|
|
Autor |
Wiadomość |
mardzia
:)
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 751
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Gliwice
|
Wysłany:
Pon 20:15, 09 Paź 2006 |
|
Łoo... nie, no... naprawdę: jest ok
Przekonałam się już... chyba na dobre.
Co prawda, zawsze będę się czepiać tej akcji, ale musisz mi wybaczyć
Czy mi się wydaje, że główna bohaterka Toma... bardziej polubi? ;>
Ale, co z Billem?
Może on też się w niej zakocha?
Ha!
Rozszyfrowałam?
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
świrka
:]
Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 441
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Wto 20:01, 10 Paź 2006 |
|
Akemi napisał: |
bo ten wypierdek mamuta nie daje mu żyć. |
E! E! E! hmmmm...mini-plagiacik? vide: mój podpis.
ogólnie rzecz biorąc to podobało mi się.
nie chcę rozpisywać się...mój mózg już dziś na to nie pozwala...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Akemi
:-(
Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z innego świata ^^
|
Wysłany:
Czw 16:25, 12 Paź 2006 |
|
Jest następna część...nie wiem czy się spodoba, czekam na krytykę
.:::Część 4:::.
Weszłam, rozebrałam się i chciałam przemknąć niezauważona do mojego pokoju, ale mama jak zwykle musiała mnie zauważyć.
- Nikki pozwól na chwilę! – krzyknęła z kuchni
- Wiedziałam. – powiedziałam i weszłam do kuchni – O co chodzi?
Mama powiedziała mi, żebym usiadła obok Adriana, który właśnie opychał się grzankami z serem. Po takim wstępie nie spodziewałam się niczego dobrego. Matka usiadła naprzeciwko mnie i zaczęła:
- Powiedz mi Nikki. Kim był ten chłopak?
- Jaki chłopak? – spytałam jakbym o niczym nie wiedziała
- Przestań. Dobrze wiesz, o jakiego chłopaka mi chodzi. O tego, z, którym rozmawiałaś przed domem.
Przez chwilę zastanawiałam się czy powiedzieć, że to jeden z najsławniejszych chłopaków w Niemczech, ale zrezygnowałam z tej opcji.
- To był mój…kolega.
Mama przez chwilę wpatrywała się we mnie, po czym na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- To wspaniale, że znalazłaś sobie przyjaciół. – powiedziała – Naprawdę cudownie. Nie mogłam patrzeć jak tak siedziałaś sama bez możliwości porozmawiania sobie z kimś w swoim wieku. Cieszę się, że znalazłaś sobie przyjaciela.
Szok. Spodziewałam się jakiegoś wykładu na temat tego, że jestem za młoda by zadawać się z chłopakami, a tu proszę. Jeszcze przez długi czas siedziałam przy kuchennym stole, aż w końcu się otrząsnęłam i poszłam do swojego pokoju.
***
- No to na razie Nadine. – powiedziała mama żegnając swoją siostrę
Nareszcie potwór, który zatruwał mi życie przez ostatni tydzień odjechał w siną dal i mam nadzieję, że go nie zobaczę w najbliższym czasie.
- To, co teraz zamierzasz robić? – spytała mnie matka gdy ległam na kanapę i chciałam włączyć telewizor
- Miałam zamiar włączyć jakiś dobry film, a bo co?
- Nic. Po prostu myślałam, że spotkasz się ze swoimi przyjaciółmi.
Spojrzałam na mamę jak na wariatkę. Ja z reguły nie umawiam się z przyjaciółmi. Jeśli już to oni umawiają się ze mną, a ja i tak rzadko przyjmuję ich zaproszenie. Hm, a dlaczego? Może, dlatego, że ich nie mam.
- Taa…- mruknęłam kiedy mama z powrotem weszła do kuchni
Później, chociaż nie wiem czy to zrządzenie losu czy zwykły przypadek, ale zaraz potem rozdzwoniła mi się moja komórka. Na ekraniku mojego telefonu widniało imię ”Tom”.
- Halo? – odebrałam po chwili
- Cześć! – odezwał się głos po drugiej stronie
- Cześć, co tam? – spytałam wstając z kanapy i kierując się w stronę mojego pokoju
- A nic właśnie stoję przed Twoim domem i zastanawiam się czy sama wyjdziesz czy mam po Ciebie pójść.
Przystanęłam na schodach zdziwiona i zawróciłam. Weszłam do kuchni i wyjrzałam przez okno. Faktycznie stał przed furtką z komórką przy uchu i wpatrywał się w drzwi frontowe.
- No to skoro się upewniłaś, że mówię serio to może teraz wyjdziesz?
- No, dobra. – powiedziałam po krótkiej chwili – Już wychodzę.
Odłożyłam słuchawkę założyłam moją spraną bluzę i pomazane glany i już chciałam pociągnąć za klamkę, kiedy matka mnie zatrzymała.
- Gdzie idziesz, kochanie? - spytała z salonu, w którym właśnie oglądała swój ulubiony program
- Spotkać się z przyjaciółmi. Nie wiem, kiedy będę. – i wyszłam
Trzasnęłam drzwiami i dróżką skierowałam się w stronę Toma.
- Co ty tu robisz? – spytałam na wstępie zamykając za sobą furtkę
- Przyszedłem.
- No, co ty, a ja myślałam, że przyleciałeś.
- Przeceniłaś moje umiejętności. – powiedział ze złośliwym uśmieszkiem
- To gdzie idziemy?
- Nie ucieszysz się, ale razem z Bill’em idziemy na imprezę i pomyślałem, że pójdziesz nami.
- Wiedziałeś, że się zgodzę?
- Nie. Raczej miałem taką nadzieję. – powiedział znowu szczerząc zęby
Po chwili marszu w milczeniu przerwałam ciszę.
- A co na to Bill?
- No, cóż. On nic nie wie.
- Co takiego?! – zapytałam i przystanęłam
Tom spojrzał na mnie, a w oczach ukazało mu się rozbawienie.
- Powiedziałem mu, że idę po taką fajną dziewczynę do towarzystwa.
- Świetnie. Założę się, że nie ucieszy się na mój widok. – powiedziałam i z powrotem zaczęliśmy iść
Szliśmy rozmawiając głównie o tym, jaka będzie reakcja Billa na mój widok. Po jakiś 30 minutach stanęliśmy przed wielkim wieżowcem, a Tom spojrzał na mnie i powiedział:
- To tutaj. Tu mieszkamy, a dokładnie na ostatnim piętrze.
- Trochę wysoko. – powiedziała i spojrzałam w górę
- Może i wysoko, ale za to jakie widoki.
Weszliśmy do holu, który pokryty był czerwonym dywanem. Na ścianach było pełno obrazków, a na stolikach stały wielkie wazony z kwiatami. Doszliśmy do wind, gdzie stał wielki łysy facet, który zapewne był ochroniarzem. Weszliśmy do windy, a Tom nacisnął przycisk z numerem „32”. Jechaliśmy i jechaliśmy. Wreszcie winda stanęła. Przede mną ukazał się wielki długi korytarz tak samo urządzony jak ten na parterze. Zaczęliśmy kierować się w stronę jedynych drzwi na tym piętrze. Na drzwiach widniał numer 300.
Tom otworzył i moim oczom ukazał się Bill rozwalony na kanapie przed telewizorem. Ja stałam za Tomem, więc Bill najwidoczniej mnie nie widział.
- No wreszcie!- powiedział i wstał z kanapy wyłączając telewizor – Szedłeś do niej z dobrą godzinę.
Wyszłam w tym momencie przed Toma, a Bill zrobił oczy jak pięć złoty.
- Co ona tu robi?!- spytał brata wskazując na mnie.
- Idzie z nami. – powiedział Tom jakby to było oczywiste
- Co takiego?! – spytał zdziwiony Bill – Kiedy coś takiego postanowiłeś?
- Kiedy po nią wychodziłem.
Bill jeszcze przez chwilę patrzył się na mnie jakby nie mógł uwierzyć w to, że tu stoję, po
czym powiedział :
- No, dobra miejmy to już za sobą.
Przez cały czas stałam nie odzywając się, ale w końcu nie wytrzymałam.
- Wiesz, co? Ja się o to wyjście nie prosiłam. Mnie też Tom zaskoczył tak samo jak Ciebie. Wcale o Twoje towarzystwo nie zabiegałam. Gdybym wiedziała wcześniej w ogóle bym tu nie przyszła, no, ale stało się. Więc przestań zrzędzić jak stara baba i chodź na tą imprezę i udawaj, że w ogóle mnie nie znasz, a będzie dobrze i dla mnie i dla Ciebie.
Bill przez chwilę stał jak wryty widocznie zszokowany takim obrotem sprawy, ale się zgodził.
Wyszliśmy z mieszkania i już kierowaliśmy się do windy, kiedy Tom stanął.
- Co znowu? – spytałam już troszeczkę zdenerwowana
- Zapomniałem zmienić czapkę. – powiedział zdejmując tą, którą miał już na głowie
- O Jezu jakoś przeżyjesz – powiedział Bill odwracając się do brata
- To nie zajmie dużo czasu. – powiedział Tom kierując się z powrotem do mieszkania – wy już zjedźcie na dół, a ja zaraz do was dołączę. Tylko nie pozabijajcie się beze mnie.
Odwrócił się i wszedł z powrotem do środka. Ja i Bill bez słowa przywołaliśmy windę i tak samo bez słowa zaczęliśmy zjeżdżać. Nagle winda zaczęła lekko kołysać.
- Co do…- zaczął Bill, ale nie skończył bo winda nagle huknęła powalając nas przy tym na ziemię i zatrzymała się
Bill szybko podniósł się z ziemi i nacisnął guzik parteru, ale winda ani drgnęła.
- Co się stało? – spytałam podnosząc się z ziemi przestraszona nie na żarty
- Nie mam pojęcia. Wygląda na to, że winda stanęła.- powiedział niezbyt inteligentnie
- Wow! Brawo za spostrzegawczość! – powiedziałam i zaczęłam klaskać
- Skąd mam wiedzieć, co się stało?! Nie jestem specem od wind!
- To widać na pierwszy rzut oka.- powiedziałam mierząc go od stóp do głów
- Skoro znasz się na tym to sama odpowiesz sobie na pytanie, „co się stało”. – powiedział siadając z powrotem na podłodze – Poczekajmy trochę to może winda sama ruszy.
- Ja bym na to nie liczyła. – mruknęłam i usiadłam obok Billa zdenerwowana jeszcze bardziej niż parę minut temu
Siedzieliśmy tak z dobre 10 minut kiedy komórka Billa się rozdzwoniła.
- To Tom. – powiedział i odebrał
Aparat był ustawiony na głośno mówiący więc mogłam wszystko usłyszeć.
- Gdzie wy jesteście? Skręciliście gdzieś po drodze tą windą? – spytał Tom wyraźnie rozbawiony swoim żarcikiem
- Ha, ha bardzo śmieszne. – powiedziałam do telefonu
Bill zignorował mnie i przeszedł do sedna sprawy.
- Winda zatrzymała się między piętrami i za Chiny nie chce ruszyć, więc może byś przestał żartować i zadzwonił po straż pożarną by nas stąd wyciągnęli.
- No dobra. Tylko potem nie mów, że nigdy ci nie pomagam.
- Tom? – spytałam
- Tak?
- Dzwoń- krzyknęłam, a Bill odłożył słuchawkę – No to, co. Twoja teoria o samym ruszeniu windy coś się nie sprawdziła – powiedziałam z ironią
- Zawsze musisz być taka?
- Jaka?
- Irytująca.
- Gdy jestem w Twoim towarzystwie? Zawsze! – odpowiedziałam ze złośliwym uśmieszkiem.
Po pół godzinie:
- Ja tu zwariuję albo padnę na klaustrofobię.
- Czy mogłabyś wreszcie przestać mędzić i usiąść na tyłku? To Twoje ciągłe łażenie mnie wnerwia.
- Nie, nie mogłabym – powiedziałam stojąc przed Kaulitzem
- Jesteś niemożliwa.
- A Ty wkurzający
- Ja?!! Ja wkurzający?!!
- TAK!
- Ja przynajmniej nie łażę jak jakiś pomyleniec w klatce.
- Halo? Wiadomość z ostatniej chwili. Ja jestem w klatce.
- Aha. Czyli przyznajesz też, że jesteś pomyleńcem?
- Zamorduje- powiedziałam
Rzuciłam się na Kaulitza i zaczęłam miotać nim po całej windzie.
- Przestań wariatko!
- Odszczekaj to !
- Dobra odszczekuję tylko mnie puść.
Dałam za wygraną i puściłam Kaulitza.
- Wariatka – mruknął
- Chcesz powtórkę?
- Nie! Cofam to, cofam!
Bill wyciągnął komórkę i zadzwonił do brata.
- Halo? – rozległ się głos z drugiej strony przerywany jakimś mlaskaniem
- Tom, czy Ty coś jesz?
- Tak zamówiłem sobie pizzę, za długo to już wszystko trwa. Zgłodniałem.
- Zamówiłeś sobie pizzę?! Zamówiłeś sobie pizzę?!! Ja też jestem głodny, jestem zamknięty z wariatką. O, mój Boże, ta wariatka też jest głodna. Ta wariatka też jest głodna ! Jestem zamknięty z głodną wariatką, a ty spokojnie na dole zajadasz sobie pizzę? Jak mnie szybko nie wypuszczą to wepchnę Ci do gardła tą Twoją czapkę razem z pizzą i dopilnuję żebyś się udławił.
Minęło jeszcze pół godziny:
- Kiedy ta straż przyjedzie?
- Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że niedługo, bo zdycham z głodu.
- Chyba już nici z tej imprezy…
- A, co myślałeś, że jak się stąd wydostaniemy to jak gdyby nigdy nic pójdziemy sobie na imprezę?
- No, przecież ty jesteś taki, imprezowicz, więc myślałam, że taki drobiazg jak zatrzaśnięcie w windzie cię nie powstrzyma – zakpiłam
Chwilę siedzieli w milczeniu, po czym Bill wyciągnął komórkę i wykręcił numer swojego brata.
- Wezwałeś straż?
- Tak jakąś godzinę temu.
- To co oni robią tak długo? Remiza jest raptem dwie przecznice stąd. Jadą tutaj przez Francję?!
- Nie po drodze wezwali ich do pożaru. Pytali czy osoby w windzie są na coś chore i czy istnieje ryzyko wystąpienia zgonu jak im powiedziałem, że to tylko para narwanych nastolatków to powiedzieli żebym was uspokoił a oni przyjadą jak ugaszą pożar.
- O, to może pojedziesz sobie upiec kiełbaski do tej pizzy?! Bo bardzo dobrze ci poszło uspokajanie i nie jesteś nam potrzebny.
- O, świetny pomysł. Już lecę. Wam też usmażyć? Że też sam na to nie wpadłem. Pewnie już najlepszy żar ugasili, ale może da się jeszcze coś przypiec.
- Jestem spokrewniony z idiotą. – mruknął i odłożył słuchawkę
Zaczęłam gorączkowo przeszukiwać torbę.
- A Ty, co? Szukasz tam drabiny strażackiej czy może kuzyna strażaka??
- Nie zawodowego mordercy. – warknęłam – Możesz się uciszyć?
- A co zgubiłaś kompas i teraz musisz się skupić, bo inaczej się tam zgubisz?
- Nie, idioto coś sobie przypomniałam – a po chwili wydobył się ze mnie okrzyk triumfu – Ha! Mam znalazłam. Jednak mój małpiszon-kuzyn się na coś przydał. Ha, ha.
- A co? – zapytał zaintrygowany Bill
- Jak będziesz grzeczny to się podzielę. – powiedziałam wyjmując brązową torebeczkę
- Będę, przyrzekam – powiedział Kaulitz już niemal klęcząc
- Kiedy był u mnie ten dzieciak czyli mój małpiszon-kuzyn, musiałam go przekupywać słodyczami i przypomniałam sobie że zostało mi jeszcze trochę mini rogalików nadziewanych karmelem. Jest akurat po cztery na głowę, chcesz??
- Pytanie. Jasne że chcę. – powiedział już wyciągając rękę w moją stronę
- Ale obiecasz że będziesz grzeczny i przestaniesz się mnie czepiać. - powiedziałam
- Tak mi kichy marsza grają, że nawet cię będę przenosił przez kałużę na rękach.
- No, nie przesadzajmy. Takiej bliskości nie wymagam. Rozejm??
- Jasne. Rozejm. – powiedział i podaliśmy sobie ręce
Gdy zajadaliśmy się rogalikami do głowy przyszła mi pewna myśl :
- Może jednak go polubię? Nie, na pewno nie. To przez to, że jestem głodna tak już majaczę.
Gdy skończyliśmy jeść rogaliki rozległ się hałas. Przez chwilę nie wiedzieliśmy co się dzieje gdy winda lekko się zatrzęsła i delikatnie zaczęła opadać w dół. Mijaliśmy kolejne piętra, aż wreszcie kabina zatrzymała się na parterze, a ja cała uradowana „wyfrunęłam” z windy i ucałowałam wielki czerwony dywan. No, może nie do końca, ale byłam tego bliska…
Mam nadzieję, że fajnie się czytało...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
anulkadance
:-(
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin:)
|
Wysłany:
Czw 17:51, 12 Paź 2006 |
|
- Zamówiłeś sobie pizzę?! Zamówiłeś sobie pizzę?!! Ja też jestem głodny, jestem zamknięty z wariatką. O, mój Boże, ta wariatka też jest głodna. Ta wariatka też jest głodna ! Jestem zamknięty z głodną wariatką, a ty spokojnie na dole zajadasz sobie pizzę? Jak mnie szybko nie wypuszczą to wepchnę Ci do gardła tą Twoją czapkę razem z pizzą i dopilnuję żebyś się udławił.
Hahahaahhaahahahahahahahahahhahahah.
Tyle.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
świrka
:]
Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 441
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Czw 17:55, 12 Paź 2006 |
|
faktycznie, rozwalający tekst xD xP
powiem krótko:
bardzo mi się podobało
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sylas
:-)
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 874
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiedziałeś, że tu jestem Bill ? ;*
|
Wysłany:
Czw 18:26, 12 Paź 2006 |
|
Noo ;D To mnie przekonałaś Naprawdę, zaczyna mi się to podobać.
Tylko nadal trochę mi nie pasuje, że poznali jakąś dziewczynę i od razu chcą się z nią kolegować, dają jej swój zr, itp... ;D ale... nevermind ;D
Pisz dalej
Pozdrawiam ;*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
jadzia
:)
Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 633
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiesz że jesteś w tym lepszy odemnie? xD
|
Wysłany:
Czw 18:46, 12 Paź 2006 |
|
No mi sie tez to bardzo podoba jest w tym party kilka takich smiesznych scenek co mnie rozbawiło
Czekam na next ;*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mardzia
:)
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 751
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Gliwice
|
Wysłany:
Czw 18:55, 12 Paź 2006 |
|
Nie będę się wypowiadać.
Wiesz dlaczego?
Bo... wszystko jest u góry.
Świetne
Czekam ;*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Asiulla
:-)
Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 14:44, 13 Paź 2006 |
|
Hej
Jakos wczesniej nie chcialo mi sie czytac, ale w koncu sie skusilam.
I nie zaluje.
Swietne to jest ^^
Niektore teksty sa rozwalajace:D
Bardzo mi sie podoba:)
A tak w ogole, nie znamy sie.
Asia jestem
Heh ^^
Czekam na kolejne czesci!!!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Borat
:-)
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 5/5
|
Wysłany:
Pią 15:21, 13 Paź 2006 |
|
Sry, że nie komentuje. Przepraszam, jezzce to uzupełnie, ale nie mam ochoty czytac niz z th.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
reinigen
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 19:25, 13 Paź 2006 |
|
No proszę, weszłam po raz pierwszy, a tu od razu na wstępie połechtano moją próżność, bo autorka pisze, że moje opowiadanie było dla niej inspiracją
W życiu bym nie pomyślała, zwłaszcza że ta komedia wcale nie jest do TEONANACTL podobna, ale niemniej mi niesłychanie, nieopisanie miło.
Ad rem! Błędów stylistycznych od cholery, pomysł bardzo dobrze znany i zdarzają się bezczelne plagiaty z filmów ("Ja tu zwariuję albo padnę na klaustrofobię!" - "Nigdy w życiu", też lubię tę komedię). Ale trzeba przyznać, że opowiadanie spełnia swój cel podstawowy - rozśmiesza. Mnie rozśmieszyło w każdym razie, niektóre teksty zwłaszcza. Także cóż więcej mogę powiedzieć - dodawaj kolejne części, a jak będę przyjeżdżać ze studiów, to na pewno tu zajrzę
Pozdrawiam serdecznie!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Akemi
:-(
Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z innego świata ^^
|
Wysłany:
Sob 14:37, 14 Paź 2006 |
|
No, dobra...cieszę się, że moje opowiadanie spełnia wasze oczekiwania i że się wam podoba Dzięki wielkie za miłe komentarze...a dzisiaj już 5 część.
.:::Część 5:::.
Przez dwa tygodnie po przygodzie z windą miałam uczulenie na Kaulitzów. Dowiadywałam się, co u nich tylko po przez czasopisma i telewizje nie żebym była specjalnie zainteresowana, a Tom od czasu do czasu przysyłał mi kretyńskiego sms’a. Dziś miałam wyjątkowy spokój. Rodzice dla odmiany od rana się mnie nie czepiali, Aleks zwinął się w kulkę u mnie w pokoju i nawet nie mruknął żeby z nim wyjść. Postanowiłam, więc wykorzystać tak pięknie rozpoczęty dzień i zrobić coś koło siebie. Nie żebym zamieniała się tam w jakieś Barbie, ale wypada od czasu do czasu oczyścić twarz, a także moje włosy zaczęły przypominać wysuszone siano. Zaczęłam, więc od obcięcia połamanych pazurów. Ukradłam Kelly maseczkę na zniszczone włosy, która dla osiągnięcia efektu musi być na głowie przez około godzinę jak wyczytałam z pudełka. Siedziałam przed lustrem z plasterkiem na nosie i właśnie nakładałam zieloną paciaję na twarz, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Tak, wiedziałam, że to zbyt piękne żeby było prawdziwe. Za długo miałam święty spokój. Pewnie mama coś ode mnie chce. Mam wyrzucić śmieci, albo kupić kilo pomidorów lub jeszcze coś głupszego. Szarpnęłam za klamkę i już miałam zacząć wrzeszczeć, że nigdzie nie pójdę, lecz ku mojemu zdziwieniu za drzwiami wcale nie było mamy. Wręcz przeciwnie. Na korytarzu przed moim pokojem stali bliźniacy Kaulitz, którzy na mój widok zastąpili wyraz radości na grymas rozbawienia, a z twarzy Bill’a można było nawet wyczytać zniesmaczenie.
- Co ty masz na twarzy dziewczyno?! Jak się nie lubi szpinaku to można go po prostu wyrzucić, a nie nakładać go sobie na twarz. – powiedział Tom ze złośliwym uśmieszkiem, a następnie parsknął mi w twarz histerycznym śmiechem
- Nie przesadzaj, w zielonym jej do twarzy. Zresztą bardziej bym się martwił gdyby było brązowe. Wtedy trudniej byłoby ustalić jego pochodzenie. – dorzucił złośliwie Bill
- Ale z tym plastrem to już przesadziłaś. Jak się ma pryszcza na nosie można go zamaskować korektorem, a nie nakładać sobie plaster na pół twarzy. – skwitował Tom
Dopiero teraz otrząsnęłam się i stwierdziłam, że takiej uwagi nie mogę zostawić bez własnego komentarza.
- Nigdy nie widziałeś kobiety, która oczyszcza sobie pory?! A jak przeszkadza ci rozmiar tego plastra to nawet nie chcę wiedzieć, co się ukrywa pod Twoją czapką. Zresztą mogliście mnie uprzedzić to nie robiłabym z siebie stracha na wróble.
- Nie miej do nas pretensji to twoja mama nas wpuściła.
- Była bardzo zadowolona, że wreszcie odwiedza Cię ktoś z grona przyjaciół. – powiedział Tom
- Dokładnie. I jeszcze nam powiedziała, że chyba jesteś w złym humorze, bo cały dzień nie wychodzisz z pokoju, więc wymyśliła, byśmy zrobili Ci niespodziankę i powiedziała jak trafić do Twojego pokoju.
- Gdybyśmy wiedzieli, że masz na twarzy pół szpinaku z wczorajszego obiadu to na pewno zostawilibyśmy Cię z nim sam na sam.
- Bardzo zabawne, Tom. Możecie już wejść, bo co do szpinaku to zaczyna mi się wżerać w twarz i musze go szybko zmyć, bo chyba dodali do niego jakiegoś kwasu.
Kazałam rozgościć się bliźniakom, a sama wystartowałam do łazienki. Zmywałam to cudo pięć minut, a kiedy wreszcie zeszło ku mojemu przerażeniu odkryłam, jakiego spustoszenia dokonało. Faktycznie pod plastrem nos był całkiem czyściutki, ale w miejscu gdzie zdążyłam nałożyć maseczkę wystąpiła jakaś bordowa wysypka. Ze zgrozą na twarzy porwałam pudełko i zaczęłam czytać etykietę ze skutkami ubocznymi. Odkryłam, że u osób uczulonych na kiwi może wystąpić tymczasowa wysypka. No i proszę wyszło mi bokiem udawanie Barbie. Już nigdy w życiu nie nałożę niczego na twarz, czego bym sama nie zrobiła. Ale chwila moment ile to już minęło czasu od nałożenia maseczki na włosy?! O mój Boże! Półtorej godziny, trzeba to natychmiast zmyć. Kazali trzymać włosy z nałożoną maseczką pod ręcznikiem. Kiedy go zdjęłam pierwsze co mogłam stwierdzić to, to, że maseczka przybrała konsystencję zaprawy murarskiej. Po około siedmiu minutach udało mi się to zmyć. Teraz tylko muszę przeczytać, jakie są skutki uboczne przedawkowania maseczki na włosy. Pierwsze cztery linijki były w porządku, ale oto jak brzmiała ostatnia: jeśli maseczkę przetrzymuje się na włosach zbyt długo może wystąpić tymczasowe odbarwienie włosa.
Dobra to jeszcze nie katastrofa. Fakt, że maseczka miała kolor niebieski, ale teraz uzmysłowiłam sobie, że może być coś gorszego od niebieskich włosów. Dwóch 16-latków przebywa bez nadzoru przez 15 minut w moim pokoju. W ciągu 15 minut przebywania z jednym z nich w windzie doszło do rękoczynów, a teraz przebywa ich tam dwóch i to w dodatku w towarzystwie wszystkich moich rzeczy. Nie zważając na wysypkę na mojej twarzy i niebieskie włosy rzuciłam się pędem z powrotem do mojego pokoju. Moim oczom ukazał się piękny obrazek. Bill właśnie czytał mój pamiętnik siedząc okrakiem na moim ukochanym krześle, a Tom buszował w mojej szufladzie z bielizną wywalając jej zawartość na łóżko.
- Tom! Co ty do cholery jasnej wyprawiasz?! Odłóż moje stringi!!!
- Dobra, dobra tylko nie gryź! – krzyknął Tom podnosząc ręce do góry z miną niewiniątka
Kiedy odwróciłam się w stronę Bill’a on już zasłaniał się moim pamiętnikiem.
- Oddawaj to!!! – wrzasnęłam wyrywając młodszemu moją własność
Dopiero teraz, kiedy udało mi się odrobinę opanować sytuację Tom dojrzał kolor moich włosów.
- Co to za dziwaczny odcień? Jeśli chciałaś ufarbować włosy wystarczyło powiedzieć Bill’owi. On jest lepszy w tych sprawach od Ciebie, a już na pewno nie zrobiłby Ci niebieskiego koloru. Co ty w Anie z Zielonego Wzgórza się bawisz?
- Nie! Dla Twojej informacji starałam się zadbać o moje włosy!
- O to nieźle Ci wyszło! Możesz być stylistką w jakimś punkrockowym klubie.
- No sory! W reklamach nie opowiadają, że maseczka do włosów farbuje na niebiesko! A Ty, czego się szczerzysz Bill?! Tobie też niebieski nie odpowiada?
- Nie, niebieski jest spoko. Mnie zastanawia purpura na Twojej twarzy. Takiego dużego plastra to nigdzie nie znajdziesz.
- To już uczulonym na kiwi nie można być, tak?!
- Nie no można, oczywiście, ale skoro jesteś na nie uczulona to, po co kładłaś sobie je na twarz?
- Aaaaaa, szkoda gadać i tak Ci nie przetłumaczę.
W tej sekundzie Aleks wstał i wybiegł z pokoju. Dopiero po chwili zrozumiałam, dlaczego. Z dołu dobiegły odgłosy witania i lamentów mojej mamy. Wyjrzałam z pokoju i zrozumiałam, co się stało. Kelly wróciła! Już słychać było z daleka te same zdania „ jak ty wyrosłaś córeczko” bla, bla, bla…tylko co ja mam teraz zrobić z bliźniakami. Przecież ta wariatka gotowa jest ich zjeść. Szczególnie, że mama na pewno jej wspomniała, że mam gości to zapewne zaraz wpadnie jak furia.
Boże, co ja mam zrobić, co ja mam zrobić?! Myśl dziewczyno, myśl! Balkonu nie posiadam, szafa jest za mała, a na dodatek jest ich dwóch. Na domiar złego zamiast zasłon mam żaluzje w oknach. Zostaje tylko jedno rozwiązanie. Muszę ich wcisnąć pod łóżko. Tylko ten przydługi Bill będzie wystawał jak nie głowa to nogi i jeszcze ta czupryna Toma. Jak ja ją tam upchnę? Dlaczego rodzice nie kupili mi podwójnego łóżka?! Pewnie żebym nie miała za wygodnie, albo żebym nie mogła upychać pod nim bliźniaków płci męskiej. Będzie im pewnie niewygodnie, ale wszystko jest lepsze od spotkania twarzą w twarz z moja siostrą.
Weszłam z powrotem do pokoju, zamknęłam drzwi i z furią w oczach powiedziałam do Bill’a:
- Pod łóżko! Won!
Bill się lekko zdziwił, a Tom wypalił.
- Spokojnie siostrzyczko skoro chciałaś być ze mną sam na sam to wystarczyło go po prostu wyprosić.
- He, he bardzo śmieszne. Jak on się tam ułoży to ty do niego dołączysz.
- Co Ci odbiło? Zawsze po dziesięciu minutach rozmowy kierujesz gości pod łóżko? Ilu już ich tam jest? Pomieścimy się wszyscy razem?
- He, he. Nie po, dziesięciu, ale po dwudziestu. A teraz marsz pod łóżko. Jeszcze mi podziękujecie. Jesteście chudzi to jakoś się zmieścicie. I ani słowa tam ani mru, mru.
W końcu chłopaki posłuchali i z wielkim zdziwieniem wepchnęli się pod moje łóżko. Swój triumf zawdzięczam chyba tylko temu, że moje oczy przybrały kolor mojej wysypki. Jak tylko ostatni dred zniknął pod łóżkiem, drzwi mojego pokoju otworzyły się szeroko.
Ku mojemu zdziwieniu w drzwiach stanęła nie tylko Kelly i moja mama, ale także moja daleka kuzynka, której nie widziałam przez dwa lata, Jo. Kelly od razu wypaliła:
- Mama mówiła, że masz gości i to w dodatku facetów.
Po mnie Jo poznałam, że weszła jej w słowo. Starając się nie wybuchnąć śmiechem powiedziałam:
- Już wyszli.
Mama na to:
- Nie widziałam żeby wychodzili.
- Wyszli oknem. W końcu to nie wysoko.- i błagalnie spojrzałam w stronę Jo
Niech, że ona coś wymyśli. Jo chyba zrozumiała, o co mi chodzi, bo od razu powiedziała:
- Ciociu tak dawno nie piłam Twojej wspaniałej zielonej herbatki, zaparzyłabyś mi?
Mama od razu jak zaczarowana powiedziała:
- Ależ moje kochanie, już biegnę.
I wtedy ku zdziwieniu wszystkich obecnych spod mojego łóżka doszło donośne kichnięcie. W tym momencie nawet Jo zrobiła dziwną minę. Ale nie ma sytuacji, z jakiej by nie wybrnęła.
- O rany! Jakże mi burczy w brzuchu. Tak dawno nic nie jadłam. Kelly chodźmy na dół mama już na pewno pokroiła ciasto i zaparzyła herbatę. I przecież musimy jej pokazać tą śliczną bluzeczkę, jaką kupiłaś sobie na obozie.
Twarz Kelly rozpromieniła się. Jo użyła magicznego słowa „bluzeczka”, a Kelly jak wytresowany szczeniaczek pobiegła na dół. Jo odczekała aż Kelly będzie na tyle daleko by jej nie słyszeć i powiedziała:
- Jesteś mi winna przysługę, a Twój kolega ma ciekawe buty. – mrugnęła patrząc w stronę wystającej spod łóżka stopy Toma.
Gdy Jo wyszła z pokoju szybko wyciągnęłam bliźniaków spod łóżka. Byli cali w kurzu i z lekko zszokowanymi minami.
- Jezu, co to było?! – powiedział Tom otrzepując paprochy ze swojej czapuni
- Moja siostra, Kelly, fanatycznie zakochana w was idiotka.
- To faktycznie lepiej było siedzieć pod łóżkiem niż spotkać to monstrum.
- Mów za siebie. – powiedział Bill ocierając oko
- Zwariowałeś czy co? Od kurzu padło Ci na mózg?
- Nie, tylko nie siedząc pod łóżkiem nie oberwałbym w oko.
- A co Nikki wyhodowała pod łóżkiem zabójczego gremlina?
- Wypraszam sobie. – powiedziałam na swoją obronę
- Nie gremlina i nie Nikki tylko ty i Twoje dredy!
- Co ty chcesz od moich włosów? Lepiej zrób porządek ze swoimi.
- Moje nie wybijają ludziom oczu.
- Chwila! Stop! – krzyknęłam – Nie skaczcie sobie teraz do gardeł. To nie czas ani miejsce. Jak będziecie tak hałasować to Kelly was usłyszy, a jeszcze trochę będzie was słychać na sąsiedniej ulicy.
- No, dobra, dobra. Tylko, co teraz mamy zrobić??
- No, właśnie się zastanawiam jak was wyprowadzić stąd żeby nikt was nie słyszał ani nie widział, ale wy mi w tym nie pomagacie!
- Może tak dla odmiany po schodach, bo w Twojej opowieści wyszliśmy przez okno. – i już Bill chwytał za klamkę
- Zwariowałeś?! Kuchnia i salon są za blisko schodów. Mogliby was zauważyć. Zresztą ze względu na Twoje buty narobiłbyś za dużo hałasu.
- A co ty znowu chcesz od moich butów?!
- Co ja chce?! Mają tyle sprzączek, że dzwonią jak uprzęże w saniach u Św. Mikołaja.
- Nie bądź taka mądra. Lepiej spójrz na swoje.
- No przepraszam, ale jak ja tupie swoimi glanami nie grozi mi atak Kelly i jej różowych warg. – odparłam złośliwie
- Możecie dać sobie wreszcie spokój?! Bo teraz was słychać na następnej przecznicy. Zresztą już sprawdziłem i z okna nie jest tak wysoko. Damy radę.
- Dobra, dobra już idę. Tylko musisz nam coś jeszcze obiecać, Nikki.
- No niby, co?!
- Że poznamy jeszcze tą dziewczynę, która uratowała nam skórę. – powiedział Bill
- No właśnie. I proszę Cię, nie farbuj więcej włosów na niebiesko. Nie do twarzy Ci jest w tym kolorze.
- Tobie też zaraz nie będzie do twarzy z moją pięścią na Twoim nosie.
- Ha, ha, jakie zabawne. – powiedział Tom wyskakując przez okno.
Zaraz potem Bill zrobił to samo.
- Nikki! – krzyknął Tom
- Co znowu? – spytałam wychylając się przez okno
- Zdzwonimy się. Przecież musimy urządzić jakąś imprezę na Twoje urodzinki.
- Ty mi lepiej już nic nie urządzaj. Ostatnio jak mnie zabierałeś na imprezę wylądowałam zatrzaśnięta w windzie z Twoim bratem.
- Jasne, jasne. Na razie, mała. – mrugnął i razem z bratem zniknęli za płotem.
Kiedy tylko zniknęli mi z pola widzenia zeszłam na dół, żeby podziękować Jo i zjeść kawałek ciacha. Cała moja rodzinka już zapomniała, że miałam gości. Byli właśnie zajęci ćwierkaniem nad moją siostrą. Dzięki temu mogłam swobodnie odciągnąć kuzynkę na bok i trochę z nią pogadać. Nie zadawała zbędnych pytań, z czego byłam niezwykle zadowolona. Kiedy opychałam się ciastem zastanawiałam się czy czasem bliźniacy faktycznie nie wymyślą czegoś dziwnego, które będą już za trzy dni. Chyba do tego czasu nie zmrużę oka.
Właściwie przez większość czasu żyłam w lekkiej trwodze, ale kiedy to już przeddzień urodzin nie otrzymałam woskowej figury z podobiznami bliźniaków, albo jeszcze czegoś ciekawszego, stwierdzałam, że mogę odetchnąć z ulgą. Żadnych zatrzaśniętych wind, wzywania straży pożarnej i wyjadania resztek po kuzynie. Całkiem normalne, spokojne dni.
W dzień urodzin obudził mnie niemiłosierny hałas. Jakby czołg jeździł mi po głowie. Wygrzebałam swoją rozczochraną czachę spod kołdry i rozejrzałam się by się upewnić, że po moim pokoju nie jeździ jakieś zaciężne wojsko. Ale nie. Nawet najmniejszego czołgisia nie było, a byłam zbyt leniwa by podnieść się, wyjrzeć przez okno i sprawdzić czy aby na pewno nie demontują mi domu od spodu. I wtedy usłyszałam.
- Nikki wstawaj i chodź tu szybko!
- Nie to się nie dzieje naprawdę. – mruknęłam do siebie – Może jak zarzucę poduszkę na głowę do pójdzie to precz.
Lecz niestety były to tylko marzenia. Wołanie nie ustawało, więc w końcu musiałam porzucić krainę snów i zwlec się z łóżka. Nie obyło się oczywiście bez wyprawy poszukiwawczej w celu odnalezienia pantofli, bo jeszcze nie do końca zdążyłam otworzyć oczy.
Kiedy wreszcie wylazłam z pokoju z miną mordercy, fryzurą strzygi i ubraniem pięciolatka. Bo nadal twierdzę, że koszula nocna, którą dostałam od rodziców była kupiona w sklepie dla dzieci. Oni się oczywiście upierali, że nie, lecz ja uważam, że misie i clowny nie powinny znajdować się na piżamie dla 16-latki. Bo tak od dzisiaj trzeba na mnie mówić. Szesnastolatka. Już chciałam powiedzieć, „czego?”, ale się powstrzymałam. Zamiast tego z moich ust wyszły dźwięcznie słowa „słucham mamusiu?”. Tak przesłodzone, że aż mdłe.
- Musisz pokwitować odbiór przesyłki. – powiedział tata, który też wyglądał na obudzonego i zaskoczonego i wcale nie miał lepszej fryzury ode mnie.
- Jakiej przesyłki?
- Tego nie wiem. Idź do mamy, czeka na Ciebie na zewnątrz.
Kiedy wyszłam już wiedziałam co mnie obudziło. Przed domem stała gigantyczna, ciężarówa. Nawet teraz wydawała dziwaczne dźwięki. Zaczęłam się zastanawiać jak to coś skręciło w tak wąską uliczkę, a wtedy ujrzałam przerażającego dostawcę. Facet wyglądał jak Conan Barbarzyńca, ale twarz miał raczej podobną do Frankensteina. Już myślałam, że na rozpoczęcie 16 roku życia dostanę gips na nogę i kołnierz ortopedyczny na szyję. Byłam o tym przekonana, bo Conan sunął wielkimi krokami wprost na mnie. Nie wiedziałam czy w ogóle mnie widzi.
- Panna Nikki Fabelei*? – wydudnił na mnie Conan
Tak do końca nie wiedziałam czy mówi czy może na mnie wrzeszczy. Ale stwierdziłam, że nie warto pozwolić, żeby za długo czekał na odpowiedź.
- Tak jest zgadza się. – już chciałam powiedzieć panie generale.
- Proszę pokwitować odebranie przesyłki.
Podpisałam świstek, który mi podetknął pod nos i z lekkim drżeniem zapytałam:
- Co to za przesyłka? – widząc rozmiary Conana spodziewałam się jakieś bazooki lub wyrzutni rakietowej w ostateczności miotacza ognia
Ku mojemu zdziwieniu Conan przybrał miły wyraz twarzy i wyćwierkał niemal anielskim głosem.
- Podwójne łoże z drewna wiśniowego i szyty na zamówienie materac. Teraz ja z kolegą wniesiemy przesyłkę tylko proszę wskazać gdzie ją mamy postawić.
W ciężkim szoku i z dziwną miną zaprowadziłam Conana do mojej sypialni. Tam stwierdził, że łoże się nie zmieści, jeśli będzie tam stało moje stare łóżko. Pośpiesznie zdjęłam moją pościel, rzuciłam na biurko, a Conan jedną ręką szarpnął mój materac wziął pod pachę i zniósł na dół, po czym wrócił po stelaż. Ja jak najszybciej uprzątnęłam bajzel, jaki pozostał, a za chwilę Conan i jego pomocnik goryl wnieśli moje nowe łóżko. Wówczas mogłam rozpakować, zawinięty w papier grubaśny materac.
Na jego wierzchu widniało czarne, wyhaftowane logo zespołu Tokio Hotel, a pod spodem autografy wszystkich jego członków także wyhaftowane. Gdyby ktoś w tej chwili zrobił mi zdjęcie dostałabym nagrodę Nobla za najgłupszą minę świata. Wyglądało to następująco:
Pół pokoju było zajęte przez wielkie łoże obok stała szesnastolatka w dziecinnej piżamie w rękach trzymała podarty papier i z przekrzywioną głową patrzyła się tępo w swój nowy materac. Nagle u szczytu łóżka dostrzegłam coś jeszcze. To była kartka urodzinowa, a w niej życzenia i podpis : „ To żeby było nam wygodnie kiedy znowu upchniesz nas pod łóżkiem” łóżkiem niedbały dopisek Bill’a : „ Tak, i w opiece moich oczu”.
Stałam tak przez dobre pięć minut. Patrzyłam to na kartkę to na łóżko, aż w końcu się otrząsnęłam i spojrzałam na zegarek. Była 7:12 rano w sobotę 26 sierpnia w moje urodziny.
Prychnęłam do siebie, wzięłam pościel z biurka i rozłożyłam się na moim gigantycznym materacu zakrywając siebie i swoją debilną piżamę moją starą kołdrą. I zasnęłam jak niemowlę, a chłopaków za budzenie mnie o świcie ochrzanie później.
*Fabelei – (z niem.) Opowiastka
Mam nadzieję, że się podobało...hmmm...coś długie mi wyszło
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
świrka
:]
Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 441
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Sob 15:41, 14 Paź 2006 |
|
1.
Boże...długa z lekka ;]
czytam.
EDIT:
Dżizys, czytałam ponad 20 minut.... ;]
pięknie to napisałaś. uważam iż ta część jest najlepsza
łahaha Nikki Opowiastka xD dobre
fajny pomysł z tym łóżkiem
i super jest ta Jo. chciałabym mieć taką kuzynkę
niektóre zdania rozwalające
świetna część
pozdrawiam Świrks
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Asiulla
:-)
Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 16:21, 14 Paź 2006 |
|
O...
Hehe:D
Faaajny odcinek:P
Ta jej kuzynka Jo wydaje się zarąbista:D
Chciałabym taką miec:P heh
Ten odcinek był najlepszy i najlepiej opisany.
Masz fajne teksty
Mmmm...
Wielkie łóżko
Hehe
Asiulla
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Staff
Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa!
|
Wysłany:
Sob 16:39, 14 Paź 2006 |
|
Taaaa.
Dziewczyna nienawidzi TH: spotyka ich po jakims czasie i zaczyna ich lubić. Niestety musi ich ukrywać, bo ma zafajdaną bliską znajomą, która ich kocha.
Skróciłam Ci opowiadanie Mii.
Dziewczyna nienawidzi TH: spotyka ich po jakims czasie i zaczyna ich lubić. Niestety musi ich ukrywać, bo ma zafajdaną bliską znajomą, która ich kocha.
A teraz skróciłam Ci Twoje opowiadanie. Przykro mi, że sama czegos nie wymyśliłaś.
ALE!!!!
Wiedz, że masz we mnie stałą czytelniczkę. Naprawdę. Może i opo podobne, ale podoba mi się;] Pisz dalej:)
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
| |