 |
|
Autor |
Wiadomość |
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 23:07, 26 Mar 2006 |
 |
No więc wyjechałam, nie było mnie, nie mogłam pisać. ale juz wróciłam i obiecuję, ze jutro postaram się cos napisac skoro nie ide do szkoły (nogi odmawiają mi posłuszeństwa - powiem tylko jedno: łącznie 50 km z buta :/ eh...)
Normalnie muszę wam powiedzieć, że to forum na maksa wciąga...bardzo mi go brakowało, przez weekend...
Dzieki za wszystkie miłe komentarze :) i ciesze się, że wam sie podoba.
Buziaki papa :*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
 |
Sylas
:-)

Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 874
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiedziałeś, że tu jestem Bill ? ;*
|
Wysłany:
Pon 19:56, 27 Mar 2006 |
 |
Ajj... Wszędzie, na całym forum smuty krążą ;( Mają pecha chłopcy ;D Ahh ja bym ich nie zostawiła ;DD Mówisz, że miałaś doła... to pewnie pogoda tak na nas dz\iała, bo ja też, i to zupełnie tak bez powodu... ;] Weny życzę i Pozdrawiam ;**
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 23:47, 27 Mar 2006 |
 |
Prolog do odcinka 7
vera napisał: |
Jak widac to prolog do opowiadania niezastapionej shiry "Devilish". Opowiada on o dziejach Vereny przed pojawieniem sie w opowiadaniu.
Dedykuje je oczywiscie shirze, LnD i Mrs. Nobody (moim przyjaciolkom)
Milego czytania :)
Letnie promyki słońca walczyły z zaciągniętymi żaluzjami. Mimo to w pokoju nadal było ciemno. Na czarnym łóżku w rogu dużego pomieszczenia siedziała niebieskooka blondynka. W rękach trzymała zeszyt z kolorową okładką i obszernym napisem: pamiętnik. Verena wyciągnęła długopis i końcówką dotknęła ust, zastanawiając się, co ma napisać. W jej głowie kłębiło się wiele niepotrzebnych myśli.
Oczom ukazało się podwórko tak dobrze jej znane. Pomiędzy drzewami stała ona i jej wtedy jeszcze chłopak. Uderzył ją. Przewrócił. Nie pomógł wstać. Odszedł. Chwilę później był już przy innej, ale ciągle, z Vereną. Co dzień tak samo przez pól roku. Całował, przytulał, okłamywał, zdradzał…
Dziewczyna otrząsnęła się. Nie było już podwórka, chłopaka, nic. Znów zamknęła oczy.
Tym razem zobaczyła siebie siedzącą w klasie. Wszyscy pokazywali na nią palcami, wyszydzali, popychali. „Czy to tylko sen, złudzenie? Nie, to prawdziwe życie.”- Myślała tak całymi dniami ze łzami w oczach. Czemu właśnie ona? Nie potrafiła na to odpowiedzieć…
I kolejny raz wspomnienie odleciało. Nie miała już siły myśleć, przypominać sobie tych bolesnych doświadczeń.
I tym razem jej oczom ukazała się szkoła. Tak długo wyczekiwane zakończenie roku. Otrzymała świadectwo z czerwonym paskiem. Widziała zazdrość w oczach innych. Ale nie musiała się tym przejmować…
Przypomniała sobie także radość, jaka zagościła po usłyszeniu wiadomości o przeprowadzce do Niemiec. Verena pragnęła tego od dawna. Chciała wyjechać, zacząć nowe życie. I teraz miała szansę. Wreszcie poczuła, że naprawdę żyje…
A teraz siedziała tu, w tym ciemnym pokoju rozmyślając nad tym, co takiego złego zrobiła. Niestety nie sądziła, że przeprowadzając się powtórzy tę sama historię…
***
Pierwszy dzień nowej szkoły zapowiadał się dobrze, ale nie dla Vereny. Wszyscy byli podekscytowani i cały czas opowiadali o wakacyjnych przygodach. Nikt nawet nie zwrócił uwagi na blondynkę. Dosiadła się do niej pewna brunetka.
- Hey. Jesteś nowa?
- Tak. Mam na imię Verena. Przeprowadziłam się tu w wakacje.
- Carol. Miło mi cię poznać. Skąd przyjechałaś?
- Z Polski.- Odparła, na co brunetka zrobiła dziwną minę.- Coś się stało?
- Nie nic. Tylko raczej nie będziesz zbyt lubiana.
- Nie rozumiem.
- Wiesz nie ma nic złego w tym, że jesteś. Po prostu twoje pochodzenie. Wybacz.- I odeszła.
Vera nie wiedziała, co powiedzieć. Te kilka słów, które padły z ust Carol odmieniły cały pogląd blondynki na sytuację, w której właśnie się znalazła. Ale nie było już odwrotu…
***
Kolejne dni także nie były rewelacyjne. Każda osoba, która dowiedziała się o pochodzeniu Vereny zaczynała krzywo na nią patrzeć. Nie było łatwo przetrwać następny dzień wiedząc, co ją czeka. Niechętnie przekraczała mur szkoły, próg klasy. Coraz częściej opuszczała lekcję w-fu. Dlaczego? Wolała posiedzieć sama w szatni niż patrzeć na twarze tych, którzy ją poniżają.
***
Tak też było i tego dnia. Verena nie miała zamiaru stawić się na zajęciach wychowania fizycznego.
Andreas przeszedł wzdłuż korytarza mijając drzwi do szatni dziewczyn, które były uchylone. Mignęła mu za nimi siedząca postać. Zapukał cicho i popchnął lekko drzwi. Pod ścianą siedziała dziewczyna w długich blond włosach, ubrana była w czerwono-czarną bluzkę z różnymi dziwnymi wzorami i dżinsową poszarpaną spódniczkę a pod spodem czarne leginsy za kolana. Dziewczyna uniosła głowę spoglądając na niego niebieskimi oczami obramowanymi na czarno, w których czaiła się iskierka szaleństwa. Uśmiechnęła się do niego lekko i odłożyła książkę, którą trzymała na kolanach, po czym wstała i przeszła obok nie obdarowując go już ani spojrzeniem ani uśmiechem… |
________
odcinek 7
Mijał dzień za dniem. Wszyscy mieli nijakie humory. Nicol była najbardziej załamana ze wszystkich, ale znalazła oparcie w Paulett. Ona była jedyna osobą, której Nicol się teraz zwierzała. A bardzo męczyło ją to, że Andreas po prostu olał sprawę. Uświadomiła sobie wtedy, że on do Issy nic nie czuł, a tak wiele od niej wymagał. A może źle go oceniała? Może jemu też było ciężko i przezywał to na własny sposób? Całej tej szopki nie mogła zrozumieć Sarita, która wiecznie dogryzała Nicol, rzucając teksty w stylu: „Jezu...ona nie umarła, tylko wyjechała. Jak dla mnie lepiej nie będę musiała oglądać jej gęby”.
Nicol nie miała nawet ochoty oddawac pieknym za nadobne tej wrednej małpie, która wykorzystywała chwilową słabość dziewczyny. Bill znowu miał okres głębokich zamyśleń, tylko Tomowi wszystko się układało. Miał coraz lepszy kontakt z Michelle, mimo incydentu na imprezie. Ale on tez tęsknił za Issą. Brakowało mu, jej głośnego śmiechu który zazwyczaj zakłócał lekcje, kiedy się wygłupiali.
Wszyscy siedzieli właśnie w kolejny ciepły dzień na szkolnym boisku, kiedy przyszła Laura i powiedziała Andreasowi, że ich klasa ma teraz wf zamiast psychologii.
- Nie no! Cholera! Zawsze, ale nie teraz, błagam!
- Nie przeżywaj! My mamy jakiś debilny test z biologii z całego roku! – powiedział Tom rzucając na trawę zeszyt
Usłyszeli ten znienawidzony dźwięk, oznajmujący koniec przerwy, który kochali kiedy zawiadamiał o końcu lekcji. Każdy leniwie poszedł w swoją stronę.
*
Andreas nie spieszył się wcale do szatni. Wręcz przeciwnie - bardzo zainteresowały go plakaty promujące zdrowie na jednym z korytarzy. Czytał każdy po kolei wybierając mniejsze zło. Koło szatni znalazł się w połowie lekcji i wcale nie miał zamiaru dołączyć do reszty, gdzie żeńska część zawzięcie odbijała piłkę do siatkówki, a męska piłkę do kosza. Przeszedł wzdłuż korytarza mijając drzwi do szatni dziewczyn, które były uchylone. Mignęła mu za nimi siedząca postać. Zapukał cicho i popchnął lekko drzwi. Pod ścianą siedziała dziewczyna w długich blond włosach, ubrana była w czerwono-czarną bluzkę z różnymi dziwnymi wzorami i dżinsową poszarpaną spódniczkę a pod spodem czarne leginsy za kolana. Dziewczyna uniosła głowę spoglądając na niego niebieskimi oczami obramowanymi na czarno, w których czaiła się iskierka szaleństwa. Uśmiechnęła się do niego lekko i odłożyła książkę, którą trzymała na kolanach, po czym wstała i przeszła obok nie obdarowując go już ani spojrzeniem ani uśmiechem. Andreasa zaintrygowało to pełne smutku spojrzenie. Zaraz pobiegł za dziewczyną.
- Hej!
- Cześć. – odpowiedziała chłodno stojąc przy automacie z napojami
- Yyy...jestem Andreas – podał jej rękę.
- Verena – ledwie musnęła jego dłoń i znowu odeszła wracając do szatni.
- Dlaczego nie jesteś na lekcji? – zapytał siadając obok niej na ziemi
- Dlaczego?! Może dlatego, że mam dosyć głupich uwag tych barbie z mojej klasy a może dlatego, że w ogóle mam dosyca wszystkiego co się wiąże z ta szkołą.
- Ej! Chyba nie jest aż tak źle?
- A skąd ty to możesz wiedzieć?
- Wiec co się stało?
- Czy to ważne? Kogo ja obchodzę?!
- Mnie?
- Taa...
- Serio. Zaintrygowałaś mnie...mów.
- Więc możesz już wyjść.
- Dlaczego?
- Wszyscy tak robią kiedy się dowiadują dlaczego moja klasa mnie nienawidzi.
- Ja nie wyjdę.
- Super...wiec mam swój styl co się nie podoba tym pustym idiotkom, jestem Polką co się nie podoba tym pustym idiotkom i tym nadętym dupkom. – Verena zaczynała się denerwować a w jej oczach zaszkliły się łzy.
- Wiesz? Nie rozumiem...
- Czego do cholery nie rozumiesz?
- Dlaczego cię tak traktują...jak dla mnie zupełny odlot.
- Nie nabijaj się ze mnie...
- Nie nabijam...serio. chcesz się przejść?
- Yyy...ok.
*
Nicol i Pauletta szły kilka kroków przed Tomem kierując się do sali przyrodniczej.
- Jak myślisz Lena? Ta idiotka Issa wróci? Myślisz, że ja wypuszczą ze szpitala psychiatrycznego? – powiedział ktoś bardzo głośno za nimi
- Spokojnie - szepnęła Pauletta do Nicol.
- Słuchaj głupia małpo! – już miała kontynuować ale Pauletta przerwała jej jednym gestem ręki
- Nicol spoko...daruj sobie. Szkoda gadki na taką...nieważne.
- Taką, co? – zapytała Sarita mrużąc oczy
- Taką kur*ę! – syknęła Nicol – Jakbyś miała mózg zamiast wazeliny we łbie, to byś wiedziała, żeby się do mnie nie odzywać bo wywołujesz wymioty!
- Phi...
Ale Sarita już dwie lekcje później miała tak uprzykrzone życie, że jej „delikatna” natura tego nie wytrzymała. Najpierw znalazła w swojej torbie zdechłą żabę i narobiła strasznego hałasu w klasie. Potem „przypadkiem” na jej krześle znalazł się czerwony atrament, który jednak wsiąkł w jej różową spódniczkę, na co farbowana blondyna zareagowała histerią. Nie została zwolniona do domu. Nicol była w pełni usatysfakcjonowana. Zwlekala z tym odkąd poznała Saritę i nie zamierzała się litować nad księżniczką. Numer popisowy miała zamiar zostawić na inny dzień. Humor znacznie się jej poprawił.
*
- Michelle!
- Hej Tom! – dziewczyna uśmiechnęła się do niego promiennie odwracając się od grupki chłopaków i kilku dziewczyn.
- Wiesz, że nie ma dzisiaj warsztatów?
- Ah, dzięki. Przyszłabym niepotrzebnie.
- Czyli masz wolny czas?
- Tak...a co?
- Wiesz...może chciałabyś gdzieś wyjść? Na pizze na przykład?
- Chętnie...
- Super. To...cześć...
- Tom! – zatrzymała go Michelle – O której?!
- A tak...racja. przyjdę po ciebie o 16...może być?
- Jasne. Do zobaczenia.
Tom odszedł zestresowany w stronę wyjścia, gdzie czekał na niego Bill.
- Gdzie dziewczyny? – zapytał brata – Miały czekać z tobą?
- Powiedziały, że musza coś załatwić i wrócą same.
- A Andreas?
- Znalazł sobie jakąś dziewczynę i umówili się po szkole. Przed chwilą z nią wyszedł.
- Co za laska?
- Nie znam. Taka blondyna. – wzruszył ramionami Czarny wychodząc przed szkołę i mrużąc oczy przed słońcem
- Ładna?
- Chyba tak...na maksa fajnie ubrana była.
Chłopcy wrócili do domu gdzie czekała ich niespodzianka.
PeEs: Bitte schön...for you...w końcu coś udało mi się napisać, TBW jeszcze mnie nie opuścilo, ale chyab jest lepiej bo udalo mi się wyskrobac to coś powyżej...nawet wspólnie z Nicol napisałyśmy notkę na naszego bloga [link widoczny dla zalogowanych] (zapraszam) co jest nie lada hardcorowym wyczynem, bo jak my się zbierzemy do pisania tego to jest święto...normalnie nie wiem czy to faktycznie ta pogoda czy inne chochliki, ale nastrój mam nieciekawy...buziole :*
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez shira dnia Czw 21:16, 22 Cze 2006, w całości zmieniany 4 razy
|
|
 |
 |
vera
:(

Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z podziemi....
|
Wysłany:
Wto 7:18, 28 Mar 2006 |
 |
Shira swietne opisalas mnie lepiej niz jest w normalnie heh czytalam tez opowiadanie na blogu. sweitne swietne i jeszcze raz swietne . Czemu masz nieciekawy humor? spokojnie nie ma sie czym martwic. nie ma takiej rury ktorej nie mozna odetkac . pogadamy na gg pozdro!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Nicol
Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 13:30, 28 Mar 2006 |
 |
Kochanie, bosskoo szkoda, że moja kochana Issa wyjechałą, a no i oczywiście wszytsko mmm...pozdrowiam wszytskich papa Ciao:*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Temcia
:]
![:] :]](http://img525.imageshack.us/img525/7918/nh8su.png)
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 523
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z krainy snów...:)
|
Wysłany:
Wto 20:24, 28 Mar 2006 |
 |
Sihira bardzo mnie cieszy ta notka:) Bardzo fajnie piszesz i mi smutno jak długo u cibie nic nie ma. Mam nadzieję że TBW cię opuści i będzie już oki. Pozdróffki.
PS. Słuchaj jestem w trakcie pisania jednoczęściówki i nie mam imienia dal jednej dziewczyny czy mogłabym sobie pożyczyć imię ISSA bo mi się strasznie podoba a nie chciałabym zeby wyszlo ze sciagam bo nigdzie indziej nie ma takiego imienia. Pozdróffki
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 20:30, 28 Mar 2006 |
 |
Kocham was :* jestescie super...a nowa notka już jutro ;) albo jeszcze dzisiaj w nocy :)
Jasne Temcia...możesz sobie pozyczyc to imię :D to jedno z moich ulubionych, więc miło je bedzie gdzieś zobaczyć :*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
vera
:(

Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z podziemi....
|
Wysłany:
Wto 22:12, 28 Mar 2006 |
 |
ja sie dolaczam!! Weisz Shira ze my cie kochamy i jestes super! zakladam fanclub chyba. heh. Shira rox! ( dla ciebie)
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
jagodzianka
Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Przemyśl
|
Wysłany:
Śro 13:04, 29 Mar 2006 |
 |
heya! dawno mnie nie bylo, ale widze, ze opowiadanko dopiero teraz weszlo fajne, ale jak myslalam ze andreas zobaczyl ta laske myslalam ze to Jagoda bedzie ale jaka Vera... no coz, nie zawsze wszytko idzie po mojej mysli... ale opo po za tym extra
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
cookierek
:)

Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Czw 11:40, 30 Mar 2006 |
 |
OMG! Ja jestem jakas zacofana czy co:| takie super opowaidanko a ja je dopiero teraz czytam...
Shira Ty to masz talent!! Juz sie nastepnego parta nie moge doczekac:))) Buziole:***
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Czw 12:16, 30 Mar 2006 |
 |
odcinek 8
- David?! – zapytał zdziwiony Bill na widok ich managera, który w najlepsze siedział i pił kawę z ich mamą. – C ty tu robisz?
- To już nawet własnego zespołu nie można odwiedzić?
- Nie, no jasne, że można, ale co cię do nas sprowadza, że się tak ładnie zapytam?
- Jak to co? Wasza kariera. Załatwiłem wam występ na festynie magdeburskim za tydzień.
- Co! – zapytali obaj z wielkimi oczami
- Co w tym dziwnego?
- To wielka impreza...
- Dla ludzi...poza tym macie w siebie, aż tak mało wiary?
- Cool! – bliźniacy mieli na twarzy banany, jakich nikt nie widział od dłuższego czasu
*
Issa siedziała wpatrzona w szare, wielkie miasto za szybą jej pokoju. Tak bardzo tęskniła do dawnego życia, ale teraz miała okazje pozbyć się tego, co od dawna siedziało w jej głowie. Będąc tam, nie mogła zapomnieć o tym wypadku. Będąc tutaj mogła, ale to oznaczało, że zapomni o dawnym życiu. Deszcz walił w okno, sprawiając wrażenie rozłoszczonego jej bezradnością, jakby chciał ją w ten sposób ukarać, za jej słabości. Dziewczyna rozpłakała się, kiedy do jej uszy dotarły dźwięki piosenki „Broken”. Sięgnęła na półkę i jednym ruchem przewróciła zdjęcie swoje, z przyjaciółmi, tak, żeby ich nie widzieć.
*
- Co za pogoda! – warknął Tom wpatrując się w szybę restauracji, po której szybko spływały wielkie krople deszczu
- A zapowiadało się tak ładnie. Słońce świeciło rano. Jak ja teraz wrócę do domu?
- Oh, nie przejmuj się Michelle...zawsze można zamówić taksówkę.
Kelnerka podała im dwie cole, a Tom cicho podziękował. Na początku rozmowa nie szła im najlepiej, ale coraz bardziej się rozkręcali. Mijała kolejna godzina, a deszcz nie przestawał padać. Właśnie zaczęli temat obiadów w stołówce szkolnej kiedy drzwi wejściowe otworzyły się i weszły dwie osoby. Spod czarnego parasola wyłoniła się roześmiana twarz Nicol a zaraz po niej Pauletty. Tom nie widział Nicol w tak dobrym humorze, odkąd wyjechała Issa, czyli od jakichś dwóch tygodni. Ona też go zauważyła, ale tylko pomachała mu z nieco smutniejszą miną i usiadły w drugim końcu sali. Odwrócił się z powrotem do Michelle, która opowiadała o jakimś incydencie podczas lunchu. Tom wsłuchał się w to co mówiła...nic ciekawego, ale słuchał jej bo nie wypadało odpływać teraz w świat przemyśleń.
- Jakiej muzyki słuchasz? – zapytał przerywając jej monolog
- Ah, pop.
- A konkretniej?
- Britney. – Tom uniósł brwi – No co się tak dziwisz? – zapytała widząc jego minę
- Nie nic...tak tylko.
Co jak co, ale czas spędzony w pizzeri nie można było nazwać ani miłym, ani żadnym negatywnym określeniem. Neutralnie. Zaczynało się robić późno, więc Michele zamówiła taksówkę i pojechała do domu. Zanim wyszła Tom zapytał:
- Spotkamy się jeszcze?
- Yyy...oczywiście. Kiedy?
- Niedziela?
- Oj...idę na zakupy.
- To może poniedziałek?
- Próba chilliderek.
- To kiedy?
- Wtorek?
- Dobra. Jeszcze się umówimy.
Michell pocałowała go w policzek, po czym teatralnym krokiem wyszła, zwinnie wsiadajc do samochodu.
Nicol i Pauletta nadal siedziały w kacie zawzięcie o czymś rozmawiając.
- Hej Nicol, cześć Paulett.
- Cześć Tom.
- Nicol, kiedy wracasz do domu? – ona spojrzała na zegarek
- Niedługo, wypadało by, nie byłam w domu od rana. Wracasz ze mną?
- Jasne. Wiesz co?
- Hym?
- Za tydzień gramy wiekszy koncert na tym durnym festynie w Magdeburgu.
- Ooo...miło. – powiedziała jakoś beznamiętnie. Kilka minut później żegnała Paulettę, która zniknęła w jakiejś mokrej uliczce, prowadzącej do jej domu. Ona i Tom czekali na autobus, którym mieli wrócić do Loitsche.
- Co to? – zapytał blondyn wskazując na niebieską teczkę w jej rękach
- Aaa...to nic takiego. Potem się dowiesz.
Przejechał koło nich samochód, który ochlapał całą Nicol.
- Do cholery! – wrzasnęła rozkładając ręce
- Spokojnie. – powiedział Tom obejmując ją ramieniem – Mogło być gorzej.
- A od kiedy ty taki optymista? – zapytała z jakąś iskierką w oku.
- A sam nie wiem.
- Jedzie. – powiedziała cicho Nicol, na widok zbliżającego się środka transportu , wyślizgując się przy tym z objęć Toma.
*
- Denerwujesz się? – zapytał Billa, Tom, który starał się po raz 10 nastroić swoją gitarę...mimo że była nastrojona.
- A ty nie?
- No właśnie, że się denerwuję...jak cholera.
- Dobra, looz...nie ma czego. To tylko kolejny występ!
- Przed jakąś tysięczną publicznością – westchnął Gustav
- Tak, tak...mów dalej. Jak się zaraz zestresuje to tam nie wyjdę za nic.
- Ej spoko! Nie będzie tak źle... – powiedział mało przekonująco Georg
- Pewny jesteś....jeszcze nie graliśmy przed taką wiarą.
- Zawsze musi być ten pierwszy raz...
- Taa...
- Chłopcy! – usłyszeli z ust managera – Zaraz wy!
- Już?! Dobra...zaraz będziemy.
- Ej powiem wam cos na pocieszenie. – powiedział tom wychylając się z pomarańczowego namiotu – Będziemy najlepsi. Te wszystkie zespoły z domów kultury i tym podobnych są tragiczne...np. te dwie laski...o czym one śpiewają?
Zaległa cisza:
„W bukiecie kolorowych kwiatów, wiosna się czai...będzie wesoło jeśli zostanie z nami...”
Jak na komendę wybuchnęli śmiechem po czym ruszyli w stronę wielkiej sceny w porównaniu do tych, na których grali do tej pory, z której zaraz miały schodzić dwie dziewczyny, w nazbyt jaskrawych strojach.
Potem już, żaden z nich nie ogarniał co się dzieje, kiedy stanęli przed tymi wszystkimi ludźmi. Ci co stali bliżej wyglądali na nieco zdziwionych...mała konsternacja...zaczęli grać. Wśród publiczności nadal nie było oznak zachwytu.
„co jest?!” – myślał gorączkowo Bill, starając się nie pomylić słów do „I Neednt You”. Przez cały występ czuli na sobie wzrok setek ludzi, ale nie żeby to był wzrok pełen zachwytu. Kiedy skończyli swój pokaz, zeszli ze sceny. Żaden artysta i żadna grupa, która tu dzisiaj występowała nie miała przyjemności usłyszeć braw. Ludzie byli zbyt zajęci jedzeniem smażonych parówek, graniem na loteriach, bezsensownymi rozmowami bądź uspakajaniem wrzeszczących dzieciaków. Zespół Devilish także nie usłyszał aplauzu.
- Widzieliście miny tych ludzi jak tam staliśmy? Ciekawe czy na wszystkich tak się patrzą.
- Czy któryś z was robił może głupie miny? – zapytał z nadzieją Gustav, naciskając na ostatnie słowo i patrząc na Toma
- Na mnie nie patrz – oburzył się blondyn – Tamto w tym klubie, to tylko dlatego, że mnie nos swędział.
- Ej, co się przejmujecie? Zawsze tak na nas patrzą a przynajmniej na naszych Twins’ów.
- Eee tam...masz rację
Prosze bardzo...siedziałam w nocy i pisałam dla was to coś, bo akurat mnie wena nawiedziła :D
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez shira dnia Pon 22:40, 03 Kwi 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
wirginia
:-(

Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z marzeń.....
|
Wysłany:
Czw 12:39, 30 Mar 2006 |
 |
jupi!!!jestem pierwsza!! 
dla mnie super!!!!
masz super wene:)
te twoje opka sa sweet!!!!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
vera
:(

Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z podziemi....
|
Wysłany:
Czw 14:12, 30 Mar 2006 |
 |
swietne swietne czekam na nastepne     
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
cookierek
:)

Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Czw 14:15, 30 Mar 2006 |
 |
OOO! jest kolejny odcineczek:) swietny, podoba mi sie:)
pisz szybciutko dalej;)
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Nicky
:-(

Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: POLICE
|
Wysłany:
Czw 20:10, 30 Mar 2006 |
 |
hej!! super opowiadanko!! jestem tutaj pierwszy raz ale od przeczytania pierwszej linijki opowiadania wciągnęło mnie pozdrowienia, weny ci życze i pisz dalej bo jest świetnie!!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
| |