Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 MY IMMORTAL (ZAWIESZONE) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Nevermind
:-(
:-(



Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 167 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: A kogo to obchodzi...

PostWysłany: Sob 19:12, 16 Wrz 2006 Powrót do góry

3? ^^

Omg..
To jest poprostu nie doopisania
Aż sie popłakałam
Tak, tak.
Nevermind płakała jak małe dziecko.
To jest takie pięknę.
Ta ich miłośc...

Oj mimo iz najbardziej podoba mi się Tom..
Przerzucam się na Billa.
Tak tego Billa, którego podejrzewają o homoseksualizm.

Dziękuję, Pozdrawiam, Podziwiam, Kocham...

Nevermind.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nevermind dnia Sob 19:58, 16 Wrz 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Vampirek
:-(
:-(



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z popiołów, jak feniks;)

PostWysłany: Sob 19:42, 16 Wrz 2006 Powrót do góry

No nareszcie wykrztusiła te dwa słowa Very Happy
Ślicznie, bardzo słodko i romantycznie, tylko ta kłótnia stanowiła lekki zgrzyt na nastroju. Ale cudnie jest Smile
Posługujesz się słowem jak pędzlem, malując obrazy w które czytelnik zapada się i nie chce się wynurzyć.
Pięknie było Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maunus
:-(
:-(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P

PostWysłany: Nie 15:18, 17 Wrz 2006 Powrót do góry

Wreszcie nadrobiłam odcinki Beatko:)
Świetne to opowiadanie! Babette wreszcie mu to powiedziała! <jupi> Ale ja się boję, że ona zostawi Billa dla Martina Sad Ech... Zobaczymy. Odcinek nieziemski, mniam^^ Czekam na więcej;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Olcia




Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: *LuBLInEk*

PostWysłany: Pon 7:57, 18 Wrz 2006 Powrót do góry

O rany, rany, rany, rany, rany, rany i rany!!!!!!!!! To było niesamowite!!!!!!!!
Jeny!!!!!!!! To było taaaaakie romantyczne... aż przenisłam się do Marsyli (znowu) i to było takie niesamowte.
I wreszcie powiedziała, że go kocha. Nie wiedziałam, że tak to się skończy... Tyle deklaracji...
A ten test? Nie śmiej się, ale pomyślałam, że Babette pocałuje się z tą jej koleżanką i są ciekawe jak Bill zareaguje... Śmieszne, nie?;d;d
Aż cała się trzęsą z nieciepliwości! Jakie jeszcze będą przeszkody! Co ty jeszcze wymyślisz, cwaniaro??WinkWink
Będę czekać!
A i mam pytanko? Byłaś kiedyś w Marsylii?? Bo jakoś tak to opisujesz, że wydaje mi sie, że już tam byłaś... ;D
Pozdrawiam cieplutko:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dranisiaa
:-(
:-(



Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiesz, że chcę być szczęśliwa?

PostWysłany: Pon 18:18, 18 Wrz 2006 Powrót do góry

Powiedziała, powiedziała, powiedziała, powiedziała
POWIEDZIAŁA Exclamation Exclamation Exclamation
Matko, jaka ja jestem zdenerwowana, normalnie cała się trzęsę xD.
Sorry, że tak późno komentuję, ale coś tam z kompem mi się stało.
Piękny był ten fragment jak opisywałaś ciało Babette i porównywałaś je do instrumentu.
A to jak chodzili sobie po Marsylii.
Ja już waruję Exclamation
Te części połykam i chcę jeszcze więcej.
Proszę szybko o nową część.
I skoro powiedziałam, że kocham to opowiadanie to rzeczywiście się zobowiązałam.Ale zdania nie zmienię.
Już nie mogę się doczekać dalszego rozwoju wydarzeń

-------------------------------------------
KOCHAM to opowiadanie Exclamation xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
cookierek
:)
:)



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 651 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Pon 21:24, 18 Wrz 2006 Powrót do góry

Jeeeeeest!!! No w koncu:DVery HappyVery Happy powiedziala, co myslala:) sweet:))
Doeczekalam siem:)
I zgadzam sie z Dranissia^ to porownanie do instrumentu.. piekne...
Oczywiscie czekam na wiecej.. oczywiscie dziekuje:*
pozdrawiam:*
~coox


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asiulla
:-)
:-)



Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:18, 19 Wrz 2006 Powrót do góry

W końcu zdarzyło się coś czego tak bardzo chciałam.
Powiedziała?
O tak.
Ale nie jest wcale lepiej.
Wolałabym żeby mu tego jednak nie powiedziała.
(Zmienność kobiet...Wink )

Kiedyś mowiłaś, że czarne chmury jeszcze nadejdą.
Wydaje mi się, że już niedugo.

Ten odcinek był najlepszy.
Jak wyobrażałam sobie te wszystkie świece ii...
Cudownie.
Nie wiem z kąd takie talenty się biorą...

Czekam już na kolejny odcinek i jeszcze następny i następny...Smile

Asiulla


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
alex_92
:-(
:-(



Dołączył: 23 Kwi 2006
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Śro 17:43, 20 Wrz 2006 Powrót do góry

o baRDZO CIENKAWE ZASTANIAWIAM SIE TYLKO CO BEDZIE W NASTEPNEJ CZESCI CZEKAM POZDRAWIAM CALUSK ISmileSmile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beata
:-(
:-(



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:22, 22 Wrz 2006 Powrót do góry

~ddm - z całego serducha dziękuję Ci. Jednak myślę, że granice istnieją i to takie, których przekroczyć sie nie da. Buziaki:* Very Happy

Veren - nie muszą być komplementy, wystarczy szczera opinia. Dzieki i pozdrowionka:* Very Happy

Nevermind
- ojej, nie chciałam przyprawić Cię o łzy. Dziękuję i pozdrawiam:* Very Happy

Vampirek - bardzo dziękuję za komplementy, które wciąż od Ciebie otrzymuję. Dziękuję i pozdrawiam:* Very Happy

Maunus - widzę, że też czekałaś na wyznanie miłości, no to doczekałaś się. Dziekuję i pozdrawiam:* Very Happy

Olcia - jeśli chodzi o próbę, to przekonasz sie niebawem, co to będzie. A w Marsylii byłam i mam nawet tam dwie koleżanki. Dziekuję i pozdrawiam:* Very Happy

Dranisiaa - dziekuję, naprawdę bardzo Ci dziękuję za tyle miłych słów. Dziekuję i pozdrawiam:* Very Happy

cookierek
- też widzę czekałaś na to magiczne "kocham". Dziekuję i pozdrawiam:* Very Happy

Asiulla
- znów piekny komentarz od Ciebie, ale żaden talent ze mnie, czysta amatorszczyzna. Dziekuję i pozdrawiam:* Very Happy

alex_92 - miało byc "cienkawe" czy "ciekawe"? Bo wiesz, to stanowi wielką różnicę. Dziekuję i pozdrawiam:* Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beata
:-(
:-(



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:42, 24 Wrz 2006 Powrót do góry

Dla ~ddm i wszystkich czytających.

Część 22.

“A jednak udało mu się...” – myślał Tom, szarpiąc struny swojej ukochanej gitary. Kiedy w środku nocy Bill obudził go telefonem, był wściekły i nawet złajał go, że takie rewelacje mogły poczekać do rana, ale kiedy teraz sobie wszystko na spokojnie przemyślał, wcale mu się nie dziwił. Kto wie, czy sam nie zadzwoniłby do niego o każdej porze, gdyby ukochana kobieta wyznała mu miłość. Kiedy Bill mu o tym mówił, był w takiej euforii, już sobie wyobrażał jak błyszczały mu oczy, trochę żałował nawet, że nie było go wtedy przy nim, ale i tak bardzo się cieszył szczęściem brata. Wierzył, że nie oszukała go, że naprawdę go kocha, przecież nie po to tyle zwlekała z tym wyznaniem, żeby teraz go okłamywać. Nie zapytał go nawet o tę najważniejszą rzecz, czy wreszcie, tak naprawdę będą razem, pomyślał, że jeszcze zdąży. Jednak pomimo wszystko, nie mógł oprzeć się wrażeniu , że to wszystko nie będzie takie proste i nadal jej nie ufał. Z zadumy wyrwał go odgłos pukania do drzwi, zza których odezwała się mama:
-Tom, mogę wejść?
-Jasne – odpowiedział.
Usiadła na wprost i badawczo zaczęła mu się przyglądać. Popatrzył na nią niepewnie, zastanawiając się, co mogło się stać. Ta mina i to spojrzenie, nie wróżyły niczego dobrego.
-Coś się stało? – zapytał niepewnie.
-Mam nadzieję, że nie, ale czy możesz mi właściwie powiedzieć, gdzie tak naprawdę jest Bill?
Toma zatkało, poczuł, że oblewa go gorąco i zastanawiał się, co mama może wiedzieć i tak naprawdę skąd?
-No jak to gdzie? W Berlinie – odparł pewnym tonem.
-Ale na pewno nie na lekcjach śpiewu.
Tom wyprostował się teraz i odłożył gitarę. Jednak matka musiała coś wiedzieć, co jej odpowie jeśli zapyta wprost?
-Słuchaj Tom, wiem, że go kryjesz, ale dzwonił do mnie David i pytał jak wypoczywacie.
“Cholera, tego nie przewidzieliśmy” – pomyślał chłopak
-Ja się naprawdę o was boję , więc gdzie jest?– ponowiła pytanie z troską w głosie.
-No dobra, jest u dziewczyny...
-U dziewczyny? U jakiej dziewczyny? Gdzie? – kobieta zerwała się na równe nogi.
-Mamuś, wyluzuj, jest u niej w domu, w bezpiecznym miejscu, fanki go nie stratują, a antyfani nie zadźgają, bez paniki! – znając już obawy mamy, odpowiedział Tom ze stoickim spokojem, znów kładąc na kolanach gitarę.
-Ale co to za dziewczyna, znasz ją? I gdzie on właściwie jest?
-A znam ją, pewnie że znam, to niezła laska – uśmiechnął się szelmowsko.
-Tom, przestań! Chociaż przez chwilę byłbyś poważny! – oburzyła się.
-Ale ja wcale nie żartuję, to naprawdę fajna laska.
-Tom! – krzyknęła mama.
Widział, że trochę wyprowadził ją swom luzackim podejściem z równowagi, ale chciał jakoś załagodzić tę sytuację. Któż mógł się spodziewać, że w międzyczasie wszystko się wyda. "Że też David musiał akurat teraz zadzwonić"-pomyślał. Musiał jednak jakoś z tego wybrnąć, ale tak żeby nie zawieść brata.
-Przykro mi mamo, ale nie mogę ci nic więcej powiedzieć, wróci to sama go spytasz. Zapewniam cię tylko, że jest w bezpiecznym miejscu – odrzekł chłopak poważnym tonem.
-Eh, ta wasza solidarność! – oburzyła się kobieta i wyszła z pokoju.
-Tylko się mamuś nie obrażaj! – krzyknął Tom, kiedy była już za drzwiami.
“To się porobiło...”- zastanowił się. Zaczął teraz kombinować co powiedzą Davidowi. "A może zadzwonić i uprzedzić Billa...?" Zdecydował jednak, że nie będzie psuł bratu humoru i opowie mu o wszystkim, jak już tamten będzie miał wrócić.

***

Było już prawie południe. Babette przebudziła się, ale zanim otworzyła oczy, poczuła bliżej nieokreślony, przyjemny zapach. Sięgnęła ręką na poduszkę, gdzie spał Bill, ale jego już tam nie było. Otworzyła oczy i to co zobaczyła, przerosło jej najśmielsze oczekiwania. Niemalże na całej powierzchni łóżka, rozrzucone były starannie, różnokolorowe, pachnące kwiaty i pąki pozbawione łodyżek, a na komodzie stał w wielkim wazonie ogromny bukiet, do którego przyczepiony był bilecik. Jeszcze nigdy, żaden mężczyzna nie sprawił jej tak wspaniałej niespodzianki. Owszem, dostawała kwiaty, ale ten gest był wyjątkowy. Przecież on dosłownie ją nimi obsypał. Delikatnie wysunęła nogi spod kołdry, żeby nie zburzyć pokrywającej ją kwiatowej powłoki, narzuciła szlafrok i przeczytała bilecik przy bukiecie: ”Dla mojej jedynej miłości, Bill”. Pomyślała teraz, że nie jest go warta i przez chwilę pożałowała, że w ogóle się spotkali. Kochała go, naprawdę kochała go całym sercem, tak bardzo chciała dać mu szczęście, ale bała się, że nie potrafi, że pomimo tego co do niego czuje, to kiedyś go skrzywdzi. Tak, teraz jest pięknie, ale te ich romantyczne wakacje przecież się wkrótce skończą, będą musieli wrócić do swojej nietypowej codzienności, przyjdzie rozłąka, bolesna dla obydwojga. Czy będą umieli bez siebie żyć?
Po cichutku zeszła na dół, aby zobaczyć gdzie może być Bill. Stanęła w drzwiach kuchni i ciepło się uśmiechnęła, kiedy zobaczyła jak starannie ustawia coś na tacy. Zauważył ją:
-Oj Babette ... – jęknął - ...wszystko zepsułaś... po co wstałaś, chciałem ci podać śniadanie do łóżka...
-No fajnie mnie witasz – uśmiechnęła podchodząc i czule całując go na powitanie. Objął ją w pasie.
-Dobrze się spało ?
-Cudownie się spało, a jeszcze cudowniej wstawało, dziękuję...
-Obiecałem sobie kiedyś, że jak mnie pokochasz, to obsypię cię kwiatami, więc obsypałem…– spojrzał jej w oczy i dodał – …ale obiecałem też sobie, że będziesz tylko moja…
W mgnieniu oka, zniknął uśmiech z jej twarzy:
-Proszę cię, Bill… rozmawialiśmy już na ten temat i w pewnym sensie przyznałeś mi rację.
-W pewnym sensie… – wycedził z ironią – Ale wiesz, że będę to drążył?
-Chcesz mnie zadręczyć? – zapytała z wyrzutem.
-Nie…zadręczyć cię nie chcę, ale przydałaby się odrobina poczucia winy z twojej strony – odpowiedział oschle.
-Przecież do cholery ja się czuję cały czas winna! – krzyknęła na cały głos i nie czekając na odpowiedź, pobiegła na górę. Jednym ruchem ręki, szarpnęła kołdrę strząsając z niej kwiatową powłokę i usiadła na łóżku, z którego osunęła się na podłogę. Rozpłakała się. Poczuła się bezradna jak nigdy dotąd. To wszystko było trudne i wydawało się dla niej zagadką nie do rozwiązania.” A gdyby tak zostawić Martina?” – przemknęło jej przez myśl. Nie, nie, to niemożliwe, teraz już nawet nie wiedziała, czy go jeszcze kocha, czy może ta cała miłość do Billa ugasiła w niej, tlącą się jeszcze do niedawna iskierkę tamtego uczucia. Wiedziała jedno; nie zostawi Martina i Bóg jedyny teraz raczył wiedzieć, jaki jest tego prawdziwy powód. Siedziała tak, pogrążona w swoich rozterkach dobre kilkanaście minut. Z początku była pewna, że Bill zaraz przyjdzie, jednym spojrzeniem osuszy jej łzy, pocieszy i przytuli, powie, że przeprasza. Myliła się. W miarę upływu czasu traciła na to nadzieję, zrobiłby tak na pewno Martin, ale Bill…? No właśnie, jeszcze nie znała go z tej strony, zupełnie nie wiedziała jak zachowa się w tej sytuacji.
Bill tymczasem nie czuł się winny, wręcz przeciwnie, uważał że to ona nie jest w porządku. Co prawda wczoraj zgodził się z nią po części, ale powiedział jej też, że nie będzie cierpliwy. Obiecała mu przecież, że odejdzie od Martina, ale kiedy? Wszystkie jej obietnice miały posmak jakiejś dalekiej przyszłości, a on po prostu nie chciał się nią dzielić. Minęło dobre pół godziny, a ona nie wracała. Nie mógł się zdecydować, czy iść na górę, czy też nie.
Siedział na kanapie w salonie, bawiąc się pilotem skakał po kanałach, kiedy Babette stanęła w drzwiach:
-Idziemy gdzieś? – spytała jak gdyby nigdy nic. Zauważył, że płakała, ale postanowił pominąć to milczeniem i zachowywać się tak, jakby był urażony.
-A co proponujesz? – zapytał oschle. Nie była zachwycona jego tonem głosu. Przecież sprawił jej przykrość i jeszcze jest obrażony? Nie była przyzwyczajona do takiego zachowania, fakt, że czasem uległość Martina drażniła ją, lecz nigdy wtedy, kiedy wina leżała po jego stronie. Właśnie teraz uważała, że winny jest Bill i jego obojętność trochę ją zabolała.
-Jeżeli tak podchodzisz do tego i masz zamiar ciągle to drążyć, to ja nie wiem…- zawahała się. Patrzył na nią wyczekująco i zastanawiał się nad sensem swojego postępowania. “Cholera! Powinienem się cieszyć, że tu z nią jestem, a tymczasem wszystko psuję…”- pomyślał. Wstał, podszedł do niej przytulając się z całej siły:
-Przepraszam…- powiedział cicho - …wiem, podły jestem, wszystko psuję, zamiast dać ci trochę czasu…przepraszam…
Wtuliła się w niego. Może z pewnym opóźnieniem, ale wyegzekwowała w końcu przeprosiny.
-Ale ja tak bardzo cię kocham…- ciągnął - …dlatego chciałbym, żebyś była tylko moja..
-Wiem, rozumiem… ja też nie zniosłabym żadnej dziewczyny w twoim życiu…
Pierwsze spięcie w ich związku, pierwsza ostra wymiana zdań jaka miała miejsce wczoraj w ogrodzie. Był uparty, to już zdążyła zauważyć i wiedziała, że to nie będzie łatwy związek, bo nie lubiła pierwsza wyciągać ręki i właściwie zastanawiała się dlaczego dziś pierwsza się do niego odezwała. Obiecała sobie teraz, że nigdy więcej tego nie zrobi.
Chłopak nachylił się i dotknął czule swoimi ustami jej warg, z czego zrodził się w końcu namiętny i długi pocałunek.
-Chodź, przejdziemy się gdzieś…- powiedział, odrywając się od niej.
-Dobrze, daj mi chwilkę… - odparła.
Znów nad nimi zaświeciło słońce, które rozpędziło ciemne chmury złości i nieporozumienia. Szli objęci, uśmiechnięci i szczęśliwi, cieszyła ich każda chwila wspólnie spędzanego dnia. Nie spieszyli się donikąd, po prostu spacerkiem przemierzali kolejne ulice Marsylii.
-Gdzie chcesz iść? Może coś pozwiedzamy? – spytała Babette.
-Może później, ale teraz zaprowadź mnie tam gdzie jest dużo sklepów – uśmiechnął się Bill.
-Sklepów? – zapytała zaskoczona – A po co ci sklepy?
-Chciałbym ci coś kupić! – odparł stanowczo.
-Mnie? A co? – zdziwiła się.
-Na razie nie powiem, chociaż i tak będziesz to musiała przymierzyć…- zatrzymał się, i ze zrezygnowaną miną podrapał się po głowie – Zapomniałem o tym szczególe.
-To co ty chcesz mi kupić? Chyba nie sukienkę?
-Nie, chcę ci kupić ładną bieliznę, taką która mnie będzie się podobała.
-Sugerujesz że mam kiepską bieliznę? – Babette zatrzymała się i przymrużyła oczy.
-Nie kochanie, masz piękną bieliznę, co prawda wolę cię bez bielizny, ale… - urwał w połowie zdania, widząc jak dziewczyna śmiejąc się zamachnęła się na niego.
Spacerowali główną ulicą Canebiere, gdzie trwała ich powolna wędrówka od sklepu “Dior’a” przez “Galerię Laffayette”, po salony “Yves Saint Laurent”, “Mango”, “Chanell” czy “Lacroix”. Już miała dosyć niezliczonej ilości przymiarek bielizny, a Billowi ciągle coś nie pasowało. W końcu w kolejnym sklepie, zdecydował się. Kiedy wsadził głowę do przymierzalni, aż zacmokał z wrażenia. Dziewczyna miała na sobie komplet białej, koronkowej bielizny, która pięknie kontrastowała z jej opaloną skórą. Po chwili pożerania jej wzrokiem, wpakował się do kabiny, napierając na nią całym ciałem:
-Nie wytrzymam… - jęknął zdławionym głosem, przytulając Babette.
-Wyłaź wariacie, mało ludzi w sklepie i wszystko słychać – próbowała go odepchnąć.
-Co ja poradzę, że tak na mnie działasz…- mruczał, delikatnie pociągając palcem po nie osłoniętej części piersi. Przysunął twarz do jej policzka i głośno wciągnął w nozdrza jej zapach, przymykając powieki. Zawładnęło nim uniesienie, znów poczuł na swoich dłoniach jej atłasową skórę. Zmysłowo przesunął ustami po jej twarzy, po szyi pozostawiając mokre, gorące ślady na dekoldzie. Już wzlatywała na skrzydłach podniecenia, gdzieś wysoko do krainy wiecznej rozkoszy, czując że nie może się opamiętać, ani nie jest w stanie go powstrzymać. Zdobyła się w końcu i wydusiła z siebie: -Bill, nie…- odpychając go tym razem stanowczo – Nie tutaj…
-Nie wytrzymam do wieczora…- jęknął.
-A czy ja coś mówię o wieczorze? – uśmiechnęła się tajemniczo.
-No dobrze… - ze zrezygnowaną miną, wycofał się z przymierzalni. Ekspedientka przyglądała mu się bacznie, co spostrzegł i sympatycznie się do niej uśmiechnął. Zmieszała się nieco, ale odwzajemniła uśmiech. Gdy Babette wyszła z przymierzalni, kobieta badawczo przyglądała się im obydwojgu.
-Zastanawiała się, co robiłeś w tej przymierzalni z taką starą babą jak ja – skwitowała dziewczyna, kiedy wyszli ze sklepu. Bill spojrzał na nią wzrokiem pełnym wyrzutu. Chwycił ją za rękę i spojrzał prosto w oczy:
-Nigdy więcej tak nie mów! Słyszysz?!
-Ale przecież to prawda, ludzie zawsze będą nas tak postrzegali…- odparła spokojnie.
-To nie ma żadnego znaczenia, co nas obchodzą jacyś ludzie? Przecież najważniejsze jest to, że się kochamy – gorączkował się – A dla mnie zawsze będziesz piękna i młoda – dodał na koniec.
Babette uśmiechnęła się tylko: “On nigdy nie zrozumie, że czas nie stoi w miejscu, że z każdym rokiem będę wyglądała coraz starzej, podczas gdy on będzie jeszcze długo młody…” – pomyślała. Już nie polemizowała z nim na ten temat, nie chciała znów popsuć dobrego nastroju.
Dalsza część dnia upłynęła beztrosko; obiad w tej samej uroczej restauracji, potem wycieczka małym pociągiem wzdłuż wybrzeża, która była jedną z tutejszych atrakcji, w końcu podziwianie amarantowego zachodu słońca w jednej z kamienistych zatok Les Calanques.
Zupełnie się ściemniło, tylko światła starego portu migotały wesoło, oświetlając subtelnie ich twarze. Siedzieli wtuleni w siebie na wygrzanych słońcem kamieniach, sycili się ciszą przerywaną odgłosami nocnego życia. Powolnym ruchem Babette zaczęła rozpinać guziki u swojej bluzki:
-Kąpiemy się? – zapytała o coś, na co w zasadzie już była zdecydowana.
W geście aprobaty skinął tylko głową.
Woda miała niemal temperaturę ich ciał, nagrzana prażącym cały dzień słońcem. Wziął ją na ręce i chociaż nigdy nie wydawała mu się ciężka, teraz stwierdził że jest lekkim piórkiem. Popatrzyła w górę, w jej rozmarzonych oczach odbijało się setki migoczących gwiazd z bezchmurnego nieba Marsylii. Chciał tę chwilę jak najdroższe wspomnienie zachować na zawsze w pamięci, ten niezapomniany obraz jej oczu, chciał, żeby towarzyszył mu wszędzie, gdy tylko zamknie powieki. Zsunęła się lekko z jego rąk, sprawiając, że spokojna jak jezioro woda, zafalowała. Babette zniknęła pod jej taflą, aby wypłynąć z tyłu. Zanim się zorientował gdzie jest, już poczuł jej gorące usta na swoich plecach, a dłonie na swoich piersiach. Lekki powiew morskiego wiatru, który tańczył w jego włosach, był dodatkową pieszczotą, a głęboki oddech chłopaka wtapiał się w cichy plusk ciemnogranatowej wody. Pomyślał przez chwilę, co zrobiłby, gdyby wymknęła mu się nagle i niepostrzeżenie, gdyby nie mógł z nią być, a byłby obok. Nawet nie mógł znieść takich myśli, to było wprost niewyobrażalne. Nie, teraz nie potrafiłby już bez niej zasypiać i budzić się. Nawet jeśli potem jej przy nim nie będzie, to zostanie świadomość , że jest gdzieś tam myślą i wspomnieniem wciąż przy nim. Teraz wiedział, że na długo obraz wpatrujących się w niego, płonących pożądaniem oczu pozostanie w jego pamięci. Oplotła dłońmi jego kark, wspinając się wyżej, woda unosiła ją ku celowi który zamierzała osiągnąć. Z pełnych, słodkich warg, wysunął się język szukający drogi do rozkoszy w ustach kochanka, rozchylonych i czekających na chwile uniesień. Mocno objęła udami wątłą talię chłopca, w swoich poczynaniach zamierzała wyręczyć naturę, która poskąpiła dziś morzu jakże upragnionych fal. Czuła w jego oddechu zapach Beaujolais, spijając z jego tętniącego pragnieniem ciała, każdą kropelkę słonej wody, poruszając się przy tym jednym rytmem:
-Cudowna, kochana… - szeptał.
-Mój ukochany, nieśmiertelny…- odwzajemniała wyznania. Napinała i rozluźniała na przemian swe ciało w błogim uniesieniu, podczas gdy partner delikatnie przytrzymywał pod wodą jej kształtne pośladki. Chłonęli te doznania, widzieli namiętnie wpatrzone w siebie oczy, unosząc się jak zahipnotyzowani na falach swych pragnień, na falach które stawały się nieujarzmionym oceanem rozkoszy, zespolonych w miłosnym uniesieniu dwóch ciał, złączonych w nierozerwalną całość. Gdzieś z portu dochodziła cicha muzyka, a dwoje upojonych miłosną ekstazą zakochanych, marzyło aby ta chwila nie miała końca…


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
~ddm
:(
:(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 314 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Nie 13:44, 24 Wrz 2006 Powrót do góry

1?

EDIT

Cóż.
Babette moim zdaniem za bardzo się unosi. Mogłaby trochę powstrzymywać wybuchy negatywnych emocji. W końcu to może coś zepsuć albo doprowadzić to ostrych starć. Moim zdaniem lepiej unikać kłopotów, niż przyjaźnie wyciągać w ich strone swoje dłonie...
A z Billa to już typowy napaleniec, nawet w przebieralni go nachodzi. Oj...

Do czytania stanowczo za wolną piosenkę włączyłam. Troszkę mi ciążyło, gdy się kłócili, ale początek idealnie komponował się z pierwszymi nutami Mushi.

Dziękuję Ci za dedykację Całus. Kochana jesteś.
I...
Mam złe przeczucia. Coś się zawali.
Negai


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Veren
:)
:)



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior

PostWysłany: Nie 14:55, 24 Wrz 2006 Powrót do góry

Zupełnie nie mam pomysłu na komentarz...
Chyba powinnam chwile ochłonąc.
Naprawdę, to opowiadanie jest tak, jakby ... magiczne?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dranisiaa
:-(
:-(



Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiesz, że chcę być szczęśliwa?

PostWysłany: Nie 18:35, 24 Wrz 2006 Powrót do góry

Nie wiem, co się stało, bo nie mogę wydusić z siebie nic.
Moze to przez ten weekend Question
Cytat:
-Mój ukochany, nieśmiertelny...

Ten fragment najbardziej do mnie przemawia.
Nie będę mówić, że mi się spodobało, bo to juz wiesz.
Piękne...
Czekam na next.
Pozdrowienia Exclamation

----------------------------
Ukochana, nieśmiertelna-Dranisiaa Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Olcia




Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: *LuBLInEk*

PostWysłany: Pon 18:44, 25 Wrz 2006 Powrót do góry

Och... Nie wiem co powiedzieć.
Brak mi słów...
piękne, cudowne, olśniewające, orzeźwiające, wyśmienite i jakie tam jeszcze...
Po prostu CUDO!
Martwię się tym co będzie dalej. Chyba coś się powoli psuje... Mam nadzieję, że wszystko się ułoży...
Cytat:
To nie ma żadnego znaczenia, co nas obchodzą jacyś ludzie? Przecież najważniejsze jest to, że się kochamy – gorączkował się – A dla mnie zawsze będziesz piękna i młoda – dodał na koniec.

Żeby życie było takie proste...
Jednak podobało mi się...
Czekam na dalszą część! Jeny, ja już nie wytrzymam!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
cookierek
:)
:)



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 651 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Śro 13:04, 27 Wrz 2006 Powrót do góry

YEAH! Byłaś kiedyś w Marsylii? Bo tak slicznie to opisujesz...
Ogolnie jest bosko... tylko te male spiecie, nop ale tego tesh bylo trzeba...

Veren napisał:
to opowiadanie jest tak, jakby ... magiczne?


Dokladnie - magiczne... bo jak czytam to odplywam.. do innego swiata. Swiata, ktory Ty mi wybierasz... do swiata Bebe i Billa... do cudownego swaita...

dziekuje Beatko:*

~c00x


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)