Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Historia o chłopcach którzy przeżyli { 7 } Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
pryczka
:]
:]



Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 485 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: LublIN ciTyyyy

PostWysłany: Pon 17:48, 05 Cze 2006 Powrót do góry

Magic English Smile
śłodko-kwaśne opo, bardzo mi się podoba :0
Dodawaj nowe części Smile
PzdR Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ona1666




Dołączył: 01 Cze 2006
Posty: 9 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:37, 06 Cze 2006 Powrót do góry

5. Manswet.

Usłyszał znajomy trzask i w rogu pokoju ujrzał...
- Anioł. – Bill z szeroko otwartymi oczyma wpatrywał się w postać stojącą naprzeciw niego. Wpadł w trans. Jeszcze nigdy nie widział takiego zjawiska. Przyprawiała go o motylki w brzuchu.
- Tom... Widzisz to? – Bełkotał wpatrując się w nieznajomą.
- Jaki Anioł? Popierdoliło cię? Ja tu widzę tylko pannę w stylu „dziewczynka z zapałkami”. – Powiedział dredziarz. Ale brat go nie słuchał. Uśmiechał się tylko słodko do przybyszki.
- Aaaa. Już rozumiem. Ty lubisz takie w stylu: brudna, niewinna, niedoświadczona. – Śmiał się z brata Tom. Ale to też nic nie dało. Bo Bill go nie słuchał. Stał już koło dziewczyny i nachylał się ku niej z zamiarem złożenia pocałunku. Tom zamknął oczy. Nie chciał widzieć klęski własnego brata. Wytrzymał pięć sekund. Otworzył je z powrotem. Poprzedni widok prysł jak bańka mydlana. Teraz widział czarnowłosego usiłującego cmoknąć...
- Bill!- Rzucił się zrozpaczony ku bratu...

*

Czarnowłosy zbliżał się już do policzka nieznajomej, kiedy poczuł na sobie ciało Toma. Obaj z hukiem wylądowali na drewnianej posadzce pokrytej czerwonym perskim dywanem.
- Tom złaź ze mnie słoniu. – Usiłował zrzucić z siebie brata Bill.
- Tom... Nie wygłupiaj się... – Czarnowłosy niestety nie należał do najsilniejszej części społeczeństwa. I żadna próba zepchnięcia z siebie dredowłosego nie przynosiła oczekiwanych skutków. Ale nie czuł się przygniatany zbyt długo gdyż brat oswobodził go ze swojego ciężaru. Inaczej mówiąc po prostu z niego zszedł. Przynajmniej tak mu się wydawało.

*

- Tom. Toom. Obudź się. – Starszy mężczyzna klepał chłopaka delikatnie po policzkach.
- Tak go nie ocucimy. – Odezwał się czarnowłosy i zniknął za ścianą. Wrócił po kilku minutach ze szklanką zimnej wody, której zawartość w trybie natychmiastowym znalazła się na twarzy dredziarza.
- Aaaa! – Zerwał się starszy z braci Kaulitz uderzając swoim czołem w czoło...
- Tata? – Zaczął przecierać oczy aby upewnić się czy przypadkiem nie ma zwidów pourazowych.
- Witaj synu. – Pan Manswet, bo tak miał na imię ojciec chłopców serdecznie uśmiechnął się do swojego oniemiałego syna.
- Mogę cię dotknąć? – Tom ciągle nie mógł uwierzyć w to co się stało.
- Oczywiście. Dotykaj! Głaskaj! Ściskaj! – Mężczyzna zaczął skakać po salonie wydając różne dziwne dźwięki i głośno się śmiejąc.
- Hej! Stój! Czemu... – Zaczął swoje pytanie czarnowłosy.
- Czemu kiedy się pojawiłem widzieliście kogoś całkiem innego? – Uprzedził go ojciec.
- Aha. - Pokiwali twierdząco obaj chłopcy. Dopiero teraz dało się zauważyć ich podobieństwo do swojego rodziciela. Te same kości policzkowe. Tak samo głębokie oczy. Identyczny błysk w oku. Uśmiech. Tylko ludzie którzy go nigdy nie widzieli mogli ślepo wierzyć w podobieństwo bliźniaków do matki.
- Otóż użyłem zaklęcia: TRAVALONCE. Umożliwia ono zmianę wyglądu na potrzebę sytuacji. Oczywiście każdy z was widział kogoś innego. Inaczej mówiąc widzieliście wasze ideały piękna. – kiedy do uszu Toma dotarły ostatnie słowa spadł z łóżka. „Nie, coś tu nie gra. Nie! To nie był mój ideał! Co jest do cholery!?” myślał masując potłuczony w skutek upadku tyłek.

*

Podczas kilkugodzinnej rozmowy z ojcem chłopcy dowiedzieli się wielu przydatnych rzeczy. Poznali także tajemnice swojej bezsenności. Mianowicie aby czarodzieje nie budzili żadnych podejrzeń w świecie magicznym żyją tylko nocą. Natomiast kiedy za oknem wstaje słońce wracają do „normalności” i żyją tak jak reszta trafnie określanych przez panią Rowling mugoli...
- Muszę już iść. Siedziałbym tu z wami jeszcze dłużej ale mam obowiązki. Kiedyś wam o nich opowiem. – Manswet wstał od stołu z zamiarem pożegnania się z chłopcami.
- Ojcze... Czy mógłbyś mi powiedzieć jeszcze jedno? – Spytał Tom molestując wzrokiem spoczywający przed nim kubek kawy.
- Oczywiście. – Spojrzał na syna wyczekującym wzrokiem.
- Dlaczego... – Zamilkł na chwilę. – Dlaczego nas zostawiłeś? Czemu nas nie odwiedzałeś? – Wyrzucał z siebie pytania jak z katapulty. W jego głosie słychać było ogromny żal.
- Przepraszam. Nie Odpowiem ci dziś na to pytanie. Nie mogę. Aha i niedługo wpadnie do was pani Smith. Powie wam co i jak w związku ze szkołą. Do zobaczenia. – Powiedział i znikł tak samo jak się pojawił.
- Widziałeś! Wymigał się! kurczak wymigał się! – Tom uderzył pięścią w masywny blat stołu.
A kawa?
Kawa się nie wylała...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:48, 06 Cze 2006 Powrót do góry

ah xD
opetana jestem...
to tak, jakby jednoczęsnie czytac Harrego Pottera i ogladać jakis film o bliźniakach :D
świetne to jest ;)
po prostu rewelacja...
zachwycające...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pryczka
:]
:]



Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 485 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: LublIN ciTyyyy

PostWysłany: Wto 19:04, 06 Cze 2006 Powrót do góry

Super piszesz. Odrazu w mej główce mam emijsę filmu Smile
Jestem po wielkim wrażeniem :0
Buziaki Całus.Całus.Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
cookierek
:)
:)



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 651 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Wto 20:33, 06 Cze 2006 Powrót do góry

Swietne:)))))
Super... ideal piekna Toma *hehe*Smile
Pisz szybciutko dalej:)
Bussal:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
hobo psec
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 1547 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: hobolandia [Lublin]

PostWysłany: Wto 20:41, 06 Cze 2006 Powrót do góry

Ten fragment z ideałem piękna Toma był cudowny. Opowiadanie ogólnie jest śliczne, cudowne, wspaniałe, kapitalne, oryginalne, [tu wstawiaj swoje ulubione słwa określanią je pozytywnie Twoje opowiadanie]. Muuuuuuuuua;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ona1666




Dołączył: 01 Cze 2006
Posty: 9 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 7:21, 07 Cze 2006 Powrót do góry

Jejku dziękuję.
Nawet nie wiecie jak podbudowują mnie Wasze komentarze...
Po południu Wam wrzucę część bo jutro jadę na wycieczkę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joq
Gość





PostWysłany: Śro 11:23, 07 Cze 2006 Powrót do góry

Ideały piękna? To ja naprawdę współczuję Tomusiowi... ale tak na poważnie to bardzo mi się podoba twoje opowiadanie... jest poprostu super, troszkę czarów i magii sprawia, że staje się ono jedyne w swoim rodzaju.

Już sobie wyobrażam jak bliźniacy latają na miotłach Mr. Green
ona1666




Dołączył: 01 Cze 2006
Posty: 9 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:19, 07 Cze 2006 Powrót do góry

Tą część dedykuję wszystkim tym, którzy mileli dziś zły dzień...



6. Dziewczynka z zapalnikiem

Kolejny łudząco podobny do poprzedniego ranek. Ten sam schemat. Ci sami ludzie. Z jedną małą różnicą. Oni byli zwyczajni. Mieli swoje małe ludzkie problemy. Brak pieniędzy, miłość. Ciekawe co by było gdyby umieli czarować?
- Co dziś robimy? – Dredziarz wychylił się z za kolejnego numeru BRAVA.
- Hmm. – Bill przeczesywał pamięć dosyć inteligentnie drapiąc się po głowie. – Z tego co pamiętam to dzisiaj...
- O kurczak! – Czarnowłosy zerwał się z fotela.
- Co? – Tom w przypływie strachu zrobił to samo.
- Czy dziś jest czwartek? – Młodszy pytająco spojrzał na swojego brata.
- No ta... O ja pierdole! Szybko! Ubieraj się! – Dredziarz zaczął trząść bratem na wszystkie możliwe strony. Na reakcje nie musiał czekać długo. Czarnowłosy odepchnął go i pobiegł do swojego pokoju. Pod wpływem naporu ze strony brata Tom stracił równowagę i poleciał prosto na swój nieziemski tyłek. Trzeba zauważyć, że upadając przewrócił spoczywającą na stoliku kawę, która momentalnie znalazła się na jego twarzy. Przypominał teraz skrzyżowanie Arnolda Shwarzenegera i Ojca Rydzyka.
- kurwa mać! – Zaklął i pokierował się w kierunku łazienki...

*

Dwóch chłopaków wbiegło do ogromnej szklanej sali. Znów się spóźnili. Jak zwykle. I za każdym razem tak samo bali się jego reakcji. Byłoby to czymś śmiesznym, ale nie w tym wypadku. Bo ON był chodzącym uosobieniem szatana. Każde jego spojrzenie, odór wydobywający się z ust czy niemalże morderczy uśmiech, potrafiły przestraszyć nawet największego twardziela.
- Kto ostatni ten paszczur. – Uśmiechnął się diabelsko Tom i pobiegł w kierunku sali numer 666.
Zaczął się tak zwany wyścig szczurów. Czarnowłosy pędził prawą częścią budynku natomiast jego bliźniak lewą. Tak. Widzieli się przez szyby. Tom miał przewagę. Pędził niczym struś pędziwiatr z wzrokiem skupionym na postaci brata. Odwrócił wzrok aby zbadać drogę i...
- Łup! – Zderzył się z otwieranymi drzwiami pokoju numer 233. Zsunął się po nich profesjonalnie, niczym James Bond i zemdlał...

*

- Toom. Wstawaj. – Bill klepał brata po policzku. Dredowłosy chłopak powoli otwierał obie powieki.
- Aaa! – Krzyknął.
- Sfo ona tu to folely jobi? – Wskazał palcem na postać stojącą obok Billa. Była to „dziewczynka z zapałkami”, a raczej z zapalnikiem. Bo wyglądała jakby wyskoczyła z piekarnika. Czarne włosy. Ciemny makijaż i jeszcze ta okropna sukienka.
- Przyjechałam cię przeprosić. Biegłeś kiedy otwierałam drzwi i wpadając w nie złamałeś nos. – Dziewczyna usiadła koło niego.
- Fpoko. Nie gniefam siem. – Wybełkotał Tom. Ale w głębi duszy miał ochotę poćwiartować tą dziewuchę. Nie dosyć, że ponoć jest jego ideałem to jeszcze złamała mu nos. Nie ma to jak szczęście.
- Ja muszę już spadać. Miło było Was poznać. Do zobaczenia w szkole. – Wstała i uścisnęła dłonie chłopców.
- Jak to w szkole? – Krzyknęli bliźniacy kiedy dotarł do nich sens wypowiadanych przez nią słów. Ale jej już nie było. Ani w pokoju, ani na korytarzu. Zamiast niej przy Tomie siedział lekarz.
- No panie Kaulitz. Miał pan szczęście, że córka po mnie przyszła. Zaraz wszystko po cichu załatwimy. – Postawny mężczyzna wyjął z za kurtki różdżkę i wybełkotał krótką formułkę. Tom poczuł przepływającą fazę ciepła i jego nos był już cały.
- Pan jest... – Z ust przyglądającego się temu Billa wymknęły się słowa.
- Ciii.. – Lekarz przyłożył palec do ust. – Nie rozmawiajmy o tym. Ściany mają uszy. – Powiedział i uśmiechając się serdecznie wyszedł.


*

- Bill wyłaź! Siusiu mi się chce! – Dredowłosy dobijał się do drzwi łazienki.
- No to sikaj. – Usłyszał odpowiedź.
- Bill do cholery jasnej. – Kopnął w drzwi zdenerwowany Tom.
- No już, już. – Czarnowłosy ustąpił miejsca bratu.

W Loitshe życie płynęło swoim naturalnym trybem. Ludzie przepychali się w kolejce po kolejny numer ulubionej gazety. Gdzieś na dworze małe dzieci budowały w piaskownicy domki, a nastolatkowie niewinnie grzeszyli w ukryciu. Jednym słowem zwykły letni dzień. Ale nie dla wszystkich. W jednym z najbogatszych domów w okolicy dwóch chłopców przeglądało listę swoich przedmiotów szkolnych.

- Tom. A jak dostaniemy się do osobnych klas? – Bill spojrzał ze strachem na brata.
- Jak już coś do nie do klas tylko domów. Nie pamiętasz co mówiła ta cała Smith? – Poprawił brata dredziarz.
- Oj pamiętam. – Pokiwał głową czarnowłosy...

- Witam panowie. Jak zapewne wiecie nazywam się Emilia Smith i zostałam tu przysłana aby powiadomić was o zasadach panujących w szkole... – Szorstko mówiła kobieta. Nie należała do postawnych. Była raczej niska i szczupła. Zielone oczy wyrażały ogromną pewność siebie i zdecydowanie.
- ...Hogwart. Jedna z najlepszych i najbardziej cenionych szkół magii. Każdego roku uczniowie dzieleni są na cztery domy. Zielony, czerwony, złoty i fioletowy. Każdy z domów ma swojego patrona. I tu możecie znaleźć kolejne podobieństwo do książek Rowling. Mianowicie nazwiska nauczycieli zaczerpnęła od nazw domów. Tak więc: Zieloni za patrona mają Snapa, czerwoni – McGonagall, złoci – Lupina, natomiast fioletowi – Flitwicka. Ich postacie bliżej przedstawione będą w podręcznikach do historii magii. Tu macie wszystkie przedmioty obowiązujące w szkole. – Zakończyła swój monolog podając chłopcom kartkę.
- A kiedy zaczynamy naukę? – Spytał Bill.
- Zaczynacie w noc z pierwszego na drugiego września. – Odpowiedziała. – To wszystko? – Spytała podnosząc się ze skórzanego czarnego fotela.
- Jeszcze jedno. – Zatrzymał ją Tom.
- Słucham.
- Jak dotrzemy do szkoły? – Chłopak lekko się zarumienił zadając to pytanie.
- Dobre pytanie. – Pochwaliła go profesorka. – Ale o to się nie martwcie. W tym roku dotrzecie na rozpoczęcie roku z ojcem. – Już miała odchodzić kiedy Bill zadał jej pytanie.
- A jak kupimy książki i mundurki?
- Och zapomniałabym. – Wyjęła różdżkę i machnęła nią kilka razy. Na stoliku pojawiła się kartka.- Tu macie zaznaczone wszystkie potrzebne sklepy. – Po raz pierwszy podczas swojej wizyty uśmiechnęła się do bliźniaków i znikła.


- To co, idziemy na zakupy? – Szturchnął brata Tom.
- Aha. Ubieraj się i zawijamy na Magdeburg. – Czarnowłosy podniósł się z fotela i poszedł do łazienki pomalować oczy...






No to bijcie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
hobo psec
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 1547 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: hobolandia [Lublin]

PostWysłany: Śro 20:51, 07 Cze 2006 Powrót do góry

Niby za co mamy bić? Kolejna udasna część opowiadania. Podoba mi się, tak samo jak 4 pozostałe. Muuuuuuua;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joq
Gość





PostWysłany: Śro 21:09, 07 Cze 2006 Powrót do góry

Znasz moje zdanie na temat twojego opowiadania... więc proszę o więcej... czekam z niecierpliwością...
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:58, 07 Cze 2006 Powrót do góry

ah xD
misiu pysiu...
normalnie ciacho xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Veren
:)
:)



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior

PostWysłany: Czw 16:11, 08 Cze 2006 Powrót do góry

zaczarowalas mnie tym opowiadaniem Smile Strasznie mi sie podoba i baaaardzo wciaga. Czekam na nastepna czesc Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pryczka
:]
:]



Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 485 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: LublIN ciTyyyy

PostWysłany: Czw 19:32, 08 Cze 2006 Powrót do góry

Zakochałam się w twoim dziele Smile
Mimo, że fantastyka mnie nie pociąga w znaczący sposób, lubię twe opo.
Jest świetne w każdym detalu. Poprostu super lek na ciężki dzień Smile
PzDR Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ona1666




Dołączył: 01 Cze 2006
Posty: 9 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:50, 12 Cze 2006 Powrót do góry

Dodaję next.
Jest dłuższa od poprzednich ale za to następna będzie krótka.


7. Golden Street.



W całym Magdeburgu panowała noc. Otulała swoim spokojem każdy kąt. Sprawiała iż stawał się tak ciemny jak ona. Na ulicach można było spotkać tylko propagujących nocny styl życia ludzi lub... No właśnie. Dziwaków? Nie. Oni dziwni byli dla tych, którzy nie potrafili dostrzec w nich czegoś więcej. Czarodzieje. Znaki szczególne nocy. Jej dzieci...
Jedną z ulic kroczyło dwóch chłopaków. Nie chcieli jechać samochodem. Wiedzieli, że nocą nikt ich nie rozpozna, a w świecie czarodziejów są tylko mało znaczącymi materiałami na przyszłych magików. Ale czy na pewno?
- Bill! Teraz powinniśmy skręcić w prawo! – wyrywał bratu mapę Tom.
- Nie bo w lewo! – wrzasnął Bill.
- Niebo to masz nad tym twoim wyżelowanym łbem idioto – prychnął Tom. – Idziemy w prawo – pociągnął brata za rękaw.
Szli już dobre piętnaście minut wąską uliczką. Panował w niej taki mrok, że z trudem można było dojrzeć własne dłonie, a co dopiero osobę idącą obok.
- No i gdzie mnie zaciągnąłeś? – wyrzucał bratu Bill po pół godziny marszu.
- Spokojnie. Dojdziemy – uspokajał go Tom. I rzeczywiście niedługo jeszcze szli...
- Kur**! Co to ma być? – Bill odbił się od znajdującego się naprzeciw jego twarzy murku. – Dojdziemy. Dojdziemy. No to żeś doszedł - szydził z brata. Był wściekły. Nie dosyć, że musiał pokonać tak długą drogę, to jeszcze wszystko okazało się być nadaremne.
- Poczekaj. Coś mi tu nie pasi. Daj telefon.
- Po cholerę ci mój telefon.
- Daj go! – wrzasnął na brata Tom na co tamten potulnie podał mu swojego nowiutkiego soniaka.
- Ale tylko coś mu się...
- Zamknij się! – przerwał bratu Tom i poświecił sobie latarką znajdującą się w telefonie.
- Hmmm. Tu nie powinno być żadnej przeszkody. Ale czekaj! Na mapie coś pisze. „Sezamie otwórz się”? – powiedział dredziarz i właśnie wtedy przeszkoda rozsunęła się i ich oczom ukazał się cel podróży.
- I co? Nie doszłem? – uderzył brata Tom. - A swoją drogą to głupie to chasło. - dodał.

Idąc przez ”Golden Street” chłopcy odnosili wrażenie iż są bacznie obserwowani. Mijało ich mnóstwo szukających potrzebnych rzeczy zarówno młodych jak i starszych czarodziei.
- Bill! Chodź! – Tom pokiwał ręką na przyglądającego się starszemu magowi brata.
- Co jest? – spytał czarnowłosy kiedy do niego dotarł.
- Spójrz – wskazał palcem na wystawę jednego ze sklepów. ..

*

Czarnowłosy pchnął ogromne drewniane drzwi. Nie mógł wytrzymać. Ciekawość była silniejsza. Bo co do cholery robił jego ojciec na okładce książki pod tytułem „Najsławniejsi nauczyciele Hogwartu i ich przygody”? Przecież nie..? Nie! Nie mógł by. Powiedziałby im.
- Dzień dobry – uśmiechnął się do ekspedienta.
- Witaj Bill – starszy mężczyzna odwzajemnił uśmiech.
- Skąd pan zna moje imię? – oburzył się. – Przecież się panu nie przedstawiłem.
- Och Bill. Jesteś taki sam jak on. – wskazał palcem na fotografie uśmiechającą się z za okładki książki.
- Zna go pan? – czarnowłosy spytał już przyjaznym tonem.
- Oczywiście. Mniemam, że nie utrzymujecie bliskich kontaktów? – spytał stary.
- Aha. – w odpowiedzi Bill pokiwał mu głową.
- Chodź. – Zawołał go na zaplecze. – Coś ci pokażę – Czarnowłosy nie do końca ufał temu człowiekowi ale postanowił iść za nim...

*

Dredowłosy chłopak schodził w dół uliczki w poszukiwaniach sklepu z szatami. W pewnym momencie się zatrzymał. Przetarł oczy jednak obraz nie zniknął. Nie wierzył w swojego pecha. Bo oto kroczyła do niego pechowa niewiasta od zapałek z uśmiechem na twarzy.
- Cześć Tom! – krzyknęła jakby chciała żeby wszyscy słyszeli to, że się witają.
- Cześć – wybełkotał chłopak.
- Przyjechałeś na zakupy? – spytała ciągle się uśmiechając.
- Ta... – zaczął rozglądać się za jakimś wybawcą z jej towarzystwa.
- Wiesz co, tu niedaleko jest przytulna kawiarenka. Może napijemy się kawy? – zaproponowała.
- Nie! Śpieszę się, a poza tym nie lubię kawy – dredziarz wymyślał kłamstwa na poczekaniu.
- Spokojnie sklepów ci nie zamkną. A kawy nie musisz pić serwują tam też inne napoje – powiedziała i pociągnęła zrozpaczonego, a zarazem przestraszonego chłopaka za sobą...

*

Czarnowłosy chłopak podążał za mężczyzną wąskim korytarzem. Słyszał szepty. Nie wiedział skąd dochodziły. Ale był pewien jednego. Słyszał imię Bill. Coraz głośniej i głośniej. Wypełniało jego wnętrze. Torowało mu dostęp do logicznych myśli. Było silne. Na tyle żeby otumanić go swoją melodyjnością i monotonią. Poczuł, że coś go ściska. Zaczyna ciągnąć za sobą. Zatrzymuje się, trzęsie nim. Stłumione krzyki. Postać znajdując się za mgłą...
- Bill! Bill! – wrzeszczał starszy mężczyzna.
- C.. Co?? – chłopak powoli wracał do świadomości.
- Dobrze się czujesz? – sklepikarz troską.
- Bywało lepiej.
- Nie przedstawiłem ci się. Jestem Knox. – wyciągnął ku niemu rękę.
- Miło mi. – Bill uścisnął dłoń nowego „znajomego”.
- Siadaj. – wskazał na znajdujący się nieopodal fotel.
- Więc, co chciał mi pan powiedzieć? – czarnowłosy rozsiadł się wygodnie w staroświeckim fotelu. Nie zauważył niestety celującej w jego twarz różdżki...

*

- Czego się napijesz? – czarnowłosa dziewczyna uśmiechała się do Toma obnażając swoje żółte zęby i przysuwając się do niego na odległość bynajmniej niebezpieczną.
- Red bulla poproszę. – chłopak dosuwał się od niej najdalej jak mógł.
- Nie ma tu red bulli. Ale jeżeli mogę to polecam piwo karmelowe. Jest pyszne.
- To niech będzie to piwo. – dredziarz w duchu wołał o pomstę do nieba.
- Tak w ogóle to jak ci na imię? – Spojrzał na swoją towarzyszkę która najspokojniej dłubała sobie w nosie i (o zgrozo!) konsumowała to co wygrzebała.
- Ann. Chcesz? – wyciągnęła ku niemu palec na którym znajdował się mały glutek. – Podobno są dobre na porost włosów. – dodała po chwili namysłu.
- O kur**! – krzyknął . Wstał z za stołu i pobiegł do WC.
- Czemu? Powtarzam czemu? – powiedziała z żalem dziewczyna i otrzepała dłonie...

*

Dredowłosy z impetem wbiegł do WC i pociągnął za pierwszą lepszą klamkę co wywołało scenę niczym parodia Eminema w Strasznym Filmie. Mianowicie haftnął na nieświadomego zagrożenia młodego czarodzieja.
- Co to do kur** ma być? – wyleciał tamtem z tak zwanym „tyłkiem na wierzchu”.
- Sorry. To było niechcący. – Tom wykazał się ogromną skruchą. A było to spowodowane tylko i wyłącznie strachem.
- Chcesz się pojedynkować? – rzucił obrażony brunet.
- Nie. Przecież cię do cholery przeprosiłem! Czego jeszcze chcesz? – Tom czuł potęgujący się z każdą chwilą strach.
- Ha! Pierwszoroczniak! Mogłem się domyśleć. – chłopak przybrał tryumfujący wyraz twarzy.
- Nicolas jestem. A ty? – przyjrzał się dredziarzowi. - Ty... Ty jesteś Kaulitz? – spytał.
- Tak. Ale skąd wiesz?
- Jak mogę nie wiedzieć? Przecież o tobie wie każdy szanujący się czarodziej. Ale czekaj! Ty przypadkiem nie masz brata? – zasypywał pytaniami Toma.
- Mam. Bliźniaka. Ale co miałeś na myśli mówiąc: „Przecież o tobie wie każdy szanujący się czarodziej”? – zastanawiał się starszy Kaulitz.
- Jak to nie wiesz? Przecież wy...
- Tom! Chodź już – w drzwiach toalety pojawiła się Ann.
- Nie wiesz młoda damo, że to jest męska toaleta? – Nicolas spojrzał na nią z rozbawieniem.
- Wiem. Jeszcze nie jestem ślepa. – poprawiła znajdujące się na jej nosie okulary.
- Może się do nas przyłączysz? – Tom znalazł nadzieję na to żeby nie musieć siedzieć sam na sam z tą pokraką.
- A czemu nie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)