Autor |
Wiadomość |
Borat
:-)
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 5/5
|
Wysłany:
Sob 20:35, 05 Sie 2006 |
|
Dzięki za komentary.
Już jutro ostatnia część mojeje pierwszej wieloczęściówki.
Dziwnie się czuję. I nie jestem zadowolona.
Cuż mam Wam powiedzieć... Nic.
Wszystko już wyjaśniłam.
Dzięki.
5.
Pił poranną rosę z pączkującego kwiatu róży.
Wchodząc do mieszkania, Darius poczuł znajomy zapach. Nawet jej dom pachniał tak jak jego Młoda Dama.
Nagle zza drzwi wychyliła się głowa kobiety, na oko mającej tyle zmarszczek, co trudu w życiu.
-Mamo, to jest Darius, Darius to jest moja mama- zapoznała mężczyznę ze swoją rodzicielką.
-Więc to pani stworzyła Damę-Anioła, jakich na świecie brak- spojrzał na Judith i na jej matkę, kończąc- Miło mi.
Mama Młodej Damy szczerze zadziwiona i zaskoczona odpowiedzą Dariusa uśmiechnęła się i powróciła do kuchni.
-Chcę zobaczyć twój pokój- powiedział i powędrował wzdłuż korytarza okrytego żółto-różową tapetą. Nim zdążyła go powstrzymać uchylił drzwi… Szybko przeskoczyła mu nogę i je zatrzasnęła. Chłopak był szczerze zadziwiony zachowaniem Judith. Spojrzał na jej oczy, były przestraszone. Objął ją i zapytał:
-Młoda Damo, co się stało?- próbował skupić jej wzrok na swoim, lecz ona nie chciała mu ulec, zamknęła oczy,
-Nic… mam… bałagan. Tak, mam bałagan.
-Tego się boisz? Nie wydaje mi się- przytulił ją do siebie i poczuł jak jej małe, lecz okryte najpiękniejszą miłością serduszko, bije mocno, jakby miało wyskoczyć.
Zmartwił się, czym jego wybranka tak się przeraziła. Na pewno nie chodziło o bałagan.
-Zauważyłem tylko gitarę… Ciii, uspokój się, nic nie widziałem- zapewniał ją chłopak.
Dziewczyna, wciąż zdenerwowana wzięła go za rękę i poprowadziła jeszcze w głąb holu, na końcu, którego był mały salonik.
-Usiądź sobie, proszę-pokazała mu duży, biały fotel zapraszającym gestem.
Usiadł, a ona koło niego. Zadziwiające było to, że oboje zmieścili się na jednym siedzeniu. Wyglądali uroczo. Każde z nich, zajęte myśleniem o przedchwilowym zdarzeniu, nie zwróciło uwagi, na to, że mama Judith podała im ciepła herbatę oraz kruche ciasteczka.
-Idę na nocna zmianę do szpitala- rzekła i uśmiechnęła się do obydwu postaci na jednym, białym fotelu, poczym wyszła.
-Przepraszam- wydukała Młoda Dama.
-Ale nic się nie stało-zapewniał ją chłopak, po czym ujął jej buzię rękoma, jak za pierwszym razem, gdy się poznali. Wiedziała co chce zrobić. Znów mieli się zatopić we własnych ustach, a to miało tym razem trwać wiecznie.
-Nie tutaj- odsunęła twarz- znam lepsze miejsce- i uśmiechnęła się tak, jak nigdy przedtem.
Wyszli z mieszkania i poszli schodami jeszcze wyżej.
-Młoda Damo, zadziwiasz mnie- rzekł znów, podążając za nią.
-To nie pierwszy, to nie ostatni raz.
Znaleźli się na strychu, a przez małe drzwiczki weszli na dach budynku. Wydawało się to niebezpieczne, ale granica krawędzi była oddalona o kilka metrów. Judith podeszła do komina, pochyliła się i wyciągnęła zza niego koc. Stary i zniszczony. Widać jej to nie przeszkadzało. Zwinęła go w pół i położyła na czarnej wylewce.
-Usiądź- pokazała mu miejsce, zaraz blisko siebie.
Posłusznie usiadł obok niej. A raczej naprzeciwko. Chciał się nią wpatrywać, jakby to był ostatni raz, kiedy ma taką okazję. Ona patrząc na niego wyobrażała sobie jak pije nektar z jego wspaniałych, tak wiele dla niej znaczących ust…
-O czym myślisz, Młoda Damo?
-O tobie…- wyszeptała i uklękła. Była skierowana wprost naprzeciwko niego.
On znów podjął się próby złapania szklanego motyla i wziął jej delikatną twarzyczkę w dłonie.
Ona popatrzyła kolejny raz w tą głębie, która pokochała i mogłaby za nią oddać życie. Dziwnym trafem los chciałby, aby on pomyślał to samo. Wyszeptał namiętne „kocham cię” i znów spletli się, jakby mieli się nie rozplątać, jakby mieli już na zawsze tkwić w pocałunku. Jakby ktoś ich zaczarował. Ani deszcz, ani grad nie byłby wstanie ich rozłączyć.
Chłonął jej pyszny zapach i rozkoszował się każdą sekundą. Dotykał ust księżniczki, Jego księżniczki.
Ona zaś miała jego obraz w głowie. Pisząc jego, miejcie na myśli, nie Dariusa, lecz kogoś całkiem podobnego. Podobnego zewnętrznie, a w środku tamten jej nie kochał. I pokochać nie miał.
Oboje czuli się jak gwiazdy na niebie. Miłość, która z nich biła, była tak olśniewająca, że zaślepiłaby nie jeden blask ciała niebieskiego, na czarnym niebie nocy.
Byli przeszczęśliwi. Najbardziej na świecie.
Długo tkwili w pocałunku, a on czuł się jakby pił poranną rosę z pączkującego kwiatu róży.
Oderwali się na chwile od siebie spoglądając w swoje oczy. Oczy, głębokie niczym morze, a pośrodku nich piękny, czarny jacht.
Byli tylko oni, nic więcej się nie liczyło. Powrócili do pocałunku, chcieli mieć siebie na własność, pożądali swoich oddechów, uśmiechów, dotyku i pocałunków.
Obraz, jaki stworzyli wokół siebie był wręcz zaklęty. Ich dwójka i czarne niebo z gwiazdami… Znów spletli swe ciała, po czym Darius ułożył się na kocu, a Judith położyła głowę na jego ramieniu. Patrzyli się na niebo.
-Jest piękne, jak ty- powiedział, a on wtuliła się do niego. Byli teraz jedną częścią. Nikt nie miał prawa ich rozdzielić. Młodej Damie oczy zamykały się, choć powstrzymywała się od wpadnięcia w ramiona Morfeusza, choć ten zachęcał ją do przeniesienia się w zaczarowany świat snów i marzeń. W końcu bezsilna poddała się, a jej powieki lekko ‘upadły’ i zasnęła…
On, gdy to zauważył, przypatrzył się jej młodej twarzyczce. Naprawdę wyglądała jak Młoda Dama, taka z prawdziwego zdarzenia. Zapragnął ją mieć. Zapragnął już nigdy jej nie opuszczać. Zaczęły go nawiedzać myśli, jakich przedtem się nie spodziewał. A jeśli jego miłość nie jest szczerze odwzajemniona.
Bał się. Bał się szczególnie po tym, że jego Dama nie ufała mu do końca. Bałagan? Nie o to chodziło. Spojrzał na nią. Dalej śniła.
Przesunął jej głowę, delikatnie, o tak, na koc, a sam wstał i podszedł do drewnianych drzwiczek na strych. Oglądnął się za siebie, by sprawdzić czy Pani jego serca wciąż śpi.
Przeszedł przez strych, który napawał każdego strachem, gdy się przez niego przechodziło.
Błądził oczami szukając wyjścia. Miał ochotę wrócić się do swojej Damy, lecz coś go ciągnęło, aby jednak iść przed siebie… Wyszedł ze strychu i skierował się do mieszkania Judith. Otworzył je, a drzwiczki delikatnie skrzypnęły. Szedł ciemnym korytarzem. Bał się, że ujrzy coś, co tak przestraszyło Młodą Damę. Stanął przed białymi drzwiami pokoju.
Złapał za klamkę, a jego oddech stał się szybki i nierówny. W środku czuł napięcie, które z każda sekundą wzrastało. Poczuł przypływ odwagi. Nacisnął na klamkę. Jednym ruchem popchał drzwi, które jakby z gracją się otworzyły.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Asiulla
:-)
Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 21:09, 05 Sie 2006 |
|
Ta ich miłość mi się nie podoba.
Jest taka nieprawdziwa.
Ta Judith jest pusta.
Żal mi Dariusa.
On tak bardzo ją kocha a ona?
Ona się oszukuje.
To nie go kocha tylko jego... Jak w tytule.
Dopiero dzisiaj zrozumiałam tą jednopartówkę.
Nie dokońca.
Do mojego zrozumienia potrzeba jeszcze jednej części.
Pozdrawiam!
Asia
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kama
Administrator
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1374
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl
|
Wysłany:
Sob 21:19, 05 Sie 2006 |
|
Wiesz co? Zakochałam się w Twoich opisach. Są na prawdę cudowne. I właśnie wciągające. Kurczę domyślam się co jest w tym pokoju, ale będe cicho.
Strasznie mi szkoda, że jest jeszcze tylko jedna część. I widzę, że w niej wyjaśni się wszystko ostatecznie. Dlatego tym bardziej się jej nie mogę doczekać.
Ahh poplątałam wszystko, ale to jestem ja xD
No nic, czekam na ostatnią część
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Borat
:-)
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 5/5
|
Wysłany:
Sob 21:22, 05 Sie 2006 |
|
Asiulla.
Mylisz się.
Bardzo.
Dobra powiem. Chciałam Wam pokazać, że nigdy nie będzie pięknie. Że nawet miłość, ta najpiekniejsza, która oni przeżywają będzie kiedyś miała swój kres. Szczęście na tym świecie nie trwa wiecznie.
Wszystko się wyjaśni jutro.
A ja zwątpiłam w to opo... To już nie to samo co kilka dni temu.
Szczerze? Mam ochotę wywalić to stąd i z mojego dysku, tak, aby nikt nigdy już tego nie przeczytał.
Jak dziś sobie przeczytałam ostatnią część... to nawet nie poczułam wzruszenia, tak jak to było na poczatku.
Nie wiem czy powinnam to pisać czy nie, ale ja nie lubie tego opowiadania.
Nie ze względu na treść czy ich sztuczną miłość, lecz z powodu dla którego została napisana.
Bo ja zawsze zaczynam pisać pod impulsem, a teraz jest spokój.
Nie wiem... nic już nie wiem.
Zostawiam to opo na tej łące, niech sie pasie.
Do jutra, do ostatniej części.
EDIT;
Dziękuję Ci Kama
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
MeDi
Administrator
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 898
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 21:44, 05 Sie 2006 |
|
Przerwałaś w takim momencie, w takim momencie, ehh...
Ciekawa jestem bardzo jego reakcji!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
~ddm
:(
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany:
Nie 11:42, 06 Sie 2006 |
|
Dobra, dobra.
Bo ja tu czesc ominelam, ach niedobra ja!
Ale juz jestem i nadrabiam.
Czyli tak.
Patos to styl pisania, ktory charakteryzuje sie stosowaniem okreslen nieco przesadzonych lub sprawiajacy, ze tekst wydaje sie sztuczny i nienaturalny dla czytelnika.
I doslownie tu tego nie ma, ale miesjcami w dialogach... no sama nie wiem.
Poczytam dalej, to cos dodam wiecej.
A poki co powiem, ze jest bardzo ladnie.
Opisy, opisy, opisy... to najbardziej cenie w opowiadaniach i u Ciebie znalazlam.
Ladne, rozbudowane. Homeryckie wrecz.
Plus dla Ciebie.
Fabula sie zaostrza. No bo to przechodzi w milosc nieodwzajemniona, a przeciez wszystko wskazywalo, ze sie kochaja.
A teraz pozostaje tylko jedna strona.
Zaciekawilas mnie.
Pozdrawiam:
~ddm
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Borat
:-)
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 5/5
|
Wysłany:
Nie 13:54, 06 Sie 2006 |
|
6.
„Bo Ty nie kochasz mnie, tylko jego…”
Zamknął oczy i wstrzymał oddech. Po cichu wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Postawił dwa kroki. Nie wiedział jeszcze, ile go to będzie kosztować. Otworzył po woli oczy. Ukazał mu się niesamowity obraz. Z pozoru pokój jak pokój. Jasnozielone ściany, łóżko, gitara, biurko, książki, świeczki… Przekręcił głowę. Jego oczom ukazał się obraz dla niego co najmniej straszny. Oczy jego zapełniły się czarnymi i gorącymi jak lawa łzami. Jego serce przyśpieszyło, a oddech było słychać nawet w tej ciszy, która tam zapanowała.
Przyglądał się z cierpieniem na ścianę… Obklejoną plakatami.
A obok plakatów… Jego zdjęcia. Jego zdjęcia z budki. Podszedł bliżej, jakby do ognia, który swoim płomieniem miał go poparzyć. Od środka. Chłopak z plakatu był bardzo podobny do Dariusa. Te same włosy… Ta twarz. Tylko oczy inne, bo brązowe. W tej samej chwili serce mężczyzny zaczynało pękać. O to chodziło Młodej Damie. Miał ochotę krzyczeć. Zakochana po uszy nastolatka, by móc mieć przy sobie idola, poszukała sobie podobnego i udawała… Udawała miłość. Te myśli nie mogły swobodnie przejść prze jego głowę. Opadł na łóżko pod ścianą, a głowę opuścił w dół.
Bill Kaulitz, Tokio Hotel… Chciał krzyczeć z żalu. Jego serce napełniła czarna maź niczym stado ciem. Ćmy oplotły jego dusze i nie chciały odlecieć. Oszukała… Oszukała miłość. Co gorsza-jego miłość. Zawył z zawodu.
Nabrał się, a na dodatek pokochał. Pokochał zdrajczynię jego serca.
Był na tyle głupi, że dał się usidlić komuś szalonemu jak ona. Ona nie chciała jego. Wyobraził sobie, jak całując się z nim, myśli o chłopaku z plakatu.
Teraz pamięć mu wróciła. Wiedział, kim jest owy chłopak ze ściany.
To ten młody wokalista.
Zniszczył mu życie. A ona mu w tym pomogła. Jego serce, pęknięte, krzyczało głośno, a w głowie miał tylko szum.
Nadal siedział w bezruchu, a jego oddech stał się płytki. Ona umierała. Umierała jego dusza. Umierała jego namiętność, którą chował głęboko w sobie. Całe jego życie runęło jak domek z kart.
Podniósł głowę, jakby chciał pokazać światu swoje zaszklone, czarne oczęta. Na jego rzęsach widać były kropelki krwi. Krwi, jaką były łzy. Łzy z serca. Kapały, a krwotoku nie można już było zatrzymać. Jeszcze przed chwila był najszczęśliwszy na świecie. A teraz cały świat mógł usłyszeć jego gorzki szloch.
Obejrzał wzrokiem pokój. Wszędzie było widać znaki, które świadczyły o tym, ze Młoda Dama kochała się w idolu. Te plakaty, te zdjęcia… Niesamowite? Okrutne.
Wtem usłyszał kroki, a serce zakuło go tak, że nie był w stanie się podnieść. Klęczał przed ścianą, jak skazany na śmierć żołnierz. Żołnierz, który bronił swojej miłości. Bez karabinu. Poddał się. Za szybko.
W drzwiach pojawiła się Młoda Dama. Spojrzała przerażonym wzrokiem na Dariusa, który klęczał ze spuszczoną w dół głową przed ścinaną, na której wisiała jej ‘prawdziwa miłość’.
-Nie…- krzyknęła zduszonym głosem. W głowę jej zaszumiało, a obrazy sprzed kilku dni ukazywały się jej przed oczami.
-To nie tak jak myślisz!- próbowała się tłumaczyć widząc jak patrzy na nią Darius.
Nagle chłopak wstał.
-To jego ci przypominam… To jego kochasz. To jego szukałaś. Twój zasrany skarb, nastolato- nie wytrzymał i podniósł głos. A jego przeszywający bólem wzrok świdrował Judith w głąb, jakby chciał poznać jej serce, jej myśli- Miłości nie oszukasz. Oszukałaś tylko mnie. A ja cię kocham, Jud. Ale ty kochasz go- i ręką wskazał na ścianę, pełną plakatów, nawet na nią nie spoglądając.
-Nie… to ciebie kocham- podeszła bliżej do Dariusa, jakby chciała ratować swoje życie, lecz czuła, że ono runie przez jej chorą miłość. Do plakatowej twarzy. Ale czy na pewno? Bo ludzie się mylą. Bo serce zawodzi. Bo duszy nie dostrzegą. Bo Darius być może się mylił.
On się o krok odsunął. Zbyt mocno był z nią związany, a teraz miało się to skończyć. Ciągle miał w myślach obraz, gdzie są razem, a ona myśli o Billu. Jedna chwila, jedno uderzenia serca, jeden oddech. To zaważyło o wszystkim.
Ich serca, tak bardzo ze sobą związane, a teraz supełki puszczały i powoli, jak u najlepszej krawcowej nitki tańczyły wokół ich dusz zanikając w oka mgnieniu.
-On nigdy nie powie do ciebie Młoda Damo…
Z jej oczu puścił się wodospad łez. Tak delikatnych, jakby posypały się kryształki. Nie wiedziała co powiedzieć. Zaczęła się cofać… Widziała jego wzrok, znów go zaskoczyła. Cofała się tak długo, aż wyszła z pokoju. Cofała się także przez korytarz. Weszła na strych. Cofając się zobaczyła Dariusa podążającego za nią. Wzrokiem pytała go, co robi, dlaczego za nią idzie.
-Bo cię kocham, a ty nie kochasz mnie, tylko jego…
Odpowiedział i przyglądał się przerażonej twarzy Judith. Znajdowali się już na dachu.
-Oddałem ci swe serce, a ty je wykorzystałaś.
Młoda Dama była już nie daleko krawędzi. Pozostały metr, dłużył się niemiłosiernie. Chciałaby już dojść, bo jego słowa, okrutne, nie prawdziwe, paliły ją. Ugasić żaru jej duszy nie mógł już nikt. Tylko pani nocy, którą chciała właśnie odwiedzić.
-Ja cię kochałem, jak mogłaś?- Dziurawił jej tym serce, dusze także. Widział, ze zbliża się do krawędzi, lecz umysł zaślepił obraz z pokoju. Plakaty i jego zdjęcia obok. Był taki podobny do miłości Młodej Damy, a jednak różnił się tym, że to nie o niego jej naprawdę chodziło.
Judith, gdy była przy krawędzi usłyszała ostatnie słowa, jakie dane jej było usłyszeć.
-Spotkałem cię na drodze do skarbu, okazałaś się nim ty. Na każdym skarbie jest klątwa. Ty też ją w sobie masz.
Upadła na ziemię, przytrzymując się rękoma. Spojrzała, podnosząc lekko delikatną głowę do góry, na jego oczy, pełne żalu i cierpienia, to przez nią-Młoda Damę.
Nie wytrzymała tego dłużej. Cos ścisnęło ją za serce. Ręce odmówiły posłuszeństwa. Zdążyła tylko powiedzieć zduszonym głosem -Darius, moje serce… należało do ciebie.
Chłopak słysząc to wyciągnął rękę, jakby chciał ją do siebie przywołać. Lecz ona już nie podeszła. Nie wtuliła się w niego, tak jak kiedyś. To, co w niej najcenniejsze przestało bić. Była zbyt delikatna. Była Młoda Damą. Nie mogła żyć w cierpieniu.
Zwiędła jak kwiat słonecznika, który nie dawno rósł szczęśliwie, pnąc się do słońca.
A on wciąż stał i patrzył, jak Pani Nocy ukradła mu skarb. Ten najcenniejszy w życiu.
Żałował słów.
Usiadł koło Judith, złapał ją za delikatną, już zimną rączkę i przepraszał. Gorzko przy tym łkając.
Nie zaznał już w życiu podobnego szczęścia.
***
Marzenia to nic złego. Niech nie przysłaniają Ci miłości w życiu, ponieważ łatwo stracić swój skarb.
KONIEC.
Dziękuję Wam wszystkim za wszystko.
Kleine wyjasnienie, jakby ktoś miał wątliwości.~
To czy Młoda Dama umarła czy nie zostawiam Wam.
Oni się kochali.
I chciałam Wam pokazać, an tym przykłądzie akurat, że szczęście nie trwa wiecznie.
I, że trzeba się nim cieszyć jak najbardziej, bo ono w końcu zniknie.
To także zależy od Nas.
Leb' die Sekunde :].
I chciałam pokazać, jaka przerwa była miedzy tą nastolatką,a dośc dojrzałym już Dariusem. On nie wiedział, że Jud marzy. A to nic złego^.^.
To była jej słodka tajemnica, a gdy on ją odkrył zrobiło sie gorzko.
A szczęscie mogło trwać wiecznie. Mogło...
Kocham Was.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
MeDi
Administrator
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 898
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 14:20, 06 Sie 2006 |
|
No, pierwsza jestem.
Oprócz 5 części zawsze byłam tu pierwsza.
Smutny ten koniec, naprawdę smutny...
Hm.
Nie wiem, co mogę tu jeszcze napisać.
Wszystko wyraziłaś tak ładnie...
To chyba moja ulubiona część.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kama
Administrator
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1374
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Przemyśl
|
Wysłany:
Nie 14:40, 06 Sie 2006 |
|
Ahh choć myslałam, że to się tak potoczy, to i tak mnie zaskoczyłaś.
Cudowna część.
Wyraziłas w niej wszystko co potrzeba i do końca trzymałaś nas w niepewnosci.
Na prawdę śliczne opisy. Masz talent i coraz lepiej piszesz.
Szkoda, że to już koniec.
buziaczki KC ;*
Ps. Po tym opowiadaniu wybrałam Ferlejka a nie tego plakatowca xDxD
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
~ddm
:(
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany:
Nie 19:06, 06 Sie 2006 |
|
Cytat: |
Jego serce napełniła czarna maź niczym stado ciem. Ćmy oplotły jego dusze i nie chciały odlecieć. |
Ladne, ladne. Za ten uklad zdan Cie mocno pochwale.
Hm...
Domyslalam sie, ze ona kocha tak naprawde bidona.
On jej go przypominal, wiec starala sie przelac to uczucie.
Chciala wmowic sobie, ze to on.
Cos nie wyszlo.
Ale zakonczenie piekne, trzeba przyznac. W kazdym razie szkoda, ze tak szybko.
No coz. W kazdym razie, dzieki temu opowiadaniu, jako pisarka zyskalas naprawde wiele w moich oczach.
Pozdrawiam:
~ddm
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Asiulla
:-)
Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 20:20, 06 Sie 2006 |
|
Już wiem dlaczego tak bardzo się myliłam.
To teraz rozumiem...
Wtedy mówiłam głupoty.
Pięknie...
Udowodniłaś tym, że marzenia to nic złego.
Jesteś wielka.
Podobało mi się.
Bardzo.
Pozdrawiam!
Asia
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Borat
:-)
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 5/5
|
Wysłany:
Nie 20:31, 06 Sie 2006 |
|
Cieszę sie niezmiernie ~ddm. Dziękuję
MeDi, Kama, Asiulla, ~ddm chciałam Wam serdecznie podziękować.
Buziak w czoło ;*
Po za tym, to racja. Marzenia to nic złego. Jesli sie je kontroluje ;>.
Marzyć można zawsze i wszędzie. Umilaja życie
Ale samymi marzeniami zyć nie można.
Jeszcze raz dziękuję ;*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
hobo psec
Moderator
Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 1547
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: hobolandia [Lublin]
|
Wysłany:
Wto 11:51, 08 Sie 2006 |
|
Ferli... kochanie...
Obawiałaś się, że nie nie będziesz w stanie sprostać naszym oczekiwaniom po pierwszej części. Wg mnie - sprostałaś.
Utrzymywałaś tępo opowiadania, genialnie opisywałas uczucia, robiłaś śliczne porównania.
Mówiłam Ci, że Cię kocham?
No to kocham Cię! I to jeszcze bardziej - przez to opowiadanie.
Opowiadanie bardzo mi się podobało. Chociaż to mało powiedzianie...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 22:48, 08 Sie 2006 |
|
Opalonsie Traktorsie xD
Naprawdę nie wiem jakimi słowami mam wyrazić to co czuję...
mam wrażenie, że całe opowiadanie było jedną wielką metaforą... i podobalo mi się... nietypowy styl... a Twoje opisy doprowadzaly mnie do euforii...
nie lubie się dzielić moimi przemyśleniami, ale zrobię wyjątek... myslę, że Twoje opowiadanie utwierdzilo mnie tylko w przekonaniu, że marzenia nie są złe, ale są tak indywidualne, że moga być zgubne... to opowiadanie jest obowiazkowe, zwłacza dla kochających platoniczną miłością...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Agata_Boss
:]
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd:)
|
Wysłany:
Śro 15:12, 09 Sie 2006 |
|
Piekne to bylo:) Przeczytalam cale przed chwila i nie zaluje. Opisy swietne. Naprawde, cudownie opisalas ich uczucia. Nie wiem, co powiedziec. Baaardzo mi sie podobalo Ferli;*
Ale opowiadanie opowiadaniem, a jeszcze twoj dopisek zasluguje na uwage. Masz racje, dziewczyna lubila marzyc, to prawo kazdego czlowieka, a juz mloda osoba marzy bardzo czesto i czesto w tych marzeniach sie zatraca. Wiem to z wlasnego doswiadczenia. 'A samymi marzeniami zyc nie mozna'. To tez wiem. Dziekuje, ze to napisalas. Wyszlo ci wspaniale.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|