|
|
Autor |
Wiadomość |
hobo psec
Moderator
Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 1547
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: hobolandia [Lublin]
|
Wysłany:
Czw 20:12, 14 Gru 2006 |
|
no więc tak... moje koleje twórcze opowiadanie, które miało zakończyć się inaczej i miało opowiadać o czymś zupełnie innym. jednak jest jakie jest i mam nadzieję, że Wam się spodoba.
komu de-de... może wszystkim, którzy boją się Śmierci.
"Jak kopnęłam Śmierć w dupę"
Odniosłam wrażenie, że był przyzwyczajony do tego, że pielęgniarki nieustannie podłączają mu kroplówki, a lekarze przepisują leki o wymyślnych nazwach. Patrzył się w ścianę, kiedy pobierali mu krew. Był taki nieobecny.
- Nie chcę nowego serca. – mruknął, kiedy pulchna pielęgniarka opuściła salę. W oczach stanęły mi łzy, głos zamarł. Jedyne, na co się zdobyłam to położyłam głowę na jego klatce piersiowej, wsłuchują się w ciche bicie trzeciego serca. – To jest zbyt męczące.
- Ale dzięki temu możesz żyć. – powiedziałam.
Spojrzał na mnie ciężko oddychając. Usiadłam na łóżku obok niego. Przymknął oczy.
- Żebym dostał kolejne serce ktoś musi umrzeć. Nie chce, by ktoś umierał.
- Nie chcesz żyć? – zapytałam.
- Nie mam siły żyć. – szybko odpowiedział. Pogłaskałam go po policzku, mając cichą nadzieję, że nie zobaczy moich łez.
- Chciałbym wyjść na zewnątrz. – powiedział któregoś dnia. Spojrzałam na niego. Nigdy wcześniej o to nie prosił. Zwłaszcza w tej sytuacji. – Nie zostało mi wiele życia, a nacieszyć się nim muszę, prawda?
- Nie mów tak. – nakazałam.
- Dobrze wiesz, że tak jest. – mruknął. Przyglądałam się jego plecom. Jego czarne włosy zawsze ułożone były w fantazyjną fryzurę, a teraz? Mimo, że codziennie czesał się tak jak on lubił i tak nie wyglądał jak wcześniej. W ciemnych oczach nie było tyle iskierek szczęścia, dwa rzędy białych zębów pokazywały się rzadko. Chyba zapomniał jak się uśmiecha.
- Przepraszam. – rzekł, kiedy wychodziłam na korytarz. Rzuciłam okiem na niego. Patrzył na mnie z lekkim uśmiechem. – Chyba rozumiesz…
- Rozumiem. – powiedziałam.
- Ja umieram. – powiedział po chwili ciszy. Odwróciłam wzrok. - Czuję to.
- To boli? – pokręcił przecząco głową. Wróciłam się i usiadłam na krześle obok niego. – Boisz się?
- Czego? – spytał, nie zwracając uwagi na nasze splecione dłonie.
- Śmierci. – zaśmiał się. Zawsze, gdy poruszałam ten temat się śmiał.
- Jej nie. Nie jest taka groźna. Jednak boję się czegoś innego. Wiesz, czego? – zapytał patrząc na mnie. Nic nie zrobiłam tylko, zajrzałam w jego oczy. – Tego, że nie wiem, kiedy mam się pożegnać. Mogę umrzeć w każdej chwili.
Chwilę milczeliśmy.
- Pomyśl o życiu jak o ołówku, coraz bardziej tępym, którym w końcu nie można już nic narysować. Wtedy nadchodzi śmierć i jeśli masz szczęście, zanim stanie się najgorsze, zyskujesz tyle czasu, by jeszcze przemyśleć wiele rzeczy i poukładać je na właściwych miejscach. Zupełnie tak, jakbyś ostrzył ołówek by go ponownie użyć.*
- To Carrolla, tak? – zapytał. Nie musiałam odpowiadać. – Mądre.
- Nigdy go nie lubiłeś. Uważałeś, że zbyt dużo magicznych rzeczy jest w jego książkach. Jedyne, co ci się podobało, to porównanie związku z rodzicami do rozciąganej smyczy dla psów.
Spojrzał na mnie uśmiechając się.
- Podobał mi się jeszcze cytat z jego pamiętnika. „Każdy może być palantem, ale decyzja by nim zostać jest ściśle osobista”.** – powiedział, uśmiechając się.
Przytuliłam się do niego, delikatnie obejmując za szyję. Był zdezorientowany. Jego serce zaczęło szybciej bić. Po chwili jego dłonie znalazły się na mojej tali.
- Kocham cię. – szepnęłam mu do ucha.
- To boli? – spytał. Popatrzyłam mu w oczy. Pokręciłam przecząco głową, obejmując jego twarz dłońmi.
- Nie. To leczy wszystkie rany. – odpowiedziałam, przelatując kciukiem po jego wargach.
- Dlaczego tu? – zapytałam.
- Z życiem nie jest jak z książkami, pamiętaj. – powiedział.
- Wiem. „Książki mówią: Zrobiła to, ponieważ. Życie mówi: Zrobiła to. W książkach wszystko jest wytłumaczone, a w życiu nie. Nie dziwie się, że ludzie wolą książki. Książki nadają życiu sens. Kłopot jedynie w tym, że życie, któremu nadają sens, to życie innych ludzi, nie zaś nasze własne.”*** – odpowiedziałam, zatrzymując się na chwilę.
- Mądra z ciebie dziewczynka, chodź. – rzekł szybko i wziął mnie za rękę. Chyba czuł oddech Śmierci na karku.
- Skąd wiesz, że to dziś? – przyglądałam się jego plecom. Nie zatrzymał się, nie odpowiedział na pytanie. Szedł przed siebie.
Usiedliśmy w cieniu starej wierzby.
- Dlaczego tu? – zapytałam znów.
- Bo nie chce umierać w szpitalu ani w domu. Tylko tu.
- Skąd wiesz? – spytałam. Spuścił wzrok, potem oparł głowę na szerokim pniu drzewa.
- Po prostu wiem. – spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym „nie chce o tym gadać”. Również oparłam się o pień drzewa, zatapiając się w własnych myślach.
Bał się. Nie okazywał tego, ale dobrze wiedziałam, że się boi. Jego wzrok błądził po wszystkich drzewach, liściach, kwiatach, zatrzymywał się na każdym skrawku nieba. Usta drżały, dłonie niespokojnie dotykały trawy. Wiedział, że za chwilę ktoś/coś stanie obok niego i powie „Jestem Śmierć. Na nas już czas. Pożegnaj się szybko i chodźmy. Muszę jeszcze kogoś zabrać”. Wiem, że przez ostatni tydzień myślał o tym częściej niż zwykle. A raczej – zaczął o tym myśleć. Czasem Śmierć przychodzi wcześniej, żeby ludzie mogli się do niej przyzwyczaić. Ale zabiera w ustalonym terminie. Tak jak to jest zapisane w małym czarnym notesiku, który zawsze ma przy sobie.
- Chodź do mnie. – usłyszałam ciche słowa. Oddychał szybciej. Chyba się zaczęło. Oparłam się plecami o jego klatkę piersiową, siadając miedzy jego nogami. Również serce biło szybko. Chwycił mnie za ręce.
- Widziałem już wcześniej śmierć, ale nigdy dotąd z tak bliska; nigdy tak plugawą, obrzydliwą i świeżą.**** – powiedział. Zamknęłam oczy, starając się nie płakać. Przytulił się do mnie, opierając się podbródkiem o moje ramię. Ramionami objął moje ciało.
- Nie bój się. – rzekłam cicho.
- Czuje ją… - odpowiedział, z każdym razem ściskając mnie mocniej. Poczułam, że dotknął nosem mojej szyi.
- K… Koch… am… cię… - potem poczułam już tylko jego ostatni ciepły oddech na mojej szyi.
Moja pierwsza łza upadła na jego dłoń.
Założyłam na rękę bransoletkę. Ostatni raz poprawiłam strój i wszyłam z garderoby. Zespół stał już na scenie. Kiedy tylko się na niej pojawiłam, ludzie zaczęli bić brawo. Stanęłam przed mikrofonem, biorąc do ręki gitarę. Spojrzałam na nich wszystkich. Byli tam ludzie, których znałam i nie znałam. Byli tam moi bliscy, przyjaciele, znajomi. ON pod ścianą. Oni wszyscy czekali, zanim coś powiem, czekali aż zaczniemy grać. Spuściłam wzrok, ale nie mogłam uwolnić się od JEGO spojrzenia
- Widziałem już wcześniej śmierć, ale nigdy dotąd z tak bliska; nigdy tak plugawą, obrzydliwą i świeżą. – powiedziałam do mikrofonu. – Tak powiedział. Jeśli mi znacie, to wiecie, o kim mówię. Ja nie miałam okazji widzieć śmierci. Ale jeżeli kiedyś ją spotkam to… to chyba kopnę ją w dupę. Dear You.
Jeszcze raz rozejrzałam się po sali. Kiedy tylko zaczęliśmy grać, ludzi wyciągnęli zapalniczki i podnieśli ręce w górę, zapalając je.
Dear you
What's your name?
When did we start this crazy game?
Pull up a chair
Grab a drink
I need something not to make me think
And all in all
It's all the same
The days go on and on
Ogarnęłam wzrokiem wszystkich. Nie skakali, tylko stali w miejscu, przyglądając się mi. Kiedy trzymali w górze zapalniczki, chciałam się rozpłakać. Podobnie wyglądał jego grób, gdy było ciemno w dniu jego pogrzebu.
Eleven days and forty nights
When's the last time that we kissed goodnight?
I want to know who you're laughing with
I want to know that there's more than this
But all in all
It's all the same
It goes on and on
Tu spojrzałam na NIEGO. Stał niewzruszony pod ścianą, uporczywie się mi przyglądając. Co ON sobie myślał?! To jest MÓJ dzień, niech nawet nie waży się tego niszczyć! Jestem szczęśliwa. Czy ON wie, co to jest szczęście? Będę musiała mu wytłumaczyć.
Because you're far away
Just like yesterday
Wait to see you smile
And I'll be gone
So far away
Never ending day
Drive a million miles
And I'll be gone a while
Kiedy przytulał się do mnie – już nie żywy – powiedziałam sobie w głowie te słowa. Znów zatrzymałam wzrok na NIM. Nie uśmiechnął się. Widziałam, że niektórym znajomym w oczach stawały łzy. Powinnam się cieszyć?
I never thought it would come to this
I never thought of all the stupid shit I'd miss
The way you looked when I made you mad
We never missed the things that we never had
And all the talk and all the time
It goes on and on
Przestałam się na nim skupiać. To tylko… ON. Nikt dla mnie ważny.
Skończyłam po godzinie. Wyszłam z garderoby na salę. Słyszałam tylko teksty w stylu „zawalisty koncert” czy „stawiam ci piwo”. Uśmiechałam się, dziękowałam, ale szłam do NIEGO. Zatrzymałam się przed jego sylwetką.
- Witaj. – powiedział.
- Czego chcesz? – zapytałam.
- Dobrze wiesz czego. Pożegnaj się ze wszystkimi, muszę kogoś jeszcze zabrać. – odpowiedział, zaglądając do swojego czarnego notesika.
- Pocałuj mnie w dupę. – spojrzał na mnie zdziwiony. Uniósł wysoko brwi. – Wiesz, co to jest szczęście? Zapewne nie, więc ci powiem. To jest pozytywna emocja, ludzie mówią, że chwilowa radość i euforia. Ale ja będę wiecznie szczęśliwa… gdy cię po prostu oleje.
- Nie chcesz zobaczyć się z ukochanym? – zapytał, drwiąco się uśmiechając.
- Ukochanego mam zawsze ze sobą. Tu – położyłam sobie dłoń na sercu – I tu. – powiedziałam, dotykając palcem czoła.
W taki oto sposób kopnęłam śmierć w dupę.
*, **** Jonathann Carroll "Na pastwę aniołów"
** Jeffery Capshew
*** z dzienników Gustawa Flauberta
Zebrahead, Dear You(Far Away)
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez hobo psec dnia Czw 21:26, 14 Gru 2006, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
|
świrka
:]
Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 441
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Czw 20:23, 14 Gru 2006 |
|
pierwsza...
w ogóle to bardzo ciekawy pomysł
wszystko miałam przed oczami... to jak leży w szpitalu, umiera, i stojącą pod sceną Śmierć...
ślicznie opisane.
z raz czy dwa pojawiła się literówka, ale to nie przeszkodziło mi w skupieniu.
jeszcze się tak zastanawiam...bo 'śmierć' to chyba rodzaj żeński... xP ona - śmierć... xP
pooozdrawiam ;*
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez świrka dnia Czw 20:37, 14 Gru 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
heidi
:-)
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 1220
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Czw 20:29, 14 Gru 2006 |
|
Cytat: |
Spojrzał na mnie ciężko oddychając. Usiadłem na łóżku obok niego. Przymknął oczy. |
Jak zawsze orginalne, krótko mówiąc- świetne, bo na nic więcej mnie nie stać.
Ale...to z wrażenia, bo Magda mi właśnie napisała, że JEDZIE.
Kiedyś ci normalnie wcisne buziaka za te opowiadania .
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sylas
:-)
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 874
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiedziałeś, że tu jestem Bill ? ;*
|
Wysłany:
Pią 14:47, 15 Gru 2006 |
|
Psec.
Ło jaa.
Nie wiem co napisać.
Bardzo mi się spodobało, zwłaszcza końcówka, w której przestały cieknąć mi łzy.
Bardzo, bardzo, bardzo mi się podoba.
Chyba przeczytam sobie jeszcze raz.
To wszystko co przeczytałam...
Widziałam dokładnie przed oczami obrazy...
Dziękuję ;*
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Veren
:)
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior
|
Wysłany:
Pią 18:00, 15 Gru 2006 |
|
Potrafisz wzruszać.
Napewno.
Potrafisz pisać oryginalnie.
Napewno.
Potrafisz.
PS: Jeśli spotkamy się przed koncertem, to muszę cię wyściskać za twoje opowiadania
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Borat
:-)
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 5/5
|
Wysłany:
Pią 20:04, 15 Gru 2006 |
|
Pomysł był... ge nia lny! Bardzo mi przypadł do gustu!
aaa nie moge, super!
smutne... bo śmierć. eh. a te cytaty, te mądre słowa, Carrol jest niełzy miszczu ^^ Ty zreszta tez.
A te zapalniczki, wszystko sobie wyobrażalam i tak jakoś... usmciham się, ale smutno mi. Dziwne. Kocham Cię za to, ze wzbudzasz emocje swoimi słowami. Pikne!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
aŚ
Moderator
Dołączył: 20 Paź 2006
Posty: 672
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
|
Wysłany:
Pon 22:30, 18 Gru 2006 |
|
eeh. jezu to było lepsze od tych czekoladowych gwiazdeczek. pomimo, że taka tematyka (a jak wiesz ja nie lubię takich smutnych opo), to bardzo mi się podobało. wszystko opisałaś bardzo dokładnie, że niemal widziałam wszytsko przed oczyma. cudowne. jak zwykle z z resztą. hobokochanie :d ;*******
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
LnD
:-)
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 1057
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Wto 14:01, 19 Gru 2006 |
|
.oO.
Psec...
No,no no...
Pomijając to że najbardziej na świecie kocham twoje erotyki (xD)
to to opowiadanie...
Hmm...przeszły mi ciary jak je czytałam...
Same pozytywny.
Normalnie nienormalne xD
I wogole...
Mam nieodsyt teraz xD
I pfff...
Tytuł jest zabójczy xDDD ;***
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
^Martoocha^
:(
Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta pewność, że marzenia się nie spełniają? xD
|
Wysłany:
Wto 18:31, 19 Gru 2006 |
|
Bardzo mi się podobało.
Zresztą jak do tej pory, wszystko co wychodzi spod Twego piórka mi się podoba.. i raczej się to nie zmieni... bużka Słońce.. i pisz częściej
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kicia41
Dołączył: 14 Sty 2007
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 14:44, 14 Sty 2007 |
|
super!!
bardzo mi się podoba;)
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Agata_Boss
:]
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd:)
|
Wysłany:
Pon 17:57, 15 Sty 2007 |
|
Nie wiem, dlaczego wczesniej sie za to nie zabralam. Hobo psec- piekne opowiadanie. Nic wiecej nie potrafie napisac. Ale bardzo mi sie podobalo;)
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Śro 1:15, 07 Mar 2007 |
|
Ok... Od razu powiem, żeby się później nie zamotać, że to zdecydowanie Twoje najlepsze opowiadanie - według mnie. Dwa razy przeczytałam.
Genialny temat. Genialne wykonanie. Genialne opowiadanie.
Bardzo podobały mi się fragmenty Carolla, które umieściłaś. Fantastycznie ubarwiły to opowiadanie. Jestem pod dużym wrażeniem.
Mówiłam już, jak bardzo podoba mi się charakter Twoich opowiadań. Mówiłam też, że fantastycznie posługujesz się słowami. Ale czy mówiłam, że widzę kiedyś Twoje nazwisko na grzbietach książek w twardych okładkach na półkach tuż obok bestsellerów?
Musze przyznać, ze przeczytałam naprawdę mnóstwo opowiadań, które z chęcią wyryłabym nożem gdzieś w głowie, żeby nigdy ich nie zapomnieć. Ale to zdecydowanie zajmuje miejsce pierwsze. Oczywiście nie mam zamiaru wszystkich moich ulubionych opowiadań postrzegać w jednej kategorii, bo każde z nich jest wyjątkowe, i przykro mi je jakoś numerować, ale "Jak kopnęłam Śmierć w dupę" jest fenomenem na dziś, jutro, pojutrze i pewnie najbliższe kilka miesięcy...
Pozdrawiam psec
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
| |