Forum Forum Tokio Hotel Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Billiada i Tomdyseja-trylogia "Warzywko"cz.2!!!!!! Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Yua
:-(
:-(



Dołączył: 26 Wrz 2006
Posty: 169 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: OD mHrOKu

PostWysłany: Wto 19:11, 26 Wrz 2006 Powrót do góry

B-A-D-Z-I-E-W-I-E!!! To w ogóle nie jest śmieszne, racze żałosne, jeżeli o ścisłość chodzi to antfani piszą lepsze opowiadania...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mia
:(
:(



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 357 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem

PostWysłany: Śro 21:51, 01 Lis 2006 Powrót do góry

och, struchlałam Razz
idę się powiesić albo skoczyć z wieżowca XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maunus
:-(
:-(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P

PostWysłany: Nie 21:15, 19 Lis 2006 Powrót do góry

MIA!!! Bądźże poważna!!! Z pokorą do krytyki! xD

Yua -> Jest mi niezmiernie miło, że wysiliłaś się na tak wspaniały komentarz, dziękuję xD

Widzisz MIa!? Tak to się załatwia! No!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gracja
:-)
:-)



Dołączył: 23 Kwi 2006
Posty: 1061 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nozdrzec

PostWysłany: Nie 21:32, 19 Lis 2006 Powrót do góry

Maunus napisał:
Właśnie z Mią piszemy new parta, dodamy go jeszcze w tym tygodniu, pozdrawiam, ;*;*;*;*;*;*

Post z 21 czerwca.
Przepraszam bardzo, ale w jakim tempie wy piszecie?
Słowo na miesiąc?
Nooo błagaaaaammmm Was napiszcie wreszcie drugą część!
To jest takie super!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Maunus
:-(
:-(



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 162 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Billa... ;P

PostWysłany: Nie 21:55, 19 Lis 2006 Powrót do góry

Maunus: E, Mia, jak myślisz, zabiją nas za taką długą przerwę?...
Mia: Co ty, najwyżej nóż w oko, kij w nos i za włosy na szubienicę xD
Mia: Poza tym, to twoja wina!
Maunus: ^^ Na śmierć byś mnie wydała! I jak tu na takiej polegać?! (to było pytanie retoryczne)
Mia: Na mnie nie można polegać, to pierwsza zasada życia: Oko za oko, nos za nos, czy jak to tam szło...
Maunus: Wzruszyłam się... Ale zostawmy nosy, oka itd. w spokoju, zaraz nas mięsem obrzucą za ten part.
Mia: Mięsem?! To nie etyczne! Rzepą, Kalarepą, czy Ogórkiem to rozumiem Laughing
Maunus: Ja zamawiam kukurydzę.
Mia: Ja poproszę Czokapik Duo
Maunus: Powiedz to im, nie mnie. Trzeba całe forum przeprosić za taką przerwę, tak czy inaczej!!!
Mia: Dobra, jeśli już czymś rzucacie, to we mnie czokapikiem a w Maunus kukurydzą.
Maunus: Ty kurde zamówienie składasz, czy przepraszasz?!
Mia: <pada na ziemie gryząc wykładzine>
Maunus: Na trzy, czteeee... ry!
Maunus i Mia: PRZEPRASZAMY
Mia: Błe.. nie jedzcie wykładziny, nie polecam...
Maunus: Mia, ty chiński polocie, znów sie wykładziny nawtykałaś..

Maunus & Mia: A teraz zapraszamy do nowego parta! Very Happy

***

EKHEM!!
No więc, przez góry i doliny, przez most warszawski i mur berliński przybywa do was druga część Trylogii o wdzięcznym tytule
KOMNATA DZIEWIC

Specjalne podziękowania dla Szkoły Magii i Czarodziejstwa Pogwałt za użyczenie scenerii i personelu nauczycielskiego.

Występują:
Bill (jak zwykle, główny bohater całego zamieszania, tym razem wyposażony nie w konewkę, a w pilniczek do paznokci z Intermarche)
Zając, bądź też królik (nie zostało naukowo udowodnione co to właściwie jest) P’Ojebek
Zacny, powszechnie szanowany i sięgający tradycją średniowiecza Zakon Sióstr Srajpompek, bardziej znanych jako Latryna Squad:
Siostra Latryna
Siostra Wuceżelownica
Siostra Papieruśnica
Siostra Spłuczkownica
Siostra Klocgówna
Siostra Sedesowa
Siostra Kloptylda
Siostra Kiblara
I inne siostry, mniej ważne dla głównego wątku

Oraz gościnnie:
Albus Bubeldore
Miniatura McGenitall
Giweroy Lombard
Ścierwerus Snajper
I Święty Mikołaj

- A teraz zapraszamy na seans... EJ, TY TAM, Z POPCORNEM! Nie ekscytuj się za bardzo, to porządna knajpa!



Po jakże smutnych i nieprzyjemnych doświadczeniach ze Zdzisławem, Bill kupił sobie kalarepę i nazwał ją Petronela... Troskliwie nosił ją zawsze w przedniej kieszonce różowo niebieskiego fartuszka, który dostał na gwiazdkę od babci (która nawiasem mówiąc, miała beznadziejne wyczucie koloru i uwielbiała ubierać wnuka w tenże fartuszek, kaloszki w moro i bluzkę do pępka z atomówkami).
Pewnego dnia Bill szedł sobie przez Białowieski Park Narodowy w poszukiwaniu żubrów, gdy nagle na swej drodze zauważył rozbitą butelkę. Pochylił się, chcąc sprawdzić jakiej firmy jest butelka, gdyż chciał ją wymienić za dropsa w punkcie skupu. Jego Petronela niebezpiecznie wychyliła się z kieszeni, z czego natychmiast skorzystał narwany królik P'Ojebek. Chwycił Petronelcię w ostre kły i zaczął zapierdalać 120/h do swojej nory.
- AAAAAAA!- wrzasnął Billuś. Był wyczulony na swoje warzywa, dlatego nigdy nie wyjmował Petroneli z kieszeni (która była wiecznie mokra od podlewania). Nasz bohater pobiegł sprintem przedszkolaka za królikiem, po czym skoczył na główkę do jego nory. Zaklinował się w połowie i zaczął szaleńczo caplować tylnymi, okutymi w różowe pantofelki, kończynami. Stwierdził, że potrzebuje jakiejś mocy... mocy wiatrów...! Cholera, szkoda, że nie wziął numeru do trąby...! Ta by go przepchnęła...! „Wiatry... Wiatry... To jest to...!” stwierdził ucieszony Bill, sięgając do kieszeni po pasztecik z biedronki za złoty dziewięćdziesiąt dziewięć. Wsadził sobie zawartość puszeczki prosto w otwór gębowy i przełknął... Ciszę przerwał cichy pomruk, przeradzający się w burczenie...
— PRUUUUUUT!!! — Moc zielonego dymka zadziałała...! Bill przeleciał przez dziurę i trzepnął włosami w ziemną ścianę. Był w wielkim korytarzu. Na jego końcu znajdowały się drzwi. Stanął przed nimi i zaczął szamotać się z klamką. Ciągnął i ciągnął, opierając się głową i nogami o deski.. W końcu zmęczony opadł na grunt, ze zrezygnowaniem wpatrując się w czerwoną tabliczkę „PCHAĆ”
- Prać? Pisać? Aaaa… Pchać!- przeczytał zadowolony Mecki (jak to dobrze, że babcia nauczyła go czytać!)- Pchać… Tylko co ja mam pchać…?- myślał rozgorączkowany, rozglądając się po pomieszczeniu.
- AHA!- krzyknął tryumfalnie, znajdując średniej wielkości kamień- To ciebie mam pchać! Ha! Ale gdzie…?- zezowate oko Billa padło na lekko zardzewiałą, przedwojenną tabliczkę z napisem "Wyjście ewakuacyjne" wiszącą nad wejściem do zawalonej podziemnej ścieżki.- Tam! Stawiam własny fartuszek!- Nasz bohater zaczął pchać kamień w kierunku sąsiedniego tunelu. Po pięciu jakże długich centymetrach, kamień stanął na miejscu. I nic.
- Dupa.- zacmokał Bill- Coś nie tak… Może trzeba postawić go do góry nogami? Niee, to by było bez sensu… Może zaśpiewać mu piosenkę?- Billuś usiadł delikatnie, żeby nie ubrudzić fartuszka i zaczął śpiewać to, czego go nauczył Tom… Albo przynajmniej coś w tym stylu.
- Był sobie paździoch, był sobie ciul i była też ciuleeeewna!
Drzwi pozostały jednak niewrażliwe na wycie Billa... Chłopaczek zdenerwował się, uspokoił fartuszek i z rozpędem wpadł na drzwi, które o dziwo ustąpiły...! Znalazł się w ciemnym lochu, cuchnącym stęchlizną i wilgocią. Podszedł do pokrytej mchem ściany... Coś tam było napisane... „TÓ BYŁEM, GŻEGOŻ”
— Ciekawe co to znaczy..? — zamyślił się Billuś, przejeżdżając palcem po śliskiej cegle. Ale ten stan jego umysłu nie potrwał długo, bo bywał dla chłopaka bardzo męczący. Bill wolał działać.
Zapuścił się więc w ryzykowną wędrówkę po strasznej i tajemniczej komnacie o wymiarach metr na metr szerokości... Po godzinie bezcelowego błądzenia, czarnowłosy bohater dostrzegł kolejne drzwi.
— No nie...! Znów drzwi...? A mi się skończył repertuar piosenek...! — jęknął załamany, gładząc swój fartuszek. Złapał za klamkę owych drzwi, lecz one nie ustąpiły — Takieście wredne?! — pisnął, poprawiając kaloszki w moro— Skoro nie chcecie się otworzyć, to was wyważę...! — krzyknął mężnie, wsadzając rękę do żółtych rajstopek i wyjmując z nich pilnik do paznokci...

-Wredna kupa desek!- jęczał, grzebiąc w zamku. Nagle drzwi wypadły z zawiasów i huknęły po drugiej stronie.
- Oł jea!- krzyknął w euforii Bill- Batman, naskocz mi, to ci wsadzę pilnik do nosa!- Nasz bohater odważnie wkroczył do nowego pomieszczenia, nagle poczuł coś miękkiego pod nogami. Podniósł to z ziemi i bacznie obejrzał. Był to standardowy cyckonosz w rozmiarze G.
- AAAA!!!- pisnął Billuś, z obrzydzeniem upuszczając przedmiot. Szedł dalej, co jakiś czas natrafiając na części garderoby męskiej i żeńskiej. Zaczął też słyszeć podejrzane dźwięki dochodzące, jak się okazało, zza drzwi z napisem „WC dla personelu”. Bill czuł się okropnie: nie dość, że ukradziono mu kalarepę, to jeszcze ktoś wydaje wkurzające dźwięki! W przypływie sił z dalekiego wschodu, Mecki kopnął w drzwi z ćwierćobrotu. Rozległy się krzyki, a gdy kurz opadł, Bill ujrzał starego brodacza i kobietę w czapce z sępem na czubku, w niedwuznacznej sytuacji.
- Zboczeńcy!- krzyknął chłopaczek, wywijając pilnikiem- Jak tak można, po kątach?! Zaraz na was naślę Trąbę, to wam wywieje z dupy te zabawy!!!
- Więcej szacunku, młodzieńcze!- fuknął stary mężczyzna, zasłaniając się ręcznikiem
- A to z jakiej paki?
- Rozmawiasz z dyrekcją! Ja jestem Albinos Bubeldore, a to mój zastępca Miniatura McGenitall.
- A! To wy nasłaliście tego krwiożerczego królika na mnie!- krzyknął Bill, mierząc w parę pilnikiem.

- Chłopcze, schowaj swój oręż!!! - zaapelował Albinos, wciągając przez głowę bokserki w świnki.
- Nie schowam, musze pomścić mą kalarepę..! - zawył Bill, rzucając się w ich stronę.
- To nie my nasłaliśmy długouchego..! - krzyknęła McGenitall - To siostra Pisuara..! Potrzebowała warzyw do zupy..! - wyjaśniła kobieta, bacznie wpatrując się w pilniczek.
- Moja Petronelcia w zupie?! - pisnął histerycznie Bill, czując coraz większe ciśnienie w stringach.
- To jeszcze nie przesądzone..! - uspokoił go Bubeldore - można ją uratować, lecz to nie będzie łatwe..! Została zaciągnięta do Komnaty Dziewic, którą strzegą różne stwory, w tym Potwór Syferina... Nikt nie wie w rzeczywistości czym jest, ale każdy wie jaki jest potężny..! Więc ten teges łatwo nie będzie... — zakończył swą mroczną opowieść Bubeldor, poczym zaczął wciągać swe kalosze.
- No... A tak w ogóle, to do Komnaty wbijaj pomiędzy ósmą, a dwunastą wieczorem, najmniejszy tłok jest... - dodała McGenitall, lubieżnie oblizując usta.
- Dzięki..!!! - zawołał Billuś i wybiegł z powrotem na korytarz. - Gdzie może być ta komnata dziewic..? - spytał sam siebie.
Wszedł w inny korytarz. Był już ładniejszy i jaśniejszy. Wzdłuż ścian ciągnęły się dziesiątki różnych drzwi, każde podpisane numerkiem. Chłopak był bardzo ciekawy co za nimi wszystkimi się kryje. Podszedł do pierwszych. Uchylił je... Na środku wielkiego łoża leżał sobie buldog z fajką wodną w pysku.
- Pieprzony diler!!! — zawył Bill, trzaskając drzwiami.
Potem otworzył kolejne i zastał tam Kubusia Puchatka z Prosiaczkiem w trakcie partyjki rozbieranego pokera.
- Hazardziści!- fuknął ponownie trzaskając drzwiami
- Czy w tej dziurze nie ma kogoś normalnego?- jęczał zastanawiając się które drzwi otworzyć. Zdecydował się na numer 0-700. Była to biblioteka. W pomieszczeniu zastał kilka czytających dziewczyn, TKCNJZ (Ta, Której Cnota Nie Jest Znana) w różowej mini, grubego skate'a pałaszującego Laysy i parę całkiem nieistotnych osób.
- Elo ziom, whassup?!- wrzasnął do niego grubas
- Nie rozumieć, nie mówić w wasza język!- odpowiedział zdezorientowany Billuś, cofając się pod ścianę.
- Ej, słodziutki… Chcesz przeżyć przygodę?- podeszła do niego TKCNJZ
- Już przeżyłem, opowiedzieć ci o Trąbie?- spytał Bill, w ogóle nie kapując o co jej chodzi
- Ee, nie, podziękuję…- stwierdziła i podeszła do skate'a, a po chwili zniknęli pomiędzy regałami książek SF i poradnikami seksualnymi.
- Hej, chcesz wpaść teraz na Wieczorek Poetycki?- spytała jedna z czytających dziewczyn
- A będzie coś o warzywach…?- spytał z nadzieją Billuś
- Na pewno! Dzisiejszy temat to "Wykorzystanie Ogórka w Sytuacji Wyższego Zapotrzebowania Ekstazy".- uzupełniła dziewczyna.
- Ekstaza to pewnie jakiś nawóz…- pomyślał nasz bohater- Dobra, gdzie to jest?- spytał niewiastę
- Drzwi numer 289274298, gdzieś tam na końcu…- machnęła ręką powracając do dzieła "Syberyjskie Morsy i Ich Zwyczaje Godowe". Bill tym czasem wyszedł na korytarz i odnalazł odpowiednie wejście...
- Znowu te kurewskie drzwi!!! — prychnął z gracją, zbierając się w sobie i naciskając na klamkę.
Nagle zrobiło mu się kolorowo przed oczami... Zewsząd napływał odór perfum i smród dymu papierosowego... Czarnowłosy rzucił okiem na grupkę stojących pod oknem dziewcząt. Wszystkie miały na sobie nie więcej niż ćwierć kilo ubrań i każda z nich dymiła skręta. Na stołach walały się butelki z alkoholem, a pod stołem...
- A cóż tu za rozpusta się dzieje..?! - wrzasnął Bill, stając po środku pomieszczenia. Muzyka ucichła, śpiący na stole belfer się przewrócił, tratując butelki, dziewczynki ze strachu zdjęły spódniczki, a grzmocące się pod stołami parki zrobiły pauzę. - Gdzie jest wieczorek poetycki..? - jęknął ze łzami w oczach.
- No co... HIK! Wóda i marycha jak poezja... HIK! - wydukał belfer, podnosząc się powoli z ziemi.
- Kim żeś jest nieczysty człowieku..?! - wrzasnął Billuś, spoglądając na człekopodobnego.
- Profesor Ścierwerus Snajper... HIK! Do usług... - wysapał i upadł na ziemię.
- A żeby pana chuj trzasnął...!!! - ryknął zniesmaczony chłopiec, przytulając swój fartuszek.
- Sieeem robi... - wydukał jakiś rudy, piegowaty chłopak spod ściany. Wstał i podszedł do profesora - Panie, to jak dzisiaj, na jelonka..?

(dziesięć minut później)

Bill wypadł na korytarz ze łzami w oczach. Ukucnął pod parapetem wielkiego okna i zaczął wypłakiwać się w swój fartuszek. Z sali, gdzie był wieczorek poetycki, wyszła jakaś postać. Była to...
- Hej malutki, a może jednak..? - była to TKCNJZ..! (Ta, Której Cnota Nie Jest Znana)
Billuś przetarł oczy, wstał i przytulił się do dziewczyny.
- Zając zajebał mi kalareeeeepę..!!! - zawył, mocząc łzami bluzkę TKCNJZ - Profesor Snajper mnie zdemoralizooooował..!!! A ja mam teraz przez nieeeeego chcicę..!!! Ja chcę do maaaaamy!!!
- Nie martw się, kochany… Ja ci to wszystko wynagrodzę…- powiedziała lubieżnie dziewczyna.
- Ta? Kupisz mi rzepę?- ucieszył się Bill- Miałem jedną, ale taka wielka Trąba…
- Miałam na myśli co innego.- TKZNJZ klepnęła go w tyłek.
- ŁAAAAAAAAA!!!- wrzasnął chłopaczek na cały korytarz. Szybko wyjął z rajstopek nieodłączny pilnik i wycelował w dziewczynę- Łapy precz od mojego wianuszka!!!
- Może się lepiej poznamy?- zapytała- Jestem Hormonia Groupies, a ty?- W odpowiedzi Bill dźgnął ją pilnikiem w pierś, a kiedy go wyjął, zauważył intruza…
- Bleee, co to za galareta na moim pilniczku?!- skrzywił się z obrzydzenia, próbując strząsnąć silikona.
- Ty…Ty…(ocenzurujmy wypowiedź Hormonii, ze względu na wrażliwość niektórych czytelników… między innymi Billusia) ODDAWAJ MĄ PIERŚ, BRUTALU!
- To twoja pierś przypuściła zmasowany atak na mój pilniczek..!!!- zapiszczał Bill, wywijając swoją własnością na wszystkie strony. Wreszcie silikon zakoziołkował w powietrzu, po czym wdzięcznie upadł na posadzkę prosto pod nogi profesor Miniatury McGenitall, która po odświeżeniu wracała właśnie do gabinetu Bubeldore'a, żeby dokończyć przerwaną czynność. Miniatura poślizgnęła się na galarecie, wykonała iście dziki taniec na oczach członków Wieczorku Poetyckiego, którzy, zaaferowani jej umiejętnościami, porwali ją do pokoju numer 289274298 i zamknęli się od środka. Bill przestraszył się, że jego pilniczek stracił swą moc, więc rzucił się w stronę spisu pokoi, który wisiał na jednej z posprejowanych ścian.
- 1. Obyczaje Godowe Płazów, 2. Chirurgia Plastyczna, 3. Leczenie Niepłodności…— mruczał szukając szpitala— 987865462. Skrzydło szpitalne! O to chodzi!- ucieszył się i pobiegł na poszukiwania pokoju. Niestety, nie należał do spostrzegawczych i zamiast do pokoju 987865462 trafił do 987865463, gdzie właśnie trwała lekcja…
- Co tu się kurwa dzieje?- fuknął jakiś profesor, kiedy Bill wpadł z hukiem do klasy- Tu się kurwa, pracuje! Co ty tu, kurwa, robisz?!
- Ja… Ja szukam szpitala!- zapłakał Bill- Rozjebał mi się pilniczek..!
- To gdzie żeś go kurwa pchał..?!- ryknął psor, potrząsając blond grzywą. Spojrzał na zesranego ze strachu Billa i rzekł - Ja jestem profesor Giweroy Lombard, nauczyciel Obrony Przed Ciążą Młodocianych.
- A ja... Jestem Bill Kaulitz, a to mój fartuszek... - przedstawił się ładnie Billuś, uginając kolanka i oblizując usteczka.
- Dobra, dosyć kurwa tych uprzejmości, bo rzygnę...Jedziem z tym koksem..! Dzisiejszy temat, to: Jak się robi dzieci..! - zaczął profesor, a Bill podszedł do znajomo wyglądającego chłopaka...
- GUSTAV!!! - ryknął, zwalając blondyna z krzesła i całując go po twarzy i szyi.
- Chłopcy, nie moglibyście, kurwa, poczekać do końca lekcji z czułościami..? — syknął Giweroy, czując coraz większą podnietę. - dekoncentrujecie klase... i mnie...
Bill ściągnął z siebie koszulkę, wykonując taniec brzucha...
- Dżizys kurwa ja pierdolę... - wyszeptał do siebie spocony Lombard, z coraz większą zawziętością głaszcząc swojego czarnego kota... (chodzi o zwierzę...)
Gustav, będąc pod wpływem erotycznego impulsu, zdjął swe kalosze...
- Fuuuuj!!! Co tak zajebało..?! - wrzasnął profesor, nie odrywając wzroku od roznegliżowanego Billa. Wszyscy uczniowie zawiesili swój wzrok na Gustavie.
- Gucio, świntuchu..!!! - pisnął Bill, zasłaniając sobie cycki - ale nam siary narobiłeś..! - jęknął załamany, niepewnie rozglądając się po klasie - I jak ja się ludziom teraz na oczy pokażę..?! - zapłakał, z żalem spoglądając, na otoczoną zielonym dymkiem, skarpetkę Gustava. - Teraz to chodź, musimy uciekać, póki wideł nikt w rękach nie ma..! - szepnął Guciowi do ucha, ciągnąc go za sobą ku wyjściu.
- Ej, chłopcy, już idziecie..?! Impra dopiero się zaczyna..! - zakwilił Giweroy, zaprzestając na chwilę molestowania kota.
- Tak, musimy znaleźć Komnatę Dziewic, by odzyskać Petronelę..! - zawołał Bill, wychodząc z Gustavem z klasy.

(pięć minut później)

- To nie do pomyślenia!- wybuchnął Bill
- Też tak sądzę…- mruknął Gustav- Giweroy zawsze tak traktuje swojego kota…
- Chodziło mi o to, że nie zauważył moich kaloszków!- zaprotestował Billuś- A są całkiem nowe…
- Nie płacz, ja je zauważam… Są cudowne!
- Ach, co ja bym bez ciebie zrobił!- rozczulił się Bill- Pomożesz mi odzyskać kalarepkę?
- No jasne… Ale gdzie jest ta Komnata?
- Nie wiem… Muszę się głęboko zastanowić.- zamyślił się nasz bohater
- To ty myśl, ja muszę iść sobie ulżyć.- powiedział Gustav wchodząc do toalety dla dziewcząt. Kiedy oddawał się ziemskim uciechom, Bill krążył wokół umywalek. Postanowił umyć swój pilniczek.
- Hmmm… Ach, na wielki stanik Miniatury, cóż to zaś się stało?!- krzyknął nagle, kiedy zobaczył wielkie, zakrwione oko obserwujące go z odpływu. Nagle oko wyskoczyło z rury, a po chwili przed zdruzgotanym Billem stanął przysadzisty duch jakiejś dziewczyny.
- Yo ziom!- ryknęła głębokim altem, na co Bill podciągnął fartuszek, żeby schować swoją słodką mordkę- Jestem Rycząca Rysia!
- A ja… B…Bill.- przedstawił się chłopaczek, dygając z gracją
- Mieszkam tu od pięćdziesięciu lat, zabił mnie potwór Syferinu...!- wyparowała na wstępie grubaska- A teraz zwiewam, muszę się spotkać z Nieco Bezmózgim Dickiem…
- Pasjonujące…- zamruczał Bill, kiedy dziewczyna zniknęła w jednym z klozetów- ŁAAAAA! Gdzie mój pilniczek?!- krzyknął
- Wpadł do ścieku, idioto!- odezwał się głos Rysi z klozetu. Bill, hamując obrzydzenie, zaglądnął do rury- Błeee…- po chwili, z ciekawości, wsadził tam też palec. Nagle cała seria umywalek rozwaliła się i na ich miejscu powstały drzwi.
- Uuuuuuu…- zamruczał ponownie Bill- Guciu, chodź zobaczyć!
- Widzę…
- Nie lampić się, cholerne smarkacze!- ryknęły nagle drzwi.
- Wpuść mnie!- rozkazał Billuś, mierząc w drzwi oskarżycielsko palcem- Tam jest moja Petronela!
- Spierdalaj!- obruszyły się drzwi, moszcząc się we framudze.
- Jak możesz!- oburzył się Gustav- Nie odzywaj się tak do damy!
- To jest Komnata Dziewic, czaisz?- zamruczały drzwi- Tylko dziewice mają tam wstęp… Więc ty zostajesz!- drzwi wytknęły Gucia klamką.
- Phi!- prychnął Gustav
- A ja?- spytał z nadzieją Bill
- Wbrew pozorom, jesteś chłopakiem…- stwierdziły drzwi- No, nie wiem…
- Zafunduję ci roczny zapas smaru!- obiecał Billuś
- No dobra… Wpuszczę cię... Ale wiedz, że zapłacisz za to wielką cenę... Stracisz cnotę..!
- Co…Ee… Dobra!- zgodził się Bill- Wszystko dla Petroneli!
- Ty świnio!- oburzył się Gustav- Obiecałeś mi!
- Przykro mi, moje serce należy do Petroneli!- zaparł się Bill. Po chwili oberwał w twarz od zdradzonego Gucia. W chwili, kiedy drzwi się otwierały, wyleciał z nich królik.
- ŁAP GO!- krzyknął Bill- TO TEN BYDLAK!
- Zakochałem się!- wrzasnął nagle Gustav- Łapy precz od mojej miłości! Odnalazłem przeznaczenie, będę pracować dla Greenpeace!- stwierdził łapiąc królika za ogon. Zwierzę włączyło piąty bieg i zaczęło zapierdalać 120/h, ciągnąc Gucia za sobą.
- A chuj ci w dupę!!!- krzyknął za nim Billuś- Wam obojgu! Poskarżę się Trąbie, to was wydyma!!!- pochlipując, wkroczył do komnaty. Zauważył dwie owinięte w szaty postacie, stojące obok budki z napisem "KASA"
Stwory powoli odwróciły się w stronę Billa...
- PINGWINY...!!! - pisnął ucieszony chłopak, klaszcząc w dłonie.
- Ej ty, chudy, o kim ta nawijka, co..? W mordę żeś dawno nie zarobił, że tak se fikasz..? — fuknęła pierwsza zakonnica, głaszcząc się po wąsach i wywijając baseballem.
- A tak w ogóle to czego ty tu chceta..? Kupujta bilet, albo won z mojej dzielnicy..!!! - ryknęła basem druga, poprawiając łańcuch na szyi.
- Ja... Ja w misji pokojowej..! - zapłakał Bill, czując respekt przed duchownymi - Chcę odzyskać Petronelę, moja kalarepę..! - dodał, miętoląc z nerwów swój fartuszek. - A ile kosztuje bilet do Komnaty Dziewic? Z góry uprzedzam, mam tylko trochę ziemi, kawałek Snickersa i 2,50 w rajstopkach na czarną godzinę..!- wyparował, zaglądając do majtek, w poszukiwaniu dodatkowych funduszy.
- Hmmm... No to ciężko będzie niuniek.. - rzekła pierwsza, podchodząc do wielkiej tablicy z napisem „CENNIK” - Dziewice do czternastego roku życia płacą 99,99. Starsze już nic nie płacą, bo są tak rzadko spotykane, jak różowe smoki na Antarktydzie... Właściwie, to oba gatunki wymarły i firma nic nie traci...- ciągnęła dalej zakonnica - Cennik bierze pod uwagę również chłopców, lecz tylko prawiczków... - zarechotała, poprawiając swój habit i owijając się szczelniej biało-czerwonym szalikiem. Billowi przypomniała się przestroga drzwi...
- No więc koleś, jak tam wejdziesz do tej komnaty, to w zamian po prostu musisz dać dupy..! - wtrąciła się druga, trącając ręką swą koleżankę po fachu.
- Ej, weź mnie Weceżelownico nie popychaj, dobra..?? - fuknęła z pretensją pierwsza.
- Papieruśnico, nie denerwuj się, bo wyłysiejesz... Już ci jakoś tak się wąsy przerzedziły... - odparła druga, o wdzięcznym imieniu Wuceżelownica.
- Dobra, jest git... - fuknęła wąsata, zwracając się z powrotem do Billa -To jak niuniek, wchodzisz dalej, czy nie..?
- Tak!!! W imię kalarepy...!!! - jęknął Bill, podchodząc do zakonnic.
Kobiety odwróciły się i zaczęły iść w głąb komnaty. Bill wlókł się za nimi, próbując zarazem rozszyfrować sprayowe napisy „CHWDP”, jakie widniały na ich plecach. Kiedy doszli do wielkiego, kamiennego stołu, Papieruśnica zawołała:
- Siostry, mamy ciacho na składzie..!!!
Nagle z bocznej sali zaczął wychodzić korowód pingwinów.
- Laseczki, w dwuszeregu zbiórka!!! - ryknęła Wuceżelownica, chwytając Billa za ramię.
Zakonnice utworzyły biało-czarny mór, okrążając kamienny stół. Tylko jedna z nich została pod ścianą...
- Bill..? — spytała Wuceżelownica, ukazując rząd żółtawych zębów.
- Słucham..? - odparł chłopaczek, czerwieniejąc lekko.
- Nadszedł czas zapłacić za wejściówkę... - zarechotała Papieruśnica, ściskając mocniej swojego baseballa.
- Ale gdzie jest moja Petronela..?! - zapłakał Bill, zaciskając nerwowo udka.
- U szefa, ale to później... Teraz, to my cię rozdziewiczymy..! Zgodnie z umową! - wysapała z przejęciem Papieruśnica, wyciągając spod stołu łańcuchy i przykuwając chłopaka do stołu.
- A... Ale ja jestem bardzo wrażliwy..! Ja.. Ja będę miał urazy do końca życia..! — zawył Billuś, ze strachem spoglądając na Wuceżelownicę, stojącą w pantalonach i cyckonoszu XXL.
- Ty, malutki, ty się ciesz, że to my cię rozdziewiczymy, a nie ta... o, widzisz ją..? - Siostry wskazały na uślinionego pingwina sterczącego pod ścianą - ona ma takiego witala, że trzeba jej było beczkę wazeliny i ogóra fundnąć, bo robiła w szkole taką rozpierduchę, że masakra... Wykradała się co noc z komnaty..! Wszystkich prawiczków wytrzepała..! - prychnęła Wuceżelownica, włażąc na kamienny stół i, ku przerażeniu Billa, zdejmując jego fartuszek...- My nie wychodzimy... Nigdy.. - sapnęła, ocierając ślinę. - Jesteśmy całe życie samotne...
- Wucia, patrz no!!! - zarechotała Papieruśnica, siadając na stole i pochylając się nad spodniami Billa - Prawdziwy ptaszek!!! - ucieszyła się kobieta, klaszcząc w ręce.
- Ale drogie panie, może jednak puścicie mnie wolno..? - zapłakał z rozpaczy Bill, szarpiąc się z łańcuchami.
- A cicho siedź ty degeneracie jeden!!! - fuknęła Papieruśnica - Wiesz ile tu lat chłopa nie było..?! - wrzasnęła, dobierając się do rozporka czarnowłosego. - To tak jakbyś chciał zabrać spragnionym wody!!! TO NIE PO BOŻEMU!!! - ryknęła, Papieruśnica, opryskując Billa śliną.
- Nieee..!!! Po prostu nie chcę być zgwałcony przez ryczącego jelenia i naparzoną niedźwiedzicę..!!! - zawył Billuś, spoglądając na swoje klejnoty.
Wuceżelownica i Papieruśnica również rzuciły okiem na dobrodziejstwo chłopaka... Bill to zauważył i...
- TO SĄ MOJE WYDMUSZKI!!! NIE DOTYKAĆ!!! - zawył, ale było już za późno...

( +ŚP. DZIEWICTWO BILLA KAULITZA...+ )

- Dobra niuniek, jesteś już mężczyzną! - zakomunikowała Wuceżelownica, zeskrobując trzęsącego się i zszokowanego chłopaka ze stołu.
Bill nic nie powiedział, tylko spojrzał na swą męskość: ”Tak... Jestem już stu procentowym mężczyzną..!” - pomyślał, zapinając ukochany fartuszek. Spojrzał władczo na zakonnice i ryknął na pierwszą z brzegu:
- Podaj mi Petronelę kobieto..!!!
- Jest u szefa, już mówiłyśmy - odparła Papieruśnica, zapalając z przyjemnością fajkę i zaciągając się dymem.
- Zaprowadźcie mnie do niego..! - rozkazał PAN Kaulitz, szarmancko wywijając tyłkiem.
Papieruśnica podeszła do ściany, przy której stała Latryna, odsunęła ją i wcisnęła wielki, czerwony przycisk z króliczkiem. Nagle spod ziemi wyskoczył gigantyczny kamień, rzeźbiony w jakąś zakazaną mordę. Bill luknął to z jednej, to z drugiej strony... Skądś tę buźkę znał..! Wuceżelownica podeszła do Papieruśnicy, uklękła na posadzkę i zaczęła się głośno modlić do rzeźbowej dziurki w nosie . Bill nie mógł dociec znaczenia wypowiadanych przez nią w łacinie słów...
- Wychodus.. z tamtądus... debilus...bo klientus... przyszedłus... a ty... wpierdulus... żelkus...i trzymus.. dupus.. na stołkus..!!! AAAAMEEEEEN...!!!- zaintonowała złowieszczo Wuceżelownica, waląc pięścią w kamienną mazepę.
Nagle usta posągu się rozwarły i wyszedł z nich nie kto inny, jak..
- O..!!! YETI W SZLAFROKU..!!! - ucieszył się Bill, widząc, owiniętą w przeźroczysty szlafroczek, postać.
Nagle Bill skojarzył skąd zna kamienną mordę...
- TOM..!!! - zaskoczył, rzucając się bratu na szyję i całując go w policzek - Jestem już mężczyzną, WIESZ?! - walnął ni z gruchy ni z pietruchy, spoglądając z czułością na swój krok.
Tom staksował go wzrokiem i machnął ręką na zakonnice, by wyszły z pomieszczenia. Bill przyglądał się uważnie komnacie, marszcząc brwi i nadymając usteczka. Coś go trapiło..!
- Tom..? - spytał, wkładając ręce w fartuszek.
- No..? - odparł, drapiąc się po siedzeniu.
- A gdzie ten legendarny potwór Syferina..? - wydusił z siebie Billuś, wzdrygając się z lekka.
- Zakonnice ci nie wystarczą..?! - oburzył się Dredziarz, opluwając brata z wrażenia.
Bill zrobił smutną minę, co przekonało Toma do wyjaśnień.
- Potwora już nie ma, zaszedł w ciążę, dostał becikowe i pojechał w pizdu na macierzyński..! - warknął niezadowolony, zaciskając mocniej sznureczek od szlafroka.
Billowi zrobiło się żal braciszka, więc poklepał go dobrotliwie po ramieniu.
- Wracajmy do domu..! - powiedział Billuś, przytulając brata i oddając się chwili... - Ale zaraz..! - krzyknął, przypominając sobie o Petroneli - Ja chcę moją kalarepę..!!! - zawył Bill, kładąc się na ziemi i wgryzając w nogawkę Toma.
- Puść mnie, to ci dam..! - zapłakał Tom, widząc, że jego nowe spodnie stają się coraz bardziej uślinione.
Bill posłuchał brata i już po chwili miał w ręku swą ukochaną Petronelę..! Ściskał ją, głaskał, całował, tulił, macał...
JEB..!!!
- AAAAAAAAA!!! — ryknął Bill, gdy jego Petronela przełamała się na pół. Chłopaczek zalał się łzami i zaczął dmuchać w korzeń kalarepy - CZY JEST NA SALI ROLNIK?!!! — zawył, próbując skleić rozłamane warzywo na ślinę.
Tom pogłaskał zasmarkanego i zapłakanego brata po głowie, i wyjął z kieszeni telefon komórkowy, by napisać smsa. Bill w tym czasie starał się wykopać w posadzce grób dla Petroneli, do czego posłużył mu niezawodny pilniczek i paznokcie. Nagle coś łupnęło i w całej komnacie wzbił się kurz. Z pomiędzy chmur dymu wyłonił się jakiś ubrany na czerwono pedziu, z oswojonym stadem reniferów. Bill zmierzył go chłodnym wzrokiem.
- Trochę kultury, kurwa!!! Nie widać, że tu tragedia rodzinna się odgrywa..?! - ryknął na przybysza, wciskając kawałki kalarepy w centymetrowy otwór wybity w kafelce.
- Ja w misji pokojowej..! - zakomunikował brodacz, a Bill zaśmiał się gorzko.
- Tu nie pokój, tylko komnata, więc zwalaj stąd miśku..! - warknął czarnowłosy, z wyższością spoglądając na mężczyznę.
- A ty wiesz kim ja jestem..? - zapytał spokojnie właściciel reniferów.
- Nie..! - bąknął Bill, gładząc fartuszek.
- Jestem Świętym Mikołajem..! - zawołał wesoło staruszek.
(minutę później)
- Czy Billuś był grzeczny w tym roku..? - zapytał Św. Mikołaj, głaszcząc po głowie siedzącego mu na kolanach czarnowłosego.
- Tak!!! - zapiszczał Bill, całując mężczyznę w policzek i z radością lokalizując worek z prezentami.
- W takim razie mam coś dla ciebie..! - oświadczył brodacz, wyjmując z kieszeni...
- OGÓREK!!! - ucieszył się Billuś, chwytając w rękę zdobycz i przyglądając się jej lubieżnie. - Nazwę go... IVAN!!!
Święty Mikołaj uśmiechnął się dobrotliwie, mrugnął oczkiem do Toma i zasiadł w swoich saniach.
- To wesołego jajka i zielonego szczypiorku..! — zawołał, znikając wśród ponownie wzbitych tumanów kurzu...



***

Przepraszamy za błędy, ale to opowiadanie i tak jest głupie, więc błędy dużo mu nie odejmą xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Joq
Gość





PostWysłany: Nie 21:59, 19 Lis 2006 Powrót do góry

zaklepuje, first!!

dotarłam! zabijecie mnie za opóźnienie, ale czytałam to na raty Razz

Cytat:
- Był sobie paździoch, był sobie ciul i była też ciuleeeewna!


do tego miejsca dotarłam o pierwszej w nocy zaraz po dodaniu... zaczęłam się tak histerycznie śmiać, że rodziców obudziłam... Dziś doczytałam po kawałku do końca z przerwami na uspakajanie się Very Happy Mia, Maunus - pokłony biję Very Happy wiem, kto te zboczustwa wymyślał - chylę czoła... a te teksty to już wogóle... przeklinanie - nadaje jeszcze więcej śmieszności opowiadaniu... ogólnie - nie umiem ocenić Very Happy do tej pory przypominam sobie tą śliczną piosenkę i mam przed oczami Billusia w fartuszku i moro-kaloszkach Very Happy Wybaczcie, ale sensowniej tego nie skomentuje jak - ZAJEDWABISTE!! Very Happy Laughing Laughing <lol2>

Pozdrawiam i mam nadzieję na część trzecią Very Happy z ogórkiem Iwanem... Very Happy Laughing i gdzie tym razem? tutaj było porównanie do Hogwartu - gratulacje... a tam? Władca Pierdzieli, sory... Pierścieni? Very Happy Laughing


Ostatnio zmieniony przez Joq dnia Wto 21:19, 21 Lis 2006, w całości zmieniany 1 raz
świrka
:]
:]



Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 441 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 22:21, 19 Lis 2006 Powrót do góry

druga?...

edit.
nom, to tak...
ogólnie rzecz biorąc nie umiem z siebie wydusić żednego komplementu ;P
serialnie...tak mnie zatkało że się odetkać nie moge.. Shocked Razz Very Happy
oprócz tego że straszliwie mi sie podobało to nic innego powiedzieć/napisać nie potrafie..

buśśśśśśśśkiiiiii Całus.
~świrks~


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sylas
:-)
:-)



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 874 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiedziałeś, że tu jestem Bill ? ;*

PostWysłany: Wto 13:38, 21 Lis 2006 Powrót do góry

3 ? ;D

Hahahahahha xD
A co będzie jak Wam warzywek zabraknie, co ? ;D
Będą owoce, drzewka, krzewy ? ;P ;D
Hahhaha ;D
Świrks... jak to nie potrafisz wydusić ? ;D
Ciebie zatkało ? Nie wierzę... ;D ;D
Świetnie Wam to wyszłoo ;D ;D
Tylko kurczę, jak długo czekałyśmy na tą część ! x]
Ojj mam nadzieję, że następna będzie szybciej ;D
Haha ;P
Suuper ;D
Komnata Dziewic... ;D ;D ;D ;D ;D ;D
Oł je. ;P ;D
Pozdrawiam i życzę zbiorowej weny ;D ;D ;* ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mały Szatanek
:(
:(



Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wola wiecie gdzie to jest??

PostWysłany: Wto 17:39, 21 Lis 2006 Powrót do góry

Jak mogłyście byś tak brutalne i pozbawiłyście Billusia cnoty!!
A ona miała być ponoć tylko dla mnie!!

no dobra teraz dość juz tego rozczulania. opo fajne co prawda długi wyczekiwane ale opłacało sie Very Happy
Z tą komnatą Dziewic to mnie rozwaliłyście!!
Mam nadzieje ze na następną część nie bedziemy mysiały czekac tyle co na tą...
Buziaczki Całus.Całus.Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
shira
Moderator



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:23, 21 Lis 2006 Powrót do góry

No cush...
Bez bicia przyznaję, ze pierwsza część, była o niebo lepsza.
Nie spodziewałam się czegoś takiego.
Humor wulgarny, aczkolwiek komuś może się to podoba.
Mi niestety nie...
Ale nadal pozostaję wasza fanką Smile
Kiss Całus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mia
:(
:(



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 357 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekła rodem

PostWysłany: Wto 21:34, 21 Lis 2006 Powrót do góry

no i pomyślmy kto tu sypie największymi wulgaryzmami, co nie, Maunus?? ;>


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gracja
:-)
:-)



Dołączył: 23 Kwi 2006
Posty: 1061 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nozdrzec

PostWysłany: Wto 18:25, 28 Lis 2006 Powrót do góry

Mia...
Maunus...
Powiem tak: opowiadanie z pewnością śmieszne. Bardzo zabawne, pomysłowe i wogóle super. Ja jednak mało się uśmiałam. Nie wiem, może nie mam nastroju.
Co by tu powiedzieć.
No... podobało mi się, ale zgadzam się z Shirą. Pierwsza część była dużo lepsza. Ta była jakby taka sztuczna, aczkolwiek zabawna, bardzo zabawna.

Będzie trzecia część?
Mam nadzieję.
Wyjdzie wam napewno super.
Całus.
Nie pomyślcie, że mi się nie podobało! Naprawdę, bardzo mi się podobało, tylko jakoś nie mogę tego okazać.

A i dziękuję za to, że dwukrotnie pojawiłam się w opowiadaniu. Mało znaczny epizod, ale jednak!
Trzymajcie się!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Misty




Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 14 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miejsce Nienawiści

PostWysłany: Nie 11:12, 17 Gru 2006 Powrót do góry

Długie. Nawet bardzo długie Smile Podobało mi się, chociaż było dużo "wulgaryzmów", za którymi nie przepadam Wink Czekam na kolejną część Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Voodu




Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska

PostWysłany: Śro 13:07, 27 Gru 2006 Powrót do góry

Zajebiste. Czekam ne trzecią część!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Julie




Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 99 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z książki.

PostWysłany: Sob 12:58, 05 Maj 2007 Powrót do góry

Dobraaa... ;P To teraz czekam na przygody Ivana ;P.
To było niezłe ;].
Podobało mi się xD.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)