Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Pieces of broken heart >15< Wreszcie!! Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Kamis
:-(
:-(



Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 196 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Stoszowice

PostWysłany: Nie 17:18, 09 Kwi 2006 Powrót do góry

Kolejna część super jak zwykle... Oh te wredne małe stworzenia zwane rodzeństwen... katorga ale ja mam starszego brata co nie zawsze mi się uśmiecha on dla mnie tak jak ja zapewne dla niego jestem małą wredną kreaturą Twisted Evil Twisted Evil hihihi no ale rodzinki się nie wybira wenki życze i Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
April
:(
:(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 287 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:38, 09 Kwi 2006 Powrót do góry

Przeczytałam to opko na thpoland i zakochałam się w Let me fall - cudoooowna piosenka :] Mam nadzieję, że dojdzie tu do 13 części i pójdzie dalej...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mavis
:-(
:-(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:30, 09 Kwi 2006 Powrót do góry

Hm, jak już wspominałam w stosownym dziale lubię oprócz TH Alexz Johnson...

A co do części to bedą tutaj wszystkie, tylko powolutku by mi się zapasik nie wyczerpał;p

Pozdrawiam i dziękuję Wam wszystkim za tak miłe słowa...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:46, 09 Kwi 2006 Powrót do góry

Marta ja tez uwielbiam Alexz...jej piosenki sa takie głębokie...
ciesze sie, że biora udział w twoim genialnym opowiadaniu...
własciwie to już sie nie moge doczekać więc zadam to znienawidzone pytanie: Kiedy nowa część?! :D
buzi :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mavis
:-(
:-(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:47, 15 Kwi 2006 Powrót do góry

>>> Część siódma <<<

Blondynka postanowiła przez kolejne dwa dni symulować przed matką przeziębienie. Termometr zamierzała rozgrzewać w gorącej herbacie. Przećwiczyła starannie kaszel, nie sprawiło jej to większego problemu, gdyż zawsze lubiła uczestniczyć na zajęciach kółka teatralnego. Teraz się od tego odizolowała, zresztą jak od wszystkiego co niegdyś sprawiało jej wielką radość, pomagało się wyciszyć.

Dziewczynie wydawało się, że numer przeszedł gładko jak po maśle, że matka się nie spostrzegła, poległa ofiarą jej przebiegłości i wrodzonego daru, który jakimś cudem nie przepadł. Leżała w łóżku nakryta po sam czubek nosa co moment głośno kaszląc, wytrzeszczając błagalnie niebieskie oczy. Od środka rozpierała ją duma, cieszyła się, że plan wypalił, że nie będzie musiała iść do szkoły. Choć nie chciała tego przyznać bała się reakcji rówieśników na wieść, która przypadkiem mogła trafić na języki. Wzięliby ją za psychopatkę, wyśmiewali się… A na to w tym momencie nie była przygotowana. Już rok temu musiała stawić czoła złym docinkom… Od tego momentu uszczypliwe komentarze spływały po niej jak delikatne krople porannego deszczu. Raniące opinie wpadały jednym uchem, jedynie lekko muskając stargane myśli by za moment wydobyć się drugim na zewnątrz. Na zło reagowała jeszcze większym zamknięciem w sobie, ogromniejszymi wyrzutami sumienia. Pragnęła pomocy ze strony przyjaciółki, ale ta mimo wielkich chęci i starań nie poradziła sobie z kapryśnością Ashley. Klara za wszelką cenę próbowała zachować resztki tej niewidzialnej nici, która nadal je łączyła…

Dziewczyna wytężyła wzrok by dokładnie dojrzeć minę matki.
Natomiast rodzicielka od razu odgadła, iż dziewczyna udaje. Nie zadawała zbędnych pytań, wiedząc, że córka przejęła się wizytą u psychologa. Jednak postanowiła nie zostawiać jej samej:
- Masz wysoką gorączkę. Nie ma rady musisz zostać w domu. – stwierdziła z smutnym wzrokiem kobieta, głośno wzdychając
- Szkoda mamusiu.. – wychrypiała spod kołdry, w duszy wiwatując na znak wygranej.
- Ale nie martw się! Mandy zostanie dzisiaj z tobą. Szkoda, że jutro występuje na tych zawodach… Jutro będziesz musiała zostać sama, co za pech.
- Chyba się przesłyszałam! Mogłabyś powtórzyć?
- Mandy nie pójdzie do szkoły.
- Ale… - chciała zaprotestować, ale rodzicielka kontynuowała
- Ona ci pomoże, nie będziesz musiała się wysilać, za dużo wstawać z łóżka. Zagwarantuje ci rozrywkę… – tym razem Ash wtrąciła własne zdanie.
- Mamo czy ty myślisz, że ja się z nią w jakikolwiek sposób rozerwę? Ona zanudzi mnie naśmieć… Mogę zostać sama, poradzę sobie… W końcu nie jestem małym dzieckiem.
- Już zdecydowałam i decyzji nie zmienię. Miłego dnia kochanie. Muszę już iść do pracy – rzuciła na pożegnanie nie domykając drzwi, przez które wbiegł Wariat. Wskoczył na łóżko i wesoło potrząsając swoim puchatym ogonem zaczął lizać dziewczynę. Jego długa sierść delikatnie łaskotała dziewczynę po twarzy. Gdy już skończył swe ‘powitanie’, położył się koło niej, opierając łepek na jej klatce piersiowej i wlepiając w nią swoje czarne ślepka.
- Wariat kłamstwo ma krótkie nogi, bardzo krótkie… Zapamiętaj to… Ale to było tylko nagięcie prawdy, a cały dzień będę musiała wytrzymać z Mandy – na dźwięk imienia uszy stanęły mu jeszcze bardziej do pionu.

Przysnęli.

Dwie godziny później blond włosa niechętnie otwarła oczy, cicho ziewając. Na widok Mandy siedzącej przy biurku od razu przymknęła powieki z powrotem. Powtórzyła w myślach kilka razy: „To musi być głupi sen! Spokojnie zaraz się obudzisz!”. Kolejny raz zerknęła, ale siostra nie zniknęła. Nieugięcie czytała jakiś magazyn, nie odrywając od niego nawet na moment swych zielonych oczu. Ashley szybko nakryła się kołdrą.
- Dzień dobry śpiochu – niewyraźnie spod nakrycia usłyszała głos siostry, która najwyraźniej musiała usłyszeć szelest. Niechętnie wyłoniła twarz, chwyciła okulary z szafki nocnej. Szybko je założyła i spojrzała na Mandy, która jeszcze raz powtórzyła – Dzień dobry śpiochu…
- Co ty tu robisz? – zapytała nie ukrywając oburzenia
- Jak to co? – uśmiechnęła się promiennie – Czytam gazetę i dbam o to byś się nie nudziła i przemęczała.
- A czy ja cię o to prosiłam? – na jej czole widocznie zaznaczyła się niebieska żyła, przez którą szybciej zaczęła przepływać krew.
- Mama mi kazała. – stwierdziła znowu wlepiając wzrok w kolorowe strony czasopisma.
- Ale przecież ja… - urwała spoglądając na okładkę gazety, którą ściskała w ręku zielonooka. Kilka razy zmrużyła z niedowierzaniem oczy. Skrzywiła się, szczęka odmawiając posłuszeństwa bezwiednie opadła ukazując dwa rzędy w miarę prostych zębów. – Cudownie, po prostu cudownie…
- Co cudownie? – zaciekawiła się Mandy zwracając wzrok w stronę siostry.
- Widzisz tych dwóch idiotów na okładce…
- To nie są idioci to Tokio Hotel, ten zespół, o którym chciałam ci opowiadać. Ale ty nie chciałaś słuchać.
- Ten w czarnych włosach, wyglądający jak dziewczyna wpadł na mnie pod biblioteką w poniedziałek. Już teraz wiem czemu zachował się tak bezczelnie! Rozpieszczony, sławny bachor… A na domiar wszystkiego ich matka jest moją panią psycholog… Po prostu sielanka. Lepiej nie mogłam trafić… - zaczęła narzekać
- Nie znasz go! – broniła chłopaka Mandy
- Tak? Ale ty go zapewne znasz? – zakpiła Ash.
- Nie zupełnie. Ale… - w tym momencie w głowie młodszej przebłysnęły słowa „ich matka jest moją panią psycholog”, na jej twarzy pojawił się przebiegły uśmiech, znacząco osłodziła głosik i zaczęła – Ashley… No bo skoro… Twoja pani psycholog jest…
-Nawet o tym nie myśl! – przerwała zanim ta zdążyła dokończyć, podniosła się z łóżka, chwyciła siostrę za ramię i popychając w stronę wyjścia dodała – Nie interesuje mnie kim oni są i nic ci nie załatwię!
Zatrzasnęła drzwi, szybko przekręciła kluczyk i wróciła na tapczan. Jeszcze przez kilkanaście minut słychać było głośne i desperackie dobijanie do drzwi. Wreszcie denerwujące dzwięki ustały, Mandy zrezygnowała… Na pożegnanie głośno krzyknęła:
- Powiem wszystko mamie!
- To sobie powiedz – uśmiechnęła się pod nosem blondynka.

Chciała zacząć czytać następny romans, ale kolejny raz w tym tygodniu nie mogła się na to zdobyć. Znowu myślami była daleko stąd, przypomniała sobie to fatalne popołudnie kiedy kruczoczarny wywrócił ją pod biblioteką. Teraz do szału doprowadzało ją to, iż ten głupi, rozpieszczony, bogaty i sławny bachor nie potrafił nawet przeprosić… Nie wiedziała tylko, iż on to uczynił…

Zsunęła się z łóżka i szybko pod nim zanurkowała. Z tryumfem wygramoliła się wraz z czarnym notesem w dłoni. Ponownie się położyła. Nacisnęła przycisk w czarno piszącym długopisie, delikatnie przyłożyła metalową końcówkę do nie zapisanej strony… Mocniej ścisnęła obudowę i rozpoczęła pisać.


Kochany pamiętniku! (Ah te zwroty)! Mój plan się powiódł, zostałam w domu, ale co z tego… Mama kazała Mandy mi towarzyszyć. Życie bywa takie niesprawiedliwe! Czemu to wszystko musi spotykać właśnie mnie. Na domiar wszystkiego okazało się, że ten idiota spod biblioteki umie śpiewać. Nie żeby to było akurat odkryciem Ameryki, ale ma zespół. Już wiem czemu był tak ignorancki i pewny siebie… Ale człowiek jest człowiekiem… Nie mam sił pisać przepraszam Cię…


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:57, 15 Kwi 2006 Powrót do góry

muuua :*
to opowiadanie tez kocham...jest wyjątkowe, inne, ciekawe, wysmienite jednym słowem...
możesz mi nie wierzyc, ale masz talent...jezeli kiedys napiszesz książkę daj mi znac...kupię na pewno...
bardzo podoba mi sie twoja wizja tego wszystkiego...Ashley, jej podejscie do życia i cała akcja...nieprzecietne, niebanalne, nadzwyczajne
czyta sie fenomenalnie...całkowicie pochłoneło mnie to opowiadanie...
buzi kochana :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
stove




Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 94 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina gumy balonowej.

PostWysłany: Sob 17:17, 15 Kwi 2006 Powrót do góry

Kocham Cię, kocham Ash, kocham twoje słowa, kocham swoje zdania, twoje przecinki, twoje spacje, entery, opisy, dialogi, części, wątki, wydarzenia, pamiętnik, momenty napisane pochyloną czcionką, trzykropki, kropki, myślniki... Kocham to wszystko do tego stopnia, że niedługo oszaleję, czekając na kolejne części... Mavis <-- jesteś niesamowita...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mavis
:-(
:-(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:46, 16 Kwi 2006 Powrót do góry

Słońca dziekuję wam za miłe słowa....

Shira: zawsze tak miło komentujesz, musisz być bardzo sympatyczną osóbką...

Stove: Te wszystkie przymiotniki... Kreci mi się w głowie... Nie wiem co powiedzieć... Oh Słońce...

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Temcia
:]
:]



Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 523 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z krainy snów...:)

PostWysłany: Nie 14:19, 16 Kwi 2006 Powrót do góry

Co tu w ogóle można napisać o tak dobrym tekscie?? Naprawde potrafisz pisac:) Mam nadzieje ze szybko nas zaszczycisz następną rówine cudowną częścia:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asiulla
:-)
:-)



Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:49, 16 Kwi 2006 Powrót do góry

To jest naprawdę fajne. Polubilam tą Ash. A Ty masz talent w pisaniu. Dodaj kolejną częsc.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:53, 16 Kwi 2006 Powrót do góry

Marta nie zawsze jestem taka miła...Twisted Evil
ale ostatnio wyjątkowo wszystko mi sie podoba Wink
kto wie...może to jakaś nowa era...era talentów Very Happy
dżizys...chciałoby się...
no ale na razie wszystko jest pieknie...
buzi Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ashley
:(
:(



Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 267 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: się tu wziełam?

PostWysłany: Nie 18:19, 16 Kwi 2006 Powrót do góry

Bardzo fajne opo Mavis (nie dlatego że główna bohaterka ma na imię tak, jaki ja mam nick jak, by, co). Świetnie piszesz i masz talent! Mam nadzieję że jak skończysz to opo, to napiszesz jeszcze pare:) Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kamis
:-(
:-(



Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 196 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Stoszowice

PostWysłany: Nie 22:46, 16 Kwi 2006 Powrót do góry

Nie mam siły pisać wiem jedno masz talent... i umiesz go wykorzystać buziaki pa.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pexii
:-(
:-(



Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 123 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stockholm

PostWysłany: Pon 16:05, 17 Kwi 2006 Powrót do góry

suuper xD
nie wiem poprostu co napisac^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mavis
:-(
:-(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:45, 26 Kwi 2006 Powrót do góry

Weszłam tylko na moment w przerwie między powtórkami i pomyślałam, że mogę dodać kolejny odcinek Pieces...

To dla wszystkich tych, którzy czytają i którym chce się postukać w klawiaturkę^^

>>>Część ósma<<<

Weszła do łazienki, odkręciła wodę i usiadła na krawędzi bielusieńkiej wanny. Chwyciła małe zwierciadło i się w nim przejrzała… Zapuchnięte policzki i smutny wyraz twarzy to jedyne co zobaczyła. W domu wszyscy już dawno spali. Podeszła do małej szafki, nachyliła się i wyciągnęła z niej małe opakowanie. Zrzuciła rzeczy, zerknęła w duże lustro nad umywalką… W oczach malował się strach. Powoli weszła do letniej wody, jej ciało przeszył delikatny dreszcz. Bez pośpiechu się w niej zanurzyła. Nadstawiła nadgarstek. Srebrzyste ostrze… Krew… Ostrze… Czerwonawa ciecz…

Przebudziła się zlana potem… Głośno sapiąc przetarła czoło. Nie chciała już zasypiać, obawiając powrotu koszmarnego snu… Bolesnej wizji. Zapaliła kilka bordowych, grubych świec ustawionych na biurku i nocnym stoliczku. Przypomniały jej się słowa nauczycielki od biologii: „Świeczki zapalone w zamkniętym pomieszczeniu zabierają cenny tlen. Dlatego nie zostawiajcie palących się świec na noc przy zamkniętym oknie.” Od razu na ustach pojawił się tępy uśmieszek. Zegar wybił trzecią w nocy. Usiadła po turecku w kącie pokoju, otulając się kołdrą zabraną z łóżka. Oparła głowę o ścianę i głośno westchnęła. Mózg ciągle przywoływał feralne obrazy. Czekała na świt, który nie chciał nadejść. Godziny wlokły się w nieskończoność…

<*>

Poczuła na sobie pojedyncze, gorące promienie słońca wpadające przez niedbale zasunięte bordowe zasłony. Ocknęła się i spostrzegła, że jednak udało się jej przetrwać. Świece nadal się paliły, szybko pozagaszała je i podeszła do okna. Jednym szybkim ruchem rozsunęła kotary na boki. Przymrużyła oczy w kontakcie z jeszcze jaśniejszymi promieniami, które z impetem wdarły się do pomieszczenia. Wsunęła na nos okulary. Rozejrzała się po dzielnicy. Gazeciarz roznosił poranną prasę, sąsiedzi gdzieś się spieszyli, młoda kobieta w sportowym stroju biegła chodnikiem, w kierunku parku.

Zarzuciła na siebie czyste, pachnące alpejskim płynem do płukania rzeczy. Zbiegła na dół wiedząc, że w domu nikogo nie ma. Wreszcie było tak jak sobie wymarzyła – ona sama z swoimi problemami. Wolała męczyć się z własną osobowością, niż intelektem Mandy. Trzeba było przyznać, że jej młodsza siostra nie była osobą ani głupią, ani tępą, ale jednak Ashley wolała nie mieć z nią za wielkich styczności. Uszykowała sobie kanapki, usiadła do kuchennego stołu i zaczęła je pałaszować. Podbiegł do niej rozradowany owczarek, w pysku trzymał grubą, czarną smycz.
- Nie wypuścili cię do ogrodu kochaniutki? W takim razie pani zabierze Wariatka na spacer… - stwierdziła podnosząc się z krzesła.

Doczepiła smycz do obroży, chwyciła kurtkę i torbę, do której już wcześniej wrzuciła pamiętnik… Szybko wcisnęła glany i wyszli z domu. Pies gnał do przodu jak oszalały, co jakiś czas przystawiając i obwąchując słupy, drzewa i wiele innych rupieci mijanych po drodze. Gdy znaleźli się w parku dziewczyna odetchnęła. Osunęła się na ławkę, Wariat usadowił się obok niej. Wpatrywała się w dąb znajdujący się przed nimi. Wtuliła się w puchatą sierść towarzysza i powoli wciągnęła przez nozdrza orzeźwiające powietrze, w którym unosił się zapach jeszcze wilgotnej od rosy trawy. Ptaki pojedynczo ćwierkały, słońce przedostające się przez bujne korony drzew delikatnie ją muskało. Popychając kamyk przed sobą cicho powiedziała:
- Jak z mojego kochanego snu… Tylko ja o wiele brzydsza… – spojrzała w bok, z smętną miną dodała – I księcia brakuje… - jeszcze raz rozejrzała się wzdłuż piaszczystej dróżki, ale nikogo nie dojrzała, podnosząc się z starej ławki krzyknęła – No zbieraj się, idziemy dalej…
Udali się w głąb parku. Nagle ujrzała dwie postacie pośpiesznym krokiem zmierzające w kierunku, z którego przyszła. Nie mogła dojrzeć twarzy dziewcząt, które z poruszeniem o czymś dyskutowały spoglądając w magazyn. Gdy już były blisko niej podsłuchała ich rozmowę. Nie lubiła tego robić, ale zauważyła synów pani Kaulitz na okładce gazety, w którą zatapiały wzrok ów nieznajome. Nastolatki dyskutowały na temat braci.
- Jest konkurs na spotkanie z chłopakami. Jak wygramy to Tom będzie mój! – stwierdziła czarnowłosa, Ashley tylko prychnęła sama do siebie: „Tylko z radości się nie potknij o własne nogi!”
- Ja powalę na nogi Billa, padnie gdy mnie zobaczy! – wyszeptała z rozmarzeniem niewysoka, rudowłosa jej koleżanka. Ash nie mogła powstrzymać śmiechu więc odwróciła się w drugą stronę.
- Tylko co my właściwie napiszemy… Że co? Że na koncert pójdziemy? – zapytała pierwsza.
- Czyś ty zwariowała? Pokaż czy masz gorączkę – rudzielec dotknął jej czoła i kontynuował – Musimy napisać, że ich lubimy za muzykę… Rozumiesz musi brzmieć realnie! – głosy coraz bardziej się oddalały, aż wreszcie dziewczęta zniknęły z pola widzenia.

Rozbawiona blondynka usiadła na kolejnej ławce, odczepiła smycz mówiąc:
- Bądź grzeczny i sobie pobiegaj!
A sama znalazła w torbie zarzuconej nadal przez ramię swój notes. Otworzyła go i zaczęła pisać.

Drogi pamiętniku! Widzisz robię postępy. Ale nie o tym chcę ci powiedzieć. Głupota ludzka nie zna granic… Wyszłam z domu z Wariatem na spacer. Akurat jesteśmy w parku. Przed chwilą mijały nas dwie dziewczyny. Dyskutowały na temat synów mojej pani psycholog… Nie pomyśl, że jestem zazdrosna, bo uwierz mi nie ma o kogo… Tacy bezczelni, a przynajmniej ten jeden… Ah, aż mi się niedobrze robi… Wracając do dziewczyn. Panikowały, ponieważ jest jakiś konkurs, w którym można wygrać spotkanie z nimi! Z góry obstawiły, że wygrają i rozkochają w sobie tych chłopaków… Biedne nic nie jest takie proste, a marzenia są daremne… Spadną z obłoków, runą tyłkami na szary chodnik rzeczywistości… To będzie bolało, zawsze boli…

Po policzku dziewczyny spłynęła łza, która skapnęła z brody wprost na ostatnie słowo zapisane w pamiętniku… Poprawiła je i schowała zeszyt z powrotem do torby. Otarła zarumieniony policzek i zaczęła gonić uciekającego owczarka collie…

***
Rzucając mały pęk srebrnych kluczy na mahoniowy stolik w korytarzu odetchnęła. Była zmęczona bardziej od podopiecznego. Zsunęła z obolałych stóp buty, po czym skierowała się do salonu. Jak kłoda opadła na miękką sofę, która pod naporem jej ciała lekko zaskrzypiała. Wtuliła twarz w puchatą, granatową poduszkę. Zaczęła masować obolały od upadku pośladek. W myślach klęła na Wariata, przez którego wyłożyła się jak długa, potykając o kamień. Wychowanie fizyczne nie było jej najmocniejszą stroną…
Kilka minut narzekania i po bólu. Powieki same się przymykały, wprowadzając ciało w stan błogości… Całe zmęczenie zaczęło powoli odpływać, czuła jakby już nie była jednością wraz z ciałem… Rytm serca powoli dochodził do normy… Oddychała już lżej, czuła się lepiej… Zmęczenie poszło w zapomnienie. Jak po biegu. Najpierw czuje się wielkie zmęczenie, które już na połowie dystansu osiąga zenitu, ale mimo wszystko na ostatniej prostej, tuż przy mecie daje się z siebie wszystko… Potem przychodzi czas na wyciszenie organizmu…

<*>

Powoli udała się do kuchni. Z górnej szafki wyjęła puszkę z aromatyczną kawą. Nie lubiąc trunku starała się dokonać wyboru: „Spokojnie to cię orzeźwi! Ale kofeina… Ostatnie badania dowodzą, że… a zresztą kogo to obchodzi co dowodzą… Potrzebuję kawy! Potrzebuję jej…” Zaparzyła napój. Usiadła na blacie tuż przy zlewozmywaku, chwyciła w obie dłonie gorący kubek. Przysunęła go do nosa, wciągnęła do niego aromatyczną parę… Rozkoszowała się chwilą, przez moment poczuła się doroślejsza, bardziej wartościowa… Kilka pierwszych łyków było momentem ciężkiej próby, ale kolejne przynosiły już tylko ukojenie. Blondynka odsunęła od siebie wszystkie bolesne myśli cisnące się po całym umyśle. Wszystko tak zbędne, i ciążące…

Odstawiła kubek i wbiegła po krętych schodach do pokoju na piętrzę. Chwyciła jedną z książek wypożyczonych podczas ostatniej wizyty w bibliotece… Postanowiła wczytać się w kolejne strony, spoić z życiem kolejnej bohaterki, uwierzyć w kolejną sielankę… Łyknąć kolejną bajeczkę zaspokajającą porozrywane na kawałki serce. Skupiła się i zaczęła chłonąć kolejne słowa jak gąbka wodę… Znowu stanęła przed nią rzeczywistość, obraz tego cholernego, marnego mola książkowego… Ashley to odpowiadało, co więcej dawało jej to odpoczynek.

<*>

Kilka godzin później na dole dało się posłyszeć czyjeś ciche pomruki. Matka z Mandy były już w domu. Ash przeoczyła by pewnie ten fakt, gdyby nie telewizor, który został włączony na większą głośność niż zazwyczaj. Starała ignorować głośne odgłosy z dołu, ale to nie było ani proste, ani możliwe. Zdenerwowana postanowiła zainterweniować. Nie chciała milczeć i zatykać uszu, ponieważ ktoś o niej zapomniał.

Po kilku minutach stała oparta o futrynę salonu. Na kanapie podrygiwała młodsza siostra. Ashley założyła ręce w złowrogim geście:
- Ścisz to! – warknęła.
- Bo co? – zapytała Mandy.
- Może nie każdy chce słuchać twojego serialu i westchnień twych ukochanych bohaterów… - w jej głosie dało się odczuć sarkazm
- Przestań…
- Ścisz…
- Proszę! Zadowolona? – oburzyła się młodsza
- Lepiej… A pozwól, że spełnię swój siostrzany obowiązek i ci coś powiem… -stwierdziła dość oschle
- Tak? – zdziwiła się zielonooka.
- Jest konkurs z twoim ukochanym zespołem w roli głównej…
- To wiem - odpowiedziała wpatrując się w ekran.
- I co? Wystartujesz? – roześmiała się nadal stojąc w progu.
- Już nas zgłosiłam…
- Jak to nas?
- Normalnie młotku… Dwie osoby muszą być i ty będziesz moim opiekunem! – skrzywiła się.
- A czy mnie ktoś pytał o zdanie? A co napisałaś? – w Ash zaczęła wzbierać złość.
- A nic nie napisałam złego… Tylko, że lubimy zespół, że chcemy ich spotkać, że pójdziemy na koncert, że masz raka – ostatnie słowo powiedziała bardzo szybko i strasznie cicho – że ich cenimy, że to by było cudowne przeżycie…
- Cudowne przeżycie też mi coś! – prychnęła oswajając się z słowami Mandy, zdenerwowana zaczęła. – Chwila! Czy ja się przesłyszałam kłamczucho? Napisałaś, że… że… że… mam RAKA?! – złość nieustannie narastała, młodsza wlepiła wzrok w śliwkowy dywan – Czyś ty do reszty zgłupiała? Na mózg już ci do końca padło…
- … - zielonooka milczała, podczas gdy Ashley przemieszczała się nerwowo wymachując pięściami po pokoju.
- Myślałam, że masz krztę rozsądku w główce?! Nie, ale ty musiałaś! MUSIAŁAŚ?
- …
- Dlaczego milczysz? Nie wygrasz, nie możesz wygrać! Oswój się już z ta myślą… a i powiem mamie… - miotała się coraz bardziej, w końcu udała się do kuchni, gdzie posiłek przygotowywała rodzicielka.
- Już ci lepiej? – zapytała matka.
- Tak… Ale…
- A tak wczoraj wielce byłaś chora! – przerwała rodzicielka
- Mamo, możesz choć raz mi nie przerywać?!
- No mów słońce o co chodzi? – zapytała kobieta krojąc marchewkę
- Wiesz co Mandy zrobiła? Zgłosiła nas do konkursu na spotkanie z tym… z tym… - zaczęła się jąkać nie mogąc przypomnieć sobie nazwy zespołu. – No wiesz czym… - kobieta się zaśmiała.
- Tokio Hotel?
- No właśnie z Tokio Motel. Wiedziałaś?
- Kotku to nie jest Motel tylko Hotel.
- Jedno i drugie jest dla ludzi, więc to nie żadna różnica! – skrzywiła się – Wiedziałaś?
- Tak Mandy mi mówiła, że wysyła maila.
- Co?! I nie powiedziałaś jej, że to głupi pomysł?! Mamo, ale ja nie mam raka. I niech tylko wygra, a już się z nią rozliczę. – obróciła się na piecie i pobiegła do swojego pokoju
- Jakiego raka? – zapytała kobieta odgarniając grzywkę z czoła. Zapytała, ale odpowiedzi już nie usłyszała.

Rzuciła się na łóżko, chwyciła pamiętnik. Z podenerwowana zaczęła w nim gryzmolić.

Witaj… To znowu ja! Nie cierpię tej małej kreatury… Ją chyba w szpitalu podmienili, bo inaczej tego wytłumaczyć się nie da! Wiesz co tym razem zrobiła? Zgłosiła nas do konkursu na spotkanie z tymi młotkami… Najgorsze, że w uzasadnieniu napisała, że mam raka! Co ona sobie wyobraża?! Jeśli wygramy to ja się tam nie pojawię… Postanowione! Koniec! Kropka… I co miałabym gapić się na nich jak krowa na malowane wrota? Niedoczekanie… Jeszcze im było by niby żal… Zaczęli by udawać wrażliwych… O nie co to, to nie! Wolałabym od razu umrzeć… Ona mnie tylko rani. Jestem tak zła, że słów mi brak… Ręce mi drżą… Okropność.

Wzdrygnęła się... Rzuciła długopisem o podłogę…


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)