|
|
Autor |
Wiadomość |
pryczka
:]
Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: LublIN ciTyyyy
|
Wysłany:
Pon 18:19, 22 Maj 2006 |
|
Jedzie, jedzie renifer... What????
Opo niezłe, mam po num świetny humor
A pomyloną numeracją się nie stresuj
Buzieńka
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Ashley
:(
Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: się tu wziełam?
|
Wysłany:
Wto 12:47, 23 Maj 2006 |
|
Fajne to! Zaczyna się rozkręcać! Pozdrawiam Jog i czekam na więcej.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Joq
Gość
|
Wysłany:
Wto 20:16, 23 Maj 2006 |
|
Dedykacje... 4 Cookierek, Mia, Ashley i reszty jak ktoś urażony to niech się upomina
Po chwili znowu zadzwonił telefon.
- Hej. Sorka że przeszkadzam, ale mój brat się nudzi i chciałby się też przejść… Czy mogę… - powiedział Kaulitz.
- No jasne… Nawet nie pytaj.
- Oki dzięki Słodka. Pa
- Papa
Po tej „wyczerpującej” rozmowie ubrałam się w czarne biodrówki z kieszeniami na bokach , do tego szarą bluzkę na szerokich ramiączkach, na którą ubrałam czarną na cienkich. Mój make-up wyglądał jakbym z grobu wyszła. Oczy pomalowałam czarną kredką, rzęsy czarnym tuszem i do tego błyszczyk na usta. W prawym uchu miałam cztery kolczyki, a w lewym dwa. Poprawiłam, żeby nie były krzywo i zeszłam na dół, gdzie zobaczyłam Justę.
- Heyo! Nawet nie wiedziałam, kiedy weszłaś – powiedziałam.
- No weszłam, a ty akurat krzyknęłaś NIE - zaczęła się śmiać.
- No… - brechtałyśmy się na całego.
- Zjesz coś? –zapytała po chwili qzyneczka.
- No jakąś malutką kromkę zjem – powiedziałam i poszłam usiąść.
- Masz – podała mi mini-kanapkę z żółtym serem.
- Dzięki.
Jak tylko dostałam kanapkę, zadzwonił dzwonek u drzwi.
- Ja otworzę!! – krzyknęłam wyprzedzając Justynę.
- No okey – powiedziała zmieszana.
Otworzyłam, a w drzwiach stał Tom z bananem na gębie.
- Cześć Słodka – i dał mi buziaka w policzek.
- Cze. Gdzie twój braciszek? – zapytałam, ponieważ za plecami Toma nikogo nie zauważyłam.
- No już się rozgościł i jednocześnie wybrał nam miejsce do siedzenia - wskazał na kanapo-huśtawkę na werandzie. Wyszłam.
- Cześć Bill – przywitałam się. No był trochę inny niż go widziałam w TV. Był na pewno wyższy, niż sobie go wyobrażałam (spokojnie jakieś metr i 80 cm), jego kruczoczarne włosy lśniły, a piórka, w jakie były wystylizowane latały pod wpływem ciepłego wiatru. Oczy miał takie jak Tom, tylko że Toma oczy zdradzały w nim pośpiech i pewność siebie. A u Billa było inaczej, wręcz odwrotnie. Oczy przepełnione były radością i uczuciem.
- Cz cz cze cześć… - wyjąkał. Podszedł i pocałował mnie lekko w policzek, który od razy zabarwił się na czerwono.
- Zjecie coś? Akurat moja kuzynka robi śniadanie. Co wy na to?
- A ja na to, jak na lato – powiedział radośnie Tom, rozsiadając się na fotelu. Dosłownie jakby był u siebie…
- A ty Bill? Czemu nic nie mówisz? – taka była prawda. Bill zaniemówił od czasu przywitania. Cały czas albo gapił się ślepo w przestrzeń, albo w płot albo we mnie. Ta ostatnia opcja zdarzała się baaardzo często.
- Yyy… Przepraszam. Chętnie. – wreszcie ucieszona, że uzyskałam odpowiedź poszłam do kuchni. Justy nie było.
„Pewnie poszła na górę” - pomyślałam. Poszłam do niej i powiedziałam że mam gości. Ona była bardzo ciekawska i chciała wyciągnąć, kim oni są, ale ja nic nie powiedziałam, tylko poprosiłam o pomoc w robieniu jedzenia.
Zeszłyśmy na dół i zaczęłyśmy przygotowywać jedzenie. Po jakichś 10 minutach poszłam z powrotem na taras. Chłopcy nieźle z czegoś się napieprzali więc zagadałam…
- Z czego lejecie ?
- A z niczego – i patrząc na talerz dodał - Mhmm Słodka, postarałaś się ! Te kanapki wyglądają świetnie – powiedział Tom wpatrując się w kanapki, po czym zabrał się do pałaszowania.
Gdy zjedliśmy, odniosłam talerz i usłyszawszy propozycję wyjścia nad morze, skoczyłam do swojego pokoju po komórkę, a później do Justy powiedzieć że wychodzę.
Nad morzem było dość chłodno, więc założyłam ręce na znak, że jest mi zimno. Zapomniałam wziąć ze sobą bluzy... Po chwili poczułam jak na moje ramiona opada jakaś skórzana kurtka – czarno-biała, pachnąca męskimi perfumami (AXE). Odwróciłam się i spojrzałam na Billa. Szedł w samej bluzie z długim rękawem, a mi oddał swoją kurtkę!!
- Dziękuję – powiedziałam i zwolniłam tempo, żeby on się nie wlókł za nami. Tom chciał mnie chwycić za rękę, ale natychmiast sięgłam do kieszeni po komórkę. Z zawiedzioną miną on także włożył swoją rękę do kieszeni swoich bardzo luźnych spodni. Czułam się dziwnie. Po pewnym czasie pomyślałam… „Ty idiotko.. nie możesz tego zrobić!! To nie jest fair wobec Toma!! To nie możliwe!! Nie możesz !!”. Kurde, jakby jakieś rozdwojenie jaźni czy coś. Jednak obu „dziewczynom” szło o to samo – o Billa.
Popatrzałam na zegarek – dochodziła 20.
- Yyy słuchajcie. Robi się już późno. Musze już iść. Pewnie mama już wróciła, a nie chcę żeby się martwiła.
- Jasne… odprowadzimy cię, prawda Billuś? – powiedział Tom, zwracając się do brata bliźniaka.
- No pewnie – powiedział Bill i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Pod domem …
- Zdradź mi jedną tajemnicę Bill. – widząc minę Toma dodałam. – Nie obrażaj się, to pytanie dotyczy was obojga, a chcę po prostu żeby Bill się odezwał. Więc – zwróciłam się do czarnowłosego – gdzie mieszkacie?
- Yyy… No na polu naprzeciwko twojego housa – powiedział wskazując na pole z domkami letniskowymi.
- Cool… Zdradź mi jeszcze numer, a jutro będziecie mieć niespodziankę...
- Siódemka. A co to za niespodzianka? – zapytał niespokojnie Bill.
- Jakbym powiedziała, to już by to nie była niespodzianka, kochany. Powiem tylko, że szykujcie się na oglądanie widoków sąsiedniego domu o 5 rano – wypięłam język, pocałowałam go w policzek, później Toma i poszłam do domu.
Tam już czekała na mnie mama. Powiedziałam, że chciałabym domek z numerem sześć i, że już jutro chciałabym się z Justą tam wynieść. Oczywiście zgodziła się, pod warunkiem, że tata się zgodzi. Na myśl o rozmowie z tatą, trwającą dłużej niż jedno pytanie z odpowiedzią „tak” albo „nie”, aż mnie mdliło… No, ale co zrobić.
Poszłam do ojca, przedstawiłam jak sprawa stoi i poszłam do mamy z pozytywną odpowiedzią taty.
Później uradowana pobiegłam przekazać Justynie wiadomość i poszłam się pakować. Nagle sms. Patrzę a na wyświetlaczu pisze: Nowa wiadomość od Tom:) .
No fajnie... Czytam, a tam pisze:
Cześć Słodka. Jak tam twoje przygotowania do niespodzianki? Ciekawi mnie, co to będzie i akurat, dlaczego powiedziałaś to Billowi…Tajemnicza jesteś Takie lubię! na dobranoc! Kuss
PS: Bill chciał twój numer… Nie wiedziałem czy mogę mu dać. Mogę? odpisz Słońce:)
Odpisałam, że co do numeru może mu podać, a co do niespodzianki to niech się szykują na poranną pobudkę z domku obok.
Tom już nie odpisał, tylko puścił strzałkę. W między czasie przyszedł esek od Billa. Pożyczył dobrej nocy i żebym spała spokojnie. Odpisałam i poszłam się pakować.
- No to jeszcze tylko mi kosmetyków brakuje… - powiedziałam do siebie i wyszłam do łazienki.
Komórka była ustawiona tylko na wibracje i leżała na łóżku. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam napis Nieodebrane połączenia: 3. Weszłam do opcji i zobaczyłam, kto dzwonił… Wszystkie trzy połączenia od BILLA!!!! Napisałam mu eska, że nie mogłam odebrać i położyłam komórkę na stoliku nocnym. Poszłam się przebrać. Po chwili od otrzymania raportu ponownie zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawił się napis Dzwoni Bill:* … Odebrałam…
- Słucham – powitałam go.
- Cześć – odezwał się uradowanym głosem.
- Coś się stało, że dzwonisz o tej porze?
- Nie… nic się nie stało… no prawie nic – zdołał wyjąkać młody Kaulitz.
- Mów, o co chodzi…. – ponaglałam go. Nie lubię, jak ludzie mówią okrężnymi drogami.
- Chciałem po prostu… eee… powiedzieć dobranoc i życzyć dobrej nocy… - wydukał do słuchawki jednym tchem.
Zapadło milczenie…
- Ale już mi pisałeś eska… Po co dzwonisz? – zdziwiłam się.
- Yyy… Chciałem po prostu jeszcze raz usłyszeć twój głos Słodka. Dobranoc… Kuss!! – pożegnał się.
- Dobrej nocy. Śpij dobrze… Buźka. – odparłam.
Rozłączyłam się. To był dość dziwny telefon... Mimo tego ucieszona położyłam się na swojej poduszce i zasnęłam. Jutro rano, a mianowicie o 5 rano czeka mnie „przeprowadzka”… Ale będę miała ubaw!!
Pobudka o 4:30, śniadanie i w drogę… Droga była naprawdę długa... Trzeba było przejść, aż przez ulicę i przez bramkę prowadzącą do mojego „domku”… Całe pole z domkami było bardzo ładnie wystylizowane: trawa równo przycięta i w ogóle… „to pewnie ze względu na de’Billa i Toma.” – pomyślałam. Poszłam do kasy z ojcem, on zapłacił, a za chwilę już stałam z kluczami w ręku w moim NEUE domu. Oczywiście, nim się rozpakowałam musiałam spełnić swą obietnicę...
Podeszłam do okna, otworzyłam go na oścież, na moje szczęście oni tysh mieli otwarte, i zaczęłam się drzeć: Tom, ty mendo wstawaj szybko!! Dzień się marnuje!! Bill, ty ciemnowłosy szatanie ruszaj cztery litery z wyrka!!!! Szybko!!!!!!! Ruchy!!
Jak tylko zobaczyłam ich głowy podnoszące się do okien w pokojach, znikłam. Justa miała niezły ubaw. Za chwile słyszę w odpowiedzi:
- Kto się tak wcześnie rano wydziera na nas??!! My chcemy spać!! Zamknąć się!!
Słysząc to miłe powitanie pojawiłam się w oknie
Tom zaniemówił, a Bill miał polewe nie z tej ziemi…
- Mówiłam o pobudce z sąsiedniego domu wczoraj Tomuś... No, ale jak mam się zamknąć to narazie.
- Ejjjj no… nie spodziewałem się tego po tobie Słodka – oznajmił z uśmiechem, ale także z lekkim zakłopotaniem. – Jesteś naprawdę świrnięta – wypiął mi język.
- Mogę uznać to za komplement? – zapytałam.
- Jak ci to pasuje to jasne – zaczęliśmy rozmawiać między dwoma domami o 5 rano.
- Eee… Słodka… Daj nam chwilę. Ubierzemy się i wyjdziemy do was, oks ?
- Niop. Czekamy.
Po chwili doszli do naszych okien chłopcy. Przez cały czas jak ich nie było, miałyśmy nieziemski ubaw i polew z nich. No cóż… Tylko spełniłam obietnicę.
- No to muszę ci podziękować za pobudkę. Cześć… - na powitanie standardowy gest.
- No mi to nie przeszkadza, bo mi to obojętne, kiedy wstanę, ale on to śpioch – powiedział Bill i zaczęli się przepychać.
- Hehehe chłopcy, a wy wolicie się bić czy może przejdziemy się popatrzeć na słońce rankiem? – zaproponowałam.
- Sior… - odpowiedzieli chórkiem.
Poszliśmy…
Na moje zdziwienie przez całą drogę, a w sumie to można uznać, że od samej przeprowadzki, Justa siedziała jak mysz pod miotłą. Zdziwiło mnie to i to okropnie, bo wiecznie była z niej gaduła i papla. Teraz dziwnie milczała i co chwilę spoglądała „spode łba” na Toma. Tylko, że nie było to prawdziwe spojrzenie takie, na jakie nazwa wskazuje, ale raczej wzrok zainteresowania i zamyślenia. Co chwila, gdy zauważyłam że odpływa szturchałam ją łokciem. Najwidoczniej zauważył to Bill, bo się zaczął odwracać i śmiać. Tom szedł jak dumny paw na przedzie. Później jak doszliśmy na nasze ulubione miejsce, rozłożyłam się na piasku i marzyłam… A o kim to nie powiem, chociaż to chyba wiadome, że o Billu. W jego towarzystwie czułam się lepiej, niż w towarzystwie Toma i w ogóle przy nim odpływałam... „Nie możesz! To nie fair wobec Toma! Widać, że on na coś liczy, więc nie możesz!!!!” – tak, co chwilę upominało mnie sumienie. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje…
Gdy uświadamiałam sobie, na jakiej ja żyję planecie spoglądałam na wesoło bawiących się bliźniaków. Szturchali się, popychali, wpychali do wody. W końcu do zabawy wciągnęli mnie i Justę. Bawiliśmy się świetnie. Po chwili zadzwoniła mi komórka. Dzwonił mój dobry qmpel z klasy – Patryk. Odebrałam… Rozmawiałam z nim jakieś pół godziny (a to, że była 6:30 rano to szczegół), a chłopcy pilnie przysłuchiwali się naszej rozmowie. Gdy skończyłam zaczął się wywiad:
- Kto to był? – zaczął Tom.
- Po co dzwonił? – zapytał Bill ledwo dając bratu dokończyć.
- Kolega czy coś więcej? – to pytanie mnie rozwaliło, ale milczałam dalej.
- Gdzie on mieszka? – zapytał, a ja tylko się uśmiechałam.
- Skąd go znasz? – zapytał starszy z bliźniaków i nagle obaj zamilkli.
Ja tylko się śmiałam i nie odpowiadałam… Widziałam zniecierpliwienie na twarzy chłopaków. „W końcu zamilkli.” – pomyślałam sobie. Ja się tylko uśmiechnęłam i powiedziałam…
- A co was to interere?
- Yyy… - zaczęli się jąkać.
- No, bo … yyy – zaczął Tom.
- Eee… no chodzi o to, że… yyy…. ja… to znaczy my… to znaczy, bo nie wiem czy Tom też, bo ja na pewno… ale… yyy… my… chcieliśmy się dowiedzieć kto dzwonił o takiej porze i … yyy… - wydukał z siebie Bill.
Po chwili Tom się zorientował, że Bill wygłosił kwestię „bo nie wiem czy Tom też, bo ja na pewno” i zbulwersowany dodał…
- Ejejej… braciszku. Chyba się pomyliłeś, albo mi się zdaje... Czemu się interesujesz Natą ?
- A co ? Nie mogę ? Zabronisz mi? Chyba ona nie ma nic przeciw moim pytaniom, prawda Sło… Nata - rozpędził się w zwrocie do mnie.
- CO??!!??!! – rozdarł się Tom. – Jak ją chciałeś nazwać? – zapytał oburzony i popchnął go do tyłu, a że Bill to „chuchro” poleciał na piasek. Zaczęli się szamotać. Po kilku sekundach nie wyglądało to ciekawie...
- Dosyć!! Dość!! – krzyknęłam. – Jak macie się kłócić z mojego powodu to nie będę wam dawała satysfakcji!! – krzyknęłam ze łzami w oczach i pobiegłam do domku, gdzie mocno wtuliłam się w moją szarą poduszkę i zaczęłam płakać. Po paru chwilach do domku weszła Justa – z całego zamieszania nie zaryglowałam drzwi. Zastała mnie płaczącą i rozmazaną.
- Heej… Mała, co się stało ? – zwróciła się do mnie.
- Bo… bo … ja nie wiem co myśleć… - powiedziałam i wtuliłam się w jej ramiona. – Na początku było jak z bajki: poznałam Toma, a właściwie wpadliśmy na siebie. Było super! Wtedy myślałam, że znalazłam prawdziwego faceta. Ale jak tylko Tom poznał mnie z… - urwałam i zalałam się nową falą łez. Gdy się mi odniechciało kontynuowałam nadal wtulona w Justę – poznał mnie z Billem to już się kompletnie zamieszałam! Nie wiem co czuję! Jak jestem z Tomem to jestem happy i w ogóle, ale jak siedzimy razem z Billem to ciągnie mnie do niego, to znaczy do Billa. Wogóle, śni mi się po nocach, a jak rano wstanę to od razu mam ochotę do niego napisać i się spotkać na plaży – zamyśliłam się. Nagle do drzwi ktoś zapukał.
- Sprawdź, kto to, a jak to oni to powiedz, że nie mam się ochoty dzisiaj z nimi widzieć! Muszę sobie parę spraw przemyśleć w spokoju… - powiedziałam szeptem do Justy i poszłam do łazienki. Ona otworzyła drzwi. Tak jak myślałam, byli to Kaulitzowie.
- Co się stało Nacie? – zapytał Tom chcąc wejść do domku. Bill posłusznie stał na polu oparty o pień drzewa, rosnącego na skraju.
- Y.. Tom nie uraź się, ale ona nie ma ochoty się dzisiaj z nikim widzieć… - powiedziała Justa, a ja wybuchłam płaczem siedząc w kabinie prysznica.
- Ale… - powiedział smutny. – No dobra… Masz komórkę? Odezwałbym się jeszcze… - powiedział. Dała mu numer, pożegnali się i każdy poszedł do siebie.
- Nata!!!! Gdzie jesteś? – zawołała.
- Tu – wyszłam z łazienki na nowo zalewając się łzami. – Jak oni mogli? – zapytałam.
- Nie wiem Słońce… Nie wiem – zwróciła się do mnie Justa i przytuliła mnie na nowo.
Usnęłam… Nawet nie wiem, kiedy i gdzie się mi film urwał. Gdy się obudziłam usłyszałam z naszej „kuchni” rozmowę. Weszłam do niej ukradkiem i zobaczyłam jak Justa rozmawia z Billem. Stał w oknie, które było otwarte na oścież. Po chwili Bill zorientował się, że weszłam.
- Yyy… Cześć – przywitał się.
W odpowiedzi tylko westchnęłam… Łza popłynęła mi po policzku i wyszłam do swojego pokoju. Trzasnęłam mocno drzwiami i puściłam sobie discmana. Muza szła na fulla, a ja zamknęłam oczy i drzemałam. Po chwili poczułam, jak ktoś siadł mi na łóżku. Otworzyłam jedno oko, potem drugie i zobaczyłam Justę z kubkiem gorącej czekolady dla mnie. Swój miała na stoliku.
- Po co on tu przyszedł? – zapytałam podnosząc się i wyłączając muzykę. Wzięłam do rąk kubek i zaczęłam powoli sączyć nasz eliksir na zły humor.
- Przyszedł, żeby dowiedzieć się jak się czujesz… - wydukała po chwili milczenia moja kuzynka.
- Po co mu to wiedzieć ? – zapytałam ironicznie
- Chciał się dowiedzieć, co ci się stało. Chciał porozmawiać – powiedziała. Dla mnie totalny szok. „Facet ma u mnie na pieńku i jeszcze chce rozmawiać!” – pomyślałam.
- No, ale w końcu to jego wina, że…
- Ale on o tym nie wie, że to jego wina!! On myśli, że to wina Toma… Podobno nieźle się pożarli. Jeden obwiniał drugiego i się pokłócili - powiedziała mi Justa. Nagle mną zerwało.
- Muszę się zdecydować i wszystko sobie ułożyć. Możesz? – kiwnęłam głową na drzwi.
- Jasne. – wyszła cmokając mnie w policzek. – Wszystko będzie dobrze! Pamiętaj tylko o tym, że jak coś to puść mi strzałkę i przybiegnę. Będę w kuchni, ale nie potrzeba żebyś się darła.
- Dzięki!
Zostałam sama. Myślałam z kubkiem gorącej czekolady w ręce, a i tak nic!! Nagle… Komórka zaczęła „chodzić” po szafeczce. Popatrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam sms od Toma.
Cześć Słodka! Przepraszam cię za ten incydent na plaży, ale już się nie mogłem powstrzymać. Chyba czas, żebym ci się do czegoś przyznał…ale to w następnym esku… Muszę pogadać z Billem. 3maj się Słodka! Kuss
Przeczytałam eska i się rozryczałam. Czekałam na następnego. Po jakichś 5 minutach posłałam strzałę do Justy. Momentalnie zjawiła się w pokoju.
- Co jest? – zaczęła, ledwo przechodząc przez próg.
- Tom napisał… - powiedziałam, a łza spłynęła mi po policzku, czerwonym już od płaczu i poduszki. Dałam jej komę i czytała eska.
- No to teraz nie pozostało ci nic, tylko czekać. Mam zostać czy wyjść? – zapytała.
- Zostań. Pierwsza przeczytasz smsa, a później ja…
Gdy to wypowiedziałam komórka zadźwięczała kolejny raz.
- Czytaj… - powiedziałam.
- Ehh… No dobra. – powiedziała Justyna i czytała.
Gdy skończyła usłyszałam tylko głośne westchnięcie i „ohoho”… Wstała. W progu odwróciła się i powiedziała:
- Trzymaj się! – pocieszyła mnie i wyszła.
Trzymałam niepewnie komórkę w ręku i czytałam…
Słodka… Rozmawiałem z bratem. Doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie jak się o tym dowiesz. Wczoraj rozmawialiśmy o tobie i po przemyśleniu paru spraw, wiem już na pewno, że cie… „coś więcej niż lubię”… Chciałbym z tobą porozmawiać, Bill też, na temat tego co zaszło na plaży dziś. Jak się zgadzasz puść strzałkę. Kuss!
Przeczytałam go parę razy nie wierząc własnym oczom. Wyszłam do kuchni. Odłożyłam szklankę i wyszłam na dwór. Puściłam Tomowi strzałkę. W chwilę zebrali się i wyszli do mnie. Jak tylko zobaczyłam Billa łzy na nowo napłynęły mi do oczu. „Co ja mam zrobić?” – pomyślałam.
- Chodź… Przejdziemy się… - powiedział Tom i chwycił mnie za rękę. Nim się zorientowałam już szliśmy plażom.
Dlasza część zaniedługo (może)
|
Ostatnio zmieniony przez Joq dnia Wto 20:41, 23 Maj 2006, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Mia
:(
Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 357
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem
|
Wysłany:
Wto 20:24, 23 Maj 2006 |
|
tomu$, takie mas słodziutkie teksty i okleślenia se mi sie słodko lobi na dusy
dobla wnucka, scelbatą babcię uwzględniła w dedykacji
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pryczka
:]
Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: LublIN ciTyyyy
|
Wysłany:
Śro 18:57, 24 Maj 2006 |
|
Fajne opo
Troche zamieszania wywołałaś tym Uczuciem
Lepiej by było z Billem
Ale to twe opo, więc zrobisz jak będziesz chciała
Buźka:*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Joq
Gość
|
Wysłany:
Pią 11:35, 26 Maj 2006 |
|
- Yyy… Nie chciałem zaczynać rozmowy – powiedział Tom. – Ale nie mam większego wyboru. Nata… - zwrócił się do mnie… Stanął naprzeciwko mnie i patrzał mi prosto w oczy. Był ładne 20 cm wyższy ode mnie więc patrzałam w górę. Jak tylko spojrzałam mu w oczy, odwróciłam głowę i łzy zaczęły spływać mi po policzku. Podniósł rękę do mojego podbródka, podniósł mi głowę i pocałował w słony od łez policzek. Później przytulił i powiedział:
- Wiesz co pisałem w esku… Nie będę się powtarzał … - uśmiechnął się. Spojrzałam na Billa.
Stał nieruchomo. Nie wiedział o co chodzi… Zakłopotana szepnęłam Tomowi do ucha: „A Bill wie?” Nie odpowiedział. Po chwili zwrócił się do brata…
- Stary.. Wiem, że zawsze to ty mi zgarniałeś najlepsze laski sprzed nosa, ale tej ci nie puszczę, chyba że sam mi powiesz żebym się odpieprzył. Ale wtedy chciałbym także usłyszeć zdanie Słodkiej – spojrzał na mnie. Stałam przytulona do niego i patrzyłam w oczy Billa. Zauważyłam łzę… Ja też zaczęłam ryczeć.
- Co się stało, Słodka? – zapytał Tom.
- No bo chodzi o to, że ja nie wiem co myśleć… !!!! – popłakałam się.
- Nie myśl o mnie… - powiedział Bill i odszedł ze spuszczoną głową.
- Co jest?!?! – zapytał się Tom, ale ja już biegłam za Billem.
- Bill!! Czekaj! – krzyczałam.
Odwrócił się. Oczy miał zapłakane… Podeszłam i spojrzałam mu w nie głęboko.
- O co chodzi? – zapytałam.
- Idź do Toma… Czeka na ciebie. Idźcie na spacer i zostawcie mnie! – krzyknął z nową porcją łez w oczach.
- Zaczekaj… Ja go nie „lubię bardziej”… - ale on już tego nie usłyszał… Biegł w stronę domków.
Podeszłam spokojnym krokiem do Toma.
- Słodka… Co jest? Powiesz mi w końcu? Widać moja wiadomość cię niezbyt zainteresowała skoro wolałaś biec za Billem… Czyżbyś ty… go… - zaczął patrzeć mi naprawdę głęboko w oczy.
- Tak… Nie… To znaczy nie wiem!! – pobiegłam szybko w stronę przeciwną niż Bill… Byle jak najdalej… Dobiegłam do jakiejś ławeczki, siadłam i się poryczałam. Gdy zrobiło się ciemno i zimno poszłam do domu… Weszłam, trzasnęłam drzwiami i zamknęłam się w pokoju.
Rano wstałam wcześniej. Po głowie ciągle pałętały mi się myśli z poprzedniego dnia. Justa wstała i chcąc zrobić śniadanie musiała iść po pieczywo. Powiedziałam, że ją wyręczę i poszłam sama. W bramie spotkałam Billa.
- Dzień dobry… - powiedział z opuszczoną głową.
- Cześć… Coś dziś taki oficjalny? – zapytałam. Chciałam mu dzisiaj powiedzieć że nie chodzę z Tomem, przynajmniej na razie, ale jak zwykle na ten temat nie mogłam wykrztusić słowa za cały nasz spacer. Rozmawialiśmy o wszystkim i zarazem o niczym, byle uniknąć tego tematu. Pod sklepem spotkałam… Toma. Pił z jakąś dziewczyną colę. Uśmiechali się do siebie i w ogóle. Stanęłam jak wryta. Jeszcze rano doszłam do wniosku, że jednak Tom jest spoko i że warto mu dać szansę, a on już się z inną umawia!! Bill nie umiał powiedzieć nic, tylko chwycił mnie za ramię i powiedział
- On tak prawie zawsze…
Potrzepałam głową i pobiegłam… Zapłakana chciałam przebiegnąć przez jezdnię. Nagle usłyszałam huk i film mi się urwał. Obudziłam się dopiero w ładnej, jasnoniebieskiej sali. Nade mną stała Justa, mama i ojciec.
- Obudziła się! – krzyknęła mama. – Doktorze!!
- Nie krzycz tak… Głowę mi rozsadzi zaraz jak się będziecie tak wydzierać. Wszystko w porządku. Gdzie ja jestem? – zapytałam zwracając się do Justy.
- W szpitalu. Wpadłaś pod samochód – powiedziała mi. Nagle przypomniałam sobie cały bieg zdarzeń… łącznie z Tomem. Odwróciłam głowę, by nikt nie widział moich łez, spływających po policzku. Gdy mi „się odniechciało” płakać zwróciłam się do mamy…
- Mamo, a ty nie masz być w pracy? Gdzie ciocia?
- Zwolniłam się. A ciocia jest w domu… To znaczy w waszym domku. Sprząta na twój powrót… - uśmiechnęła się.
- No ale raczej nie szybki… Przykro mi – zwrócił się do mnie jakiś wysoki mężczyzna – był to lekarz.
- Jak to?? – zdziwiłam się. – Co mi jest?
- Masz wstrząs mózgu. Nie mamy konkretnych wyników co do stanu, ale ja sądzę że dość poważny, a w twoim wieku to trochę niebezpieczne. Miejmy nadzieję, że się mylę… Poleżysz w szpitalu może jakiś tydzień… Zobaczymy. A tymczasem rodziców proszę, aby na razie pojechali do domu. Będą mieli jeszcze szansę cię zobaczyć. Więc poproszę państwa na słówko, a później proszę naprawdę jechać do domu. Aha, Natasha, czy ty znasz tamtych chłopaków? – lekarz wskazał na drzwi wejściowe. - Prosili żebym ich do ciebie wpuścił, ale że nie wylegitymowali się i rodzice nie potwierdzili waszej znajomości to ich zatrzymałem na zewnątrz…
- Tak… Znam ich – spojrzałam na Billa stojącego przy drzwiach. Widać było zdenerwowanie i jak zauważyłam, kłócił się z pielęgniarką. Lekarz dopiero jak kiwnął ręką pielęgniarka pozwoliła mu wejść. Mama zdziwiła się skąd go znam i popatrzała pytająco.
- To jest Bill. Mój najlepszy przyjaciel. – wytłumaczyłam.
- A o mnie zapomniałaś? – zapytał głos. Taki głos mógł należeć tylko do jednej osoby – Toma. Wszedł uśmiechając się do mnie. W oczach widać było zaniepokojenie. Ale czy prawdziwie? Miałam wątpliwości…
- Aha… A to jest Tom. – powiedziałam płytko. – Teraz idź odpocząć mamo. Ty też – zwróciłam się do ojca. - Pa… jak coś to mam komó… upss – urwała. – Gdzie jest moja komórka??
- Ja ją mam… - powiedział Bill i podał mi lekko zarysowaną komórkę.
- Dzięki. Kochany jesteś...
- No to my już pójdziemy… Papa kochana – powiedziała mama po czym razem z ojcem wyszli.
- Dzięki, że przyszedłeś… - zwróciłam się do Billa.
- Spoczko – powiedział, uśmiechnął się i spojrzał karcąco na brata. – Chodź, musimy pogadać.
Wyszli. Powiedziałam Juście, o tym co zaszło. Położyłam głowę na tej super niewygodnej poduszce i zamknęłam oczy.
A tymczasem Bill i Tom wyszli na podwórze. Czekała tam jakaś dziewczyna. Ta sama co Tom z nią rozmawiał przed sklepem.
- Ty debilu! To wszystko twoja wina!! – zaczął czarnowłosy, ledwo wychodząc z drzwi.
- Co moja? Co ja zrobiłem? – zapytał podchodząc do dziewczyny i dając jej buziaka na powitanie.
- Gadałeś z TYM PLASTIKOWYM CZYMŚ a Nata to widziała !! Załamała się!! Musiałem powiedzieć prawdę… - powiedział nie wytrzymując napięcia.
- Jaką prawdę? Jakim cudem ona widziała? – zdziwił się.
- Poszła rano do sklepu… Spotkałem ją, więc poszliśmy razem. A prawdę powiedziałem taką, że ty zawsze się zabawisz i później „Hasta lavista baby”…
- Tylko, że ja taki nie jestem… - bronił się Tom, ale Bill już był w drodze do pokoju Natki.
- No i co ? Zasnęła ? – zapytał skradając się, żeby mnie nie obudzić.
- Chyba w twoich snach. Jakbyś miał taką nabrzmiałą głowę jak ja to być też nie zasnął… - uśmiechnęłam się.
- Kurde… A już myślałem że ty tak słodko śpisz… - powiedział i siadł na krześle obok Justy. Wyraźnie jej to nie spasowało, bo odsunęła się jak najdalej.
- Justa… przesuń się na ławkę, miejsca zajmuj ile chcesz, a ty chodź sobie na łóżko siądź. Tylko nie pozwalaj sobie na żadne chwytanie ręki – wypięłam mu język.
- Jasne… - powiedział i się przesiadł.
- Bill… yyy… Czy rozmawiałeś na mój temat z Tomem ?
- Eee… Czy musimy o tym rozmawiać ? Nie mam ochoty. Powiem tyle, że zrobiłem niemałą awanturkę - powiedział i uśmiechnął się. „Ma śliczny uśmiech, tylko dlaczego ja tego wcześniej nie zauważałam? Ślepa jestem i tyle” – pomyślałam sobie.
Nagle do pokoju wszedł Tom…
- Nata musimy porozmawiać. Jak tylko mój brat i Justyna opuszczą to pomieszczenie…
- I jak Nata będzie tego chciała – przerwał mu w pół zdania Bill.
- Ty się nie wtrącaj! Najpierw opowiadasz niestworzone historie, a później się przymilasz! – krzyknął do brata.
- Tom… - zwróciłam się łagodnie. – Myślę że nie mamy o czym rozmawiać, a jak masz mi coś do powiedzenia to powiedz to przy Billu i Justynie.
- Chciałem powiedzieć tylko przepraszam… - powiedział i wyszedł.
Zasnęłam… Jak się obudziłam siedział przy mnie tylko Bill… A właściwie spał zwinięty w kłębek. Było już późno… Przesunęłam nogi i delikatnie położyłam go… Przyszła salowa. Gestem kazałam jej milczeć i poprosiłam o koc… Przykryłam Billa i usnęłam.
Rano gdy się obudziłam Bill jeszcze spał. „Hehe słodko śpi – jak małe dziecko” – pomyślałam. Postanowiłam jeszcze zamknąć oczy i poleżeć. Około 6:30 Bill się obudził.
- Ale ty słodko śpisz… - wyszeptał. – A Tom zaprzepaścił taką szansę… - szeptał.
- To co on zrobił należało do jego woli… - otwarłam powoli oczy, do których na nowo napływały łzy.
- Ty… eee nie śpisz? – zapytał zaczerwieniony.
- Taa jasne… Śpię sobie i nawijam przez sen – powiedziałam z uśmiechem. – Swoją drogą ty też słodko spałeś.
- Yyy spałem ? – zapytał z niewinną miną.
- No… Nie widzisz koca? – zapytałam wypinając język.
- A no tak… dzięki – odpowiedział czarnowłosy.
- Nie… To ja dziękuję za to, że siedziałeś całą noc – powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.
- Żaden problem – powiedział i chwycił mnie za rękę, ale natychmiast ją cofnął – Aha… przepraszam. Wczoraj mówiłaś…
- Może i mówiłam, ale to obowiązywało wczoraj…- uśmiechnęłam i położyłam swoją rękę na jego.
- No ładnie… Tak wcześnie gości mieć? – odezwała się pielęgniarka i puściła oczko. Była to ta sama co podała mi koc.
- No przyszedł … - odpuściłam oczko.
Bill zmieszany nie wiedział o co chodzi, ale siedział cicho.
- Śniadanie dostaniesz do pokoju. Nie wolno ci wstawać często. Pamiętaj, a ty – zwróciła się do Billa – pilnuj ją bo naprawdę jakby jej się coś stało to nie warto… - wyszła.
- Kurde… - powiedział Bill a ja spojrzałam na niego pytającym wzrokiem… Po chwili milczenia odpowiedział - Gdyby nie pani to bym nie wiedział – powiedział śmiejąc się.
Chciałam wstać i rozprostować nogi. Powolutku zbierałam się z łóżka…
- Co ty robisz? – wszedł Bill, który wcześniej wyszedł zadzwonić do mojej mamy żeby powiedzieć, że wszystko w porządku. – Zwariowałaś?
- Jeep… Ja tylko chcę wstać na momencik – powiedziałam z błagalnym wzrokiem. - Proooszę !!
- Nie!! Masz leżeć i tyle… Pamiętaj, że mam cię pilnować… - powiedział i wypiął język.
- Ehhh… - westchnęłam w odpowiedzi.
Około 8 przynieśli śniadanie: zupa mleczna, kanapki z dżemem i kakao. Nawet dobre by było, gdyby nie podjadacze. Gdy zjadłam czekały mnie badania. Około 12:30 przyszedł mój ojciec… Z niechęcią go przyjęłam, no ale co zrobić. On nie wie, że ja wiem co jest między nim, a mamą. Porozmawialiśmy trochę i poszedł. Powiedział, że mama dziś nie przyjdzie, bo musi siedzieć w pracy. Po 13 przyszła Justa i ciocia Simone. Poplotkowałyśmy, a później ciocia poszła do lekarza porozmawiać o mnie. Nie wiem po co, ale niech jej będzie. Około 14 zobaczyłam koło drzwi jakąś dziewczynę. Rozmawiała z lekarzem, wskazując co chwila na mój pokój (drzwi były szklane – żeby nie było, że jestem jakimś jasnowidzem). Po 5 minutach lekarz wpuścił ją.
- Cześć – zagadała do wszystkich z cwanym uśmieszkiem na twarzy. – Jak się czujesz?
- Mogę wiedzieć kim jesteś ? –zapytałam a Bill, nie dając dojść tej dziewczynie do słowa powiedział...
a to co powiedział dowiecie się kiedyś indziej teraz proszę o komenty, żebym wiedziała że ktoś to czyta... dodałam to, chociaż jest mało komentarzy... myślę, że to jest spowodowane tym, że początek był nudny i zrezygnowaliście... jednak teraz się wszystko rozkręca... dawajcie opinie, a jak nie będzie komentarzy to przestanę dodawać opowiadanie na forum... PZDR dla Mii, Cookierka, Shiry, Kamy i innych... jak kogoś ważnego pominęłam i czuje się urażony, zdyskryminowany itepe to niech pisze...
|
|
|
|
|
Mia
:(
Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 357
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem
|
Wysłany:
Pią 11:41, 26 Maj 2006 |
|
wstrząs mózgu rulezz!! moja ulubiona dolegliwość!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 12:56, 26 Maj 2006 |
|
Joq...
wszystko dzieję sie bardzo szybko...
troszke odpuszczasz opisom...uczuć, charakterów i świata...
nie moge powiedzieć, że to jest fantastyczne, bo bym sklamała :(
ale myślę, że jak popracujesz to będzie świetnie ;)
musi być...
widze, że masz mnóstwo pomysłów, wiec na pewno nie bedzie nudno...tylko je dobrze wykorzystaj...nie dawaj wszystkiego na raz...
pozdrawiam :*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pryczka
:]
Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: LublIN ciTyyyy
|
Wysłany:
Pią 16:48, 26 Maj 2006 |
|
Joq- może i masz częśc racji w tym,że częśc osób zrezygnowała, bo na początku było nudnawe. Ale może dlatego było mało postów, bo jest strasznie dużo opek na Forum inowe nierzucają sie w oczy . Nie poddawaj się i dodawaj nowe części
Kawałek ten był pyszny, tak jak lody pistacjowe <moje ulubione>
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Joq
Gość
|
Wysłany:
Pią 18:36, 26 Maj 2006 |
|
Shira... twoje uwagi są dla mnie naprawdę cenna ale to jest mój styl. Nie moja wina, że nie umiem opisywać sytuacji itp. Wkładam w to opowiadanie wiele serca a pisanie go sprawia mi ogromna radośc... staram się... styl mam taki jaki mam ale go nie zmienię. Dziękuję za opinię...
Pryczka... postaram się nie poddać, chociaż jak jest mało komentarzy to czuję się głupio... może mam zaniżoną samoocenę ale uważam, że niektórzy naprawdę zrezygnowali na dobre.
PZDR
|
|
|
|
|
Karolinura
Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Czudec
|
Wysłany:
Pią 18:54, 26 Maj 2006 |
|
to opo jest super mam nadzieje ze nowa część ju niedługo:) Nie wiemj jak mogłam go wcześniej go nie czytać
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pryczka
:]
Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: LublIN ciTyyyy
|
Wysłany:
Sob 17:58, 27 Maj 2006 |
|
Joq- nie przejmuj się Niewielu wielkich artystów zostało docenionych za życia
Jeszcze przyjdą czasy, gdy wszyscy cię docenią
A tymczasem #maj się
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Patti
Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
|
Wysłany:
Sob 19:11, 27 Maj 2006 |
|
Może się wypowiem- podoba mi się. Kończysz w dobrych momentach, co sprawia, że wszystko staje się jeszcze ciekawsze. Słodki Bill, siedział przy niej całą noc... widać, że jest dla niego kimś ważnym. Życzę weny i czekam na kolejne odcinki!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
cookierek
:)
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Sob 20:48, 27 Maj 2006 |
|
A ja wiem co bedzie dalej i siem nie chwale wcale:)) I dodam nawet, ze nikomu nie powiem:P Ale bedzie zayyyyebiscie:))
Uwielbiam Twoje opowiadnko i Ty dobrze o tym wiesz:)
Dziekuje za dede i pozdrowki:** kc!!)
bussska:*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Joq
Gość
|
Wysłany:
Nie 14:49, 28 Maj 2006 |
|
dzięki wielkie za tyle pozytywnych komentarzy... mam nadzieję, że nie przestaniecie komentować pozdrowienia dla komentujących
a co do nowej części to... chcecie wogóle żebym dodawała dalej? słyszę różne opinie na temat moich bazgrołek więc...
|
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
| |