Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 MY IMMORTAL (ZAWIESZONE) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
KIKA
:(
:(



Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 334 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:12, 10 Lip 2006 Powrót do góry

Maunus napisał:
I choćbym upadła na kolana...
Beatko... Zgadzam się z ~DDM... Magia... Czytałam tę część z otwartą buzią, 10 cm od monitora... Moich uczuć nie da się wyrazić słowami.. Jestes genialna..! Fenomenalna..! Kocham Cię normalnie..! Nic więcej nie jestem teraz w stanie powiedzieć.. Zatkało mnie... Idę się odetkać... Papa, padam na kolana i dziękuję;*;*;*;*;*
PS: Z Billa taki eros..? Trzy razy..? <brawa> Razz ;*;*;*

zgadzam sie z tym w 100000% poprosty REWELACJA, ODLOT bosko...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beata
:-(
:-(



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:33, 11 Lip 2006 Powrót do góry

~DDM - z tymi kolanami, to troszeczkę przesadziłaś gwiazdeczko, ale dziekujęCałus.
Cieszę się, że Ci się podobało, bo wiesz co czułam...
A tak na marginesie, to czy to możliwe , żeby Monsunowi mowę odebrało?

Maunus - następna z tymi kolanami?
Jak zwykle czarujący komentarz, dziekujęSmile

Olcia - witam nową czytelniczkę i dziękujęSmile

Veren - po prostu dziękujęSmile

cookierek - ojej, dziękuję Ci bardzo za taki ładny komentarz:)

Vampirek - no niech Ci już będzie, nie będę się sprzeczać i tak postawisz na swoim.
Dziękuję za urzekające komentarze:)

KIKA - no dzięki, ale ile tam tych procent, bo sie doliczyc nie mogęSmile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beata
:-(
:-(



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:15, 11 Lip 2006 Powrót do góry

I żeby mi nie było, że nie ostrzegałam, znów +16.

Dedykacja: ~DDM - za wszystko i Vampirek - za połaskotanie mojej próżności.

Część 10

Obudził go zapach świeżej kawy. Otworzył oczy i rozejrzał się wokoło. Jak migawki wróciły wspomnienia sprzed kilku godzin."Jak dobrze, że to nie był sen..." - pomyślał z ulgą- "...a jednak marzenia się spełniają..."- uśmiechnął się do siebie. Leżał na podłodze, na miękkiej, owczej skórze i przykryty był męskim, granatowym szlafrokiem frotte. Był teraz niesamowicie szczęśliwy, a jego szczęście miało na imię Babette. Przymknął jeszcze na chwilę oczy i wdychał aromatyczny zapach.
- Kawa śpiochu...- usłyszał nad sobą ciepły głos dziewczyny. Otworzył oczy. Stała w tym samym białym szlafroku, który niedawno z niej zdejmował, uśmiechnięta i tak samo szczęśliwa. Miała jeszcze mokre włosy, jak się mógł domyślić, była już po prysznicu. Wstał i z lekką niechęcią założył na siebie to, czym był przykryty."To pewnie jego..."-przemknęło mu przez myśl. Wziął ją w ramiona i delikatnie pocałował, po czym przez dłuższą chwilę patrzył na nią z uwielbieniem, jak na jakiś skarb.
-Nie wiedziałem, że to można przeżyć w taki sposób...- powiedział po chwili.
-Jeszcze nie wiesz wielu rzeczy...-odpowiedziała jak zwykle tajemniczo. Pociągnęła go za rękę i poprowadziła do kuchni. Usiedli przy stoliku na wprost siebie. Delektowali się brązowym napojem, patrząc w swoje oczy tegoż samego koloru, które promieniały teraz spełnieniem i szczęściem. Babette przyłapała się na tym, że od momentu rozstania, ani razu nie pomyślała o Martinie, dopiero teraz, w takiej chwili. Bezwiednie zawiesiła wzrok na budynku po drugiej stronie ulicy i posmutniała:" Zdradziłam go.."- zarzuciła sobie w myślach "...znów go zdradziłam..."
Bill, jakby rozszyfrował jej myśli:
-Kochasz go ? - spytał nagle.
-Co to za pytanie?- zdziwiła się oschłym tonem. Już nie była tą samą Babette sprzed kilku chwil. Jej uczucia były tylko jej tajemnicą i nie lubiła, gdy ktoś się wdzierał na ten teren bez pozwolenia.
-Przepraszam...- zmieszał sie chłopak - ...uznajmy, że tego pytania nie było...- znów wydała mu się niedostępna, jakby dopiero ją poznał.
-Bo nie było! - stanowczym i poważnym tonem odpowiedziała dziewczyna - I nie będzie... - dodała. Poczuł się nieswojo, nie spodziewał się tego po tak upojnej nocy, ale do cholery przecież miał prawo wiedzieć ! Przynajmniej tak myślał, spodziewał się, że po tym co zaszło między nimi będzie mógł otwarcie porozmawiać z nią o uczuciach. Czyżby była aż tak wyrachowana i potraktowała go jako chłopca na jedną noc? Pił kawę w milczeniu, ale nie spuszczał z niej wzroku. Nie wiedział, czy ma jeszcze zostać, czy może już sobie pójść. Poczuł się jednak trochę urażony, postanowił więc, że wróci do hotelu.
-To ja już pójdę... - wydusił stłumionym głosem. Spojrzała na niego swymi ciemnymi oczami w których malowało się zdziwienie: - Musisz ?... - znów jej głos nabrał znajomego tonu, tego który słyszał nad ranem i który tak bardzo go urzekł.
-Właściwie nie...ale myślałem, że chcesz... - odpowiedział cicho. Podeszła bliżej i dotknęła delikatnie jego twarzy, patrząc mu z czułością w oczy. Znów nie mógł się powstrzymać. Chwycił jej ręce i zaczął delikatnie całować ich wewnętrzną stronę, wkładając język między palce. Teraz ona patrzyła z uwielbieniem na jego chłopięcą buzię, był taki bezbronny, zrobiło jej się żal, że na niego naskoczyła. Delikatnie pocałowała go w szyję, raz potem drugi, aby po chwili obsypać go gradem namiętnych pocałunków. Znów sycili się sobą, bo wciąż byli siebie spragnieni.
-Weź mnie teraz...- wyszeptała mu do ucha, całując, a potem przygryzając je lekko. Nie musiała powtarzać, on też tego pragnął. Błyskawicznie posadził ją na kuchennej szafce i bez zbędnych pieszczot, wszedł w nią mocno i gwałtownie, aż krzyknęła. Pospiesznie zsunął z niej górną część szlafroka, odłaniając nagie piersi i zaczął je dotykać. Poruszał się szybko, podczas gdy ona znów patrzyła w jego pełne podniecenia oczy. Objęła nogami jego pośladki i jeszcze bardziej przycisnęła go do siebie, jej ręce błądziły we włosach kochanka. Nagle zadzwoniła jej komórka, ale nie przerwali, wpatrzeni w siebie, kochali się dalej, bo dla nich liczyło się tylko tu i teraz, i nie istniało nic, poza ich rozpalonymi pragnieniem ciałami. Teraz udało im się osiągnąć to, do czego dążą kochankowie, osiągnęli harmonię spełnienia, wyrażając ją jednoczesnym krzykiem, aby znów umilknąć i wtulić się w swoje nasycone ciała. Trwali tak przez dłuższą chwilę, obdarowując się po raz kolejny gorącym pocałunkiem.
-Pójdę pod prysznic...-powiedział cicho, delikatnie wyślizgując się z niej . Uśmiechnęła się lekko i skinęła głową. Zeskoczyła z szafki, kiedy on zniknął za drzwiami łazienki. Poczuła ciepłą substancję spływającą po jej nogach, tę samą, którą on przed chwilą wypełnił jej wnętrze. Przez jej ciało przeszedł dreszcz na wspomnienie tego, co miało miejsce przed chwilą. Nie spodziewała się, że ten dzieciak jak go nazwała kilka tygodni temu, da jej tyle rozkoszy. Już nie pamiętała, kiedy z Martinem było jej tak dobrze. Do ich związku i do łóżka, wkradła sie jakaś rutyna., chociaż nie byli ze sobą przecież długo. Ona pragnęła nowych doznań, jakiejś ciągłej podniety i dlatego czasami zachowywała się jak jakaś modliszka. Ile to razy zdradziła Martina? Nawet tego nie pamiętała... "Telefon!"- pomyślała teraz w popłochu. Szybko chwyciła komórkę, oczywiście jak się mogła tego spodziewać dzwonił Martin." Gdyby wiedział, co ja wtedy robiłam..."- pomyślała i znów dopadły ją chwilowe wyrzuty sumienia. Wahała się, zadzwonić do niego, czy nie... jednak zdecydowała, że nie. W każdej chwili z łazienki mógł wyjść Bill, nie chciała przy nim rozmawiać. Położyła telefon na szafce, ale zaraz zastanowiła się, co ma robić: "Ale jeśli Martin znów zadzwoni, będę musiała przy nim rozmawiać, więc może lepiej teraz..."-rozmyślała. Chwyciła za telefon i wybrała połączenie:
-No cześć skarbie...- usłyszała w słuchawce ciepły głos Martina-...dopiero wstałaś?
Coś ścisnęło ją za gardło, był taki ufny, myślał, że jeszcze spała, gdy tymczasem ona... "Ech..."- westchnęła cicho.
-Nie, byłam pod prysznicem, dlatego nie mogłam odebrać...- odparła. Kłamstwa, kłamstwa i tylko kłamstwa! Czy już nigdy się od nich nie uwolni ? Czy już zawsze będą jej towarzyszyć?
-Jak tam kotku, wyspałaś się? - mówił Martin z troską w głosie. Znów miała te cholerne wyrzuty sumienia! Nawet jego ton głosu, przyprawiał ją o nie!
-Tak, wyspałam się...-odpowiadała zdawkowo, ale w tej chwili nie potrafiła inaczej. Bała się, że za chwilę Bill wyjdzie z łazienki, więc znów skłamała- ...ale bardzo boli mnie głowa...
-To się kochanie połóż, weź jakiś proszek od bólu... - znów ta jego cholerna troska, przyprawiała ją o mdłości! Tak! Na pewno zażyje czegoś, może nie koniecznie będzie to tabletka,a raczej piękne, młode ciało...Zdobyła się jednak na to, żeby cos sensownego powiedzieć:
-Zaraz się położę...Ajak tam lot, spałeś choć trochę?
-Lot w porządku , a w hotelu przespałem się trzy godziny, czuję sie dobrze, ale słyszę, że ty chyba nie bardzo...
-Chyba wczoraj za dużo wypiłam, głowa mi pęka...- znów kłamstwo...
-No to cię nie męczę... Zdzwonię jutro...Pa skarbie...
-Pa... - odpowiedziała krótko, bo tylko na tyle było ją teraz stać. Odłożyła telefon i bezwładnie opadła na krzesło.
Tymczasem Bill, właśnie wyszedł spod prysznica i słyszał końcówkę rozmowy. Wypowiadane przez nią słowa, wlały w jego serce odrobinę nadziei. Ucieszył sie, że rozmawiała z Martinem tak oschle, żadnych ciepłych słów, tak zwyczajnie, po prostu okłamała go, że boli ją głowa. Stał oparty o umywalkę i wpatrywał się swojemu odbiciu w lustrze, był potargany i bez makijażu, no tak, od wczoraj nie czesał się, a z jego dopieszczonej fryzury zostały jakieś zgliszcza. Postanowił ją trochę poprawić i co nieco udało mu się. Znów przyglądał się sobie z uwagą: " Udało mi się, jest moja..." - myślał z zadowoleniem- "...tylko co dalej...czy będzie moja?"- zafrasował się. Kiedy wyszedł, Babette nie było w kuchni, poszedł więc do salonu i zobaczył ją stojącą na tarasie. Podszedł i objął ją od tyłu, wtulając się w jej miękkie włosy. Głośno zaciągnął się ich zapachem. Przymknęła oczy i delikatnie dotknęła jego dłoni, spoczywających na jej brzuchu.
-Czy ktoś wie, że możesz tu być? - spytała. Nie wiedział co ma odpowiedzieć, bał się jej reakcji, jeśli powie, że Tom o wszystkim wie. Zawahał się przez chwilę, ale wolał być szczery:
-Tylko Tom wie, że miałem tu przyjechać... - czekał niepewnie na jej reakcję -...ale on nikomu nie powie...
Odwróciła się teraz do niego przodem i uśmiechnęła się:
-Przecież nie pytałam o to, chciałam wiedzieć, czy nie bedziesz miał kłopotów, że cię tak długo nie ma...
-Poradzę sobie...
Patrzyła na niego jak to mówił, była teraz taka szczęśliwa. Wytyczała sobie cele w życiu: awansuję, zdobędę go, kupię to... Znów osiągnęła jeden z nich, znów wzięła sobie to co chciała, dlaczego zawsze jej się udawało? Teraz była z najpopularniejszym nastolatkiem, pożądanym przez setki, o ile nie przez tysiące dziewcząt. Ogarnęła ją jakaś bliżej nie określona duma. Teraz był tylko jej i tylko dla niej.
-A moze jakieś śniadanko? - zapytała wesoło.
-A wiesz, że chętnie... -uśmiechnął się.
-Hmmm... jest 13.20, właściwie to wypadałoby zjeść obiad o tej porze, co zamawiamy? Chińszczyznę czy pizzę, czy może masz jakieś inne propozycje?
-Ja tam wolę pizzę, nie przepadam za wynalazkami... - skrzywił się - Chyba, że ty chcesz coś innego?
-Obojętne, niech będzie pizza - zgodziła się ochoczo. Po czterdziestu minutach, zajadali się ze smakiem Tarantellą. Opowiadał jej o koncertach, jak dziewczyny rzucają im staniki i stringi, otwierała szeroko oczy ze zdziwienia, to znów zaśmiewała się głośno. Czuła się przy nim jak nastolatka, rozmawiało im się tak dobrze jakby się znali kilka lat. Nawet nie spostrzegli jak szybko upływał im czas.
-Bill... - przerwała nagle wesołą rozmowę Babette - Chyba twoja komórka dzwoni!
Chłopak wsłuchał sie na chwilę w dźwięki dochodzące z przedpokoju, po czym zerwał się z kanapy, żeby odebrać telefon:
-Gdzie ty do cholery jesteś?! - usłyszał w słuchawce wściekły głos brata.
-Tam gdzie miałem być, a co?
-Jeszcze ?!!!- wydarł się Tom, ale teraz jego głos nabrał tonu zdziwienia.
-Jeszcze - odpowiedział triumfująco chłopak - I jeszcze zostanę, wymyśl coś jeśli David się będzie burzył, dobra?
-Dobra, ale powiedz coś więcej, wy... no wiesz... teges...? - niecierpliwił się brat.
-Tak - odpowiedział krótko Bill i uśmiechnął się do Babette wynoszącej właśnie do kuchni talerze.
-No ale powiedz coś więcej, jak było?! Jaka jest w łóżku?! Nawijaj !
-Nie teraz! - wycedził przez zęby, z naciskiem na słowo "teraz"i znów uśmiechnął się, bo dziewczyna właśnie wróciła.
-Kurde, ale ja nie wytrzymam, powiedz cokolwiek! - dopytywał się niecierpliwie Tom.
-Mam ci powiedzieć cokolwiek?-zapytał rozbawiony chłopak.
-No proooszę...- błagał brat.
-Kopytko!- odpowiedział wesoło Bill i szybko się rozłączył, po czym spojrzał na zdziwioną Babette - To był tylko Tom! Za dużo chciał wiedzieć!- skwitował.
Dziewczyna zaczęła się serdecznie smiać, tak bardzo ją rozbawiło to co powiedział Bill, że teraz śmiała sie w głos. Jej śmiech udzielił sie również jemu i teraz śmiali się obydwoje, siedząc na kanapie. Nagle chłopak spoważniał i podczas, kiedy ona była jeszcze roześmiana, przejchał delikatnie dłonią po jej długich, falowanych włosach i zatrzymał się na jej ręku. Obydwoje zamilkli i patrzyli na siebie zachłannie, tak jakby za chwilę ktoś miał ich rozdzielić, jakby już nigdy nie mieli na siebie spojrzeć:
-Chciałbym, żeby ten dzień się nigdy nie skończył... - powiedział cicho całując jej dłoń. W odpowiedzi lekko musnęła jego wargi swoimi, zatrzymując na nich na moment swój wzrok.
-Nie całowałeś mnie już jakieś trzy godziny... - uśmiechnęła się i przymrużyła oczy. Dla niego była teraz najpiękniejszą kobietą na świecie, była jego kobietą i chociaż miał dopiero 17 lat czuł to całym sobą i bardzo jej pragnął. Znów spełnił jej oczekiwanie, gdy rozchyliła wargi jego język wślizgnął się pomiędzy nie, aby potem kluczyć wewnątrz w poszukiwaniu upojnej rozkoszy.
Który to już raz dawali dziś sobie siebie...? Ile razy jeszcze obdarzą się fizyczną miłością...?
-Zaczekaj...- wyszeptała, z trudem odrywając się od niego, po czym zniknęła za drzwiami. Po chwili wróciła z szampanem i dwoma kieliszkami w dłoniach. Lubiła ten trunek.
-Wiem, że nie powinnam... - zaczęła nieśmiało -...ale mam taką ochotę, a nie chcę pić sama...
-No przestań ...- uśmiechnął się - ... przecież ja już piłem alkohol nie raz, nie musisz mieć wyrzutów sumienia... - wstał, zręcznie otworzył butelkę i nalał nieco jej zawartości do kieliszków.
Babette wstała, rozwiązała pasek u szlafroka i delikatnie zsunęła go z ramion. Nie podtrzymywana niczym część garderoby, bezwładnie opadła na podłogę. Stała przed nim teraz całkiem naga. Jej oczy wyrażały głębię tego, co czuła, brązowe i błyszczące namiętnością, wpatrywały się w chłopaka. Siedział nieco onieśmielony, ale nie spuścił z niej wzroku, chciał się nasycić widokiem jej pięknego ciała, gdy tymczasem ona zrobiła mu dokładnie to samo co przed chwilą sobie. Chciał wstać, ale pozwoliła mu jedynie wyjąć ręce z rękawów, które je jeszcze okrywały. Siedział więc niepewny, czego oczekuje od niego kochanka.
-Połóż się... - wyszeptała. Rozciągnął się więc posłusznie wzdłuż kanapy, nieświadomy tego co za chwilę nastąpi - Nie chcę pić z kieliszka... - powiedziała głosem pełnym pożądania, po czym wylała delikatnie całą jego zawartość na tors chłopaka. Lekko drgnął, nie widział czy pod wpływem zimnego trunku, czy pod wpływem narastajacego podniecenia. Teraz wsysała pożądliwie ciepłymi wargami alkohol spływający z jego ciała, zlizywała każdą płynącą stróżkę, najpierw w stronę szyi,gdzie zahaczyła niecierpliwie o usta chłopaka. Chciał się poruszyć, nie pozwoliła mu. Tym razem ona dominowała. Nalała kolejny kieliszek szampana, którym polała jego brzuch . Znowu jej usta zawędrowały śladem spływającego napoju, to na boki, potem coraz niżej. Trzecim kieliszkiem poczęstowała najaktywniejszą w obecnej chwili i najgorętszą, część jego leżącego bezwładnie ciała, żeby za chwilę zlizywać z niego namiętnie drobne kropelki trunku. Jej subtelne ruchy warg i języka, sprawiały, że czuł się cudownie, za każdą jej pieszczotą myślał, że już większej rozkoszy być nie może, ale mylił się. Z każdą chwilą dawała z siebie coraz więcej i więcej, robiła to z coraz większą pasją. Czuł, że zaraz eksploduje, chciał ją odciągnąć, ale przytrzymała mocno jego ręce. Był bezsilny, bo ona chciała, żeby to przeżył w ten sposób, tak jak jeszcze nigdy dotąd. Żadna kobieta nie dała mu takiego spełnienia, dlatego krzyczał teraz, żeby dać upust swoim emocjom, żeby wiedziała jak bardzo było mu dobrze. Nie spodziewał się, nigdy, nawet w najśmielszych marzeniach , że będzie tu leżał, targany doznaniem długiej, głębokiej i pieknej ekstazy miłości fizycznej, jakiej jeszcze nigdy nie dane mu było przeżywać. Jego ciało dłuższą chwilę nie mogło się uspokoić, po tym co przeżył. Przyciągnął ją do siebie. Teraz już nie protestowała, zrobiła to co chciała, doprowadziła go niemalże do szleństwa, a o to jej przecież chodziło... Leżała na nim, szczęśliwa i gorąca, i choć go bardzo pragnęła, wiedziała ,że teraz będzie musiała poczekać na swoją kolej. Przytulił ją do siebie mocno, bawił się jej włosami.
-To jest chyba sen... ja nie chcę się obudzić...-powiedział cicho, całując delikatnie jej policzek -...chyba się w tobie za..- znów zakryła mu twarz dłonią.
-Nie! -powiedziała teraz stanowczo i bardzo poważnie - Nie mów nic, czego będziesz potem żałował! - wstała i założyła szlafrok. zdziwiony chłopak uniósł się na łokciach."Dlaczego nie chce mnie słuchać?"-pytał sam siebie. Krew mu się zburzyła na dobre, nie wytrzymał więc i zapytał z wyrzutem:
-Dlaczego nie chcesz mnie wysłuchać?
-Domyślam się, co chcesz mi powiedzieć, ale uwierz mi, ty tego nie czujesz naprawdę, to jest magia chwili, pożądanie... - mówiąc to przysiadła na krawędzi kanapy.
-Skąd wiesz !- wykrzyknął chłopak - Nie możesz wiedzieć co ja czuję !
-Mogę... i wiem...- wstała i nalała sobie szampana. Była teraz bardzo pewna siebie i to go irytowało. Patrzył na nią z wściekłością "A może ona ma rację...?"- pomyślał -" Przecież to nie możliwe, żebym się zakochał...". Zarzucił na siebie granatowy szlafrok i wypił jednym łykiem zawartość kieliszka, której nie zdążył wcześniej opróżnić. Znów sobie nalał i znów wypił, i tak cztery razy pod rząd. Patrzyła na niego bez słowa, z resztą obydwoje milczeli. Tylko w tle grała cicho muzyka, tylko muzyka była świadkiem tego, co właśnie się tu zrodziło.
"Julia ostrzegała mnie... nie słuchałam, liczyła się tylko moja rządza..." - zastanawiała się Babette -"...co zrobię, jeśli on się zaangażuje... a jeśli ja się zaangażuję.. przecież taki związek nie ma przyszłości?" - sama przestraszyła się tego o czym pomyślała...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
~ddm
:(
:(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 314 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Wto 21:17, 11 Lip 2006 Powrót do góry

1?

EDIT

Hm...
No to tradycyjnie dziekuje za dedykacje, kochana jestes Całus.

A co do tekstu...
Hm...
Znow bylo cieplutko Laughing Ale ja lubie, jak tak jest.
Troszke mnie irytuje to, ze Bill nie moze jej powiedziec, ze sie zakochal.
Bo przeciez sie zakochal i niech sobie nie wmiawia, ze nie.
ach.... za abrdzo przezywam.
Bardzo mi sie podobalo. Part bez zarzutow. Bez bledow.
Slicznie opisalas "niektore" sceny Wink
I jest cudnie. O.
Pozdrawiam, Twoja:
~ddm


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:29, 11 Lip 2006 Powrót do góry

Zacznę od tego, że nie wiem co powiedzieć i bedziesz mi musiała wybaczyć ewentualne bzdury, ktore sie tu pojawią...
A kolejną rzeczą którą napiszę, całkowicie świadoma swoich niegodnych słów, to to, że to opowiadanie jest cudowne! Chciałabym, żeby ktoś nakrecił na jego podstawie film...i musze Ci kochana powiedzieć, że takiego opowiadania nikt nigdy nie stworzył i nie stworzy...to jest niepodrabialne, jedyne i wyjątkowe...głeboko do mnie przemawia, zachwyca, zadziwia i wypelnia mnie całą masą emocji...ba, wszystkimi emocjami, jakie można odczuwać podczas czytania opowiadania...od smutku aż po podniecenie ;)
Cudownie piszesz...potencjał na genialna pisarkę...a może nią jesteś?! Jeśli nie, będę czekać ze zniecierpliwieniem na jakąkolwiek Twoją książkę i już ustawiam się po nią w kolejce, a jak coś to mogę liczyć na podpis na pierwszej stronie? Nie...nie sciemniam, ja mówie całkowicie serio...bardzo chciałabym, żebyś napisała coś jeszcze...
Naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem i to sie chwali ;)
Pozdrawiam :* i czekam :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
cookierek
:)
:)



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 651 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Wto 22:48, 11 Lip 2006 Powrót do góry

Ojej... ale sie rozkrecilo....
Jaki ogier z tego Billa... heh xD
A ta Bebette nie da mu sie wypowiedziec noo... i wlasnie to jest w tym opowiadniu cudne... to daje te magie xD... ze nigdy nie wiadomo do konca CO i JAK...
Dziekuje Ci Beatko:*
Pieknie piszesz... i czekam z niecierpliwoscia na ciag dalszy...Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aeterno
:-(
:-(



Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 133 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wiecznosci...

PostWysłany: Śro 10:46, 12 Lip 2006 Powrót do góry

Sad Sad Sad

Nie mogłam dwóch odcinków na czas przeczytać Sad Taka zabiegana jestem że nie wiem już jak mam na imie... A co do opa:
Te dwa odcinki były cudowne... Potrafisz genialnie to wszystko opisywać... Nareszcie zaczeło się coś dziać poważnego pomiędzy nimi... Mam nadzieje że tak zostanie a Babette nie żuci go jak zabawka... Ale popieram jej myśli... Ten związek nie ma przyszłości... Mam nadzieje że rozwiązałaś ten problem Beato Wink... Pozdro i czekam na dalsze części Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Agata_Boss
:]
:]



Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 589 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd:)

PostWysłany: Śro 11:30, 12 Lip 2006 Powrót do góry

Beato...Wczoraj przeczytalam cale opowiadanie prawie jednym tchem, tak samo zreszta, jak dzisiaj najnowsza czesc. I zadaje sobie pytanie: dlaczego wczesniej tu nie zagladalam? Nie to, ze nie widzialam, tylko jakos nie moglam sie zebrac, zeby to przeczytac. A jednak warto bylo, bo ono jest swietne. Swietnie potrafisz opisywac emocje i hmm, czynnosci:) I dobrze, ze sa takie a nie inne sceny milosci Babette i Billa, bo nie wiem, czy gdyby byly inaczej opisane, to bylyby tak...cudowne:) Bardzo lubie czytac opowiadania, gdzie szczegolowo ukazywane sa uczucia ludzi. Tutaj pieknie przedstawiasz, co Bill czuje do starszej od siebie kobiety i jej zachowanie. Najbardziej podobal mi sie fragment przed ta wielka gala, kiedy Babette bala sie wystapic. Wydawala sie taka bezradna, jak mala dziewczynka;] Czekam na kolejny part.
Zyskalas kolejna czytelniczke:)

PS. Rzeczywiscie, kto by pomyslal, ze Bill taki...hmm;D
PS2. Sie rozpisalam i to jak na moje oko, calkiem sensownie:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vampirek
:-(
:-(



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z popiołów, jak feniks;)

PostWysłany: Śro 12:31, 12 Lip 2006 Powrót do góry

Dziekuję za dedykację Smile Bardzo, bardzo dziękuję Smile
Znowu wpadłam w ten odcinek. Od razu, po pierwszym zdaniu przenosząc się w głąb historii. Było wspaniale. Perfekcyjnie. Jak zawsze. Ten odcinek miał w sobie jakieś ciepło. Delikatność. Miękkość. Słodycz. Po prostu cudeńko.
Jest coś w Twoim stylu pisania takiego dojrzałego. Nie do podrobienia. Bardzo mi się to podoba Smile
Czekam na następny odcinek,
Vampirek:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joq
Gość





PostWysłany: Śro 15:25, 12 Lip 2006 Powrót do góry

Wiesz Beatko... każdy odcinek potrafi mnie bardzo wciągnąć... od samego początku...
Jeżeli ktoś by się mnie zapytał, który odcinek najbardziej mi się podobał to nie potrafiłabym odpowiedzieć... poprostu wszystkie są super...
Pozdrawiam
Veren
:)
:)



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior

PostWysłany: Śro 19:18, 12 Lip 2006 Powrót do góry

po kazdym odcinku musze sie uspokajac. Niedlugo zawioza mnie karetka do szpitala xD
Odcinek boski, bo jakzeby inaczej. Powiem tylko, ze umiesz wszystko genialnie opisac. Tak, ze wyobraznia zaczyna pracowac Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KIKA
:(
:(



Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 334 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:34, 12 Lip 2006 Powrót do góry

jeny, z odcinka na odcinek jest lepiej boje się co bedzie w następnym bo już chyba lepiej pisać sie nie da Wink świetnie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mia
:(
:(



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 357 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem

PostWysłany: Pią 11:03, 14 Lip 2006 Powrót do góry

ŁAAAAAAAAAAAA!!!
Doprowadziłaś mnie do płaaaaaaczu!! Popadłam w kompleksy!!!
Żyły sobie podetne, i tak jestem na skraju życia z gorąca...
Ja chcę daaaalej!! Bo wypiję denaturat i skonam na twojej wycieraczce, gdziekolwiek ona jest...

PS: wybaczcie, bo tym obozie mam zlansowany mózg... I jeszcze odwołali moj wyjazd do doiczlanda, to juz całkowity dół...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beata
:-(
:-(



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:43, 15 Lip 2006 Powrót do góry

~ddm - on chce jej powiedzieć, ale ona mu nie pozwala, po prostu boi sie zobowiązań. Wielkie buziaczki, za to że mnie tak chwalisz:*

shira - film mówisz?...no, niezły byłby z niego p....s Laughing
I jakby to powiedział ktoś wielki "serce roście" od takich komentarzy. Wielkie dzięki!

cookierek - no tak, masz rację, to daje nutkę niepewności... Dziękuję!

Asiorek91 - sama zobaczysz, jak to sie potoczy, pozdrawiam i dziękuję!

Agata_Boss - witam nową czytelniczkę i jest mi miło, że Ci sie spodobało.Dziękuję!

Vampirek - Twój komentarz jak zwykle mnie podbudował. Dziękuję!

Joq - jest mi miło, że tak uważasz, aż chce sie pisać dla takich czytelniczek!

Veren - ojej, nie chcę Cię mieć na sumieniu... To Ty może więcej nie czytaj...

KIKA - oczywiście, że da sie piękniej pisać, ale to nie ja... Dziękuję.

Mia - fajnie, że wróciłaś. Jak zawsze w świetnym humorze Laughing
Dziekuję!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beata
:-(
:-(



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 217 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:06, 15 Lip 2006 Powrót do góry

Dla ~ddm i wszystkich czytelniczek.

Część 11

Bill stał teraz na tarasie, w głowie szumiał mu wypity szybko szampan. Słońce po woli zabierało swój blask za krąg zachodu. Spędził tu prawie cały dzień z kobietą, której pragnął od tylu tygodni, ale czy tylko jej pragnął ? Zadawał sobie teraz to pytanie, bo sam już nie był pewien tego co czuje. Już nawet chciał jej wyznać miłość, ale czy naprawdę się zakochał...? Może ona miała rację, była przecież starsza i bardziej doświadczona od niego ...? A on pierwszej kobiecie, z którą uprawiał prawdziwy, gorący seks, chciał od razu wyznać miłość ... " To głupie..."- pomyślał i wrócił do salonu, jednak jej już tu nie było. Zastał ją w kuchni, siedziała przy stole i kroiła jakieś warzywa.
-Co to będzie ? - zapytał ciekawy.
-Sałatka grecka!-odpowiedziała ochoczo, już zupełnie innym tonem niż przed kilkunastoma minutami -Nie możemy żyć samym seksem!
-Mogę ci pomóc ...?-zapytał nieśmiało.
-Pewnie, jeśli tylko potrafisz... - uśmiechnęła się zawadiacko.
-Ja? Nie potrafię? - oburzył się chłopak - Zaraz zobaczysz !
Znowu śmiali się, rozmawiali wesoło, a po chwili sałatka już była gotowa. Konsumując ich wspólne dzieło, Bill zapytał:
-Babette, czy ty jesteś francuską? Masz takie francuskie imię i nazwisko ?
-W połowie jestem ...- uśmiechnęła się - ...mój ojciec jest francuzem , mama niemką, ale urodziłam się tutaj, a do Francji jeżdżę tylko na wakacje! A co...?
-Nie, nic tak tylko pytałem, z ciekawości... Piękna z ciebie półfrancuzka... - przymrużył oczy.
-A z ciebie piękny niemiec...- odpowiedziała przeciągle, uśmiechając się uwodzicielsko. Popatrzył na nią . Znów zapragnął ją mieć na własność, chociaż przez chwilę, chociaż tu i teraz, tak bardzo jakby to miałby być ich ostatni raz, bo już nie wierzył, że kiedykolwiek to jeszcze powtórzą. Wstał, podszedł do niej i uklęknął obok jej krzesła:
-Pamiętasz jak przyszedłem do ciebie poprawić pytania...- szepnął cicho.
-No pewnie...-uśmiechnęła się.
-Kiedy zostałem sam w pokoju...-urwał nagle w połowie zdania.
-To co...? -probowała go ośmielić, zaglądając mu w oczy.
-Marzyłem, że się kochamy... no wiesz... na tej skórze pod kominkiem - powiedział końcówkę bardzo szybko, jakby się obawiał, że zabraknie mu odwagi, ale chciał żeby wiedziała.
W tej chwili był całym jej światem, patrzyła na niego swoimi brązowymi oczami tak, jakby obdarował ją ogromnym skarbem, bo z pewnością był to skarb, na który składały się wszystkie jego uczucia i marzenie, które się spełniło. Pogłaskała go z czułością po policzku, szepcząc:
-Jesteś moim skarbem, wiesz...?
Uśmiechnął się lekko, objął ją w pasie i wtulił się w nią jak dziecko:
-Nie chcę, żeby ten dzień się skończył...
-Mamy jeszcze noc...- gładziła go delikatnie po włosach -...jeśli oczywiście możesz zostać...
Nie odpowiedział nic, tylko skinął głową. Za oknem powoli zaczynało szarzeć. Do szczęśliwej dziewczyny, dopiero teraz zaczęło docierać to co się stało. Wspomnienia tej nocy i dnia, który po niej nastąpił, zagłuszały dotąd zdrowy rozsądek, ale teraz zaczynała się trochę bać swoich własnych myśli. Czuła do tego chłopca jakiś dziwny rodzaj sympatii, który napawał ją strachem.
Lubiła go? Nie, tego rodzaju uczucia raczej nie można tak określić, chociaż na pewno też, ale teraz to już było coś więcej. Spędzili ze sobą pół nocy i cały dzień, nawet z Martinem nigdy nie było jej tak upojnie. Fascynowała ją jego spontaniczność i młodzieńcza świeżość, a pomyśleć, że jeszcze tak niedawno śmiała się z Julii, kiedy ona mówiła o młodszych. Z zadumy wyrwał ją jego głos:
-Mogę cię o coś prosić?
-Pewnie...-uśmiechnęła się.
-Chodźmy pod prysznic...- siedział koło jej krzesła na podłodze, a głowę trzymał na jej kolanach. Teraz patrzył na nią z błyskiem pożądania w oczach. Przez jej ciało przeszła fala drobnych dreszczy, maleńkich igiełek podniecenia. "Jest niesamowity..." -pomyślala czule. Po chwili żadne z nich nie pamiętało, jak znaleźli się w ciasnej kabinie, a po ich ciałach spływała letnia, orzeźwiająca woda. Bill przywarł swoimi ustami do jej mokrego ciała, pieścił jej szyję. Jego delikatne muśnięcia w połączeniu ze spływającą wodą, napawały ją słodką przyjemnością. Oparła się plecami o zimną kabinę prysznica, poddając się jego cudownym pieszczotom, podczas gdy on schodził swoim językiem coraz niżej i niżej. Rozchyliła nogi, by dać mu dostęp do najwrażliwszej części swojego ciała. Dwa jego palce natychmiast wsunęły się w nią najgłębiej jak tylko się dało, a usta i język drażniły ją z pasją. Przymknęła oczy, oddychając głośno z rozchylonymi ustami. Letnia woda niewielkim strumieniem obmywała ich rozgrzane namiętnością ciała. Jego palce szalały w niej, a jego język na niej, podczas gdy Babette swoimi rękami targała jego mokrą czuprynę. Była już tak podniecona, że ledwie wyszeptała: -... jeszcze... -wtedy z większą pasją masował jej wnetrze, jeszcze mocniej ją ssał, aż wydała z siebie przeciągły krzyk rozkoszy. Jeszcze jej ekstaza trwała, kiedy zdecydowanym ruchem przekręcił ją i wszedł w nią od tyłu. Przylgnęła twarzą do ściany, wydając z siebie przeciągłe westchnienie. Poruszał się w niej powoli, całując jej kark i szyję, pieszcząc dłońmi jej jędrne piersi, z których jedną przeniósł na szczególnie wrażliwe miejsce pomiędzy jej udami i delikatnie zaczął je drażnić swoimi palcami. Jej dłonie oparte o chłodną plastikową powierzchnię, ześlizgiwały się z pod wpływem ociekającej wody, chwyciła więc chłopaka mocno za pośladki i bardziej wypięła się do tyłu poruszając biodrami na boki. To jeszcze bardziej go pobudziło, coraz szybciej poruszał się w niej, coraz głębiej ją penetrował, czuł nadchodzący szczyt zbliżenia, pragnął też zaspokoić ją po raz drugi.
-Przeżyj to... przeżyj to teraz...-wyszeptał jej do ucha resztkami sił. Na te słowa, ścisnęła tak mocno jego pośladki, że niemal wbiła w nie swoje paznokcie. Lubiła jak w trakcie zbliżenia do niej mówił, jeszcze bardziej ją to podniecało i teraz zadziałało na nią tak samo. Odchyliła głowę do tyłu i zatopiła swoje usta w jego gorących wargach, jej język wkradł się do ich wnętrza i zaczął się tam poruszać, wtedy wraz z jego szybkimi ruchami przyszła jej ekstaza. Nie oderwała się od niego jednak, nadal całowała go chciwie, podczas gdy jej ciało drgnęło kilkakrotnie, a ona wydawała z siebie ciche pomruki. Teraz chłopak, który nauczył się na nią czekać, dał upust swojemu uniesieniu, oddychając przy tym ciężko i głęboko. Stali tak dłuższą chwilę, wtopieni w siebie pod strumieniem prysznica, który chłodził ich rozpalone namiętnością ciała. Babette odwróciła się twarzą do niego i powiedziała stanowczo:
-Dzisiaj idziemy do sypialni, bo po tej podłodze bolą mnie wszystkie kości...
-Mnie też...- odpowiedział chłopak i roześmieli się obydwoje.
-No i co ci po twoich marzeniach?
-Za to że się spełniły, chętnie zrobiłbym sobie jeszcze kilka siniaków...- odpowiedział bardzo poważnie.
Tej nocy znów spali bardzo mało i jeszcze niejednokrotnie sycili się swoimi ciałami, dając rozkosz i oddając się sobie. Nawet nie spodziewali się, jak łatwo po tak spędzonych chwilach, może ich przytłoczyć lawina uczucia....

***

Dźwięk budzika usłyszała tak, jakby dochodził gdzieś z podziemia. Wyłączyła go szybko i niepewnie uchyliła powieki. Czy to wszystko było tylko snem? Z pewną obawą przekręciła się na prawy bok i odetchnęła z ulgą. Ten który dał jej tyle rozkoszy, spał teraz obok niej i oddychał miarowo. Uśmiechnęła się z czułością patrząc na niego przez dłuższą chwilę. Czuła, że nie uda im się tego powtórzyć, ale była pewna, że nigdy tego nie zapomni. Czas niestety naglił, a praca czekała, wstała więc ostrożnie, bo nie chciała go zbudzić.
Wzięła szybki prysznic i zaparzyła sobie kawę. Jednak wszystkie poranne czynności wykonywała z małymi przerywnikami, którymi były krótkie zerknięcia na śpiącego Billa. Jeszcze chyba nigdy nie była taka szczęśliwa, w takich chwilach, chciało jej się krzyczeć i śpiewać, jednak nie mogła tego zrobić, bo nie chciała obudzić śpiącego chłopaka. Tylko momentami, robiło jej się przykro... Napisała mu pospiesznie na kartce krótką informację, po czym delikatnie pocałowała go w policzek. Mruknął tylko cicho i przekręcił się na drugi bok. Wyszła z domu. Po schodach zbiegała jak rozradowana mała dziewczynka, której ktoś podarował piękną zabawkę. Na parterze wychodziła właśnie z mieszkania sąsiadka, starsza pani Wucht.
-Dzień dobry! - krzyknęła wesoło Babette, która aż promieniała szczęściem, co zauważyła kobieta.
-Dzień dobry, jaka pani dzisiaj wesoła - uśmiechnęła się staruszka.
-Jestem szczęśliwa pani Wucht, bardzo szczęśliwa ! - krzyknęła dziewczyna i ucałowała sąsiadkę, aż tamta ze zdumieniem pokręciła głową - To miłość! - dodała po chwili i wybiegła z klatki.
Idąc jednak na parking, przeanalizowała szybko swoje słowa: "Jestem głupia, jaka miłość...?"- uśmiechnęła się sama do siebie, jednak rozpierała ją jakaś wewnętrzna energia, której nie umiała bliżej określić, z pewnością było to szczęście, ale jakie ono miało podłoże? Po tych niespełna 28 godzinach i po tym co z nim przeżyła, była nim w jakiś sposób zafascynowana i teraz wiedziała, że już nie jest to tylko pożądanie, że podczas tych fizycznych uniesień zrodziło się cos więcej. Świadczyło o tym przede wszystkim to, że nie potrafiła przestać o nim myśleć. Jednak miała jeszcze ksztę zdrowego rozsądku i była zdecydowana, że na tym koniec. Ta myśl nie burzyła jak na razie jej radości spełnienia.
Wsiadła do swej poczciwej, srebrnej Vectry i ruszyła w stronę miejsca pracy. Podczas jazdy, lubiła słuchać głośnej muzyki, a już w chwilach szczególnego szczęścia - zawsze. Z włączonego odtwarzacza popłynęły znajome dźwięki: "...I'm alive, for the first time in my life, I just know that I'm alive, I wanna dance the night away, I'm alive, I'll always be there by your side, I just know that I'm alive, this is the feeling of my life, I'm alive ..."-jadąc śpiewała głośno. Nie! Darła się na całe gardło, razem z Anniką z Da Buzz, spontaniczność tej piosenki zawsze ją urzekała, a teraz wyjątkowo trafnie odzwierciedlała wszystko to co czuła. Ponieważ miała otwartą szybę, facet na światłach popukał się w czoło. Uśmiechnęła się do niego i puściła mu oczko, co w normalnych okolicznościach nie miałoby prawa bytu. Znając siebie, pewnie pokazałaby mu środkowy palec w górze i dodałaby może jakieś niezbyt cenzurowane słowo, ale nie teraz ! Teraz była zbyt szczęśliwa, tak bardzo, że nic nie mogło zmącić jej szczęścia i dobrego humoru. Nie liczyło się to co będzie, żyła tym co się zdarzyło...
-Cześć Ann! -zwróciła się do sekretarki dędąc już w budynku telewizji- Jest coś dla mnie?
-Jest, jest... - uśmiechnęła się dziewczyna, spoglądając na Babette - Jak pani dziś ślicznie wygląda!
-Bo jestem szczęśliwa! - krzyknęła ta, odchodząc z pocztą w ręku. Wszyscy napotkani w korytarzu znajomi, byli serdecznie przez nią pozdrawiani, do wszystkich się uśmiechała, a niektórzy po raz pierwszy widzieli taką Babette. Zawsze stateczna i dumna pani prezenter, dziś uśmiechnięta i wesoła, w podskokach przemierzała drogę do swojego biura, gdzie z ochotą rzuciła się w wir pracy. Obiecała sobie, że kiedy tylko załatwi najpilniejsze sprawy, popędzi do Julii, aby podzielić się z nią swoim szczęściem. Jednak przeliczyła się, bo przyjaciółka ją ubiegła.
- Cześć ...-uśmiechnęła się zza otwieranych drzwi - A co ty wczoraj wyłączyłaś komórkę, główka bolała co?
Dziewczyna spojrzała na nieświadomą niczego Julię i uśmiechnęła się tajemniczo.
-Nie, główka mnie nie bolała, wyłączyłam, bo już Martin zadzwonił w najmniej odpowiednim momencie...
Przyjaciółka aż usta otworzyła ze zdziwienia, po czym błyskawicznie usiadła w fotelu zwracając się do Babette:
-Jak było i z kim, gadaj szybko!
-Zgadnij... - dziewczyna patrzyła na nią triumfująco.
-Oj, domyślam się z kim, już na gali wiedziałam, że to się tak skończy, ale nie myślałam, że jesteś taka szybka, no, no... - cmoknęła Julia - ... nie doceniałam cię...
-Raczej to on był szybszy, tym razem... - skwitowała Babette. Jej oczy błyszczały, na samo wspomnienie chwili, kiedy ujrzała go w drzwiach swojego mieszkania.
-Jak to on?! Ale kiedy, przecież ty pojechałaś z Martinem?! - nieustannie dziwiła się przyjaciółka.
-On do mnie przyjechał... do domu...- dziewczyna wyciągnęła się w swoim biurowym fotelu i rozmarzonym wzrokiem spojrzała za okno - ...i najprawdopodobniej jeszcze tam jest...
-Co ?! O cholera... - wydusiła z siebie Julia i zamilkła, nie spuszczając wzroku ze szczęśliwej przyjaciółki.
-No co mi się tak przyglądasz ?! - roześmiała się Babette. Julia kręciła z niedowierzaniem głową:
-To wy byliście cały ten czas razem ?!
-Mhmmm...
-O matko ! No to opowiadaj, jak to się stało, ale że on miał odwagę do ciebie przyjechać...?
Babette streściła, pomijając bardzo intymne szczegóły, przebieg wydarzeń ostatnich godzin swojego życia. Oczy Julii robiły sie coraz okrąglejsze i z niedowierzaniem patrzyła na dziewczynę.
Nie poznawała jej, jeszcze nigdy nie mówiła w ten sposób o żadnym mężczyźnie, dawno jej oczy nie miały takiego wyrazu, były pełne namiętności, a ich blask wyrażał głębię jej odczuć. Mówiła tonem pełnym czułości, a jego imię wypowiadała z niezwykłym namaszczeniem. Przyjaciółka patrzyła na nią w milczeniu i z niedowierzaniem, w końcu odezwała się:
-Czarno to widzę...
-Co...? - zdziwiła się Babette, jakby wyrwana z jakiegoś letargu.
-Ten romans...
-Nie będzie żadnego romansu... - skwitowała dziewczyna.
-Aha, już to widzę !- roześmiała się pewnie Julia - Widzę po tobie, że to się tak szybko nie skończy, zaangażowałaś się moja droga, nie wiem jak on, ale ty się zaangażowałaś...
-Przestań, proszę, sama nie wiesz co mówisz...- oburzyła się - Nie mogę tego dalej ciągnąć, chociażby ze względu na Martina...
-Myślałby kto, że masz wyrzuty sumienia, przecież nie raz go zdradziłaś, a raz już byłaś gotowa go rzucić!
-Tak, ale teraz na pewno nie będzie takiej opcji, po pierwsze i najważniejsze, to on jest za młody, a po drugie to nie będzie nawet możliwości żeby się spotykać...- wyrecytowała Babette.
-Ha, ha, ha! Już ja to widzę, możliwość to się zawsze znajdzie, a jak z nim szłaś do łóżka, to ci wiek nie przeszkadzał...- kontynuowała swoje wywody Julia.
-Czemu mnie dobijasz? - spytała w końcu dziewczyna z pretensją w głosie.
-Nie chcę cię dobić, tylko chcę ci uzmysłowić prawdę, wspomnisz moje słowo, że to się na tym nie skończy, w tej chwili nie chodzi mi tylko o ciebie, ale ja widziałam jak on na ciebie patrzy...
Na te słowa Babette spojrzała na przyjaciółkę wzrokiem pełnym radości. Nie umiałaby teraz ukryć tego, że słowa rozmówczyni sprawiły jej ogromną radość i pomimo że wypierała się tego jak mogła, wlały w jej serce nadzieję.
-Myślę, ze w pewnym momencie chciał mi nawet wyznać miłość, ale udaremniłam to...- powiedziała po namyśle.
-A po co? - zdziwiła się Julia.
-Bo jestem pewna, że tego tak naprawdę nie czuje, że to było pod wpływem chwili...
-No, to upojna musiała być ta chwila...
-Bo była... - odpowiedziała prawie szeptem -...ale już się nie powtórzy...- dodała i spuściła głowę. Sama teraz nie wierzyła w to co mówi, nie chciała tego, nie chciała żeby to się tak skończyło. Wstała z fotela i podeszła do okna, celowo stanęła tyłem do przyjaciółki, żeby ukryć napływające do oczu łzy. Na samo wspomnienie tych cudownych godzin, czuła nieopisany żal, że już nigdy nie poczuje jego delikatnych rąk na swoim ciele, ani słodkich warg na swoich ustach, że już nigdy nie obdaruje jej nawet najmniej wyrafinowaną pieszczotą.
-Widzę po Tobie, że było cudownie...-powiedziała cicho przyjaciółka. Babette ukradkiem otarła spływajacą łzę, po czym zwróciła się do Julii:
-Powiem ci jak było... tak, było cudownie! Wspaniale! Tak, jak jeszcze nigdy dotąd...-patrzyła Julii w oczy, a jej wzrok znów wyrażał wszystko, całą zmysłowość spędzonych z kochankiem godzin - ...jeszcze nikt nigdy nie dał mi tyle rozkoszy, był wspaniały, pełen młodzieńczej świeżości, czuły i zaborczy, bezradny i stanowczy, nieśmiały i zdecydowany, przewidujący i nieprzewidywalny, wszystko w jednym, rozumiesz ?!- na koniec prawie krzyknęła i załamał jej się głos, a do oczu znów napłynęły jej łzy. Słuchaczka siedziała jak zahipnotyzowana, teraz już była pewna, że to się tak szybko nie skończy...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)