja sprawa? – odpowiedziała Mélanie. Czuła, że jeśli dłużej będą ją męczyć, chyba się rozryczy.
- Daj jej spokój, Bill. - Tom stanął w jej obronie. – Nie chce, to nie pójdzie. To wolny kraj.
Bill cicho zaklął pod nosem i ruszył szybko przodem, zostawiając ich w tyle.
- Co go ugryzło? – ze zdziwieniem spytała Mélanie.
Tom nie odpowiedział. Po części dlatego, że sam chciał to wiedzieć, a po części dlatego, że był trochę zły na dziewczynę.
- Ukrywasz coś przede mną – rzekł w końcu, powoli ruszając za bratem. – Widzę to.
- Nic nie ukrywam! – Oburzona Mélanie dogoniła go i chwyciła za ramię, żeby na nią spojrzał.
Gryzła się tym, że go okłamuje, a tym bardziej, że okłamała Billa...
- Sama najlepiej wiesz – odparł Tom bez przekonania.
- Wiem – odrzekła, nie patrząc na niego i włożyła kaptur na głowę. – Zimno się zrobiło. Chodźmy stąd wreszcie.
- OK. – zgodził się i objął ją, by choć trochę uchronić ją przed chłodem tego wiosennego wieczora.
Liście na drzewach szeleściły cichutko, jakby chciały coś powiedzieć. Świat zaczął się już budzić do życia, drzewa zieleniły się, rosła świeża trawa i pierwsze kwiaty, lecz Tom wcale tego nie czuł. Było mu smutno, że Mélanie mu nie ufa, a wiedział, że stało się coś, o czym powinna mu powiedzieć.
Dziewczyna położyła głowę na jego ramieniu. Jej ciemne włosy, wymykające się spod kaptura ciemnej bluzy, którą miała na sobie, łaskotały go przyjemnie.
Szli powoli za oddalającym się światłem latarki Billa, który chyba zaczął biec, a po chwili zupełnie zniknął im z oczu.
- Gdzie on, do cholery, jest? – mruknął do siebie Tom.
- Nie wiem – odparła Mélanie. – No, ale chyba się nie boisz, chociaż jest tak ciemno i w ogóle? – zapytała żartem.
- Nie – burknął Tom, ale nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu. – Mélanie... – Jej francuskie imię pięknie brzmiało w jego ustach. - Strasznie martwię się o ciebie...
- Nie masz powodu – zapewniła, ale w uszach chłopaka nie zabrzmiało to zbyt przekonująco.
- Jestem pewien, że coś się stało, tylko co? – drążył dalej. – Chcę ci tylko pomóc, nie chcę, żebyś chodziła cały czas taka smutna.
- Tom! – warknęła. – Jak mówię, że nic się nie stało, to nic się nie stało, rozumiesz?! Niby dlaczego miałabym cię okłamywać?! Po co?! A poza tym, wcale nie jestem smutna! I przestań mnie wreszcie męczyć! To przestało być śmieszne. Nie mówmy o tym więcej, proszę cię, nie mówmy! Nie chcę już tego słuchać! – wykrzyczała mu w twarz. – Jesteś taki sam, jak wszyscy inni faceci! Udajesz, że jesteś taki słodziutki i kochany, a tak naprawdę chcesz mnie tylko po prostu przelecieć! Taka jest prawda, Tom!
Chłopak słuchał tego potoku skarg pod swoim adresem z godnym podziwu spokojem. Ale kiedy usłyszał ostatnie zdania, poczuł się urażony.
- Wcale nie, Mélanie! Chciałem tylko, żebyś przede mną nie ukrywała, jeśli stało się coś złego. Chciałem ci pomóc. Ale skoro ty tego nie chcesz, to nic na siłę! Tylko łaskawie nie wygaduj bzdur pod moim adresem, dobra?!
- OK.,OK., nie kłóćmy się już – uspokoiła go dziewczyna. – Przepraszam, że tak na ciebie najechałam. Ale wkurzyłeś mnie tymi pytaniami.
- Na przyszłość uważaj, co mówisz – Tomowi jeszcze do końca nie przeszło. – A teraz chodźmy poszukać Billa.
*
Bill szedł przed siebie szybkim krokiem, silnie kopiąc we wszystkie strony napotkane na swej drodze śmieci. „Jak Tom śmie tak się prowadzać z moją dziewczyną?!”, pomyślał ze złością, przypominając sobie jej drobne ciało w objęciach brata. I te pocałunki... Bleee... Mało jej nie wessał do środka.
Chwila, moment. Z jaką tam TWOJĄ dziewczyną...?
„Ona tak naprawdę nie chciała z nim być”, przypomniał sobie nagle. „Wolała mnie”, pomyślał, żeby się trochę dowartościować.
W pewnym sensie miał rację, bo zanim Tom zdobył się na odwagę i poprosił Mélanie o chodzenie, ona przecież (choć całkiem nieświadomie) spała z nim, z Billem. No i to całe dziecko...
Billowi zrobiło się strasznie smutno. Wciąż miał uraz do dziewczyny, że nie zapytała go o zdanie, tylko wszystko zrobiła sama, jak jakaś cholerna egoistka. A teraz po prostu sobie chodziła z Tomem za rączkę i zachowywała się, jakby nigdy nie było w niej żadnej wspólnej cząstki jej i Billa!
Chłopak wyciągnął z kieszeni papierosa i zapalił, by trochę odreagować stres. Palił rzadko, ale na ogół mu to trochę pomagało. Jemu także zrobiło się teraz zimno, więc zapiął po szyję czarną, skórzaną kurtkę i włożył wolną rękę do kieszeni. Niewiele pomogło. Wiosenny, chłodny wiatr rozwiewał mu opadającą z jednej strony na czoło grzywkę. Nawet nie zauważył, kiedy gdzieś po drodze zgubił nieszczęsną latarkę i wokół niego panuje teraz przerażająca ciemność. Zapalony papieros nie dawał zbyt wiele światła. Pstryknął zapalniczką, starając się choć trochę oświetlić sobie drogę, ale ta, jak na złość, zaraz zgasła, pozostawiając po sobie tylko lekki zapach spalenizny. Bill dał za wygraną. Niby był w swoim mieście, ale nie potrafił po ciemku znaleźć drogi. Nawet nie miał na to ochoty. Usiadł pod jakimś drzewem na gołej ziemi i oparł się o pień.
„Moje życie jest posrane”, pomyślał, ale bez złości, raczej z melancholią.
Jakże inne byłoby to wszystko, gdyby na tamtej imprezie tyle nie pili!
Bill był bardzo wrażliwy, choć wcale na to nie wyglądał i nawet nie dawał tego po sobie poznać. Wrażliwszy nawet niż Tom, którego wszyscy uważali za lepszego od niego. Jego, Billa, ceniono tylko za jego głos. A Tom...
„Przecież on nie potrafi nawet śpiewać tak, jak ja”, pomyślał zawistnie Bill. „To ja jestem głową tego zespołu, czy komuś się to podoba, czy nie”.
- Biiiill! – usłyszał nagle ciche wołanie. Bez wątpienia, był to głos jego brata, tyle że bardzo oddalony. Może nawet znalazł już latarkę? – Gdzie jesteś?
Bill siedział jednak bez ruchu, nie odzywając się. Rzucił przed siebie niedopałek i przydeptał go końcem buta, nie ruszając się z miejsca. Wiatr wiał coraz silniej i wołanie powoli cichło.
- Nie mógł przecież już wyjść z tego parku! – krzyknął Tom do Mélanie. – Na pewno gdzieś tutaj jest!
- Tom, on miał przecież... – zauważyła leżącą na trawie zapaloną latarkę Billa - ...latarkę.
- Już jej nie ma, jak widzisz – błysnął intelektem Tom. – Bierz ją i poszukajmy go!
- Nie jest małym dzieckiem. Nic mu nie będzie.
Dziewczynie zrobiło się nagle ciemno przed oczami. Tak, gdyby nie to, że JUŻ i tak było ciemno. Poczuła, że zaraz upadnie i przytrzymała się Toma, by do tego nie dopuścić.
- Co ci jest? – zapytał z niepokojem, zatrzymując się i oświetlając jej twarz latarką.
- Niedobrze mi... – jęknęła cicho. – Będę rzygać...
- Jadłaś coś...? – spytał chłopak. – Dasz radę iść dalej?
- Nie jadłam nic, co mogłoby mi zaszkodzić – odparła. – I nie wiem, czy dojdę do domu.
- Usiądźmy na chwilę – zaproponował, sadzając ją na zimnej, czerwonej ławce. Widząc, że Mélanie trzęsie się, zdjął z siebie bluzę i otulił ją.
- Ależ, Tom – zaprotestowała, próbując odtrącić jego ręce. – Będzie ci zimno!
- Daj spokój – uciął. – Nic mi nie będzie.
Usiadł koło niej na ławce i mocno przytulił ją do siebie. Wtuliła się w jego ramiona, jakby chciała się w nich schować, jednak mdłości nie przechodziły. Zamknęła oczy, starając się skupić na tym, że nie wolno jej obrzygać Toma. Ale nie wytrzymała długo.
- Puść mnie na chwilę – poprosiła i w następnej chwili klęczała już na trawie, pozostawiając na niej zawartość żołądka. Otarła twarz dłońmi i wróciła do chłopaka. Po twarzy pociekły jej łzy.
- Nie płacz – łagodnie szepnął Tom, przytulając jej głowę do swej piersi. – Jestem tutaj.
- Wiem – odszepnęła, mocząc łzami jego koszulkę.
Oboje zapomnieli już o Billu, siedzącym wciąż samotnie pod drzewem.
A Bill śpiewał sobie cicho, by nie umrzeć z nudów. Mimo przejmującego zimna, nie chciało mu się wracać. Dał już za wygraną. Był prawie zdecydowany przesiedzieć pod tym drzewem do rana, mimo tego całego zimna.
Eee... Oszalał chłopak, czy co...?
-...komm und rette... – zanucił i zapalił kolejnego papierosa – ...mich... Auć! – wrzasnął nagle, bo ktoś nadepnął mu na stopę. – Uważaj, a nie chodzisz po ludziach!
- Sorry – usłyszał w odpowiedzi. – Czemu tu tak ciemno?
- Mnie nie pytaj – odpowiedział Bill. – Nie ja tu włączam lampy.
Zachichotał z własnego dowcipu.
- Zabawne – odparła dziewczyna (bo była to dziewczyna), która na niego weszła. W wyobraźni niemal widział, jak przewraca oczami. – Nie masz jakiejś zapalniczki, skoro palisz?
- Owszem, mam – przyznał się Bill i pstryknął. Tym razem udało mu się dłużej zatrzymać ogień i mógł przyjrzeć się trochę twarzy dziewczyny. Musiała być młodsza od niego. – Co tu robisz sama? – zapytał. – Tu nie jest bezpiecznie w nocy.
- Myślisz, że nie wiem? – prychnęła. – Nie mogę stąd wyjść przez te egipskie ciemności. Dobrze, że teraz chociaż nie jestem sama. Wiesz, jak mnie nastraszyłeś?
- To ty na mnie wlazłaś – przypomniał jej z uśmiechem. – Więc to ja powinienem się przestraszyć. A w ogóle, jak masz na imię?
- Katrin – przedstawiła się. – A ty?
- Bill – powiedział. – Miło mi.
W odpowiedzi dziewczyna tylko się roześmiała. A potem głupia zapalniczka znów zgasła.
- Może spróbujemy znaleźć drogę, co? – zapytała Katrin po chwili milczenia. – Strasznie tu zimno. No i trochę się boję...
- To po co wieczorem poszłaś sama do parku? – spytał niezbyt uprzejmie Bill.
- Nic nie rozumiesz. A ja nie będę ci tłumaczyć.
Chłopak wzruszył ramionami. Nigdy do końca nie rozumiał kobiet.
Katrin usiadła koło niego na trawie. Czuł, że się trzęsie, ale jemu też było bardzo zimno. Wreszcie zlitował się:
- Może rzeczywiście spróbujemy wyjść? – zaproponował. – Nie chcę, żebyś tu zamarzła.
- Chętnie – powiedziała. – Chodźmy.
Wstali i ruszyli obok siebie. Bill wciąż palił drugiego papierosa. Katrin spojrzała na niego.
- Masz jeszcze fajki? – spytała cicho.
- Mam – przyznał – ale nie chcę demoralizować dzieci.
- Dzieci? – zapytała ze zdziwieniem. – Myślisz, że jestem dzieckiem?
- A nie? Ile możesz mieć lat, Katrin? Ze czternaście?
- Boże... – westchnęła. – A ile ty masz lat, Bill?
- Szesnaście.
- Aha, szesnaście... I co, myślisz, że nie jesteś dzieckiem?
- W porównaniu z czternastoletnią dziewczynką, na pewno nie.
- Dlaczego tak się upierasz, że mam czternaście lat? – zapytała i w tym momencie włączyli wreszcie lampy. Bill i Katrin spojrzeli na siebie. Okazało się, że dziewczyna jest nie tylko wyższa od Billa, ale także starsza! Była długowłosą, bardzo ładną blondynką. – No, więc dlaczego, Bill? Powiedz mi, dlaczego – uśmiechnęła się figlarnie.
- Sorry – poczuł, że się czerwieni. – Nie mogłem ci się dobrze przyjrzeć. To ile w końcu masz lat? Jeśli możesz mi powiedzieć – dodał szybko.
- Dwadzieścia – zachichotała. – Więc nie jestem już takim dzieckiem, nieprawdaż? – A ty... Czekaj, czy ty nie jesteś z tego takiego boysbandu... Jak to szło? Chiny Hotel, czy coś w tym stylu?
- Tylko nie boysbandu! – naburmuszył się Bill. – I nie żadne tam Chiny, tylko Tokio Hotel.
- Przepraszam – uśmiechnęła się Katrin. – Aha, więc Tokio Hotel... Moja siostra cały czas słucha waszych piosenek. Ma twój plakat w pokoju.
- Nie ona jedna – westchnął Bill. – I co, teraz pewnie mam ci coś dla niej podpisać?
- Coś ty, nie uwierzy mi – powiedziała Katrin. – Powie, że sama podrobiłam twój podpis, żeby przestała marudzić, jak bardzo kocha Billa. To znaczy ciebie.
- Ma aż taką obsesję? – zapytał Bill, mile połechtany.
- Tak. I wiesz co? – dodała Katrin. – Muszę ci powiedzieć, że ma gust...
Zanim do niego dotarł sens tych słów, ona już się zmyła. Pozostała po niej tylko chustka w kolorze morskiej wody, która leżała u stóp Billa.
Tom i Mélanie wciąż siedzieli na ławce, bo ona nie czuła się jeszcze na tyle dobrze, by się stamtąd ruszyć.
- Wreszcie światło – powiedziała cicho. – Teraz wreszcie będziemy mogli stąd iść.
- Przecież nie pozwolę ci iść w takim stanie – zaprotestował Tom. – Albo tu posiedzimy, albo... Chodź – powiedział, wstając. Wziął ją na ręce i posapując, powoli ruszył alejką.
- Nie... Tom... – zaprotestowała słabo, opierając głowę na jego ramieniu. – Jestem za ciężka...
- Przestań się o to martwić – wysapał. – Jestem silny.
Ale chyba sam w to nie wierzył.
Mélanie nie miała już siły się o to kłócić i zamknęła oczy. Tom niósł ją, starając się nie myśleć, co zrobi, jak ją w końcu puści. W końcu wyszli z parku, a stamtąd nie było już tak daleko do domu Kaulitzów.
- Kochanie... Wszystko w porządku? – zapytał Tom dziewczynę.
- Na razie... tak – odparła, obejmując go za szyję. – Kocham cię... – dodała. – Gdyby nie ty...
- Nie przesadzaj – rzucił chłopak. – Niedługo będziemy w domu.
- O, Boże, nie... Nie chcę się spotkać z Billem! – zaprotestowała nerwowo. – Nie mogę... ja...
- Mélanie, Billowi na pewno już przeszło. Nie będzie cię atakował. Zresztą, nie pozwolę mu na to.
- Nie o to chodzi! Ja... on nie może... On nie może mnie widzieć!
- Dlaczego nie? – zdziwił się Tom.
- Chcesz wiedzieć, dlaczego? – nie miała już siły dłużej dusić tego w sobie. – Bo go okłamałam, dlatego. Nie usunęłam ciąży, Tom. Wciąż noszę w sobie dziecko Billa.
- Słucham?! – nie dowierzał Tom. – Jak mogłaś to zrobić?! Dlaczego nas okłamałaś?!
- Nie wiem... – usłyszał.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|