|
|
Autor |
Wiadomość |
Strix
:-(
Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The Village
|
Wysłany:
Pon 17:09, 27 Mar 2006 |
|
kolejne znajoma wieloczęściówka
ech... cudnie.. i rewelka itp. itd
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Sylas
:-)
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 874
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiedziałeś, że tu jestem Bill ? ;*
|
Wysłany:
Pon 17:57, 27 Mar 2006 |
|
No bardzo ładnie... ;DD Ciekawe co będzie dalej...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kamis
:-(
Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Stoszowice
|
Wysłany:
Wto 18:22, 28 Mar 2006 |
|
No jak zwykle opko super!!!!! Mrs. Kaulitz psychologiem? To coś nowego jest naprawde GITES!!!!!!! Pisz dalej i oby Ci wena sprzyjała. Pozdrowionka pa!!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wirginia
:-(
Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z marzeń.....
|
Wysłany:
Śro 12:10, 29 Mar 2006 |
|
ciekawe jak jej losy potoczą sie dalej...naprawde ciekawe....
czekam na ciag dalszy....
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mavis
:-(
Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 21:12, 31 Mar 2006 |
|
And now is time onto...
>>>Część piąta<<<
Powoli uniosła się z beżowego krzesełka i niechętnym krokiem zaczęła podążać w stronę pomieszczenia do którego zapraszał ją płomienny uśmiech pani psycholog. Wyminęła ją i rozejrzała po pokoju. Na wprost niej stała ogromna mahoniowa gablota, za błyszczącą szybą poustawiane były równiutko książki… Przymrużyła oczy wysilając wzrok do wzmożonej pracy i w końcu odczytała z grzbietu jednej, że to pomoc psychologiczna. Ściany zachowane w ciepłej pomarańczowej tonacji przyozdobione były różnorodnymi dyplomami… Blondynka nie była w stanie odczytać za małego jak dla niej pisma. Z lewej strony znajdowała się kozetka obita bordowym sztruksem, na której widok twarz Ash wykrzywiła się w niezręcznym grymasie. Obok niej mały, czarny stoliczek, a na nim szklany wazon z żółtymi tulipanami obok niego stał duży fotel obciągnięty tym samym materiałem co tapczan terapeutyczny. Po prawej stronie pod wielkim oknem ustawione było biurko zachowane w stylu gabloty. Na nim ustawione były ramki z fotografiami, leżały różne dokumenty, stał czerwony telefon. Ashley ponownie wysiliła wzrok oglądając fotografie i zamarła. Z zdjęcia uśmiechało się dwóch młodzieńców. Jeden był tym, który pomógł dziewczynie dzień wcześniej zaznajomić się z chodnikiem, tym egoistą, którego tak klęła. Natomiast na temat drugiego nie mogła nic powiedzieć, przez głowę przeleciało jej tylko: „Wypacykowany i jego nie mniej sprytny braciszek z mopem na głowie są jej dziećmi?”. Spojrzała na kobietę, która uzgadniała coś z jej matką i ponownie na fotkę. Gdy już chciała palnąć: „W jakim świecie ja żyje?” Kobieta weszła do pomieszczenia. Blondynka spojrzała na rodzicielkę, która rzuciła przez domykane drzwi na pożegnanie:
- Kochanie wróć sama do domu!
Kobieta oparła się o kant biurka i zaczęła.
- Witaj Ashley. Twoja mama powiedziała mi, że masz jakieś problemy, dlatego… - urwała na moment spoglądając w notatki. – zastosujemy psychoterapię. Pewnie nie wiesz o co chodzi, ale ja ci to króciutko wytłumaczę. Opowiesz mi to co się wydarzyło w twoim życiu, w ciągu tego roku, o swoich zainteresowaniach i sposobie spędzania wolnego czasu, o tym co cię trapi i nurtuje. Po weryfikacji będziemy wspólnie starały się wykluczyć twoje problemy, jakoś im zaradzić. Każda sesja trwać będzie równe 60 minut, spotykać się będziemy jak na razie dwa razy w tygodniu. Wszystko będę nagrywała na taśmy, gdyż będę musiała to jeszcze raz przesłuchiwać. Ale nie musisz się martwić nikt oprócz mnie tego nie usłyszy! – w tym momencie ciepło uśmiechnęła się do dziewczyny, której przestraszony wzrok wędrował po całym gabinecie. – No to zaczynamy! Połóż się wygodnie na kozetce, ja usiądę obok ciebie w fotelu i zaczniemy…
Ashley bez słowa usiadła na bordowym tapczaniku, następnie powoli osunęła się na nim opierając wygodnie głowę o czarną, puchatą poduszkę. Oczy wlepiła w kremowy sufit czekając na dalszy przebieg wydarzeń. Kobieta wygodnie zasiadła w fotelu z notesem w ręce, ułożyła dyktafon na stoliku. Palcem wskazującym ozdobionym w bordowy tips nacisnęła przycisk „Record”. Ashley poczuła się jeszcze gorzej, nie wiedziała co ma powiedzieć, bała się, że palnie cos głupiego. Nie chciała powracać do tamtych makabrycznych wydarzeń. Z jednej strony było jej wstyd, z drugiej po prostu bała się o tym mówić. Z rozmyślań wyrwał ją miły głos pani Kaulitz.
- Ashley opowiedz mi o tym co wydarzyło się w zeszłym roku? Myślę, że od tego należało by zacząć.
- Eeee… yyyy… tak więc… ten.. tego… - blondynka zaczęła jąkać się nie wiedząc co powiedzieć. Bała się otworzyć, wpuścić kogoś obcego do własnego już na tyle zagmatwanego świata.
- Nie martw się. Wiem, że początki bywają trudne. Wiele młodych dziewcząt boi się otworzyć, uchylić rąbka tajemnicy. – kobieta pogładziła Ash po głowie, co ją trochę uspokoiło. Dziewczyna zaczęła niepewnie:
- Rok temu zginął w wypadku samochodowym mój tata. Nie był kierowcą, był tylko pasażerem, tylko pasażerem… To ja wtedy kazałam mu jechać do pracy. Mamy nie było, a on chciał zostać ze mną, wziąć wolne. Miałam wtedy grypę… Przekonywałam go, że nic mi nie będzie, że wszystko będzie dobrze, że mama niebawem wróci… - urwała, wzięła głęboki wdech przez nos i kontynuowała – A on zginął, a mógł być przy mnie, zarazić się grypą i dalej bylibyśmy szczęśliwą rodziną… Mama się załamała, Mandy cały czas płakała, a ja siedziałam w kącie mojego pokoju z jego zdjęciem w dłoni. Nie chciałam żyć… Na domiar wszystkiego rzucił mnie wtedy chłopak, nie wiem nawet czemu? Po prostu z dnia na dzień coś się popsuło, unikał spotkań. A na pożegnanie nawet nie raczył powiedzieć co się stało, nawet nie powiadomił mnie o tym sam! Przysłał głupiego SMSa informującego mnie, że to koniec, po prostu koniec… Ja go wtedy potrzebowałam, potrzebowałam bliskości. Czy jestem na tyle brzydka… A zresztą ojca już nie mam, mamę staram się zadawalać, ale i tak moje głupie zapewnienia po śmierci taty nic nie dały. Kiedyś się zarzekałam, że kocham życie, a po wypadku ojca szkoda gadać… - znowu zaniżyła głos starając zebrać myśli, dziwiąc się, że wyrzuciła z siebie to co od tak dawna ukrywała przed światem wewnątrz siebie.
- A czy mogłabyś opowiedzieć coś więcej o wypadku?
- Tata jechał z dwoma kolegami do pracy, do Berlina. Nie pracował w Magdeburgu… Na autostradzie zostali zepchnięci przez ciężarówkę, nawet nie wiem jak to było dokładnie. Mama nie chciała nam za dużo opowiadać, żebyśmy się za bardzo nie stresowały, ale co z tego jeśli i bez tego cała dygotałam… Zmarł na miejscu, nie było dla niego żadnych szans…
- Ktoś przeżył?
- Kierowca. Drugi znajomy ojca walczył o życie, ale też nie rokowano mu za dobrze. Niestety biedak stracił za dużo krwi… – nastała głucha cisza. Blondynce po policzkach powoli spływały gorzkie łzy.
- Wiem, że to trudne, ale z tego co wywnioskowałam to obwiniasz się za jego śmierć?
- A pani by się nie obwiniała? Tata chciał zostać, a ja go wygoniłam… To ewidentnie moja wina, moja i tylko moja!
- Moja droga to nie ty byłaś tym kierowcą ciężarówki! A to, że twój tata chciał z tobą zostać nie musi się równać z tym, że wszystko co złe by was ominęło. Wiem nie powinnam krakać, ale nie możemy zmieniać decyzji, swoich postępować. Gdybać każdy potrafi, ale nie każdy spojrzeć w niezbyt kolorową przeszłość z podniesioną głową i sprostać temu co tak boli.
- No niby tak, ale to naprawdę było inaczej. To była moja wina. Wiem głupstwa się robi i trzeba przeżyć… Ale ja czuję takie brzemię, naznaczenie… To ciąży i potwornie boli! Na pogrzebie dopadłam trumny, upadłam na kolana i ściskając bryłki ziemi płakałam… po prostu wylewałam łzy ściskając w dłoni pąsową różę… Niby rany się zagoiły, ale to przecież była utrata osoby mi bliskiej, której potrzebowałam, potrzebuje i będę potrzebowała.
- Wiesz co myślę, że na dziś skończymy z tym tematem. Skoro tak boli to będziemy go poznawały powoli. Do zerwania też powrócimy na następnym spotkaniu. Piszesz może pamiętnik?
- Nie…
- W takim razie sądzę, że powinnaś zacząć. To będzie takie twoje zadanie domowe. Będziesz prowadziła pamiętnik do czasu, aż nie skończymy sesji. Wiele młodych dziewczyn przelewa swoje uczucia, radości, przeżyte chwile na papier, porządkując wszystko i w ten sposób wyzbywając się złych emocji…
- Skoro pani tak sądzi – cicho westchnęła
- Dobrze. W takim razie mam dla ciebie dobrą wiadomość! Dzisiejszą sesję uważam za zakończoną. – stwierdziła kobieta wyłączając dyktafon. Po chwili dodała – Godzina minęła. Czekam na ciebie w piątek. Masz dwa dni na przemyślenie wszystkiego i zaczęcie prowadzenia pierwszego pamiętnika.
- Do widzenia – powiedziała Ashley szybko podnosząc się z kozetki i udając się do wyjścia.
- Do zobaczenia!
Wyszła z budynku w którym znajdowały się gabinety, z przychodni psychologiczno-terapeutycznej. Czuła, że wizyta jak na razie nic nie wniosła oprócz obowiązku pisania tego głupiego pamiętnika. Przemierzała kolejne szare uliczki przyglądając się przejeżdżającym samochodom, które spieszyły się do nieznanego dziewczynie celu. Przyglądała się codziennym obrazom – sąsiadom podlewającym i pielęgnującym kolorowe kwiaty, dzieciom bawiącym się w berka. Jej to wcale nie bawiło. Ashley cieszyło to, że wizyta minęła tak szybko. Już nie była taka anty psychologowi, ale nadal nie czuła potrzeby kolejnych sesji… Wreszcie maszerowała swoją ulicą, już widziała swój dom. Bała się o co matka zapyta…
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kamis
:-(
Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Stoszowice
|
Wysłany:
Pią 21:34, 31 Mar 2006 |
|
Nie no to opko jest fenomenalne, poprostu można się wczuć w akcję. Pisz dalej. Pozdrawiam. Pa.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
KIKA
:(
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 10:22, 01 Kwi 2006 |
|
Supcio pozdrawiam i czekam na wiecej
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 10:44, 01 Kwi 2006 |
|
Marta...gratulacje! Na prawde doskonałe opowiadanie...ma w sobie cos, co mnie strasznie przyciąga...jest wyjatkowe, niepowtarzalne i bardzo dobrze napisane. Pomysł tez wydaje sie niebanalny, za co chwała tobie...wszystko masz opisane tak lekko, mozna to sobie doskonale wyobrazić.
Tak wiec czekam na kolejny odcinek ;)
buzi :*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Temcia
:]
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 523
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z krainy snów...:)
|
Wysłany:
Sob 12:35, 01 Kwi 2006 |
|
Marta wiesz że świetnie. Uwielbiam to twoje opko, jak je czytam to przenoszę się w inny świat....
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mavis
:-(
Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 17:07, 02 Kwi 2006 |
|
Oh dziękuję wam moje drogie...
Wszystkie miłe opinie są pokrzepiające...
Wiele znaczą - tak samo jak krytyka zresztą...
Na nowego parcika jeszcze troszkę poczekacie;P
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
KIKA
:(
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 17:30, 02 Kwi 2006 |
|
ehhhhhhhhhhh czemu musimy czekać ((((((((
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pexii
:-(
Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stockholm
|
Wysłany:
Pon 20:47, 03 Kwi 2006 |
|
suuper poprosty super strasznie mi sie podoba
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mavis
:-(
Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 21:37, 07 Kwi 2006 |
|
>>>Część szósta<<<
Weszła niechętnie do domu. Nie chciała z nikim rozmawiać. Miała zamiar zatopić się w kolejnym romansidle i po prostu na chwilę odetchnąć. Fakt, iż przeżyła spotkanie z psychologiem dawał nadzieję na niedaleką przyszłość, ale przynosił również nie małe strapienie. W końcu otworzyła się, oddała kawałek swoich myśli komuś kogo nie znała, kogo się bała, przed kim chciała stronić. Dobre i złe myśli gryzły się nawzajem, mąciły, kłóciły… Wywoływały dziki szum w głowie.
Z kuchni dochodził zapach smażonych ryb. Ashley skrzywiła się, pokręciła nosem i mijając wejście do kuchni rzuciła szybko:
- Jestem…
- Witaj kochanie. Siadaj zaraz będziemy jeść – uśmiechnęła się matka odwracając smażące się na rozżarzonym oleju kawałki ryb. Ashley nic nie mówiąc weszła i usiadła przy sosnowym stole zakrytym kwiecistym obrusem na srebrnym krześle. Mandy nie odzywając się ni słowem porozkładała talerze i sztućce. Jakby czuła, że Ashley nie ma nastroju do rozmów. Blondynka chwyciła widelec i co jakiś czas tępo wbijając go w frytki ustawione tuż przednią, w kryształowej misie rozmyślała. Twórcze zajęcie przerwał dopiero głos matki, dziewczyna wzdrygnęła się ze strachu:
- I jak było? – zapytała kobieta przerzucając zielony, flanelowy ręcznik przez ramię. Po chwili zaczęła nakładać gorące, świeżo usmażone kawałki ryb na białe, błyszczące talerze.
- Normalnie…
- Nasza kochana Ash była u psychologa i jak mogło być? Według niej normalnie… - nie wytrzymała Mandy i zaczęła przedrzeźniać siostrę, na co matka spojrzała na nią srogo więc ta zabrała się za dłubanie w swoim obiedzie.
- Wiesz powiem ci coś w tajemnicy kochana siostrzyczko! Gdybyś to ty poszła za mnie to już raczej byś nie zaszczyciła nas swoją obecnością przy tym stole… Ciekawe gdzie byś była? - w głosie blondynki dało się wyczuć sarkazm. Spojrzała wrednym uśmiechem na siostrę, wzdrygnęła się na widok ryby i zaczęła powoli przeżuwać złocistą frytkę.
- Ashley! – skarciła ją jak zwykle matka
- No co? To ten mały potwór zaczął! – stwierdziła zagryzając wargę.
- Nie mów tak o siostrze! Masz ją natychmiast przeprosić!
- Nie ma mowy… Najpierw bawi Sherlock’ a Holmesa, a teraz jeszcze to!- stwierdziła nabijając na widelec kawałek pomidora
- Przeproś ją… - na te słowa na twarzy Mandy pojawił się uśmieszek
- ŻYCZĘ SMACZNEGO I DZIĘKUJĘ ZA PRZEPYSZNY, RODZINNY OBIADEK. A I SOSTRA PRZEPRASZAM! – dziewczyna zaakcentowała każde słowo bardzo dokładnie wstając od stołu i kierując się w stronę wyjścia.
- A ty dokąd? – zapytała zdziwiona matka – Zostań!
- Do siebie! Po co? I tak straciłam apetyt! – rzuciła wredne spojrzenie siostrze meczącej się akurat z ziarenkiem czerwonej fasolki, które uciekało jej spod widelca.
- To jak było u psychologa?
- Dobrze… - krzyknęła wspinając się na kolejne stopnie schodów.
Z impetem otwierając drzwi, które odbiły się od ściany i z głośnym trzaskiem zatrzasnęły wparowała do pokoju. Z wściekłością rzuciła się na łóżko, przez chwilę uderzając o nie zaciśniętymi z nerwów pięściami. Gdy ochłonęła podniosła się i podeszła do starego, drewnianego biurka. Chwilę pogrzebała by wyciągnąć z niego zeszyt w kratkę z czarną okładką. Chwyciła korektor i długopis, poczym znowu ułożyła się wygodnie na tapczanie. Korektorem nagryzmoliła na okładce: „Mój pamiętnik! Życie do bani! Jeśli masz na imię Mandy nie czytaj, bo zabiję!” Na twarzy pojawił się podły uśmieszek. Chociaż wcale nie uśmiechało jej się prowadzenie takiej rzeczy osobistej, która mogła by wpaść w niepowołane ręce, to jednak chciała wykazać się dojrzałością, w którą chwilami wątpiła. Niechętnie otworzyła na pierwszej pustej kartce i zaczęła pisać.
Witaj pamiętniku! Tak chyba się pisze, prawda? No to wstęp zaliczony. Jesteś moim pierwszym. Zrozum nie chciałam ciebie pisać, ale moja pani PSYCHOLOG stwierdziła, że powinnam. No więc co mam napisać? Niech się zastanowię… Miałam nieudany dzień, rano kochana siostrzyczka zadręczała mnie swoimi pytaniami i pasjami. W szkole nie mogłam wytrzymać, dusiłam się jak ptaszek w klatce, na uwięzi. Znowu nie mogłam znieść zrzędzenia historyka, no i dostałam naganę opuszczając klasę. Nie wiedziałam, że dam radę mu tak odpyskować, ale no cóż miałam ważniejsze strapienia i chyba dlatego… Ale mniejsza z tym. Po szkole mama zawiozła mnie na wizytę do PSYCHOLOGA, rozumiesz? Czekałam spanikowana w tej pięknej poradni, przychodni, czy jakoś tak i umierałam ze strachu. Ogólnie pani Kaulitz nie jest taka zła. Ale ja tam wiem swoje – NIE POTRZEBUJĘ POMOCY! Teraz zajmijmy się obiadem, przy którym ta mała, wredna kreatura jaką niewątpliwie jest Mandy przeszła samą siebie. Ona zaczęła kłótnie, a mi się za to oberwało. Rozumiesz? Bo powiedziałam jej co myślę. Nie zrobiłam nic złego. Czemu jej zawsze wszystko uchodzi płazem? To jest po prostu niesprawiedliwe! A zresztą. Wiem nie piszę za pięknie. Nie jestem w tym dobra, ale się wprawię. Sądzę, że na dziś to tyle. Umyję się i zasnę nad książką. Dobranoc…
Zatrzasnęła zeszyt i wepchnęła go pod łóżko. Wolała być pewna, że będzie znajdował się w miejscu, którego na ogół nie zaszczyca swoim wzrokiem jej siostra. Szybo udała się do łazienki, by tam wbić się w swoją piżamę, w czarno-szare, poziome paski. Wtuliła się w ciepłą, granatowo-czerwoną kołdrę. Zapaliła mały kinkiet tuż nad łóżkiem, otworzyła nowy romans i zaczęła wczytywać się w kolejne karty przepełnione miłością i zarazem talentem autora. Kolejna sielanka, kolejna idealna historia, idealna bohaterka, Książe na białym rumaku… Choć to było tak banalne dziewczyna jednak potrzebowała tego… Książka wciągnęła Ashley na tyle mocno, że nie usłyszała nawet głośnego szczekania jej pupila na korytarzu… Teraz istniał tylko tekst…
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
stove
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina gumy balonowej.
|
Wysłany:
Pią 22:36, 07 Kwi 2006 |
|
mniaaaaaaaaammm <oblizuje wargi>
i po cudownej uczcie
Najadłam się za wszystkie czasy
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 22:50, 07 Kwi 2006 |
|
jak kazda porzednia i na pewna każda kolejna część...genialnie!
troche czekałam, ale sie doczekałam i się ciesze...
nie jestem happy ale się moge uśmiechnąć :) - widzisz? to dzieki tobie, bo zawsze jak przeczytam cos dobrego potrafie się usmiechnąć, nawet czasami przez łzy
czekam na kolejny genialny odcinek...
buzi :*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
| |