Autor |
Wiadomość |
Sylas
:-)
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 874
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiedziałeś, że tu jestem Bill ? ;*
|
Wysłany:
Wto 13:43, 21 Lis 2006 |
|
Ja czytam ! Jaaa ! xD
Wiesz w ogóle czyta je wiele osób, ale nie chce im się komentować... ^^' ;P
Aooo ;D
Prawie ? ;D
To kiedy ją dostaniemy ? ;P ;D ;D
Poozdrawiam ;D ;*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 19:00, 21 Lis 2006 |
|
ciuch, ciuch...
didit.
<klaczcze> <rzuca klockiem>
obudziłaś we mnie dziecko xD
uwielbiam... kocham to opowiadanie.
już się bałam, że to koniec...
ale jesteś... lov ya
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Agata_Boss
:]
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd:)
|
Wysłany:
Sob 15:17, 25 Lis 2006 |
|
Niektorymi tekstami to mnie po prostu powalilas;D
Cytat: |
a Inell przeniosła swoje dłonie na jego klatę |
hmm, wyobrazilam sobie "klate" Billa;D
Jejku no, co sie bede rozpisywac- opowiadanie jedwabiste i tyle;P
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maunus
:-(
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P
|
Wysłany:
Pią 22:02, 01 Gru 2006 |
|
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze
Zatem dodaję odcinek... Szczerze mówiąc nie podoba mi się za bardzo, z pewnością jest sporo błedów xD Ale może ujdzie w tłoku?...
<bijcie>
***
Tom powoli poczłapał do sypialni, a Ema, korzystając z chwili nieuwagi bliźniaka, oparła się o ścianę i wzięła głęboki oddech.
— Kryzys zażegnany... — mruknęła do siebie, czując, że rumieńce zanikają. Zawsze miała problemy z czerwienieniem, wystarczyło tylko, że się lekko zdenerwowała lub zawstydziła.
— Ema, no chodź! — popędził ją Tom, a ta energicznie oderwała się od ściany, biegnąc ku niemu.
Gdy weszli do pokoju, nic nie wskazywało na to, że stało się w nim coś niezwykłego. Tom zmierzył ucieszonego Billa badawczym wzrokiem, a następnie rozdziawił paszczę, w geście głębokiego zamyślenia. Ema poszła w jego ślady i po chwili można było podziwiać dwa karpie, stojące na środku pomieszczenia.
Tom zmarszczył brwi i spojrzał się z wyrzutem na brata.
— Po co nas wołałeś?... — spytał, a Bill zrobił minę z serii: „Co za ćwok!”
— No nie wmawiaj mi, że nie zauważyłeś! — oburzył się Bill, stając w szerokim rozkroku i otwierając szerzej oczy.
Tom wymienił spojrzenia z Emą, a następnie z Kasy i Gustavem... To znaczy, nie udało mu się z Kasy i Guciem, gdyż ci leżeli cali zapłakani na podłodze, nie mogąc otworzyć załzawionych ze śmiechu oczu. Bill w końcu nie wytrzymał i ryknął:
— No nie widzisz, że mam na rzęsach niebieski tusz?!
Ema runęła na podłogę, bulgocząc coś w stylu: „sakrebleee!!!”.
Kasy przywaliła głową o podłogę, a Gustav dostał czkawki.
Szczęka Toma wylądowała na podłodze...
W jego oczach zaszkliła się łezka wzruszenia.
— Brat mi ocipiał!... — zakwilił po chwili, melancholijnie smarkając w rękaw.
***
— Na razie!!! — pożegnała nauczyciela Inell, zatrzaskując za nim drzwi. — Już nie mogę się doczekać lekcji biologii... — zarechotała, wspinając się po schodach na piętro.
Wpadła do swego pokoju i rzuciła się na łóżko. Lenistwo... To był jej żywioł. Wyciągnęła się wygodnie i wpatrzyła w sufit. Przypomniały jej się wydarzenia sprzed wieczoru, a jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Chyba dobrze, że do niczego poważnego nie doszło... Pierwszy raz podziękowała niebiosom za sklerozę Billa i za to, że do najbliższej kondomiarni był kawał drogi. Owszem tego wieczoru ją poniosło i miała ochotę pogrzeszyć, ale gdy pomyślała o tej sprawie na spokojnie, to doszła do pewnych wniosków, które sobie zapisała:
a) Nie jestem gotowa do bycia mamą, co trzeba wziąć pod uwagę!... Usrane pieluchy i smoczki... Poza tym moja mama zabiłaby mnie za to, że ją tak wcześnie „zbabciowałam”.
b) Mama postanowiła w tym roku wziąć mnie do ginekologa z przyczyn czysto profilaktycznych, na badania kontrolne. I co bym jej powiedziała, gdyby pani doktor po oględzinach błyskotliwie stwierdziła, że jestem już „po przepychaniu”?... (Chociaż to nie jest akurat największy problem. Mogłabym powiedzieć, że się na płotek nadziałam czy coś...)
c) To nie było odpowiednie miejsce, czas i nastrój dla pierwszego razu!... Nie było świec, róż, łoża z baldachimem, muzyki, kolacji...
Inell usiadła na łóżku i pod wpływem weny stwierdziła, że zacznie pisać pamiętnik. Zawsze chciała go prowadzić, ale nigdy nie miała na to czasu. Podeszła do biurka i wyciągnęła ładny niebieski zeszyt. Otworzyła go na pierwszej stronie i chwyciła długopis.
„ Obudziłam się rano. Umyłam zęby. Wywaliłam Billa przez okno i zjadłam śniadanie. Podrapałam się w łydkę. Wpuściłam Fabiana do domu i miałam z nim lekcję. Wkurwiłam go i sobie polazł, prymityw. Kompletnie się facet na fizyce nie zna! Tylko mu deskorolki i Barbie w głowie! Teraz piszę te słowa leżąc w łóżku. Idę do Kaulitzów, bo mi się nudzi.”
Inell westchnęła i spojrzała na swoje dzieło. Zawsze czuła, że pisanie jest miłym doświadczeniem, ale nigdy nie podejrzewała się o taki talent literacki.
Zamknęła zeszyt i włożyła go pod poduszkę. Szybkim krokiem przemierzyła korytarz, mijając Rafaela, który ze wdziękiem jodłował do dezodorantu w kulce. In odpuściła sobie kąśliwe uwagi i wyszła z domu, pozostawiając rodzicom kartkę informacyjną na lodówce. Na miejscu drzwi otworzył jej Bill, wdzięcznie trzepocząc rzęsami.
— Boże, Bill!!! RZĘSY CI POSINIAŁY!!! — jęknęła przestraszona Inell, łapiąc chłopaka za ramiona i potrząsając nim jak szmacianą lalką.
Bill strzelił focha i bez słowa udał się do pokoju, w którym siedzieli jego przyjaciele. Inell doszła do nich i z pytającą miną spojrzała na Toma.
— Hej In, wiesz, że Bill zmienił styl? Teraz maluje się na niebiesko! — zarechotał Dredziarz, a Inell przysiadła z wrażenia na biurku.
— Nie na niebiesko, pajacu, to jest granatowy!!! — zdenerwował się chłopak i dodał — A tak w ogóle, to nie zmieniłem stylu, zostaję przy czerni!...
— Dzięki Bogu... — stęknęła pod nosem Inell, a Bill naburmuszył się i poprawił włosy.
Dumnie wszedł do łazienki, z zamiarem ponownego umrocznienia swego wyglądu. Zmył niebieski tusz i na nowo potraktował się czarnym. Zrobił do lustra groźną minę i stwierdził, że robią mu się zmarszczki na czole... „Starość, nie radość”, stwierdził i powrócił do pomieszczenia. Gustav leżał wciąż na ziemi, ale tym razem jego głowa spoczywała na kolanach Kasy, siedzącej po turecku i bawiącej się jego włosami. Trochę go zdziwił ten widok, ale nie wnikał. Obok leżała Inell, z głową na kolanach Toma, który bawił się jej... Yyy?
— Tom, czy ci się coś nie pomyliło?... — syknął Bill, a jego głos ociekał jadem. Inell uśmiechnęła się tylko znacząco do Toma, a ten mrugnął do niej dyskretnie oczkiem.
— Nie, czemu?... — mruknął Tom, głaszcząc Inell po głowie.
— Nie udawaj greka!!! — wrzasnął Bill, wskazując palcem na Inell.
— Yyy?...
— ...
— Nie udaję Włocha!!! Pieprzyć makaroniarzy!...
— Nie o to mi chodzi debilu, moim głównym przesłaniem jest to, żebyś zostawił Inell w tempie jednostajnym przyspieszonym, bo jak nie, to ci jaja urwę.
— Ha!... Zawsze wiedziałem, że zazdrościsz mi jaj!!! Już jako dziecko robiłem ładniejsze pisanki!...
— Nie zmieniaj tematu!!!... — jęknął Bill, czując, że czerwienieje. — Ja mam... To znaczy, robię ładniejsze pisanki!!!
— Chyba śnisz! – prychnął Tom, wstając i zmuszając Inell do zmiany pozycji na siedzącą.
— Ja nie śnię, ja to wiem!!! — warknął Bill, ze wściekłością spoglądając kątem oka na oniemiałą z lekka Inell.
— Pojedynek?! — syknął Tom, podciągając rękawy.
— Och nie!!! Nie bijcie się!... — stęknęła brunetka, łapiąc się za głowę.
— A kto tu mówił o bójce?... — prychnął Bill, wyciągając z szafki farbki. — Przynieś mi kobieto jaja i pędzelki!...
***
(Kilka godzin później)
Na stole walało się około pięćdziesiąt pisanek. Bill leżał wykończony na sofie, a Tom w rogu pokoju. Obaj sapali ciężko i patrzyli na swoje obolałe dłonie. Kasy przeliczała sumy, jakie by dostała, gdyby sprzedała te pisanki, Gucio przysnął, a Inell porównywała prace bliźniaków.
— Remis — stwierdziła, siadając obok Billa. Pocałowała go, stwierdzając w duchu, że jej prowokacje miewają dziwne skutki i musi ograniczyć je do minimum.
— Ech... — westchnął Tom, nie mając siły do złożenia bardziej sensownego zdania.
— Kurczę, gdyby tak każde jajo opchnąć chociaż za euro... — westchnęła Kasidy, budząc Gucia i siadając obok niego. Ten spojrzał na dziewczynę z wyrzutem i położył głowę na jej ramieniu, ponownie zasypiając. — Ten, to wiecznie śpi... — mruknęła blondynka, spoglądając na twarz Gustava, która zastygła w geście zadowolenia.
— Co wy chcecie zrobić z tym wszystkim? – zapytała Ema, wskazując ręką na płód wielogodzinnej pracy bliźniaków.
Tom zmarszczył lekko czoło i wyjrzał przez okno. Bill zrozumiał o co mu chodzi i już po chwili razem przerzucali pisanki do sąsiadów na podwórko.
Inell stwierdziła, że Billowi do twarzy z jajami.
***
(Około jedną, nudną godzinę później)
Bill podniósł głowę i spojrzał na stężałą twarz Toma, który przykucając obok Emy, miał wygląd i minę srającego kota na pustyni. Lekko naćpanego kota.
— Tom, co ty?... Ciśniesz tam?... — mruknął Bill do brata, a ten podniósł na niego swe nieprzytomnie oczy.
— Co?... — sapnął blondyn.
— Nic, zastanawiam się, czy przynieść ci nocnik. — parsknął Bill, a Ema zachłysnęła się sokiem pomarańczowym, który następnie został wystrzelony przez nos, rozpraszając się w promieniu metra.
Bill zrobił obrażoną minę i pogłaskał swój ukochany dywan.
— No nie dość, że brat mi się tu zaraz zesra, to ta jeszcze z mordy zraszacz robi! Wiecie ile ten dywan jest wart?! — prychnął Bill, a Tom zmarszczył brwi.
— Mama kupiła go na wyprzedaży za dziesięć Euro przecież! — zawołał, posyłając Kasidy znaczące spojrzenie.
— Ty materialisto jeden! — wysapał Bill, a Tom uśmiechnął się pod nosem, jakby sobie coś przypominając. — Ten dywan ma dla mnie wielką wartość sentymentalną!!!— oświadczył, a głupawy uśmiech Toma coraz bardziej się poszerzał.
— Bill jako dziecko używał tego dywanu jako płaszcza super bohatera, latając w nim po domu i doprowadzając mamę do szału.
— Ty też go nosiłeś! Właściwie, to częściej niż ja!— bronił się Bill, a Tom ogłupiałą miną potwierdził jego słowa.
Chłopak w dredach speszył się i spojrzał ze złością na Billa.
— Dobra, koniec tematu, bo jak się rozgadasz, to jeszcze wszystkim powiesz, że się lalkami kiedyś bawiłem!!! — fuknął Tom, a po chwili słychać było padanie pięciu kwiczących ciał.
***
— Dzień dobry pani, gdzie są te pierdoły, które zapomniały mnie wczoraj odebrać ze dworca? —spytał umięśniony szatyn, gdy Brygida otworzyła mu drzwi. Kobieta otworzyła usta i z zachwytem w oczach wskazała palcem na schody prowadzące do królestwa bliźniaków.
— Dziękuję pani. — chłopak uśmiechnął się do kobieciny i zaczął podążać za dziwnym hałasem.
Stanął przed drzwiami i uchylił je leciutko.
— BUAHAHAHAHAHA!!! — ryknęło coś, a wystraszony szatyn natychmiast puścił klamkę, tym samym zamykając przejście.
Postanowił kulturalnie zapukać do drzwi, choć ze złości na bliźniaków miał ochotę wywarzyć je z hukiem i zrobić z Kaulitzów salami.
PUK! PUK!
— Kto tam? — spytał głupawo Gustav, a Tom poderwał się z miejsca i pobiegł otworzyć. Szarpnął za klamkę i rozwarł wrota na całą szerokość, następnie szybko je zatrzaskując, na widok stojącej w nich postaci.
— CO CI!? — wrzasnął Bill, który właśnie wyszedł z łazienki.
— TAM JEST ROZJUSZONA BESTIA, TFU! BASISTA! — ryknął Tom, dając nura pod łóżko i klinując się w połowie.
Bill na czterech łapach wczołgał się do szafy, a Gustav stanął za firanką, modląc się, by nie dostać czkawki, która zwykle nawiedzała go w nerwowych momentach. Ema błyskawicznie przepchała Toma i wraz z przyjaciółkami wskoczyła do łazienki, zamykając się od środka i gasząc światło. Zapadła głucha cisza, a zszokowany Georg, stojąc wciąż na korytarzu, postanowił ponowić próbę otwarcia drzwi. Ze zdziwieniem stwierdził, że gdzieś zniknęło pięć, uśmianych jeszcze przed chwilą, mord. Podrapał się po głowie i nagle spostrzegł coś dziwnego. Mianowicie dreda wystającego spod kanapy... Podejrzana sprawa.
— Tom, kretynie, wyłaź, muszę się z tobą policzyć... — prychnął Georg, dla zachęty pociągając chłopaka za dreda.
Tom, jak na twardziela przystało, zastygł w bezruchu i czekał na rozwój wydarzeń w kryjówce.
— No wyłaź idioto! — ryknął Georg, waląc z nerwów pięścią o szafę. Nagle wyskoczył z niej Bill, rzucając się na szczupaka w drugą stronę pokoju i osłaniając twarz wieszakiem. Wylądował na kanapie, a Gustav, kryjący się tuż obok za firanką, kichnął.
Tom w przypływie odwagi postanowił wytknąć zadek poza wały obronne, lecz w całkowitym wydostaniu się przeszkadzała mu niskość łóżka...
— Wklinowałem się na dobre!... — zajęczał, a Georg z lubością podszedł do niego i kopnął go w tyłek.
A PSIIIK!!!
Firanka uniosła się lekko.
— AAA! ZBOCZENIEC! — zawył Tom, ze łzami w oczach, próbując spłoszyć tym napastnika.
Chłopak pozostał niewzruszony.
— Wiecie, że przez waszą sklerozę musiałem spędzić noc u ciotki?! — ryknął Georg, zwracając się do chłopców. — Wiecie, że ona ma pięć śmierdzących kotów?! Wiecie, że uparła się by zrobić mi warkoczyki?! Łaziłem tak wczoraj cały dzień i musiałem karmić te zapchlone pazurzaste stwory!!! A kiedy jednego wywaliłem za parapet, to ciotka chwyciła mnie za kostki i wystawiła za okno!!! Kazała mi złapać kota! A jak ten diabeł wcielony wspiął się po moich plecach do środka, to ciotka puściła mnie i spadłem do ogrodu!!!
Georg, cały czerwony na twarzy, dyszał ciężko, spoglądając to na bliźniaków, to na wystającą zza firany głowę Gustava. Chłopak opadł na kanapę, okazując w ten sposób, że nikogo nie będzie bił. Drzwi łazienki uchyliły się i trzy dziewczyny wróciły do pokoju. Bill porzucił swój wieszak, Gustav wyplątał się z firany, a Tom w jakiś sposób wydostał się spod łóżka. Wszyscy okrążyli Georga i zaczęli składać mu wyrazy współczucia oraz przepraszać za własną sklerozę. W końcu usiedli razem w salonie i zaczęli opowiadać sobie różne historie, których Inell słuchała z najwyższym zaciekawieniem...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Tysia
:-(
Dołączył: 25 Lip 2006
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Wrocławia ;)
|
Wysłany:
Sob 15:30, 02 Gru 2006 |
|
1?! hah 1! ^^
Napisałaś na początku że Ci sie nie podoba.
Nie wiem jak to możliwe.
Przecież to jest boskie!
hahah
motyw z nocnikiem i sokiem podobał mi sie najbardziej
Heh uśmiałam sie nieźle
jak zwykle zreszta
Super! Czekam na kolejną część!
Weny życzę
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Karolinura
Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Czudec
|
Wysłany:
Pią 17:56, 08 Gru 2006 |
|
wreszcie nowa część która bardzo mi się podobała chociaż nie komentowałam tutaj to czytam każdą częśćź i z niecierpliwością czekam na nastepne teraz również pozdrawiam papa
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maunus
:-(
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P
|
Wysłany:
Czw 23:02, 28 Gru 2006 |
|
Moje Kochane!
Brak mi słów, by odwdzięczyć się Wam za te wspaniałe komentarze i za radość, jakiej mi dostarczyły.
Straciłam kompletnie chęci i tzw. wenę. Mam wrażenie, że to opowiadanie jest mało wartosciowe:jak serial "Świat według Kiepskich" W każdym odcinku nowy wątek, który ma mało wspólnego z poprzednimi...
Chcę zakończyć to opowiadanie.
Dodam jeszcze maksymalnie 2 części:)
Bardzo Wam dziękuję za to, że czytałyście moje twory:) Pozdrawiam i kocham Was wszystkie:*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Yvonne
Dołączył: 11 Maj 2006
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polen
|
Wysłany:
Pią 17:00, 29 Gru 2006 |
|
Super
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Tysia
:-(
Dołączył: 25 Lip 2006
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Wrocławia ;)
|
Wysłany:
Pią 21:23, 29 Gru 2006 |
|
Dlaczego?
To co ja będę czytać żeby uśmiać się do łez?
Ja protestuję!
To opowiadanie jest BOSKIE!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sylas
:-)
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 874
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiedziałeś, że tu jestem Bill ? ;*
|
Wysłany:
Sob 12:27, 30 Gru 2006 |
|
Ołaaa...
JA komentowałam na tamtym forum, ale tutaj się powtórzę.
Piszesz świetnie, o. Czemu chcesz kończyć? Nie rób nam tego!
A "Świat wg Kiepskich" to świetny serial Mam sporo ich odcinków na kompie xD
Ale odbiegam od tematu.
Wcale nie w każdym odcinku jest nowy wątek. Tzn. to też, ale ciągniesz np. In i Billa razem
Tak więc jednak coś... xD
Pomyśl jeszcze nad tym tyle razy ile jest komentarzy w tym opowiadaniu.
My wszystkie chcemy więcej, o wiele więcej niż 2 odcinki *gapi się z furią w oczach*
Grr. Pozdrawiam
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maunus
:-(
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P
|
Wysłany:
Pon 23:40, 29 Sty 2007 |
|
O mało nie zdychnęłam nad tym odcinkiem, ale napisałam... Chciałabym przede wszystkim podziękować Wam kochane, jutro napiszę komu i za co, bo dziś nie mam siły xD Padam
No oto jest new part, mam nadzieję, że mnie za błędy nie zabijeta
***
Inell przycupnęła w bujanym fotelu i wpatrzyła się w ogień, który palił się w przeogromnym kominku salonu pani Kaulitz. Odrobinę zaczęło jej działać na nerwy ciągłe dziamganie Georga, na temat jego ognistych przeżyć, odczuć i wrażeń duchowych, jak i fizycznych, sprzed kilkunastu lat. Czasami, by ukryć swe znudzenie, gorliwie mu przytakiwała albo kiwała głową, myślami będąc gdzie indziej. Jej myśli błądziły głównie wokół pewnej chudej osoby, która bez najmniejszego wyczucia taktu, chrapała właśnie na kanapie, śliniąc oparcie. Makijaż Billa był co prawda malowniczo rozmazany na całej jego twarzy, lecz nikomu z zebranych to nie przeszkadzało, bo każdy przyzwyczaił się do jego codziennego, mrocznego oblicza. Ema podpierała głową ścianę, zezując do Kasy, a sama blondynka z uporem maniaka wsłuchiwała się w kolejne zdania wypowiadane przez aktualną duszę towarzystwa, Georga.
— Ach, to były czasy!... — stęknął Georg, kończąc opowieść, gdy coś z hukiem spadło na ziemię. Obrócił się i ujrzał Toma przeciągniętego przez oparcie sofy, którego to właśnie leżąca na ziemi czapka spowodowała tyle hałasu. Dredziarz, z podobnie otwartymi ustami jak u Billa, spał, opierając głowę na pobliskiej paprotce.
— Zabawa się rozkręca... — syknęła Ema w sufit i oparła łokieć na jeszcze przytomnym Gustavie.
— Tak nie może dłużej być!... — fuknęła Inell, spoglądając na mętną kompanię i podeszła do Billa — czas budzić towarzystwo...
Pochyliła się delikatnie i dźgnęła wokalistę w bok.
— Grrrrbwwwummbbff... — odparł ten, odwracając się do dziewczyny zadem.
Och!...
— Do mnie się dupą odwracasz?! — wściekła się niewiasta, zasadzając ukochanemu widowiskowego kopa w przysłowiowe cztery litery.
— GWAŁCĄ! — ryknął wystraszony Bill, zrywając się na równe nogi. W oczach miał szaleństwo, na głowie włos rozwiany, w głosie nutę paniki, a na dupie czerwony ślad.
— Nie martw się, jeszcze cię nie rozdziewiczę... — prychnęła poirytowana Inell, a Bill poczerwieniał, rozbudzając się w pełni.
— Ekhem!... Mnie już nie trzeba rozdziewiczać!... — syknął, dumnie unosząc brodę.
— Wierzymy na słowo... — zarechotała Ema, momentalnie odzyskując siły do dalszej ironii.
— Te!... Ty się z niego nie nabijaj! Cnota, to nie trąd! A to, że się wstydzi powiedzieć nam prawdy, to jego sprawa, nie naciskaj!... — skarcił dziewczynę dyplomatycznie Gustav, a Bill napuszył się do tego stopnia, że było to widać nawet po jego włosach. Nabrał powietrza, poczerwieniał i jęknął:
— Nie jestem dziewicą!!!
W pomieszczeniu zaległa cisza. Tom już dawno nie spał i patrzył na brata jak na UFO.
— A przecież mi powiedziałeś miesiąc temu, jak chciałem cię wziąć na fanki, że czekasz z pierwszym razem na tę jedyną!... — zdumiał się Tom, drapiąc się po głowie i unosząc głupkowato brwi.
Wszystkie oczy były teraz skierowane na Billa. Chłopak stanął jak wryty, obrócił się do brata i utkwił w nim nienawistne spojrzenie.
— JESTEŚ BEZNADZIEJNY!!! — zawył, wybiegając z pokoju i potykając się przy tym o własne nogi.
***
— Bill, wyjdź z łazienki, czystość jest twą cnotą!... — zawołał dobrodusznie Gustav, opierając się o białe drzwi klopa.
— NIE UŻYWAJ W MOJEJ OBECNOŚCI TEGO SŁOWA NA „C” !!! — wrzasnął Bill, jęcząc żałośnie.
— Jakiego słowa, „czystość” ?
— TO TEŻ!
— Yyy... Georg, chodź, zagadkę mam! — ucieszył się Gustav, wołając basistę.
— Jaką? — spytał szatyn, spoglądając na stojącą w kącie Emę.
— Powiedziałem do Billa: „Bill, wyjdź z łazienki, czystość jest twą cno...
— AAAACH!... — zajęczał boleśnie okupant klozetu.
— ...tą” — dokończył Gustav. — I Bill mówi, że nie mam przy nim używać jakiegoś słowa na „c”. O co mu może chodzić?... — zamyślił się perkusista.
— O „czystość” ? — strzelił basista, popadając w zadumę.
— Nie wiem sam, dobra, nieważne, trzeba przyjaciela pocieszyć!... — zdenerwował się Gustav, odrzucając sprawy podrzędne i w pełni poświęcając się tym wyższym ideowo.
— Bill, wyłaź! — wysilił się basista, łomocąc pięścią w drzwi.
— Może trochę delikatniej, co?! —ofuknął go Gustav i odepchnął szatyna, zajmując jego miejsce.
Na korytarz wpadła reszta towarzystwa, w tym lekko spocony Tom. Podleciał do wrót „miejsca oczyszczenia” i złapał za klamkę.
— Bill, wypad! Ja muszę...!!! — syknął, a na jego czoło wystąpiła pojedyncza, lecz złowroga i bardzo źle wróżąca, kropla potu.
— Delikatniej z nim... —szepnął Gustav, z miną znawcy przejmując dowodzenie w misji. — Bill, opuść ten lokal, twój brat musi załatwić potrzebę fizjologiczną!... — ogłosił dobrodusznie blondyn, oczekując natychmiastowej reakcji ze Billa. Doczekał się jedynie złośliwego prychnięcia. To było ponad siły dyplomatyki Gustava i wytrzymałość nerwową Toma.
— Wyłaź, albo ci nasram na tę twoją nową kurtkę od Gucciego!!! — ryknął Dredziarz, a zamek w drzwiach błyskawicznie się otworzył i zza rogu wyszedł obrażony Bill. Skierował się ku swemu pokojowi, po drodze dla bezpieczeństwa zabierając ze sobą z wieszaka ukochaną kurtkę. Gustav podążał zdziwionym wzrokiem za brunetem, a następnie z podziwem spojrzał na Toma, wchodzącego to łazienki.
— Ten to ma zdolność perswazji... — sapnął z uznaniem perkusista i poszedł za Billem.
***
— Halo? Mama? Ja zostaję na noc u Kaulitzów!... — oświadczyła do słuchawki Inell, marszcząc w skupieniu brwi. — Nie, nie robimy zbiorowego... — syknęła i z niepokojem rozejrzała się wokół, w obawie, że ktoś usłyszał i podchwycił pomysł. — Będę grzeczna! — zdenerwowała się, gdy pani Fabel rozpoczęła swój rutynowy monolog — Poza tym co się martwisz, ubezpieczona jestem! — stwierdziła brunetka z diabelskim uśmieszkiem na ustach. — Dobra, to dobranoc, pa!
Inell miała przeczucie, że ta noc może być całkiem ciekawa i edukująca... Kasy i Ema też postanowiły zostać, zatem zapowiadała się niezła zabawa. Problem tkwił jednak w miejscach do spania. Do dyspozycji siódemka osób miała dwa pokoje: bliźniaków i ten, w którym spał dotychczas Gustav. W każdym pomieszczeniu stały po dwa łóżka. Oczywiście, o ironio, każde pojedyncze.
— Dobra, robimy tak! — zaczął Tom, zwracając się do wszystkich zgromadzonych — każdy śpi tam, gdzie... pierwszy się uwali!!! — to rzekłszy, Dredziu podreptał sprytnie ku swemu łożu i rozpłaszczył się na nim, oznajmiając w ten sposób światu, kto włada zajętym przez niego legowiskiem.
Po tych słowach Toma, w pokoju dosłownie zawrzało. Ema rzuciła się z zębami na drugie łóżko, ale w ostatniej chwili złapał ją za nogi Bill i udaremnił jej, jak i sobie, zajęcie upragnionej miejscówki, gdyż sprzeczkę tych dwojga wykorzystał Gustav, spokojnie usadawiając zadek w pościeli, gdy tamci się szarpali. Ema przyłożyła bliźniakowi w łeb i wyrwała z kopyta w kierunku drugiej sypialni. Jedno łoże już zajmowała Kasy, a drugie Georg.
— KUUUURR... — zaczęła Ema, ale przerwał jej Bill, klepiąc ją pouczająco w ramię.
— Wyrażaj się, damie nie przystoi tak mówić!...
— SPIERR...
— Ale naprawdę! Wstyd! — oburzył się czarnowłosy i wrócił do pierwotnie swojego pokoju.
Ema stanęła jak wryta i z furią w oczach podążyła za bliźniakiem, starając się przy okazji wymyślić dla niego jakąś zemstę.
Gdy oboje wkroczyli do pomieszczenia, zastali widok zaskakujący. Inell leżała tam, gdzie wcześniej Gustav, a Gustav tam, gdzie wcześniej Tom. Sam poszkodowany Tom siedział na ziemi z miną zbitego psa i patrzył na Gustava z nienawiścią.
— Ooo, widzę sporo się zmieniło!... — zaśmiała się gorzko Ema, a Tom najeżył się z lekka.
— Inell posłużyła się siłą perswazji wobec Gustava, a Gustav wobec mnie... To niesprawiedliwe!!! — zawył Tom, kładąc się w geście rozpaczy na dywanie.
— To gdzie my mamy spać?... — warknęła Ema, stając na szerokich nogach i rozglądając się fachowo wokół.
Zapadła cisza. Tom zaczął po cichu knuć jakiś spisek, natomiast Inell przywołała Billa do siebie ruchem ręki. Tom patrzył na tę żywą niesprawiedliwość losu i chciało mu się płakać. Został teraz sam z rozjuszoną Emą, nie mając nawet gdzie schować głowy przed jej ewentualnymi atakami.
— Tom, w składziku Brygidy były jakieś kołdry i poduszki, zmontujcie sobie coś z tego — powiedział Bill, ale nie zdążył nic dodać, gdyż dwójka rzuciła się do drzwi i na złamanie karku pędziła w
wyścigach po pościel.
(10 minut później)
Ema wpadła do pomieszczenia, cała spocona, dźwigająca kołdrę i dmuchany, gumowy materac. Za nią wleciał podrapany Tom, z rządzą mordu w oczach, a z poduszkami w rękach. Tom usadowił się przy szafie, a Ema koło drzwi, rozkładając posłanie. Do szczęścia brakowało jej tylko...
— Tom, daj mi jedną poduszkę...
— Spadaj! — fuknął Tom, przytulając owe do piersi jak swój największy skarb.
— Dawaj!!! — wrzasnęła ruda i rzuciła się na Toma, lecz ten miał przygotowany niecny plan. Gdy dziewczyna opuściła stanowisko, by go pobić, on przeskoczył jej między nogami i z rozkoszą rozpłaszczył się na kołdrach, wsuwając sobie pod głowę poduszki. Pod pachę włożył sobie materac i rozpoczął pompowanie. Ema poczekała roztropnie aż Tom napompuje gumowca i dopiero wtedy podjęła decyzję o kontrataku. Wskoczyła na Dredziarza i z zimną krwią zaczęła go łaskotać, siadając mu na brzuchu.
— Dawaj poduszkę!... — pisnęła, a po chwili Tomowi udało się ją unieruchomić.
— Nie!... — prychnął zadowolony, a Ema zaczęła się szarpać.
— Tak! — syknęła, czerwieniejąc na twarzy.
— Nie...
— Tak!!!
— Nie drzyj się, ucho mnie boli...
— TAAAAAAAAAAK!!!
— ...
— To jak będzie, dasz?... — spytała zalotnie dziewczyna, trzepocząc rzęsami.
— Nie.
— Tom!!! — jęknęła dziewczyna i ze zrezygnowaniem opadła na kołdrę obok Toma.
— Pójdźmy na kompromis, śpijmy razem, to się wszystkim podzielimy!... — orzekł wesoło Tom, mrużąc oczęta.
— Pod jednym warunkiem, nie masz prawa mnie dotknąć! — syknęła Ema, unosząc nos ku sufitowy.
— Jak mam tego dokonać?! Przecież ten materac jest mały!!! — warknął chłopak, a Ema musiała mu przyznać rację. Trzeba przeboleć tę sytuację...
***
(godzinę później)
— Jak zwykle ja muszę być ostatni w kolejce do łazienki! — zdenerwował się Tom, chwytając ręcznik. Cały niezadowolony wlazł do łazienki i zamknął drzwi na klucz.
— Bill?... — odezwała się chłopakowi do ucha Inell. — Uprzedziłeś Toma, że zużyliśmy już całą ciepłą wodę?...
— AAAAAAAAAAAAA!!!...
— Nie... Ale bez obaw, sam to zauważył!...
***
— Brr... Zimno mi!!! — zaszczękał zębami Tom, stojąc w samych bokserkach nad posłaniem.
Emie zrobiło się go żal, wiec już bez żadnych awantur zrobiła mu miejsce obok siebie. Chłopak uśmiechnął się ciepło i ułożył się jakoś, by nie spaść. Cały czas się trząsł, co niesamowicie irytowało dziewczynę.
— Co się tak trząchasz?! — prychnęła, odwracając się do rozmówcy przodem.
— Zimno mi!... — stęknął, jak małe dziecko, co rozmiękczyło zimne i oschłe serce Emy.
Dziewczyna, po wymienieniu wszystkich za i przeciw, postanowiła przytulić chłopaka... Ale tylko w celach rozgrzewczych!... Bez żadnych podtekstów!...
Bill i Inell spali, słodko w siebie wtuleni, a Gustav po prostu chrapał, wciskając nos w poduszkę. Było już późno.
— Od razu mi cieplej i milej... — zachichotał Tom, jeszcze mocniej przylegając do dziewczyny i wywołując na jej ciele falę dreszczy.
— Yhhmm. — chrząknęła lekko, gdyż nie mogła wydusić z siebie niczego innego. — skoro ci lepiej, to możesz mnie puścić już.
— Nie... Nie ma bata. — szepnął jej do ucha Tom, z satysfakcją obserwując jej reakcję.
— Ale ja nalegam, jaśnie panie, bierej ode mnie łapy... — syknęła cicho, a Tom niespodziewanie objął ją i wpił się w jej usta tak namiętnie, że aż zdziwiło go to jego samego. Dziewczyna nie miała jak go nawet spoliczkować, bo coś dziwnego odjęło jej silną wolę i panowanie nad ciałem. Poddała się i jednocześnie wstydziła się sama przed sobą tego, że ten pocałunek przynosi jej niesamowitą rozkosz. Usta Toma były tak wspaniale miękkie, jego zapach, oddech...
— A nie mówiłem, że się razem spikną?! Ja to wiedziałem, a ty gadałaś, że prędzej ona go zadźga!... — prychnął odrobinę za głośno Bill, a Inell wybuchła szaleńczym rechotem. Ema momentalnie się opanowała i odepchnęła Toma, którego niespokojne spojrzenie wywołało w niej falę zmieszania. Odwróciła się do niego plecami i zalana rumieńcem zamknęła oczy, by mimo wszystko dobrze zapamiętać to co się stało. Wciąż czuła jego smak... A jakby tak... Nie! Nie da Tomowi tej satysfakcji. Nie pozwoli na to!... Jak mogła dać się tak otumanić?!...
— Bill, debilu... Głośniej się nie dało?... — stęknął Gustav, który o dziwo również nie spał.
Tom przymknął oczy, by ukryć łzę rozczarowania. Równie dobrze mógłby tego nie robić, wszędzie panowała ciemność, a światło księżyca było zbyt słabe by ktoś dojrzał tę łzę. Chłopak, mimo wewnętrznych oporów zdał się na intuicję i mocno wtulił się w plecy dziewczyny, na co ta zareagowała jedynie w duszy. Zalało ją to wspaniałe ciepło... Zdziwiła się, że chłopak nie ustąpił. Poczuła się... szczęśliwa. No dobra panie Kaulitz...
Odwróciła się do Toma przodem i spojrzała w jego błyszczące, niemal teraz czarne oczy. Dostrzegła to, czego jeszcze nigdy nie widziała. Ich usta same połączyły się w kolejnym pocałunku, jakby przedtem nic złego się nie stało. Trójka obserwatorów wymieniła w ciemności kilka gestów i tym razem naprawdę położyła się spać...
— Haha, Inell, wygrałem zakład, stawiasz mi kakao!
— Ciszej jełopie!...
***
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Veren
:)
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior
|
Wysłany:
Wto 10:59, 30 Sty 2007 |
|
Maunus ! To jest...swietne !!!! Kochana ! Nie mam slow, naprawde !
Kocham, uwielbiam, rzucam rozami, stringami itp. xD
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ania93
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany:
Śro 17:28, 31 Sty 2007 |
|
Świetne! A ja już straciłam nadzieję..
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Agata_Boss
:]
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd:)
|
Wysłany:
Czw 16:37, 01 Lut 2007 |
|
Musiałam z 10 minut sie opanowywać, zanim napisałam tego posta ;D. Maunus, to jest genialne i tyle Ci powiem. Dawno się tak nie śmiałam. To opowiadanie ma coś w sobie^^ Czekam z niecierpliwością na kolejną część.
Cytat: |
Trójka obserwatorów wymieniła w ciemności kilka gestów i tym razem naprawdę położyła się spać...
— Haha, Inell, wygrałem zakład, stawiasz mi kakao!
— Ciszej jełopie!... |
Hehe, uwielbiam takie akcje ;D.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Akemi
:-(
Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z innego świata ^^
|
Wysłany:
Nie 14:44, 04 Lut 2007 |
|
To jest ŚWIETNE!!!! Noramlnie ganialne....uwielbiam Cię Maunus! Tylko musisz częściej dodawać posty, bo to tak trudno się doczekać....XD Normalnie szał! Czekam na next
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|