Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Pieces of broken heart >15< Wreszcie!! Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Ashley
:(
:(



Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 267 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: się tu wziełam?

PostWysłany: Sob 9:52, 20 Maj 2006 Powrót do góry

Mavis dodaj dziś nową część. Prosimy<proszę><słodka minka>SmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mavis
:-(
:-(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:36, 20 Maj 2006 Powrót do góry

Miałam problemy z internetem... przepraszam, ale chodził tak, że tylko gg działało przez jakiś czas...

>>>Część dwunasta<<<

Od kilkunastu minut stała w holu wielkiego centrum handlowego, raz po raz przytupując podeszwą buta o marmurową posadzkę. Starała się podjąć właściwą decyzję: iść do sklepu kosmetycznego, czy pójść do salonu fryzjerskiego i oddać się w ręce specjalistki. Kolejny dylemat stwarzało pytanie: eksperymentować na całość, czy tylko trochę… W końcu rozchodziło się o farbowanie włosów, jej pierwszy poważny krok w celu odnalezienia własnego ja. Obawy przytłaczały mózg i wytwarzały w nim kosmiczne wizje nowego wyglądu. Coraz bardziej się obawiała o kompletne niepowodzenie całego przedsięwzięcia. W końcu matce powiedziała przed wyjściem, że jedynie ma zamiar jakoś przystrzyc niesforne kosmyki. Wiedziała, że jeśli zdradzi rodzicielce prawdziwy cel swej ekspedycji, to całość może zakończyć się niepowodzeniem. Nie chciała słuchać wywodów na temat delikatnej koloryzacji włosów i o podtrzymywaniu swego naturalnego piękna. Od dziecka im to matka powtarzała, kiedyś ślepo w to wierzyła, bo miała powody, ale teraz cała sytuacja nabrała innego obrotu. Przez ten rok to Mandy zawsze wesoło świergotała, o każdym choćby milimetrowym ścięciu, o każdym drobnym zaczesaniu kosmyka w innym kierunku niż dotychczas. Myśl o szamponach przeznaczonych do rudych włosów, których używała jej młodsza siostra, by „uwydatniać” te wszystkie walory, wręcz przyprawiała ją o mdłości. Blond był znacznie ładniejszym kolorem od rudobrązowych, lokowanych włosów Mandy, lecz Ash nie przykładała do tego wagi, zawsze pragnęła zmian…

Zaczęła przyglądać się otoczeniu. Ludzie przechodzili obojętnie, każdy podążał w swoim kierunku, nikt nie odznaczał się choćby krztą wrażliwości na ból drugiej osoby. Może i nie było nikogo cierpiącego, potrzebującego pomocy, ale to wcale niczego nie zmieniało. Dziewczynę ogarnęła kolejna porcja złości na świat, na bezduszność, zadufanie i troszczenie się tylko o własny, zakichany tyłek. Zrobiło się jej smutno, czuła się taka niepotrzebna, a zarazem bezsilna. Odstawiła na bok rozmyślenia o ludzkiej pyszności i dokonała wyboru.
- Niech się dzieje wola Boża… - mruknęła kierując się w stronę salonu fryzjerskiego.

***

Salon był urządzony bardzo nowocześnie. Żółte ściany nadawały pomieszczeniu uroku, przyozdobione były różnorodnymi fotografiami oprawionymi w czarne, grube i mocno połyskujące ramy. Zdjęcia przedstawiały różne typy strzyżeń, stylizacji i koloryzacji włosów – jednym słowem modelki w pełnej akcji. Pomieszczenie było dobrze oświetlone. Pod jedną z ścian znajdowały się trzy kompletnie wyposażone stanowiska do stylizacji włosów. Dokładnie po przeciwnej stronie, lecz bardziej w głębi ustawione były duże suszarki i fotele z umywalkami. Bliżej wyjścia znajdowała się ogromna wiklinowa sofa, nakryta puszystym, szarawym kocykiem. Tuż przed nią stał mały, również wiklinowy stoliczek, na którym porozkładane były kolorowe magazyny i katalogi fryzjerskie. Gdzieniegdzie poustawiane były kamienne, bordowe donice z kwiatami.

W czasie oczekiwania na swoją kolej nerwowo wertowała kolejny magazyn z propozycjami fantazyjnych koloryzacji i stylizacji włosów. Nic szczególnego tam nie widziała. Blondynka pragnęła czegoś odważnego, chciała wyróżnić się czymś i pokazać, że potrafi zrobić coś dla siebie. Również bardzo chciała to zrobić dla pani Kaulitz, której zaufała, której rady traktowała poważnie i z ogromnym szacunkiem. Wątpliwości przysparzał fakt, iż wcale nie była odważna, wcale nie chciała robić czegoś co skupiało by wzrok. I tak już się czuła źle w własnej skórze, więc po co dodatkowo miała się ośmieszać. Myśli biły się ze sobą, tymczasem Ash nie mogła zdecydować się na kompletną koloryzację, czy tylko częściową.

- Możesz już usiąść. – młoda kobieta z uśmiechem zachęciła do spoczęcia na seledynowym fotelu, ustawionym tuż przed wielkim lustrem. Na półkach okalających ów zwierciadło znajdowała się masa pomocy fryzjerskich – niezliczone ilości środków, grzebieni i różnych urządzeń.
- A dziękuję. – odpowiedziała z uprzejmością podnosząc się z sofy, odkładając katalog na stoliczek.
- Co robimy? – zapytała kobieta biorąc do ręki grzebień.
- Właściwie to nie wiem. – skrzywiła się Ash po czym dodała – Ale jestem pewna, że chce je pofarbować.
- Masz może jakiś upatrzony kolor?
- Nie wiem. Mam kilka typów…
- Jakich? Może ci doradzę.
- Niebieskie końcówki, czerwone, różowe, a może czarne? – stwierdziła potrząsając jednym pasmem włosów, które opadło jej na okulary.
- Widzę, że szykują się niezłe zmiany. Może odpuść sobie ten niebieski…
- Czemu, przecież to taki piękny kolor?
- Do ciebie w końcu należy wybór – uśmiechnęła się fryzjerka. – Widziałam, że przeglądałaś katalog może jakiś kolor zapadł ci szczególnie w pamięć, jakieś uczesanie?
- Jest pani genialna. – podskoczyła z fotela, po chwili usiadła na miejsce z kolorowym pisemkiem fryzjerskim. – Ognista czerwień to jest to. – otworzyła na stronie. Modelka miała intensywnie czerwone, krótko przystrzyżone włosy spod których pojedynczo wyłaniały się czarne ząbki…
- Jesteś pewna, że chcesz tak dużo włosów stracić?
- Nie, po prostu chcę mieć takie włosy… Mają być nadal długie.
- Hm, więc tak… Chcesz jakoś obciąć włosy?
- A proponuje coś pani szczególnego? Jestem dziś skora na propozycje. Tylko niech pani szybko mówi, bo jeszcze się rozmyślę.
- Sądzę, że zrobimy ci skośną grzywkę…
- Nie odpada. Ma być prosta i zakończona tuż nad brwiami, a po bokach może być wystopniowana i tworzyć takie zęby, jak tutaj – wskazała bujną grzywkę, znajdującą się kilka stron dalej.
- W takim razie mamy grzywkę. Włosy sięgać będą poniżej łopatek. Ładnie by wyglądały postopniowane po bokach.
- Długość może być, ale stopniowane lepiej by były na całej długości i tworzyły kilka swobodnych pięterek. Tak jak tutaj. – Ash najechała palcem na przeciwległą fotografię.
- Tylko tutaj nie będą pasowały takie pojedyncze czarne ząbki. Może pofarbuję ci końcówki w najniższym piętrze stopniowania i trochę wystających ząbków w grzywce?
- Tak to dobry pomysł. Wie pani co. One mogą tak swobodnie przechodzić w tą czerń na każdym etapie stopniowania. Ale góra ma być ostro czerwona, a tylko końce czarne.
- Wiem o co chodzi… Masz może jeszcze jakieś uwagi.
- Nie to by było na tyle. Oddaję się w pani ręce.

Kobieta zmoczyła dziewczynie jej blond włosy, rozczesała, a następnie zabrała się za ich stylizację. Kilkadziesiąt perfekcyjnych cięć nożycami fryzjerskimi i było po bólu. Następnie rozpoczęła mieszać farby. Ashley bała się, dlatego już na samym początku ściągnęła okulary i przymknęła powieki. Najpierw czerwone pigmenty. Chwila nakładania i pół godziny oczekiwania na efekt. Kolejnym etapem było zmycie farby ognistej, delikatne podsuszenie włosów i oddzielenie tych, które miały przybrać czarny kolor. Nałożenie farby ciemnej, znowu czekanie. Wreszcie po upływie kolejnych trzydziestu minut kobieta zmyła ostatni pigment, który był tak ważny w przemianie niebieskookiej. Ostatnia czynność – wymodelowanie. Ash lekko zadrżały dłonie, wiedziała, że za chwilę zobaczy nowe piórka na swej głowie. Na zmianę decyzji było już za późno. Bała się, że efekt nie przypadnie jej do gustu. Gorące powietrze suszarki nie pozwalało się skupić. Fryzjerka skończyła. Ashley musiała otworzyć oczy.
- Skończone. – powiedziała z dumą kobieta, gdy Ash wyciągnęła rękę po okulary. – I jak?

Ashley nie wiedziała co powiedzieć. Blondynka przeszła w zapomnienie, jej oczom ukazało się całkiem nowe oblicze skrytej w sobie Ash. Nie potrafiła ukryć zdziwienia. Z niedowierzaniem przeczesywała swe nowo wyglądające włosy. Grzywka wyglądała schludnie i była tak obcięta, by nawet w kitce dodawać twarzy jakiegoś swoistego uroku. Ognista czerwień tak pięknie się mieniła, a te czarne wystające spod spodu włoski wyglądały tak intrygująco. Nie mogła uwierzyć, że przed lustrem stoi ta sama osoba. Choć nie dodało jej to jakiejś większej pewności i akceptacji własnej osoby, to jednak dane uczucie było niewątpliwie magiczne.
- Podoba mi się, i choć wiem, że mama mnie zabije to jestem pod wrażeniem. Dziękuję.

***

Zapłaciła, pożegnała się i opuściła salon. Po dwóch godzinach spędzonych na fotelu fryzjerskim wreszcie była wolna i pełna podziwu dla samej siebie dlatego, iż się przemogła. Dumnym krokiem zmierzała w kierunku domu. Bała się reakcji rodzicieli, choć wiedziała, że teraz już mało ma do powiedzenia. Szybko weszła do domu, chciała niezauważona pobiec na górę i zwierzyć się pamiętnikowi, lecz pech chciał, że z kuchni wyszła akurat Mandy. Młodsza o mały włos nie upuściła kubka z gorącym kakaem, który trzymała w dłoni.
- MMMM… MMMM…. MAMMMAAAAMMOOOO!!!! – zawyła na widok nowej fryzury siostry.
- Odbiło ci! – warknęła Ash.
- Co się stało kochanie? – dało się posłyszeć pytanie rodzicielki dochodzące z salonu.
- ZZZ… ZZZZOOO… ZOOOBBBAAACCCCZZZZ CO ZROBIŁA ASHLEY! – krzyknęła.
- Zazdrościsz, że tak piejesz? – syknęła czerwono włosa.
- Mandy czy naprawdę musisz tak krzyczeć? Ashley pozwól do mnie. – zawołała matka. Na te słowa Mandy dumnie skrzyżowała ręce na brzuchu. Niebieskooka niechętnie weszła do salonu.
- Słucham mamusiu? – zapytała.
- O co chodziło… - kobieta przerwała spoglądając na córkę – Dziecko coś ty sobie zrobiła? To tak się teraz nazywa małe podcięcie?
- Nie panikuj mamuś. Wreszcie zrobiłam coś dla siebie. Doceń to. Czyż nie tego chciałaś? Miałam być normalna…
- Czy tak się nazywa bycie normalna nastolatką?
- Wiesz nazywaj to jak chcesz, mnie się podoba.
- Ale dziecko… Nie mogłaś pomalować sobie paznokci na czerwono?
- Nie, nie mogłam mamusiu. Kocham cię i proszę, byś to zaakceptowała.
- Ale to nie będzie łatwe. – skrzywiła się rodzicielka.
- Myślisz, że mi to przyszło łatwo. Wyzwoliłam kilka zbędnych uczuć. Proszę nie każ mi tego zmieniać… Pokaż, że akceptujesz mnie taką jaką jestem… - po policzku spłynęła jej ogromna łza.
- Kochanie wiedź, że chce tylko twojego dobra. Kolejny raz nie chcę przechodzić piekła jakie zgotowałaś w zeszłym roku. Chodź mnie przytulić…
- Ja też nie chcę … - powiedziała wtulając się w klatkę piersiową matki.
- Skoro tak czułaś to zaakceptuję to, ale proszę cię, następnym razem powiedź mi szczerze co zamierzasz. Żeby obyło się bez takich sytuacji – uśmiechnęła się.
- Dobrze, obiecuję – szepnęła Ash, po kilku minutach dodała – Pójdę się położyć bo mnie głowa boli… Dobranoc.

Wyszła z pokoju zahaczając o stojącą z naburmuszoną miną Mandy, która nie mogła pojąć czemu matka zareagowała właśnie tak, a nie inaczej. Według niej Ash zasługiwała choćby na karę, chociaż z drugiej strony zastanawiało ją jak dać areszt domowy osobie, która dom traktuje jak świętość.
Weszła na moment do łazienki. Spojrzała w ogromne lustro zawieszone ponad umywalką. Dumnie potrząsnęła nową czuprynką. Wzięła szybki prysznic i z pośpiechem udała się do pokoju. Miała być szczera z matką, lecz nie chciała powiedzieć, że tak naprawdę nie boli ją głowa, lecz czym prędzej chce się zwierzyć swemu pamiętnikowi. Rzuciła się na łóżko i szybko zaczęła nanosić słowa na dotychczas czystą kartkę.

Drogi pamiętniku,
Czasami świat jest dla mnie łaskawy i pozwala mi zapomnieć o tej mojej żałosności. Fakt, że zdarza się to strasznie rzadko, ale jednak zdarza. Byłam u fryzjera. Wiesz jakie to było uczucie? Bałam się jak nigdy. Ale teraz mam piękną czerwono-czarną czuprynkę, artystycznie przyciętą. Jeśli komuś się to nie spodoba to ma pecha, ale ja to zrobiłam dla siebie… Wiem, że kolor kontrowersyjny… Z mało zauważalnej blondynki przeistoczyłam się w osobę z charakterem… Ale marzę. Aż mnie to powolutku zaczyna śmieszyć. No i co z tego, że udało mi się przemóc. Nadal jestem żałosna, tyle tylko, że teraz bardziej przypominam Fionę, a nie Shreka… Ale nie pomyśl, że chodzi , mi o tą ładną – bo mam na myśli tą drugą grubszą, brzydszą… Widzisz, a jednak jestem głupia. Czyż nie powinnam się idealizować tak jak to robi Mandy i setki innych dziewcząt na całym świcie? Chociaż w własnych wyobrażeniach powinnam być idealna… a zresztą. Teraz mam idealną fryzurę i nikt nie podskoczy.
Biedna Mandy się dziś nakrzyczała, ale niestety nic to nie dało, gdyż mama jednak zgodziła się na tę fryzurkę. Choć nie przyszło jej to łatwo… Ciekawe nad czym ta mała kreatura tak zawzięcie dumała, gdy wychodziłam?
Nieistotne…
Jestem żałosna i dumna z siebie…
Chyba coś ze mną nie tak.
Dobranoc.


***

Przebudziło ją głośne wołanie matki, która chciała ją zawieść do pani psycholog. Dochodziła 11 rano, do Loitsche jest jakieś pół godziny drogi. Wieczorem Ash miała iść do kościoła, dlatego musiały się pośpieszyć. Szybko wbiegła do łazienki, przeczesała włosy, które nadal były pod wpływem cudownych kosmetyków fryzjerki - nadal wyglądały dobrze. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, potwierdzając, że to jednak nie był sen. Po dwudziestu minutach przygotowań zbiegła na dół. Wzięła do ręki kilka kanapek i powędrowała tuż za rodzicielką prosto do samochodu. Po drodze delektowała się pysznymi kanapkami, raz po raz przyglądając się nowej barwie włosów w lusterku za szybą. Po upływie około dwóch kwadransów były na miejscu. Ash szybo wysiadła.
- Będę o 14, tylko się dobrze zachowuj kochanie… Do zobaczenia! - pożegnała ją matka
- Na razie.

Podeszła do bramy posesji Kaulitzów. Wstukała kod, niestety ten nie był poprawny, spróbowała jeszcze raz i nic. Przeszukała wszystkie kieszenie spodni, by sprawdzić czy przypadkiem nie ma w nich zmiętej karteczki z zapisanymi na niej liczbami. Postanowiła z dna torby przewieszonej przez ramię wygrzebać swój pamiętnik i w nim poszukać ów liczb. Oparła się lewym ramieniem o murek zwrócona w stronę jasnego domku pani Simone. Gdy wreszcie znalazła swój pamiętnik cicho zaklęła pod nosem.
- Gdzie jest ten cholerny kod? – nawet nie słyszała gdy z tyłu nadjechał jakiś samochód. Ktoś stanął tuż za jej plecami.
- Ja ci pomogę… 09041… - Ashley wstukała podyktowane cyfry.
- Dziękuję za pomoc, ale.. – w tym momencie odwróciła się by zobaczyć swego wybawcę, przecież podobno nie każdy znał ten kod – to ją zastanawiało. Stanęła jak wryta…


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beata
:-(
:-(



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:28, 20 Maj 2006 Powrót do góry

Naprawdę świetny odcinek ! Wyobrazam sobie jak Ash musi extra wyglądać w nowej fryzurze! No i ten nieznajomy za plecami ... Wspaniale piszesz !


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pexii
:-(
:-(



Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 123 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stockholm

PostWysłany: Sob 16:44, 20 Maj 2006 Powrót do góry

wow !!!!!!!!!
jak tak sobie wyobrazalam ash w nowej fryzurze to slicznie musi wygladac!!

oo ciekawe co to za nieznajomy za jej plecami ^^

Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
partyzantka
:-(
:-(



Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 189 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:10, 20 Maj 2006 Powrót do góry

mmm to tak cudownie wciąąąąga Wink świetny odcinek Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ashley
:(
:(



Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 267 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: się tu wziełam?

PostWysłany: Sob 21:06, 20 Maj 2006 Powrót do góry

O boshe! Mavis?! Czewmu nas w takiej sytuacji stawiasz?? Prosimy o następny odcinek! Ten był boski! Nie żartuję! Po prostu cudo! Błagam o następną częsc!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:56, 21 Maj 2006 Powrót do góry

Mavis...coż za mistrzowskie zakończenie :D:D:D
coraz bardziej zatracam sie w tym opowiadaniu...
jest przepiękne...
Ashley jest wspaniałą postacią...jedną z moich ulubionych w całym świecie literatury...
ostatnio nawet, zastanawiałam sie co Ona zrobila by w takiej sytuacji...czy to normalne?!
wprawdzie wiem, że to tylko fikcja literacka, a jednak...głupie to...ale jednak Ash staje się moją "przyjaciółką"...
to fantastyczne móc powędrować w myslach to postaci, ktora jest cudowna, choć nie istnieje...
dziekuję :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Temcia
:]
:]



Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 523 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z krainy snów...:)

PostWysłany: Nie 20:58, 21 Maj 2006 Powrót do góry

Mavis jaka intrygujaca koncówka!!
Ciesze się że Ash zdecydowala się na zmiane!
Mam nadyiej ye syzbko dodasy nowa czesc!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ashley
:(
:(



Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 267 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: się tu wziełam?

PostWysłany: Pon 22:23, 22 Maj 2006 Powrót do góry

Mavis? Mam nadziję że szybko dasz nową część, bo ja już na krześle usiedzieć nie mogę! Codziennie sprawdzam czy nic nie dodałaś, wiem że jestem niecierpliwa, ale cóż się nie zmienię niestety... Pozdro


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pexii
:-(
:-(



Dołączył: 03 Lut 2006
Posty: 123 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stockholm

PostWysłany: Wto 6:53, 23 Maj 2006 Powrót do góry

ja tez czekam i czekam xD

Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mavis
:-(
:-(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 227 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:37, 28 Maj 2006 Powrót do góry

>>>Część trzynasta<<<

Tuż przed nią stała wysoka czarnowłosa postać. Ash nie wiedziała co powiedzieć, w końcu miała mieszane uczucia co do tej osoby. Nie potrafiła ocenić czy ów osoba chciała być dla niej miła. Nie wiedziała czemu się nadal nie odzywała.
- Cześć jestem Tina. – dziewczyna przerwała zmowę milczenia wyciągając w geście zapoznawczym dłoń do ognistowłosej. Była to ta sama osoba, którą dzień wcześniej spotkała w okolicach przystanku, kiedy to nie wiedziała w jakim kierunku ma się udać.
- Ashley – szybko odpowiedziała . Wydawało jej się, że każda literka wychodziła z jej wnętrza, z ogromnie dużym oporem, jakby ktoś przywiązał do nich małe odważniki, które dyndając na swych sznureczkach ciążyły niemiłosiernie. Nastała kolejna denerwująca chwila ciszy, którą przerwała Tina:
- Ładne masz włosy. Wczoraj takich chyba nie miałaś?
- Mhm… – przez jej myśli przeleciało: „Kretynko czego się boisz? Tego, że dziewczyna wygląda sto razy lepiej od ciebie? No mów”. – Wczoraj byłam u fryzjera. Muszę już iść… - wypowiedziała jednym tchem, po czym popchnęła furtkę i pomaszerowała wprost do domu pani Kaulitz.
- W takim razie później porozmawiamy – dziewczyna podeszła do wielkiej bramy wjazdowej, wsadziła ogromny, mosiężny klucz w zamek. W tym samym czasie Ashley zaczęła pukać do drzwi już nie słysząc słów nowopoznanej dziewczyny. Po chwili zauważyła przylepioną do nich karteczkę. Była skierowana do jej osoby, więc szybko chwyciła ją do ręki i zaczęła czytać:

Ashley.
Jestem w ogrodzie z drugiej strony domu.
Przejdź obok garażu i idź za dom.
Dzisiejszą sesję z okazji pięknego dnia
przeprowadzimy na patio.
Simone


- Dobra w takim razie idę – chrząknęła na pokrzepienie, jednocześnie użalając się nad swoją głupotą. Nie mogła pojąć jednego - dlaczego zachowała się jak mały bezbronny i płochliwy ptaszek. Zawsze podziwiała te zwierzęta. Godzinami potrafiła wpatrywać się w ich podniebne harce, każdy mały świergot wprawiał ją w stan pełnej błogości. Ptaki z natury są płochliwe, oczywiście zdarzają się wyjątki. Ona w tym momencie postąpiła jak płochliwy ptaszek wypuszczony na wolność w jakiejś metropolii.
Minęła garaż, skierowała się za budynek. Jej oczom rozpostarł się cudowny widok. W ogrodzie nadal pachniało świeżo skoszoną trawą. Po lewej stronie znajdowały się drzewka owocowe, nieco dalej grządki z warzywami oraz niskimi krzewami – jednym słowem ta część ogrodu była miejscem, w której pani Simone pracowała jako ogrodniczka. Natomiast druga strona była bardziej rekreacyjna – znajdował się tam mały stawek, a nad nim drewniana altanka, dalej stały dwie huśtawki, stara i zniszczona piaskownica. Bliżej domu miejsce zajmowało dużo rabatek z barwnymi kwiatami. Była pod wrażeniem. Od frontu dom prezentował się dobrze, lecz jego tyły były jeszcze bardziej imponujące, i jeszcze bardziej intrygujące. Nic dziwnego, że pani psycholog wolała tutaj przeprowadzić kolejne spotkanie.
- Halo Ashley. Tutaj Ziemia do Marsa. – z zamyśleń przerwał ją ciepły głos pani Simone. Ash odwróciła się w stronę kobiety, która wesoło machała rękoma uniesionymi w górze – „Ostatnio każdy ma jakieś dziwne nawyki” – pomyślała. Szybkim krokiem udała się w stronę tarasu, gdzie siedziała Simone. Usiadła na wiklinowym krześle naprzeciwko kobiety. Na wysokim drewnianym, ogrodowym stoliku nakrytym białą, koronkową serwetą stały dwie szklanki i dzbanek z lemoniadą.
- Dzień dobry
- Ashley zaskoczyłaś mnie… Cieszę się, że moje słowa ci pomogły
- Chodzi pani o włosy? – zapytała nadal unosząca się w obłokach dziewczyna.
- Oczywiście. Wiesz… Do twarzy ci w czerwieni, a te czarne kosmyki… Oh nawet nie wiesz jak to ślicznie wygląda. – zachwycała się wręcz zahipnotyzowana Simone.
- Niech mnie pani nie zawstydza, bo zrobię się bardziej czerwona niż me włosy. – Ash delikatnie przyłożyła dłonie do rozpalonych policzków.
- Nie bądź taka skromna. Naprawdę korzystnie wyglądasz, a co najważniejsze dążysz za własnymi potrzebami. Pomyśl, że rok temu mogłaś też zmienić kolor włosów…
- Teraz to i tak niczego nie zmieni.
- Może i nie zmieni, ale znasz już niezawodny sposób na rozładowywanie smutków. Kiedyś też byłam młoda i robiłam masę głupstw - tutaj przerwała na moment by się zastanowić - Włączymy dyktafon, na tej sesji porozmawiamy o wszystkim i niczym, w celu odnalezienia twojego ja. – zaproponowała kobieta wduszając opuszkiem palca tak znany już niebieskookiej przycisk „Record”. – Każdy popełnia w życiu wiele błędów, tylko musi umieć się z nimi pogodzić. Co to ma do rzeczy? A wiele! Pomyśl, gdybyś w zeszłym roku nie chwyciła za żyletkę jak byś się czuła? Mimo wszystko lepiej, czy gorzej?
- Gorzej? Lepiej? – niepewnie się zaśmiała – Po tym zdarzeniu było tylko gorzej. Wcześniej mogłam, że tak powiem oddychać. Każdy sam pogrążał się w smutku, ale po moim powrocie z szpitala mama zaczęła zwracać uwagę na każdy, choćby najmniejszy mój ruch. To było chore…
- Niestety niczego innego nie mogłaś się spodziewać. Mama bała się, że znowu coś zrobisz, że kolejny raz będziesz chciała zaszkodzić swojemu życiu.
- Mogła dać mi święty spokój, tylko on mi był potrzebny. – stwierdziła Ash.
- Kiedyś założysz rodzinę, urodzisz dzieci i wtedy się przekonasz, że serce matki ciągle każe czuwać nad swymi pociechami… Będziesz śledziła ich każdy ruch, każde słowo z nadzieją, że powiedzą mama. Trudno jest opisać więź matki z dzieckiem, to trzeba poczuć – rozmarzyła się pani psycholog. Niestety Ashley miała inną wizję swojej przyszłości, która od razu stanęła przed oczyma, przysłaniając jakiekolwiek inne myśli.
- Niestety raczej się nie przekonam. Nie ma takiej miłości na tym świecie jakiej bym pragnęła… Istnieje ona tylko w książkach, ale ta jest tylko złudzeniem.
- Skoro jesteśmy już przy książkach, pozwól, że miłość odłożymy na późniejsze sesje. Czytasz tylko książki o ile się nie mylę?
- Tak to prawda. Od kilku tygodni czytam mniej, ale nadal odczuwam potrzebę zjednywania się z bohaterkami nowych romansów.
- Nie próbowałaś zajmować się czymś innym, np. słuchaniem muzyki, oglądaniem telewizji?
- Nie ciągnie mnie to, choć kiedyś uwielbiałam słuchać muzyki, zresztą jak większość nastolatków w moim wieku.
- Ale spójrz prawdzie w oczy i pomyśl racjonalnie. Czy odizolowałaś się od tego wszystkiego dlatego, że nie chciałaś mieć kontaktów z niczym co by ci przypominało o losie człowieka, czy może dlatego, że taką miałaś potrzebę?
- W sumie to… nie wiem… lubiłam muzykę…
- Co z tego wynika? – Simone brnęła dalej dokładnie znając odpowiedź.
- Zrobiłam to w proteście… Ale co innego miałam zrobić? – zapytała.
- Wiesz, moi synowie nie mieli prostego życia. Gdy się tutaj przyprowadziliśmy wiele osób im dokuczało. Bill starał się pisać wiersze… - kobieta urwała, na co szybko zareagowała Ash nie chcąca mieć nic wspólnego z jej synami.
- Ale ja nie umiem pisać wierszy, a poza tym… - już czuła się ośmielona na tyle by obrazić Billa, lecz opamiętała się, w końcu pani psycholog mówiła o nich z taką wielką troską, a co najważniejsze była ich matką.
- Nie to jest istotne, ważne jest to byś się nie poddawała. Na dłuższą metę takie protesty nic nie dają, stajesz się zupełnym odludkiem i tyle. Mogę cię o coś prosić?
- Tak?
- Obiecaj mi, że posłuchasz dla mnie muzyki… Poczekaj mam nawet pomysł… - kobieta na chwilę włączyła pauzę i weszła do budynku. Po okrągłych dziesięciu minutach powróciła na wcześniej zajmowane miejsce z małym urządzeniem w dłoni. Kolejny raz wcisnęła „Record” – Proszę to dla ciebie.
- Co to? Nie mogę tego przyjąć. Nie wypada tak…
- To jest przenośny odtwarzacz mp3, kiedyś należał do Toma, ale teraz ma lepszy i ten się marnuje. Są tutaj piosenki, o które ja go prosiłam, dlatego nie powinnaś się zanudzić.
- Ale ja naprawdę nie mogę…
- Możesz, możesz…
- Nie mogę… - ta cała sytuacja zaczęła przytłaczać dziewczynę, gdyż kobieta wydawała się być nieugięta, ona też nie zamierzała ustąpić.
- Musisz, ponieważ jest to element naszej terapii… Skoro nie możesz go przyjąć, w takim razie ci go pożyczę… I proszę cię przesłuchaj te utwory…
- Zgoda, to jest bardziej dogodny warunek… - stwierdziła tryumfalnie.
- Teraz może zaczniemy rozmawiać o przyjaź… - pani psycholog nie dokończyła, gdyż z wnętrza budynku dobiegał podwójny, męski wrzask:
- JESTEŚMY W DOMU! – drzwi na taras się rozsunęły.
- Mamusiu twój ukochany synek chciałby całusa – chłopak z ogromem dredów na głowie wszedł pierwszy. Za nim podążały jeszcze dwie osoby, znany już Ash czarnowłosy i Tina. Niebieskooka postanowiła czym prędzej się stamtąd ulotnić. Żałowała, że nie jest magikiem iluzjonistą, który potrafi choćby pozornie znikać… Z panią Simone najpierw przywitał się Tom, następnie to samo uczynił Bill. Jak na razie nikt oprócz Tiny, która przesyłała podnoszące na duchu uśmiechy jej nie zauważył. Czuła się jak jakiś rupieć, ale czego innego mogła się spodziewać. Ale zaraz, zaraz… czy nie powinna była skakać z radości? Konfrontacja z gwiazdami nie robiła na niej w tym momencie większego wrażenia.
Po momencie wpatrywania się w swoje buty poczuła czyjeś wnikliwe spojrzenie. Ukradkiem spojrzała na przyglądającego się jej Toma, niczego innego nie mogła sobie w tym momencie wymarzyć.
- Jestem Tom – powiedział luzacko, choć bez jakichkolwiek większych emocji. Widocznie nie przypadła mu do gustu.
Do mózgu Ash od razu przywędrowały słowa Mandy: „Tom to pies na laski, żadnej nie odpuści” – nie chciała być jego zdobyczą, ale poczuła, że musi być straszna skoro nawet się nią nie zainteresował.
- Ashley – uniosła z siwych kafelków torbę, wrzuciła do niej odtwarzacz mp3, następnie powstała do pionu – To ja już pójdę. Dziękuję pani za wszystko. Do widzenia. – chciała się pożegnać z Tiną, ale nie wiedziała czy tak wypada – mimo, że nie darzyła ani Toma, ani Billa dużą sympatią, to jednak uprzejmość tak nakazywała. Wykluczone. Wolała zostawić to bez zbędnych gierek…
- Ale Ashley jeszcze nie skończyłyśmy?
- Dokończymy następnym razem. – skierowała się w kierunku schodów wiodących do ogrodu.
- Ale mama miała po ciebie przyjechać dopiero o drugiej. Zostań, przecież nic się nie stanie…
- Poradzę sobie proszę pani. – odparła, na co kobieta się skrzywiła.
- Jak miałaś do mnie mówić?
- Przepraszam. Poradzę sobie pani Simone. Do widzenia. – ostatni raz pożegnała się przyspieszając kroku, by jak najszybciej zniknąć za rogiem domu Kaulitzów.

Gdy już była koło furtki poczuła lekkie szarpnięcie za lewe ramię. Nie miała zamiaru się odwracać, starała wyrwać z uścisku – na darmo. Odwróciła się by zobaczyć kto ją zatrzymuje. W duszy modliła się by mimo wszystko była to Tina, niestety nie było jej dane oglądać młodej dziewczyny o egzotycznej urodzie. Po raz drugi stanęła oko w oko z Billem Kaulitzem – tym egoistycznym padalcem, przez którego tak cierpiała.
- Czy my się już nie spotkaliśmy? – zapytał dość niepewnie.
- Nie przypominam sobie… - starała się go zbyć - nadaremnie, choć chłopak zaczął rozluźniać uścisk na jej ramieniu.
- Tak, widzieliśmy się. Teraz już jestem pewien. Pod biblioteką. Tylko, że teraz masz włosy inne. Ładne…
- Wiesz może coś takiego kiedyś dawno temu było, ale zapewne była to nieprawda, więc sobie daruj… - przy nim powracał charakterek schowany przed rokiem głęboko w szafie, miała do niego tyle żalu, że wszystko płynęło wprost z jej wnętrza…
- Chciałem ci wtedy pomóc i cię przeprosiłem…
- A tego to już w ogóle sobie nie przypominam! Musze już iść… - nim zdążył zareagować wybiegła poza teren posesji.

*

Biegła chodnikiem, do momentu, gdy zauważyła polną dróżkę prowadzącą nad jezioro. Udała się w tamtym kierunku. Miała godzinę na obcowanie z naturą. Chciała ten czas wykorzystać jak najlepiej. Wyjęła z torby pamiętnik, pióro oraz odtwarzacz mp3. wcisnęła słuchawki w uszy i włączyła urządzenie. Gdy pierwsze słowa piosenki zabrzmiały w jej uszach, poczuła się wyzwolona od wytworzonej wcześniej blokady:


“I feel chained, chained down
You shoved me to the ground
I can't run, I can't shout
Just let me out”


Drogi Pamiętniku…
Ale ze mnie kretynka. Nie dość, że jestem żałosna to teraz jeszcze to dochodzi. Oni tak weszli, a ja patrzyłam. Wiedziałam, że tak się może zdarzyć, wiedziałam, wiedziałam… Uch… Zaraz walnę się jakąś książką prosto w ten mój zakuty łeb. To było oczywiste, proste i łatwe do przewidzenia. A jednak! Pokazałam, że nie myślę. Nie chciałam spotykać tych egoistów, tego całego Billusia, który mnie wtedy potraktował jak śmiecia. Zdeptał moje wątłe nadzieje na to, że coś dla kogoś znaczę, że ktoś mógłby mnie zrozumieć i nie poniżyć. On to wtedy uczynił, nawet nie przeprosił! Czy mi się wydaje, czy ty chcesz go bronić? Jak mogłam o tym pomyśleć, przecież ty jesteś mój i mnie pomagasz, mnie kochasz. Jesteś bezinteresowny, czekasz tylko na moje słowa. Czekasz cicho, skrycie i wytrwale… Kocham cię, jesteś najlepszą rzeczą jaka mi się kiedykolwiek przytrafiła… Będę to powtarzała przez całe me życie… Kocham Cię, kocham, kocham, kocham…
Byłam u pani Simone i gdy już prawie minęła połowa sesji weszli ci, ci, ci… uch… ci cali bliźniacy. Do ich mamy nie mam kompletnie nic, ale oni!? Umarłabym prędzej niż z nimi porozmawiała. Na domiar wszystkiego przed chwilą zmusił mnie do rozmowy Bill. Nie wiem po co? Chciał przeprosić? - To zrobił, to w złym stylu. Jeśli chciał zadrwić? - To mu się, to udało… Słucham pięknej piosenki. Pokazującej, że naprawdę muszę poczuć ból… Tak. Powinnam płakać, powinnam upaść… Powinnam troszkę pocierpieć. Ale na końcu muszę podnieść smutki. Zatracę się w tym wszystkim, ale będzie warto…
Dzięki pani Simone odetchnę… Wiesz potrzebowałam muzyki, potrzebowałam czegoś romantycznego… Ta pierwsza może z romantyzmem dużo nie miała wspólnego, ale? Kogo ja oszukuję? Potrzebowałam muzyki – to fakt, ale…



“Let me rise, let me fall
Let me breathe
I wanna lose control, I'm not afraid to lose it all
Let me break, let me crawl
Cause I'll get back up again if you let me fall”


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Temcia
:]
:]



Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 523 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z krainy snów...:)

PostWysłany: Nie 11:14, 28 Maj 2006 Powrót do góry

WOW imponująca część!
Biedna biedna Ash ale Bill chyba jednak nie jest taki zły jak jej się wydaje...
Pewnie w koncu to odkryje!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:11, 28 Maj 2006 Powrót do góry

Mavis moje ty Słoneczko :*
Aniołku?
dlaczego wprowadzilas do mojego zycia Ashley?
pozwolilas mi ją poznać i zakochac się w tej wspaniałej postci, i swiecie, który ją otacza...
chciałabym chciaz na chwilę się w nią zamienić...
chociaż na chwilę byc bohaterką Twojego opowiadania...
dziekuję :*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez shira dnia Nie 12:32, 28 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
April
:(
:(



Dołączył: 01 Lut 2006
Posty: 287 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:30, 28 Maj 2006 Powrót do góry

Maaamooo w końcu jest 13! Koooochhhaaam! To ta czesć mnie tak podbudowała, ładnie proszę.. Chcę w końcu przeczytać 14 część... Chyba się wybiorę na thpoland, może tam jest...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beata
:-(
:-(



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:51, 28 Maj 2006 Powrót do góry

Twoje opowiadanie jest świetne,takie dorzałe ,pełne przemyśleń i uczuć ..Na prawdę wspaniale piszesz!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)