|
|
Autor |
Wiadomość |
Kate ;*
:-(
Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 203
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Warszawy :)
|
Wysłany:
Pią 18:50, 22 Wrz 2006 |
|
Sorry, ze tyle pisze i zamieszczam opowiadan, ale jakos mam wene Tym razem to bedzie cos dluzszego, no, ale nie wiem czy sie spodoba... Chociaz mam nadzieje, ze az takie zle nie bedzie
*****************************
Kolejny rozdział mojego życia zaczęłam kończąc 15 lat.
- Stajesz się dorosła. Dane jest Ci jest wyjść za kilka lat za mąż i urodzić dwójkę dzieci- powiedział uroczyście tata. A ja tylko popatrzyłam na niego dziwnie. Nie chciałam być dorosła. Nie chciałam wychodzić za mąż, dzieci też nie chciałam. Moje przeznaczenie było inne. Zrobiłam to...
Ustawiłam budzik na 2.30. Obudziłam się przed pierwszą. „Już czas” powiedziałam w myśli. Zerwałam się na nogi. Spojrzałam jeszcze raz na wnętrze pokoju, które zazwyczaj bardzo jasne, teraz było ciemne i mroczne jak z teledysku Evanescence. Czułam się dziwnie. Wiedziałam, co zrobię i bardzo tego pragnęłam. Ale… zawsze było jakieś ale, jakiś haczyk. Tym razem byli to rodzice. Jednak obiecałam sobie, że teraz nawet oni nie staną na drodze do mojego szczęścia. Bardzo wolno skierowałam się w kierunku szafy. Wrzucałam ciuchy na oślep do pokaźnych rozmiarów, czerwonej walizki. Opróżniając mebel czułam się jakbym robiła porządek w sercu, w duszy. Teraz przez moja twarz przebiegł niewielki uśmiech. Spojrzałam do lustra. Zobaczyłam tam zwyczajna, no może trochę zbyt tęgą nastolatkę z burzą jasnych włosów, które nie miały swojego stałego ułożenia. Zawsze sterczały, każdy w inna stronę i sprawiały wrażenie nieuczesanych. Ale lubiłam je. Tak samo jak lubiłam marzyc. A może jednak wolałam robić to drugie? W sumie teraz to się nie liczyło. Liczył się tylko fakt, że złamałam żelazną zasadę każdego nastolatka- przeciwstawiłam się woli rodziców. Ale czy wspomniałam jak dotychczas wyglądało moje życie? Dorastałam z ciągłą świadomością, że jestem kompletną wariatką. Ludzie w szkole wyśmiewali każdy mój gest. Śmiali się z każdego nawet potknięcia. Wytykali moje błędy, zacierali drogi. Wiedziałam, że nie zniosę tego ani chwilę dłużej… dlatego musiałam wyjechać…
Zeszłam na dół z pełną już walizką. Zaczęłam na oślep macać kafelki, gdy natknęłam się na właściwy. Wyjęłam z niego paszport, 200 euro i 300 zł, które miałam zamiar wymienić na granicy. Gdy liczyłam banknoty zaczęło mi się kręcić w głowie. Usiadłam na ziemnej podłodze. Czułam, że to co robie na zawsze zmieni moje życie. Nie mogło być gorzej. O nie, a więc myślicie pewnie czego się bałam? Może obawiałam się co będzie gdy już dojadę do celu? Gdy spotkam się z nim oko w oko?? Może mnie wyśmieje, wyrzuci za drzwi, może przytuli i zaprosi do środka? Mogłam tak myśleć aż do śmierci. Ale podniosłam się, włożyłam dokumenty itp. do kieszeni bluzy, zrobiłam kucyka i założyłam kaptur. Bardzo cicho podeszłam do komody i wzięłam z niej komórkę. Spojrzałam ostatni raz w ciemność i oznajmiłam „Zaczynam nowe życie. Nigdy już nie będę przegrana”.
Siedziałam na przystanku obserwując puste ulice. Nie było nikogo. Tylko jedno światło paliło się w bloku obok. To byli rodzice jednej z moich największych dręczycielek. „Znowu się kłócą” pomyślałam spoglądając na cienie za oknem. Westchnęłam tylko głęboko i zanurzyłam wzrok w ciemnym niebie. Zastanawiacie się, po co to wszystko robiłam? Tylko dlatego, że ludzie w szkole mnie nie lubili uciekałam jak ostatni tchórz? Ale to nie chodziło tylko o to. Cały czas żyłam ze świadomością, że moje życie do końca będzie zaplanowane. Moi rodzice mieli już dla mnie „narzeczonego”, kierunek studiów, pracę, dom, w którym zamieszkamy i nawet miejsce na nagrobki. Ale to było to czego nienawidziłam. Monotonni. Po co miałam żyć, skoro wiedziałam, że i tak to nie ja będę kształtować moją przyszłość? Myślicie, mogłaś się im postawić. Zaśmieję się tylko. Myślicie, że tego nie robiłam? Każdego dnia mówiłam im, ze wcale nie chcę, a oni tego nie słyszeli… nie słyszeli, albo nie chcieli słyszeć. A więc nie dość, że byłam odrzutkiem z zaplanowanym życiem, nie miałam nawet jednej osoby, której mogłabym się zwierzyć. Przyjaciółki? Nigdy nie miałam żadnej. Wszystkie uciekały ode mnie. Gdy się dowiedziały, że nikt mnie nie lubi w klasie nie chciały być gorsze i traktowali mnie tak jak reszta. A ja ich za to nienawidziłam. Widzicie, jakie życie potrafi być niesprawiedliwe? Jedyną rzeczą, którą zawsze kochałam była muzyka. Nie chciałam być wielką gwiazdą. Nie chciałam mieć kupy kasy i kręcić tyłkiem na teledyskach 50 centa. Zawsze chciałam spotkać ich… moich lekarzy, moich odnowicieli i moich wybawców. Tak, mam na myśli chłopaków z Tokio Hotel. Dopiero gdy poznałam ich piosenki poczułam, że to jest to co kocham. Kiedy ich słuchałam czułam magię. Moje serce biło mocniej, automatycznie poprawiał mi się humor. Miałam świra na ich punkcie. Często słałam do nich emaile z pozdrowieniami, ale nigdy mi nie odpisali. A gdy do szkoły przyszłam z koszulką z ich podobizną zostałam słownie zmasakrowana przez uczniów. A to dlaczego? Widzicie, jak życie może dać w tyłek. I to akurat mój. Ten, który nigdy nikomu nic złego nie zrobił…
Gdy przyjechał autobus wszystkie bolesne wspomnienia minęły. Byłam w nim prawie sama. Obok mnie siedziała jeszcze jakaś stara babcia, a z tyłu ok. 20-letni chłopak, który pewnie jechał na jakąś imprezę. Zanurzyłam się w rozmyślaniach, ale nie było to nic istotnego, jakieś bzdury typu: czy spakowałam tą bombową błękitną torbę, albo czy nie zapomniałam o okularach. Czyli takie zwyczajne babskie bzdety ;P
Wysiadłam po 20 minutach. Wraz z ogromną walizką skierowałam się na peron.
- Poproszę bilet do Berlina- oznajmiłam kasjerce.
- Masz 18-lat?
- Tak.
- Ok., proszę... dziękuję… przyjemnej jazdy- tyle zdążyła powiedzieć. Nie chciała dowodu, nawet nie spojrzała mi w twarz. Z dziwnym, ale w sumie przyjemnym uczuciem oczekiwałam na pociąg, który miał przyjechać o 3.40.
Wsiadłam do wagonu i wyciągnęłam się w fotelu. Obok mnie usadowiła się jakaś kobieta w czarnej marynarce, a przede mną wąsaty niemiecki biznesman. Ale mało mnie to obchodziło. Byłam tak zmęczona, że natychmiast zasnęłam.
- Proszę się obudzić, jesteśmy na miejscu- powiedziała do mnie kobieta w czerni.
- Skąd pani wie, że tez jadę do Berlina?- zapytałam spoglądając na peron z napisem „Berlin North”- uśmiechnęła się do mnie.
- Wiem i już. A teraz wysiadamy panienko.- poklepała mnie po ramieniu. – Jesteś bardzo odważna. Pamiętaj, nigdy nie rezygnuj z marzeń.
- Nie będę- uśmiechnęłam się zamyślona. ”Skąd ona tyle o mnie wiedziała?”- zastanawiałam się. Ale nie chciałam teraz o tym wszystkim myśleć.
„Kurcze, przecież nie wymieniłam złotych na euro na granicy…” przeszło mi przez głowę. „Poradzę sobie, nie będę przegrana” pomyślałam po raz kolejny.
Jechałam jeszcze jakiś czas pociągiem, ale już bez problemów. Trochę dziwnie się czułam pośród Niemców, bo w końcu nie często bywałam sama w innym kraju, a właściwie nigdy.
W końcu dojechałam. Na trzęsących się nogach przemierzałam ulice… i znalazłam.
To jak się czułam… tego nie da się wyjaśnić. Magia, taka sama, a nawet większa niż ta, którą czułam gdy słuchałam ich muzyki. I dreszcze. Przyjemne uczucie.
„A jeśli go nie będzie?”- pomyślałam, ale natychmiast się poprawiłam. „Będzie”.
Podeszłam do drzwi i zaczęłam się im badawczo przyglądać. Zapukałam.
- Kim jesteś?- zapytała dziewczyna, około 25 lat.- uśmiechnęła się. – Pewnie przyjaciółka Gustava?
- Właściwie to jego pacjentka. Wyzdrowiałam. Chciałam mu podziękować.- oznajmiłam.
- Polka?- zapytała.
- Skąd wiesz?- teraz ja się uśmiechnęłam.
- Po akcencie. Skąd znasz tak dobrze niemiecki?
- Uczyłam się w szkole, w domu… poza tym mam kuzynkę w Niemczech- oznajmiłam.
- Wchodź.- zrobiła mi miejsce.
- Dzięki- uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Aha, jestem Francizka.
- Sandra- podałyśmy sobie ręce.
- Gustav jest u siebie na górze. Zaprowadzę cię- wskazała ręką na schody.- Dwa dni temu wrócił z trasy i odpoczywa, ale na pewno się ucieszy jak Cię zobaczy- oznajmiła. - To te drzwi.
Zapukałam.
- Dasz mi w końcu spokój?- usłyszałam marudny głos perkusisty Tokio Hotel.
- Jasne, nie chciałam przeszkadzać- rzuciłam przez drzwi i już chciałam się wycofać, gdy ktoś chwycił mnie za rękę. Odwróciłam się.
- Zaczekaj!- krzyknął. – To nie było do Ciebie, tylko do siostry. Wchodź.- otworzył drzwi na oścież. Weszłam do środka. Usiedliśmy na łóżku. Jego pokój był zwyczajny, biurko, łóżko, szafa, a na środku perkusja.
- Kim jesteś?- zapytał.
- Twoją fanką. Przyjechałam, żeby Ci osobiście za wszystko podziękować. Dzięki Wam zmieniłam swoje życie- oznajmiłam. Uśmiechnął się.
- Miło mi to słyszeć. Nie mogę uwierzyć, że pokonałaś tyle kilometrów, żeby mi to powiedzieć.- szczerze się zdziwił.
- Trzeba czasami zrobić coś niezwykłego. To otwiera oczy. Dzięki temu wyjazdowi czuję, że moje życie to nie jest jakaś tania telenowela. Jak pewnie by chcieli moi rodzice- stwierdziłam. Zmarszczył brwi.
- Czyli uciekłaś z domu?
- Tak.
- Masz zamiar wrócić?
- Nie. Wynajęłam już sobie mieszkanie. Wmówiłam babce, że mam ukończone 18- lat i dobrze płatną pracę- powiedziałam szczerze. Wybałuszył oczy.
- Czemu to zrobiłaś?- zapytał.
- Nie mogłam inaczej. – oznajmiłam. – Widzisz, ty spełniłeś marzenia, udało ci się. Właśnie to samo zrobiłam. Marzyłam, żeby zacząć nowe życie, to je zaczęłam. Wiem, że pewnie już nigdy się nie spotkamy, ale proszę, nie przekonuj mnie do powrotu. Naprawdę nie ma po co grzebać w przeszłości.- pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Spełnianie marzeń to coś cudownego, ale czasem warto się zastanowić, czy nie traci się więcej niż się zyskuje. Pomyśl nad tym. Może wtedy zrozumiesz.- oznajmił.
- Dobrze, zastanowię się. Ale na razie zostaje w Magdeburgu- powiedziałam zdecydowanie.
- Leb die Sekunde!- zawołałam. Uśmiechnął się.
- Leb…- powiedział patrząc mi w oczy. - Aber nicht flücht. (żyj, ale nie uciekaj)
Sorry za błędy, nie wiem jak się tak dokładnie odmienia ten czasownik, ale najważniejsze, żebyście zrozumieli przekaz.
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kate ;* dnia Sob 15:55, 23 Wrz 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Buterseat
Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 9:23, 23 Wrz 2006 |
|
Wiesz co? Podoba mi sie Jest takie bardzo zyciowe. Przemowilo do mnie. Wzruszylam sie... dreszczyk tez byl Fajne, pisz dalej, bo masz talent !
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kruk
:(
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 301
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: masz pewność? skąd masz czelność? skąd masz tyle tupetu i skąd masz wiesz, że napewno?
|
Wysłany:
Sob 20:23, 23 Wrz 2006 |
|
Czy ja znowu jestem na nie?
Znowu?
Nie podobały mi się porównania do Evanescence i 50 cent. Nie podobały mi się niektóre błędy stylistyczne. Nie podobała mi się fabuła i nie podobał mi się ich nierealny dialog.
Nie podoba mi się, że mi się nie podoba...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
| |