|
|
Autor |
Wiadomość |
Mały Szatanek
:(
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wola wiecie gdzie to jest??
|
Wysłany:
Pią 19:25, 25 Maj 2007 |
|
No właśnie !
dlaczego taka krótka?
Czyżby weny nie starczyło
Fajna część !
jeszcze dwie wizyty w szpitalu i Alan dostanie własny pokój i kartę stałego klienta xDD
Buziol
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Asiulla
:-)
Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 20:45, 25 Maj 2007 |
|
Krótko, krótko, krótko...
Więc i komentarz krótki będzie ^^
Znów w szpitalu?! xD
Mocny jest! xD
On tam zamieszka za niedługo! xD
Haha
No fajnie =)
Podoba mi się!!xD
Asiulla
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
cookierek
:)
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Katowice
|
Wysłany:
Sob 14:08, 26 Maj 2007 |
|
Noo... ladne... ale nie tak jak inne trza przyznac:)
Czekam na dalsze rozwiniecie akcji:)
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Akemi
:-(
Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z innego świata ^^
|
Wysłany:
Wto 19:15, 05 Cze 2007 |
|
Stwierdziłam, że czas najwyższy dodać nową część, bo niedługo byście zapomniały o tym opowiadaniu xDDD
.:::Część 10:::.
To ja, tak to ja... Obudziłem się i myślałem, że to wszystko mi się śniło. Że nie było pogoni, szwów. Ale jednak nie. Kiedy poderwałem się z kanapy poczułem jak szwy ciągną niemiłosiernie za skórę. Cofnąłem się i wtedy usłyszałem głos Carol.
-Jak się czujesz? – odwróciłem głowę. Carol siedziała Billowi na kolanach.
-Dobrze.
-Na pewno? – dopytywał Bill
-Tak.
-Świetnie, to idziemy.
-Gdzie? – już w mojej głowie rodziły się wizje dziwnych sesji zdjęciowych lub ewentualnie kolejnych wypadków z moim udziałem
-Dziś ja i Bill zrobimy wszystko byś nie ucierpiał.
-To chyba raczej nie powinienem wychodzić.
-Nie, no coś ty! Do końca tygodnia zostały tylko dwa dni i myślisz, że damy ci siedzieć w domu?
Faktycznie już za dwa dni przestanę być „Billem” i znów będę tylko sobą.
-Przez te dni będziemy wspólnie spędzać czas. Wszędzie będziemy chodzić i jeździć razem, więc będziesz pod opieką naszych ochroniarzy.
-Właśnie. Ubieraj się, bus i reszta czekają na dole.
-Reszta? – spytałem
Resztą okazała się zespół i dziewczyny, a obok stał jeszcze Terminator, który na widok mnie i Billa zdębiał. Załadowaliśmy się do busa. Trochę było ciasno, ale jechaliśmy tylko jakieś 10 minut. Bus się zatrzymał i wszyscy zaczęli wysiadać. Okazało się, że jesteśmy pod salonem Piercengu&Tatuażu. O, no fajnie.
-Czemu tu? – spytałem
-No cóż „dziewczyny też mogą mieć kolczyki i tatuaże” – powiedział Tom udając damski głos.
Na co Nikki zareagowała nerwowo. Więc chyba ją przedrzeźniał. Weszliśmy. Rozglądałem się. Też chciałem skorzystać. Kasy miałem niewiele, więc poprosiłem o przekłucie brwi. A co! Chciałem tego zanim jeszcze poznałem chłopaków. Dziewczyny wybierały kolczyki, a do mnie doszli bliźniacy.
-Tylko jeden kolczyk? – zdiwił się Tom
-Jak chcesz to zrób sobie kilka. A może tatuaż? – zaproponował Bill
-No skoro płacicie.
Zniknąłem w gabinecie nie na długo. Tylko na 40 minut. Wyszedłem jakby nigdy nic. Wszyscy ustawieni byli w rzędzie i jak się wyłoniłem pochylili się do przodu jak pies, który czeka na skrawek.
-No co? – zapytałem
-Jak to co? – spytał Gustav
-Co sobie zrobiłeś? – zapytała Jo
-Tatuaż i kolczyk.
-No wow! Super. – powiedziałą ironicznie Nikki u której w uszach widoczne były nowe kolczyki tak samo zresztą jak u reszty dziewczyn
Zdjąłem kurtkę. Na moim ramieniu widniał japoński symbol przyjaźni w płomieniach i nad nim widniałą data.
-Co to za data? – zapytał Tom tak jakby wiedział co to za symbol
-Dzień, w którym się pozanliśmy.
-A ten symbol? – spytała Carol. No choć jedna nie udaje, ze wszystko wie.
-To symbol oznaczający przyjaźń.
-Oooooo! To takie słodkie. – powiedział Bill.
Wszyscy się na niego dziwnie spojrzeli.
-No co?!
-Nie, no nic, siostrzyczko!
-Odwal się.
-Będę miał pamiątkę, a poza tym mój smok też jest japoński, więc nie wykraczam poza style.
Zbliżyliśmy się do wyjścia
-Ale chwila! – powiedziała Nikki
-Co?! – spytaliśmy chórem
-A kolczyk?
-O właśnie! – zawołały dziewczyny
-Nie będę przy was ściągał spodni. – powiedziałem z poważną miną
-No, nieeee...fuj. Nie mów. – powiedziały dziewczyny
-Okropność. – powiedział Georg
-Bolało? – zapytał Tom
-No zwriowaliście?! Tam nie dam się tkąć żadną igłą. Idziemy!
-No tak. Ale co sobie przebiłeś? – nalegała Carol
-Tylko język.
-Tylko język. No proszę. Wymyśliłeś to dzisiaj czy już dawno? – spytała Nikki
-Dawno, ale nie miałem kasy. Gdzie teraz jedziemy?
Załadowliśmy się do busa. Tom ptrzył na mnie. Chyba jeszcze nie do końca uwierzył, że nie przebiłem sobie niczego poniżej pasa.
-Tom! – powiedziałem – Jakbym to zrobił to bym nie mógł chodzić.
Wtedy mi chyba uwierzył. Kiedy się znów zatrzymaliśmy nadal miałem wrażenie, że spełniamy zachcianki dziewczyn. Zatrzymaliśmy się pod lodziarnią. Ale z samochodu pierwszy wybiegł Georg.
-No co? Dawno nie jadłem w lodziarni.
-Aha. To faktycznie wszystko wyjaśnia.
W lodziarni nie byliśmy baaardzo długo. Georg zjadł więcej lodów niż mywszyscy razem wzięci. W busie przybrał lekko zielony kolor i mimo, że było ciasno wszyscy się od niego odsunęliśmy. Następny w kolejce był chyba Tom, bo wysiedliśmy pod sklepem muzycznym. Georg oglądal basy, Tom elektryki. A Gustav jak zaczorowany oglądał pałeczki. Dziewczyny dorwały pianino. Ja się rozglądałem. Wziąłem gitarę elektyryczną i zacząłem sobie żępolić. Nagle Tom podłączył gitarę do wzmacniacza. Gałem kolejne takty „Rette mich” . Tej piosenki słuchaliśmy podczas jednej z sesji zdjęciowych. Chłopaki dołączyli do mnie. Bill zaczął śpiewać. Dziewczyny i sprzedawca byli publiką. Kiedy skończyliśmy do sklepu dobijały się fanki. Widocznie zebrały się w trakcie. Ale ochroniarze nie dali za wyraną i byliśmy bezpieczni. Kiedy zabrzamiała ostatnia nuta, nasza mała publika w środku i duża na zewnątrz zaczęła bić brawo.
-Te, nie wiedziałem, że tak dobrze grasz. – powiedział Tom
-Ja też nie. A dobrze gram?
-No.
-Dobra, ale teraz wymyślmy jak wyjść stąd.
-Może tyłem? – spytał Tom
-Lepiej udajmy, że wychodzimy tyłem. Bill, wykręć do ochrony i daj mi telefon.
-Dobra, masz. – powiedział i podał mi słuchawkę
-Halo?
-Cześć, będziemy udawać, że wychodzimy tyłem, a tak naprawdę wyjdziemy głównym wejściem. Jak się rozłączę to udawaj, ze nadal ze mną rozmawiasz i powiedzi dość głośno: „ Ach, wyjdziecie tyłem, aby uniknąć spotkania z fankami. Dobrze, zaraz tam pójdziemy” i odłóż telefon. Jak dziewczyny pójdą na tył otwórz busa i odpalcie silnik. Jak będzie już bezpiecznie to wybiegniemy ze sklepu, dobra?
W czasie mojej rozmowy chłopaki złożyli swe autografy na plakacie, który ma później trafić w antyramie na ścianę.
-Alan, ty też się podpisz. – powiedział Bill, wymachując markerem
-Co?!
-No, tak. Grałeś tu z nami. – nalegali wszyscy
-No, dobrze.
Podpisałem się nadal udając, że gadam z ochroną. Ten duży zaczął już przedstawienie i podziałało. Dziewczyny z piskiem pobiegły na tyły sklepu. My natomiast przodem do otwartego busa. Bill zostawił trochę fotek dla rozczarowanych fanek, które stały z tyłu. Ja zastanawiałem się co teraz będziemy odwiedzać i czyje zachcianki spełniać.
Bijcie ^^
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
lovely
:(
Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod Łodzi
|
Wysłany:
Śro 16:19, 06 Cze 2007 |
|
1? Zaklep :]
Eno fajne . Mnie się podoba .
Szkoda, że nie miałam czasu komentować tamtych części, więc mówiąc w skrócie podobały mi się wszystkie. Są cool, wesołe i w ogóle fajne. Nie wiem jak określić to, że mi się podobają .
A z tym kolczykiem... już myślałam, że sobie TAM naprawdę zrobił ^^.
Czekam na więcej . Buziolki for u .
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lovely dnia Pią 13:16, 08 Cze 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Asiulla
:-)
Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 896
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Czw 20:49, 07 Cze 2007 |
|
Wybacz, że dopiero teraz kochana:*
Haha xD
Świetny odcinek =)
Taki...
No nie wiem.
Fajny, podobał mi się.
Ten jego tatuaż mi się strasznie spodobał=)
Zastanawiam się, jak wypelnisz te kolejne dwa dni.
Mam nadzieję, że opowiadanie się nie skończy tylko będzie trwać i trwać xD =)
Pozdr.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Akemi
:-(
Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z innego świata ^^
|
Wysłany:
Wto 10:09, 28 Sie 2007 |
|
Dziewczynki moje kochane! ^^
Wiem, że od bardzo dawna nie dodałam nowej części. I raczej nie zobaczycie jej jeszcze jakiś czas ^^. Przepraszam was za to, ale mam jakiś kompletny zastój weny przy tym opowiadaniu. Tylko, proszę...nie obrażajcie się na mnie za to, że chwilowo porzucam to opowiadanie. Napiszę je do końca. Macie moje słowo. Co jak co, ale Akemi zawsze kończy to co zaczęła
Po prostu na razie musze skupić się na czymś innym ^^. Ale zapewniam was, że historia Alana i reszty jeszcze się nie skończyła i że doprowadze ją do końca w należyty sposób. Potrzebuję po prostu trochę czasu. Dziękuje za komentarze. One dają mi siłę..
Jeszcze raz najmocniej przepraszam. Pozdrawiam moje czytelniczki i daje po buziaku
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
lovely
:(
Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod Łodzi
|
Wysłany:
Wto 13:42, 28 Sie 2007 |
|
A ja poczekam wiernie więc się nie stresuj i czekaj aż wena Cię dopadnie .
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Akemi
:-(
Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z innego świata ^^
|
Wysłany:
Nie 10:31, 14 Paź 2007 |
|
Moje kochane czytelniczki!
Już niedługo ukaże się nowa część. Także, przygotujcie się psychicznie na następne przygody Alana, Billa i całej reszty ^^. Pozdrawiam i ściskam serdecznie
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
bill_and_me
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Leipizg
|
Wysłany:
Sob 13:17, 19 Sty 2008 |
|
Świetne opko Akemi!Supcio!Z niecierpliwością czekam na następny part!!!!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Akemi
:-(
Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z innego świata ^^
|
Wysłany:
Pią 19:26, 25 Sty 2008 |
|
Wreszcie napisałam ^^. Właświe to już dawno, ale nie miałam czasu dodać. Przepraszam.
CZĘŚĆ 11
Znów byliśmy w busie. Bill zaczął wyliczać zachcianki jakie już spełniliśmy zupełnie jakby wyciągnął notes i czytał listę.
- To spełniliśmy już życzenia dziewczyn, Georga i Toma. Zostały nam jeszcze Gustava, moje i Alana.
- Moje?! – spytałem zdziwiony.
- No, a jak? Miało być spełnianie życzeń całej paczki chyba, no nie? Ale jeśli się nie obrazisz to twoje życzenie zostawimy na deser. – odezwał się Tom.
- Nie mów przy mnie o deserach. – powiedział Georg, z tyłu busa, który chyba nie do końca zapomniał o lodach.
- Sory, mój błąd, Georg. Dobra, to życzenia podwójnych panów Billów, bądź podwójnych panów Alanów będą na końcu. No to Gustav, co robimy?
Gustav jakby wybity z rytmu, spojrzał przestraszony po wszystkich i mruknął coś pod nosem.
- Co chłopie? Możesz jeszcze raz? Tylko tym razem mów z otwartymi ustami. – powiedział dredowłosy.
- No to ja bym chciał…- zaczął niepewnie blondyn, międląc przy tym swoją koszulkę – iść do mojej mamy na obiad.
Zapadła cisza. Wszyscy byli wpatrzeni w Gustava i Toma, który powoli zbierał się by coś powiedzieć.
- No taaa…bardzo…bardzo pozytywna myśl. – powiedział w końcu, podpierając się na ręce niczym filozof, powstrzymując się jednocześnie od wybuchnięcia śmiechem.
- No tak. – powiedział Bill, podając adres matki Gustava, kierowcy – Tylko może najpierw zadzwoń do niej i uprzedź, że…eee…wpadniemy. – Bill zrobił dzióbek, który zaczął lekko drżeć. Widać było, że bliźniakowi trudno jest powstrzymać się od śmiechu.
Reszta spojrzała po sobie porozumiewawczo.
Po jakiś 30 minutach podjechaliśmy pod dom. Jego matka stała na progu i niczym czarna dziura wessała nas do środka na bardzo długie dwie godziny. Wychodząc powiedziałem tylko do Toma, że w życiu nie byłem na tak długim obiedzie. On natomiast powiedział, że było pyszne, ale że przez tydzień już nic więcej nie zje. Georg wyglądał tak jakby miał zaraz zejść z tego świata. Już myśleliśmy, że będziemy musieli go do busa zanieść, bo sam nie dojdzie. Gustav za to tryskał radością i optymizmem. Wyglądał jak małe dziecko, które dopiero co rozpakowało monstrualny prezent.
- Bill teraz twoja kolej. Tylko mam nadzieję, że ze względu na Georga wymyślisz coś, czego nie trzeba będzie jeść. – powiedziała Nikki, patrząc z lekkim niepokojem na kolorowego na twarzy, Georga.
- No właśnie. Bo jak tak dalej pójdzie będziemy musiały wszystkie przejść na dietę. – powiedziała Rebecca, a reszta dziewczyn przytaknęła jej.
- No, dobrze. – powiedział Bill, układając dłonie w „wampirzą” piramidkę - No to pojedziemy do salonu SPA.
- Do gdzie? – spytał Tom wsiadając do samochodu i wytrzeszczając oczy na brata.
- Do salonu SPA. – powiedziały chórem dziewczyny, nie kryjąc zadowolenia z tego pomysłu.
- SPA? – spojrzał Tom na bliźniaka z lekko otwartymi ustami, wrażającymi „lekkie” zdziwienie na temat zaistniałej sytuacji – Bill, czy ty na pewno jesteś moim bratem, a nie siostrą?
Rzeczony „siostro-brat” spojrzał na blondyna wzrokiem mordercy. Już myślałem, że dojdzie do rękoczynów. Na szczęście, wtrącił się Georg:
- Siadać na dupie, do jasnej cholery! Bo jeszcze jeden niekontrolowany wstrząs tego samochodu, a wyrzygam te popieprzone lody!
Wszyscy już siedzieliśmy w środku, a kierowca już kierował nas w stronę nadmienionego salonu SPA. W sumie to przyznaję się, że nigdy w życiu w czymś takim nie byłem, bo nawet głupio by mi było wejść, ale w grupie zawsze raźniej. Szczególnie w takiej grupie.
- Zresztą pomyśl sobie, Tom…jak przyjdzie taka piękna masażystka do ciebie. – zwróciłem się do dredziarza by trochę zmienić jego pesymistyczne nastawienie.
Tom uniósł lewą brew z zainteresowaniem i powiedział do kierowcy:
- Gazu, jedziemy do tego PSA!
- SPA! – wykrzyknęły z oburzeniem dziewczyny. I Bill.
- Zrzygam się. – dodał Georg, bardzo biorąc pod uwagę temat naszej rozmowy – Jedźmy do, ch*ja, wreszcie!
Zajechaliśmy na miejsce. Od razu zrozumieliśmy dlaczego Bill tak bardzo chciał tu przyjechać. Przywitała nas armia Afrodyt masażystek. Wszyscy byliśmy wniebowzięci. Dziewczyny natomiast od razu skróciły chłopakom smycze. Powiedziały im by nic nie kombinowali na tych masażach. Chłopaki jak zbite psy przytaknęli. Tylko ja miałem spokój, mnie tam nikt nie pilnował. Na masażu było … powiem tylko, że nigdy tego masażu nie zapomnę. Wszyscy po jakichś trzydziestu minutach wyszli. Po kolei zajmowaliśmy miejsca w poczekali. Kiedy ja dotarłem byli tam już Bill i dziewczyny. Zaraz po mnie dotarli Gustav i Georg. Tylko Toma brakowało.
- No co jest grane utknął tam czy co – powiedział Gustav
- Może zbytnio spodobała mu się ta masażystka – powiedział Bill
- Może poprosił o nietypowy masaż – dodał Georg
- Fuj – odpaliły dziewczyny, tylko Nikki nie miała zbyt ciekawej miny. Siedziała naburmuszona z rękami splecionymi. Każdy nasz uszczypliwy komentarz kwitowała złowieszczym spojrzeniem i obruszała się. Miałem wrażenie, że za chwilę wstanie i będzie tupać.
Czekaliśmy chyba przeszło piętnaście minut zanim Tom się pojawił.
- No wreszcie już myślałem, że nigdy nie wyjdziesz – powiedział Bill, który zdążył już przejrzeć wszystkie damskie czasopisma
- No jestem, jestem chodźmy już dobrze – to mówiąc opadł na kanapę. Wyglądał jakby właśnie wziął udział w maratonie.
- Rany boskie co ci ta masażystka zrobiła? – zapytałem – czego to był masaż? Ała…- tu oberwałem od Nikki w rękę. Ta dziewczyna powinna się zapisać na jakieś zajęcia z boksu może by się wyżyła
- Zabierzcie mnie stąd, nie chcę tracić życia w salonie SPA!
- O, patrz nauczyłeś się nazwy –zauważyła Rebecca.
- Tak, ale chyba tylko po to by już nigdy tu nie trafić – Tom wstał i ruszył w kierunku wyjścia. Wtedy drzwi pokoju w którym miał masaż, uchyliły się. Tom rzucił się biegiem do busa. Nie przypuszczałem, że on umie tak szybko biegać. Ale potem zrozumieliśmy dlaczego tak zareagował i dlaczego tak mu się „podobał” masaż. Z pokoju wyszedł facet. Na oko jakieś dwa metry wzrostu i dwieście kilo wagi. Jak to coś wymasowało takie „chucherko” jakim się przy nim zdawał Tom, to nic dziwnego, że się tak zmęczył. Wszyscy wstaliśmy i poszliśmy do busa. Nie odważyliśmy się śmiać. Dopiero jak drzwi salonu się za nami zamknęły, wybuchliśmy gromkim śmiechem. Z samochodu wychylił się Tom.
- Tak, tak śmiejcie się z mojego nieszczęścia. No Alan, co teraz robimy? – wszystkie spojrzenia pokierowały się na mnie.
- Co robimy?
- No tak teraz twoja kolej – Powiedziała Carol.
- Fakt. Hmm. Dajcie mi minutkę. Muszę zadzwonić.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
bill_and_me
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Leipizg
|
Wysłany:
Śro 17:43, 05 Mar 2008 |
|
Ja chce następną część!!!!!!!!! Aaaaaaaaaa!!!! Ile można czekać?????? W moim przypadku niezadługo... proszę... szybciej... buuuuuuuu........
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Akemi
:-(
Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z innego świata ^^
|
Wysłany:
Pią 21:20, 21 Mar 2008 |
|
To już koniec tego opowiadania. Miło było, ale się skończyło. Jednak niedługo możecie się spodziewać kolejnego. Zapraszam
CZĘŚĆ 12
Odłożyłem słuchawkę.
- Dobra, jedziemy.
- A dokąd? – spytała Rebecca.
- W moje ulubione miejsce. Spodoba wam się.
Podałem kierowcy adres i ruszyliśmy.
Gdy wysiedliśmy we właściwym miejscu poczułem znajomy zapach spalonej gumy i oleju silnikowego. Reszta wysiadła z busa dość niepewnie i stanęła za mną. Niedaleko od nas stała grupa kolesi. Poznałem od razu jednego z moich kumpli, Sphinx’a. Odwrócił się w naszą stronę. Z ust, jak zwykle zwisał mu papieros. Na policzku nosił jeszcze ślady ostatniego wyścigu w jakim brałem udział, kiedy to przewrócił się i szkło rozcięło mu twarz. Nie zwrócił na to szczególnej uwagi, bluźnił tylko na to, że ma podrapany lakier. Ruszył w naszym kierunku.
- Alan, stary! Dawno się tu nie pokazywałeś. Co z siebie za pedała zrobił? Gdzie twoja maszyna?
- W garażu. I nie pedała, tylko Billa. Ale to długa historia. Przedstawię ci moich kumpli. To jest Bill, Tom, Gustav, Georg i ich dziewczyny odpowiednio Carol, Nikki, Jo i Rebecca.
- Z tej Nikki fajna dupa. – powiedział krótko puszczając do brunetki „zalotne” oko.
Tom słysząc co Sphinx powiedział, niebezpiecznie zamachał swoimi kończynami górnymi, ale Georg powstrzymał go przed tym narażeniem życia. Sphinx natomiast w ogóle nie zwrócił na niego uwagi.
- A o dupach mówiąc, ciągle szuka cię tu jakaś dziewczyna.
- Mnie, przepraszam? Jaka? – spytałem ze zdziwieniem.
- No tak, taka różowa z dziwnym głosem. Zawsze zapominam jak ma na imię.
- Aaa..ha. Ultradźwięk, moja sąsiadka. A ta jak mnie znalazła?
- A co mnie to obchodzi? Ważne, że się kręci i przeszkadza.
- To głównie jej rola. – mruknąłem.
- Nawet Baleron chciała jej strzelić w pysk. Moja wieczna obrończyni.
- Ale lepiej niech jej nie bije, bo znowu mnie zrzuci z dachu albo co. – powiedziałem.
- A właściwie co ty tu robisz z nimi wszystkimi? Co chcesz?
- No tak myślałem, że może byśmy się pościgali, a potem ich powozili, tak jak ja lubię. – odparłem znacząco.
- Dobra. Pójdę załatwić jakąś maszynę i pogadam z chłopakami.
Sphinx odszedł. Odwróciłem się do reszty.
- Tu nie musicie się niczym przejmować. Nikt was nie rozpozna i autografów nie będziecie rozdawać. To jest troszeczkę inny świat. W którym nie ma miejsca na sławę i fanów.
- Dobra, ale niech mi laski nie podrywa. – odezwał się Tom ze złością w głosie.
- Wyluzuj. On taki jest. I nie zawsze mówi poważnie. Poza tym od dawna jest z Baleronem.
- Z Baleronem? To ona jest taka gruba? – spytała z przerażeniem Rebecca.
- Nie, właściwie to nie wiem dlaczego ją tak nazywamy. To jest takie…nowe wcielenie Cindy Crowford.
W tej chwili zobaczyłem, że zbliża się do nas Sphinx, a obok niego szła właśnie Baleron jak zwykle ubrana i umalowana wyzywająco. Ona też się ścigała. To pewnie na jej maszynie miałem się ścigać ze Sphinx’em.
- Cześć, Alan słonko! Słyszałam, że chcesz się ścigać. Dam ci moje cacuszko, ale jak je zarysujesz to masz w ryj.
- A to właśnie Baleron, panie i panowie. – zwróciłem się do mojej grupki.
Skinęła nieznacznie dwoma palcami lewej ręki.
- Ty, czarny! Gdzie układasz włosy, bo muszę coś ze swoją czupryną zrobić.
- Mogę ci dać adres. – powiedział Bill, uśmiechając się niepewnie.
- Czadersko. – odpowiedziała śmiejąc się dziewczęco.
Chyba chłopaki dziwnie się tutaj czuli. To ja byłem rozpoznawaną osobą, wszyscy wyciągali rękę żeby się ze mną przywitać. Wołali i machali do mnie, a oni byli tylko moimi towarzyszami. Ustawiliśmy się ze Sphinx’em na linii startowej. Ja na różowym YZF-R1* z namalowanym na baku „Puccą i Garu”. Bez komentarza. A Sphinx na czarnym YZF-R6**.
Ruszyliśmy. Pisk opon, spalona guma, dym. Mieliśmy zrobić trzy okrążenia.
Moja super dziwna grupa stała i patrzyła z lekkim przerażeniem. Jeszcze kilka sekund, jeszcze parę metrów i będzie meta.
Wygrałem! O klika setnych sekundy, ale jednak. Sphinx podszedł do mnie, kiedy schodziłem z motoru.
- Nieźle, nie wiedziałem, że to różowe może tak szybko jeździć.
- Trochę wyszedłem z wprawy. Ale tego mi brakowało. To kto będzie wiózł naszą magiczną ósemkę?
- To ja wezmę tę fajną dupę. Baleron weźmie tego z tym sianem na łbie.
- Czyli Nikki i Billa. – podsunąłem koledze po cichu.
- Ta, niech będzie. Randal weźmie tego niezdecydowanego z krótkimi włosami.
- Gustva?
- Niech i tak będzie. Zaufam ci w tej kwestii. Ty weźmiesz od Blizny motor i weźmiesz jakąś dziołche. Bo Blizna ma teraz rękę w gipsie i w dwójkę nie da rady jeździć.
- To ja wezmę Rebeccę. – powiedziałem i dałem znak by do mnie podeszła.
- Tobey weźmie tego z mopem na łbie.
- Znaczy Toma?
- Ta. Tego co ma takie dziwne gesty.
Spojrzałem w stronę Toma. Patrzył się na Sphinx’a z miną mordercy.
- Bliźniacy wezmą te dwie laski, a Maluch weźmie Georga.
- To zapamiętałeś jego imię?
- Tak. Ma taką charakterystyczną twarz. No to wsiadamy.
Kawalkada ośmiu motorów ruszyła z piskiem. Objechaliśmy pobliskie osiedle, pokręciliśmy się dookoła i wróciliśmy na tor. Wszyscy zsiedliśmy z motorów. „Moja” ósemka miała dziwne miny, bo na licznikach nigdy nie mieliśmy mniej niż 100 km/h, bo z pasażerem za szybko nie można jeździć. Sphinx podszedł i zapytał:
- Ale na grillu to zostaniecie, nie? Jakieś piwko się skołuje. Mięso już się grzeje.
- Pomyślimy. – nieznacznie spojrzałem na Rebeccę, która nadal była przerażona i chyba nie za bardzo była za tym by spędzić tu wieczór.
- To nie myśl tyle, tylko bierzcie dupy w troki i chodźcie tam gdzie jest ciepło.
Sphinx odszedł, a ja wraz z Rebeccą podszedłem do reszty. Wszyscy mieli niewyraźnie miny i patrzyli na Toma i Nikki, którzy skakali sobie prawie do gardeł. Stanąłem i też zacząłem się przyglądać. Ich wymiana zdań zawsze była niezwykle interesująca.
- Ale on nie ma prawa tak do ciebie mówić.
- A niby jak do mnie mówi, do diabła?! – krzyczała Nikki.
- No mówi do ciebie dupa. – powiedział Tom, dziwnie rozkładając ręce.
- To tylko część ciała jaką posiadam, jakbyś nie zauważył!
- Ale to nieładnie. – mruknął blondyn.
- No wiem. – przyznała już spokojniej.
- No to nie pozwól by cię tak nazywał.
- A jaki mam na to wpływ? Tyle razy mu mówiłam, że mam imię.
- No, a nie może mówić ładna dziewczyna, laska, czy coś? Tylko dupa.
- Wielka mi rzecz. Nie sądziłam, że się tak przejmiesz. – powiedziała cicho.
- Ale się przejmuję, bo nie lubię jak ktoś się do ciebie tak odnosi.
- Najważniejsze jest to, jak ty się do mnie odnosisz.
- Uwielbiam cię, wiesz? – spytał Tom uśmiechając się szelmowsko.
- Ja też cię uwielbiam, debilu mój. – powiedziała, rzucając mu się na szyję.
- To chodźmy na tego grilla. – powiedział jej do ucha.
- Chodźmy.
Nikki pocałowała Toma w usta. Widać, że blondyn nie posiadał się ze szczęścia, że tak zakończyła się ich kłótnia.
- Jakie to słodkie, kochani. – powiedziała Carol z zachwytem.
Wszyscy się na nią spojrzeli ze zdziwieniem, ale ogólnie można powiedzieć, że ich kłótnia miała bardzo „romantyczny” wydźwięk.
Poszliśmy na grilla. Cała grupa moich kumpli siedziała wokół ogniska, na oponach. Grill ustawiony był z tyłu za nimi, a smażonych na nim kiełbasek i mięsa pilnował Sphinx. Baleron zatrzymała nam miejsce obok siebie dla nas i Sphinx’a. Dostaliśmy po kiełbasce i żeberku. Baleron chodziła i rozdawała chleb. Nagle zauważyłem, że spomiędzy Randala i Tobey’ego wyłania się moja ukochana różowa sąsiadka – Ultradźwięk. Potknęła się o nogę Tobey’ego przez co on wylał na siebie piwo. Pisnęła i upadła na Randala. Ten zrzucił ją z siebie, jakby się otrzepywał. Po prostu nie lubił być dotykany przez obcych. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Z jednej strony żal mi było tej dziewczyny, ale z drugiej znów miałem ryzykować rany otwarte. To też nie dla mnie. Ale postanowiłem, że zaryzykuje, bo muszę się dowiedzieć dlaczego mnie szukała i to akurat tutaj. Podkreślam, MNIE szukała. Podszedłem, kiedy zaczynała się zbierać z ziemi. I powiedziałem, wyciągając do niej rękę:
- Nie rób mi krzywdy. Pomogę ci tylko wstać.
Podała mi rękę, wstała, otrzepała swoją różową kurtkę i powiedziała.
- Dziękuję. – i cała oblała się rumieńcem – Nic ci nie zrobię. Obiecuję.
Wszyscy na mnie dziwnie patrzyli. Czułem na plecach ich wzrok. Ale postanowiłem się tym nie przejmować.
- Może się przejdziemy? – spytałem.
- Bardzo chętnie.
Widziałem, że Tom chce się odezwać, więc powiedziałem:
- Nie waż się niczego komentować, blondasie. – już z oddali słyszałem śmiech Nikki.
Kiedy odeszliśmy na tyle daleko, by nas nie słyszeli, spytałem:
- Podobno mnie szukasz. Dlaczego?
- No bo po tym jak zniknąłeś…to ja…byłam u ciebie w domu. I dowiedziałam się, że nie jesteś Billem. I wtedy zrobiło mi się podwójnie głupio.
- Podwójnie?
- No bo…nie dość, że przeze mnie założyli ci szwy, to jeszcze zniknąłeś z domu.
- Starzy i tak się pewnie nie przejęli.
- No właściwie to nie, bo to dopiero ja im powiedziałam, że cię nie ma. Powiedzieli mi, gdzie możesz być i od tamtej pory codziennie tu przychodzę.
- No to już mnie znalazłaś. Chcesz poznać chłopaków z Tokio Hotel?
- Nie. – odpowiedziała cicho.
- Naprawdę nie? Jak spadałem z dachu myślałem, że ich uwielbiasz. To chyba dlatego wylądowałem na dupie w moim ogrodzie.
- No owszem, bardzo ich lubię. Ale…to jest zespół, idole nastolatek. Gwiazdy. Nieosiągalni dla mnie. Więc po co mi jakiś tam Bill, skoro mogę mieć Alana?
- Więc Britany z naprzeciwka chce być z Alanem.
Odwróciłem się i zamyśliłem. W oddali było słychać rozmowy grupki siedzącej przy ognisku. Teraz dopiero do mnie dotarło, że moja przygoda z Tokio Hotel się już kończy. Jak cholernie pusto będzie w moim życiu. Co mi ten tydzień dał i czego mnie nauczył?
- Jesteś tu jeszcze? – usłyszałem głos Britany.
- Jestem. To może chodźmy, napijemy się piwa i zjemy kiełbaski.
Podałem jej rękę, ona delikatnie mnie za nią złapała. Poczułem zapach jej perfum. Widziałem jak wiatr rozwiewa jej włosy.
- A co będzie później? – zapytała patrząc na mnie z nadzieją w oczach.
- Później się zobaczy.
[link widoczny dla zalogowanych] *
[link widoczny dla zalogowanych] **
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
| |