Autor |
Wiadomość |
Dark_Angel
Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z łóżka Gustava ;>
|
Wysłany:
Sob 12:01, 23 Wrz 2006 |
|
Jest to moje pierwsze opowiadanie na tym forum.
Nie wiem, jakie będą Wasze odczucia po przeczytaniu owego partu.
Ja sama odnoszę wrażenie, że nie jest najgorszy.
Na krytykę jestem przygotowana, w końcu ona uskrzydla...
Pozdrawiam i życzę miłego czytania,
Dark Angel
P.S. Wybaczcie tą kiczowatą falę i gwiazdkę w tytule, ale nie mogłam się powstrzymać...
------
Smuga księżycowego światła dzieliła na dwie części pomieszczenie o kamiennych ścianach, zatrzymując się na drzwiach. Pokój był pusty. Nie było żadnych mebli, nawet połamanego krzesła. Jedynie w kącie siedziała ciemnooka nastolatka, obejmując zziębniętymi ramionami kolana. Po jej policzkach spływały błyszczące krople, tworząc kręte strumyczki, a drżące usta były zaciśnięte w wąską linię. Serce dziewczyny opanował strach. I to samo uczucie pochwyciło w swoje szpony trzeźwe myślenie, paraliżując je całkowicie.
Jessica po raz pierwszy naprawdę się bała.
Nie miała pojęcia, kto ją tu umieścił i dlaczego. Ostatnią rzeczą, jaką usłyszała przed znalezieniem się tu był cichy szept jakiegoś mężczyzny. Potem nastała już tylko pustka. Zimna, ciemna nicość.
Na korytarzu rozbrzmiały szybkie kroki i zabrzęczały cicho klucze. Chwilę później rozległ się zgrzyt zamka, a drzwi otworzyły się. Pomieszczenie zalało jasne światło, które dawały umieszczone w kandelabrach świece, jednocześnie wydłużając maksymalnie cień wysokiego człowieka, opartego ramieniem o framugę.
- Jess, chodź na kolację. – Odezwał się lekko zachrypniętym, ale całkiem miło brzmiącym, głosem.
Że co?!
Jessica prychnęła głośno.
„Więc jakiś chory psychicznie dziad umieszcza mnie w zatęchłej norze tylko po to, żebym zjadła z nim kolację, a potem czyściła jego sztuczną szczękę? Świetnie...”.
- Jess...? – Jedno słowo, które padło z ust mężczyzny odbiło się echem od ścian, a on sam odgarnął z czoła długie włosy.
- Jesteś dosyć młody, prawda? – Dziewczyna wierzchem dłoni otarła łzy i utkwiła wzrok w owym „porywaczu”.
Na próżno próbowała wyciągnąć z niego tą informację. Odpowiedzią na jej pytanie był tylko głośny śmiech.
- Idziesz? Nie będę tu sterczał przez pół nocy. – Chwycił za klamkę z zamiarem zamknięcia drzwi.
- Idę. – Mruknęła cicho, z wysiłkiem podnosząc się na nogi.
Nagle zakręciło jej się w głowie, cały świat na chwilę stał się rozmazaną paletą czerni i szarości, przetykaną złotą smugą światła. Oparła się ramieniem o ścianę, przykładając dłoń do czoła. Jak przez mgłę docierał do niej zatroskany, niski głos:
- Wszystko w porządku?
- Tak, tak... Już dobrze.
Szalona karuzela, na którą zdecydował wsiąść świat, w końcu się zatrzymała. Jess szybko wyszła na korytarz, by za chwilę podążyć śladami długowłosego mężczyzny do – jak się okazało – jadalni.
Była to dosyć duża sala, oświetlona niezliczoną ilością świec.
„Chyba ktoś ma słabość do tych woskowych badyli...” – Pomyślała z przekąsem dziewczyna. Jednak jakby na przekór swoim myślom uśmiechnęła się przymilnie, siadając przy stole na wskazanym miejscu.
Sięgając po potrawy, jednocześnie uważnie przyglądała się swojemu towarzyszowi. Zauważyła, że ma ciemnozielone oczy, które z powagą obserwują otaczający go świat, a jego nos z pewnością nie był ani mały, ani zadarty. Usta miał doskonałe... Nie za wąskie, nie za szerokie. I długie do ramion włosy, których kosmyki niekiedy opadały mu na twarz. Odgarniał je wtedy zdecydowanym, płynnym ruchem.
Już od dłuższego czasu panowała cisza, przerywana jedynie cichym szczękiem sztućców. Jessica nie odzywała się, pochłonięta obserwacją ruchów mężczyzny. To jednak nie uszło jego uwadze.
- Dlaczego mi się tak przyglądasz? – Zapytał z lekkim uśmiechem, odkładając kieliszek z winem na stół.
- Bo... Zastanawiam się nad tym, dlaczego tu jestem i po co, jak się nazywasz i... To wszystko. Mam wrażenie, że skądś cię znam.– Dziewczyna spuściła wzrok, kierując spojrzenie na pusty już talerz.
- Bo mnie znasz. Przynajmniej znałaś kiedyś. – Mężczyzna uśmiechnął się szerzej, podając blondynce plik starych fotografii.
W umyśle dziewczyny odżywały wydarzenia, sprzed co najmniej czterech czy pięciu lat. Kadry wspomnień tworzyły czarno biały film, przedstawiający dziewczynę i chłopaka – dwoje przyjaciół.
- Georg, przestań... – Blondynka w jasnoniebieskiej sukience krztusiła się ze śmiechu, podczas gdy szeroko uśmiechnięty szatyn łaskotał ją po żebrach.
- Dlaczego?- Uniósł do góry jedną brew, na chwilę unosząc ręce, żeby poprawić włosy.
- Bo będziesz musiał mnie gonić! – Pobiegła przed siebie, a wiatr delikatnie muskał jej twarz i bawił się włosami. Za plecami słyszała głośny śmiech przyjaciela, który próbował ją doścignąć.
Nawet nie zauważyła, kiedy wbiegła do lasu. Nagle z jej twarzy zniknął promienny uśmiech, a radosne iskierki w jej oczach przygasły.
- Georg! – Zawołała głośno.
Cisza...
Nikt nie odpowiadał.
Była tylko ona i wysokie, pamiętające wiele lat, drzewa. Słońce z wysiłkiem przebijało się przez ich korony, więc las pogrążony był w półmroku.
Po policzku blondynki spłynęła jedna łezka. Samotna, szukająca swojej własnej, krętej ścieżki.
A w chwili, kiedy kolejna słona kropla chciała znaleźć ujście, między drzewami pojawiła się postać ciemnowłosego chłopaka.
- Georg! – Wyrwało się z ust dziewczyny.
Szybko pobiegła w stronę przyjaciela, zarzucając mu ręce na szyję i wtulając twarz w jego ramię. Nareszcie czuła, że nie jest sama.
- Jess... Płakałaś?- musnął czubkami palców zaróżowiony lekko policzek ciemnookiej.
- Troszeczkę. – Uśmiechnęła się szeroko, śmiało spoglądając mu w oczy. Ale zaraz spoważniała, kiedy przyjaciel objął ją w talii i pochylił się tak, że czuła na twarzy jego ciepły oddech.
Po jej plecach przeszedł lekki dreszcz. Pierwszy raz była w takiej sytuacji. I chciała, żeby ta chwila trwała jak najdłużej. W ramionach przyjaciela czuła się bezpiecznie, a ciepło jego ciała dawało niesamowite uczucie beztroski i spokoju.
- Georg... Ja... – zaczęła szeptem, żeby nie zmącić cudownej atmosfery.
- Nic nie mów. – położył palec na jej ustach, uśmiechając się lekko. – Nie teraz...
Za każdym słowem powoli zbliżali się do siebie. Obydwoje.
Czuli, że już nie są dziećmi. Właśnie zatrzasnęli drzwi dzieciństwa, stając na progu prawdziwej młodości.
Przypieczętowali ten fakt prawdziwym uczuciem. Pierwszy raz zrozumieli, czym jest miłość.
Ich usta, połączone w gorącym pocałunku, nie potrzebowały słów.
Dłonie, delikatnie pieszczące skórę drugiej osoby, nie chciały innych gestów.
Serca, wspólnie wybijające jeden rytm, nie znały innego tonu.
Bo w tej chwili żadne z nich nie potrzebowało nic więcej.
Liczyli się tylko oni.
Liczyła się tylko miłość...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Borat
:-)
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 5/5
|
Wysłany:
Sob 13:36, 23 Wrz 2006 |
|
Te falki i gwiazdki wcale mi nie przeszkadzaja xD:p
Co do partu to lubie taki styl, lubie, gdy tak pisze. Bo kawa na ławe, rozumiem wszystko, czekam na dalsze częsci
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
hobo psec
Moderator
Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 1547
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: hobolandia [Lublin]
|
Wysłany:
Sob 19:03, 23 Wrz 2006 |
|
Bardzo ciekawe opowiadanie. Ładnie wyszystko napisane, błedów nie widzę. Muszę powiedzieć, że piszesz fajnym stylem. Czekam na kolejne części.
hobopa ;*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sylas
:-)
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 874
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiedziałeś, że tu jestem Bill ? ;*
|
Wysłany:
Pon 17:12, 25 Wrz 2006 |
|
No fajnie się zaczyna ;D Napisane prostym języzkiem. Umiesz dobrze składać zdania (bvo niestety nie wszyscy to potrafią... -.-' ), i ogólnie zaciekawiła mnie fabuła. Pisz dalej
Pozdrawiam ;**
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Veren
:)
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior
|
Wysłany:
Pon 19:04, 25 Wrz 2006 |
|
To jest wieloczęściówka, mam rozumieć ?
W takim razie...
Spodobało mi się.
Zaciekawiło.
Napewno jeszcze tu wpadnę
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 15:18, 02 Paź 2006 |
|
A to jest jednoczęściówka?
To musze powiedziec, ze mi sie nie podobalo... Nie rozumiem dlaczego ją... porwał? I o co wogole chodziło?
Piszesz ładnie, ale to opowiadanie wywołało u mnie tylko zamęt...
Pozdrawiam
Edit:
Wieloczęściówka?!
O!
No to znacznie zmieniłam swoje stanowisko jesli chodzi o to opowiadanie :>
Może byc naprawdę dobre ^^
Czekam na ciąg dlaszy
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Buterseat
Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 19:16, 02 Paź 2006 |
|
Fajne, ale jak sie okazalo, ze to Georg to sie troche zawiodlam xP
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Asiulla
:-)
Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 22:44, 02 Paź 2006 |
|
O...
Naprawdę ciekawe.
Tylko czemu ją porwał?
Musisz dodać szybko kolejną część
Fajnie się zapowiada.
Masz fajny styl.
Wszystko ładnie opisane.
Mhmmm:)
Asiulla
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
jadzia
:)
Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 633
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiesz że jesteś w tym lepszy odemnie? xD
|
Wysłany:
Wto 10:28, 03 Paź 2006 |
|
Bardzo bardzo ciekawe
Super to napisałas zaciekawiło mnie to bardzo
czekam na nastepna czesc tak jak inni
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dark_Angel
Dołączył: 22 Wrz 2006
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z łóżka Gustava ;>
|
Wysłany:
Wto 16:43, 03 Paź 2006 |
|
Otóż dziewczyny...
Uwaga uwaga...
Dodaję parcisława. .
Nie jest tak dobry, jak poprzedni.
Uch! Niestety...
Ale myślę, że nie jest też najgorszy.
Pozdrawiam i życzę miłego czytania =).
P.S. Zadane przez Asiullę pytanie, dlaczego Georg porwał Jess, pozostawię na razie bez odpowiedzi. Dowiecie się później .
-------
Jessica przyłożyła dłoń do czoła, zamykając oczy. W głowie miała nieprawdopodobny zamęt.
Nie dość, że znalazła się w takim miejscu, to jeszcze... Spotkała się z Georgiem. A właściwie on pierwszy trafił na jej ślad.
Tylko jak? W jaki sposób? I dlaczego?
- Georg... Mógłbyś mi odpowiedzieć na jedno pytanie? – Dziewczyna uchyliła powieki, kierując błagalne spojrzenie w stronę szatyna.
Jednak on zdawał się tego nie słyszeć. Ze skupieniem wymalowanym na twarzy przyglądał się przeciwległej ścianie, jakby miała ona za chwilę uśmiechnąć się szeroko, ukazując niepełne uzębienie z szarych cegieł. Jego zielone tęczówki przybrały jeszcze ciemniejszą barwę niż zawsze.
- Georg, pytałam się o coś. – Wysyczała Jess przez zaciśnięte zęby. Nienawidziła, kiedy ktoś ją ignorował, bo od zawsze poświęcano jej całą uwagę. Nieważne, czy byli to rodzice, znajomi, czy własny pies. Każdy, bez wyjątku, musiał wykazywać zainteresowanie jej słowami.
- Yyy... A mogłabyś powtórzyć? – Mężczyzna zamrugał szybko, uśmiechając się.
Dla Jessici tego było już za wiele.
Nie dość, że ten nieznośny stwór zignorował jej słowa, to jeszcze prosi o powtórzenie pytania! Co to, to nie...
Ciemnooka gwałtownie odsunęła krzesło i wybiegła z wielkiej sali, podążając długim korytarzem, którego jedyne oświetlenie stanowiły świece.
Wesołe cienie tańczyły na ścianach i suficie, a nikłe światło księżyca od czasu do czasu dyskretnie zaglądało przez wysokie okna. Wydawałoby się, że w pobliżu nie ma żywej duszy. Ale obserwator odniósłby mylne wrażenie.
Jessica niepewnie stawiała powolne kroki na krwistoczerwonym, perskim dywanie. Nie miała pojęcia, gdzie w ogóle jest, i jak daleko w tyle pozostawiła przytulną, ciepłą salę. I Georga...
Nie wiedziała, co teraz działo się w sercu i duszy jej – można by powiedzieć – porywacza.
Nie zdawała sobie sprawy z tego, z jaką czułością spoglądał on na pożółkłe już fotografie.
Nie rozumiała, jakim silnym uczuciem do niej pałał.
Nie chciała tego wiedzieć, nie chciała rozumieć...
Pragnęła znaleźć w tej chwili drzwi do wyjścia. I szerokiej drogi, którą podążyłaby do domu.
Ale nic nie wskazywało na to, że takowe drzwi gdziekolwiek się pojawią.
Co prawda było ich pełno. Z ciemnego drewna, z jasnego, rzeźbione i nie. Ale żadne z nich nie były tymi właściwymi.
Jess oparła się plecami o jedne z nich, zsuwając się w dół. Aż w końcu skuliła się na puszystym dywanie, obejmując ramionami kolana. Jak wtedy, kiedy obudziła się na zimnym marmurze, zamiast we własnym łóżku.
Znowu czuła się malutka i bezbronna, jak kilkuletnie dziecko. Niepotrzebna nikomu, jak z premedytacją wykopany za drzwi pies. Zagubiona, na podobieństwo morskiego rozbitka lądującego na nieznanej wyspie.
- Dlaczego właśnie ja...? – Mruknęła cicho, zagryzając dolną wargę, żeby się – broń Boże – nie rozpłakać. – Dlaczego?! – Ponowiła pytanie, uderzając zaciśniętą pięścią w dębowe drzwi.
Jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – te otworzyły się. Nieprzygotowana na to dziewczyna plecami uderzyła o kamienną podłogę, tracąc na chwilę orientację zaistniałej sytuacji.
Szybko poniosła się na nogi, uważnie rozglądając się dookoła. Pomieszczenie, w którym się znajdowała, było zdecydowanie najnowocześniejszym, jakie widziała w tym dziwacznym miejscu.
Naprzeciwko wielkiego okna była ustawiona czarna, skórzana sofa. W rogu pokoju stało dwuosobowe łóżko, zasłane ciemną, satynową pościelą.
„Wszystko jest takie... Ciemne...” – Pomyślała Jessica, zamykając za sobą drzwi.
Ale jedno było pewne. Ten pokój był niewątpliwie czyjąś sypialnią. A skoro Georg mieszka sam, to...
- O Boże. – Wyrwało się dziewczynie, kiedy stanęła na środku czarnego – a jakże – dywanu, na którym połyskiwały srebrne gwiazdy.
Dookoła, na każdej ścianie, wisiało kilka, przedstawiających dziewczynę, zdjęć.
Fotografii, o których istnieniu sama nie wiedziała.
Ona, biegnąca parkowymi alejami z uśmiechem na twarzy...
Ona, wznosząca zapłakane oczy w stronę błękitnego nieba...
Ona, szkicująca coś zapamiętale na kartce papieru.
Tylko ona.
Nikt więcej.
Wzrok dziewczyny, błądzący po ciemnych meblach, natrafił na porzuconą na biurku kartkę. List...?
Z początku nie chciała czytać czegokolwiek, napisanego ręką Georga. Jednak ciekawość przemogła ją.
W oczy rzuciły jej się wyraźne litery, tworzące imię „Jessica”.
On pisał do niej...
Błądząc niewyraźnym spojrzeniem po linijkach tekstu, Jess mimowolnie wróciła myślami do szatyna.
Co teraz robił? O czym myślał?
Nie wiedziała.
Przed zatopieniem się w satynowej pościeli i odpłynięciu do krainy snów, w umyśle dziewczyny echem odbiły się ostatnie słowa, zawarte w liście:
"I jeśli pójdziesz,
Chcę iść z tobą.
I jeśli umrzesz,
Chcę umrzeć z tobą
Wziąć Twą dłoń i odejść w nieznane..." *
Darzył ją uczuciem mimo tylu lat...?
Kochał...?
-----
* - tekst zaczerpnięty z piosenki S.O.A.D. "Lonely Day"
Dziękuję za uwagę.
I czekam na szczere opinie!
[EDIT]
Wybaczcie, że tak krótko...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
jadzia
:)
Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 633
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiesz że jesteś w tym lepszy odemnie? xD
|
Wysłany:
Wto 21:24, 03 Paź 2006 |
|
No mi sie bardzo podobało
I to nawet nie ma znaczenia ze krótko bo jest bardzo ciekawe(przynajmniej dla mnie:P
I to sie liczy
A więc czekam na nastepna część
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|