Autor |
Wiadomość |
Maunus
:-(
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P
|
Wysłany:
Pią 21:33, 25 Sie 2006 |
|
2...?! <radocha>
__________
Ufff... Wreszcie udało mi się przeczytać..!!! Kuzynostwo powinno się na noc zamykać w klatkach..!!!
Oł mój Boże..!!!
I co ja mam powiedzieć..!? Jestem zachwycona..!!! Bosko..! Uczucia opisałaś tak realnie, że wydawało mi się, że są moje, prawdziwe... Przeniosłam się w tamten boski swiat..! Genialne..! Najbardziej mi się podobała ta stanowczość Billa, wyznanie miłości... Magia..! Ufff, tak mi gorąco, że wszystkie okna chyba zaraz pootwieram... Twoje opowiadanie jest jak narkotyk, czytasz, doznajesz rozkoszy i jak szaleniec chcesz więcej..! A więc, wszem i wobec, ogłaszam, że jestem: Ćpunem Twej Twórczości..!!! Tą akcją na klatce to aż się zaciągnęłam... xD
Jestes boska, kocham Twoje opowiadanie, ty o tym wiesz, więc jest git
Pozdrawiam i czekam na więcej..!!! ;*;*;*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Asiulla
:-)
Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 9:00, 26 Sie 2006 |
|
Teraz to już całkiem nie wiem co powiedzieć.
Coś odebrało mi słowa.
A przecież ja zawsze mam coś do powiedzenie.
Boże, ten odcinek był cudowny!
Chciałam żeby Babette w końcu powiedziała Billowi, że... KOCHA.
Przecież ona dobrze o tym wie, on też.
To co jest przeszkodą?
I mam nadzieję, że Babette wybierze Billa.
I wszystko się ułuży.
Ale... Ty powiedziałaś, że nadciągną czarne chmury.
Już się boję.
Ech...
Ale i tak wszystko się potem ułoży.
Prawda?
Pozdrawiam.
Asiulla
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dranisiaa
:-(
Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiesz, że chcę być szczęśliwa?
|
Wysłany:
Sob 10:11, 26 Sie 2006 |
|
Piękne...
Niby nie kochali się na tym chodniku, ale w piwnicy też było ekstremalnie
Tak pięknie dobierasz słowa.
Potrawisz zaskoczyć czytelnika.
Już się boję, bo powiedziałaś, że naciągną czarne chmury.
Brr...
Mam nadzieję, że Babette w końcu wyzna swoje uczucia do Billa.
Ja chcę więcej
Życzę weny i czekam na następną część.
Pozdrawiam
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
cookierek
:)
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Sob 13:18, 26 Sie 2006 |
|
Alez to jest... piekne!!!
Jjeku... no powiedzial jej 'kocham' no super!!
Tylko co beidze dalej.. co bedize tego nastepnego dnia o 21..
jej.. Beatko jestes wielka!! Kocham to opowiadanie:)
Swietnie... a teraz czekam..
pozdrawiam:*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Olcia
Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: *LuBLInEk*
|
Wysłany:
Sob 19:45, 26 Sie 2006 |
|
To jest... NIESAMOWITE!!!! Tego po prostu nie da się tego wyrazić słowami!!!
Jeszcze nigdy nie czytałam opowiadania, kiedy ktoś potrafi tak dokładnie i interesująco opisać uczucia!!!!
Albo zdumiewające i "męskie" zachowanie Billa. On naprawdę ją kocha!!! achhh;P;P
Ale co będzie dalej???????
Czy miłość pokona piętrzące się pzred nimi trudności???? Czy uda im się???? Czy Babette zerwie z Martinem????
Tyle pytań a nie znamy odpowiedzi!!!!
Jeszcze nigdy ni czytałam tak tajemniczegi i intrygującego opowiadania!!!!!
Po prostu genialne!!! już nie mopgę się doczekac się następnej części!!!!!!
pozdrófki
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Veren
:)
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior
|
Wysłany:
Pon 10:44, 28 Sie 2006 |
|
O.
Jak dla mnie... super.
Wiem, wiem, powtarzam sie.
No coz, ale co ja moge innego powiedziec?
Hipnotyzujesz.
Klaniam sie nisko.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nevermind
:-(
Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: A kogo to obchodzi...
|
Wysłany:
Pon 11:17, 28 Sie 2006 |
|
Hmm...
Teraz to mnie zatkało.
Czytałam Twoje opowiadanie na +16 in thpoland do 13 części.
Nie miałam czasu kontynułowa.
A teraz to zrobiłam.
I zostałam mile zaskoczona.
Dobierasz wspaniale słowa.
Nie widziałam błędów.
W twoim opowiadaniu jest coś takiego...
Takiego magicznego?
Jak widze, że jest kolejna częśc, ściska mnie w żołądku.
To chyba podniecenie xD
Dobra już nie przynudzam.
Teraz jak juz wszytsko przeczytałam moge powiedziec:
JESTEŚ MOJĄ MISTRZYNIĄ.
Piszesz poprostu genialnie.
Ach... I nie odbierz tego jako " słodzenie"
Ja jestem zawsze szczera...
Czasami nawet do Bólu. O___O
Dziękuję, za wysłuchanie
Ahh.. te moje kocie jamry xD
Pozdrawiam
Nev.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vampirek
:-(
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z popiołów, jak feniks;)
|
Wysłany:
Pon 16:06, 28 Sie 2006 |
|
To było naprawdę sliczne Tylko pogratulować wykonania
Czytając to człowiek zapomina o calym świecie
A ten odcinek to juz było czyste mistrzostwo.
Naprawdę mam nadzieję, że teraz już wszystko będzie dobrze. Może by tak zabić Martina ?
Tylko czemu mu nie powiedziała, że go kocha???
Czekam na ciąg dalszy,
Vampirek
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Beata
:-(
Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Śro 20:19, 30 Sie 2006 |
|
~ddm – dziękuję Ci kotku, za słowa uznania. Nie muszę chyba mówić, jak bardzo je cenię. A co do dedykacji, to nie wiem czy zauważyłaś, że dedi dla Ciebie, jest przed każdym odcinkiem . Jeszcze raz dziękuję i przesyłam całuski:*
Maunus – bardzo lubię Twoje komentarze, są takie spontaniczne i sprawiają mi wiele radości.
Bardzo Ci dziękuję i pozdrawiam
Aniołek – zmieniłaś nick? A ja się zastanawiałam kto to, ale poznałam po miłym momenciku. Dziękuję
Dranisia – nie bój się tak bardzo, obiecuję Ci, że się nie pozabijają . Dziękuję za życzenia wenki i pozdrawiam
cookierek – dziękuję cookiereczku, co będzie dalej, dowiesz się w kolejnym odcinku. Cieszę się, że się podobało. Pozdrawiam
Olcia – zadałaś takie pytania, jak w przedostatnim odcinku brazylijskiej telenoweli . I mogę tylko powiedzieć: dowiecie się w następnym odcinku
Dziękuję za miły komentarz
Veren – jak zawsze, bardzo dziękuję za miły komentarz. Pozdrawiam
Nevermind – dziękuję za tak krzepiący komentarz nowa czytelniczko. Czemu nie komentowałaś na +16? Ale co do Twojego stwierdzenia, to żadna ze mnie mistrzyni, są tu większe, jednak tym co powiedziałaś, przyjemnie połaskotałaś moją próżność , za co bardzo Ci dziękuję. Pozdrawiam
Vampirek – oj Vampirku, dlaczego tak drastycznie? Niech ten biedny Martin sobie żyje .
Dziękuję i pozdrawiam
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Beata
:-(
Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Śro 22:16, 30 Sie 2006 |
|
Dedykacja: dla ~ddm – mojego aniołka i wszystkich, które czytają.
Część 18.
Usłyszała, jak Martin krząta się po kuchni. Z trudem uchyliła powieki: "O rany, już trzynasta...?". Zaduch jaki panował w salonie, zwiastował kolejny, bardzo upalny dzień. Zwlekła się z kanapy, kierując swe kroki do kuchni.
-Dlaczego mnie nie obudziłeś? - z wyrzutem w głosie, zwróciła się do Martina - Już do łóżka !- rozkazała mu po chwili.
-Cześć... - uśmiechnął się, całując ją na powitanie w czoło - Nie chciałem Cię budzić, tak słodko spałaś...
-Marsz do łóżka!- nakazała mu znowu z uśmiechem - Nic by się nie stało jakbym trochę nie dospała po imprezie, a ty musisz się wyleczyć!
-No właśnie, jak tam wczoraj było? - spytał Martin.
-Dość sympatycznie - odparła Babette, bez najmniejszej oznaki zażenowania - Spotkałam kumpla z czasów studiów i trochę dotrzymał mi towarzystwa.
Martin spojrzał na nią badawczo, na co machnęła rękami w geście zrezygnowania.
-No nie patrz tak! Ty jak zwykle wyobrażasz sobie nie wiadomo co!
-Przecież nic nie mówię!
-Ale patrzysz i myślisz! A to mi wystarczy! - oburzyła się. Martin podszedł i przytulił ją.
-No nie gniewaj się...
Właśnie! I to było to, co ją irytowało najbardziej. Gdyby choć raz on się wściekł, gdyby tak ciągle nie przepraszał jej za nic! Dlatego tak bardzo dziś w nocy rozbroiła ją stanowczość Billa w takiej sytuacji. Nie obchodziło go, że ją rozdrażnił swoimi zarzutami, on po prostu to zignorował, czego Martin, niestety nie potrafił. Jej złość zawsze wzbudzała w nim poczucie winy, chociaż powinno być raczej odwrotnie, to właśnie ona powinna czuć się winna po swoich wyskokach, czy teraz , czy wcześniej, a tak, swoją bezradnością nie wzbudzał w niej żadnych wyrzutów sumienia, tylko głęboką irytację.
-Pozdrawia cię Johann - powiedziała w końcu, zręcznie unikając pocałunku - Chcesz mnie zarazić? - spojrzała na niego z wyrzutem.
-Przepraszam, zapomniałem... - uśmiechnął się - Johann się pewnie zdziwił, że jesteś sama?
-No, śmiał się, że rozchorowałeś się w środku upalnego lata, na raczej dziecięcą przypadłość - odparła Babette.
-No nie koniecznie, dorośli też czasem chorują na anginę!
-Czasem! - zaśmiała się dziewczyna - Wziąłeś już wszystkie lekarstwa?
-Wszystkie, co do jednego!
-No to już mi do łóżka, ja ci zrobię tej kawy!
Babette zachowywała się jak zatroskana żona, trapiąca się o zdrowie męża. W pewnym sensie czuła się za niego odpowiedzialna i przecież kochała go, chociaż nie była to już miłość polegająca na fascynacji i pożądaniu, bo taką przeżywała teraz do innego. Ta miłość opierała się na wzajemnej trosce i przywiązaniu, na niego zawsze mogła liczyć, był dla niej wsparciem, przy nim czuła się bezpieczna. Może gdyby nie spotkała Billa, seks z Martinem nadal sprawiałby jej ogromną przyjemność, ale na nieszczęście dla ich trojga, stanęli na swojej drodze ku przeznaczeniu i połączyła ich obopólna fascynacja, z której zrodziło się pożądanie i w końcu uczucie.
Martin przeniósł się na kanapę, na której spędziła noc i nastawił telewizor. Niedziela upływała na dbaniu o Martina. Przygotowała obiad, pilnowała żeby się solidnie wyleżał i wziął na czas lekarstwa. W swojej krzątaninie nawet na chwilę nie przestawała myśleć o Billu. Wciąż miała przed oczami obraz spędzonych z nim chwil dzisiejszej nocy, do tych wspomnień uśmiechała się ciepło. Z zamyślenia wyrywał ją czasem zniecierpliwiony głos Martina, który po dwa razy musiał się o coś pytać, taka była rozkojarzona.
Wpadł jej do głowy pewien pomysł, na swobodne spędzenie z Billem kilku dni, kiedy nie będzie Martina i już układała sobie w głowie cały plan. Teraz jednak skupiła się na tym, jaki pretekst wymyśli na wieczorną randkę. Kiedy Martin przysnął, postanowiła poszukać pomocy jak zawsze u przyjaciółki.
-No co tam? - usłyszała w słuchawce wesoły głos Julii.
-Mam do ciebie ogromną prośbę! - odezwała się Babette.
-Pewnie mam cię znów kryć? - roześmiała się rozmówczyni. Już nie raz pomagała jej w ten sposób, a i teraz była na to w pełni gotowa, znała już ten to głosu Babette i wiedziała o co i tym razem chodzi.
-Umówiłam się o dwudziestej pierwszej z Billem i chcę, żebyś zadzwoniła do mnie pół godziny wcześniej, żebyśmy na przykład pobiegały, dobrze?
-A więc jednak! Musisz mi jutro wszystko opowiedzieć!
-Dobrze, ale zadzwoń! - śmiała się Babette.
-Pewne że zadzwonię, cholera, nie wytrzymam do jutra!
-Jutro na pewno ci wszystko opowiem, ale kończę już bo się Martin może obudzić, zadzwoń! Nie zapomnij!- upewniła się jeszcze dziewczyna.
Babette już nie mogła się doczekać wieczoru. Chciała go zobaczyć, przytulić, pocałować, chciała z nim po prostu być. Nie minęła nawet doba, a ona już tęskniła, za jego dotykiem i spojrzeniem, za jego głosem... Nigdy nie spodziewałaby się, że tak można się kimś zafascynować. Teraz kiedy wiedziała, że jest dla niego kimś ważnym, jeszcze bardziej go pragnęła, zastanawiała się jak mogła tyle tygodni bez niego żyć, ustawicznie wmawiając sobie że zapomni. Uświadomiła sobie, że dotąd właściwie myślała, że jej uczucie wynika z fascynacji jego fizycznością, a teraz tęskniła za całym jego jestestwem. Po dzisiejszej nocy był dla niej jak powietrze i woda, niezbędne do życia, ale czuła się jednocześnie tak, jakby od tych życiodajnych pierwiastków dzielił ją wysoki mur, nie do pokonania, a była nim różnica wieku. Gdyby tylko był trochę starszy, pewnie nie wahałaby się dla niego teraz zaryzykować, dla niego byłaby w stanie rzucić wszystko i pokochać go całym sercem. W tej chwili to, że był bardzo młody, nawet nie pełnoletni było dla niej barierą nie do pokonania. Ale może kiedyś...? Jeśli ich miłość przetrwa próbę czasu...? " Za te kilka lat, ja już będę za stara..." - pomyślała z rezygnacją, uśmiechając się smutno. W takim wypadku, nie wierzyła w miłość aż po grób, a już na pewno nie przy takiej różnicy wieku, gdzie to kobieta jest dużo starsza. No cóż, niestety nie była w stanie ani dodać jemu lat, ani sobie ująć, chciała więc chwytać chociaż te chwile szczęścia, jakie miała przed sobą.
Punktualnie o 20.30 zadzwoniła Julia. "Kochana..." - pomyślała Babette i odebrała połączenie.
-Słucham cię moja kochana!
-No to dzwonię, tak jak chciałaś!
-Dobrze, no to o której się spotkamy?- Babette celowo przeszła z telefonem do salonu, żeby Martin usłyszał ten jej jednostronny dialog.
-Jutro masz mi wszystko opowiedzieć! - mówiła Julia.
-Dobrze, może być około dwudziestej pierwszej! - odpowiedziała Babette, ale ledwie powstrzymywała się od śmiechu.
-Punktualnie z samego rana widzę cię u siebie na dywaniku, rozumiesz?- śmiała się Julia.
-Oczywiście szefowo! - wyrecytowała dziewczyna i rozłączyła się. Ich rozmowa była raczej śmieszna i w wiadomym celu, na szczęście Martin słyszał tylko to co mówiła Babette , domyślił się jednak, że dzwoniła Julia.
W końcu, z naburmuszoną miną zapytał :
-Gdzie ona cię znowu wyciąga?
-Chciała żebyśmy pobiegały!- odpowiedziała podekscytowana dziewczyna, naciągając spodnie od dresu.
-Już mogłabyś sobie dziś darować...
-Godzinka cię nie zbawi, pooglądaj sobie sport, a poza tym jesteś chory i musisz leżeć! - skwitowała wesołym głosem. Była "cała w skowronkach", wesoła i pełna życia, przekopywała szafę w poszukiwaniu jakiegoś fajnego podkoszulka z dużym dekoltem. Chciała wyglądać ponętnie i seksownie, chciała być dla niego atrakcyjna nawet w dresie, a jednocześnie nie chciała, żeby się domyślił jak bardzo o to wszystko się stara. Przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze. "No właśnie i o to chodziło!"- uśmiechnęła się do siebie triumfująco- "Nawet w dresowych spodniach i zwykłej podkoszulce z dużym dekoltem, można wyglądać pociągająco".
Martin obserwował to wszystko ze zmarszczonymi brwiami, a kiedy pociągnęła usta błyszczykiem, nie wytrzymał:
-Żeby pobiegać to trzeba malować usta?
-Jak biegam, też muszę ładnie wyglądać, w końcu nie wiadomo kogo spotkam w parku! - uśmiechnęła się zalotnie.
Teraz pozostało jej już zaledwie kilka minut. Czuła się stremowana jak przed pierwszą randką, bo to przecież była ich prawdziwa, pierwsza randka..."Najpierw seks, potem randki... U nas wszystko nie po kolei..." - uśmiechnęła się do swoich myśli. Zerknęła przez okno w kuchni. Już był. Napisała mu szybkiego sms-a "idź w stronę parku" i po woli zaczęła się zbierać do wyjścia.
-Będę za jakąś godzinkę! - rzuciła Martinowi, będąc już przy drzwiach.
-Acha... już to widzę... - mruknął z niechęcią. Dobrze wiedział, jaką "godzinkę" zwykle trwa ich spotkanie, nigdy nie mogą się rozstać, ale on nie wiedział, że tak naprawdę, to nie z Julią spotka się jego ukochana.
Szła za nim spokojnie, pozwalając mu się oddalić. To na wypadek, gdyby Martinowi przyszło do głowy wyjrzeć za nią z tarasu.
Rozpierała ją dziwna energia, niewypowiedziana chęć bycia z nim, już chciała rzucić mu się na szyję i obsypać go deszczem gorących pocałunków. Jednak była rozważna, oddalając się bezpiecznie z ewentualnego pola widzenia Martina. Dopiero przy następnej uliczce, lekkim truchtem dogoniła go. Właśnie zaczynało się ściemniać. Usłyszał, że zbliża się do niego i odwrócił się tak, że wpadła wprost w jego ramiona.
-Nareszcie...- powitał ją cichym głosem i przytulił mocno.
-Do parku! - wydała wesoło komendę i pobiegli, trzymając się za ręce. Cieszyli się sobą, spacerowali po ciemnych, nieoświetlonych alejkach, obdarowując się co chwilę pocałunkiem i zapewniając, jak bardzo się za sobą stęsknili. Ona prowadziła, on nie protestował. Chciałby być z nią jawnie, oznajmić to całemu światu, ale jeszcze ją rozumiał, wiedział, że nie można niczego zrobić z dnia, na dzień, zdawał sobie sprawę, że ona jest w związku, poza tym są osobami medialnymi, muszą się liczyć z opinią publiczną. Miał jednak tę nadzieję, że to się wkrótce zmieni i bardzo tego pragnął, lecz jeszcze nie poruszał tego tematu wprost.
Babette przystanęła na chwilę.
-Już jest ciemno, zdejmij te okulary...- zwróciła się do niego i nie czekając, sama je zdjęła. Popatrzył na nią, jego wzrok wyrażał to co zwykle, nic nowego, po prostu miłość i pożądanie, jak zawsze...
-Wiesz, nie mogłem wczoraj zasnąć... - odezwał się po chwili, nie odrywając od niej spojrzenia.
-Tak? A czemu? Ja spałam jak zabita, aż Martin sam musiał zrobić sobie śniadanie! - roześmiała się. Wypowiadane przez nią jego imię, rozniecało w Billu ogień zazdrości. Nienawidził, kiedy o nim mówiła tak po prostu, był częścią jej życia, tą częścią, którą chciałby być on sam. Wiedział, że kiedyś nadejdzie taki dzień i nie pozwoli jej nawet wspomnieć jego imienia, ale jeszcze nie teraz, teraz było za wcześnie i po prostu nie miałby odwagi.
-Myślałem o tobie... o nas...- poprawił się.
-Tak? No i co wymyśliłeś? - uśmiechnęła się i objęła go w pasie, ale już podświadomie przestraszyła się tego tematu. Chciała, żeby o nic nie pytał i niczego od niej nie żądał, ale wiedziała, że to nie jest możliwe...
-Jak to będzie...? - spytał cicho.
-Tak jak jest! - odpowiedziała, zmieniając ton głosu. Znał już ten ton, poznał go kilka tygodni wcześniej, kiedy zapytał czy kocha Martina. Podświadomie wyczuwał, że ta rozmowa znów może się tak skończyć, ale on tak bardzo chciałby wiedzieć co do niego czuje, o czym myśli...Nie chciał się nią dzielić, a wyglądało na to, że przez jakiś czas będzie musiał. Zamilkł na chwilę, nie wiedząc jak się ma zachować. Jego pewność siebie jaka cechowała go wczoraj, zniknęła gdzieś, skuliła się w nim samym.
Tymczasem Babette uwolniła się z jego uścisku i ruszyła przed siebie wolnym krokiem. Na niebie pokazały się pierwsze gwiazdy, było cicho i ciemno. Tylko sporadycznie ktoś przemykał jakąś oświetloną alejką.
-No chodź! - odwróciła się i zawołała go, kiedy spostrzegła, że nadal tkwi w tym samym miejscu gdzie go zostawiła. Ruszył, trochę zrezygnowany. Wiedziała, że nie to chciał od niej usłyszeć i nie tego oczekiwał, ale w tej chwili nie mogła mu ofiarować żadnych obietnic, bo byłyby to obietnice bez pokrycia. Wróciła się kilka kroków, wzięła go za rękę i poprowadziła za sobą do pobliskiej ławki. Siedzieli przez chwilę w milczeniu.
-Pamiętasz jak pokazywałeś mi gwiazdy? - spytała. Bez słowa skinął głową. Patrzyła na rozświetlone niebo i uśmiechała się lekko - Nie raz marzyłam, żeby móc je z tobą jeszcze kiedyś oglądać...
Wyciągnął się na ławce i też patrzył w górę. Pomimo, że był z nią, dopadło go jakieś przygnębienie, lecz teraz, tym co powiedziała sprawiła, że znów ujrzał świat w innych barwach. "A jednak po tym wszystkim, myślała o mnie..." - przemknęło przez jego umysł. Objął ją i przytulił do siebie. Położyła mu głowę na ramieniu, przymykając oczy.
-Kiedy tylko zechcesz, zawsze będę je z tobą oglądał...
Jego odpowiedź znów ją zastanowiła. To stwierdzenie "zawsze", czy on wie co mówi? Ale wiedziała, że przynajmniej na razie nie odpuści i świadomie bądź nie, będzie do tego dążył.
-Trzymam cię za słowo...- szepnęła, odwracając się do niego. Przechylił głowę i zaczął zmysłowo chwytać swoimi wargami jej rozchylone i gotowe do pocałunku usta. Znów ją drażnił swoim wilgotnym dotykiem, podczas gdy ona już chciała się w niego mocno wessać zaborczo, jak wampir żądny krwi. Wiedział, że się niecierpliwi i uwielbiał to, bo po takiej zabawie była jeszcze bardziej spragniona. W końcu nie wytrzymała, jednym ruchem usiadła na nim okrakiem i wślizgnęła swój język w gorące wnętrze jego ust. Uwielbiał takie zdecydowane posunięcia i jej stanowczość, z resztą obydwoje kochali u siebie na wzajem te cechy. W jednej chwili wsunął dłonie pod jej bluzkę. Miała gładką, aksamitną skórę pleców, którą ubóstwiał dotykać. Znów ich oddechy zlewały się ze sobą, a ich podniecenie narastało z każdym ruchem języka. Oderwawszy się od jego ust, Babette stwierdziła siadając obok:
-Bardzo mnie podniecasz i bardzo cię pragnę, ale dziś damy sobie spokój...
W jego oczach malowało się zdziwienie, a w końcu zapytał z jękiem zawodu w głosie.
-Dlaczego...?
-Jakby na to nie patrzeć, tymi alejkami ciągle ktoś przechodzi, gdy tylko siedzimy, nikt nie zwraca na nas większej uwagi, ale gdyby się tu coś zaczęło dziać mogłoby się zrobić niebezpiecznie... - teraz uśmiechnęła się chytrze i zamknęła swój filozoficzny wywód słowami - ... a poza tym to jestem w spodniach!
Roześmieli się obydwoje.
-Naprawdę, trudno mi się przy tobie opamiętać... - przyznał Bill, poprawiając spodnie w miejscu, gdzie właśnie powstała wypukłość.
-Obiecuję skarbie, że ci to sowicie wynagrodzę i to już wkrótce, mam pewien plan... - tajemniczo odparła Babette. Spojrzał na nią żywo zainteresowany tym co powiedziała.
-A czy mogę poznać jego szczegóły?
-Nie, bo to będzie w pewnym sensie niespodzianka, muszę mieć tylko pewność, że będziesz mógł się urwać na jakieś cztery, może pięć dni - wyjaśniła.
-Oczywiście, że się urwę, przecież ci mówiłem - pogładził czule jej policzek - Do ciebie zawsze...
-To super! - ucieszyła się.
Siedzieli jak para zakochanych, wtuleni w siebie i cieszący się sobą. Wdychali swój zapach, delektując się chwilą swojej pierwszej, prawdziwej randki...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
~ddm
:(
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany:
Śro 22:16, 30 Sie 2006 |
|
1?
EDIT
Cytat: |
Nienawidził, kiedy o nim mówiła tak po prostu, był częścią jej życia, tą częścią, którą chciałby być on sam. |
Spodobało mi się to zdanie... tak, naprawdę mi sie podobało.
Hm...
Dziękuję za dedykację, bo to niezwykle miły gest. Kocham Cię
Mówiłaś, że mi się nie spodoba, że odcinek przejściowy, bla, bla, bla i wszystko nie prawda.
Randka Billa i Babette była naprawdę śliczna. I chociaż jak zwykle te dwa niewyżyte zboczuchy już się dobierały do siebie, to i tak romantycznie wyszło, muszę to przyznać.
Ładna część. Troszeńkę krótka, jak na Twoje możliwości, ale mam nadzieję, że szybko nam to wynagrodzisz.
Mam rację, prawda?
Pozdrawiam, Twoja:
~ddm
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Olcia
Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: *LuBLInEk*
|
Wysłany:
Czw 9:58, 31 Sie 2006 |
|
Hehe!! zadaję pytania jak z brazylijskiej telenoweli?! też coś! ;D
Teraz skomentuję ten parcik;d; Jak zwykle pełen uczuć, ale kurde.. jak by to powiedzieć...;d;d normalnie chce sie dowiedzieć co będzie dalej!!;d;d
No bo np. jaki będzie ten plan?? Albo ciekawe co ta kombinatorka znowu wymysliła;P Jush nie moge się doczekac co będzie dalej:D
Jeny!! suuuuper!!! Opowiadanie genialne!!
czekam na dalsze cześci!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
cookierek
:)
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Czw 11:03, 31 Sie 2006 |
|
Yeah!!! Tego mi bylo trzeba:D Nooo az siem humorek porpawil:) dziekuje:*
Jak zwykle kolejna czesc cudna...
Wlasnie... ten plan (?) no ciekawe ciekawe, i to na 5 dni
Super, swietniie, wysmienicie a, ze oryginalne opowiadanie to nie musze mowic:D
pozdrawiam:*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Asiulla
:-)
Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Czw 11:41, 31 Sie 2006 |
|
Gdy czytałam nawet nie zaóważyłam końca...
Myslałam, że coś jest dalej.
A tu nic...
Ta randka Billa i Babette była taka... fajna.
Już myślałam, że zrobią to na ławce w parku.
...
Jak ja nie lubie tego Martina.
:/
Taki głupek z niego.
Jestem za tym co wymyślił Vampirek.
Poleci na tą delekację samolotem.
Samolot się rozbije w wielkiej katastrofie.
A Martin zginie.
A ciekawe jaki ten plan?
Ja już chcę, żeby ten łosioł(Martin) wyjechał...
Pozdrawiam:*
Aniołek.
Ps. Tak zmieniłam nick. To ja Asiulla:) Ale już wiesz.
Ps2. Własnie wpadłam na to, o co chodzi z tymi czarnymi chmurami, które nadejdą... Znaczy to takie moje domysły, pewnie będzie inaczej, ale tak mi się pomyślało...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maunus
:-(
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P
|
Wysłany:
Czw 11:55, 31 Sie 2006 |
|
Pierwsza randka..! xD Nieśmiałe trzymanie za rączki i buziaki w policzek..!!!
Śliczny odcinek!!! Denerwuję się tylko tym niezdecydowaniem Babette... Jeśli przejmuje się różnicą wieku, to ma trzy wyjścia:
a)Iść za jakiś czas do "Chcę być piękna" i stunongować się co nieco xD
b)Zotawić siebie w spokoju, ale za to dokleić Billowi brodę xD
c)Rzucić Billa w pizdu i zostać z Martinem. Tego wyjścia bym nie polecała, bo biedna Babette rozdwojenia jaźni dostanie...
I co tu będzie..?
A co jak ich Martin albo kto przyłapie..?! Skończy im się to rumakowanie..! xD
Uwielbiam to opowiadanie..! Ślicznie napisanie, wciągające, oryginalne..! I świetnie reklamuje dresy xD
Błagam o nowy odcinek, jak najszybciej, migusiem..! Bo zeżrę sobie z nerwów całe paznokcie i nie będę miała na potem..! (staram się wyjść z tego nałoguxD)
Pozdrawiam, padam na pyszczek i proszę o odcineczek
Maunusiątko xD
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|