Poll :: Jaki tytuł jest lepszy? |
Potępiona... |
|
75% |
[ 9 ] |
Between Angel And Insect |
|
25% |
[ 3 ] |
|
Wszystkich Głosów : 12 |
|
Autor |
Wiadomość |
polly chce krakersa
Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydzia
|
Wysłany:
Wto 16:24, 02 Maj 2006 |
|
Jestem nowa i pewnie będe niedoceniona. Mówi się trudno. Możecie wyśmiać, wyzwać, zabić, ale muszę TO TUTAJ dać. Dzięki za komentarze, które może ujrzą światło dzienne.
PART 1
***
Siedziała na rogu łóżka, przyciskając coraz mocniej do uszu, słuchawki, w której leciała właśnie piosenka „Polly” - Nirvany. Zamknęła swoje granatowe oczy mając nadzieję, że przed jej oczami pojawi się cokolwiek innego, niż mały ciemny pokój, w którym się znajdowała. Łóżko, biurko, stara szafa, wieża i gitara klasyczna, która położona była na stercie ubrań, leżących na ziemi. To wszystko znajdowało się w tym przeklętym dla niej pomieszczeniu. Zaczęła targać na wszystkie strony swoje ciemne włosy.
-Jak to ona wyzwała nauczyciela od pedałów?!? – usłyszała oburzony głos mężczyzny.
-Ona jest do wszystkiego zdolna. Jeszcze do tego dyrektor powiedział, że jeżeli tak pójdzie dalej to wyrzuci ją. Tak po prostu wyrzuci. –odpowiedział mu łagodniejszy głos kobiety.
-Czy ona nam zawsze będzie zawadzać? – krzyknął, po czym dodał. – Franzi!!!
Czekała. Kiedy ktoś trzasnął drzwiami, wstała niewzruszona, nadal słuchając muzyki w odtwarzaczu MP3. Zdecydowanym krokiem podszedł do niej mężczyzna, na którego twarzy malowała się złość.
-Franzi!- powtórzył. – Coś ty znowu narobiła!
-Słucham? – odrzekła i po chwili poczuła jak ktoś zrywa jej słuchawki z uszu. – Ał!
-Bezczelna! Tego już nie zobaczysz. – pokazał odtwarzacz MP3, który trzymał w ręku.
-A dlaczego? Powinniście dać karę temu nauczycielowi, a nie mnie. – Franzi podniosła lekko głos.
-Dziewucho, co ty robisz ze sobą?!? – zaczął nią lekko potrząsać. – Rujnujesz nam życie!
-Lukas, uspokój się i zostaw ją samą. Może to ją czegoś nauczy. – odezwała się niska brunetka, która stała za swoim mężem.
-Może powiecie tak po prostu mi, że nie chcecie patrzeć się na mój ryj.
-Tak, nie chcemy! – zdenerwowany krzyknął mężczyzna.
-Trzeba było mówić od razu, to bym wyszła. – arogancko odpowiedziała.
-Zejdź nam z oczu! – dopowiedział ojciec.
W tym momencie minęła tatę i mamę, wychodząc ze swojego pokoju. W przedpokoju zauważyła się śmiejącą osobę, o takich samych oczach, jak ona. Franzi, zmierzyła ją wzrokiem, kiedy zakładała trampki i wyszła z domu.
***
Następnego dnia, przez korytarz w szkole szła rozbawiona dziewczyna. Jej granatowe oczy radośnie się śmiały, kiedy spoglądała, na chłopaków, którzy patrzyli na nią z pożądaniem.
-Vanessa! – do ciemnowłosej podbiegła wysoka brunetka. – Świetnie dziś wyglądasz. Genialna bluzka.
-Dzięki Kristin. Ty też dobrze wyglądasz. – odpowiedziała, zerkając na swój nowy żółty top i wranglery. – Idziemy do łazienki?
-Mhm... – potwierdziła jej koleżanka i ruszyły w stronę toalety.
Kiedy weszły już do łazienki szkolnej, zauważyły dużo dziewczyn, które wyraźnie nie chciały je przepuścić do umywalek i luster. Vanessa, delikatnie przeszła obok paru dziewczyn, aby tylko dostać się do lustra. Kristin zostawiła w tyle. Spojrzała się w lustro, swoimi granatowymi wręcz oczętami. Poprawiła swoje proste ciemne włosy, odgarniając je do tyłu, gdzie dosięgały łopatki. Ręką zaczęła gładzić swoją dziecinną twarz, zwracając przy tym uwagę na niedoskonałości, których nie posiadała. Uśmiechnęła się jeszcze raz do siebie i odeszła od umywalek. Wychodząc z pomieszczenia, zapatrzyła się na komórkę i mocno zderzyła się z jakąś dziewczyną ramieniem...
***
Vanessa, podniosła wzrok zauważając za sobą jakąś ciemną czuprynę, która po chwili się odwróciła w jej stronę. Przyjrzała się bliżej tej istotce. Długie, ciemne włosy za łokcie, duże, ciemnoniebieskie oczy, koszulka w czarno-czerwone paski, podarte dżinsy i czarne trampki.
-Mogłabyś się nie pchać tutaj. To nie jest miejsce przeznaczone dla takich odpadków jak ty. – powiedziała Vanessa, zauważając jak ciekawskie dziewczyny czekają na dalszy zbieg zdarzeń.
-O jak miło, że wspomniałaś o sobie. – odparsknęła ta druga.
-Chciałabyś Franzi.
-Kurwa! Spierdalajcie stąd! – Franzi wrzasnęła do wszystkich dziewczyn, znajdujących się w toalecie.
-Zostańcie. – rzekła z uśmiechem Vanessa.
-A do ciebie też mówiłam. – zmierzyła wzrokiem siostrę. – Mam się powtarzać. Wyłazić stąd!
-Macie zostać. – zwróciła się do Franzi, Vanessa zauważając jak parę dziewczyn kieruje się do wyjścia.
Dzwonek. Większość dziewczyn wyszła z łazienki, w której zostały tylko Franzi, Vanessa i Kristin. Bliźniaczki nadal na siebie podło patrzały. Kristin zauważając całą tą sytuację, postanowiła przerwać milczenie.
-Ej, noo... dajcie sobie spokój. Jesteście w końcu siostrami.
-Coś ty powiedziała?!? Nie byłam, nie jestem i nie będę jej siostrą! – wrzasnęła na nią Franzi.
-Zamknij się! – Vanessa podniosła głos, po czym chwyciła Kristin za rękę i wyszły z toalety, zostawiając tam samą, wściekłą Franzi...
***
Trochę podenerwowana Vanessa szła prosto przed siebie, stawiając coraz to szybsze kroki w stronę sali 103. Kristin, w końcu udało się dotrzymać kroku swojej koleżance. Vanessa w pewnym momencie zauważyła jak w jej stronę zaczęło się zbliżać paru chłopaków.
-Cześć laski. – wesoło przywitał się skejcik w dredach.
-Hej Tom. – niepewnie odrzekła Kristin, kiedy Vanessa naburmuszona, zarzuciła plecak na jedno ramie i weszła do klasy.
-Co jej? – spytał się chłopak.
-Sama nie wiem... – odpowiedziała dziewczyna i dosiadła się do Vanessy w trzeciej ławce od okna.
Ciemnowłosa zaczęła energicznie wyrzucać wszystkie rzeczy z czerwonego plecaka. Za nią siedział Tom z jakimś blondynem, który smarował po ławce. Dredziarz lekko posunął się do przodu tak, aby mogła go usłyszeć.
-Czego Tom! – wrzasnęła, kiedy ktoś zaczął się do niej przybliżać.
-Kaulitz! Seizinger! Proszę o spokój! – krzyknęła ruda, stara kobieta, nie odrywając wzroku od dziennika.
-Ale ja jestem spokojny. – zaczął się tłumaczyć Tom z niewinnym wyrazem twarzy, po czym cała klasa zaczęła się śmiać.
-Nie, ty jesteś nadpobudliwy. – rzekła Vanessa, której wracał powoli dobry humor, zapominając o NIEJ.
-Dziękuję. Z twoich ust brzmi to jak komplement. – odpowiedział wzruszony Tom.
-No ja myślę. – odwróciła się do niego z uśmiechem na twarzy.
***
Franzi stała tak bez ruchu w pustej ubikacji. Podeszła do śmietnika i kopnęła go z całej siły. Miała ochotę zamknąć się tu i poczekać, aż oni wszyscy znikną. Po chwili rozmyślań, postanowiła ruszyć do swojej klasy. Wyszła już na pusty hol. Przeleciała wzrokiem wzdłuż sal i przy jednej zauważyła swoją torbę. Stara, zniszczona, wojskowa kostka z agrafkami, naszywkami z pacyfkami i pentagramami. Pacyfistką nie była, ale urzekł ją ten znaczek. Był taki niewinny. Założyła kostkę przez ramię i weszła do klasy.
-O. No proszę. Kto nas tu swoją obecnością zaszczycił? – powiedział germanista.
-Ja też pana nie lubię. – uśmiechnęła się i usiadła na jedyne wolne miejsce, które było przy pewnym chłopaku.
-A weź stąd idź. - ze wstrętem, odparł jakiś farbowany brunet.
-Sam spierdalaj. – odpowiedziała chłopakowi.
-Widzę, że miła dla mnie jesteś, tak samo jak w stosunku do innych. – z ironią w głosie powiedział nauczyciel.
-A jednak się dogadamy. – sztucznie uśmiechnęła się do faceta, a chłopaka zmierzyła z wyższością wzrokiem, po czym usiadła.
-Dobra. Przeprosiny przyjęte, uwaga do dziennika też, więc zaczynamy lekcję. – germanista wstał i zaczął pisać coś po tablicy.
Franzi usiadła, a z plecaka wyjęła tylko zmasakrowany zeszyt i ołówek. Otworzyła go i zobaczyła swoje pierwsze arcydzieło w tej szkole. Anioły, ale czarne i smutne. Bez sensu życia. „Właśnie tak się czuję” – cicho powiedziała do siebie. Chłopak, który siedział obok niej przytulił się do ściany, by być jak najdalej od niej. Ale w pewnym momencie zerknął na jej kartki z zeszytu, po czym zaczął się śmiać.
-Ty rysować nie potrafisz. – powiedział.
-Mówi się trudno. – rzekła Franzi, nie odciągając wzroku od kartki.
-Jesteś jednak pojebana. – stwierdził i ponownie oparł się o ścianę.
-Miło słyszeć to od cioty. – nadal jej wzrok wędrował po zeszycie.
Usłyszała chłopaków, którzy siedzieli za nią i zaczęli się śmiać. Chłopak wyraźnie się wkurzył i poprawił swoje piórkowate, czarne włosy, po czym chciał wykonać niekontrolowany ruch w stronę dziewczyny. Jakiś blondyn, który przestał się już śmiać, powstrzymał chłopaka, klepiąc jego ramienia.
-Bill. – powiedział nauczyciel marszcząc brwi. – Chciałeś coś powiedzieć.
-Nie... – odpowiedział zdezorientowany.
-Ależ tak. Kolega chciał się spytać, czy może pójść do toalety poprawić sobie makijaż. – zaczęła mówić Franzi, lekko odchylając głowę w stronę Billa.
-Cicho bądź. – z zaciśniętymi zębami odezwał się Bill.
PART 2
***
-To może się kiedyś umówimy. – Tom mówił, starając się dotrzymać kroku Vanessy.
-Wątpię. – odrzekła, zmierzając w stronę kolejnej sali.
-A to dlaczego? – smutno się spytał, zaczynając powoli trzepotać rzęsami.
-Przestań. Nie rób tego. – dziewczyna zaczęła się śmiać.
-Czego? – spytał i ponownie zaczął mrugać oczami.
-Głupek. – uśmiechnęła się i lekko szturchnęła go ręką.
-Ale za to jaki inteligentny. – rzucił plecak i dodał. – Idę do toaletki. Zabierzesz się ze mną?
-Kuszące, ale wolę popatrzeć jak Stefan namiętnie wcina kanapki. – pomachała mu lekko i ruszyła w stronę parapetu.
Tom zaczął wypatrywać wzrokiem swojego brata. Idąc przez korytarz uśmiechnął się do paru dziewczyn, przywitał się z kumplami i zobaczył GO.
-Jesteś pojebana! – krzyknął Bill na Franzi, która szła niedaleko jego.
-Nie powtarzaj się. Nudny jesteś. – zaziewała, zasłaniając usta ręką.
-Przestań tak do mnie mówić. – podbiegł do niej i szarpnął lekko ją za ramię.
-Jestem miła. Ciesz się, że dziś mam dzień dobroci dla... – zmierzyła go całego wzrokiem i chciała już coś powiedzieć, ale Tom jej przerwał.
-Bill, co się dzieję. – podszedł Tom do brata i zmierzył wzrokiem Franzi i zrozumiał, że skądś ją zna. – Vanessa? – spytał niepewnie, drapiąc się w głowę.
-Coś ty powiedział? – wkurzyła się i zaczęła wymachiwać w jego stronę ręką.
-Ej, ej. Uspokój się mała. – Tom mocno chwycił za jej rękę, po czym je szybko puścił.
-Kurwa! Jak jeszcze raz powiesz do mnie Vanessa albo mała to... – zdenerwowała się.
-To co? Zrobisz mi krzywdę. Już się boję. – zmierzył ją z pogardą.
-Tom chodź od niej. Ma chyba ADHD. Jeszcze się zarazimy. – Bill ruszył przed siebie, a za nim Tom.
Franzi milczała do momentu, kiedy zauważyła, że większość ludzi patrzy się na nią dziwnie, walnęła tekst typu „Co się tak kurwa gapicie?!?” i zeszła schodami na dół, czując na sobie nadal wzrok tych świadków całego zdarzenia.
-Co to jest? – spytał się Tom.
-O nią tobie chodzi? – odezwał się Bill, na co otrzymał pozytywną odpowiedź. – Jakaś nowa. Jak ona miała? Franza, Franzi, czy jakoś tak. Kurwa jedna.
-Ale ona jest cholernie podobna do takiej laski z mojej klasy. Też nowa. – obydwoje będąc już w kiblu zamilkli. - Bliźniaczki! – krzyknął Tom.
-Gdzie.? – zapytał się niezorientowany Bill.
-To jest jej siostra. – nadal mówił Tom.
-Kto?
-Ona i ona...
-Cholera. Tom. Gadaj bo twoja filozofia mnie dobija.
-Nie... To niemożliwe...
-Tom! – krzyknął Bill i uderzył brata głowę.
-Ej, no co ty do cholery robisz?
-Co ty mówiłeś?
-A nic... Tak sobie głośno myślałem... – skłamał Tom, mając nadzieję, że brat już się od niego odczepi.
***
Franzi była już w domu. Nie chciała, nie mogła zostać w szkole. Upokorzyli ją. Była już nawet do tego przyzwyczajona. Wszyscy nią pogardzali. Rodzina, a tata najbardziej, nauczyciele, ogólnie wszyscy . Zawsze się zastanawiała dlaczego to akurat ona musi mieć tak przesrane w życiu. Kiedyś było inaczej. Świetnie dogadywała się z siostrą, dopóki dwa lata temu nie wylądowała w szpitalu. Wszystko się zmieniło. Nie była już faworytką babci, ani mama jej nie tuliła, tata się nad nią zaczął znęcać, siostra miała władzę, ona była nikim. Nie pamiętała tamtego okresu swojego życia, przed tym wszystkim. Może nie chciała?
-Pierdolone pedały! – zaczęła szukać w lodówce czegoś do jedzenia. – Cioty jedne!
Usiadła na taborecie trzymając w ręku papierosa, którego znalazła na lodówce. Rozglądała się wokoło, gdzie może być jakaś zapalniczka taty. Po chwili wstała i zaczęła grzebać w kieszeniach od dżinsów i znalazła małą czerwoną zapalniczkę. Uśmiechnęła się do siebie i zapaliła szybko papierosa i postanowiła powędrować po domu, zostawiając za sobą śmierdzący dym, który ją uspokoił.
Vanessa po lekcjach od razu pobiegła na przystanek autobusowy. Zaczęła przeklinać, kiedy zauważyła, że jej autobus już odjechał i będzie dopiero za 41 minut na przystanku. Wkurzona zaczęła szybkim krokiem szorować po chodniku, oddalając się coraz bardziej od szkoły.
-Gdyby moja pieprznięta siostrzyczka nie wyzwała dyrektorki z tamtej szkoły, to bym teraz siedziała z Tobiasem i resztą. Ale nie. Ona myśli tylko o sobie. Głupia... – mówiła do siebie Vanessa, kopiąc przy okazji kamyki.
-Hej Vanessa! – podbiegł do niej uśmiechnięty Tom, po czym szybko dodał. – Masz okres, czy co, że taka wściekła jesteś?
-Chciałbyś. – spokojnie odpowiedziała i skierowała na niego wzrok. – Śledzisz mnie, co?
-Noo... tak? – spytał się dziewczyny szczerząc zęby.
-Bolało? – zadała mu pytanie, na co Tom dziwnie się na nią spojrzał. – No kolczyk głuptasie.
-Aaa... Nawet nie masz pojęcia jak to boli. Myślałem, że umieram, jak źle wkuli igłę i musieli robić to jeszcze raz. Krew się rozlewała, ale się trzymałem. Oczywiście ja dzielnie milczałem, a wszyscy się dziwili, że nawet się nie... – mówił dopóki nie usłyszał jak dziewczyna się głośno śmieję. – Co?
-Jasne. Nie zgrywaj takiego macho. – stanęła przed nim i podniosła top, wskazując ręką na kolczyk w pępku.
-Uuu... Ładny. – Tom zaczął się bliżej przyglądać jej pępkowi i nawet chciał już dotknąć jej brzucha, ale dziewczyna szybkim ruchem zasłoniła go.
-Chciałeś go dotknąć. – Vanessa gadała udając obrażoną. – Pedofil.
-Ach tak? A kto tu się rozbiera na środku ulicy? – podniósł brwi.
Przybliżył swoją twarz do jej. Niby ze złością patrzyli sobie w oczy, na co Vanessa zaczęła stroić głupie minki. Po chwili obydwoje wybuchnęli śmiechem, zerkając na siebie przy okazji, jak i na staruszkę, która siedziała niedaleko na ławce.
-Śmieszny jesteś. To tu, jeżeli miałeś zamiar mnie odprowadzić. – wskazała na środkową klatkę niebieskiego budynku, który stał przed nimi.
***
Franzi weszła do pokoju swojej siostry. Wzrokiem przeleciała pastelowe ściany, które były tłem dla wszystkich ładnych sosnowych mebli. Spojrzała na jej biurko, gdzie znajdował się komputer. Vanessa miała wszystko, ona nic. Włączyła komputer i usiadła na krzesełko, dotykając rzeczy, które znajdowały się na biurku. Zauważyła maskotkę królika. Franzi wzięła go do ręki, przyglądając się dokładniej pluszakowi. W swoim pokoju miała podobnego króliczka, ale brzydszego. „Mój króliczek jest brzydszy. Ja jestem brzydsza. Mam brzydszy pokój. Mam gorsze ciuchy. Jestem gorsza od niej!” – mówiła do siebie dziewczyna, po czym rzuciła o ścianę maskotkę, zwracając uwagę na komputer. Spaliła już papierosa. Na monitorze pojawiła się wiadomość na ICQ do Vanessy. Franzi tylko zmarszczyła brwi i chciała się podszyć pod nią. Znała wszystkie hasła siostry, ale jakoś nie miała specjalnie ochoty. Włączyła swoje MP3. Jeszcze było. Puściła na maxa piosenkę System of a down „Chop suey” i wyszła z pokoju siostry.
Ponownie buszowała w lodówce, mając nadzieję, że znajdzie coś do jedzenia. Jej wzrok szybko zwrócił uwagę na butelkę piwa. Franzi wiedziała dobrze, że jeżeli wypije, to ojciec będzie na nią wściekły. Nie interesował ją ani rodziciel, ani żadna inna osoba. Usiadła na taborecie i zaczęła pić piwo. Wygodnie oparła się o ścianę i zamknęła oczy. Po paru minutach usłyszała śmiechy, które dobiegały zza okna. Zdenerwowana, rzuciła butelkę na podwórko.
-Kurwa! Cholera! – Tom syczał z bólu, kiedy oberwał butelką w głowę.
-Nic ci nie jest? – podbiegła do niego Vanessa, która przejęła się tym. – Tom, żyjesz?
-No proszę kogo widzę. Oh, jak mi przykro, że nie ucelowałam w twoją mordę. – z okna na 1-piętrze, wychyliła się Franzi.
-To, ty. – chłodno popatrzała się w jej stronę siostra.
-Kurde, ty mnie jednak inteligencją zadziwiasz. Co? Boli główka? – zaśmiała się Franzi.
-Naprawdę pojebana jesteś. Żeby w ludzi butelkami rzucać. – Tom nadal trzymając się za głowę, spojrzał na Franzi.
-To moje hobby. Czasami mam takie szczęście jak dzisiaj. – jeszcze mocniej wychyliła się z okna.
-Franzi, do cholery. Spierdalaj. – wkurzyła się Vanessa.
-Siostra. Nieładnie tak przeklinać przy panienkach. – Franzi świetnie się bawiła, widząc ich rozłoszczone twarze.
-Tom, sorry. Ja za nią nie mogę. – Vanessa powiedziała do Toma.
-To nie twoja wina. Wiesz, może już pójdę. – chłopak zaczął iść w stronę ulicy.
-Ale... – zacięła się Vanessa.
-Co? Kłócimy się? – zaśmiała się Franzi, po czym Tom obdarzył ją chamskim spojrzeniem.
-Spokojnie. W poniedziałek w budzie się spotkamy. Miło było. – uśmiechnął się i machając, poszedł.
-Pa. – smutna rzekła Vanessa, słysząc wybuch śmiechu siostry zaczęła na nią przeklinać.
Vanessa weszła do klatki. Była wściekła na nią. Żeby się rozładować, kopnęła drzwi od piwnicy. Nienawidziła jej za to. Nienawidziła jej za wszystko. Zaczęła szybko wchodzić po schodach. Kiedy zauważyła swoje dębowe drzwi, energicznie je otworzyła. W przedpokoju zrzuciła plecak i zaczęła krzyczeć.
-Gdzie jesteś? Pokaż się! – Vanessa weszła do kuchni.
-Szukałaś mnie? – Franzi stanęła za siostrom.
-Nienawidzę Cię! Słyszysz? Nienawidzę! Nie wystarcza tobie, że niszczysz życie rodzicom i mi? – zaczęła krzyczeć na nią ciemnowłosa.
-Nie. – odpowiedziała Franzi, po czym się uśmiechnęła.
Jeszcze raz dziękuję Wam.
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez polly chce krakersa dnia Czw 15:52, 16 Lis 2006, w całości zmieniany 11 razy
|
|
|
|
|
|
~ddm
:(
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany:
Wto 16:28, 02 Maj 2006 |
|
Czytam to opko na drugim forum. Tyle, ze tam masz inny nick.
Wiesz co o tym mysle, wiele razy sie wypowiadalam...
Pozdrawiam:)
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
polly chce krakersa
Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydzia
|
Wysłany:
Wto 16:40, 02 Maj 2006 |
|
Dzięki. nNie wiedziałam, że mogę Ciebie tu spotkać. Dziękuję. Dałam nową nocie na thpoland. Jak chcesz, to wpadnij.
Pozdrawiam także...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Agata_Boss
:]
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd:)
|
Wysłany:
Wto 16:46, 02 Maj 2006 |
|
Bardzo fajne opowiadanko, ciekawie sie zaczyna. Wciaga juz od samego poczatku Dodaj szybko nastepna czesc Pozdrawiam.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
polly chce krakersa
Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydzia
|
Wysłany:
Wto 16:51, 02 Maj 2006 |
|
A właściwie dam, bo nie wim kiedy ja tutaj zawitam.
PART 3
***
Franzi obudziła się o 9.00.. Nie lubiła poniedziałków. Od niechcenia zaczęła się szykować do szkoły. Prócz niej nikogo nie było w domu. Ubrała się w pierwsze lepsze ciuchy i wyszła z niego. Spacerkiem szła do budy. Chciała się jeszcze bardziej spóźnić. Idąc przez szkolne korytarze, czuła się dziwnie. Parę osób na jej widok zaczęło się śmiać, inni tylko coś szeptali. Nie przejęła się tym. Weszła do sali, gdzie jej klasa miała właśnie matematykę. Nic nie mówiąc usiadła w pustej, przedostatniej ławce. Wszyscy uczniowie zaczęli się na jej widok podobnie zachowywać, jak ludzie z korytarzy. Trochę ją to zirytowało, ale milczała. Po chwili poczuła, jak ktoś klepie ją po ramieniu. To był Bill.
-A jak wy się pieprzycie? Z wibratorem, czy innymi sposobami. – Bill zaczął się śmiać z kumplami, zwracając uwagę na nauczyciela, który wyszedł z klasy..
-O co tobie kurwa chodzi. – wkurzyła się Franzi.
-Zawsze się zastanawiałem jak to z wami, lesbami jest. Używacie gumek? – ciągnął Bill.
-Cholera, co tobie cioto odpierdala? Laski szukasz? – odwróciła się, patrząc prosto w jego oczy.
-Wszystkie lesbijki ADHD mają? – popatrzył na nią z pogardą.
Bez słowa wstała i uderzyła Billa w twarz. Zapadła cisza. Chłopak trzymał się tylko za policzek. Dziewczyna wzięła kostkę, po czym zaczęła się iść w stronę drzwi. Słyszała przekleństwa, skierowane do niej. Już chciała chwycić za klamkę, kiedy zobaczyła nauczyciela, ze zdziwioną miną.
-Seizinger! A ty gdzie się wybierasz? Ktoś tobie pozwolił? – złapał ją za rękę nauczyciel.
-Do kibla. – odpowiedziała.
-Siadaj! – matematyk wskazał ręką na wolną ławkę, przed Billem.
-Nie! – spojrzała się mu w oczy.
-Jeżeli zaraz nie usiądziesz, to wezwę dyrektora. – podniósł głos.
Ona tylko z pogardą popatrzyła na łysego nauczyciela i bez słowa usiadła. Słyszała jak klasa zaczęła ją obgadywać. Nawet się z tym nie kryli. Obiecała sobie, że wytrzyma tą lekcję i nie da po sobie poznać, że ją to w ogóle interesuje.
***
-No, ale jak to jest mieć siostrę lesbę? – spytał się Matis, Vanessy.
-No niby normalnie. Osobiście uważam to za okropne, ale cóż, to nie ja ją nawracać będę. – odpowiedziała na przerwie Vanessa, zauważając wokół siebie wianuszek ludzi.
-Nie wstyd tobie jest mieć taką siostrę? – Kristin zadała kolejne pytanie.
-A co ja się nią przejmować będę. To jej życie, jej wstyd.
-Ej, ludzie. Proszę się rozejść. Tom chce dojść do ziemi obiecanej. – zaczął mówić Tom, przeciskając się w stronę parapetu, na którym siedziała dziewczyna.
-I to niby ja jestem tą ziemią obiecaną? – roześmiała się Vanessa.
-A widzisz tu inną piękność? – zauważył jak dziewczyna lekko się zarumieniła.
-Stefan, Tom chce tobie coś powiedzieć. – zaczęła wołać grubego bruneta.
Tom wziął ją za rękę i pociągnął za sobą. Wszyscy zwrócili na to uwagę. Zeszli na schody, gdzie delikatnie przycisnął ją do ściany. Vanessa nie broniła się tylko czekała na dalszy zbieg zdarzeń. Coś przerwało im słodkie milczenie.
-Sorry, Tom chodź. – do pary podszedł wkurzony Bill.
-Co się dzieje? – spytał się Tom stając obok dziewczyny.
-Musimy pogadać.
-No dobra. Zaraz wracam. – zwrócił się do Vanessy i podążył za bratem.
-Kurde, co ty wyrabiasz? – lekko zirytował się Tom, kiedy już weszli do łazienki.
-Ta kurwa, les.
-Ta kurwa, les zaczął krążyć w kółko.
-No co zrobiła?
-Uderzyła mnie przed całą klasą.
-Co?
-Zacząłem ją wyzywać i oberwałem.
-Jak to, się lesbie dałeś uderzyć?
-Kurde, zamiast mnie pocieszać, to ty jeszcze najeżdżasz na mnie. – wrzasnął Bill.
-Sorry. – powiedział Tom do brata, po czym usłyszeli dzwonek.
***
Kolejne tygodnie dla Franzi polegał na wytrzymywaniu wszystkich obelg z godnością. Dobrze wiedziała, że to jej siostra puściła tą plotkę. Była na nią wściekła. Ludzie teraz pogardzali nią gorzej niż kujonami. Nawet nauczyciele zaczęli się na niej wyżywać. Starała się nie wpadać w furię, kiedy chłopacy łapali ją za tyłek, gadając że ją nawrócą, i udowodnią że z facetem jest lepiej w łóżku. Niektórzy proponowali jej, by za pieniądze utworzyć trójkącik, z jej „dziewczyną”, której nie posiadała.
Vanessa coraz bardziej przekonywała się co do Toma. Podobał jej się bardzo. Czuła, że to odpowiedni chłopak dla niej. Uroczy, pewny siebie, kochany. Tak go sobie wyobrażała. Pewnego dnia postanowiła, że zaprosi go do siebie, gdzie będą sami...
-Panie pierwsze. – Tom przytrzymał drzwi od jej domu.
-Dziękuję. – uśmiechnęła się i weszła do środka.
-Ładnie tu. – Tom oczami wędrował po całym pomieszczeniu.
-Dzięki, rozbierz się jak chcesz. – powiedziała zdejmując buty.
-Do naga, czy do bielizny? – cwaniarski uśmiech zawitał na jego twarzy.
-A jak ci wygodniej będzie? – spytała się.
-Nago, ale tak samemu nie lubię. – podszedł do niej bliżej.
-Hallo? Tak. Teraz? No dobra. No. Pa. – Vanessa odebrała komórkę i patrząc się cały czas w czekoladowe oczka Tom, rozmawiała z mamą.
-Coś się stało? – zadał pytanie, gdy wyłączyła komórkę.
-Muszę iść do sąsiadki, po jakieś papierki. Cholera. – posmutniała lekko.
-Ej. Spokojnie. Ja tu się rozgoszczę, a ty leć do tej sąsiadki.
-Serio? – miała nadzieje usłyszeć coś innego.
-Jasne. Poszperam w twoich szafach i będzie spoko. – puścił do niej oczko.
-No dobra. – niepewnie powiedziała. – Ale bez żadnych wędrówek po domu. Tam jest mój pokój i szafy, w których nie masz grzebać. Zrozumiano?
-Tak jest. – zasalutował.
-Za 5 minut będę. To pa. – zamknęła za sobą drzwi, zostawiając Toma samego w jej domu.
Chłopak miał ochotę obejrzeć całe mieszkanie, ale postanowił tymczasowo uszanować jej wolę. Kiedy był już w jej jasnym pokoju zaśmiał się, widząc stadko pluszaków na półce. Zaczął dotykać wszystko, co zwróciło jego uwagę. Po chwili usłyszał jak ktoś wchodzi do domu...
PART 4
***
-Co ty kurwa tu robisz! – wrzasnęła Franzi, zauważając Toma, który opiera się o futrynę drzwi Vanessy.
-Mogłabyś się zamknąć? – powiedział. – Na twoją siostrzyczkę czekam.
-A gdzie ona? – rzuciła na ziemię kostkę.
-Zaraz przyjdzie, a co lesba? Zazdrosna? – chamsko uśmiechnął się w jej stronę.
-O co tobie chodzi? – zaczęła podchodzić w jego stronę.
-Cały czas się boję, że mi ją napastujesz. Z tego co zauważyłem niewyżyta seksualnie jesteś. No, ale żeby tak od razu nowy rodzaj homoseksualizmu kazirodczego zaczynać. Byś się wstydziła. – zaczął do niej mówić.
-Oh tak. Ty lepiej się za tą twoją siostrzyczkę zabieraj. – zmierzyła go wzrokiem.
-Kurde. Niesamowity okaz lesbijki z ciebie. Takie podwójnie popierdolony. – odsunął się od niej.
Franzi już odetchnęła z ulgą. Miała jego serdecznie dość w szkole, a co dopiero wytrzymać z nim w własnym domu. Chciała już podejść do niego i wyrzucić za drzwi. Już się odwróciła, by to zrobić, ale poczuła jak coś popycha ją na futrynę.
-Zobaczymy jaka z ciebie lesba jest.
Spojrzał się na nią z podłym uśmieszkiem i zaczął ją obmacywać po tyłku. Franzi postanowiła okazać spokój i niewzruszona popatrzyła mu się pytająco w oczy. Tom ręką podnosił jej delikatnie bluzeczkę i zaczął całować po szyi. Franzi nie czuła nic. Zaziewała tylko, co zirytowało Toma i mocniej ją przycisnął do futryny. W pewnym momencie pocałował ją w usta mając nadzieję, że Franzi odwzajemni jego pocałunek. Nawet nimi nie ruszyła. To już kompletnie zdenerwowało Toma i przestał ją całować.
-Kurwa! Ty jednak oziębła lesba jesteś. – powiedział mierząc ją wzrokiem.
-Nieprawda. – odpowiedziała odpychając jego dłonie od swojego ciała.
-Tak! – zaczął się droczyć.
-Nie! – krzyczeli sobie prosto w twarz.
-Oziębła lesba!
-Wiesz, jaki jest w tobie problem. Ty nawet byś nie potrafił podniecić dziwki z burdelu. - odepchnęła go od siebie i zauważyła jak ktoś dobija się do drzwi.
***
Do mieszkania weszła niska brunetka, która ubrana w czarny żakiecik, trzymała w rękach siatki z zakupami. Kobieta spojrzała się badawczo na Toma i Franzi, którzy byli za blisko siebie. Tom wyszczerzył zęby, a Franzi wzięła głęboki oddech.
-O, widzę że kolegę przyprowadziłaś. – oschło powiedziała do niej matka.
-Zaraz wychodzi. – spojrzała na Toma.
-Nie przedstawiłem się jeszcze. Tom. – wyciągnął rękę do kobiety.
-Sara. – uśmiechnęła się i podała Tomowi rękę. – Dobrze wiedzieć, że moja córka ma takich uroczych znajomych. Może się czegoś od ciebie nauczy.
-Skończyliście? Tom, ty wychodzisz. Teraz. – zwróciła się do niego Franzi, zirytowana sytuacją, jaka panowała.
-A może zostaniesz? – matka ponownie się uśmiechnęła.
-Z chęcią bym został, ale jestem umówiony. Naprawdę było mi miło. – zaczął zakładać buty.
-Szkoda. No to ja idę. – kobieta ruszyła w stronę kuchni.
-Bardziej się podlizać nie dało? – zaczęła na niego najeżdżać Franzi, kiedy matka wyszła już z przedpokoju.
-I znów zazdrosna lesba jesteś? – wstał i popatrzał się jej w oczy.
-Spierdalaj stąd. – otworzyła mu drzwi.
-Do widzenia. – na pożegnanie zwrócił się do jej matki, po czym obdarzył ją cwaniarskim uśmiechem. – To do jutra lesba...
***
W szkole Tom nadal łaził za Vanessą. Podobało mu się to, gdy dziewczyna lekko go odpychała. Lubił się potrudzić przy laskach. Coraz bardziej go pociągała. Na długiej przerwie postanowił iść do szatni pogadać z bratem. Często tam chodzili, bo był mały tłok i nie było tam nauczycieli.
-Hej Bill! – przywitał się Tom, zauważając opierającego się o ścianę brata.
-No cześć. Kurde jakie nudy. Znów się z lesbą pokłóciłem. Ta to drażliwa dopiero jest.
-Szczegóły proszę. – Tom poprawił swoją czapkę.
-Na bioli gadaliśmy o seksie...
-Ciekawie...
-No i zacząłem gadać, że ona jest lesbą, a ta zaczęła się wydzierać i na mnie i na Schlutera, że pieprzone pedały jesteśmy i transwestyci.
-Na niego jak powiedziała? – zaskoczył się Tom.
-Mam zacytować? „To pewnie pan jest tym pedofilem chłopięcym, który roznosi HIVa po okolicy”. Chyba coś w tym rodzaju. – rzekł niewzruszony Bill.
-Ale szczerze? – spoważniał Tom.
-No? – zaciekawił się brat.
-Gdyby nie była lesbą. Inaczej się by ubierała. Nie była, aż tak popierdolona, to dupa całkiem fajna z niej by była. Nie zaprzeczysz. – Tom włożył ręce do kieszeni, zerkając na zdziwionego Billa.
Vanessa postanowiła poszukać Toma. Poszła razem z Kristin przejść się po szkole. Poprawiła grzywkę, kiedy schodziła na dół, kierując się powoli w stronę szatni. Wiedziała, że lubił tam przebywać. Zauważyła go, jak opierał się o ścianę. Chciała mu zrobić niespodziankę, więc przeszła na drugą stronę ściany, rozdzielającej szatnię na dwie części. Usłyszała jego głos. Z uśmiechem na twarzy oparła się o ścianę, za którą on stał. „Gdyby nie była lesbą. Inaczej się by ubierała. Nie była, aż tak popierdolona, to dupa całkiem fajna z niej by była. Nie zaprzeczysz.” Słysząc te słowa, poczuła jak złość do siostry wzrasta z każdą minutą. Kristin tylko niewyraźnie się na nią spojrzała i poszła za Vanessą, która szybkim krokiem ruszyła w stronę schodów.
-Co? – spytał się Bill.
-Żartowałem. Nabrałeś się. – Tom wybuchł panicznym śmiechem.
-Stary, a ja już omal zawału nie dostałem. – przyłączył się do niego Bill.
Tom się zamyślił. Doszedł do wniosku, że to co powiedział było beznadziejne. „Ale ze mnie idiota. Vanessa wygląda tak samo jak ona.” – stwierdził, kiedy podążał po dzwonku, na kolejną lekcję.
Miłego czytania. XP
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Asiulla
:-)
Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 20:00, 02 Maj 2006 |
|
super!!!! Szkoda mi tej laski troche... heh.... No nic! Ale opo fajne! Proszę kolejną część!! hehehe
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ashley
:(
Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: się tu wziełam?
|
Wysłany:
Wto 21:41, 02 Maj 2006 |
|
Fajne opo, ale smutne strasznie! Jeszcze nigdy mi nie było bardziej żal osoby niż tej dziewczyny(pomijając fakt że nie istnieje). Nie mogę się doczekać kolejnej części! Pozdro!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
vera
:(
Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z podziemi....
|
Wysłany:
Wto 22:37, 02 Maj 2006 |
|
swietne opo ziom ja chce wiecej Wiesz ja tez jestem takim wyzutkiem spolecznym jak Franzi. Zanzcy bylam ale to dluga historia... pozdro!!!!! czekam na kolejne
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
partyzantka
:-(
Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 23:58, 02 Maj 2006 |
|
Jestem wstrząśnięta. Naprawdę. Już nie wiem kogo bardziej mi żal i na kogo jestem bardziej zła. To wciąga maksymalnie. Poleciałabym na thpoland żeby sobie poczytać, ale nie-będę silna i poczekam na następną część tutaj
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
polly chce krakersa
Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydzia
|
Wysłany:
Śro 12:02, 03 Maj 2006 |
|
PART 5
***
Franzi za karę musiała zostać dłużej w szkole. Wcale jej nie bawiło siedzenie, przez dwie godziny w sali od biologii, przyglądając się jakimś gryzoniom. Miała ochotę wziąć jedną myszkę i wyrzucić przez okno albo „pobawić” się z nią. Rozmyśliła się, kiedy doszła do wniosku, że myszka jest bardzo podobna do niej. Darowała jej życie.
Zmęczona weszła do domu. Zauważyła, że tata na nią jeszcze nie krzyczy. „A jednak Schluter nie zadzwonił.” – pomyślała, kiedy zdejmowała buty. Chciała tylko rzucić się na łóżko i zasnąć. Znów słyszała piosenki Tiesta, które dochodziły z pokoju jej siostry. Wchodząc do siebie, rzuciła swoją kostkę na podłogę i zobaczyła coś, co ją wkurzyło.
-Jak mogłaś to zrobić!! Dlaczego zniszczyłaś mi gitarę! – Franzi wrzeszcząc, otworzyła drzwi do pokoju swojej siostry.
-O co Tobie chodzi? – spytała się niewinnie, po czym na jej twarzy można było zauważyć chamski uśmiech.
-Ty pojebana idiotko! – podeszła bliżej do Vanessy.
-Co się tu dzieje? – do pokoju wszedł ojciec dziewczyn.
-Ona rozwaliła moją gitarę. – zezłoszczona Franzi wskazała ręką na siostrę.
-Nieprawda! Pewnie sama ją zniszczyła i jak zawsze chce zwalić na mnie. – wstała oburzona Vanessa.
-Nie kłam! – ponownie wrzasnęła jedna z bliźniaczek.
-Spokój! – usłyszały doniosły głos mężczyzny. – Franzi, dlaczego zniszczyłaś swoją gitarę?
-Co? To ona to zrobiła! - Franzi zacisnęła rękę w pięść.
-Nie zrzucaj winy na siostrę. Wiesz, co? A już myślałem, że koniec z kłopotami z tobą.
-Nie słyszysz mnie?!? To ona mi ją rozwaliła! – Franzi powoli nie wytrzymywała.
-Jeszcze masz czelność oskarżać o to Vanessę? A ja już chciałem, żebyście pojechały niedługo na wycieczkę, ale widzę, że tylko jedna z was na to zasługuje. – już spokojniej mówi ojciec bliźniaczek.
-Co? – odezwała się Vanessa, ściszając muzykę.
-Jedziesz do Francji, na dwa tygodnie. Udało mi się załatwić.
-A ja? – spytała się Franzi, która była już bliska rozpaczy.
-Zostaniesz tutaj. Nie zasługujesz na to. – odrzekł, patrząc się na nią wrogim spojrzeniem.
-Nie! To wy nie zasługujecie na mnie! – krzyknęła i zabierając trampki w ręce, wyszła z domu, trzaskając mocno drzwiami.
***
Już przez trzy godziny, Franzi bezsensu szlajała się po ulicach. Nadal nie mogła uwierzyć w to wszystko. Za to, że jej siostra rozwaliła jej gitarę, nie pojedzie na wycieczkę. To wszystko powinno być na odwrót. „Dlaczego oni tak mnie nienawidzą?” – myślała, kiedy spalała ostatniego papierosa. Chodząc między blokami, obserwowała ludzi. Pijacy, dziwki, osiedlowe żule, zwykli nastolatkowie, matki z dziećmi. Wszystko najnormalniej na świecie, a jednak...
Było już dość ciemno. Idąc przez jedno, z podwórkowych osiedli, zauważyła liczne grono chłopaków, którzy popijali piwko, siedząc na ławce. Zignorowała ich, kiedy zaczęli gwizdać w jej stronę. W pewnym momencie jeden zaczął wołać.
-Vanessa, ty moje złotko. Chodź do mnie. – ruszył do niej pijany brunet.
Starała się nie zwracać na ich uwagi. Udawała, że tego nie słyszała, chociaż miała ochotę podejść i wykrzyczeć im, że nie jest Vanessą. Spuściła głowę, słysząc kolejne nawoływania kolesi. W pewnym momencie coś stanęło jej na drodze. To coś zaczęło ją ciągnąć.
-Kurwa! Puszczaj mnie palancie! – szarpała się, nawet nie zauważając jego twarzy.
-Vanessa, uspokój się. My nic tobie przecież nie zrobimy. – usłyszała głos pijanego chłopaka.
-Nie jestem Vanessa! – krzyczała.
-Nie musisz się przed nami ukrywać.
Tom szedł z paroma kumplami. Rozmawiali o laskach, pornolach i imprezach. Kierowali się do domu Matisa. Szybko temat zszedł na bliźniaczki. Chłopacy zaczęli gadać Tomowi, że zazdroszczą mu Vanessy, i że fajna laska z niej. Tom tylko unosił się dumą, gdy słyszał jaką to pożądaną dziewczynę posiada. Choć jeszcze formalnie nie chodzili ze sobą, można było to wyczuć, że w jakimś sensie są razem. Już mieli rozpoczynać temat o Franzi, ale coś im w tym przeszkodziło.
***
Mimo mroku, który panował, zauważyli ciemnowłosą dziewczynę, która szarpała się z jakimiś chłopakami. Stanęli w miejscu i jakiś kumpel Toma, powiedział, że to chyba Vanessa. Chłopak przerażony spojrzał na kolegów i zaczęli iść na pomóc dziewczynie.
-Zostaw moją laskę palancie. – Tom krzyczał do chłopaka, który ją trzymał.
-Hej Tom. Miło ciebie stary widzieć. Nie bądź taki. Pożycz mi ją na jedną noc.
Franzi starała się szarpać, ale była za słaba. Kiedy pijany chłopak złapał ją mocno za nadgarstek, zrozumiała, że nie ucieknie. Nie zdawała sobie sprawy, jakie to zamieszanie wywołała. Już było jej to wszystko obojętnie. Kręciło jej się w głowie i nawet nie poczuła, gdy ktoś inny łapie ją delikatnie za dłoń, ale po chwili szarpie. Usłyszała krzyki, których nie mogła wytrzymać. Nie zorientowała się, kiedy już nie stała wśród pijanych chłopaków. Poczuła jak ktoś ją obejmuje, a po chwili mówi.
-Vanessa, nic ci nie jest? – Tom spojrzał na oświetloną tym razem dziewczynę, poczym poczuł jak ktoś go opluł w twarz.
-Co ty idioto robisz!?! Puść mnie. – Franzi odepchnęła go od siebie.
-Kurwa! Ty pieprzono lesbo. – Tom wycierał swoją ręką twarz.
-Odpierdol się! – stanęła pod latarnią.
-Gdybym wiedział, że to ty, to bym ciebie tam zostawił. Może nawróciliby cię. –zaczął na nią krzyczeć.
-A żebyś wiedział. Wolałabym zostać zgwałcona przez nich niż na ciebie patrzeć! – wrzasnęła i ruszyła w stronę domu.
-Mam nadzieję, że jeszcze ciebie dopadną! – krzyczał do niej Tom, ale ona tylko pokazała „fuck you” w jego stronę.
-Jezu! Co to jest? – spytał się lekko zszokowany kumpel Toma.
Chłopak tylko wkurzony spojrzał się na kumpla, kopiąc w pobliski śmietnik, poczym bez słowa odszedł od kumpli.
PART 6
***
Kilka dni później Franzi miała zły humor. Cały czas dręczył ją fakt, że Vanessa za parę dni wyjeżdża do Francji. Nie odzywała się do rodziców. Nie chciała litości, choć w głębi duszy potrzebowała jakiegokolwiek współczucia. Idąc przez korytarz w szkole, zamyśliła się. W tym momencie, cały świat dla niej zniknął. Została tylko ona i jej problemy. Po chwili poczuła coś pod nogami. Straciła równowagę i z hukiem runęła na ziemię. Wszyscy wokoło zaczęli się śmiać. Franzi, mimo bólu, podparła się na ręce, słysząc głos.
-Oj, przepraszam. Nie zauważyłem ciebie. – śmiał się.
Zacisnęła pięści i powoli podniosła się, wlepiając wzrok w Toma, który stał z kumplami pod ścianą. Zmierzył ją wzrokiem i chamsko wyszczerzył zęby. Franzi jeszcze mocniej ścisnęła dłoń i zamachnęła się. Chciała uderzyć jego w twarz, ale Tom zrobił unik i chwycił za jej rękę. Popatrzała w jego czekoladowe oczy, które posiadały dużo pewności. Już jej lewa ręka miała szykować się do ataku, gdy jakiś chłopak, złapał ją. Czuła jak łzy powoli zbieraj się jej ze złości. Tom to zauważył.
-Co? Płaczemy? – przybliżył swoją twarz do jej.
-Spierdalaj! – powiedziała przez zaciśnięte usta, chcąc wykonać kolejny ruch.
-Nie wysilaj się z opluciem mojej buźki, dobrze. – zacisnął mocniej uścisk.
Zauważyli nauczycielkę, która idzie w ich stronę. Obaj chłopacy puścili ją. Franzi nadal patrzała na zadowolonego z siebie Toma. Schyliła się po kostkę i zbiegła na dół po schodach.
***
Vanessa coraz szybciej szła przez park, w którym było wiele ludzi. Wzrokiem szukała jednej osoby. Znalazła. Poprawiła jeszcze raz włosy i przejechała błyszczykiem po ustach, wsadzając go po chwili do kieszeni dżinsów. Stał do niej tyłem, ale każdy by go rozpoznał. Kiedy była już parę metrów od niego, powiedziała.
-Hej Tom. Sorry za spóźnienie, ale... – zacięła się, gdy zobaczyła jak w ręce trzymał papierosa. – Ty palisz? – spoważniała.
-No cześć. – uśmiechnął się, poczym dodał. – Od kiedy miałem 10 lat.
-Nie lubię papierosów. Zgaś. – stanowczo się odezwała.
-Dla ciebie wszystko. – rzucił niedopałek na chodnik i zdepł go butem.
Kiedy zobaczyła, jak Tom „zabija” papierosa, powrócił jej uśmiech. Podszedł do niej i pocałował w policzek. Zauważył , jak na jej twarzy pojawiają się delikatne rumieńce. Zaczął grzebać w kieszeni i radosny, wyjął z niej komórkę.
-Tylko 23 minuty spóźnienia. – wyszczerzył zęby.
-I będziesz mi to wypominał do końca życia, tak? – położyła ręce na biodra.
-No, chodź i już mi tu nie marudź. – złapał ją za rękę i razem ruszyli w stronę centrum miasta.
Vanessa poczuła, jak przechodzą ją dreszcze. Lekko się denerwowała, ale nie dała po sobie tego poznać. W końcu nie była to jej pierwsza, ani ostatnia randka. Mimo to z nim było inaczej. Miała świadomość, że w każdej chwili może ją zostawić i polecieć do innej. Przeszli się po mieście, rozmawiając o wszystkim i wygłupiając się. W pewnym momencie Tom, zaprowadził dziewczynę do McDonalda. Nie było tam za dużego tłoku. Nadal trzymali się za ręce. W końcu nadeszła ich kolejka.
-Cześć Tom. Co? Znowu lody w polewie czekoladowej czy shake? – spytał się młody sprzedawca, który na tabliczce miał napisane imię Markus.
-No hej. To zależy tylko od niej. – oparł łokieć o ladę i wzrok przeniósł na Vanessę.
-Mały lód bez dodatków. – uśmiechnęła się do faceta.
-Okej. Mały lód i to co zawsze. – nabił coś na kasę, poczym poszedł do automatu.
-No co? – spytał się Tom, zauważając jak Vanessa się na niego patrzy.
-Ale szpan z ciebie. – zażartowała, na co on się wyprostował.
-No wiesz, wtyki warto mieć wszędzie. Nawet w McDonaldzie, gdzie bywam średnio siedem razy w tygodniu. – zaczął udawać ważniaka.
-Dzięki i pa Markus. – wychodząc, uśmiechnęła się, trzymając w ręku małego loda.
Było już trochę ciemno. Latarnie oświetlały małe uliczki, którymi przemieszczało się wiele par. Tom z Vanessą, ponownie trzymając się za ręce, rozmawiali. Jeszcze do tego doszło jedzenie loda. W pewnym momencie Tom przyjrzał się badawczo, ustom dziewczyny. Ona trochę się skrępowała.
-Pobrudziłam się? – zadała pytanie, wycierając usta.
-Jeszcze masz trochę brudne. Poczekaj.
Przybliżył swoją twarz do jej, delikatnie łapiąc ręką za jej podbródek. Spojrzeli sobie prosto w oczy, na co Vanessa zamknęła je po chwili. Poczuła słodki smak warg Toma, które z kolczykiem, pieściły jej usta. Rzuciła swojego loda na ziemię i położyła dłonie na jego kark, całkowicie oddając się temu pocałunkowi.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
partyzantka
:-(
Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Śro 12:41, 03 Maj 2006 |
|
aaa jednak nie wytrzymałam i przeczytałam wszystkie dotychczasowe części na thpoland już je uwielbiam... nie, ja kocham to opowiadanie!! tylko trochę denerwuje mnie to, że cały czas piszesz "ciebie" i "tobie" zamiast "cię" i "ci". Ale cóż, taka wizja autorki
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
vera
:(
Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z podziemi....
|
Wysłany:
Śro 13:34, 03 Maj 2006 |
|
swietne ja chce wiecej ale szybko!!!!!!!!!!!!!!! prosze prosze zlituj sie...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ashley
:(
Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: się tu wziełam?
|
Wysłany:
Śro 15:33, 03 Maj 2006 |
|
Też nie wytrzymałam i na thpoland przeczytałam! Ale trudno się mówi i żyje się dalej! Opo suuuuuuuuuuper! Koffam je;D;D;D;D
A i twój nick jest powalający Polly chce krakersa;P;P;P;P;P
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
polly chce krakersa
Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydzia
|
Wysłany:
Czw 8:22, 04 Maj 2006 |
|
PART 7
***
Kilka dni później, latarnie rozświetlały opustoszałe ulice. Nocną ciszę, przerwały krzyki pewnej dziewczyny, która chwiejnym ruchem, szła chodnikiem. Bluza z kapturem, zasłaniała jej twarz, ale można było zauważyć jej drobną figurę. Jedną ręką oparła się o słup, poczym do ust przyłożyła dużą butelkę wina. Niedbale przetarła usta i skręciła w inną uliczkę. Zauważyła przed sobą szczupłą, wysoką osobę, która szła szybkim krokiem. Była zaledwie 5 metrów od cienia, za którym podążała. Po chwili zauważył, jak coś wypada z kieszeni tej osobie. Bez wahania ukucnęła i omal się nie przewracając, zaczęła biec w stronę tajemniczej istotki.
-Koleżanko! Zgubiłaś coś! – odwrócił się w jej stronę. – To coś się świeci!
Ten ktoś, stanął przyglądając się z niedowierzaniem dziewczynie, która do niego podbiegła. Ona wyciągnęła w stronę cienia komórkę, którą trzymała w lewej dłoni, gdyż w prawej nadal miała butelkę. Radośnie zaczęła skakać w miejscu.
-Franzi? – chłopięcy głos, był pełen zdziwienia.
-Ładnie masz na imię! – rzuciła się mu na szyję.
-Zostaw mnie. – starał się ją odlepić od siebie czując zapach alkoholu i papierosów.
-Ja jestem.... – spojrzała się na niego swoimi granatowymi oczami, poczym pokazała mu butelkę. – Łyka?
-Franzi, nic ci nie jest? – zaczął przyglądać się jej rozszerzonym źrenicom, po chwili potrząsając nią – Kurwa! Coś ty brała?
-Nie krzycz. Proszę. – momentalnie złapała się za uszy , upadając na kolana na chodnik.
-Ja pierdole. – zaczął nerwowo krążyć w kółko i mówić sam do siebie, co chwilę na nią zerkając. – Może ją po prostu zostawię tutaj? Da sobie radę.
-Ooo! Światło! – zauważając światła reflektorów od samochodu, biegła w ich stronę.
-Kurwa! Stój! – biegł za nią, łapiąc ją w ostatniej chwili za biodra.
-Dlaczego mi nie pozwoliłeś dotknąć światełka? – pieściła się jak małe dziecko.
-A jednak ciebie wezmę. Miałbym cię na sumieniu. – z niechęcią złapał ją za ramię prowadząc prosto przed siebie.
***
Stanęli przed drzwiami od jakiegoś domu. Franzi ani na moment nie opuściła swojej butelki. Chłopak popatrzał na nią jeszcze raz, kiedy wyjmował klucze i powiedział.
-Teraz bądź cicho. – delikatnie przekręcał kluczyk, otwierając drzwi. – No wchodź.
Posłusznie weszła do środka, rozglądając się dookoła. Chłopak włączył światło i pociągnął ją do salonu, sadzając na kanapę. Nadal tuliła do siebie swoją butelkę. Spojrzał na nią ze zrezygnowaniem i pobiegł szybko w stronę schodów. Gwałtownie otworzył drzwi do jednego z pokoi, podchodząc do łóżka, w którym ktoś spał.
-Tom. Obudź się. No budź się idioto. – zdenerwowany chłopak szarpał swojego brata.
-Bill palancie. Daj spać. – dredziarz odpychał go rękoma.
-Kurwa. Musisz mi pomóc. – nie przestał potrząsać Toma.
-Słuchaj. Jest 2.00. w nocy, a ty mnie budzisz? – wkurzony powiedział Tom, po chwili słysząc jakiś dźwięki dochodzące z dołu. – Kurwa, co to?
-No właśnie. Chodź. – obydwoje cicho poszli w stronę salonu, aby rodzice się nie obudzili.
-A jeżeli to jakiś morderca? A jeśli nas zabije? – denerwował się Tom schodząc po schodach, czując jak jego serce zaczyna mocniej bić.
-Nie, to... – Bill nie dokończył.
-Franzi! – wrzasnął dredziarz, zauważając jak dziewczyna krąży w kółko z butelką w ręku.
-Hej! – radośnie zaczęła machać w ich stronę.
-Co, co ona tu robi? – złapał Billa za koszulkę.
-Puść. Ona się czegoś naćpała. Co miałem ją zostawić w środku nocy?
-Tak! – puścił brata, zerkając na nią, jak z zafascynowaniem spogląda na telewizor.
-No i co my teraz zrobimy? – spytał się Bill.
-Raczej, co ty z nią zrobisz. Ja ci nie kazałem jej przyprowadzać.
-Tom, proszę... – Bill wyszczerzył zęby. – Słuchaj. Wyobraź sobie, że to jest Vanessa.
-Podpuszczasz mnie.
-No, ale tylko jeden raz. Pomóż mi.
-No dobra, ale zaraz odstawiamy ją do domu, zanim starzy się obudzą.
-Kochany jesteś. – Bill rzucił się na szyję bratu.
-Spadaj. To co mam robić? – odepchnął go.
-Przypilnuj jej. Zaraz przyjdę. – Bill pokierował się w stronę kuchni, a Tom z niechęcią podszedł do Franzi.
***
Franzi, chwiejąc się na nogach podchodziła w stronę Toma. W pewnym momencie zaczęła cieszyć się jak małe dziecko. Chłopak lekko się przeraził jej reakcji. Domyślił się, że dobrze, to z nią nie jest.
-Ile króliczków! – upadła przed Tomem, przyglądając się jego bokserkom.
-Co tobie odpierdala? – spojrzał na nią z góry.
Ona kołysała głową w prawo i w lewo, nie odrywając wzroku od jego bielizny. Toma już to trochę irytowało, więc złapał ją za ramiona, gwałtownie ciągnąc do góry, by wstała. Ona mimo tego nie przerwała kręcić głową. „A może ją wykorzystam i wszystkim w budzie powiem, że ją nawróciłem? Ale, co wtedy z Vanessą. Zwale wszystko na Billa. Albo nie. Powiem, że ćpunka z niej i zniszczę jej reputacje lesby.” – wymyślał, kiedy przyglądał się jej rozszerzonym źrenicom. Przyciągnął ją mocno do siebie. Nie wyrywała się. Nawet nie wiedziała, co się dzieje. Zaczęła chichotać, kiedy Tom przybliżał swoje usta do niej.
-Tom! Co ty wyrabiasz! – do salonu wszedł zbulwersowany Bill, który trzymał w ręce kubek z herbatką.
-Sprawdzam, czy jej z ust jedzie. - Tom odwrócił głowę w stronę brata, po chwili czując jak coś spływa po jego gołej klatce i bokserkach. – O, kurwa! Porzygała mnie. Zdzira jedna!
-Zaraz zarzyga dywan mamy. – do dziewczyny podbiegł Bill i szybko zaprowadził ją do ubikacji.
Tom z obrzydzeniem popatrzył na siebie. Przeklinając na dziwną maź, która go oblepiła wchodził po schodach, by dotrzeć do swojej łazienki. Bill starał się nie patrzeć na to, jak Franzi wymiotuje do wanny. Zdawało mu się, że zaraz do niej dołączy. W pewnym momencie przestała, a on usłyszał głos matki, która kierowała się w stronę łazienki. Trochę panikował, ale pomyślał, że nikt lepiej im teraz nie pomoże, jak mama.
-Boże! Bill! Co tu się dzieje? – spytała się zszokowana matka na widok porzyganej łazienki i dziewczyny, która to spowodowała.
-Mamo, pomóż. Proszę. To jest moja koleżanka z klasy. Znalazłem ją na ulicy i... – tłumaczył się chłopak, a jego matka podeszła do Franzi.
-Wiesz, co brała? – spojrzała się na jej oczy, które co chwilę zmieniały obiekt zaczepienia.
-Nie wiem. Mówię, ja ją znalazłam i...
-Dobra. Nieważne. Trzeba się jakoś nią zająć. A gdzie Tom? – wzięła ręcznik i delikatnie czyściła jej twarz.
-Porzygała go. Zaraz po niego pójdę. – Bill ruszył do pokoju swojego brata.
PART 8
***
Franzi powoli się budziła. Czuła się niedobrze. Nie miała siły podnieść głowy, która ją strasznie bolała. Otworzyła powoli oczy. Zobaczyła rażące światło, którego źródłem było odsłonięte okno. Straciła poczucie czasu. Zdawało jej się, jakby wstała po 100 letnim śnie. Była ociężała. Odruchowo odwróciła głowę za łóżko i zaczęła wymiotować do miski. Modliła się, by jak najszybciej się to skończyło. O pościel wytarła usta i rozejrzała się po pokoju.
-Obudziłaś się już. Lepiej się czujesz? – usłyszała głos kobiety.
-Co się stało? – spytała się, czując ja ją suszy w gardle.
-Nawet nie wiesz, jak mi za ciebie wstyd. – rozpoznała głos matki, która stanęła obok łóżka.
-Co mi jest? – spytała się, zauważając, że jest w swoim pokoju.
-Gdyby nie chłopak twojej siostry i jego matka, to nie wiem, czy byś jeszcze żyła. Taki wstyd, przed takimi dobrymi ludźmi nam zrobiłaś. Boże. – zdenerwowała się matka.
-O kim mówisz? – dziewczyna chciała usiąść, ale zmęczenie jej na to nie pozwalało.
-O tym Tomie i Billu. Takie dobre chłopaki. – brunetka położyła na małą szafeczkę herbatę.
-Co? Co oni mi zrobili? – delikatnie podniosła głowę.
-Raczej, co ty im zrobiłaś. Obrzygałaś im cały dom. Dzięki bogu, ta kobieta jest na tyle dobra, że nie kazała mi zwracać pieniędzy za czyszczenie dywanu. Lepiej przygotuj sobie dobre argumenty, bo jak przyjdzie ojciec, to z tobą poważnie porozmawia. – matka bliźniaczki usiadła na łóżko.
-Już pojechała? – zrezygnowana Franzi runęła na poduszkę.
-Tak. Teraz odpocznij. – wyszła z pokoju.
Ciemnowłosa zaczęła przeklinać na samą siebie. Znów miała torsje. Starała sobie przypomnieć cokolwiek z wczorajszej nocy, ale głowa za mocno ją bolała. „Pewnie mi coś zrobili. Tylko co?” – pytała się samej siebie. Po godzinie przymusiła się, by wstać z łóżka. Opierając się o ściany, przeszła do łazienki. Matka tego nie zauważyła. Zamknęła drzwi na klucz i spojrzała w lustro. Sama się siebie przestraszyła. Podkrążone oczy, lekko popękane naczyńka krwionośne w białkach ocznych, blada cera, tłuste, brudne włosy. Poczuła od siebie nieprzyjemny zapach rzygowin, alkoholu i papierosów. Szybko zerknęła na przedramię. Nic nie miała. Dopiero teraz zwróciła uwagę na koszulkę, którą miała na sobie. „Wiedziałam, że coś mi dupek zrobił” – gwałtownie zdjęła duży T-shirt, rzucając go na ziemię. Uspokoiła się. Weszła pod prysznic, zostając tam przez ponad godzinę.
***
Usłyszała pukanie do drzwi od łazienki. Matka ją wołała. Z niechęcią obwiązała się jednym ręcznikiem. Mokre włosy, niezdarnie opadały jej na twarz, zostawiając za sobą kałuże wody. Czuła się już lepiej, choć nadal miała odruchy wymiotne, które powstrzymywała. Wyszła na hol, od razu zauważając, co się dzieje.
-O, dzień dobry! Już się lepiej czujesz? – spytała się wysoka kobieta, obok której stał Bill.
-Franzi. To jest pani Kaulitz. Billa raczej znasz. – zaczęła mówić jej matka, na co Franzi od niechcenia pokiwała głową na powitanie matki Billa i bez słowa weszła do swojego pokoju.
-Przepraszam za jej zachowanie. Nadal się źle czuję. – tłumaczyła się brunetka.
-Rozumiem. Nic się nie stało. To może my już pójdziemy. Nie będziemy przeszkadzać. – kobieta zaczęła kierować się z synem w stronę drzwi.
-Ależ skąd. Proszę zostać. Bill. Wejdź do Franzi. – mama bliźniaczek wskazała na drzwi dziewczyny i poszła z jego matką do salonu.
-Można? – po minucie zapukał do drzwi, nie słysząc odpowiedzi wszedł bez pytania.
Cicho otworzył drzwi. Stała do niego tyłem. Nie usłyszała go. Zauważył, że jest w samych bokserkach. Już się zawahał, żeby wyjść, ale postanowił zostać. „Co mi szkodzi ją sobie pooglądać. Co prawda dupa z niej beznadziejna, ale lepsze to niż nic.” – zaczął rozmyślać, przyglądając się jej gołym plecom, które po chwili zasłoniła podkoszulką.
-Kto tobie pozwolił wejść? – poprawiała koszulkę.
-Twoja mama. – uśmiechnął się kpiąco, na widok jej bokserek.
-A co się jej słuchasz? – odwróciła się w jego stronę, robiąc z mokrych włosów koka.
-No dobra. Zmieńmy temat. Jak się nasza ćpunka czuje? – oparł się o biurko, zawieszając wzrok na jej piersiach.
-Nie myśl, że to zrobię. Nie licz na to, że rzucę się tobie na szyję albo zacznę mówić, jaki z ciebie kochany chłopak jest i się kurwa nie patrz na moje cycki! – podniosła lekko głos.
-Miseczka A? – popatrzał się jej w oczy.
-Spierdalaj. – zaczęła zakładać rybaczki. – A mam pytanie. Co wyście ze mną zrobili? Zgwałcili może, co?
-Chyba nadal się źle czujesz. Chciałabyś pewnie. Samo patrzenie na ciebie było wyjątkową karą dla nas. – podszedł do niej bliżej.
-To po co mnie braliście z tej ulicy, co? Nagle żal się zaćpanej lesby zrobiło? – arogancko się spytała.
-Teraz żałuję, że to zrobiłem. – z gniewem spojrzał się na nią. – Wiesz, co? Mnie i Toma możesz mieć w dupie, ale mogłabyś chociaż podziękować naszej mamie. To ona się tobą opiekowała i się najbardziej martwiła.
-Prosiłam? – przybliżyła swoją twarz do jego, patrząc się prosto w jego brązowe tęczówki.
-Pojebana jesteś. Ludzie się nad tobą litują, a ty masz ich w dupie. – podniósł na nią głos.
-No to zrozum, że ja żadnej litości nie potrzebuję, bo i tak nikt dla mnie jej nie ma. – usłyszeli pukanie do drzwi, na co Franzi szybko położył się do łóżka.
-Franzi, zdrowiej mi tu. Bill, idziemy już. Pożegnaj się i chodź. – powiedziała do niego matka, a on mierząc dziewczynę wzrokiem kierował się do wyjścia.
-Aha. I weź z łazienki tę szmatę Toma. – położyła się na lewy bok, zamykając oczy
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wiedzma
:-(
Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Sabatu
|
Wysłany:
Czw 8:54, 04 Maj 2006 |
|
genialne, fantastyczne, fenomenalne, super, extra, git, cool, PISZ DALEJ BO CHCĘ CZYTAĆ!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|