Autor |
Wiadomość |
Temcia
:]
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 523
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z krainy snów...:)
|
Wysłany:
Wto 14:44, 25 Kwi 2006 |
|
Ach... jak ja to uwielbiam.... znów mnie tu długo nie było i nadrabiam ale to musialam jako pierwsze przeczytać Jak zwykle świetne wyjątkowe i wciągające:)
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
cookierek
:)
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Wto 15:21, 25 Kwi 2006 |
|
Wow! Swietny odcinek:) tyyyyyleee sie w nim zdzarzylo:) SUpcIO:*)
bUZIOLe i rzecz jasna czekam z niecieprliwoscia na dalesze losy...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nicky
:-(
Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: POLICE
|
Wysłany:
Wto 15:51, 25 Kwi 2006 |
|
powiem ci tylko jedno: twoje opowiadanie jest the best!! czekam na następną część!! pozdrawiam i buźka kochana!! weny życzę!! ****
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Freaky
Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany:
Wto 17:37, 25 Kwi 2006 |
|
Nom musze przyznać, że odcinek jest suuuper (zresztą tak jak wszystkie), kurcze teraz przez cały czas się będę zastanawiać co dalej
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Karolinura
Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Czudec
|
Wysłany:
Śro 8:50, 26 Kwi 2006 |
|
super jest to twoje opowiadanie kiedy bedzie następny odcinek mam nadzieje ze juz niedlugo papa
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Śro 22:21, 26 Kwi 2006 |
|
odcinek 14
Ciemnobeżowe ściany, na których to tu, to tam pojawiały się nierówne wypukłości, które miały symbolizować kwiaty. Na jednej ze ścian wisiał średni obrazek, przedstawiający afrykańską sawannę. W koncie koło ogromnego okna, przez które wpadało mnóstwo gorących promieni, stał jakiś egzotyczny kwiat. Jego drobne, małe listki w odcieniu ciemnej zieleni, delikatnie kołysały się poruszane co chwila podmuchem salonowego wentylatora. To ogromne okno, przesłonięte również zieloną zasłonką przerażało dziewczynę, która mimo wszystko co chwilę w nie spoglądała. Nie przerażało ją tyle samo okno, jako przedmiot, ale to co za nim. Roztaczał się tam widok, na pół Berlina. W końcu to siedemnaste piętro.
Issa siedziała z rękami złożonymi na podołku. Jej wzrok błądził po ścianach, zatrzymując się co chwile na „sawannie”, potem znów wędrował na okno, omiatał szarozielony dywan i znów wracał do przyglądania się wzorom na ścianie. Ciemne włosy opadały zakrywając pół twarzy. Kobieta, która siedziała obok niej, wyjątkowo nerwowo przewracała stronice ekskluzywnej gazety dla pań, mrucząc przy tym do siebie coś zupełnie niezrozumiałego dla uszu młodej brunetki. Kiedy do jej głowy napłynęła kolejna ponura myśl, w której miała się pogrążyć na następne dziesięć minut, przeszklone drzwi otworzyły się. Wyszła jakaś starsza pani z bardzo zlęknionym spojrzeniem. Zaraz za nią pojawiła się pyzata twarz okalana rudymi, błyszczącymi w słońcu lokami. Na nosie spoczywały subtelne okulary.
- Issabel Liberg...chodź złotko.
Issa wstała i poszła za panią Breitenfeld. Zajęła już znane dobrze miejsce w głębokim jasnoniebieskim fotelu i jak zawsze wpatrzyła się w bukiet kwiatów na biurku, który za każdym razem gdy tu przychodziła, był inny. Dzisiaj były to storczyki o najróżniejszych kolorach. Bardzo zapadły jej w pamięć czerwone tulipany, które stały na miejscu storczyków miesiąc temu, kiedy ona sama była tutaj po raz pierwszy.
- Więc Issabel, zaczniemy od... – zastanawiał się przeglądając szybko jakieś kartki - ...od twoich snów. Nie było ich przez te trzy dni?
- Nie. – rudowłosa zanotowała coś
- Czy twoi przyjaciele się odzywali?
Issa zawahała się.
- Tak.
- Mówiłam ci już żebyś zmieniła adres? Jak nie to masz zadanie. Nie odpisałaś?
- Nie. – odpowiedziała smutno
- Dobrze. Więc chcesz mi cos jeszcze powiedzieć? Czy możemy zaczynać?
- Nie.
- Yyy...wybacz, możemy zaczynać, tak?
- Tak.
Pani psycholog Evelin Breitenfeld zaczęła swój monolog. Opowiadała o przyszłości, wmawiała, że integrowanie się z przeszłością jej nie pomoże. Wpajała, że życie bez wspomnień będzie dla Issy lepsze. Według niej w przypadku tej brunetki była to najlepsza terapia. W końcu wszystko co ją tak przygnębiało związane było z przeszłością i wspomnieniami. Ale nie domyśliła się jednego. Co z tego, że miała tonę dyplomów i certyfikatów, jak nie wpadła na to, ze największe spustoszenie powodowała samotność. A teraz ona z tymi swoimi bezpodstawnymi przypuszczeniami, które sprowadzały się do tego, ze Issa miała porzucić wszystko co kochała. Tym wyrządzała jej większą krzywdę niż te wszystkie łzy wylane z tęsknoty, niż te samotne dni, które spędzała wpatrując się w linie horyzontu, który skrywał tak kochane przez nią, malutkie Loitsche. Wprowadzała jej większy mętlik do głowy niż te powracające koszmary o wypadku, który zabrał jej ukochanego brata.
*
- Ty regularny głąbie! – Czarny chodził od jednej pomarańczowej ściany do drugiej - Nie mogłeś trzymać języka za zębami?! Teraz masz...
- Skąd miałem wiedzieć, że Nicol to tak uderzy?!
- Też fakt. Z dziewczynami nigdy nic nie wiadomo. Ale nie mogłeś mi powiedzieć wczoraj?
- Spałeś czubku.
- To mnie trzeba było obudzić. Teraz to już masz pozamiatane. Jak ona się poszła wyżalić temu idiocie Izaakowi, a on ja przytulił i powiedział, że jest wspaniała, nie powinna się przejmować takim palantem jak ty i że on ja bardzo, bardzo lubi a potem ja poc...
- Dobra!!! Spieprzyłem no! – rzucił czymś celując do kosza - A ty co taki znawca scen romantycznych?
- A wiesz...obejrzało się to tu, to tam. A w ogóle na co ty jeszcze czekasz?! Nie masz jej zamiaru przeprosić?
- Wczoraj przepraszałem. Zlała mnie.
- Ciole jeden! Raz nie wystarczy. Dzwoń do niej!
Tom już się podniósł.
- Albo nie!!! Nie dzwoń, idź do niej...No do się tak gapisz? Przez telefon, to się obrazi, ze nie raczysz pofatygować swojego tyłka. Będzie się czuła urażona.
- Brat...jestem pod wrażeniem! Skąd ci się to wszystko wzięło?
- Aaa...nie wiem.
Tom spojrzał podejrzliwie na brata, ale wyszedł, nie słysząc cichego „powodzenia”, które Bill wypowiedział bardziej do siebie niż do niego.
*
Wiatr zawiewał jej brązowe włosy na smutną twarz. Szła zupełnie pogrążona w myślach? Zastanawiała się nad bredniami, których słuchała przez ostatnie pół godziny. Przez myśl przeszło jej, że ten rudzielec może i ma rację. Ale przez świadomość tej samej dziewczyny, przedarła się tez myśl, ze certyfikat nie wystarczy, żeby być dobrym w te klocki. Bitwa myśli o uznanie, przekonanie i utwierdzenie swojej pozycji w i tak skołatanej głowie Issy trwała. Szła tak wpatrując się w szary berliński chodnik i mijając niezauważone przez nią kolejne domy, sklepy, drzewa...
TRACH!!!
O mały włos leżałaby już na tym chodniku, w który jeszcze moment temu tak intensywnie się wpatrywała. Ale dzięki bogu czy innym stwórcom zachowała równowagę po bezpośrednim, niemal czołowym zderzeniu z...
- Nicolas?! Co ty tutaj robisz?!
- Issa? He...hej.
- Przepraszam. Głupia reakcja. Cześć.
- A nie ma sprawy. Ja...no cóż...szwendam się po mieście i szukam prezentu dla mamy.
- Jakaś okazja?
- Taa...trzydzieste któreś tam urodziny.
- Może ci...pomóc? – zapytała niepewnie. Sama nie wiedziała, czy chce w tej chwili towarzystwa. Ale w końcu sama je sobie narzucała.
- Jasne. Ja w ogóle nie mam pojęcia co można kupić mamie na urodziny.
*
- Myślisz, ze się spodoba?
- No jasne!
Issa bezwiednie spojrzała na zegarek.
- Jezu! Już tak późno? Musze iść do domu...mama znowu pomyśli, że...no, będzie się martwić.
- Pomyśli, że przesiadujesz na dworcu?
Brunetka spojrzała na niego trochę przerażona i ogromnie zdziwiona. Ręce odruchowo schowała do kieszeni dżinsów.
- Skąd wiesz?
- Eh...ile razy cię widziałem jak tak siedzisz na tej ławce? Mnóstwo. Praktycznie zawsze jak wracałem do domu. Odprowadzić cię? – zapytał na koniec zupełnie zmieniając ton
- Jeśli chcesz.
*
Puk, puk, puk...
Nic.
Puk, puk, puk!
Cisza.
PUK, PUK, PUK!!!
- Czego chcesz?! – drzwi otworzyły się tak gwałtownie, że Tom o mały włos nie dostał szoku. W drzwiach pojawiła się Nicol. Znacznie bardziej opanowana niż wczoraj, ale na pewno nie mniej wkurzona.
- Przeprosić.
- Do dzieła!!! – powiedziała z ironią
- No więc...nie no. Ty się nabijasz.
- Tak myślisz?! No to powiem ci, że się mylisz. Jestem śmiertelnie poważna. I jeżeli nie masz zamiaru powiedzieć czegoś, co zainteresuje moją ZMIENIONĄ – zaakcentowała – osobę, to możesz spadać. Marnujesz mój czas.
- Nicol. Przepraszam. Na prawdę cię przepraszam. Wcale nie miałem zamiaru tego powiedzieć. Wcale tak nie myślę...no może z wyjątkiem tego, że Izaak to idiota. Nie, nie, nie! Dobra, cofam! – krzyknął kiedy Nicol zamykała drzwi.
- Dobra. Nie musisz to twoje zdanie. – zmieniła zamiar i ich nie zamknęła
- Ja naprawdę tak nie myślę. Paplałem głupoty.
- Bo jesteś głupi. – Nicol zmiękła. Nawet się uśmiechnęła
- Jestem. – Tom też się uśmiechnął – Zgoda?
- Taaa...chyba tak.
- A że tak zapytam. Jesteś z Izaakiem? – w głosie można było wyczuć wyraźne zaciekawienie i nadzieję, na odpowiedź przeczącą, pomieszaną z obawą przed odpowiedzią twierdzącą. Nicol popatrzyła na niego z jakimś takim dziwnym błyskiem w oku i po chwili ciszy odpowiedziała:
- Nie. Jeszcze nie.
- Ok. Dobra. Ja spadam. Może się spotkamy dzisiaj albo jutro paczką?
- Zobaczymy. – pomachała mu i patrzyła ze smutkiem, jak Tom odchodzi
*
Każde słowo wymienione z Nicolasem, przekonywało nieufną Issę, że nie wszyscy w jej szkole są takimi idiotami. Był wbrew pozorom...normalny. Żaden zakłamany macho. Mogła z nim normalnie pogadać. Aż grzech było go nie zaprosić na herbatę, a w tym przypadku, kiedy na dworze był około trzydziestopięcio stopniowy upał – colę.
Issa siedziała sobie „po turecku” na materacu i wpatrywała się w Nicolasa, który dostał pozwolenia przejrzenia jej płyt.
Nirvana, Evanescence, Korn, LP...
“Czy ta dziewczyna nie słucha normalnej muzyki?!”
Oomph, POD, Green Day, SOAD, Simple Plan...
“Same rockowe gówno!”
Guano Apes, Good Charlot, Mudvayne, Rasmus...
“Litosci!”
Mettalica, Avril, Nickelback, 3Doors Down...
“Gustowne. Nie ma co!”
- Lubisz rock i metal widzę. – powiedział oglądając płytę Bullet for My Valentine
- Tak. A ty?
- Nie. Broń boże! Ja to oczywiście techno. Takiego czegoś nie ruszę.
Issa skrzywiła się, ale nie miała zamiaru komentować. Dalej przyglądała się temu śniademu blondynowi, który skrupulatnie przeglądał pudło z płytami.
Silbermond...
„Powiedzmy, że ujdzie w tłoku...w końcu rodaczka.”
Nena...
- Słuchasz Neny?! – pokazał jej płytę...płytę, którą dostała od Billa na urodziny
Issa spojrzała się i od razu posmutniała. Wspomnienia. Gdyby miała pozbyć się wszystkich wspomnień, jej pokój opustoszałby przynajmniej do połowy.
- Taa...dostałam kiedyś od przyjaciela.
- Moja siostra ja lubi...bla, bla, bla...
Issa odpłynęła w świat wspomnień i nie słuchała Nicolasa, który niedługo potem wyszedł. Została sama. Bez zastanowienia włączyła płytę, z której popłynęły tak dobrze jej znane dźwięki...dźwięki, które Bill bez przerwy nucił. No może z przerwami. Ale to jego ulubione melodie i gdy już cos nucił to właśnie to.
_______
no z tymi płytami to zaszalałam, ale mam nadzieje, że nie zepsuły efektu...?
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez shira dnia Nie 21:48, 28 Maj 2006, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
cookierek
:)
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Śro 23:18, 26 Kwi 2006 |
|
Woo..po pierwsze SEM PIERWSZA:))
nich niach xD po drugie , a raczej to pi pieorwsze..(ok mniejsza z tym) FENOMENALNA ZAJEBI@#$%^& CZESC!!
z plytkami nie zaszlalas:) no moze troche, ale nic nie popsuly wrecz przecziwnie:))
i ta koffana Nena na koniec.. taa romantico..
ja juz chce next parta!!
buziolek:*)
bylo suuuperrr!!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
vera
:(
Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z podziemi....
|
Wysłany:
Czw 6:07, 27 Kwi 2006 |
|
Nie no skad nie popsuly jest swietna ty tez jestes swietna kotku czekam jak zawsze na nastepna
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
KIKA
:(
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Czw 7:14, 27 Kwi 2006 |
|
jenny wielki buziol dla ciebie fenomenalne opko i częsć EXTRA
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Karolinura
Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Czudec
|
Wysłany:
Czw 7:23, 27 Kwi 2006 |
|
omg to jest super jeszce lepsze niz poprzednie czekam niecierpliwie na nastepna część
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
jagodzianka
Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Przemyśl
|
Wysłany:
Czw 7:39, 27 Kwi 2006 |
|
extra opko :] ciekawe czy jest juz o b27
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wiedzma
:-(
Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Sabatu
|
Wysłany:
Czw 9:32, 27 Kwi 2006 |
|
Genialne! Fenomenalne masz to opo Nie dałoby się czegoś zrobić, żeby Issa wróciła do Loitshe?
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Temcia
:]
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 523
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z krainy snów...:)
|
Wysłany:
Wto 11:32, 02 Maj 2006 |
|
Boze dlaczego mi się zawsze po tym chce płakać!! Biedna Issa! Mam nadzieje ze jednak sie to ulozy....
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maunus
:-(
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P
|
Wysłany:
Śro 23:33, 03 Maj 2006 |
|
Shira... Jesteś moim geniuszem Czytając to opowiadanie mam takie wahania nastrojów, że się mnie brat pyta czy przed miesiączką przypadkiem nie jestem ;P
Wprowadzasz w nastrój, ciekawie piszesz, stylowo... Mniam! Jestem straaaaasznie ciekawa co będzie dalej...! Nie leniw mi tu się tylk pisaj! Pisaj! ;P Buzi;*;*;*
PS. Mmmmmm......
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Czw 9:00, 11 Maj 2006 |
|
Dobra...tak Was mocno kocham, że nie mogłam Wam dlużej tego robić :P
Jak tylko poczułam, że moja niedorobiona wenka na to opowiadanie, włożyła swój paluszek do mojej głowy, szybciutko ją złapałam i napisałam to :P
Na razie trzymam tą zołzę pod kluczem więc, mam nadzieję, jezeli nie zwieje, opowiadanko ruszy z miejsca xD
dobra...a teraz rof you
odcinek 15
Skąd miała wiedzieć, że Nicolas to taki dupek? Nie mogła tego wiedzieć. Zaufała mu...wiele wysiłku go to kosztowało, ale wreszcie zdobył zaufanie płochliwej na pozór Issy. Ale ona była jedynie zagubiona. Nie wiedziała, komu może powierzyć swoje problemy, bez obaw, że zostanie nazwana wariatką. A Nicolas? Był taki wyjątkowy w tym tłumie, w którym nie raz znikała jako nic nie warta osóbka. Czuła się przy nim bezpieczna...
Błąd!
Ale urok osobisty, jego niezwykła wrażliwość i długo poszukiwane poczucie oparcia, które były jedynie pozorami zwiodły ją.
Niepewna przekonywała się, zapewniała, zastanawiała...
Czy to był jej chłopak?
Nie.
Tak...?
Nie!!!
Jej chłopak nigdy nie miał by prawa jej wykorzystać. A Nicolas to właśnie chciał zrobić...próbował.
Na początku łudziła się, że to tylko zabawa. Ale z każdym jego kolejnym ruchem była bardziej przerażona...a najbardziej, kiedy powiedziała „dość” a on ją zignorował. Nie mogła sobie poradzić z jego natarczywością. A potem nie mogła sobie poradzić ze strachem. Nie pamiętała nawet, jakim cudem mu uciekła.
To byłby kolejny koszmar w jej życiu...to był kolejny koszmar w jej życiu!
Gdyby on, nic nie warty, mógł teraz spojrzeć w jej oczy, zobaczyłby to, co widzi się w oczach zranionego zwierzęcia.
A dodatkowo nienawiść...
Nie...Issa nie potrafiła nienawidzić. To jedynie ogromny żal.
*
Jeden dzwonek do drzwi, drugi, trzeci. Pukanie...a raczej walenie.
- Co do jasnej choinki?!
Zaspane oczy brunetki spojrzały na zegar, który wskazywał dość wczesną godzinę...za wczesną na gości. Ale z czystej ciekawości, i irytacji, w którą wprowadzało ją namolne walenie, zechciała łaskawie otworzyć drzwi.
- Idę!!! – wydarła się, kiedy ktoś coraz nachalniej „bombardował” jej dom. – Tom?! Co jest...? – zapytała zdziwiona widząc zdyszanego przyjaciela przed drzwiami.
- Mogę?
- Jasne, właź. Masz szczęście, że rodziców nie ma, bo by cię chyba powiesili za ten nalot.
Weszli do stylowej kuchni pani Rittner. Nicol stwierdziła bez wahania, że Tom biegł – „Czyli, że to musi być ważne...” – dodała sobie w myślach
- O co chodzi?
Tom nie odpowiedział. Wcisnął jej tylko do ręki jakąś kartkę.
- Co...?
- Czytaj!
Drogi Tomie
Pisze do Ciebie z powodu Issabel.
Mam do Ciebie i reszty wielka prośbę, a od tego czy ją spełnicie, zależy zdrowie Issabel.
Mianowicie chodzi mi o to, abyście przestali do niej pisać i przypominać o sobie.. Wiem, że moja prośba może się wydać, co najmniej dziwna, ale jest kierowana jedynie dobrem mojej córki. Issabel ma poważne problemy. Dlatego tak ważnym jest, aby przestała ja męczyć przeszłość. Teraz ma nowe życie, inne od tego w Loitsche, i nie powinna wracać do tego, co było. Do tego, co doprowadziło ją do tego stanu. Mam nadzieje, że nie będziecie mi mieli za złe tej interwencji...powinniście tylko wiedzieć, że martwię się o nią. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to zrobię wszystko, aby jej pomóc.
Moje słowa mogą brzmieć groźnie, lub śmiesznie. Ale w istocie sytuacja nie jest za ciekawa, wiec proszę o to, abyście uszanowali moją prośbę.
Przepraszam...
Yvonne Liberg
Nicol z niedowierzaniem spoglądała na czarne, równe literki. Ręce zaczęły jej drżeć.
- To jest...?
- Przyszło pocztą Issy...która już nie istnieje. – powiedział dredziarz – Nicol, możesz do niej zadzwonić?
- Tom! Czytałeś ten list?!
- Przecież to nasza przyjaciółka! A przynajmniej moja... – dodał ledwo słyszalnie
Dziewczynę w jednej chwili przepełniły uczucia...mieszanka wybuchowa.
- Idioto! Znów wmawiasz mi, że Issa nic dla mnie nie znaczy?!
- Nic takiego nie powiedziałem.
- Ale pomyślałeś... – dodała ze smutkiem – Nie potrafię zrozumieć, że ty...ty możesz tak myśleć. A myślisz, że kto ryczał razem z nią rozmawiając przez telefon? Ja Tom...ja. Cały czas byłam z nią, mimo że dzieli nas setki kilometrów! Wiedziałam, co się dzieje, ale...
- I dlaczego nam nie powiedziałaś?
- Bo nie mogłam! – Nicol nie wytrzymała i wybuchnęła płaczem.
Tom jak gdyby nigdy nic wyszedł z domu, zostawiając otwarte szeroko drzwi.
Nicol siedziała tak jakiś czas wylewając gromadzone przez długi czas łzy. Teraz już nawet nie wiedziała, co było powodem....wylewała z siebie żal, który został w nią wciśnięty przez ten beznadziejny świat.
- Nicol?! – dobiegł ją głos od drzwi – Nicol?!
Śniady brunet słysząc tłumione szlochy, podszedł szybko do dziewczyny.
- Nicol, co się stało? Ktoś ci coś zrobił?
- Nie Izaak, nie.
- Kochanie, co jest?! – dopytywał się z niezwykłą troska w głosie
- Nie mów tak do mnie! – wybuchnęła odpychając go od siebie.
Ale już po chwili chlipała dalej wtulona w jego silne ramiona, mocząc jego nieskazitelną, czerwoną koszulkę.
*
Ta sama linia horyzontu obserwowana codziennie, od przeszło trzech miesięcy. Była tutaj tak niedługo, a zdawało jej się, że to cała wieczność. Jej brązowe oczy utkwione w jednym punkcie zdawały się być bez wyrazu. Od godziny jej prawdziwe „ja” walczyło z tym stworzonym przez rudą panią psycholog. Pomimo że Issa wszystkie jej słowa puszczała mimo uszu, bardzo podburzyły one jej postanowienie, o tym, że nie da się zbałamucić.
Od niechcenia ześlizgnęła się zgrabnie z drewnianego parapetu i usiadła przy magicznym sprzęcie, jakim był komputer.
„Ostatni raz...” – powtarzała w myślach, logując się na pocztę.
ERROR
„Co jest?! Jeszcze raz...”
ERROR
„Może jakaś awaria. Chwila, chwila...telefon tez nie działa...”
- Mamooo!!! Co się stało z moimi... – Issa wparowała do kuchni jak burza. Jedno spojrzenie i wiedziała wszystko -...mamo?! powiedz, że tego nie zrobiłaś?!
- ...
- Mamo, nie wierze. – pokręciła tylko głową. Chwyciła buty, odtwarzacz i wybiegła z domu, nie zważając na komendę „wróć”, którą wykrzyknęła matka, nim trzask drzwi ją zagłuszył.
*
Te niezmienne ściany, w które wpatrywał się co ranek, co wieczór, zawsze, kiedy leżał na łóżku. Na sufit tez lubił patrzeć...na te wypukłości, nierówności i niedokładne wzorki. Ale jego sympatie pozyskały te ciepłe ściany, w kolorze pomarańczy.
Wodził wzrokiem po rozświetlonym pokoju. Przyglądał się promieniom słońca padającym na dywan, i odwracał wzrok od tych, które oślepiały go. Odpoczywał i rozmyślał. Przez ostatnie dni tak wiele się działo, że on za tym z ledwością mógł nadążyć. Jeszcze wczoraj zaczynały się wakacje, a tutaj już prawie koniec.
Zleciały szybko. Nikt nie chciał, żeby się skończyły. Prawie nikt...ale na pewno nie Bill. Mimo że ten czas dał jemu i zespołowi nieźle w kość. Ciągle gdzieś grali i występowali. Ale Bill był w swoim żywiole.
Teraz znów miał o czym myśleć. W jego głowie kłębiło się niezmiernie dużo myśli, które ignorował. Chciał czy nie jego głowa skupiła się na jednym – Issa.
Bardzo zaniepokoił go list od jej matki...bardzo zasmuciło go to, że być może już jej nigdy nie zobaczy.
Zielony zeszyt...
Smukłe palce Billa zacisnęły się na długopisie.
„Schwarz” – widniał napis na kolejnej, jeszcze niezapisanej kartce. Ale to się miało za chwile zmienić.
„...kein zurück.” – Bill postawił kropkę, która miała być końcem, ostatnim elementem tego, co znajdowało się na kolejnej, niejawnej stronie zielonego zeszytu.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|