Autor |
Wiadomość |
cookierek
:)
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Nie 13:14, 19 Mar 2006 |
|
#1 taki tam wstep...
**********************
-Tato dlugo jeszcze? - burknela Olka pod nosem - juz chyba ze trzy dni jedziemy!
-Nie trzy dni, tylko dziewiec godzin i nie marudz, bo jak bedziesz chciala to sobie mozesz wrocic pociagiem do domu!
Nastala cisza...po jakims czasie pietnastoletnia Alex znow zasnela. W radiu leciala jakas piosenka Krawczyka, a my jechalismy spokojnie waska droga, ktora z obu stron obrastaly laski. Nie umialam zasnac, caly czas siedzialam gapiac sie w okno...to na wymijajacy nas samochod, to na niebo i slonce, ktore juz dawalo o sobie znac. Najbardziej denerwowalo mnie to, ze mojego mp3 playera wlozylam do torby, ktora jest w bagazniku!...Po kilkudziesiecu minutach tej monotonnej jazdy przy piosenkach z regionalnych stacji radiowych krzyknelam: -Olka! Wstawaj! Dojezdzamy, to juz chyba Danzig (tak uwielbialysmy z Alex mowic w innych jezykach...a chodzilo mi poprostu o Gdansk.), zauwazylam troche cywilizacji!!
- Przycisz sie troche! - odburknal wujek - ilez mozna!
Nie dziwilam mu sie. W koncu jedziemy tu z drugiego konca Polski przez dwanascie godzin a on nie zmruzyl nawet na moment oka, tylko dzielnie prowadzil naszego ciemnozielonego, wypelnionego po brzegi Lanosa.
- Jest zmeczony...- powiedzila do mnie ciotka, ktora jakby czytala w moich myslach.
-Olka! Wstan! - szturchnelam moja siostre, a ta zaczela sie budzic! Ledwo otworzyla swoje niebieskie oczy i odgarnela na bok blond wlosy wyjrzala za okno... - No w koncu! Mamo! Podaj mi cos do picia...wysycham...! Ciotka zaczela grzebac w podrecznej torbie w poszukiwaniu wody...
-Alex, Ty chyba powinnas o husteczke poprosic...spojrz! - wsakzalam palcem na jej spodnie, cale kolano miala obslinione przez naszego kochanego psa
- Mamo zabierz tego kundla - wrzasnela Olka!
- To nie kundel tylko bokser - oburzylam sie jak to zwylke ja, kiedy ktos nietrafnie okreslal rase Aresa! Przeciez to nie jakis kundel, jamnik ani tymbardziej buldog (z tak owym okresleniem spotykalam sie czesto)!
- Mozecie sie do cholery w koncu uciszyc, obudzicie Mateusza! - burknal wujek, ktory jak widac nie byl w najlepszym humorze. - Same wiecie jaki on jest! - burknal po raz kolejny... Faktycznie to cztero letnie dziecko potrafilo narobic szumu za dziesieciu i wyprowadzic z rownowagi nawet najbardziej cierpliwego czlowieka, ale coz...
Spojrzalam za okno. Mijalismy osrodek za osrodkiem, pola namiotowe i domy wczasowe i mnostwo ludzi na skwerkach, kiedy w koncu wjechalismy w jakas poboczna uliczke. Bylo na niej pare domow wczasowych, ale nie bylo tu tak wielu ludzi jak w poblizu centrum. Zatrzymalismy sie przed jednym z osrodkow...
- To tutaj! - oznajmij wujek - Chcialem jak najblizej morza i w bardziej ustronnym miejscu, jak dla mnie idealnie!
Na mnie i na Olce nie zrobilo to wrazenia, osrodek jak osrodek, z reszta zwiedzilysmy juz nie jeden dom wczasowy czy hotel, nasza rodzinka wprost uwielbiala podroze:)
Wszyscy wyszlismy z samochodu. Od razu podbiegla do nas jakas kobieta, na moje oko miala ze 40 lat, byla niska i dosyc pulchna, zafarbowana na bordo...wydawala sie byc sympatyczna.
- Panstwo Rabczewscy? - zapytala kobieta...
- Tak...- kobieta nie dala dokonczyc wujkowi...
- Wiatmy serdecznie, tutaj maja panstwo klucz do campingu i ulotki z mapa. Posciel juz gotowa i wszsytko wysprzatane czeka na panstwa! Zycze milego pobytu, ja teraz uciekam na plaze, bo jak pan widzi sloneczko zaswiecilo, a to ostatnio tutaj bylo rzadkoscia, jakos pogoda nie byla przyjemna... To do zobaczenia! - kobieta w koncu dokonczyla swoj monolog i odeszla...wszsycy stalismy z opadnietymi szczekami i patrzelismy jak kobieta skreca za rogiem...
- Tato, moze pojdziemy domek zobaczyc - odezwala sie pierwsza Olka.
- Masz tu klucz, tylko wezcie juz swoje bagaze, ja zaraz przyniose reszte - wujcio zwrocil sie do mnie i dal mi klucz . Obejrzalam go dokladnie...ooo numer siedem- pomyslalam - siodemka niby szczescie przynosi, okaze sie...Wzielam co mialam wziac i razem z Alex poszlysmy do campingu. Otworzylam drzwi i poczulam mily zapach kwiatow...ni stad, ni z owad taki owe swieze kwiaty staly na stoliku. - Ooo! Chyba kobiecie zalezalo, zeby nam bylo milo - powiedzialam do Olki!
Na co ta: - Moze, ale pamietaj jesli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kase! W koncu bedziemy tu przez miesiac, wiec troche jej dostanie!
-Ekhm...
Nasz drewniany domek skladal sie z dwoch pokoikow i lazienki...w koncu to tylko camping...a zapomnialabym dodac, jest jeszcze taras i to calkiem wypasny...taki w sam raz na mini-imprezke.
Juz znalazlysmy dla siebie miejsca w pokoju, lozka mialysmy zlaczone a z noch widok na przeciwlegly domek ...ale widoki-pomyslalam - nic! tylko podgladac inna rodzinke.. Olka chyba myslala o tym co ja, bo powiedziala patrzac w to samo okno: ehh..miejmy nadzieje, ze ktos fajny tam mieszka.
Narazie nie wygladalo na to, zeby wogole ktokolwiek tam mieszkal...
Po jakiejs godzinie mielismy wszsytko rozpakowane, wujek zarzadzil, ze idze sie polozyc i nikt ma mu nie przeszkadzac, ciotka zaczela opalac sie przed nasza chatka, a ja z Olka wybylysmy w teren.
Miasto bylo cudowne, przynajmniej ja tak uwazalam, bo Alex zawsze miala jakies "ALE"!
*"Ludzi tutaj nie ma co prawda tak wielu jak w Grecji czy Hiszpani, ale tutaj przynajmniej sa "SWOI", dookola roznosi sie zapach prazonych w karmelku orzeszkow, jest co zwiedzac,a teraz ide spac bo jestem zmeczona.pa!"* piszac do w swoim pamietniku zasnelam...nastepnego dnia wraz z cala rodzinka obeszlismy miasto, na plaze nie oplacalo sie isc, bo pogoda ucielka...czyzby to przez nas:D? - tak samo chyba myslala kobieta, ktora nas wczesniej tak sympatycznie witala, ale nic...
Ja i Alex juz obczailysmy fajny pub "Murena" sie nazywa;) dzien dobiegal konca, wszyscy zmeczeni jeszcze dniem wczorajszym zanselismy dosc szybko...a z samego rana...
bedziecie chcieli przeczytacie, bedziecie chcieli ocenicie... pozdrawiam:)
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez cookierek dnia Śro 10:59, 27 Wrz 2006, w całości zmieniany 17 razy
|
|
|
|
|
|
Agata_Boss
:]
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd:)
|
Wysłany:
Nie 13:15, 19 Mar 2006 |
|
Wiekopomna chwila, skoro jestem pierwsza. Potem dam etita.
Fajnie sie zapowiada I jest takie...Polskie. Czekam na nastepna czesc.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wampire Girl
:(
Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lu&!n ;);)
|
Wysłany:
Nie 13:38, 19 Mar 2006 |
|
Niom fajnie siem zapowiada Tylko fajnie by było gdybyś używała polskich znaków np. ó zamiast o, ń zamiast n itd... No wiesz tak lepiej się czyta Ale tak pozatym to podoba mi się Czekam na następne części
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 13:50, 19 Mar 2006 |
|
to początek więc uczucia mam mieszane zwłaszcza że takie poczatki z reguły lekko przynudzają. ale pismo masz całkiem całkiem więc czekam na kolejną część i na rozwiniecie akcji...powodzenia i buziaki :8
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
cookierek
:)
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Nie 14:46, 19 Mar 2006 |
|
Dziekuje, ze wogole ktos to przeczytak...
To ja moze juz dodam dwie kolejne czesci, zarazem, bo akurat mam napisane...
wiec...
czesc 2 i 3
*******************
...A z samego rana...obudzil mnie donosny krzyk wujka! Nigdy nic nie bylo w stanie mnie obudzic, tylko jego krzyki!!
- Kto tam do cholery przyjechal i od 7 rana sie tak wydziera!!!! - darl sie wujek...tak naprawde to w tym moemencie to na calym osroku byl chyba najglosniejszy! Ehh...postanowilam wstac i zobaczyc co sie dzieje... Olki nie bylo juz w lozku, zaczelam jej szukac... w drzwiach mienalm wscieklego wujka, ktory zabieral sie do parzenia porannej kawy.
- Dziendobry!
- Czesc Mala i wcale nie taki dobry - odpowiedzial!
Wolalam nie wchodzic mu w droge, wiadomo...
O dziwo w pokoju rodzicow nie bylo ani ciotki, ani Olki, ani naszego malego braciszka!
Otwarlam drzwi na taras... pierwsze co zobaczylam to ludzi krzatajacych sie od domku, ktory byl naprzeciw nas do ich wielkiego, czerwonego samochodu...bardzo sie przekrzykiwali...
Podeszlam do Alex, ktora siedziala na zolto-zielonej 'hustawce-sofie' na naszym tarasie...
- Olka! Co tu do cholery sie dzieje!? - zapytalam
- Niewiem, jakas rodzinka, skladajaca sie z 4 chlopakow, jednej dziewczyny i chyba ich obojga rodzicow...w kazdym razie jest ich siedmioro plus pies i robia straszny halas...
- To akurat zauwazylam! Od ktorej Ty tu siedzisz?
- Od jakiej niecalej godzinki, bo obudzilam sie z tego samego powodu co tata!
Olcia najwyrazniej nie miala super humoru, z reszta jak kazdy kto nie cierpi wczesnei wstawac, a nasza rodzinka miala to w genach...poprostu lubilismy sie wyspac
- Ide po kawe, przyniesc Ci? - spytalam Alex
- Ehe...
- Zaraz wroce!
Nie cierpialam kiedy ktos stroil takie fochy, w szczegolnosci Olka...wyprowadzalo mnie to z rownowagi, ale nie chce psuc wakacji. To dopiero poczatek, wiec moge wybaczyc
Siedzac w jakby kuchence - byl to poprostu oddzielony szafa kawalek naszego pokoju - widzialam przez okno, ze slonko zaczyna powoli przebijac sie przez jasne chmury. Moze nie bedzie tak zle - pomyslalam.
Zaparzylam nam nasze ulubione capucino czekoladowe i poszlam na taras.
- Prosze! Wogole to gdzie jest ciotka?
- Widzac wscieklego tatusia wyszla z Mateuszem. Mowila, ze idzie do sklepu i za niedlugo wroci.
Pilysmy tak nasza kawe i patrzylysmy na ta 'zwariowana' rodzinke...
Zauwazylam, ze bylo czterech chlopakow moze o rok, albo dwa starszych ode mnie. Ta dziewczyna o, ktorej mowila Alwx to chyba isch siostra. Wygladala na mila, miala dlugie blond wlosy, na moje oko z 20 lat. Ich rodzice chyba porzadkuja cos w domu, bo nie zauwazalam ich...
- Roksana! Olka! Wezcie psa na spacer! - nakazal nam wychodzacy w reczniku wujek...
- Ok! Tylko sie ubierzemy!
Poszlysmy do naszego pokoju, najpierw Olka poszla do lazienki, pozniej ja troche sie orzezwic prysznicem!
- Woo! A Ty cos sie tak odwalila? - spytalam Olki -Miala na sobie czarna bluzke z siatki, mini z dzinsu, na oczach srebrne okulary przeciwsloneczne i klapki japonki, a wlosy luzno rozpuszczone! W przeciwienstwie do mnie wygladala super! Ja mialam zwylke dzinsowe, krotkie, poszczepione szorty i zwylka czarna bluzeczke, na gore ubralam czarna bluze z kapturem, wlosy zwiazalam w kucyk i mogla biec na spacer.
- Aaaaa!!
- Roxi! Co sie drzesz!?
- No, bo o kredce do oczu bym zapomniala, jak ja wygladam wolge..ahhh...
Szybko obrysowalam moje zielone oczka czarna kredka, na usta obowiazkowo bezbarwny blyszczyk o smaku malin - moj ulubiony.
- No, ok!! Chodzmy - zarzadzilam z usmiechem na twarzy.
- Ares! Idziemy...
Uwiazalysmy psa i ruszylysmy w strone wyjscia z osrodka. Maly ciapkowany piesek podbiegl do naszego boksera - to byl pies tych panstwa! Ares mogl mu zrobic krzywde, bo juz zaczynal sie jezyc i warczec.
- Prosze pani! - pomachalam do kobiety - Moze pani wziac psa.
Kobieta na mnie dziwnie spojrzla, jakby nie wiedzila o co mi chodzi, ale chyba sie domyslila i zawolala swojego kundelka.
-Scooty! Komme!
Niewiem czy mi sie wydawalo, ale ona chyba nie mowila po polsku, nie slyszalam wyraznie, ale podchodzilo mi to pod niemca...
- Co to za szfaby przyjechali - burknela Olka
- A ja wiem, sie okaze...
Poszlysmy. Na naszej wycieczce z pieskiem zaliczylismy plaze. Byla bardzo blisko domu, moze jakies dwiescie metrow od naszego osrodka.
Pozniej wraz z rodzinka poszlismy zwiedzic na spokojnie miasto...Bylo przecudne...wyczailam fajne miejsce na obiadek i tam tez wstpilismy:) Nasycenie obiadkiem wrocilismy do domku by troche odpoczac:)
Z Alex zajelam miejsce na tarasie. Nie bylo co robic , wiec zaczelysmy grac w pokera - obie bylysmy w to dobre. Kiedys na feriach zimowych w Austrii nauczyl nas tego pewien chlopak Peter- ochh...byl slodki..!
Od moich rozmyslan wyrwal mnie krzyk Alex!
- Mozesz sie uciszyc z ta gitara!! Skupic sie nie moge!!
Popatrzylam na Ole ze zdziwieniem:|
- No kurrrr Ty zamiast grac myslich o Bog wie czym, a jeszcze ten mi brzdekowli na tej swoeje gitarce! - Wskazala na chlopaka.
Byl to jeden z tej 'dzikiej' rodzinki. Chlopak byl ubrany w bardzo luzne ciuchy, nie moglam zauwazyc twarzy, bo mial spuszczona glowe i czapke prawie na samych oczach - widac byl skupiony na grze, na krzyk Olki nawet nie zwrocil uwagi. Zauwazylam tez tyle, ze na stowe mial dredy! W pewnym momencie z ich domku wyszedl do niego jeszcze jeden chlopak o czarnych wlosach i dosc szczuplej posturze. Na sobie mial czarna bluzke z czacha i czarne spodnie. Zaczal bawic sie z ich pieskiem, na co oczywiscie musial zareagowac nasz nieuwiazany Aresek! Podbiegl do nich i skoczyl na chlopaka! Podbieglam tam szybko, zeby odciagnac Aresa, ale nie zdazylam, bylo za pozno...moj kochany psiak skoczyl na niego a ten wyladowal na tylku...
Podeszlam i zaczelam sie tlumaczyc
- Oj sorry, bo wiesz to jest bardzo przyjazny pies, ale on nie lubie, a z reszta...przepraszam...
Chlopak wstal, otrzepal sie troche i spojrzal na mnie pytajaco dodajac
- Du sprecht Deutsch?
- Ja! (od autora: a teraz bede pisac po polsku, bez znaczenia na to w jakim jezyku mowili, bo chyba by nikt nie zrozumial niemca:))
oczywiscie, ze umiem... Przepraszam Cie za mojego psiaka! Roxi jestem! - z usmiechem wyciagnelam reke do chlopaka.
- Nie ma sprawy, jestem Bill, jak dlugo tu juz jestes?
- Wczoraj przyjechalismy, zostajemy na okragly miesiac, a Ty?
- Ja dzis, pewnie zauwazylas, bo oni nie umieja zachowywac sie cicho!
- Hehehe - zasmialam sie - A ten z gitara to kto, brat?
- Eh...tak, i do tego blizniak. Nie pytaj mnie dlaczego nie podobny, bo to dluga historia.
Oboje zaczelismy sie smiac:)
- A Wy jak dlugo tu bedziecie? - przerwalam nasza radoche
- No, zostajemy do konca wakacji, bo pozniej...- i nie dokonczyl
- Co pozniej?
- A nic, nic... zaostajemy tak samo dlugo jak Wy, do konca sierpnia
- Heh..OK! To ja juz zabiore pieska i moze go przywiaze...pewnie nie raz jeszcze bedziemy mieli okazje, zeby porozmawiac
- Mam nadzieje;) - Bill puscil oczko:) Dopiero teraz zauwazylam ze mial je pomalowane czarna kredka.
Swietny chlopak pomyslalam! Do tego przystojny, majacy swoj styl i sliczn oczy...Ahh..Mam nadzieje ze nie jest gejem:) - przeszlo mi przez glowe kilka mysli...Roxi wez sie opanuj- powiedzilam sama do siebie!
W domu zobaczylam Olke, ktora siedziala przed oknem, na lozku. Widocznie obserwowala ta cala stytuacje z "ukrycia"
- Co to za chlopak?-spytala
- Wiem tyle, ze nazywa sie Bill, jest zabojczo przystojny i zostaje tutaj na miesiac wraz z rodzinka!
- Aha! - odburknela
- A Tobie co znow?!?!
- Nic, fajnie, ze mnie zostawilas i sobie poszlas, do kochanego chlopaczka i pieska.
- A co do jasne j cholery mialam zrobic, kiedy Ares sie na niego rzucil, parzec po nim skacze?!
- Niewiem - znow naburknela
- Olka! Wez kurwa przestan, o wszystko sie obrazasz i rzucasz fochami od samego rana! Gdzie sa wogole rodzice?
- Poszli sobie i co z tego?
- Nic, kurwa, jak wroca to im powiedz, ze poszlam sie przejsc z psem!
- Jak bede miec ochote to powiem!
- Wez sie pieprz! - nie wytrzymalam, wzielam psa i wybieglam z domu... Nienawidzilam sie z nia klocic, pozatym mialo byc fajnie, ale ilez mozna wytrzymywac, moje czule na wszsytko serducho juz mialo dosc i lzy powoli naplywaly mi do oczu!
Przebieglam kolo domku blizniakow, chyba Bill zawuwazyl, ze cos nie tak, bo krzyknal
- Roxi, zaczekaj sekunde. Chce Cie o cos zapytac
Nie zwracalam uwagi, wybieglam za osrodek z moim psem, dalej juz szlam spokojniej... spokojniej ale tylko krokiem, w srdoku bylam wkurzona na maxa!
- Hej, czekaj!!
Krzyknal ktos za mna, odwrocilam sie. Podbiegl do mnie maly kundel a wraz z nim...
.....
...Podbiegl do mnie maly kundel, a wraz z nim Bill.
-Roxi chcialem Cie spytac czy... - chlopak nie dokonczyl i spojrzal w moje oczy, z których powoli kapaly lzy...
– Tzn... cos się stalo? – spytal ze skruszona mina
– Nie no wszystko ok... pozatym, ze ten wyjazd jest do bani, wszsycy wokolo rzucaja fochamii dra się na mnie o byle co, a ja chcialm tylko odpoczac i dobrze się bawic...- do moich oczu naplynelo wiecej lez. Chlopak objal mnie ramieniem, ale szybko odskoczyl.
– Przepraszam...nie znamy się a ja... ehh... nie przejmuj się. Będzie dobrze, zobaczysz. W koncu nie jestes sama, będziesz chciala pogadac to ja z wielka checia... wiesz...
– Dzieki!
- A pozwolisz, ze przejde się z Toba i moim psem również, bo wlasnie miałem zabrac go na spacer...
Delikatnie się usmiechnelam – Jasne, będzie mi milo.
Szlismy tak lesna drozka dluzsza chwilke w ciszy, po drodze mijaliśmy domy wczasowe, turystow i rozne budki z pamietkami i sklepiki... Powoli dochodzilismy do plazy.
Bill się odezwal – Wiesz, ja na chwilke gdzies skocze, zaraz wracam, spotkamy się na plazy. Ok.?! – i nie czekajac na odpowiedz poszedl w przeciwnym kierunku.
Ja zaczelam schodzic na asfaltowa sciezke, która już powoli zasypywal chlodny piasek plazy. Minelam jakas kolonie i wraz z moim pieskiem weszlam na plaze, było prawie pusto. W koncu dochodzil już wieczor. Wial chlodny wiaterek, a sloneczko swiecilo delikatnie, ale wogole nie grzalo. Było mi dosc chlodno w koncu wybiegajac z domu nie wzielam ze soba bluzy, bylam w samej bluzeczce z cienkimi ramiaczkami. Usiadlam nad brzegiem morza, które było granatowe, bez fal. Ares bawil się jakims patykiem a ja spojrzlam w niebo, było bez chmur... pomyslalam –Szkoda, ze nie ma jeszcze gwiazdek... szkoda... szkoda, ze cala moja rodzinka jest ponura, szkoda, ze ja wogole istnieje. Czy ja naprawde kazdemu przeszkadzam w zyciu. Hmm..
Z moich rozmyslan wyrwal mnie glos Billa.
– A tutaj jestes! Ja skoczylem tlyko na moment do jednego ze sklepow, bo zauwazylem tam moja mamcie, a z reszta... lubisz slodkosci? – zapytal
– Lubie, powiedzialabym, ze nawet bardzo
– No, wiedzialem, jestes taka sldka, bo ciagle cuksy wcinasz – wystawil jezor, na którym była mala srebrna kuleczka.
– Ladny kolczyk – zauwazylam
– A wiesz jak swietnie się z tym caluje...hehe...a to dla Ciebie Slodka! – wyciagnal wielkiego, okraglego, zakreconego lizaka we wszsytkich kolorach teczy – Mam nadzieje, ze choc troche poprawi Ci humor.
Jak już go zobaczylam to usmiech sam cisnal mi się na twarz.
– Kiedys jak jadlam takiego wielkiego lizaka to ten oto piesek – wskazalam na Aresa, który najwyrazniej polubil się z pieskiem Billa i dokonczylam - ... ukradl mi go i uciekl...i tyle mialam z wcinania lizaczka
Hehehehe – oboje zaczelismy się smiac.
- Ty tez pewnie lubisz slodkosci co?
– A skad wiedzialas, czyzbym tez był slodki- zaszczycil się
– Ja tego nie powiedzilam.... ale ... ale tez nie zaprzeczylam – droczylam się z nim.
– Daj skosztowac lizaka
– Nie dam – wystawilam jezyk
– A to niby czemu?
– A ile Ty masz lat, za maly jestes na lizaki – zartowalam
– Tak! Ja już mam swoje 16 lat i jestem ‘duzi chopcyk’
- Hehehe no dobra! Jesets w tym samym wieku co ja.... no ale ja się nie mogę od niego oderwac
– To daj mi z jednej strony, a Ty z drugiej i każdy będzie szczesliwy
I w ten oto sposób, jesdlismy lizaka na pol. Lizalam sobie mojego lizaczka, a Bill przyblizyl się tak blisko do mojej twarzy, ze lizak cala jego buzke zakrywal tak, ze widzilam same oczy.
Patrzylam w nie. Były piekne, czy już o tym nie wpominalam, takie brazowe, ciemne oczka. Slodkie jak czekolada. Przepieknie podkreslone czarna kredka... bił z nich jakis magiczny blask... jakas iskierka milosci. Boze Roxi Ty znasz chlopaka pierwszy dzien, nie możesz się w nim od tak zakochac z powodu oczu – mowilam w myslach sama do siebie – Tak naprawde nie tylko moglam zakochac się w jego oczach, ale już było za pozno. Nie zakochalam się w nim, tylko w jego oczach...dziwne...Nawet kiedy zamknelam swoje, ciagle mialam przed oczami cudne oczy Billa.
– Roxi, cos się tak rozmarzyla – krzyknal Bill – wzialem Ci lizaka, a Ty nawet tego nie zauwazylas, tylko od 3 minut gapisz się w niebo, a ja do Ciebie mowie.
– Oj, przepraszam. Zamyslilam się. – w koncu się ocknelam
– A, o czym tak myslalas?
– Czy to wazne, a wlasnie, o co chciales mnie zapytac wczesniej, jak wychodzilam z osrodka?
– Ekhm... a nic, nie wazne. Tzn. Wazne, przynajmniej dla mnie... no ale mniejsza z tym – chlopak mieszal się w swojej wypowiedzi.
– Powiesz mi, to obiecuje, ze powiem Ci o czym myslalam! – I tu palnelam najwieksza glupota! Po pierwsze bylam ciekawska, musialam wszystko wiedziec, a po drugie nigdy jeszcze nie zdarzylo mi się nie dotrzymac obietnicy. Poprosto „slowo” to „slowo”.
– No ok.! Ale trzymam za slowo – widocznie mu to bardzo spasowalo. Wiec..wiesz...ja chcialem... Tzn... Nie przeszlabys się może jutro wieczorem ze mna i reszta na karaoke, możesz wziąć siostre oczywiście, czy co tam chesz ..no i... byloby mi milo, gdybys się z nami wybrala.
– No pewnie, i tak jutro nie mam co robic. Przynajmniej ja nie mam planow, niewiem co do Alex, ale ok. Jestesmy umowieni na jutro na karaoke...- i teraz doszlo mi do glowy na co...Co?! Karaoke??!! Ja spiewac nie umiem...
– Nie musisz, posluchasz mnie – chlopak się zaczerwienil, co było widac nawet przy tym zachodzacym powoli sloneczku – No nie wazne. A teraz moja droga kolezanko powiesz mi o czym myslalas.
– No wiesz... niewiem czy mogę Ci powiedziec...bo ja Cie nie znam i niewiem jak zareagujesz...
– Po pierwsze primo to już mnie znasz, przypomne pozalismy się dzis dzieki Twojemu bokserowi. Po drugie primo to zareaguje tak jak będziesz chciala ok.? wiec mow czy mam się cieszyc czy plakac, czy jak?
– Jestes niezle zakrecony, hehehe, zabawny...hehehhee
– Dobra Roxi, a teraz będę powazny – chlopak zaczal mowic z udawana powaga w glosie. – Wiec, mow o czym, w tamtym czasie tak bardzo namietnie myslalas, bo będzie mnie to dreczyc do konca zycia!
– Buehehehe – parsknelam smiechem –Sorry, ale nie moglam już wytrzymac...jak Ty powaznie mowiles...No ok., powiem Ci, ale nie smiej się, ani najlepiej to wogole nie reaguj. Otoz, ...
– No mow...
– Otoz masz przecudne, czekoladowe oczy, które – nie zdazylam się ugryzc w jezyk i dodalam -wedlug mnie przepelnia milosc i kocham w nie patrzec – powiedzialm jednym tchem, żeby szybko to z siebie wyrzucic.
Bill siedzial dalej i rysowal cos palcem na pisaku, wogole nie zwazajac na to co mowilam.
– Ejj... i...?
– Co? – zapytal
– Nie sluchales mnie...
– Sluchalem...
– Jakbys sluchal to bys zareagowal..
– Ale przypomnij sobie, ze mowilas, ze mam wogole nie reagowac
- Ahh.. no a teraz przepraszam za moja glupotke – wyjakalam
– A teraz mogę zaregowac? I teraz ja mam prosbe bys nie reagowala ok.?
– No dobrze...Balam się jego reakcji.
Bill przysunal się do mojego uszka i wyszeptal: - Dziekuje, ze tak uwazasz Slodka! – i cmoknal mnie w policzek.
– Oooo!! Zawstydzasz mnie – zasmialam się
– Hej! Mialas nie reagowac! Szturchnal mnie, a ja przewrocilam się z „kucaka” na „lezaka”.
– Ej Ty! Skoczylam na niego, tez go przewracajac.
Wyglupialismy się tak na piasku, jeszcze przez pare minut, od czasu do czasu sobie dogadajac dla zartow
– Ahhh...pieknooki zlosliwiec
– Ze tez trafila mi się tak samo zakrecona wariatka jak ja!
Ten wieczor na plazy był swietny... oboje rozesmiani, wraz z naszymi psiakami wrocilismy do osrodka.
A przed brama...
Przed brama stal...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wampire Girl
:(
Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lu&!n ;);)
|
Wysłany:
Nie 17:20, 19 Mar 2006 |
|
Woow Fajne opko:) Jest trochę błędów, ale nieważne Czekam na następną część, bo widzę, że się rozkręca
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
KIKA
:(
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 8:51, 20 Mar 2006 |
|
super fajnie się czyta tak się możńa rozmażyć kiedy nowe??
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
cookierek
:)
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Pon 17:08, 20 Mar 2006 |
|
#4 czesc mozecie czytac, komentowac, krytykowac co tylko chcecie i jesli tylko chcecie:* pozdrawiam:P
...A przed nami stal chlopak w dredach wraz z moja kuzynka...
- Tom!!
- Olka!! krzyknelismy rownosczesnie z Billem, i zaczelsimy sie smiac... oni najwyrazniej byli zajeci rozmowa gdyz nas nie zauwazyli.
- Bill, kto to jest - spytalam.
- Moj brat blizniak, tak zwany Tom
- Aha... a co on robi z moja siostra?
- Najwidoczniej rozmawia, chodz podejdziemy do nich.
I ruszylismy w strone Toma i Olci.
- Ooo! Hey! Znalazly sie nasze zguby. Czesc jestem Alex - powiedziala Olka wyciagajac reke w strone Billa.
- Ja... ja Bill jestem - chlopak byl wyraznie zmieszany.
- Bracie moze poznasz mnie z ta sliczna dama - Tom klepnal brata w plecy, co go troche ocknelo...
- Taaa jasne... Roxi Tom, Tom Roxi...
- Milo mi, chyba Twoja siostra wywarla na nim wrazenie - zaczelismy sie smiac
Pogadalismy jeszcze chwilke i postanowilam
- Olka chodz juz do domu, musze Ci duzo opowiedziec - powiedzilam do Olki po polsku.
- O czym tak gadacie, ze nie rozumiemy - spytal Tom
- Nic, milo bylo ale niestety bedziemy sie juz zbierac, jutro bedzie cieplutki dzien, wiec z rana na plaze, a teraz mykamy juz do domku.
- No, ok. To do zobaczenia dziewczyny - powiedzial Tom
- No milej nocki - odpowiedzialysmy
- Pa Alex, do jutra Slodka - pozegnal sie z nami Bill.
Kazdy z nas poszedl w swoja strone.
Na progu powitala nas cioctka, z jak zwykle wrzeszczacym Mateuszem...
- Roksana! Gdzie Ty bylas tak dlugo z tym psem?! - miala wzrok jakby miala mnie zaraz zabic
- Poszlam sie przejsc, z psem i tyle...
- To ja wiem, Ola mi powiedzila, tylko dlaczego tak dlugo Cie nie bylo...
Aaaa... wiec jednak Olka powiedziala to, o co prosilam... usmiechnelam sie sama do siebie i powiedzilam - Co to za roznica ciociu, bylo minelo, a teraz pozwol, ze zrobie nam wszsytkim kolacje.
Ciotka chyba sie zdziwila. Nigdy sama od siebie nie mialam takich pomyslow, Ola tez patrzyla na mnie z niedowierzaniem...
- No, co! Chodz Olka, pomozesz mi.
Razem poszlysmy do naszej 'kuchni' robilysmy kanapeczki i w miedzy czasie rozmawialysmy...
-Alex, Bill....
Ola nie dala mi dokonczyc - Tak, wiem ma piekne oczy, jak i Tom, w koncu to blizniacy...
- To tez, ale nie o to mi chodzilo... chcialam powiedziec, ze Bill zaprosil nas jutro na karaoke.
- O boze, przeciez ja nie umiem spiewac
- Hehe, zareagowalam tak samo jak Ty! To stwierdzil, ze jego posluchamy...
- To moze byc ciekawe, hehe...no ale co mamy innego do roboty, mozemy pojsc...
- No spoko, pod jednym warunkiem
- Jesus cryes!! co znow Ci nie pasuje?!?! - oburzylam sie.
- Nie no, wszystko ok...ale pozyczysz mi Twojej jeansowej mini - zapytala ze wzrokiem kotka ze "Shreka"
- No ok, ale...
- No co...
- No nic! Jesli Ty mi pozyczysz Twojej czarnej ze skorki...
Obie zaczelysmy sie smiac
- Ok, umowa stoi - przybilysmy sobie "piatke" i zadowolone zanioslysmy do pokoju ciotki kolorowe, smacznie wygladajace kanapeczki.
Smacznego! Po kapieli, jak wszsycy nasi domownicy juz spali, ja z Olka dalej rozmawialysmy...Opowiedzilam jej o tym jak bylo na plazy, a ona mi, ze gdzy juz poszlam, to chciala isc za mna, ale zatrzymal ja Tom i powiedzial, ze jego brat poszedl do mnie, wiec bedzie ok, bo "on juz go zna" smialysmy sie obie, spogladajac przez nasze okno, ktore bylo wprost naprzeciw "zwariowanej rodzinki, o pieknych oczach", bo tak ich teraz nazywalsimy:-)
-Alex, patrz Bill jest w oknie...
- Gdzie?
- No tam macha mi...tzn. nam.
- Aaa..widze
Odmachalysmy chlopakowi o tajemniczym i orginalnym wygladzie.
- A teraz powoli wychodzimy z okna, zeby nie bylo, ze ciagle sie tam gapimy - powiedzila Olka, na co wybuchnelam smiechem...
- Z czego brechtasz?
- Bo sie zorientowalam ,ze faktycznie tak jest...
Ehh...
"...poznalam chlopaka o pieknych orzechowych oczach i tajemniczym wygladzie, pozniej jego brata blizniaka, ktory byl nie mniej orginalny...
jutro z samego rana na plaze, a pozniej karaoke z chlopakami..."
- Jest milo - powiedzilam piszac ostatnie slowo w pamietniku i zamykajac go.. schowalam "Moje wspomnienia" pod poduszke i polozylam sie spac...
Na plazy bawilismy sie z chlopakami... Bill i ja razem nurkowalismy w morzu....w pewnym moemcie chlopak zawolal do mnie:
- Spojrz, jaka tam jest muszla piekna...kto pierwszy to jego
I zankurkowal a ja za nim....otworzylam oczy i nie bylo muszli, chcialam sie wylonic na powierzchnie ale ktos zlapal mnie z tylu, wyciagnal na powierzchnie i kazal wziac oddech...tak tez zrobilam... razem zanurkowalismy, chlopak odwrocil mnie i pocalowal... to byl Bill... poczulam jego usta na moich, byl slodki....
- Roxi, wsatwaj idziemy na plaze - rozlegl sie krzyk Olki
- Ojej, ale to byl sen - powiedzilam sama do siebie zwlekajac sie z lozka - ciekawe....
- Idziesz, czy mam isc sama... rodzice juz poszli, mowili, ze nie beda nam przeszkadza, bo jestesmy juz prawie dorosle i wiemy co mamy robic... tu mamy kase na obiad, mowili, ze wroca wieczorem, bo pozneij jada do Piasek...Piaskow... niewiem w kazdym razie czegos w tym stylu...
- O cholercia, a tym co?!
- Niewiem, moze to dzieki tej wczorajszej kolacji...hahaha
- Moze, w kazdym razie jest wspaniale Ide sie przebrac w bikini i spadamy na plaze, bo widze slonko juz swieci...
Ubralam moje czarne bikini z biala obramowka, a Ola swoje blekitno-biale...
Wygladalysmy swietnie... w drodze na plaze, opowiedzilam Olce moj sen...
- Moze to proroczy - powiedzila Olka
- Watpie, chociaz.... - rozmarzylam sie
- Raczej nie... - burknela...
- Co jest, czyzby Olci sie Bill spodobal? -zasmialam sie
- Powiedzmy, ze przypadl do gustu:P - wystawila mi jezyk
Hehehehe... na plazy nie zauwazylam ani wujka, ani ciotki... Nie bylo tez slychac krzykow Mateusza, wiec widocznie musieli byc gdzies dalej...
- To gdzie sie rozkladamy... - zapytalam Alex
- Moze z nami - powiedzial... no wasnie kto... odwrocilam sie...za moimi plecami byl Bill, w samych czarnych bokserkach i okularach przeciwslonecznych niosacy cole...
- O hej!! - usmiechnelam sie
- No witam! To jak idziecie tam - wskazal na grupke ludzi stojacych przy dosc duzym grajdolku:)
- A kto tam jeszcze jest?
- Chodzcie to poznacie....
Po chwili juz bylismy wszyscy razem. Byl tam jeszcze Tom, Gustav i Georg - jak to Bill okreslil "To nasi kumple z zespolu"...nie pytalam o szczegoly...
Byla jeszcze ta dziewczyna Franziska- byla siostra Gucia... No i mam bilzniakow, ktora byla bardzo rozrywkowa...
Rozlozylismy sie obok i zaczelysmy opalac...
- A moze by tak plecka posmarowac olejkiem - zapytal glos nade mna...Byl to Tom
- Wiesz, dzieki, obejdzie sie... i atk zaraz ide do wody...Moze Olka skorzysta..
- Spoko - powiedzla wyraznie zawiedziony. I podszedl do Olki pytajac o to samo...
- Pewnie, czemu nie...smaruj...
- To biore sie do roboty - powiedzial zadowolony Tom i zaczal smarowac plecy Olki
- Franzis, Tobie tez? - zapytal
-Dzieki, ide poplywac, kto idzie ze mna - zapytala jasnowlosa wysoka dziewczyna
- Ja moge- wstalam i zaczelam zmierzac z Franziska do morza...
- Hej... dziewczyny zaczekalysbyscie na nas!! - krzyknal za nami Gustav, ktory mozolnie biegl w nasza strone wraz z Billem...
To jak, kto pierwszy wskakuje...- zapytalam
- Moze Ty - powiedzial zadowolony Bill, ktory nie wiedzac kiedy wzial mnie na rece i wrzucil do wody.
- Dzieki... - powiedzilam z udawanym oburzeniem
- Nie ma za co, podziekujesz pozniej
Pozniej, ze niby co to mialo znaczyc - pomyslalam... nie zdazylam zapytaj, bo zostalam ogluszona pluskiem jaki wywolala pozostala trojca wskakujac do wody...
- Lubisz nurkowac, zapytal mnie Bill
- Jasne - odpowiedzilam, i od razu przypomnial mi sie moj dzisiejszy sen.
- To chodz - Bill zlapal mnie za reke i razem znalezlismy sie pod woda...
- Na chwilke wynurzylismy sie biorac powietrze, a Bill krzyknal
- Zobacz, widzisz to co ja, tam w wodzie, ta muszle...
- Nie, nie widze...
- To chodz pokaze Ci
Nie zdazylam zareagowac, bo znow bylam pod woda, odwrocilam sie w strone Billa a ten ....
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
KIKA
:(
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 17:19, 20 Mar 2006 |
|
ale słodko piszesz. słodkie opowiadnie
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
MeDi
Administrator
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 898
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 17:50, 20 Mar 2006 |
|
Ooo, cookierek pisze opo ;D.
Ale polskie znaki - koniecznie!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Agata_Boss
:]
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd:)
|
Wysłany:
Pon 20:33, 20 Mar 2006 |
|
I wcale nie nudne, tylko bardzo fajne
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
cookierek
:)
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Wto 9:08, 21 Mar 2006 |
|
#5 czesc piąta... specjalnie dla Was starałam się z tymi polskimi znakami...
...Bill obrócił się w moja stronę i pokazał wielką... naprawdę wielka, białą muszlę z różnymi paseczkami w fioletowych odcieniach. Była śliczna, taki okaz... tak samo jak ten, który ja znalazł
- Chcesz? – spytał Bill, wyciagajac rekę z muszelką w moim kierunku.
– Jasne, jest śliczna - już miałam ja brac, gdy zabrał rekę z powrotem i powiedział z chytrym uśmieszkiem
– Dostaniesz, jeśli zrobisz coś dla mnie
– A co takiego?
– Hmm... niech no wymyślę jakieś drastyczne zadanko
– No ej.. nie bądź taki! – wrzasknęłam
– Spokojnie Słodka... daj pomysleć...
Oboje tak stalismy w zimnym Bałtyku, a z góry świeciło na nas gorące słonko... Minęła jakaś chwilka i Bill oderwał się od myslenia i krzyknął:
– Mam!! Wiem... chcesz ja na pewno... To...
– No ok., zrobię, jeśli nie będzie to nic strasznego
– Dzis, jak pamiętasz, jesteśmy umówieni na karaoke. Prawda?
– No, niby tak
– Niby?! To nie dostaniesz...
– Tak, jesteśmy umówieni na pewno!
– Więc, masz zaśpiewać coś ze mną – uśmiechnął się tak słodko, że nie mogłam odmówic. Z resztą obiecałam, a pozatym lubiłam śpiewać, co nie znaczy, ze potrafiłam ;/
- Powiedzmy, że zgoda
- To trzymam Cię za słowo, a Ty trzymaj muszlę... jest Twoja, teraz będzie Ci o mnie przypominać – znów się uśmiechnął i to jeszcze słodziej niż wcześniej
– Dzięki – cmoknęłam Billa w policzek
– Oj... teraz to Ty mnie zawstydzasz
– Stać mnie na wiecej – mrugnęłam oczkiem i zanurkowałam. Zaczęłam plynąć w stronę brzegu, a ślicznooki za mną...
– Idę się poopalać – powiedziałam do Billa i ruszyłam w stronę naszych ręczników...
– Ja skoczę po coś do przegryzienia, bo zgłodniałem
Szłam w stronę naszego grajdołka. Z daleka widziłam już, że nie ma Olki, Gucia, Franziski i mamy blizniakow.
Podeszłam i zaczęłam osuszać swoje ciało... zwróciłam się do Georga
– A gdzie reszta?
– Pani Simone stwierdziła, że nie chce się przypiec i poszła do domu...
– Bo jest dwunasta i jest najgorsze sloćce – wtrącil się Tom
– A Gustav, moja siostra i Franciz?
– Tam – odpowiedział Georg i wskazał na morze, gdzie na wielkim materacu pływali we trójkę.
– Świetnie! A Wy czemu nie pływacie?
– Taaaa! Pewnie! A wysuszysz mi później to – powiedzial niezbyt miło Tom trzymając w ręce swoje dredyi wkazując na nie.
Nie zwróciłam na to uwagi, położyłam się na brzuchu na kocyku i postanowiałam poopalac się troszkę.
Leżałam moment i garstka piasku wylądowała na moich plecach.
– Cholera! Uważajcie jak chodzicie – burknęłam
– Przepraszam panią bardzo, to moja wina. To się więcej nie powtórzy. Mogę obiecać...
Nade mną siedział Tom z udawanym, skruszonym uśmiechem...
– Mogę to wynagrodzić...- szepnął
– Ciekawe jak?
– Wiesz, mówiłem już, że słonko niebezpieczne teraz i ...
Nie dałam mu dokończyć... –Tak, tak wiem..
– Może posmaruję Cię olejkiem... teraz nie idziesz popływać, a chyba nie chcesz, żebym Ci poźniej robił okłady na spalone plecka – usmiechnąl się – Miał tak samo słodziutki uśmiech jak Bill, kolczyk na ustach zaświecił się a Tom przybliżył się do mnie i szepnął do ucha
–Mogę? Proszę...
Odwzajemniłam uśmiech i wskazałam mu palcem olejek. Od razu go wziął w ręce, otworzył i nalał trochę na swoje dłonie. Rozłorzyłam się wygodnie, a Tom zaczął mnie smarować... to nie przypominało zwyczajnego smarowania olejkiem... raczej delikatny masaż. Miał mięciutki dotyk.. taki... taki kojący, delikatny jak muśnięcie motylka... kiedy Tom smarował mi plecka, ja myślałam o wszsytkim... o tym co było, jak zaczęły się wakacje, a jak mogą się skończyć...Na pewno wiedziałam tyle, że poznałam niesamowitych ludzi, z którymi spędzę jeszcze najbliższy miesiąc, tu, nad naszym dobrym, polskim Bałtykiem...
– Roxi!! Możesz już wstać! – chyba mi się przysnęło, bo jak otwarłam oczy wszyscy już byli obecni... prócz pani Simone.
– Chyba Ci się przysnęło, ale nie chciałem Cię budzić, bo... z resztą nie ważne... cały czas smarowałem Cię olejkiem, ale i tak trochę się spiekłaś za bardzo- powiedział do mnie Tom
– Taaa! Nawet pożyczył od tamtej kobiety z dzieckiem specjalny krem dla dzieci z większym filtrem ochoronnym..- dodała Olka.
Dotknęłam moich pleców, były gorące...
– Ałł.. chyba macie rację, już będę się zbierać z plaży...
– Zaczekaj moment, tylko się pozbieramy, bo my tez już idziemy na obiadek – stwierdził Gucio, który właśnie grał w karty z Billem.
– W co gracie? – spytałam
– W pokera, a co? Umiesz? – zapytał mnie Bill
– No pewnie!! Nie Olcia! My w to wymiatamy! Jesteśmy najlepsze!
– Serio, to może zagracie w rozbieranego – spytał zadowolony Bill
– A z czego ma Ci się rozebrać, przecież ma tylko strój kąpielowy na sobie – dodała Franciska
– Ooo!! I właśnie w tym tkwi sens. - powiedział Tom z uśmiechem na twarzy.
– O nie, nie mój drogi... nie ma tak dobrze – sypnęłam w niego piaskiem.
– A to, za co? – zapytał oburzony
– Za to, że zboczuch z Ciebie- wystawiłam mu język.
– Roksana , gdzie idziemy na obiad ? – spytała Alex
– No... niewiem, zobaczymy na mieście, coś się znajdzie...
– A może z nami pójdziecie – zapytał Tom
– Dobry pomysł, lubicie chińszczyzne? Bo my z Tomem, znaleźliśmy taki super “China Bar”! – dodał Bill
– Pewnie, a teraz już się zbieram, więc jeśli chcecie pójść z nami, to kończ już ta patryjkę i zbieraj się – powiedziała Alex do Billa.
– Dla Ciebie wszystko – odparl.
Zrobiło mi się jakoś dziwnie... Kilka myśli na raz przeleciało mi przez głowę, nie mogłam być zazdrosna i nie byłam, bo nic nas nie łączyło, ale jednak czułam jakiś mały zawód w serduszku... sama niewiem dlaczego...
Wszyscy zebraliśmy nasz cały grajdołek i poszliśmy do ośrodka.
Weszliśmy, pożegnaliśmy się na trochę i każdy poszedl do swojej chaci... Obiecałyśmy im, że wyszykujemy się jak najszybciej możemy... tak tez zrobiłyśmy.
Wzięłam ze sobą pieska, uwiązałam na dworze przy campingu i ruszłam w stronę wyjścia z Olka . Przed bramą stali bliźniacy...
– A gdzie reszta ekipy – spytałam z uśmiechem na twarzy.
– Dłużej byście się zbierały, to i nas by tu nie było. Oni już poszli i tak nie chcieli iść z nami...
Minka mi zrzedla trochę, ale to nic.
We czwórkę poszliśmy na obiadek... restauracja była znakomicie urządzona. Czułam się jakbym naprawdę była w Chinach. Jedzonko też było pyszne, choć po dziesięciu sekundach jedzenia pałeczkami zrezygnowałam i poprosiłam o widelec, jak z resztą każdy z nas... Procz Billa, ten dawał z siebie wszystko. Machał pałeczkami jak mógł najszybciej, żeby dogonić nas w jedzeniu... i tak później musieliśmy czekać na niego.
Pyszny obiadek spędzony w miłym gronie, nie to co z oburzoną ciotką i piskliwym Matim...
Około godziny dwudziestej ‘rodzice’ wrócili do ‘domku’. Opowiadali nam jak było na tej ich zdaniem “super-czadowej wycieczce” – skąd oni wogóle znają takie słownictwo? Słuchaliśmy ich bardziej brzuchem, niż uchem, nie interesowało to ani mnie, ani Olki. Za bardzo byłyśmy zajęte szykowaniem się na karaoke ze zwariowaną ekipą. Mieliśmy się z nimi spotkać już w klubie... obie wystrojone od stóp do glów... ja miałam na sobie czarną skórzaną mini, do tego resztę stroju idealnie dobraną, czarny makijaż dopełniał wszystko, a Olka ubrana cała w jeans... czułyśmy się swietnie i tak też wyglądałyśmy.
- O jednej rzeczy bym znów zapomniała, Olka nie widziałaś mojego blyszczyka? Mialsm go na plazy, ale nie widzę go...
– Nie, nie widziałam. Masz tutaj mój – wyciągnęła rękę podając mi bezbarwny błyszczyk o malinowym smaku.
– Danke, ok... wszystko... no wszystko mam... to chodźta impreza czeka – powiedziałam do Olki z ogromnym uśmiechem na twarzy.
– Jasne! – mrugnęła do mnie – Mamo, idziemy na karaoke z tą rodzinką, która mieszka obok. Wrócimy późno, ale nie martw się, będziemy pod stałą opieką. Pa
– Miłej zabawy i uważajcie na siebie – musiała dodać ciotka. U niej zdanie: “uważajcie na siebie” było normalne... czy wychodziłyśmy gdzieś same, czy z kumplami... nie miało to dla niej znaczenia. To chyba było jej motto przewodnie... hehe... nie no... martwiła się.. ale bez przesady!
Dochodziłyśmy już prawie do klubu, było trochę ludzi, z daleka było słychać czyjś śpiew...
Właśie dośpiewywano ostanie slowa piosenki “Feel” Robbiego Williamsa i rozległy się ogrome oklaski.
– A Ci co tak klaszczą, choćby ktoś tam nieźle błysnął... – zapytała Olka
– Słyszałaś ostatnie nuty...
– Taa...
– No, to co się dziwisz... było świetnie zaśpiewane.
Weszłyśmy obie do klubu... A na scenie...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 13:21, 21 Mar 2006 |
|
no no, całkiem fajne opowiadanie...nareszcie ktoś poznaje ich nie wiedząc kim są :P
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sylas
:-)
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 874
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiedziałeś, że tu jestem Bill ? ;*
|
Wysłany:
Wto 18:03, 21 Mar 2006 |
|
Hah jak narazie jest bardzo dobrze, pisz dalej
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
cookierek
:)
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Wto 22:21, 21 Mar 2006 |
|
#6 czesc kolejna... dzieki, ze wogole komus sie chce to czytac:P jak dla mnie to nudne... i marzenia nie do spelnia...
pozdrawiam:*
...Na scenie stał nikt inny, jak Bill. Już z daleka było widać jak świetnie wygląda, czarne spodnie, idealnie dobrana czerwona bluzeczka i kurtka ze skórki. Włosy starannie ułożone z opadającą na twarz grzywką. Ciemny makijaż wokół oczu i zawadiacki uśmiech. Bill stał na scenie trzymając w ręce mikrofon. To on tak świetnie śpiewał...Podziękował wszystkim i schodził powoli ze sceny, zauważył mnie i Olkę i zaczął iść w naszym kierunku. Jakaś dziewczyna zaczepiła go, ale najwyraźniej spławił ją, bo jak odchodził było widać jej zawiedzioną minę.
– Hej dziewczyny! – powiedział podchodząc do nas.
– No witam naszą gwiazdę wieczoru! – przywitałam się z brunetem.
- Jaką tam gwiazdę, lubię to... – uśmiechnął się – Chodźcie do tamtego stolika do reszty.
Przechodziliśmy między stolikami, że też musieli wybrać miejsce przy samym końcu klubu! Na scenie właśnie stała jakaś dziewczyna i zaczynała wyć jakąś piosenkę o bliżej nie określonej rytmice, krótko mówiąc już od pierwszych nut fałszowała jak tylko się da!
– Alex, słyszysz to co ja?
– Chodzi Ci o te wycie? – zaśmiała się Olka, na co ja z Billem równocześnie parsknęłyśmy śmiechem.
Podeszłyśmy do stolika, przy którym siedzieli już Tom, Gustav, Georg i Franciz.
– Hej Wam! – przywitałyśmy się
– Ooo!! Jak ślicznie wyglądacie – pochwalił Tom.
– Wiedzą... już im to mówiłem - odparł Bill
– Kochany, nie mówiłeś nam tego... i dzięki Tom – cmoknęłam go w policzek
– A ja? – spytał Bill
– A za co niby?
– Za oczy – uśmiechnął się do mnie złośliwie, bo wiedział co sądziłam o jego oczach, powiedziałam mu to wtedy na plaży.
– Hmm... jakby tu wybrnąć – pomyślałam chwilkę, ale „ocaliła” mnie Olka.
– Za to, to ja Ci mogę dać – cmoknęła go.
– Danke Mała, to siadajcie, ja skoczę po piwko.
– Tylko ja z sokiem poproszę – krzyknęłam za Billem, który zmierzał w stronę baru.
Usiadłam sobie pomiędzy Gorgiem, a Tomem. Olka siadła naprzeciw mnie, koło Franciz i Gucia.
Bill, który wrócił z piciem siadł koło Olki na wprost mnie. Siedzieliśmy, piliśmy i rozmawialiśmy. Było miło, do pewnego momentu.
– Bill, Twoja kolejka... śpiewasz – powiedział już lekko chwiejący się Tom do brata.
– Już idę – Nie wiedziałam kiedy Bill złapał mnie za rękę i wyciągnął ze stolika dodając – Pamiętasz co obiecałaś
– Bill, muszę? – spytałam
– Zrób to dla mnie, z resztą obiecałaś i nie wykręcaj się
– Spoko, co śpiewamy?
– Zobaczysz...
Razem z Billem weszliśmy na scenę. Ludzie gapili się na nas jak w obrazek. Większość z nich miała już niezły humor...Zaczęły rozbrzmiewać pierwsze takty piosenki.
– Bill, Ty wybrałeś tą piosenkę? – szepnęłam mu do uszka. Nic nie odpowiedział tylko mrugnął oczkiem i uśmiechnął się. Domyśliłam się, co oznaczała ta odpowiedź.
Na ekranie pojawiły się napisy, a my zaczęliśmy razem śpiewać jedną z moich ulubionych wolnych piosenek:
Celine Dion – „Becouse you loved me”. Pierwszą zwrotkę i refren śpiewaliśmy razem.
W pewnym momencie Bill złapał mnie za rękę i zaczeliśmy śpiewać „...You gave me wings and made me fly, You touched my hand I could touch the sky...” Bill dośpiewał ze mną drugą zwrotkę, puścił moją dłoń i zszedł ze sceny... Po prostu sobie poszedł bez słowa. Byłam zła, ale nie mogłam po prostu przestać śpiewać. Dalej wyłam kolejne takty tej piosenki. Ludzie na parkiecie porobili parki i tańczyli w rytm tego co śpiewam.
Miałam zaczynać już drugi raz refren, ale ktoś stojący z tyłu położył mi na ustach palec. Przestałam śpiewać, odwróciłam się, przede mną klęczał Bill trzymający w zębach różę. Wziął ją do ręki i podał w moim kierunku. A więc to dlatego zszedł ze sceny – pomyślałam.
Chciałam zaczynać znów śpiewać, ale nie pozwolił mi dalej klęcząc przede mną i trzymając mnie za rękę przysunął mikrofon do ust i zaczął śpiewać – „...You were always there from me (...)”
Kiedy zaczął śpiewać „My world is the better place, becouse of you” podniosł się i spojrzał mi głeboko w oczy i pocałował. To nie był sen, choć właśnie tak się czułam... jakbym śniła najwspanialszy sen w moim życiu.
Miał delikatne usta, słodkie...
Piosenka prawie się kończyła, przestaliśmy.... jeszcze raz popatrzył mi w oczy i spuścił głowę łapiąc mnie za rękę... dokończyliśmy razem „... Lifted me up, when I couldn’t reach. You gave me faith ‘coz you belived. I’m. Everything I am, becouse you loved me”
Piosenka skończyła się. Wszyscy imprezowicze zaczęli bić ogrome brawa. Podziękowaliśmy i zeszliśmy ze sceny. Bez słowa do siebie, wrociliśmy do stolika. A tam...
...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|