Autor |
Wiadomość |
Maunus
:-(
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P
|
Wysłany:
Sob 20:38, 01 Kwi 2006 |
|
...gdy nagle do sali weszła ta sama młoda pielęgniarka, która straszyła ją zaraz po przebudzeniu. Tym razem jej fartuch był oryginalnie założony na lewą stronę... Inell próbując się uspokoić (czyt: zatkać), sięgnęła po sok jabłkowy.
—Hej, jestem Anet — przedstawiła się sztywno blondynka i podała Inell swą dłoń, której wypasione paznokcie, mieniły się wszystkimi kolorami tęczy.
—Yyy... Miło mi, Inell... — wydukała dziewczyna, dusząc się ze śmiechu i czując, że picie wypływa jej nosem.
—No to się już znamy...! — stwierdziła inteligentnie Anet i cała uradowana, bez żadnych znanych bliżej powodów, wybiegła z pokoju. Nie minęły jednak trzy sekundy, gdy drzwi uchyliły się ponownie i przez malutką w nich szczelinę, do środka wetknął się duży, czerwony nos...
—Cześć Anet...! Coś jeszcze...? — spytała Inell właścicielkę owego zjawiskowego organu.
—Zapomniałam ci powiedzieć... Masz gości..! — mruknęła poufnie dziewczyna i szybko zatrzasnęła drzwi, przykleszczając sobie palec.
—AAAUUUU...!
—Wszystko w porządku Anet...?! — spytała rozbawiona In. „Takie kino... I to za darmochę...!” – zarechotała w myślach.
—Tak, tak... — bąknęła speszona pielęgniarka i oddaliła się chybcikiem w stronę toalety.
„ Goście? Do mnie? Ale rodzinka już u mnie była...”- pomyślała Inell i w tym samym momencie do sali wgramoliły się dwie niewiasty. Jedna o kręconych blond włosach i niebezpiecznie długich paznokciach, uśmiechnięta od ściany do ściany, a druga zaś, ruda i zielonooka, sprawiała wrażenie anioła, co w prawdzie mijało się z rzeczywistością... Inell na ich widok wcisnęło w siedzenie, a gdy się ocknęła, krzyknęła:
—Kasidy?!!! Ema?!!!
—Nieee...! Nawiedzona Hildegarda i ciotka Paloma — zaśmiała się ruda, przytulając oniemiałą brunetkę.
—Ale co wy tu... — zaczęła.
—Przyszłyśmy cię odwiedzić, jak tylko dowiedziałyśmy się, że już nie śpisz!!! Nawet sobie nie wyobrażasz, jak wszyscy się o ciebie martwili!!! — wyznała Kasidy — Przez całe trzy i pół roku przyłaziłyśmy do ciebie co kilka dni, mając nadzieję, że się zakichana królewna wreszcie obudzi, ale niestety doszło do tego dopiero teraz... Ale lepiej późno niż wcale!!! — skończyła, uśmiechając się promiennie do Inell.
—A więc... Musimy to oblać!!! — dodała uroczystym tonem Ema.
—Cccco...??? Alkohol??? — zdziwiła się Inell — jakie oblać, przecież ja mam dopiero... — przerwała, a złośliwy smirk zagościł na jej twarzy — szesnaście lat.... — dokończyła z satysfakcją. Ha! Mogą jej teraz nagwizdać! Już nie będzie musiała cichaczem podpijać ojcu piany z piwa....! ;P
—To jak? — zapytała zniecierpliwiona Kasidy, dla której chwila milczenia była chwilą udręki.
—No nieee...Ja muszę tu zostać jeszcze na obserwacji. Wyjdę może dopiero jutro. — jęknęła rozpaczliwie Inell.
—Aha... AAAA! — ryknęła nagle Ema.
—Co..?! Znów nawiedził cię duch pana Jarząbika spod trójki, pytający czy umyłaś zęby...? — zapytała znudzonym głosem Kasidy.
—Hahaha, bardzo śmieszne... — wkurzyła się ruda — Po prostu uświadomiłam sobie, że chłopcy nie wiedzą nic o wybudzeniu Inell!!! — prychnęła i wyjęła telefon z kieszeni.
—Yyy, macie n..na myśli Billa i Toma? — Inell zająknęła się lekko na myśl o bliźniakach — a ja ich w ogóle jeszcze interesuję...? — mruknęła niepewnie.
—Jasne! Oni tu prawie co dwa dni przychodzili! Jak myślisz, niby skąd u ciebie zawsze w sali świeże kwiatki były, co...? — zaśmiała się Kasidy, patrząc szelmowsko na Inell. Ta druga zaś z uznaniem przyznała jej rację, gdy spostrzegła bukiet czerwonych róż, stojący obok.
Inell poczuła nagłą tęsknotę za bliźniakami i ich wspólnymi zabawami... Ulżyło jej na wieść, że żaden z przyjaciół o niej nie zapomniał... ;]
—To wiecie co? Może je do nich teraz zadzwonię i powiem im... — zaczęła na nowo Kasidy, przerywając tok myślowy Inell.
—NIE! MAM POMYSŁ!!! — wtrąciła ucieszona Ema — Zrobimy im niespodziewankę!!! Hehehe...! Inell wejdzie do ich mieszkania, a oni.... Buehehehe! — ruda ze śmiechu musiała podeprzeć się ściany.
—Ale będzie heca! — przyznała Kasidy — już widzę ich miny... —rozmarzyła się, ale do rzeczywistości przywróciła ją Inell.
—Ja tu nie wytrzymam do rana!!! — jęknęła. Chciała już teraz, w tej chwili znaleźć się w domu, wśród przyjaciół...!
—Coś sugerujesz...? — spytała ruda, uśmiechając się chytrze. Inell dokładnie zrozumiała aluzję... ;D Chwyciła plecak i spakowała swoje nieliczne rzeczy i ubrania.
(pięć minut później)
—A jak nas złapią...?!!! — biadoliła Kasidy, kiedy Inell wyszła przez okno na zewnątrz.
—To mogą mnie w dupę pocałować!!! —żachnęła się ruda i wyskoczyła , lądując na Inell.
—Auuu..! — pisnęła cicho poszkodowana — Z ciebie naprawdę jest Rambo w spódnicy!!! — zachichotała brunetka.
—Ciiiiiicho! Ktoś idzie! — szepnęła Inell — Kasidy, skacz! — pogoniła ją.
—Raz się żyje... — powiedziała do siebie przestraszona Kasidy i rzuciła się na przyjaciółki.
Dziewczyny biegły przez miasto skacząc, ciesząc się i śpiewając piosenki. W końcu dotarły do domu Emy. Drzwi otworzyła im Marie, mama Emy, która (na szczęście) wiedziała o wyzdrowieniu Inell.
—Och witajcie... INELL! — kobieta zwróciła się ku brunetce.
—Dobry wieczór pani — rzekły chórkiem Kasidy i Inell.
—A więc już zwolnili cię ze szpitala... — mruknęła do siebie, podejrzliwie zerkając na Inell, jakby nie była do końca pewna, czy to ona — Wchodźcie! — zrobiła im przejście i bez zbędnych pytań poszła do kuchni.
—Ufff... Poszło gładziej niż myślałam — odsapnęła ruda i zaprowadziła swoje przyjaciółki do pokoju.
Dziewczęta cały wieczór opychały się popcornem, bekały na całą gębę i śmiały się z siebie nawzajem. Ema i Kasidy opowiadały Inell co się działo przez te przeszło trzy lata, które ona przespała. W końcu do pomieszczenia wkroczył tata Emy i nakazał im iść spać. No cóż, siła wyższa... Nie miały innego wyjścia. „Kimałam ze trzy lata, a oni chcą żebym znów poszła spać...” – prychnęła w myślach Inell, poczym zasnęła.
***
(następnego dnia)
Czarnowłosy chłopak obudził się nagle cały zdyszany, spocony i przestraszony „Coś się stało!” – pomyślał i zaczął z pośpiechu wciągać spodnie Toma. Kiedy się zorientował co robi, puścił w obieg wiązankę przekleństw i złorzeczeń, a następnie, próbując zdjąć z siebie Tomową część garderoby, wyrżnął tzw. orła. Postanowił ponownie nie ryzykować upadku, więc zdjął te zakichane skejty siedząc. Gdy uporał się z tą nader trudną czynnością, wciągnął SWOJE ciuchy i delikatnie obudził brata...
—TOM! DUPA W TROKI! WSTAWAJ!!! — ryknął, a Tom poderwał się z łóżka, patrząc zamglonymi oczyma na prawo i lewo.
—Co jest...?! — spytał Tom drapiąc się po tyłku.
—Mam przeczucie, że coś się stało! Wydaje mi się, że to ma związek z Inell..! — rzekł Bill.
—Ach ta kobieca intuicja... — zarechotał Tom, podnosząc z ziemi swoje zmiętolone skejty.
—To nie jest śmieszne..! A co jeśli coś z nią nie tak? — jęknął Bill.
Inell była dla bliźniaków kimś w rodzaju siostry, z którą bawili się od najmłodszych lat. Kiedy ktoś dokuczał In, mógł być pewny, że ma nieźle przesrane, bo Bill i Tom nikomu nie odpuszczali grzechu, jakim było np. pociągnięcie Inell za warkoczyk albo pokazanie jej języka... Natomiast Inell traktowała chłopców jako swych najlepszych przyjaciół, nawet braci, którym zawsze odrabiała lekcje i których kryła w najróżniejszych sytuacjach. Kiedy dziewczyna zapadła w śpiączkę, bliźniacy obwiniali siebie za to, że sami nie pobiegli po tę głupią piłkę... Z czasem poczucie to powoli osłabło, ale mimo to bliźniacy byli bardzo przywiązani do Inell i starali się ją odwiedzać jak najczęściej.
Chłopcy szli właśnie do szpitala odwiedzić swoją przyjaciółkę. Przywitali się z pielęgniarką Anet i z rozmachem wlecieli do byłej sali Inell. Obaj stanęli jak wryci na widok pustego łóżka, na którym leżała jeszcze używana pościel.
—JA CZUŁEM, ŻE COŚ SIĘ STAŁO!!! — krzyknął Bill, czując jak łzy napływają mu do oczu. Tom wpatrzył się tępo w podłogę i załamał ręce. Obaj jak na komendę oprzytomnieli i pobiegli znaleźć Anet, bo to ona zawsze zajmowała się Inell.
—ANET! — zawołał Tom, zatrzymując pielęgniarkę.
—Co? — spytała tępo.
—GDZIE JEST INELL?!!! — ryknął Bill, szarpiąc ją za kołnierz.
—Bill, uspokój się trochę!!! — przywołał go do porządku Tom, bo Anet wyglądała na lekko „wstrząśniętą”
—Proszę Anet, powiedz gdzie jest Inell...!!! — biadolił Tom.
—Uciekła nam... — powiedziała ponuro dziewczyna i bez pożegnania, skręciła ku dyżurce.
—To znaczy, że... — szepnął do siebie Tom.
—Ona nie żyje...? — dokończył Bill osuwając się powoli na kolana. Tylko ta myśl im się nasuwała... No przecież dziewczyna po trzy i pół rocznej śpiączce nie obudzi się od tak i nie zwieje ze szpitala, prawda...?!!! Tom opadł obok swojego brata i ukrył w dłoniach twarz. Obaj, siedząc na środku korytarza, ryczeli jak małe dzieci, a ludzie starający przecisnąć obok nich, próbowali ich jakoś uspokoić. Bliźniacy jęczeli na zmianę imię umarłej, gdy nagle ktoś złapał Billa za ramię...
***
Inell przeciągnęła się smacznie i westchnęła. Reszta dziewcząt również już nie spała, więc wstały i się ubrały. Zjadły spokojnie śniadanko, wypiły herbatkę, luzik...
—EMA! — zerwała się nagle Inell.
—Słucham? — spytała rudowłosa.
—Zostawiłam Freda w szpitalu!!! — jęknęła zrozpaczona Inell.
—Tego miśka ?! — parsknęła Kasidy.
—Tak! Ja z nim śpię od zawsze..! — krzyknęła brunetka. („Kij w oko tym, którzy uważają, że jestem za stara na maskotki...!”)
—Nie mów, że chcesz po niego wracać!!! — ostrzegła ją Ema.
—Jak nie chcecie, to pójdę sama! — pisnęła. — To idziecie?! — spytała. Dziewczyny niechętnie przytaknęły. — No to na ratunek Fredziowi!!! — zakomendowała brunetka.
Z takąż przyświecającą im ideą, podążyły pieszo do szpitala...
***
—Przepraszam panów, czy mogliby panowie odblokować korytarz...???
—NIE!!!
***
Trzy dziewczyny wślizgnęły się oknem do byłej sali Inell. In znalazła na szczęście swego ukochanego pluszaka i już miały się wycofać, gdy doszły do nich czyjeś jęki i biadolenia. Zaciekawiona Inell weszła na korytarz i ujrzała... Billa i Toma tamujących szpitalny hol i jęczących w kółko jej imię!!! Obaj byli obróceni do niej plecami. In podeszła ostrożnie do Billa, bo znajdował się najbliżej. Chwyciła go za ramię.
—Inell nie żyje, moja In nie żyje... — to mówiąc podniósł głowę i spojrzał na zdziwioną twarz dziewczyny. Zawiesił znów głowę w dół... — Inell nie żyje... INELL?!!! — zerwał się z miejsca, nie odrywając od niej oczu.
Tom również zwrócił się w jej stronę. Obaj zbledli i z niedowierzaniem patrzyli na ogłupiałą Inell.
—Cześć Bill, Tom...! —przywitała się, nieśmiało pomachując ręką.
—TY ŻYJESZ?!!! — wrzasnęli jednocześnie przecierając oczy.
—A czemu miałabym nie żyć...?! — zapytała.
—Bo!
—To!
—Pielęgniarka....!
—Ona mówiła...
—Że ty „uciekłaś” — przekrzykiwali się jeden przez drugiego.
—Spokojnie... — przystopowała bliźniaków brunetka. Podeszła do Billa i domknęła mu otwartą buzię.— może byście się chociaż przywitali...? — Słowa te zapoczątkowały reakcję łańcuchową przytulanek, całusów i ciepłych słów ;] Stali tam chyba z pół godziny rozmawiając, gdy Inell przypomniała sobie, że...
—Bill, Tom, musimy iść, przyjaciółki na mnie czekają! — zawołała, kierując się do okna. Wyskoczyła przez nie zwinnie i zobaczyła swoje przyjaciółki. — tędy! — krzyknęła do bliźniaków, a ci, nie myśląc za wiele, wyskoczyli za nią. Kasidy i Ema były bardzo zniecierpliwione, ale na widok braci Kaulitz momentalnie zmieniły swoje zachowanie, co bardzo zdziwiło Inell. Całą piątką ruszyli w kierunku domu Inell...
***
Wybaczcie, że tak wszystko jest haotycznie napisane, ale jestem zmęczona i... tak wyszło ;D Mam nadzieję, że się spodobało ;] ;*;*;*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
^Martoocha^
:(
Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta pewność, że marzenia się nie spełniają? xD
|
Wysłany:
Sob 21:23, 01 Kwi 2006 |
|
pierwsza !!!!!!
siupel czesc....!!!!!
zycze weny...w dalszej pracy..........
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kamis
:-(
Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Stoszowice
|
Wysłany:
Sob 21:38, 01 Kwi 2006 |
|
A ja wiem o czymś o czym wy nie wiecie...!!! hihihi ale nic nie zdradze... Maunus twoje opko jest odjazdowe mimo iż jest to dopiero drugi odcinek czuje, że kidy naprawde się rozkręcisz to bede boki zrywać:
—Kasidy?!!! Ema?!!!
—Nieee...! Nawiedzona Hildegarda i ciotka Paloma — zaśmiała się ruda, przytulając oniemiałą brunetkę.
Takie teksty są the best... Oby tak dalej. Pozdrawiam i życze wenki.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maunus
:-(
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P
|
Wysłany:
Sob 23:04, 01 Kwi 2006 |
|
Dzięki za te wszystkie miłe słówka ;]
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 23:09, 01 Kwi 2006 |
|
no więc...miałam racje, że to opowiadanie przypadnie mi do gustu, jest super napisane, chyba bezbłędnie, ciekawie i zabawnie...tekst masz boskie...pomysł dość fajny i mam nadzieje ze nie zrobisz z tego flaków z olejem...
ale jest ale...albo i dwa
- po pierwsze po trzyletnim letargu Inell nie byłaby w stanie, wyskoczyc przez okno i biec przez miasto...po spiaczce jest najpierw dłuższa lub krótsza rehabilitacja, przywracająca normalny stan mieśniom i kosciom (wiem, że sie wymadrzam ale to takie sprawy techniczne)
- to przeczucie Billa...obudzil sie w nocy, pobiegli do szpitala, i siedzieli tam do rana lamentujac? chyba by im nie pozwolili w nocy wejsc do szpitala a tym bardziej siedziec tam do rana na korytarzu...masz racje...chaotyczne jak nic...
a tak ogólnie to wszystko jest ok ;) czekam na new parcik
buzi :*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maunus
:-(
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P
|
Wysłany:
Nie 10:27, 02 Kwi 2006 |
|
Droga Shiro!
Bardzo się cieszę, że podoba Ci się moje opowiadanie.
Co do twoich "ale"
"—A jak nas złapią...?!!! — biadoliła Kasidy, kiedy Inell WYSZŁA przez okno na zewnątrz.
—To mogą mnie w dupę pocałować!!! —żachnęła się ruda i wyskoczyła , lądując na Inell.
"
- Dziewczyna po trzyletnim letargu WYSZŁA (nie wyskoczyła) przez okno na parterze (no, bo jak można WYJŚĆ przez okno np. z drugiego piętra, będąc, jak wspomniałaś Shiro, po trzyletnim letargu) A to, że Ema przewróciła Inell, nie było pewnie spowodowane wysokością, tylko spontanicznością owej Emy. Zachciało jej się tratować koleżanki ;P A co do biegu przez miasto, to owszem trochu się zagalopowałam, ale myślę, że to nie jest aż tak przeszkadzający element.
- MMM.... Trochę nie zrozumiałaś tekstu. Bill obudził się rano.
"(...)prychnęła w myślach Inell, poczym zasnęła.
***
(następnego dnia)
Czarnowłosy chłopak obudził się nagle cały zdyszany, spocony i przestraszony „Coś się stało!” – pomyślał..."
Jak widzisz, w nawiasie jest napisane: " następnego DNIA" ;]
I gdzie jest przepraszam napisane, że "obudzili sie w nocy, pobiegli do szpitala, i siedzieli tam do rana lamentujac" , jak to określiłaś? Jak łatwo zauważyć, kwestie dziewczyn i chłopaków po oznaczeniu (następnego dnia) dzieją się jednocześnie.
1.Bil i Tom wstają, dowiadują się o "śmierci" *** Dziewczyny wstają, idą na ratunek Fredziowi! (ten sam czas)
***
2.Chłopcy lamentują i blokują korytarz*** Dziewczyna, będąc w szpitalu słyszy ten sam lament i widzi chłopców siedzących na holu, podchodzi do Billa.... (...)
Gdzie tu jest napisany czas, w jakim to wszystko się stało??? Te wydażenia mogły razem trwać najwyżej półtora godziny! Nie wiem, czy mnie rozumiesz, ale mam nadzieję, że tak ;] Pozdrawiam ;* I na przyszłość radzę czytać uważniej ;D
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Strix
:-(
Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The Village
|
Wysłany:
Nie 10:41, 02 Kwi 2006 |
|
no i jest ślicznie
opowiadanie staje się jednym z moich lubionych
będę ci teraz caly czas jeczała o nową część
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 10:41, 02 Kwi 2006 |
|
jaaa...jaki opiernicz dostałam..lol...nie no fakt, ze z tym Billem to chyba się sypnełam...sorki...chyba musze zacząc dwa razy czytac zanim cos skomentuje :/
a co do tego letargu to i tak uważam, że za szybko wyszła ze szpitala - nie była by w stanie...ale na to mozna oko przymknać (powiedzmy, że miała silny organizm, a pielegniarki o nią dbały wiec po przebudzeniu była w jako takiej formie fizycznej, no i miała kolezanki, które jej pomogły :P) i czytac dalej ;)
buzi :*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maunus
:-(
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P
|
Wysłany:
Nie 20:36, 02 Kwi 2006 |
|
Wstawiłam sobie obrazek do profilu ;D Mam nadzieję, że nie był już wcześniej zajęty ;] Podoba sięęę...? Mi baaaardzo... Pozdro! ;*;*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maunus
:-(
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P
|
Wysłany:
Pią 21:03, 07 Kwi 2006 |
|
Ellloł! Nawalał mi komputerek i nie mogłam nic napisać ;( Sorki, że odcinek taki krótki, ale następnym razem spróbuję bardziej się wysilić ;P
***
Całą piątką ruszyli w kierunku domu Inell. Wybrali drogę przez park. Ema i Kasidy jakby przycichły w towarzystwie bliźniaków, co niesamowicie zaintrygowało Inell. Ona sama wolno przebierając nogami, wsłuchiwała się w każde słowo, jakie wypłynęło z ust któregoś z chłopaków (A TROCHĘ TOGO BYŁO...). Cieszyła się, że znów ich słyszy ;]
W pewnym momencie brunetka poczuła się słabo. Przysiadła na ławce, by odpocząć „Że też nie zostałam na tej głupiej obserwacji...!”- myślała, gdyż coraz ciężej jej się oddychało.
—Inell, wszystko w porządku? — zatroszczyła się Kasidy, ze strachem przyglądając się przyjaciółce.
—Źle się czuję... Wszystko mnie boli... — przyznała In, rozmasowywując sobie nogi.
—Oj, chyba się przeforsowałaś... Masz nierozruszane mięśnie. Co prawda, codziennie cię rehabilitowano i gimnastykowano, ale to nie to samo, co normalne chodzenie czy bieganie... — tłumaczył jej, nie wiadomo właściwie po co, Tom. (Ale ważne, że chłopak ma gest...) — Musimy cię zanieść do domu. Powinnaś odpocząć. — zadecydował z miną znawcy, a Bill tylko twierdząco pokiwał głową.
—No co wy! Sama dam radę! Łaski bez!— warknęła Inell. Prędzej wciągnęła by tyłkiem talerz maminej wątróbki, niż dałaby się dobrowolnie nieść chłopakom do domu. Jeszcze by sobie pomyśleli, że jest niepełnosprytną kaleką i... a kto ich wie...! A poza tym, to nie chce, by ktoś ją obmacywał, choćby po rękach...!
—Tę swoją babską dumę, to schowaj głęboko do kosmetyczki! — prychnął Bill i odparł spokojnie — Tom, ty za ręce, ja za przeszczepy...
—Zaraz, zaraz, ręce przy sobie!!! — jęknęła sfrustrowana Inell, co nie wywarło na bliźniakach jakiegoś specjalnego wrażenia... — BILL, ZABIERAJ SWE MACKI Z MOICH NÓG!!! WARA!!! ŁAMIESZ MOJĄ GRANICĘ PRYWATNOŚCI, JEDEN METR!!! — piszczała — TOM, PASZOŁ WON OD MOICH RĄK!!! BĘDĘ GRYŹĆ!!! NIE WIEM, CZY NIE JESTEM JADOWITA!!!
—Przymknij buzię kobito, bo ludzie się patrzą!!! — uciszał ją lekko poirytowany Bill.
—TO MNIE ZOSTAW BAMBUSIE!!! — ryknęła. Bardzo nie lubiła, gdy ktoś za nią decydował bądź co gorsza robił z nią coś bez jej zgody. To przecież uwłacza jej kobiecej czci...! W końcu kobiety, to płeć wyższa pod każdym względem..!
—Proszę cię bardzo!!! — odpysknął czarnowłosy i bez ostrzeżenia puścił nogi Inell. Dziewczyna przekonała się jak działa grawitacja, co było niezbyt przyjemne... Nagle odechciało jej się być damą ;P. Bill natomiast śmiał się z poszkodowanej w duchu i czekał na jej kontratak.
—Zabijęzadźgamuduszęzamordujęusmażenaolejusilnikowym... — warknęła przez zaciśnięte zęby dziewczyna, podnosząc swoje zmaltretowane cztery litery z ziemi. Kiedy już utrzymała pion, spojrzała z politowaniem na Billa. — Wy obaj jesteście głupsi, niż ustawa przewiduje.. — stwierdziła fachowo i ponownie opadła na ławkę
—Nie my jesteśmy głupi, tylko ty jesteś niereformowalna! — odparował Bill.
—Co ty nie powiesz...! — strzeliła rasowego focha, nie zaszczycając Billa nawet wzrokiem.
Przyjaciółki Inell tępo przyglądały się tej całej sytuacji, na zmianę rozdziawiając i przymykając paszcze. Sama Inell przez te głupie zamieszanie, całkiem zapomniała, że jeszcze przed chwilą wszystko ją bolało. Dziarskim krokiem doszła do swojego domu. Tuż przed drzwiami ogarnęła ją fala panicznego strachu. „Co ja powiem rodzicom?! Wejdę sobie do domu i powiem: Cześć mama, uciekłam ze szpitala, nocowałam u Emy, więc może w zamian za to, że się przyznałam, to zabij mnie humanitarnie, co?”
Sprawa wyglądała cienko, a do wszystkiego dokładali się jeszcze bliźniacy. Dziewczyna zrozpaczona usiadła na wycieraczce i starała się zrobić burzę mózgów. (- co było to dość trudne, ze względu na to, że posiadała tylko jeden taki cenny organ )
—Ej, Bill, ona chyba myśli... — szepnął Billowi do ucha Tom — zobacz jak się pręży i marszczy...
Inell udawała, że ich nie słyszy, tego typu zaczepki umiała jeszcze strawić
Nagle drzwi wejściowe otworzyły się i stanęła w nich mama Inell. Spojrzała ze zdziwieniem na nieświadomą niczego córkę i zzieleniałych bliźniaków.
—Inell?! Co ty tu robisz?! Przecież mieliśmy po ciebie pojechać dopiero o szesnastej! W jaki sposób ty... — zaczęła zdenerwowana kobieta, ale Bill jej przerwał.
—Przywieźliśmy Inell ze szpitala taksówką! Dostała wcześniejsze zwolnienie, bo urządziła w pokoju... —Spojrzał z rozbawieniem na rozklekotaną z nerwów In i kontynuował dalej.— ... strajk higieniczny. Oświadczyła, że nie będzie się myć ani załatwiać, dopóki jej nie wypuszczą do domu... To złamało lekarzy...! Dziewczyna ma dar przekonywania...!
In myślała, że ma haluny ... ( „Niech mi ktoś da do ręki coś twardego... Coś co łatwo trafi do celu... Strącę ten czarny łeb...” )
-INELL! — Kobieta z niedowierzaniem zgromiła córkę wzrokiem — Marsz do domu! Jedyną rzeczą, która cię usprawiedliwia, jest twoja burza hormonów! I... I IDŹ OD RAZU POD PRYSZNIC!!! — wrzasnęła, gdy sina ze złości Inell, przeleciała przez próg i w imponującym tempie przedostała się do swojego pokoju. Runęła na łóżko w swoim pokoju. Była tak zła na Billa, że nawet nie zauważyła, że jej pokój ma odcienie brązu, a nie jak wcześniej, zieleni. Dopiero po godzinie stwierdziła, że coś jej nie pasi... Kiedy już oswoiła się z ową zmianą, postanowiła odegrać się na Billu... Co on sobie myślał?!!! Strajk higieniczny?! „Phi! Mógł jeszcze dodać, że wsadzałam sobie tampony do uszu i dłubałam w nosie!!!” — prychnęła w myślach.
Po kilkunastu minutach zeszła do kuchni, by coś zjeść. Niestety Rafael obstawiał lodówkę, więc musiała poczekać.
—Siema brat! — przywitała się z blondynem. Oderwał się od żarełka jak poparzony i pretensjonalnie spojrzał na Inell.
—Aaa... Witaj siostra. Może coś zjesz?
—Ach! Z przyjemnością spożyję kanapkę z ogórkiem...! — jęknęła, oblizując lekko wysuszone wargi.
—Kacałko? — zapytał.
—Taaa... — zgodziła się i pomogła bratu robić owe pożądane kakao.
Do kuchni wparował tata. Wyglądał dużo bardziej cywilizowanie niż w szpitalu. Uśmiechnięty pełną gębą, rzekł:
—Ej, młodzieży! Nie opychać się, bo o dwudziestej szykuje się uroczysta kolacja! Będą wszyscy! — przerwał i podrapał się po głowie — będzie cała rodzinka przyjaciele, sąsiedzi... No przecież trzeba oblać wybudzenie mojej córuni!!! — krzyknął entuzjastycznie — Hmm... Jednym słowem szykuje się niezła biba... — zachichotał i wyszedł z kuchni podśpiewując pod coś nosem.
Rafael rzucił okiem na zegarek. Była osiemnasta trzydzieści. „Nieee, ja nie wytrzymam do kolacji...!” — jęknęła w duchu niewiasta i rzuciła się łapczywie na świeże pieczywko „srać etykietę!” — pomyślała, wpychając sobie palcem do ust całą kromkę na raz. Rafael natomiast spasował i postanowił poczekać do kolacji.
Przez te półtora godziny Inell umyła się, jak nakazała mama (przy okazji dorwała się do jej kosmetyków... Wylała na siebie pół flakonika perfum i zrobiła lekki makijaż (oczywiście nie za pierwszym razem. Z początku przypominała niedorobionego górnika;] Dopiero za trzecim razem jej się udało ;] Główne kłopoty pojawiły się, gdy miała użyć tuszu do rzęs... - „Ja tą szczotą mam rzęsy objechać?!!!”) Ubrała nowo zakupione ubrania, bo po starych ślad zaginął. W zestawie znajdowały się jakieś obcisłe dżinsy i bluzka na ramiączkach. Punkt godzina dwudziesta zadzwonił dzwonek do drzwi. Słychać było krzyki witanych gości i rodzinki Inell. Postanowiła zejść na dół. Kiedy stała na schodach, ujrzała około dwudziestu osób tłoczących się w korytarzu. Wśród nich byli bliźniacy Kaulitzowie z familią, stado ciotek i babć, za wszelką cenę próbujących obślinić każdy policzek, jaki i się napatoczył, wujkowie, dziadkowie, starający się wyglądać imponująco oraz sąsiedzi. Trochę dziewczynę zatkało...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 22:02, 07 Kwi 2006 |
|
ah joooo!!! bosko... :D poprostu fenomenalnie...
cholernie podobał mi sie ten odcinek...masz boskie teksty...
no i nic mi nie podpadło..wszystko mi sie spodobało ;)
czekam na kolejny odcinek :)
buzi :*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
partyzantka
:-(
Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 11:11, 09 Kwi 2006 |
|
fajnie, fajnie teksty rzeczywiście niezłe. Oby tak dalej
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kamis
:-(
Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Stoszowice
|
Wysłany:
Nie 17:06, 09 Kwi 2006 |
|
Nie no ja nie wydole brzuch mnie boli, prawie poryczałam się ze śmiechu... o... o... jeszcze mi oko skacze buahhaha. Normalnie zaczepiste to opko pisz szybko bo juz nie moge. Wenki życze...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Veren
:)
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior
|
Wysłany:
Śro 12:39, 12 Kwi 2006 |
|
Hehe ;D jak zwykle fajny odcinek ! ;D
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maunus
:-(
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P
|
Wysłany:
Czw 22:45, 13 Kwi 2006 |
|
Trochę dziewczynę zatkało... Stała tak, gdy nagle zauważyła ją z dołu ciotka Scholastyka.
—INELL!!! — ryknęła dźwięcznym tenorkiem*, ciągnąc dziewczynę za fraki ze schodów. Inell desperacko wbiła pazury we ściany i za misia nie chciała ich odczepić. „Spotkanie bliższego stopnia z ciotką nie mającą kagańca, może zakończyć się długotrwałym kalectwem...” — pomyślała i zaparła się jeszcze bardziej.
—Kochanie, przywitaj się z matką chrzestną!!! — wrzasnęła przez cały korytarz mama. Inell zaś nabrała głęboko powietrza w płuca i prychnęła.
—TAAA??? NAJPIERW NARKOZA!!!
—INELL!!! — zgromiła ją ciotka, przewracając niecierpliwie oczami.
—Dobra, może być znieczulenie... - zachichotała.
—INELLO KATARINO FABEL!!! — oczy matki wyszły z orbit... Ręce się jej trzęsły, a piana toczyła z pyska... Yyy... Tzn. Mamusia się zdenerwowała...
—Wiem jak mam na imię... — warknęła cicho dziewczyna i schowała pazury.
—MARSZ DO KUCHNI! MASZ SZLABAN DO JUTRA! — wrzasnęła roztrzęsiona pani Fabel i zaciągnęła oburzoną ciotkę do salonu. Uradowana Inell pognała do wskazanego przez mamę miejsca i zatrzasnęła za sobą drzwi. Zastanawiała się, czy nie podeprzeć klamki miotłą, ale nie zdecydowała się, gdyż...
—O! In! — Ktoś bezczelnie jej przerwał..!
Inell bardzo powoli i ostrożnie obróciła się w stronę rozmówcy... „GRRR... Biiiill.”
—TO TY! — ryknęła, chwytając w rękę leżące luzem jajko.-( „Może trafię skubańca, jak się za bardzo nie będzie ruszał...” )
—Inell! Ja ci nic złego nie zrobiłem... No dobra, może zrobiłem, ale... Odłóż amunicję, porozmawiajmy spokojnie...!!! — Bill -optymista**- próbował jeszcze negocjować...
—SŁUCHAM?!!! CIESZ SIĘ, ŻE BĘDĘ MIOTAĆ, A NIE STRZELAĆ Z PROCY...!!! — wrzasnęła oburzona dziewczyna, zezując kątem oka na dwie tacki jajek stojących w jej zasięgu...
—WYRZUTNIA RĘCZNA TEŻ JEST BARDZO NIEBEZPIECZNA...!— prychnął jak bachor, na co Inell odpowiedziała drwiącym uśmiechem.
—TY MI TU KAULITZ NIE POLEMIZUJ, TYLKO PACIOREK ZMÓW!!!
—Ale ja jestem niepraktykujący..! — zawołał z rozpaczą.
— TO KRYJ SIĘ!!! — ryknęła i cisnęła jajem w chłopaka.
Bill jako, że ma opóźniony zapłon, zorientował się co się dzieje, gdy jajko spływało mu po twarzy...
—AAAAAAACH!!! MOJE WŁOSY!!! — zapiszczał, jakby mu Inell co najmniej na jajach stanęła...
—Ty się nie o włosy martw, ale o makijaż... — zarechotała złośliwie, szykując kolejną bombę.
—NIE WAŻ SIĘ WIĘCEJ RZUCAĆ!!! — ryknął i skoczył w stronę tacki jaj. Chwycił pierwsze lepsze. — ANI RUCHU WIĘCEJ! JESTEM UZBROJONY!
—Z takim zezem to na pewno mi krzywdę zrobisz..!!! — zaśmiała się szyderczo Inell, parodiując Billa. — zabijesz mnie śmiechem...!
—Wcale nie mam zeza... — burknął obrażony. Gromili się wzrokiem gdy...
Nagle do pomieszczenia wparował Tom. Ogarnął sytuację jednym spojrzeniem, a następnie wycofał się z pola rażenia
—TOM!!! WRAAAACAAAAJ!!! — zawołał za nim zrozpaczony Bill. Żal się dziewczynie zrobiło stworzenia, więc postanowiła zawiesić broń...
—Bill, dupen klapen, koniec bitwy! — zaśmiała się i popchnęła chłopaka na siedzenie.
Rzucił jej podejrzliwe spojrzenie, ale nic nie powiedział... Tym lepiej dla niego
—Żądam odszkodowania...! — zachichotał, przyciągając Inell do siebie.
—Co, jeszcze raz chcesz po mordzie?! — parsknęła i wyrwała mu się.
—Buziak by w zupełności wystarczył...! — wyszczerzył swe białe ząbki w uśmiechu, oczekując reakcji dziewczyny.
—Nie dam ci, bo brudny jesteś...! — zaśmiała się drwiąco i umknęła szybko z kuchni.
Byle z dala od Billa, z dala od Billa... Schowała się w łazience. Zajrzała do lustra... „AAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!! –Uch... luz... to tylko moje odbicie...”, usiadła z gracją na klopie i próbowała coś wymyślić. Właściwie nie wiedziała, co chce wymyślić, ale liczy się chęć... Po piętnastu minutach jakiś nieproszony gość zaczął się do niej dobijać...
—Człowieku, zlituj się, zwolnij sracz...! — jęczał, drapiąc zębami drzwi klopa.
—Ave, Ave!!! Już wychodzę... — warknęła zrezygnowana Inell, owijając się swym ulubionym ręcznikiem.
Opuściła kabinę... na rzecz Toma ;] . (Dredziu wleciał do środka z taką prędkością, jakby miał wspomaganie w dupie ) Postanowiła chłopaczka trochu powkurzać... Pomyślała sobie, że kto się czubi, ten się lubi i bliźniacy nie będą na nią źli... Ach ta kobieca strategia...
—Tom...? Jak tam twa prostata...? — zapytała przez drzwi niewinnym głosikiem.
—AAAKKKKHHYYYY....!!!! — coś zakwiczało ze środka łazienki...
—Ach Tom! Aż tak źle?!!! — zarechotała, trzymając się za obolały ze śmiechu brzuch.
—JA..! YKHYM! ... NIE!!!
Inell oparła się o drzwi, jednocześnie je blokując. Było to stosunkowo łatwe, gdyż korytarz był wąski, a jej ręce i nogi długie...
Tom zsiadł z tronu. Słychać było spłuczkę, dzwonienie rozporka i chrząknięcie. Chłopak nacisnął na klamkę. Nic. Łans egen. Drzwi ani drgną...
—Inell, Inell! Jesteś tam?!!! — wrzeszczał rozhisteryzowany Tom.
Inell, by nie wybuchnąć śmiechem, wepchnęła sobie pięść do ust...
—In! Wiem, że to ty trzymasz drzwi, puść, bo cię staranuję...! — ostrzegł ją. Przekalkulowała sobie jego słowa i uległa... Zrobiła krok. Dobra, to teraz należałoby usunąć pięść z ust... Tak! To dobry pomysł...! Pierwsze szarpnięcie. Próbuj dalej! Drugie, trzecie... dziesiąte!!! Tom stanął naprzeciw załamanej Inell, z radochą przyglądając się jej zmaganiom.
—BILL!!! CHODŹ TU! — zawołał brata, który już był doprowadzony do stanu użyteczności publicznej. Obydwaj parsknęli nieopanowanym śmiechem. Łzy leciały im z oczu, Bill na nowo się rozmazał, a Tom chyrlał jak świnia...
(piętnaście minut później)
—Hiihihihi.... Inell... hehehihii... Nie możesz tą ręką, na przykład ruszyć...?! — zakwiczał Bill, powstrzymując łzy.
—NNNNIIIIII CHHHHUUUUUUYYYYYAAAAAAA!!!!!! — ryknęła rozwścieczona, gryząc własny nadgarstek.
—Jak ty go tam w ogóle wsadziłaś...?!!! — parsknął Tom siny od śmiechu.
—NNNNEEEE FFFFFEEEEEMMMMM!!!! — pisnęła zrezygnowana. Miała już dość. „Dajcie mi siekierę... odrąbię tę łapę i spokój będzie...” – pomyślała, opadając z sił.
Bliźniacy zaciągnęli dziewczynę spowrotem do kuchni. Jeden przez drugiego główkował, jakby jej pomóc, ale żaden nie doświadczał olśnienia. Wypróbowali już prawie wszystko:
a)Zatykanie nosa – niezbyt dla nich korzystny pomysł. Inell pokopała ich, drąc się: „DDDUUUHEE HĘĘĘĘ”
b)Oblewanie wodą – Inell chwyciła kartonik mleka i roztrzaskała go na głowie Toma.
c)Ciągnięcie za rękę, która utknęła — bezsensowne... Zęby mocniejsze od siły dwóch chłopa.
Co mogli jeszcze zrobić...?! Bill krzątał się chwile nerwowo po pomieszczeniu, miał pewien pomysł...!
—Jeśli to nie pomoże, to... — zamyślił się — to nie wiem — zakończył inteligentnie i rzucił się w stronę Inell.
Pochylił się nad nią i zaczął całować gdzie się da. Dziewczyna poczęła się krztusić. Czuła się spięta, zdrętwiała, zawstydzona i zdegustowana... Zebrało jej się na wymioty... (gulp...!)
—BUEEEE....! — ryknęła, wypluwając swą dłoń. Yessss!— Vivat Bill i odruch wymiotny!!! — sapnęła wycierając mokre od śliny usta. „Wreszcie Bill się na cos przydał!” — zaśmiała się w duchu.
W środku wszystko w niej buzowało. Pierwszy raz ktoś ją pocałował... I to zrobił jej przyjaciel!!! Nie do pomyślenia... Ale...? „Hmmm... Muszę przyznać, że fajnie było...” — zachichotała w myślach, kątem oka spoglądając na czarnowłosego.
Bill stał obok delikatnie zniesmaczony. Pod jego kopułą kłębiły się różne myśli i emocje: Począwszy od lekkiej obrazy, po satysfakcję i...
___________________________________________
*- wiem, że tenor to głos męski....
**- BUEEEEHEHEHEHEHEHEHEHEEHEHEEEEEE....!!!!!!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|