|
|
Autor |
Wiadomość |
emeua
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z trzeciej planety od Słońca
|
Wysłany:
Czw 14:30, 07 Cze 2007 |
|
Wzięłam się za jednoczęściówkę ostatnimi czasy. Bo wielocześciówek nie umiem skończyć. Inspirowane filmem "Lola, rennt". O. I take o jest.
Spotkanie
Czyli co ma być to będzie
Blondyn z dredami ze znudzeniem przemieszał swoją colę słomką. Spojrzał na drugą szklankę na tym stole, w której również znajdował się wyżej wspomniany napój. I dodatkowo również była w nim słomka. Na krześle naprzeciwko powinien siedzieć jego brat. Gorzej, że nie siedział. By jakoś urozmaicić sobie czekanie, leniwie omiótł wzrokiem lokal, w którym się znajdował. Zatrzymał swój wzrok w miejscu gdzie zamknęły się drzwi i tak skutecznie zapodział się jego bliźniak. Od jakichś dziesięciu minut jego krótkie stwierdzenie „idę na minutkę do łazienki poprawić włosy” było nieprawdziwe.
Ale tak wyczekiwana przez niego osoba nie pojawiła się. Z rozczarowaniem znów zajął się swoją colą. Doszedł po chwili do wniosku, że siedzenie samemu przy stoliku z dwoma pełnymi szklankami przez dziesięć minut musi wyglądać jeśli nie głupio, to przynajmniej idiotycznie. Albo i był przewrażliwiony... No, ale tego nie było ciągle. Brata dredziarza oczywiście! By nie umrzeć z nudy i natłoku irytujących myśli, znowu postanowił rozejrzeć się po pomieszczeniu.
Wszyscy przy stolikach i barze byli od niego starsi. Dużo starsi. Najmłodsza była chyba ta parka, która miała gdzieś ze 20 lat. Znaczy nie razem, tylko każdy miał gdzieś po 20. Tak mógłby najmłodszym nie być. Pal licho, że najmłodszy! Tutaj nie było nikogo, kogo się da podciągnąć pod kategorię „nastolatek”. „Nastolatka” również.
W chwili, gdy to pomyślał, do lokalu weszła dwójka nastolatków właśnie. I to takich w jego wieku. Mniej więcej. Chociaż lekko starsi. Ale lekko. Właściciel dredów zaczął ich obserwować. Zataczali się ze śmiechu, zajmując miejsce w kolejce za kobietą w czerwonej sukience. Swoją drogą też wyskoczyła z tą kiecką – kto normalny chodzi w czymś takim gdzie indziej niż na imprezę sylwestrową? Ale to nie była jego sprawa.
Kolejka przesuwała się powoli. Bardziej adekwatne do sytuacji z ostatnich trzech minut byłoby stwierdzenie, że w ogóle się nie przesuwała, bo jakiś facet w koszuli w kratkę miał problem z podjęciem decyzji. Chłopcy na końcu jednak ciągle zanosili się śmiechem. Blondyn w lokach i okularach pokazywał teraz drugiemu coś, co przypominało atak wielkiego faceta na jego osobę. Gestykulację urozmaicał dowcipnymi uwagami. Ile blondyn by dał by być tam z nimi i śmiać się tak...
Do lokalu weszła grupa dziewczyn, której średnia wieku wynosiła na oko 16 lat. Były nie mniej rozchichotane od wyżej wspomnianych i ledwo utrzymywały się na nogach. Hałas jaki wokoło siebie robiły i niespotykane połączenia kolorów w ich ubiorze zrobiły swoje. Przykuły uwagę dredziarza, który zaczął teraz śledzić je wzorkiem. Obserwując wykonywaną przez nie ceremonię siadania przy ostatnim stoliku, nie zauważył tego co się działo przy barze.
Mężczyzna w koszuli w kratkę wybrał i zapłacił. Podnosząc wyszukany napój, który zamówił stało się coś niespodziewanego. Szatyn, jeden ze śmiejących się nastolatków, szturchnął kobietę. Ta w swoich niebotycznych szpilkach nie utrzymała równowagi i wleciała na mężczyznę oraz jego napój. Za chwilę facet przepraszał ją, a chłopcy zostali obsłużeni przez barmana. Ze swoimi colami zaczęli szukać wolnego stolika. Nic z tego. Jedyny, względnie wolny, był zajmowany przez blondyna, który pochłaniał teraz szesnastolatki wzrokiem.
- Hej, możemy się przysiąść? - spytał blondyn podchodząc do dredziarza. Ten podskoczył.
- Jasne... Na brata czekam, ale możecie sobie usiąść na tych dwóch wolnych miejscach... - powiedział blondyn. Ciągle wyglądał na zakłopotanego, że go „przyłapano”.
- Nie za stare? - spytał radośnie szatyn po czym popił łyk coli.
- Ja cię skądś znam! - rzekł nagle chłopak w lokach, pozwalając tym samym dredziarzowi nie odpowiedzieć na to pytanie – Znam, ale nie mam pojęcia gdzie cię widziałem...
- Tom jestem – powiedział mu. „To dowiemy się skąd mnie znasz, czy nie?”
- Ja wiem! - prawie krzyknął szatyn. Wskazał palcem na dredowłosego – widzieliśmy wasz szoł! - popił łyk - Twój i twojego brata!
- I jak wam się podobało? - spytał brunet, który stał teraz za Tomem. Przybył niedawno.
- Podobało nam się i dlatego właśnie zapamiętaliśmy – wyjaśnił blondyn w lokach – Gustav jestem, a to Georg.
- Bill – rzucił krótko czarnowłosy.
XXX
Blondyn w dredach ze znudzeniem przemieszał swoją colę słomką. Spojrzał na drugą szklankę na tym stole, w której również znajdował się wyżej wspomniany napój. I dodatkowo również była w nim słomka. Na krześle naprzeciwko powinien siedzieć jego brat. Gorzej, że nie siedział. By jakoś urozmaicić sobie czekanie, leniwie omiótł wzrokiem lokal w którym się znajdował. Zatrzymał swój wzrok w miejscu gdzie zamknęły się drzwi i tak skutecznie zapodział się jego bliźniak. Od jakichś dziesięciu minut jego krótkie stwierdzenie „idę na minutkę do łazienki poprawić włosy” było nieprawdziwe.
Ale tak wyczekiwana przez niego osoba nie pojawiła się. Z rozczarowaniem znów zajął się swoją colą. Doszedł po chwili do wniosku, że siedzenie samemu przy stoliku z dwoma pełnymi szklankami przez dziesięć minut musi wyglądać jeśli nie głupio, to przynajmniej idiotycznie. Albo i był przewrażliwiony... No, ale tego nie było ciągle.
Do lokalu weszło dwóch nastoletnich chłopców. Zataczali się ze śmiechu, zajmując miejsce w kolejce za facetem w koszuli w kratkę. Miał wyraźny problem ze zdecydowaniem się. Za nastolatkami stanęła kobieta w czerwonej sukni. Swoją drogą też wyskoczyła z tą kiecką – kto normalny chodzi w czymś takim gdzie indziej niż na imprezę sylwestrową? Ale to nie była jego sprawa. Ważne było to, że kolejka była coraz większa, a ten ciągle wybierał.
Blondyn rozejrzał się po pomieszczeniu po raz kolejny. Brata ciągle nie było. Zaczęło mu to działać na nerwy. Wkurzony skierował swój wzrok na kolejkę. Przynajmniej ona nie działała mu na nerwy i zaczęła się przesuwać! Mężczyzna w koszuli w kratkę wziął napój. I wtedy szatyn, zupełnie niechcący, uderzył w jego szklankę. Teraz nastolatek i przeklinający go facet byli cali mokrzy. Nastolatek przeprosił go i razem z kolega najwyraźniej postanowili zniknąć tam gdzie jego brat. Świetnie!
Ale na szczęście znowu miał kogo obserwować – przybyły jakieś dziewczyny. Pal licho, że starsze o jakieś cztery lata... Przynajmniej cztery. Chichocząc, zajęły jeden z wolnych stolików. Najbardziej zainteresowała go osobliwa dziewczyna o włosach tak jasnych... Tak, że niewątpliwie tlenionych, ale co z tego? Zresztą to dyskryminacja. Niby czemu nie mogą mu się podobać tlenione blondynki? Zakładając, że ta jest tleniona, bo chyba niekoniecznie. W końcu jakby sie przyjrzeć...
- Brat! Patrz kogo spotkałem! - krzyknął mu ktoś koło ucha. Tym ktosiem był jego własny, rodzony brat bliźniak. Szczerzył się teraz do niego, tym bardziej, że zauważył jaką czynność przerwał blondynowi.
- Kogo żeś spotkał? - zapytał go odwracając się. Za plecami czarnowłosego chłopaka stała, tak dokładnie obserwowana przez blondyna, dwójka nastolatków.
- Poznali mnie jak myłem ręce! Słuchaj, widzieli nasz występ! Ale patrz! Już jestem rozpoznawalny! - twarz bruneta wyglądała co najmniej entuzjastycznie. Dredziarz również zainteresował się sprawą i doszedł do wniosku, że należy się przedstawić.
- Tom jestem – oznajmił.
- Georg – powiedział szatyn. Miał ciągle mokrą koszulkę, ale jej barwa nie była już na środku zmieniona na zaróżowiony.
- Gustav – przedstawił się blondyn w lokach
- Bill. Ja się już przedstawiałem zresztą– wyszczerzył się czarnowłosy.
- Możemy się do was przysiąść? Tylko sobie coś zamówimy... - spytał Georg patrząc w stronę baru.
- Jasne! - odpowiedział szybko Bill, ciągle wyszczerzony.
XXX
Dwóch nastolatków przemierzało chodnik. Wokoło zielona trawka i świeci słoneczko. Jeden blondyn, drugi brunet. Jeden w znacznie za dużych ciuchach, drugi w ociupinkę za małych... Albo nie czepiajmy się – takich w sam raz.
- Co za wieś! - rzekł z goryczą brunet – Tom, możesz mi wyjawić czemu te wszystkie knajpy i knajpeczki są pozaładowywane ludźmi? Tu jest tak koszmarnie gorąco, mi się chce pić, a wszędzie pełno! Gdyby chociaż pół stolika było wolnego! Pół! Czy ja chcę od losu tak wiele? Tom! - blondyn oderwał wzrok od idącej przed nimi grupy dziewcząt. Dużo starszych od niego, ale mu to nie przeszkadzało.
- Mhm? - wymruczał domniemany Tom.
- Nie wgapiaj się w nie, tylko mi powiedz, co robimy! - powiedział mu podirytowany. Pokręcił głową i kopnął kamień, który bardo nieopatrznie pojawił się na jego drodze. Teraz posuwał się po chodniku i wylądował pod nogami jednej z dziewczyn. Jasnowłosa odwróciła się i posłała im uśmiech. Wg Toma zachęcający, wg bruneta litościwy.
- Wejdziemy do pierwszej knajpy, którą spotkamy. Bill, ja nic nie zrobię! I nie zachowuj się tak! - rzekł blondyn. Wzniósł oczy ku niebu, jakby spodziewając się, że to ześle zbawienie. Bez względu jednak co myślał, po chwili ujrzeli, że dziewczyny przed nimi skręcają w stronę szyldu, który głosił mniej więcej to, że można się tam czegoś napić. - Tutaj możemy zajrzeć
- Tam gdzie wchodzą teraz twoje koleżanki? - spytał kpiąco Bill.
- Po pierwsze tak, po drugie naprawdę żadna twojej uwagi nie zwróciła?
- Za stare – wyjaśnił krótko – i wątpię, by tutaj było cokolwiek wolnego. Tym bardziej jeśli one tam wejdą. Trza było pojechać z mamą i nie udawać bohaterów...
- Myślałby kto, że za stare – rzucił jeszcze blondyn. Mimo to szli w stronę lokalu. Bez większych nadziei, ale najwyraźniej jakaś była, skoro skręcili dla tej knajpki.
- Pełna – podsumował Bill z uśmiechem świadczącym, że niczego innego się nie spodziewał. Omiótł wzorkiem po wnętrzu lokalu, zatrzymując mimowolnie swój wzrok na kobiecie w czerwonej sukience. To się po prostu rzucało w oczy. Prawie tak, jak stojący przed nią w kolejce facet w kraciastej koszuli.
- To idziemy do następnej – odpowiedział mu brat wzruszając ramionami. Zeszli ze ścieżki, która wiodła do knajpy, na główny chodnik.
- Pełna? - spytał ich szatyn za nimi. Stał z kolegą i chyba zamierzali się udać do lokalu, w którym byli przed chwilą bliźniacy, ale skoro pełna, to po co iść?
- Pełna – odpowiedział mu Bill – Wszystko naokoło jest chyba pełne.
- Taa – przyznał mu rację blondyn – Ja was chyba gdzieś widziałem...
- Właśnie! Widzieliśmy was szoł! - przypomniał sobie szatyn z zapałem – Georg jestem, to Gustav – wskazał ręką na blondyna w lokach.
- Bill, a to mój brat Tom... Jak wam się podobało?
- A niczego sobie... Coś się stało? - spytał Georg widząc dziwną minę Toma.
- Chyba mam deja vu... Czy coś takiego...
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez emeua dnia Pon 19:51, 11 Cze 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Gracja
:-)
Dołączył: 23 Kwi 2006
Posty: 1061
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nozdrzec
|
Wysłany:
Nie 12:43, 10 Cze 2007 |
|
Emeua...
Nie wiem, nie oglądałam tego filmu, więc jakoś trudno mi wyłapać sens tego opowiadania.
Tak też nie wiem jaki sens w tym jest. I nie mogę się wypowiedzieć, bo kompletnie go nie rozumiem.
Za to styl mi się podoba. Ładnie wszystko opisane, tak że mi się podoba.
Ale tak jak mówiłam. Nie wiele mogę powiedzieć o tym. Nie urzekło mnie.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Asiulla
:-)
Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 20:26, 10 Cze 2007 |
|
Nie rozumiem kompletnie.
Nie widzę... sensu?
Ładnie napisane i w ogóle wszystko pięknie.
Podobało mi się, ale... nic więcej.
Może za duzo do zrozumienia?
Hm...
Ale tak po za tym wszystko bardzo fajnie, tylko może ja taka głupiutka jestem =)
Pozdrawiam.
Asiulla
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
emeua
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z trzeciej planety od Słońca
|
Wysłany:
Pon 19:56, 11 Cze 2007 |
|
Taa... chyba popełniłam błąd... znaczy tytułu nie skompletowałam. Głębokie to to nie jest i nie trzeba widzieć filmu, by zrozumieć. No trudno ;P Pozdrawiam
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
^Martoocha^
:(
Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta pewność, że marzenia się nie spełniają? xD
|
Wysłany:
Pon 20:03, 11 Cze 2007 |
|
A ja rozumiem.
Pewnie na swój sposób, ale rozumiem.
Czyli, ze tak czy siak chłopcy z TH byli skazani na siebie.
Spotkali się w kawiarni czy na ulicy... ale spotkali, bo tak miało być...
Ech no nie wiem xD
Ale mi się podoba, a szczególnie końcówka i "deja vu" Tomasza ;].
Pozdrawiam .
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Akemi
:-(
Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z innego świata ^^
|
Wysłany:
Nie 13:49, 17 Cze 2007 |
|
Zgadzam się z Asiullą. Wszystko pięknie opisane, naprawdę, ale kompletnie tego nie zrozumiałam. Jakaś tępa jestem, ale wiem o tym...przekonałam się o tmy nie raz Nio to tyle ode mnie, pozdrawiam
Akemi
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maniek
Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 21:59, 19 Cze 2007 |
|
Pierwsze wrażenie - wywołało uśmiech
A teraz przejdźmy do rzeczy.
Kliknęłam, nie powiem z jakiego powodu. Dobra ukażę wam rąbka tajemnicy. Szukałam postów pewnej userki tego forum, ale dlaczego to już zostanie moją tajemnicą.
Znalazłam. Znalazłam jej posta. Przeczytałam, choć nie chodziło mi o to jak spotrzega ona twoje opowiadanie. Szukałam tylko kilku słów. Nie znalazłam. Dziwne. Jeszcze raz przeczytałam jej komentarz. Wtedy zainteresowały mnie inne opinie. Nikt nie rozumie. Jak to?
Przeczytałam.
Spodobało mi się, choć nie widziałam filmu. Tu jest sens. Nie jest to płytkie. Twój całkiem niezły styl i również niezła technika, sprawiły iż naprawdę dostrzegłam tu to "coś".
Najbardziej śmieję się z komentarzy typu "zrozumiałam ten sens", a przecież wcale nie ukrywałam tam żadnego sensu! Co oni rozumieją?!
Mam nadzieję, że w tym przypadku tak nie jest. Szkoda tylko, że pisane na podstawie filmu. Więc nie jest to do końca twój pomysł. Szkoda. Ale ja też tak mam. Wiem, że napewno nie skopiowałaś filmu, i napewno jest tam wiele twoich uczuć.
Podobało mi się.
I chyba mogę się poszczycić tym, iż znalazłam tu jakiś sens. Mój sens. A może i twój?
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Temcia
:]
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 523
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z krainy snów...:)
|
Wysłany:
Pią 11:42, 22 Cze 2007 |
|
Nie chcę napisać czegoś głupiego...
Jest zawarte w tym opowiadaniu coś co sprawia, że trzeba je przeczytać do końca.
Podoba mi się pomysł, rzeczwiście szkoda, że na podstwaie filmu (a swoją drogą gdzieś już o tym filmie słyszałam), ale to w końcu inspiracja, a inspirują nas różne rzeczy.
Podoba mi się jak piszesz, no może z małymi wyjątkami. Zdarzały się powtórki, a ja jestem na nie dziwnie wyczulona. I język dla mnie czasami za prosty.
Jak to ujmuje moja polonistka "tekst tworzy logiczną całosć". A według mnie również zaciekawia.
Podsumowując Naprawe fajne opowiadanie.
Temcia^^
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
emeua
Dołączył: 04 Sie 2006
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z trzeciej planety od Słońca
|
Wysłany:
Pon 10:11, 25 Cze 2007 |
|
Do Akemi: Cóż... nie uważam, żeby to było jakieś szczególnie głębokie. Dobrze, że chociaż, że "pięknie opisane" ;P Pozdrawiam
Do Maniek: Inspiracja... na filmie jest to pokazane odwrotnie. Zainteresowała mnie ta konsekwentność poszczególnych czynów. Ja myślę, że są rzeczy, które musiały się stać. Bez względu na to jak by się postąpiło. Taki sens w tym widzę. Dziękuję za pozytywną opinię, ciepło mi się na serduszku zrobiło xD ("Taak? Ja słyszałam, że nie masz serca"). Pozdrawiam
Do Temcia: Dziękuję za opinię. Raczej pozytywna, prawda? xD Cieszę sie, że zaciekawia xD Postanawiam poprawę odnośnie powtórzeń ;P Niestety "na podstawie"... cóż... niestety jestem ograniczona kreatywnie ;P
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
| |