|
|
Autor |
Wiadomość |
Veren
:)
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior
|
Wysłany:
Pią 20:04, 19 Maj 2006 |
|
Pierwsza ! Kurczem bladem, porobilo sie... Czekam na c.d
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
partyzantka
:-(
Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 21:23, 21 Maj 2006 |
|
mmm co za akcja :]
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ashley
:(
Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: się tu wziełam?
|
Wysłany:
Czw 21:55, 25 Maj 2006 |
|
Mniam mniam ta część była! Ale ja nadal jestem głodna:P
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vivien
Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 19:50, 26 Maj 2006 |
|
A teraz coś dla wszystkich głodnych i niedożywionych. Kolejna superczęść jakże głupiej i tandetnej telenoweli. <fanfary>
Stanęłam przy recepcji i nerwowo zaczęłam walić w dzwonek.
- Ej jest tu ktoś???!!!! Klucz chcę!!! - zaczęłam wrzeszczeć na cały regulator, lecz nikt się nie pojawiał... Superrr... - Bez łaski, qrde... Sama go sobie wezmę!!! - i po niedługim czasie byłam po drugiej stronie lady.
- Ohhh...Shit!!! Ale nabrudziłam!!! Qrwa! - przeklęłam w myślach i przetarłam błoto rękawem. Ot, co...
Włączyłam szósty bieg i co sił w nogach pobiegłam pod pokój. Tam czekali już na mnie Georg, Tom i uwieszony na nich Bill.
- Wejdźcie - powiedziałam otwierając drzwi - Billa połóżcie na kanapie, zaraz przyniosę mu ręcznik...Aaa - skierowałam swój wzrok na Georga i Toma - ...przynieście mu suche ubranie, ok?
- Już się robi! - wydukał dredziarz, po czym obaj zniknęli za drzwiami. Ja za to szamotałam się po całym pokoju myśląc, co ja miałam zrobić... Tak, taak... ręcznik...
- Vivien, daj se dziewczyno spokój! Przecież nic mi nie jest! - odezwał się Bill.
- Przestań marudzić! Masz! Weź ten ręcznik i się porządnie wytrzyj... - rzuciłam w jego stronę a on zaczął wycierać łepetynę.
- Bill... Twarz wytrzyj sobie...! -ten pociągnął z rękawa. Co za inteligencja Przewróciłam oczami.
- To Ty sobie siedź a ja zrobię herbatkę... - mruknęłam i zniknęłam w kuchni.
Gdy przyszłam do pokoju Bill siedział w czyściutkich rzeczach. Pewnie chłopacy dostarczyli mu ubranko. Położyłam tackę na stole.
- Viv, nie trzeba było...
- Nic nie mów... - przerwałam mu - ...i tak już popsułam Ci dzień...
- Co Ty najlepszego gadasz?
- No gadam, gadam... Powinnam Cię przeprosić, bo przeze mnie o mały włos miałbyś nos złamany...
- Wiesz, co Viv... To chyba ja powinienem Cię przepraszać a nie Ty mnie! Widzisz jaki debil ze mnie... Nawet obronić Cię nie mogłem! Taki blady paszczur mnie pokonał... - wbił wzrok w podłogę.
- Bill, przestań! To wszystko moja wina!!! - rozkleiłam się - Zawsze wszystko dzieje się z mojej winy! Teraz się wydało... Jestem chodzącą katastrofą! - ukryłam twarz w dłoniach. W jednej chwili poczułam, że jestem w objęciach Billa. Potem ujął rękoma moją twarz, otarł łzy...
- Ale nie żałujesz, że się poznaliśmy? - zapytał. Pokręciłam głową. Patrzyliśmy sobie w oczy... Te jego węgielki... Wpatrywałam się w nie jak sparaliżowana. Miał w nich tyle dzikiego oporu, nie protestowałam... Zacisnęłam powieki, nawet nie wiem jak jego usta zbliżyły się do moich...
Wtem z hukiem otworzyły sie drzwi. Odruchowo odepchnęłam go od siebie. Vicky wiedziała, kiedy wejść...
- I jak tam połamaniec? Widzę, że nosek czerwony! Ale jest już lepiej, co...?
- Tak, ale to dzięki Vivien... - odparsknął Bill a ja oblałam się dziewiczym rumieńcem.
- Wiesz Bill... Ona to taki słoneczny patrol...Heh... - mrugnęła oczkiem i rzuciła się na fotel z jakąś reklamówką w reku - Ej...muszę Wam coś powiedzieć... raczej nie będziecie z tego zadowoleni...
- Co?! No gadaj! - krzyknęłam.
- Jakby to powiedzieć...Erghhm... Max...no i Lisa...zostają na noc w hotelu. Będą spać u chłopaków w pokoju... - zaczęłam przeklinać w duchu. Spojrzałam na Billa. Minę miał nieciekawą...
- A co ze mną?! Oczywiście o mnie nie pomyśleli! Przecież nie mam zamiaru z nimi dzielić pokoju! Szczególnie z tym imbecylem!
- Spoko Bill. Twój pomysłowy braciszek wszystko zaplanował - powiedziała Vicky wymachując reklamówką - Tu masz piżamkę, szczoteczkę do ząbków i ciuszki na przebranie. Śpisz u nas! - Bill przyjął rogala.
- Naprawdę? Mogę?
- Jasne! Tom też się przyłączy...heh - prychnęła Vic wyraźnie zadowolona. Ciekawe z czego?
- No to wszystko załatwione! - dodałam.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 21:18, 26 Maj 2006 |
|
faktycznie telenowelka sie robi :D
ale wiesz co?
chyba dostaniesz oskara...
jedna z nielicznych "telenoweli", które mi sie spodobały...
a o to cholernie trudno...
super...
ah ten niepoprawny Billu :)
Edit:
przepraszam za "telenowelę" :(
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vivien
Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 20:21, 02 Cze 2006 |
|
Po dwóch godzinach wszyscy trzej chrapali przed telewizorem. Ja poszłam do sypialni. Włożyłam rękę pod poduszkę i sięgnęłam po fajki. Wiedziałam, że Vicky tam je trzyma. To takie coś na "czarną godzinę". Moja godzina właśnie wybiła. Zapaliłam jedną szlugę i wyszłam na balkon. Ja i papieros...heh. Dość niespotykane zjawisko. Musiałam wszystko odreagować. Tę całą akcję z Maxem i Lisą, mój "niedoszły" pocałunek z Billem. O Boshe, co ja najlepszego gadam! Ja i...nie, nie, nie... Ja nie mogę...nie mogę się w nim zabujać! Rzuciłam pet przed siebie i wtargnęłam do kibla. Nie rozbierając się weszłam pod prysznic. Puściłam zimną wodę... Ja nie mogę się w nim zabujać...!!!
Otworzyłam oczy i zaczęłam bezczelnie gapić się w sufit. Po kilku minutach zdałam sobie sprawę, że leżę we własnym łóżku. Hmmm...zastanawiam się poważnie nad tym, czy w dzisiejszych czasach możliwa jest teleportacjaa, bo ile pamięć mnie nie zawodzi to wczoraj zasnęłam na fotelu. Heh...pewnie to sprawka "sił ludzkich"
Z łóżka obok dochodziły znane mi już pomjąkiwania Vicky. Naprawdę nie wiem, ja ona mogła przespać cała noc z głową utkwitą w poduszce. Dziwię się jej, że jeszcze żyje...
Ja tymczasem sobie ziewnęłam i wyciągnęłam na całą długość łóżka. Usłyszałam pisk otwierających się drzwi, z których pojawiła się głowica Toma.
- Dzień doberek, księżniczko! Śniadanie podano!
- Czeeeeść Tom. Ci się stało, że na śniadanko wołasz? Dzień dobroci dla zdechłych kanarków był wczoraj...
- Viv, chyba nie chcesz, żebyśmy zjedli Wam pyszne naleśniczki z serem... Mniam, mniam - zaczął gładzić swój brzuszek Tom.
- Naleśniki mówisz... Oj, to ja wstaję...! - zwlokłam się z łóżka i narzuciłam szlafrok - A Ty nie idziesz?! Chyba nie chcesz, żebym Ci zjadła śniadanko...?
- Eee...już idę, tylko obudzę drugą śpiącą królewnę... - troszkę się zaczerwienił
- Aaa... Spoko, już mnie nie ma...
- Viv, czemu nic nie jesz? Nie smakuje Ci? - zapytała Vic patrząc jak od dziesięciu minut grzebię widelcem w naleśniku i wsypuję piątą łyżeczkę cukru do herbaty.
- Ee...jakoś...tak...apetytu nie mam... Dzięki za śniadanie.... To ja..yyy... Pójdę się kulnąć... - skłamałam.
Tak naprawdę chodziło o Gustava, bo jakoś nie pojawił się na wspólnym śniadaniu. W sumie to mu się nie dziwię, bo przecież ostatnio tak mu nagadałam...i jeszcze ta akcja... Niestety muszę jakoś to przeżyć...
Wciągnęłam słuchawki na uszy. Wcisnęłam PLAY. "WAKE ME UP WHEN SEPTEMBER ENDS...". Zasnęłam...
Gdy podniosłam powieki Vicky siedziała koło mnie.
- Która godzina? - zapytałam.
- Dwudziesta trzydzieści... - odpowiedziała spokojnie.
- Coooo? Dwudziesta trzydzieści??? Czemu mnie nie obudziłaś? - podniosłam się gwałtownie.
- No właśnie Cię obudziłam, więc czego chcesz...
- Dzięki... - rzuciłam od niechcenia.
- Możemy pogadać? - no tak, znowu małe opieprzanko...
- Zależy o czym...
- Chodzi mi o Ciebie, o Twoje zachowanie i w ogóle... - zaczyna się...
- Jeśli chodzi o mnie to nic mi nie jest. Po prostu dzisiaj potrzebowałam trochę spokoju i nic więcej...
- Dobra Viv, kity to sobie możesz wciskać, ale nie mnie! Wiem, że znowu się czymś dręczysz... Lub raczej kimś... Powiedz, chodzi o Gustava, tak? - ona jak zwykle wszystko wie...
- W sumie to tak...
- No widzisz siostra... I po co Ci to wszystko? No powiedz! Mamy spędzić tutaj miłe chwile a Ty, co robisz? Oczywiście wszystkim się przejmujesz! Kobieto, przejrzyj wreszcie na oczy! Rozumiem Gustava i jego postępowanie, ale zobaczysz, że z czasem mu przejdzie... A to, co mu powiedziałaś, to było pod wpływem chwili i wiem, że teraz tego bardzo żałujesz... To jak?
- Sis, wiesz, że Cię kocham? - powiedziałam i przytuliłam ją mocno. Qrde czułam się, jakbym była jej córką...
- No więc...Uśmiech! SMILE powiedziałam! - wrzuciłam rogala na ryj - No i tak ma być!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Karolinura
Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Czudec
|
Wysłany:
Pią 13:31, 16 Cze 2006 |
|
vivien czemu nagle przestałaś pisać to opo ja tu czekam na nastep0na część a tu jak nie było jej tak jej nie ma. prosze dodaj cos
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vivien
Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 14:36, 30 Cze 2006 |
|
Korzystając z porad mojej sis oczywiście przysięgłam sobie, że już nigdy przenigdy nie będę się niczym zamartwiać. Chciałam się jakoś rozerwać, zrobić coś głupiego... I wpadłam na pomysł, żeby się wykąpać w jeziorze. Było grubo po dziesiątej...ale, co tam. Dla chcącego nic trudnego. Sis się jakoś wymignęła tłumacząc, że czeka na Toma. Hmmm...oczywiście musiałam pójść sama, bo w sumie poszłabym razem z resztą chłopaków, ale nie miałam najmniejszej ochoty spotkać Gustava. Zarzuciłam tylko swój nowy strój, wzięłam ręcznik i byłam gotowa.
Rozłożyłam się na mostku. Księżyc jasno świecił a woda cicho szumiała... Kąpiel w świetle księżyca... Hmmm...w samotności... Ahhh...przydałby się jakiś "byczunio" do towarzystwa... Fajnie by było... Po tych rozmyślaniach skoczyłam sobie do wody... Była dosyć cieplutka jak na tę porę dnia... I tak sobie, nurkowałam, nurkowałam, ćwiczyłam żabkę, łapałam rybki za ogonki.... W końcu po piętnastu minutach znudziła mi się ta cała zabawa. Miałam przeczucie, że ktoś mnie obserwuje. Chwyciłam za ręcznik i owinęłam się wpół. Chciałam już iść, gdy nagle ni stąd, ni zowąd zauważyłam postać spadającą z drzewa...
Vivien, tylko spokojnie... Ty się wcale nie boisz, NIE bo-isz... Przecież znasz wszystkie podstawowe chwyty karate i tequondo (nie wiem jak się to pisze ), poradzisz sobie... Jakby co, to przywalisz gościowi jeden. drugi raz w krocze i będzie po wszystkim On się zbliża... Boję się!!! Biorę dupę w troki i zwijam się stąd... Niech mnie nawet wsadzą do więzienia za nieudzielenie pierwszej pomocy poszkodowanemu... Spojrzałam za siebie, on biegnie za mną!!! Nie, no qrwa on chce mnie zgwałcić!!! Aaaaaa...!
- Vivien, zaczekaj! - odezwał się głos - To ja, Bill! - stanęłam w miejscu. Myślałam, że go...że go, ee...cholera!
- Bill, czyś Ty ogłupiał do reszty?! Powaliło Cię na amen?! - zaczęłam się na niego drzeć. Wqrzył mnie.
- No, sooorrry... Ja nie chciałem... Naprawdę... - powiedział zziajany.
- Nie chciałeś, nie chciałeś... Wiesz jakiego mi stracha napędziłeś... Miałam już Ci cios karate zadać! - Bill się uśmiechnął - I z czego jeszcze wyjesz?! Aż takie to było śmieszne?! - ten dalej w brecht. Złapałam go za bluzkę - Słuchaj no, no...Ty...małpo jedna! Jeszcze jeden taki wybryk z Twojej strony a przysięgam na ducha mego przyszłego męża, że Ci te sexi nóżki z Twojej pupy powyrywam!!! - jasny gwint, co ja gadam... Zdecydowanie za dużo snu za dnia...
- Sexi nóżki powiadasz... - widać, że się zaczerwienił.
- No co? Przejęzyczyć się nie można?
- Heh, no można, można... - nastała krótka pauza - To, co robimy? Będziemy tutaj tak stać?
- Hmmm...nie wiem... A masz jakiś pomysł? - Bill popatrzył w niebo.
- Może spoczniemy na chwilkę, pogadamy... Chyba, że jest Ci zimno, bo widzę, że w samym stroju jesteś... Chociaż nie...Poczekaj... - Bill zdjął kurtkę i zarzucił na moje ramiona - No to jak, siadamy?
- Ok... - mruknęłam i skierowałam się do ławki.
- Bill? - przerwałam chwilę milczenia - Czemu siedziałeś tam na tym drzewie? Powiedz szczerze...Tylko mi nie mów, że podziwiałeś dzięcioły...
- Podziwiać, to podziwiałem...ale nie dzięcioły! - zrobiłam wielkie oczy.
- Czyli..?
- Eee...i tak nie znasz. Taka jedna dziewczyna, chyba nawet z naszego hotelu. Pluskała się w wodzie, potem robiła babki z piasku... I tak sobie siedziałem i siedziałem na tym drzewie...aż spadłem...i to chyba z wrażenia...
- Muszę poznać tę dziewczynę... Musi być fajna laska...
- No...jest fajna... I ma taki sexi strój... - OMG!
- Ach, Ty zboku!!! - walnęłam go w ramię i oboje ruszyliśmy do pokoi.
- No wreszcie jesteśmy... Może wpadniesz na chwilkę? - zapytałam Billa podając mu jego kurtkę.
- Ehh...wiesz...późno już trochę. Może innym razem... - Bill oparł rękę o ścianę, tuż przy mojej głowie.
- Eee...no to cześć! - powiedziałam trochę zmieszana. Wyciągnęłam mu rękę. Drżała mi jak cholera... On zbliżył swoją twarz do mojej i przemówił.
- A czy nie uważasz Vivien, że najlepszym zakończeniem tego wieczoru będzie pocałunek? - nawet nie zdążyłam odmówić. Zanim się zorientowałam poczułam na wargach jego usta. Nagle zauważyłam, że ktoś nas obserwuje. Nie czekając dalej odepchnęłam go od siebie weszłam do pokoju i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Gdy byłam pewna, że Billa już nie ma opadłam bezwładnie na podłogę i zaczęłam kopać nogami. Vicky słysząc te dzikie odgłosy wparowała od razu do przedpokoju.
- Viv, co Ci jest?! - ja dalej waliłam. No, co ORGAZM!!! Vic mnie przytrzymała - Uspokój się wreszcie i powiedz, co się stało!
- Yyyy...nie powiem!
- Powiedz, bo zacznę gilgotać!
- Nie powiem!!!
- Booo... - już przygotowywała paluszki do roboty...
- Spoko, spoko...już mówię... Tylko daj mi wstać... - i taka uchachana siadłam wygodnie w fotelu.
- No więc?! Co Cię tak rozbawiło?!
- No bo... - zaczęłam merdać palcami po głowie - ...pocałowałam się z Billem. - sis zrobiła oczy jak pięciozłotówki.
- Naprawdę?! Ja wiedziałam, wiedziałam, że Wy coś do siebie...haha. A jednak kwiaty podziałały... - Vicky złapała się za usta.
- Vicky?! Coś Ty powiedziała?! Ty o wszystkim świnio wiedziałaś! I mi nic nie powiedziałaś!!! Kretynka z Ciebie...!!! A ja Ci wierzyłam, ufałam! A masz! - sięgnęłam po poduszkę i zaczęłam ją walić po ryju. Ma za swoje...
Gdy siedziałyśmy spokojnie przed telewizorem zadzwonił dzwonek do drzwi. Ciekawe, kto to mógł być. Przecież jest grubo po dwunastej...
- Otworzę!!! - krzyknęłam. Sięgnęłam za klamkę. Przed moimi oczami ukazał się... nie kto inny jak Gustav...
- Cześć Vivien! Soory, że tak późno Cię nachodzę, ale czy możemy chwilkę pogadać? Bardzo mi na tym zależy...
- To możesz wejdziesz? - zaproponowałam.
- Dzięki...ale wolałbym porozmawiać z Tobą w cztery oczy i w bardziej przystosowanym miejscu. Może zejdziemy do baru? Tam nikt nam nie będzie przeszkadzał...
- Hmm... No dobra... Tylko poczekaj na mnie chwilkę, powiem tylko Vicky, że wychodzę i rzutnę na siebie bluzę...
Przez całą drogę do baru nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem, nawet nie wymieniliśmy spojrzeń... W myślach zaczęłam powoli układać całą rozmowę... Postanowiłam sobie, że nie będę udawać nastroszonego pawia, który okrywa się dumą. Po prostu będę sobą...
Weszliśmy do środka. Jasne, połyskujące światła i cicha muzyka lecąca z głośników wprowadziły mnie w nastrój tajemniczości. Oprócz nas nikogo nie było. Stanęłam sobie na środku i czekałam na reakcję Gustava.
- Usiądź. - powiedział pokazując mi na wolne miejsce przy stoliku - Może chcesz się czegoś napić?
- Nie, dzięki... - odpowiedziałam. Gustav podszedł do barmana i coś se tam zamawiał. Po krótkiej chwili przyszedł, siadł obok mnie i uśmiechnął się... Trochę się zdziwiłam...
- Tak, więc...no... Ty i Bill macie się ku sobie... - przerwał głuchą ciszę. Ta jego wypowiedź wyprowadziła mnie z równowagi.
- Eee... Chyba nie po to tu przyszłam, żebyś o takich rzeczach mi ględził. Może przejdź od razu do konkretów, bo jeśli ta rozmowa ma przebiegać w ten sposób to ja wolę stąd iść... - Gustav zniżył wzrok.
- No tak... W sumie nie po to Cię tu przyprowadziłem... To kto zacznie? - hmmm...przecież to on w końcu chciał ze mną pogadać a nie ja. Może lepiej przejmę inicjatywę, bo chyba się nie dogadamy...
- To ja może zacznę, żeby nie przedłużać... - odchrząknęłam - Wiem Gustav, że to, co Ci wtedy nagadałam było nie na miejscu. I dlatego chcę Cię za to przeprosić. Zapewne Lisa powiedziała Ci, co było między mną a Maxem i chyba rozumiesz moje tamtejsze zachowanie. Dlatego w pełni władz umysłowych chcę Ci powiedzieć, że bardzo tego żałuję i mam nadzieję, że mi wybaczysz... - Gustav zrobił wielkie oczka i pokiwał głową.
- Boshe, dziewczyno, ale Ty masz gadane... Rany boskie... Z Ciebie to dobra sędzina by była...
- Mam to po rodzicach... - powiedziałam dumnie - To, co wybaczysz mi?
- No jasne, Viv... Ja też chciałem przeprosić... W ogóle za tą całą sytuację z Lisą. Ja nawet nie wiedziałem, że się znacie i że Ty i Max...no wiesz...
- Wiem, wiem... To jak zgoda? - wyciągnęłam rękę.
- Zgooooda! - powiedział Gustav i zamiast podać mi rękę uścisnął mnie tak mocno, że myślałam, że flaki uszami mi wyjdą. Ahhh...nie ma to jak szczęśliwy happy-end
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Joq
Gość
|
Wysłany:
Pią 16:29, 30 Cze 2006 |
|
przeczytałam wszystkie części naraz... to jest super! bardzo mi się podoba fabuła czekam na next pozdrawiam
|
|
|
|
|
Vivien
Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Śro 19:34, 05 Lip 2006 |
|
Ojeny, dzięki Joq... A jednak wytrzymałaś...
Uhhh, ale się gorąco zrobiło xD
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vivien
Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Śro 13:12, 23 Sie 2006 |
|
Do pokoju doszłam sama, bo Gustav jeszcze na kogoś czekał. Powieki już mi się sklejały, więc bryknęłam szybko do pokoju. A tam na sofie spała sobie w najlepsze "zakochana para... " Tylko zobaczcie... Wychodzę sobie na dziesięć minut zostawiając Vicky samą a tu pod moją nieobecność takie rzeczy się tu dzieją... No, no, no... Przykryłam ich kocem i dałam każdemu po cmokusiu w czółeczko. A niech się zajarają...
Po uprzednim wykąpaniu poszłam w ich ślady i zasnęłam snem twardym...
Odkąd sięgam pamięcią do lat wcześniejszych to moja sis zawsze tryskała wielką pomysłowością. Ona była tym głównym motorkiem napędowym, ja natomiast stałam się w pewnym sensie jej doradcą i dzięki mojej silnej woli jej pomysłom nadawałam światło dzienne. Pamiętam ten dzień, kiedy to właśnie przez jej koncepcję usiadłam na "dywaniku" u dyrektora. Jak to się stało?! Już mówię... Otóż jak już wcześniej wspominałam Vicky miała bardzo dużo inwencji twórczych. Któregoś dnia ubzdurała sobie, że wrzucimy szczura do torebki pani Willson (takiej nawiedzonej kobity od polaka). Oczywiście wypadło, że to ja mam wykonać tę "czarną robotę". No i gdy własnie miałam wkładać szczurka do torebki (ten szczur był zdechły, a Vicky przyniosła go z naszej piwnicy w woreczku foliowym, strasznie śmierdział...) do klasy weszła wyżej wymieniona belferka. Jakież było jej zdziwienie, kiedy zobaczyła jak trzymam tego szczura. Oczywiście zaczęła panikować i drzeć się na całego. Jak na trzecią klasę podstawówki przystało...cała klasa w brecht. Słysząc te wrzaski wpadł potem dyrektor, narobił mi szumu i zaprowadził mnie do gabinetu. Za karę musiałam napisać sześćset razy "Już nigdy nie będę wrzucać szczura do torebki nauczyciela". Teraz się z tego śmieję... No, ale taka była moja dola... Oczywiście później Vicky dostała ode mnie niezłe opieprzanko...
Wracając do teraźniejszości... Moja sis znowu sie odrodziła. Tym razem coś jej do łba strzeliło i wymyśliła nowy sposób budzenia. No i wyćwiczyła go sobie na mnie... Stałam się króliczkiem doświadczalnym...
- Vicky!!! Ty świńska szczecino! Ty...Ty...trollu jeden! Ty, Ty... szósty wypierdku mamuta!!! Chodź no mi tu zaraz!!! Ja Ci zaraz przyleję!!! Zobaczysz, co może zdziałać moc PIKACHU!!! - krzyczałam na cały pokój goniąc za sis z wazonem w ręku.
- Terefere... Nas nie dogoniat, Viv! Heh...jak widać mój sposób budzenia wodą z kibla działa!!! Pobudzona jesteś, że ho ho... Opatentuję to i zgarnę miliony!!! - nie no...istny DOWN!!!
- Ja Ci zaraz dam!!! Znachorka się znalazła!!! Będzie leczyć ze snu ludzi wodą z kibla!!! Każdy tak potrafi... Bueheh... JESTEŚ SZALONA, MÓWIĘ CI... - zaczęłam z niej wyć a potem nucić piosenkę zespołu BOYS (pewnie, że ją znacie )
- Nie wierzysz w moje zdolności! Zobaczysz jeszcze... Będziesz mnie na kolanach prosić o ten eliksir!!!
Miałam już naprawdę dość. Znudziła mi się ta cała bieganina w tę i z powrotem. Opadłam bezwładnie na fotel. Moja kondycha podupadła...
- I co, Viv? Zmęczona? Może chcesz mojego eliksiru?! To naprawdę działa! Zobacz! - no i wylała na mnie resztkę wody z butelki. Przemokłam do suchej nitki. Wzięłam poduchę w swoje ręcę i zaczęłam walić ją po twarzy.
- O! Vicky! A to mój nowy wynalazek! Uspokaja niegrzeczne dziewczynki!!!
- Ej, Viv! Nie wal tak mocno!!! To boli! Ałłłłłaaaa! - i położyła się na podłogę. Wywaliłam malinowy język na cześć zwycięstwa.
- Widać, że nocny sen z Tomem zamiast Ci pomóc, to obniżył Twoją sprawność fizyczną!!! - ja w brecht. Po chwili - Nie zmieniając tematu... Jak to sie stało, że, gdy przyszłam to Tom leżał z Tobą w łóżku a przed moim wyjściem go nie było... Dziwne trochę... - Vicky przyjęła rogala a na jej twarzy pokazał się różowiutki rumieniec.
- Yyy...ja i Tom...Hmmm...chyba coś się Tobie przewidziało... Pewnie ten wczorajszy pocałunke z Billem Cię oślepił... - zmarszczyła brwi.
- Jaki pocałunek? O czym Ty gadasz... Jaki znowu Bill? Ja nie znam żadnego Billa... - zażartowałam.
- Nie znasz?! Ot, to ciekawa sprawa... - powiedział głos zza moich pleców. Odwróciłam się gwałtownie za siebie. Przyszedł Bill...
- Eee...ja tylko tak żartowałam sobie. No przecież, że Cię znam... - mruknęłam i posłałam mu cmokasa w policzek. Co ja dobrego wyrabiam?! Vicky spojrzała na mnie z byka...
- UuU...Viv, nie tak ostro! Zobacz jak się chłopak zawstydził! - Bill wyszczerzył ząbki a ja za to przywaliłam jej pstrykacza w dziubek. Qrde, szkoda, że Toma nie było w pobliżu, bo tak to bym jej wstudu napędziła...hihih
- A Ty czemu taka mokra? - zapytał Bill siedząc przy mnie na kanapie. Vicky na szczęście zmyła się do pokoju obok...
- Vicky dostała Downa i musiała odreagować... - wytłumaczyłam grzecznie.
- Heh... Fajna reakcja... Na siostrze...heh. Też bym tak chciał...
- Wątpię...
- Czemu?
- Wątpię, że chciałbyś zostać oblany bystrą wodą z klozetu... - Bill popatrzał na mnie ze zdziwieniem. Ja zaczęłam kulać się we wszystkie strony...
- Bystra woda z kibla...dobre... - Bill załapał. Ahhh...ten męski zapłon
Po chwili do pokoju wpadła Vicky z Tomem.
- I co Bill, powiedziałeś jej? - walnął na przywitanie Tom. Tym razem ja dostałam bloka. Bill spojrzał najpierw na mnie, potem na dredzika.
- No...Bill. Czekam na wyjaśnienia - powiedziałam i założyłam ręce czekając na odpowiedź Billa...
Czarnowłosy złapał się za głowę.
- Ty głupcze! Powiedziałeś jej to?! To miała być niespodzianka! Nie no... - ona spojrzała na Toma.
- Powiedziałem... - odburknął "sędzia Dred". Bill była na skraju załamania.
- Ale powiedziałem jej to, co miałem jej do powiedzenia, ale nie to, na co żeśmy się umawiali... - Boshe, i kto tu się połapie.
- Zaraz, zaraz... Chwila... Czyli, o ile dobrze zrozumiałem, to jej nie powiedziałeś, tak?! - Bill zrozumiałam, inteligent
- No nie, nie powiedziałem... Bill, myślałem, że jesteś moim bratem... Bliźniak jednojajowy powinien wiedzieć, co drugi brat ma na myśli...
- Bliźniak jednojajowy?! - zrobiłam wielkie oczy - Wy jesteście bliźniakami JEDNOJAJOWYMI?!
- A co nie widać? - zadumał się Tom.
- No właśnie, że nie widać...
- To dobrze...heh - odpowiedział Tom.
- Dobra, dobra... - wtrąciła się Vicky - ...sprawę jednojajowców mamy za sobą. Chciałabym się dowiedzieć, o co chodzi z tą niespodzianką?! Może ktoś mi to wytłumaczyć? - chłopcy spojrzeli po sobie.
- Yyy...no... - zaczął się jąkać Tom.
- Bracie, Ty lepiej nic nie mów. Ja zajmę się wszystkim... - i tu zwrócił się do nas - A...więc drogie Panie... Ja, czyli Bill i mój brat, Tom - wskazał na dredka -...mamy dla Was niespodziankę, co i jak dowiecie się w późniejszym czasie. Narazie obowiązuje Was strój wieczorowy... Tylko wiecie... Zakaz ubierania strój babcinych...tzn. gaci spadochronowych i kożuchów... Preferujemy bardziej skąpe stroje...Ok, nic więcej nie powiem... - na samą myśl siku mi się zachciało, ale nic...jakoś wytrzymam
- Widzę, że nie ma pytań... To zacznijcie sie szykować... Życzymy miłego popołudnia... - powiedział Tom wypychając Billa zza drzwi - Aaa...bym zapomniał czekamy na Was punktualnie o dwudziestej przed hotelem. To do zobaczenia dziewczęta... - i puścił całuska w powietrze.
Stałyśmy jak wryte... Nawet nie dali nam dojść do słowa... Hmmm zapowiada się ciekawy wieczór...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dranisiaa
:-(
Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wiesz, że chcę być szczęśliwa?
|
Wysłany:
Śro 14:14, 23 Sie 2006 |
|
Ha 1
Odcineczek świetny, tylko trochę krótki
Super, że w końcu do nas wróciłaś z tym opowiadniem.
Cud, miód, malinka
Już nie mogę doczekać się następnego odcinka
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Asiulla
:-)
Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Śro 14:50, 23 Sie 2006 |
|
Zapomniałam o tym opowiadaniu.
Przepraszam...
Ale się uśmiałam xD
Ty masz takie teksty xD
Świetne!
Tego było mi trzeba...
Świetna...ee..
Świetne częśći xD
Pozdrawiam!
Asiulla
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
P4uL!nK4
Dołączył: 07 Mar 2006
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: StaRgaRd C!Ty
|
Wysłany:
Czw 14:44, 24 Sie 2006 |
|
Hehehe no nieźle! Akcja sie rozwija:D Trzymaj tak dalej! Pozdrooo:)
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vivien
Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 21:24, 25 Sie 2006 |
|
Matko, dzięki, że jest jeszcze ktoś kto pamięta o tym opowiadaniu. Heh, dzięki wszystkim. Na pewno niedługo dodam następną część.
Pozdrowienia dla wszystkich.
Całuskiii
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
| |