|
|
Autor |
Wiadomość |
Viks
Dołączył: 23 Gru 2006
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 18:46, 29 Gru 2006 |
|
Prolog, wstęp… Jak kto woli xD
Szła szybkim krokiem pustymi uliczkami, chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu. Wiatr huczał wśród drzew, a ciężkie krople deszczu zaglądały w każdy, nawet najmniejszy zakamarek, zaczynając swój nieziemski taniec. Dziewczyna jeszcze szczelniej owinęła się bluzą, by chronić się przed chłodnym wiatrem. Przyśpieszyła kroku. Po chwili znalazła się wreszcie w domu. Pędem pobiegła na górę i rzuciła się na łóżko. W końcu spokojnie mogła dać upust swoim emocjom. Łzy strumieniami płynęły po jej bladoróżowych policzkach. Jeszcze nie do końca dotarło do niej to, co się właśnie stało. Wylali ją. Tak po prostu ją wyrzucili na zbity pysk, bez jakichkolwiek wyjaśnień. Przecież była dobra… Była prawie najlepsza z całego klubu. Od dziecka jeździła na łyżwach. Łyżwiarstwo figurowe było jej pasją. Chciała być taka jak jej matka. Najlepsza z najlepszych. W salonie przy kominku królują puchary i medale, które są dowodem na to, jak ogromny sukces osiągnęła jej rodzicielka. Emily przez połowę swojego życia dążyła do tego, aby dorównać matce. Jej celem było stanie się mistrzynią. Powolutku, malutkimi kroczkami zdawała się zbliżać do sukcesu. Teraz to wszystko legło w gruzach. Cała jej ciężka praca poszła na marne. Te wszystkie godziny ciężkich treningów spędzonych na lodowisku stały się bez znaczenia. Teraz była nikim. Wylali ją przez jeden głupi turniej na którym łyżwa się jej omsknęła i się przewróciła. Została zdyskwalifikowana. Żeby tego jeszcze było mało, trenerka ją wylała. Jak ona to powie matce? Nagle jak na zawołanie z dołu dał się słyszeć głos rodzicielki:
- Emily? Jesteś już? – zawołała radośnie.
- O wilku mowa… - zamruczała pod nosem. – Tak jestem! Już schodzę! – zawołała i zeszła na dół. Matka była w świetnym humorze. Tanecznym krokiem przemierzała kuchnię, rozpakowując zakupy.
- Mamo… Ja… eee… - dukała, mając trudności z wydawaniem z siebie dźwięków.
- Coś się stało? – spytała matka, wyczuwając nutkę zdenerwowania w głosie córki.
- Wylali mnie. – powiedziała jednym tchem i spuściła głowę w oczekiwaniu na awanturę stulecia.
- Co? – spytała pani Carlton z głupkowatą miną.
- To co słyszałaś. Wylali mnie przez cholerny turniej na którym mnie zdyskwalifikowali! – krzyknęła zdenerwowana dziewczyna.
- Córeczko… Posłuchaj. Łyżwiarstwo to nie całe życie…
- To jest CAŁE moje życie!!! – przerwała jej Emily i wybiegła z domu. Łzy lały się po jej policzkach strumieniami.
Poniosła porażkę, ale nie mogła się poddać. Musi być silna. Jeszcze będzie błyszczeć. Nie wiedziała jak to zrobi, ale była pewna, że jeszcze wszystkim pokaże na co ją stać. Biegła przed siebie nie zwracając uwagi na to gdzie się znajduje. Już wszystko było jej jedno. Nie obchodziło ją co się z nią stanie. Jej życie runęło jak głupi domek z kart. To był chyba najgorszy dzień w jej życiu
- Boże dlaczego?! – krzyknęła, klękając na środku jezdni. Ulice świeciły pustkami. Była tylko ona i jej ból. Nagle w kieszeni zaczął wibrować jej telefon. Na wyświetlaczu pisało „mama”. Odebrała.
- Taaaaa?
- Córciu wracaj szybko do domu! Mam dla ciebie dobre wieści!
- Dobra, dobra… - wymamrotała i nacisnęła czerwony guzik ciskając telefon do kieszeni jasnych biodrówek. Ociągając się wróciła do domu. Niechętnie przekręciła klucz w zamku i weszła do salonu w którym siedzieli rodzice. Oboje mieli wielkie banany na twarzy. Co się tu u licha dzieje? Wylali ją z klubu a oni są szczęśliwi jakby co dopiero wygrali miliard w totka?
- Córeczko usiądź. Mamy dla ciebie dobre wieści… - powiedziała matka, gestem zachęcając Emily aby spoczęła w fotelu. Niechętnie usiadła i spojrzała z wyczekiwaniem na rodziców.
- Kochanie odnowiłam stare znajomości i załatwiłam ci najlepszą trenerkę w całych Niemczech. – na słowa matki Emily wytrzeszczyła oczy ze zdumienia.
- Że co? – spytała niedowierzając. Czyżby matka załatwiła jej… Nie, nie… To zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe.
- Złotko będziesz trenowała pod okiem samej Alice Wagner. Tylko jest coś… - pani Carlton nie dokończyła, gdyż córka rzuciła się na nią z dzikim okrzykiem radości.
- JUUUHUUUUU!!! Kocham cię mamusiu!!! Jesteś cudowna!!! – krzyczała dziewczyna i całowała matkę.
- Spokojnie, spokojne – powiedziała ze śmiechem mama Emily.
Dziewczyna oderwała się od matki i z niesamowitym błyskiem w oczach zapytała:
- To jak? Od kiedy zaczynam? Jak ty to załatwiłaś? – zasypywała matkę tysiącem pytań.
- Pojutrze wyjeżdżasz do Berlina, będziesz mieszkać w internacie i uczęszczać tam do szkoły. Ale muszę Ci o czymś… - Emily przestała słuchać matkę. W jej głowie kłębiło się tysiące myśli.
- Internat, Berlin, najlepsza trenerka… Dobry Boże… Spokojnie, spokojnie… Wdech, wydech… O tak… - szeptała pod nosem z podniecenia.
– ŻYCIE JEST PIĘKNE!!! – krzyknęła dziewczyna skacząc z radości po całym salonie.
- To… To znaczy, że się zgadzasz na wszystkie warunki? – spytała matka ze zdziwieniem w oczach.
- Jasne! – wypaliła Emily. Zaraz, zaraz. Stop. Jakie warunki? W głowie dziewczyny zapaliła się czerwona żarówka.
- To jak? Jedziemy jutro na jakieś małe zakupy? – spytała pani Carlton, przerywając potok myśli który zalał Em.
- Mhy... Już późno, pójdę pod prysznic a potem się położę. – powiedziała i pędem pobiegła do łazienki. Opłukała twarz zimną wodą i spojrzała w lustro. Ciemne włosy opadały jej swobodnie na ramiona, okalając drobną twarz. W brązowych oczach tańczyły radosne ogniki, a na policzki wstąpił rumieniec. Szybko się rozebrała i wzięła długi gorący prysznic. Wykończona położyła się do łóżka i zaczęła wpatrywać w sufit. Szczęście, złość, strach, niepewność… Wszystkie uczucia zawładnęły jej umysłem. Była wściekła, że trener potraktował ją jak zużytą i nikomu niepotrzebną zabawkę, a z drugiej strony była szczęśliwa że będzie ją trenowała mistrzyni. Alice Wagner była jej idolką, zaraz po matce oczywiście. Chciała być tak jak one. Najlepsza. W najśmielszych snach nie odważyła się marzyć o poznaniu Alice, a co dopiero o trenowaniu pod jej okiem. To było spełnieniem jednego z jej najgłębiej skrywanych marzeń. Nie potrafiła do końca uwierzyć, że właśnie się ono spełniło. Czuła, że jej całe życie się odmieni. Tak myśląc, zanim się zorientowała, zasnęła wtulając się w ramiona Morfeusza.
Budzik rozdzwonił się na dobre, wyrywając Emily z krainy snów. Zrzuciła budzik z nocnej szafki. Przewracając się na drugi bok, przykryła głowę poduszką, chroniąc oczy przed rażącymi promieniami słońca wpadającymi do pokoju. Błoga cisza pieściła jej uszy, a lekki szum wiatru za oknem powoli usypiał dziewczynę. Jednak wszystko co piękne, szybko się kończy. Do pokoju wpadła pani Carlton zrywając całą kołdrę z córki.
- Wstawaj kochanie! Zapomniałaś już? Jedziemy na zakupy, po jutrze wyjeżdżasz! – zaświergotała radośnie matka.
- Mhy… Idę, idę… - zamruczała Emily przecierając niewyspane oczy. Zwlekła się z łóżka i ruszyła do łazienki wykonać poranną toaletę. Po niecałym kwadransie siedziała w kuchni i jadła jajecznicę.
- Pośpiesz się trochę Em. Czekają nas długie i męczące zakupy. – powiedziała matka Emily ze śmiechem i puściła oczko córce.
- O nieeeee… - jęknęła. Nienawidziła zakupów z matką. Zawsze mówiła jej co ma kupić i krytykowała wszystko tak, że słyszał ją cały sklep. W pośpiechu skończyła jajecznicę i wyruszyły.
Całe popołudnie chodziły po sklepach. Po ciężkich godzinach usiadły w ich ulubionej kawiarence, aby odetchnąć. Em była wyposażona we wszystko. Od spodni, spódniczek, butów, koszulek i swetrów po wszelkie dodatki: paski, kolczyki i bransoletki. Matka się szarpnęła, nie ma co.
Kiedy znalazła się w domu z ulgą rzuciła wszystkie torby na łóżko i zaczęła pakowanie. Puściła na cały regulator muzykę i wzięła się do roboty.
- A ty co? Masz zamiar zabrać ze sobą pół pokoju? – spytał ojciec próbując przekrzyczeć głośną muzykę. Nawet nie zauważyła kiedy wszedł.
- Co? Ah… Nie… - odkrzyknęła nie przerywając pakowania. – Gotowe. – powiedziała z uśmiechem i z radością klasnęła w dłonie. Najgorsze miała już za sobą.
- To może teraz zejdziesz na kolację? – spytał pan Carlton.
- Jasne, umieram z głodu. – powiedziała i ruszyła za ojcem na dół do jadalni. Całą rodziną zasiedli do stołu, rozmawiając o wyjeździe. Posiłek przerwał im dzwonek do drzwi.
- Kogo niesie o tej porze…? – zamruczała ciemnowłosa i poszła otworzyć. W drzwiach pojawiła się ciotka Mary. Jak Emily jej nie nawiedziła! Kiedy ją ujrzała, to myślała że krew ją zaleje. Ciotka była ostatnią osobą, której spodziewała się o tej porze w domu.
- Cio… Ciocia? Co ty tu robisz? – zapytała z nadzieją, że ma zwidy.
- Może wpuścisz mnie do środka, zamiast zadawać głupie pytania? – odpowiedziała pytaniem na pytanie ciotka i nieproszona weszła do środka, zostawiając zdezorientowaną Emily w przedpokoju. Kiedy dziewczyna się otrząsnęła z lekkiego szoku, jaki wywołała znienawidzona ciotka swoją wizytą, zamknęła drzwi wejściowe i weszła do jadalni. Mary siedziała przy stole i piła kawę. Z miny ojca Em wyczytała, że jest równie niezadowolony z tej jakże „miłej” wizyty jak ona sama. Usiadła przy stole i dokończyła kolację, słuchając bezsensownej gadki ciotki. Nie zaszczycona choćby cieniem uwagi, poszła do siebie na górę. Położyła się na łóżku i zaczęła zastanawiać nad internatem. W sumie to nie miała ochoty tam mieszkać. Nagle coś zaświtało jej w głowie… Zerwała się z łóżka i zbiegła na dół.
- MAAAMOOOO! Posłuchaj przecież ty masz przyjaciółkę w Berlinie! – zaczęła nawijać jak katarynka. Wpadła na genialny pomysł.
- No tak i co? – spytała matka z głupkowatą miną, mówiącą „o co kaman?”. Faktycznie pani Carlton miała w Berlinie przyjaciółkę, do której Em od dziecka mówiła „ciociu”. Pani Victoria przeprowadziła się tam ponad rok temu.
- Jak to co?! Mogłabym u niej zamieszkać zamiast w internacie! – powiedziała z podnieceniem.
- Faktycznie… Wiesz, że o tym nie pomyślałam? Zadzwonię do Viki, na pewno się zgodzi. – powiedziała posyłając córce szeroki uśmiech.
- Na co? – zapytała ciotka Mary. Z tego wszystkiego matka z córką kompletnie zapomniały o jej obecności. Że też ona zawsze musi wtrącić swoje trzy gorsze. A co ją to obchodzi? Emily była nieźle wkurzona na wścibską ciotkę. Zawsze uważała ją za kawał wiedźmy.
- Nie twój interes. – syknęła tak, żeby usłyszała to tylko ciotka. Ucałowała matkę i pobiegła do siebie na górę. Idealnie. Nie będzie musiała mieszkać w jakimś zapchlonym internacie, tylko będzie sobie żyła jak królowa. Nareszcie będzie mogła imprezować ile wlezie. Victoria mieszkała sama, od rana do późnej nocy była w pracy, więc cały dom będzie miała tylko dla siebie. Położyła się na łóżko i zaczęła obmyślać ile rzeczy ma do zrobienia. Wszędzie panowała cisza. Tylko wskazówki zegara tykały równo swoim własnym rytmem…
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
jadzia
:)
Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 633
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiesz że jesteś w tym lepszy odemnie? xD
|
Wysłany:
Pią 19:05, 29 Gru 2006 |
|
Pierwsza...
Podobało mi się, widać że masz talent.
Czekam na następną część.
Życzę Ci duuuuuużo weny
Pozdrawiam
Jadzia
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Asiulla
:-)
Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 19:09, 29 Gru 2006 |
|
Viks, jesteś nowa(odkryłam, nie?).
Tak więc witam serdecznie:***
Ja jestem Asiulla
Opowiadanie...
Wiesz, że mi się podoba?
A nawet bardzo.
Ładnie piszesz.
Tak... normalnie.
Łatwo się czyta.
Dobrze się wczytałam i nawet nie zaóważyłam końca.
Czekam na kolejne części, bo napewno będę czytać dalej
Pozdrawiam!
Asiulla
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
lovely
:(
Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod Łodzi
|
Wysłany:
Pią 19:33, 29 Gru 2006 |
|
Ja w skrócie :
Ładne... a nawet bardzo ładne
Język też masz bardzo dobry
Zaciekawiłaś mnie, a ostatnio trudno to osiągnąć komukolwiek
I... czekam na kolejną część
A, no i życzę weny
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
świrka
:]
Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 441
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pią 19:35, 29 Gru 2006 |
|
hmmmmm...no cóż..jak na prolog... fajne
ładnie napisane...temat też nawet nie oklepany...
podobało mi się.
pozdrawiam, świerk
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Akemi
:-(
Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z innego świata ^^
|
Wysłany:
Nie 9:34, 21 Sty 2007 |
|
No co tu dużo mówić? Podobało mi się...Ładnie piszesz, nieoklepany temat...a jak to dopiero wstęp to już nie mogę się doczekać co będzie dalej
Czekam na następny part
PS. Witam na forum Jestem Akemi
Gapa jestem straszna....powitanie powinno być na początku, no ale kit
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dżampara
Dołączył: 22 Sty 2007
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 16:34, 22 Sty 2007 |
|
Czytałam już to opko na thpoland
I już drugi raz powiem ze podobało mi się xD
Orydżinal pomysł i wogóle SZUPER xD
Pozdrawiam
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
| |