Autor |
Wiadomość |
jadzia
:)
Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 633
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiesz że jesteś w tym lepszy odemnie? xD
|
Wysłany:
Sob 17:16, 07 Kwi 2007 |
|
Ja ciągle nie mogę uwierzyć w to że tam byłam, że widziałam ich z tak bliska.
Wczoraj cały dzień ryczałam, dziśaj już jest o wiele lepiej. Jednak jak widze te wszystkie filmiki, foty to znów chce mi sie ryczeć.
Jak śpiewali Rette mich jakaś laska wyrzuciła moją chusteczkę, którą wcześniej dostałam od dziewczyny z akcji 483 bo rozdawał. No i ta chusteczka poleciała pod nogi Toma, on sie tylko tak na nią spojrzał xDD.
W ogóle na tym koncercie prawie ciągle ryczałam.
Cały koncert się darłam, ryczałam i oczywiście dobrze sie bawiłam .
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Agata_Boss
:]
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd:)
|
Wysłany:
Sob 17:56, 07 Kwi 2007 |
|
Dobra, pora wziąć się w garść. Ten post będzie lekko przydługi, tak tylko ostrzegam.
Dzień przed koncertem spotkałam się z Kamą, Ferlejką i Medi. Miałyśmy stać razem w kolejce, ale ja przyjechałam pod Torwar później i już się niestety nie znalazłyśmy.
Przed halą ścisk panował niemiłosierny. Wszyscy się pchali, policja nie dawała rady, dziewczyny mdlały. Na szczęście zapoznałam się z kilkoma i jakoś wytzrymałam te 7 godzin. Było śmiesznie, bo ciągle gadałyśmy i brechałyśmy się. Jeszcze w trakcie spotkałam się z Julą ;D. Póżniej pojawił się Saki, ten ich ochroniarz, i sobowtóry chłopaków. Najgorzej było przed 18. Wszyscy krzyczeli "Wpuszczajcie!"^^. A jak już porozsuwali te barierki, to w ogóle masakra się działa. Tłum się pchał, ludzie gubili buty, ja sama czułam, jak depczę komuś po nogach. Jeszcze z moich 2 stron byli faceci, to miażdżyli mnie równo ;D. Ale powiedziałam na głos: "O nie, ja stąd karetką nie odjadę!". W końcu mnie przepuścili i szłam przed tymi wszystkimi ludźmi, czując się jak jakas gwiazda, bo wszyscy się na mnie patrzą ;D.
Torwar jest wielki. Oczywiście od razu zrobiłam kilka zdjęć, dla potomnosci. Poszłam pod scenę i byłam naprawdę blisko, ale patrzę, a koło mnie stanęły Litwinki . Stwierdziłam, że koncert TH w Polsce chcę spędzić z Polakami, więc sobie poszłam. Krążę i krążę, ąż tu nagle patrzę- znajoma twarz. Heidi? Nie byłam pewna, ale na koszulce miała tekst WNMG! Podeszłam i nasza rozmowa wyglądała tak:
- Eee, jak masz na imię?
- Patrycja.
- Heidi?
- Tak...?
- Cześć, tu Agata_Boss z forum!
Padłyśmy sobie w ramiona . Z heidi była jeszcze jadzia i tak stałyśmy we 3, a przed nami była luka- trzymałyśmy transparent dla Georga, i przed nami nie mógł nikt stać.
Czekamy, czekamy(TH się oczywiście spóźnili) i nagle słyszymy pierwsze nuty "Ubers Ende Der Welt"...To było piękne. Chłopaki grali ślicznie, a Bill śpiewał tak czystko, że myślałam, że z plejbeku ;D. Z dziewczynami co chwilę płakałyśmy i przytulałyśmy się. Kiedy usłyszałam poczatek "Ich brech aus", to złapałam jadzię za ramię i darłam się "Ich brech aus! ich brech aus!". "Na Wo Sind Eure Hande" patrzę, a tu się okazało, że Tom śpiewa to "Wo Sind Eure Hande" w refrenie! Też do jadzi krzyknęłam "Tom spiewa! Tom śpiewa!". Na "Spring Nicht" podniosłyśmy ten transparent, a potem go rzuciłyśmy i dzida pod scenę ;D. Najlepiej było na "Schrei". Kocham tę piosenkę i oczywiście jak Bill podniósł ten swój megafonik, kompletnie odleciałam. W ogóle na niej chyba wszyscy najgłośniej śpiewali ;D.
Nie wierzyłam, ze tam jestem. Zresztą, nadal nie mogę w to uwierzyć. Ciagle powtarzałam "Oni tu są, żywi!! Tom ma dredy, a Bill te swoje włosy!!". Oni wszyscy byli tak blisko...Fajnie, jak potem grali na tym wybiegu. Gustav tak udiadł za perkusją, spojrzał w naszą stronę i tak się zapatrzyl...Seri się długo patrzył ;D. A później długo dziękował i kłaniał się. Wciąż mam jego patrzącego się na nas przed oczami. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że oni też każdy występ przeżywają.
Było sporo też śmiesznych momentów. Chłopaki raz po raz dostawali miśkami, itp. Ja kręcę filmik, jak byli na wybiegu i drę się "Georg!". Jakaś dziewczyna się tak na mnie spojrzała dziwnie, to się poprawiłam szybko i krzyknęłam już dobrze "Gijorg!" ;D.
Po "Leb Die Sekunde" Bill lał wodę na publiczność, ale nie w nasza stronę. To oczywiście krzyknęłam "Dajcie tu tą wodę!" . Krzyczałam tez "Gegen Meinen Willen", bo strasznie chciałam, żeby zagrali tę piosenkę. Pozostali też lali wodę, potem rzucali butelkami, zakrętkami, Tom chyba kostką, Gustav pałeczkami. Tylko akurat nie w naszą stronę!
O ile mnie pamięć nie myli, to na "An Deiner Seite", którą bardzo fajnie, że zaśpiewali na koniec, polecialo konfetti. Super to wyglądało po prostu.
Po koncercie w końcu spotkałyśmy Kamę, Medi i Ferlejkę. Oczywiście nie obyło się bez płaczu . Pognałyśmy na parking, żeby dostać autograf, ale niestety się nie udało. Pożegnałyśmy się z heidi i jadzią i poszłyśmy. Ja się na chwilkę zatrzymałam, bo chciałam kupić plakat. Pytam się kogoś, za ile? Jakaś kobieta mi mówi, że 20 zł. Ale patrze, a facetowi ktoś tam podaje 30 zł. To pytam się sprzedawcy; "Proszę pana, to w końcu 2 czy 3 dychy?". Na co sprzedawca spojrzal się na mnie dziwnie i coś powiedział po niemiecku. Mnie z leksza zamurowało, machnęłam ręką i powiedziałam" A dobra, nic już" ;D. Wróciłam do dziewczyn, zrobiłyśmy sobie zdjęcie i rodzieliłyśmy się. Pożegnałyśmy się słowami "Do następnego koncertu!"...
Trochę się zgubiłam z moim tatą, a kiedy już go spotkałam, to zaczęłąm płakać jak bóbr. Moj tata się oczywiście śmiał i powiedział "Kupiłem ci plakat". Myślałam, że go ozłocę . Sam z siebie kupił mi plakat? W samochodzie dzwoni mama i pyta się, jak było. Agata do telefonu: "Cześć mamo! Było...było..." i w bek. Tata się przez cały piątek ze mnie nabijał ;D.
Po powrocie do hotelu wzięłam plakat i napisałam na nim datę, godzinę, miejsce, kogo spotkałam, poznałam, wypisałam piosenki, tesksty piosenek i różne inne rzeczy, typu: "Nie oddałam kubka! ". Bo oni tam rozdawali wodę w kubkach i trzeba było je oddawać. A ja pocałowałam ten kubek i powiedziałam mniej więcej "A w cholerę! Nie oddam go!"^^. I teraz stoi u mnie na biurku, taki popękany. Z koncery wzięłam tez jakiś podeptany biały balonik.
Chłopaki zagrali w sumie 17 piosenek:
- Ubers Ende Der Welt
- Totgeliebt
- Reden
- Ich Brech Aus
- Wir Sterben Niemals Aus
- Heilig
- Stich Ins Gluck
- Vergessene Kinder
- An Deiner Seite (Ich Bin Da)
- Spring Nicht
- Wo Sind Eure Hande
- In Die Nacht
- Schrei
- Durch Den Monsun
- Der Letzte Tag
- Rette Mich
- Leb Die Sekunde.
Na koncercie było świetnie. Nie mogę o niczym innym myśleć, na niczym innym się skupić. Są święta, ale mnie to w ogóle nie interesuje. W trakcie pisania tego postu pare razy myślałam, że się rozkleję. Czuję w sobie pustkę. Dzisiaj rozpłakałam się, kiedy odkurzałam. Bo jak tu wrócić do normalności, kiedy 2 dni temu o tej porze czekało się na ten wymarzony upragniony występ? Ten, kto tam nie był, kto nie uczestniczył w tym wszystkim, nie zrozumie. Byliście świetni chłopaki. Dziekuję ;*.
I dziękuję również Wam. Heidi, jadzi, Medi, Kamie, Ferlejce, Julii, które przeżywały to ze mną i naszemu całemu forum, bo przecież każda z nas oczekiwała tego dnia. Mam nadzieję, że na następnym koncercie będziemy się bawić już wszystkie. Dziękuję ;*.
Zakochałam się od nowa.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Blackie
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 18:21, 07 Kwi 2007 |
|
Agata_Boss napisał: |
Ten, kto tam nie był, kto nie uczestniczył w tym wszystkim, nie zrozumie. |
Wiem, wiem. Temat nie dla mnie. Ale cóż... Chciałam zwrócić tylko jedną uwagę. Agatko... Ja tam nie byłam. Ale też ryczałam. Wiedziałam dzięki pewnym źródłom co grali aktualnie, w danej chwili, wiedziałam kiedy jest przerwa. I też to przeżywałam. Nie mogłam tam być, nie mogłam słyszeć jak śpiewa, ale za to puszczałam sobie u siebie w komputerze piosenki takie, jak teraz śpiewał Bill tam, w Warszawie, na Torwarze. Ryczałam jak koncert się zaczął, jak się dowiedziałam, że Bill mówił po polsku. Najbardziej rozryczałam się, gdy dowiedziałam się, że zeszli ze sceny. Wtedy zadałam sobie pytanie czy jeszcze kiedyś na nią wrócą... Wtedy to już na maksa ryczałam. Wszyscy w domu się nabijali. Na następny dzień już dostałam filmiki. Jak je oglądałam, zatapiałam się w głosie Billa, zamykałam oczy i wyobrażałam sobie, że stoję tam, przed nimi. Że patrzę Billowi w oczy, że uśmiecham się do Toma... Możecie nie wierzyć, ale... mnie tam nie było, a przeżywałam to chyba sto razy gorzej, niż jakbym tam była. Do tej pory o tym myślę i raz po raz popłakuję, że nie mogłam tam być...
Agata_Boss napisał: |
Zakochałam się od nowa. |
W tym muszę przyznać Ci rację. Ja tak samo... Gdy dostałam płytkę Zimmer 483 to trochę mnie ruszyło. Przedtem Tokio Hotel mi zbrzydło, szczerze to mówię. Przestałam ich słuchać, stali się dla mnie codziennością, głupią monotonią. Ale jak usłyszałam Spring nicht... Ta piosenka wywarła na mnie największe wrażenie. Wtedy było zauroczenie, faza pierwsza. Ale... Jak zobaczyłam ten koncert... To naprawdę, na nowo zakochałam się w Tokio Hotel...
Nie mam komu dziękować... Tylko Mii, która ze mną przeżywała ten koncert... Może kiedyś uda mi się być na jakimś i bawić razem z Wami... Byłoby napewno super...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
heidi
:-)
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 1220
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 11:06, 08 Kwi 2007 |
|
Muszę to wreszcie jakoś porządnie opisać. Żeby później było co wspominać.
5.04.07, Torwar- Warszawa.
Wenn nichts mehr geht
Werd' ich ein Engel sein - für dich allein
Na koncert jechałam z Magdą. Wyjechałyśmy o 11:00 w czwartek z Gniezna, miałyśmy nadzieję, że do Warszawy zajedziemy tak na 13:00, góra 14:00. Niestety, spotkałyśmy po drodze dwa wypadki, gdy skończyła się autostrada było dużo korków i robót drogowych. Jednym słowem- koszmar. Wtedy wiedziałam, że na pewno będę gdzieś z tyłu w kolejce, nie wspominając o miejscu na płycie.
Dojechałyśmy na 16:00. Gdy zobaczyłam Torwar, wydałam z siebie dziwny odgłos „ O Jezuuusssieee!”. Zaparkowaliśmy samochód i szybko popędziłam z Magdą w kolejkę.
Stałyśmy na końcu, później jakoś na środku, dokładnie koło pierwszej lampy od prawej, gdzie była naklejka Mexico Fans, czy jakoś tak. ;D Ale gdy zobaczyłam sobowtóry Th, tj. Niuszke i pozostałe dziewczyny, popędziłam przez trawnik prosto do nich.
Zaczęli wpuszczać na Torwar. Pogubiłabym buty, bo miałam je kompletnie rozwiązane. Ścisk był niesamowity, ale dobrze, że byłam nawet blisko wejścia. W tych momentach po prostu przeklinałam dzień, w którym kupiłam bilet xD ( na serio! ), „ Po co ja tu przyjechałam?! „ „ Żałuje, że tu jestem! „. Później się przekonałam, że było warto to wszystko przeczekać.
Jeszcze wyciągnęłam rękę w górę i ochroniarz mnie wepchnął do środka. Jak już mogłam iść do kolejki to się tak fajnie czułam, bo reszta jeszcze tam stała, a ja mogłam spokojnie się ustawiać i zawiązywać buty. xD
Jak zobaczyłyśmy sale to zaczęłyśmy biec ile sił w nogach, zaczęłam krzyczeć, śmiać się. Nie myślałam w ten dzień w ogóle, za dużo wrażeń jak na jeden raz. Moje marzenie miało się spełnić za kilka minut. Traciłam głowę.
Załapałyśmy się na ten kawałek, gdzie była szansa być pod samą sceną. Najpierw rozmawiałyśmy z dziewczynami z akcji 483, bo miałyśmy trzymać transparent. Tak też się stało.
Stoję, rozglądam się czy nie widać kogoś znajomego aż tu nagle ktoś mnie puka w plecy. ^^
- Jak masz na imię?
- Patrycja.
- Heidi?
- Tak.
- Czeeeść, tutaj Agata_Boss z Forum! ^^
Nie mogłam uwierzyć, że ją spotkałam. W ogóle nie wierzyłam, że spotkam kogokolwiek z jakiegoś Forum, a jednak. Już mi się chciało płakać, jak weszłam na sale, ale jak zobaczyłam Agatę łzy popłynęły mi momentalnie i nie mogłam się uspokoić.
Zaczął się koncert, zgasły światła. Zaczęłam krzyczeć z radości, piszczeć, płakałam cały czas a później zdzierałam sobie gardło przy śpiewaniu piosenek z Billem. Później wyszło na to, że znalazłam się po lewej stronie wybiegu, trzymałam się barierki. Normalnie jestem dumna, że udało mi się tak blisko dotrzeć, chociaż stałam zupełnie z tyłu.
Wyjęłam z kieszeni swoje dwie bransoletki i rzemyk. Pierwsza bransoletka poleciała poza wybieg, druga na wybieg, a rzemyk uderzył w Billa. Płakałam. Ewidentnie płakałam z radochy. ^^
Koncert dobiegał końca, ochroniarze zaczęli rozdawać wodę, więc co chwile łapałam jakiś kubek. Nie piłam chyba od 16:00, więc już nie miałam sił. Chłopacy wyszli powtórnie na scenę, teraz zaczynali grać RM. Ten moment był najpiękniejszy w moim życiu. Gustav przyjął zawieche i patrzył się. Prosto w oczy, a ja machałam do niego jak jakaś idiotka, fanatyczka normalnie xD. Wzdrygnął ramionami i zaczął grać, a ja odpływałam słuchając Rette Mich.
Niby stałam blisko, ale w ogóle nie słyszałam co mówi Bill, ominęły mnie najlepsze fragmenty. Na szczęście mam wszystko nagrane na komórce. Nawet jak z miśka oberwał! xD
Szkoda, że to wszystko tak szybko się skończyło. Ale wiecie co? Było warto czekać to 108 dni. Warto było zbierać kasę na bilet od pół roku. I być ściśniętym w tłumie. Bo wreszcie ich zobaczyłam, a 2 lata temu nawet o tym nie śmiałam marzyć. ^^ Ach. Byli po prostu chłopcami z plakatu, a teraz to już jest coś więcej. Oni istnieją. Widziałam i słyszałam!
Po koncercie nie miałam ochoty wyjść z Sali. Najchętniej zabrałabym stamtąd wszystko, żeby mieć jakąś pamiątkę. Pamiętam, że wzięłam jakąś butelkę i rzuciłam nią tak daleko, żeby doleciała na scene. Nie doleciała. Do domu zabrałam jednak dwa nienadmuchane baloniki, jeden niebieski, a drugi czerwony. Szkoda, że nie złapałam nic od nich.
Później usiadłam sobie na środku Sali, chciało mi się płakać. Ale trzeba było się zbierać i szukać reszty dziewczyn.
Wreszcie byłyśmy razem: Ja, Magda, Kama, Medi, Ferli i Agata. Nie mogłam wypowiedzieć ani słowa, nie wiedziałam, co mówić, zatkało mnie. Jak tak sobie to wszystko wspominam, to mam łzy w oczach. Pamiętam, jak się przytulałyśmy i tak płakałam, a ludzie, którzy wychodzili z Torwaru tylko się uśmiechali, albo patrzyli zdziwieni.
Pogadałyśmy chwile, później zrobił się tłum za Torwarem, bo podobno TH miało wyjść i rozdawać autografy. A nie rozdawali, więc po pożegnaniu z dziewczynami zrezygnowałam ze stania i usiadłam sobie na trawniku, ludzie się patrzyli, a ja siedziałam i oglądałam filmiki, wspominając najpiękniejsze chwile.
Nie jest mi smutno. Wprawdzie wyobrażałam sobie to wszystko zupełnie inaczej, myślałam, że będę na końcu, że nie zobaczę dziewczyn, że nie dojadę do Warszawy. xD Ale było warto, to co, że nie słyszałam czasami Billa, że nie mam autografów. Liczy się to, że słyszałam muzykę. Ja tam byłam, ludzieee!!!
To nie jest zwykły zespół. To jest zespół, który wniósł coś do mojego życia. Coś. Czy takich ludzi, jak wy, można nazwać cosiami? Nie. A łzy, wszystkie chwile radości? Też nie.
Już teraz wiem, że na następnym koncercie, jaki będzie w Polsce, też będę. I spotkam Was wszystkie. I będziemy się razem bawić. I śpiewać i będziemy przy samej scenie. I dostaniemy autografy. I porobimy sobie fotki. Nie mogę…
Pamiętajcie, że zostały wspomnienia. Nie możemy ich wymazać z pamięci. One są taką naszą energią i musimy je wspominać z radością, bo z radością na nie czekałyśmy. Oni na pewno nie chcieliby, żebyśmy się smuciły. Oni chcą nas uszczęśliwić, a nie doprowadzić do depresji.
Pierwsze ukłucie szczęścia.
Rana pozostanie na zawsze.
Dziękuje. Tokio Hotel i Wam, że mogłam przeżyć takie piękne chwile, które na pewno będę jeszcze długo, długo wspominać.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lacuna
:]
Dołączył: 16 Wrz 2006
Posty: 501
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/5
|
Wysłany:
Pon 9:39, 09 Kwi 2007 |
|
Oglądałam zdjęcia i filmiki z tego koncertu. Wydaje mi się strasznie przeciętny, a z opowieści fanek uważam, że dobrze, że nie pojechałam. Ja naprawde mam słabe serducho i łatwo mdleje... Byłoby po mnie.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Yvonne
Dołączył: 11 Maj 2006
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polen
|
Wysłany:
Pon 12:00, 09 Kwi 2007 |
|
Byłam pod sama sceną! I sektor S.
Bill ciągle się na nas gapił ;D. Podchodził, przybiegał wszystko!
Tom też! ;D. Taaaak słodko pomachał do nas! A Bill raz xD.
Zerknął mi prosto w oczy! Omg... zawał na miejscu!!!
Albo Tom! <333. Wyslalam mu buziaka, a on odmachał ;(((
To było takie wspaniałe!!!
BYŁO ZAJEBIŚCIE!!!
Proszę stosować się do regulaminu. Pamiętaj, że w internecie, wielkie litery oznaczają podniesiony ton. Nie trzeba krzyczeć, naprawdę.
pszec
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
jadzia
:)
Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 633
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: wiesz że jesteś w tym lepszy odemnie? xD
|
Wysłany:
Pon 12:34, 09 Kwi 2007 |
|
Tamto co pisałam było takie krótkie, teraz opiszę wszystkie (przynajmniej spróbuje) moje wrażenia .
Od razu przepraszam za błędy, i sorry za nie jasności jakie by mogły tu być.
Koncert Tokio Hotel w Polsce. 5,04,2007r Warszawa-Torwar
Na koncert jechałam z Patrycją. Droga nie minęła nam szybko, ponieważ po drodze spotkały nas chyba ze trzy wypadki, ciągle robili gdzieś drogę. Normalnie masakra, wtedy już byłyśmy pewne że na koncercie będziemy gdzieś z tyłu. Gdy byliśmy już w Warszawie szukaliśmy ul. Łazienkowskiej. Pytaliśmy przechodniów, no po pół gadzinie dojechaliśmy. Mój tata powiedział że jeszcze pojedziemy coś zjeść, ale gdy zobaczyłam te tłumy stojące pod Torwarem, momentalnie odechciało mi się jeść. Pobiegłyśmy z Heidi pod Torwar, byłyśmy na samym końcu kolejki. Gadałyśmy z jakimiś laskami. Pod Torwarem stałyśmy chyba z dwie gadziny. I tak jakoś po 18 zaczęli wpuszczać. I wtedy to co sie działo pod Torwarem to był jeden wielki koszmar. Patrycja chciała zrezygnować i wyjść z kolejki ale ja ją trzymałam za rękę. Czułam jak po kimś dyptam, parę razy wisiałam w powietrzu, po prostu nie miałam gdzie stanąć
A gdy już stałyśmy w takiej pojedynczej kolejce gdzie nas sprawdzali, byłam taka szczęśliwa, nie mogłam uwierzyć w moje szczęście. Gdy znalazłam się w Torwarze, nie wiedziałam gdzie iść. Jednak z Patrycją pobiegłyśmy tam gdzie wszyscy czyli na hale . Znalazłyśmy się gdzieś na środku Torwaru. Potem jakieś dziewczyny sie nam pytały czy chcemy trzymać transparent, oczywiście się zgodziłyśmy. Patrycji się zachciało iść do WC, poszłam do jakiegoś gościa się zapytać gdzie ona tu jest ale mi nie odpowiedział. Gdy wróciłam stała koło Patrycji jakaś dziewczyna na początku nie wiedziałam kto to jest, ale gdzie mi sie przedstawiła że Agata od razu pomyślałam że to ta z forum jednak nie byłam tak śmiała zapytać. Po paru minutach ona mnie zapytała czy jestem z forum xDDD
Gdy zgasły światła wszyscy się wydzierali jak tylko mogli. Ale jak już usłyszałam pierwsze akordy piosenki Übers Ende der Welt, chciało mi sie ryczeć, ale postanowiłam sie powstrzymać. Zaczęli podnosić taki blachy i zaczęło się nie mogłam już wytrzymać rozryczałam się. Gdy usłyszałam Billa na żywo, potem zobaczyłam mojego Tomusia. Nikt by nie wytrzymał. Razem z Agatą i Patrycją ryczałyśmy, przytulaliśmy się. Moje marzenie się w końcu spełniło .
Tak szczerze mówiąc to nie pamiętam jaka była następna piosenka, w ogóle było tak głośno że nie słyszałam jak Bill mówi do nas fanów po Polsku. Najbardziej podobało mi się gdy Bill wszedł na ten podest a wszyscy tak momentalnie pchali się do przodu. Ja ciągle machałam taką czerwoną chustką, którą rozdawali przed Torwarem. Taka laska koło mnie miałam taką fajna rękawiczkę i Bill prawie ciągle się patrzył w tamtą stronę. Gdy na telebimie pokazali Toma o mało nie zemdlałam.
Pamiętam jeszcze taki moment jak Bill coś gadał, i nie było tak głośno, a ja krzyknęłam "Tom Ich libe Dich" Tak dziewczyna się na mnie spojrzała takim dziwnym wzrokiem a ja się tylko uśmiechnęłam . Jak ochroniarze rozdawali kubki z piciem trzy razy sie napiłam bo było mi tak duszno. Raz tak machnęłam do jednego z nich ten do mnie "coś się stało nie dobrze ci?" a ja mu tylko powiedziałam że chce pić. On się uśmiechną i poszedł po to picie. Pamiętam jak Bill raz tak dłuższy czas patrzył na rękawiczkę tej dziewczyny, ja się do niego darłam, a on banan . Potem gdy śpiewali Rette mich, moją chustkę jakaś laska wyrwała mi z reki tak ze poleciała ona na scenę. Pod same nogi Tomusia . On się tak na nią spojrzał, to było piękne .
Gdy sie już koncert skończył nie chciałam stamtąd iść, Patrycja usiadła na środku nie chcąc sie ruszyć. Agata miała aparat więc chciałam sobie z nimi zrobić fotkę na tle sceny, niestety aparat padł. Ale to co w końcu liczy sie fakt że tam byłam, moje wspomnienia. Gdy Agata szukała swojej torby leżała tam jakiś misio różowy podniosłam go i rzuciłam na scenę, oczywiście doleciał . Potem jakiś balon leżał a na nim napis "Georg Happy birthday", ten balon wzięłam do domu. . Teraz żałuję tylko że nie wzięłam aparatu na hale, W ogóle myślałam że to będzie inaczej wyglądać. Gdy wyszłyśmy z Torwaru Patrycja ciągle dzwoniła do Kamy do chciała się z nią spotka, nie mówię że ja nie chciałam, oczywiście że chciałam zobaczyć Kamę, Medi i Ferli. I udało nam się, stałyśmy razem i sobie gadałyśmy. Usłyszałyśmy krzyki od strony parkingu, pobiegłyśmy tam okazało się że Th będzie tu i będą rozdawać autografy, stałyśmy tam jakieś 15 minut. W miedzy czasie pożegnałyśmy się z Kamą, Medi, Ferli i Agatą. Patrycja stanęła gdzieś dalej ode mnie, ja się rozglądałam czy czasami nie ma gdzieś mojego taty, gdy go zobaczyłam pomachałam mu jednak mnie nie zauważył. No to pobiegłam do niego. Przed stojącą karetką przewróciłam się, zakręciło mi się w głowie i na prostej drodze zrobiłam wywrotkę. Wstałam i poszłam do mojego taty, on się ze mnie śmiał. Heh. Poszłam po Heidi i wracałyśmy do domu, potem dowiedziałam sie że chwile po naszym odjeździe rozdawali autografy. Po drodze wstąpiliśmy do Macdonald (nie wiem jak to sie pisze), z Patrycją poszłyśmy do kibla była tam taka dziewczyna z koncertu. Zapytała nas czy my z koncertu, a my że tak i takie banany, a ona no teraz łatwo poznać fanów Th, jak wyszłyśmy z kibelka było pełno wiary. Wszyscy z koncertu oczywiście xDDDD
Jestem bardzo zadowolona że nie zrezygnowałam ze stania w tej długiej kolejce, warto było przez to wszystko przejść
Dziękuję Tokio Hotel za wspaniały wieczór, Patrycji i Agacie wspaniale się z Wami bawiłam. Kama, Medi, Ferli jesteście super.
Tak jak ktoś napisał chyba w podpisie że spotkał swojego anioła -->Toma, zgadzam się z tą osobą bo ja tez go spotkałam
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mardzia
:)
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 751
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Gliwice
|
Wysłany:
Pon 17:36, 09 Kwi 2007 |
|
Jak patrze się na wasze wypowiedzi, to moja w ogóle nie powinna istnieć.
Ojej. Tak mało... napisałam.
Ale... teraz, kiedy jest już PO koncercie, jakoś mi lżej.
Tzn- przemyślałam to wszystko.
Przyjechałam pod Torwar z przyjaciółką punkt 12:00. Wtedy nie było jeszcze takiego tłumu.
Po może dwóch godzinach, bardziej się zapełniło...
W każdym razie: współczułam wszystkim dziewczynom, które czekały pod Torwarem kilkanaście godzin. Rozmawiałam z paroma, które żaliły mi się, że już nie są "pierwsze".
Jeżeli chodzi o mnie- to mi było wszystko jedno, czy będę na samym początku, czy na samym końcu. Dla mnie liczył się koncert, a właściwie sama obecność na nim. I tak się cieszyłam, że w ogóle mogę pojechać do Warszawy...
Ścisk. O matko. Nigdy więcej czegoś takiego. Po wejściu na halę, zrozumiałam, że nawet gdybym przyjechała pod Torwar o 19:00, to i tak stałabymw tym samym miejscu, które i tak nie było wcale takie złe. Miałam widok na telebimy (to to? xD) i całą scenę .
Dziewczyny, które wydzierały się pod koniec (jeszcze wkolejce- o ile można to nazwać kolejką)- jak dla mnie dały wielką plamę. Boże. Rozumiem, że ochroniarze i policjanci zachowali się jak jakieś... xxx..., ale bez przesady. Poczułam w tym momencie niesmak...
Poza tym, po koncercie, poznałam wiele bardzo miłych i fajnych osób.
Następny koncert Tokio Hotel w Polsce?
Okey! xD.
edit:
... przypomniałam sobie, że spotkałam Michała z VIVY. Ojej, jaki on... milutki xD.
Nie zapomnę tego, jak latał z colą i pizzą ;D.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Akemi
:-(
Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z innego świata ^^
|
Wysłany:
Śro 19:26, 11 Kwi 2007 |
|
Też tam byłam...wszystko co się działo dziewczyny wymieniły wyżej. Ja tylko się skromnie dopiszę:
Muzyka wspaniała, Bill i chłopaki cudowni, niesamowity wrzask, pot się lał po ścianach...jednym słowem ZAJEBIŚCIE!!!
Ach....no kocham ich, noo...XD Ale skapa Akemiś....Boże, ja już z tego wszystkiego gadam do siebie. Ciekawe co będę wyrabiała dalej...będę robić fikołki na dachu? XDDD Ale wymyśliłam...
Pozdrawiam i całuski dla wszystkich fanek, a w szczególności kochanych dziewczyn z naszego forum
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
shira
Moderator
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 1460
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Śro 19:48, 11 Kwi 2007 |
|
Nie było mnie tam, jakoś to przeżyłam i nawet nie płakałam tylko było mi trochę smutno przed koncertem. Potem... Potem pogodziłam się z tym, że musze czekać na kolejny, chociaż nawet nie mam pewności, czy taki będzie.
A teraz jak to wszystko przeczytałam... Wyje jak opętana i nie mogę sie opanować. Tak Wam zazdroszczę...
I zarzekam się, że następny koncert jest mój. ;)
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
heidi
:-)
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 1220
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Śro 22:04, 11 Kwi 2007 |
|
shira napisał: |
Nie było mnie tam, jakoś to przeżyłam i nawet nie płakałam tylko było mi trochę smutno przed koncertem. Potem... Potem pogodziłam się z tym, że musze czekać na kolejny, chociaż nawet nie mam pewności, czy taki będzie.
A teraz jak to wszystko przeczytałam... Wyje jak opętana i nie mogę sie opanować. Tak Wam zazdroszczę...
I zarzekam się, że następny koncert jest mój. |
Jeszcze się spotkamy, zobaczysz.
Marzenia się spełniają. Przekonałam się o tym.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Veren
:)
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 635
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z krainy Wielkich Jezior
|
Wysłany:
Czw 16:44, 12 Kwi 2007 |
|
Żałuję, że nie spotkałam się z żadną z was.
No, ale... Tak wyszło. Mam nadzieję, że uda się to na następnym koncercie xP
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
dorcia
Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Czw 19:08, 12 Kwi 2007 |
|
Ja niestety nie mogłam być na koncercie:(;( Moje dwie przyjaciółki pojechały i przeżyły to niesamowite wydarzenie... ja w domu nie mogłam wytrzymać. Byłam pewna ze koncert zacznie sie o 18, więc już od 17 pisałam do nich smsy z pytaniami czy juz wpuszczają itp. Jedna z moich koleżanek tez niestety nie mogła być w Wawie .....i razem wpadłyśmy na pomysł żeby w trakcie koncertu zadzwonić do nich i choć chwilę posłuchać głosu Billa, dźwięków gitary Toma i Georga, bębenków Gustava no i oczywiście waszych niesamowitych pisków Byłyście niesamowite! Ledwo mogłyśmy dosłyszeć jaka leci piosenka! Przed zadzwonieniem pomyslałam sobie, że jak posłucham chociaż 5 minut będę very happy.....poczuje ten klimat! Gdy zadzwoniłam z słuchawki dobiegł Wasz pisk! Ryczałam jak opętana;( Do teraz chce mi sie płakać! Hihi w domu nabijali się ze mnie, że chodze i rycze:D No ale oczywiście nie przejmowałam sie tym... nie mogłam oderwać się od telefonu....5 minut przerodzilo sie w prawie cały koncert!!!! Nie słyszałam tylko pierszwj piosenki!! Było cudownie! Płakałam cały ten czas...nie mogłam sie powstrzymać Mimo to byłam szczęśliwa, że przynajmniej uchem mogłam być na koncercie A to wszystko dzięki mojej kochanej Oli i Ewci!! Laski kocham was!
Prosiłabym o poprawienie postu, zgodnie z regulaminem. Polskie litery, kropki, przecinki, wielkie litery... Ja nie mam na to siły, przykro mi.
pszec
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
MeDi
Administrator
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 898
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 15:15, 21 Kwi 2007 |
|
WIR WOLLEN TOKIO HOTEL! - czyli o tym, jak to się Polska bawiła...
Wyjechałyśmy w środę rano z naszego przemyskiego Dwroca Głównego. Express, godzina 8:39. Odbyło się bez żadnych komplikacji. Usadowiłyśmy się w przedziale, pożegnałyśmy się i pociąg ruszył. Kilkugodzinna podróż minęła w znośnym tempie, a umilał nam ją nam pewien starszy pan, który opowiadał nam o wydarzeniach z jego młodości, o życiu... I pomyśleć, że tyle biorę z tego teraz na historii.
Podróż dobiegła końca. Znalazłyśmy się na Dworcu Centralnym w Warszawie. Poszłyśmy w nieco inne miejsce, niż to, gdzie czekał na nas Ferlej tata, ale cóż, to się wytnie. Później do hotelu. Zostawiłyśmy rzeczy i cel: Starówka. Zaczęłyśmy tam szukać miejsca, w którym można zjeść coś normalnego. Przed restauracjami wisiały karty dań. W większości to samo (czytaj: kawior w sosiie [tu wpisz przypadkowy ciąg liter], golonka z [tu wpisz różne paskudztwa] w czerwonym winie, itp.) W kieszeniach otwierały nam się noże. Ostatecznie jednak znalałyśmy miejsce, w którym można było zjeść zupełnie normalne rzeczy typu naleśniki. Po szamie okazało się, że Łzawa jest już koło Kolumny Zygmunta, więc zaczęłyśmy się tam kierować - o dziwo trafiłyśmy xD. Pospacerowałyśmy trochę, kontaktując się w międzyczasie z Agatą, z którą również miałyśmy się spotkać. No to wytłumaczyłam jej, gdzie jest kościół z dachem zniszczonym przez korozję i jakoś się odznalazłyśmy. Po spotkaniu z nimi (Aniu, dziękuję!) pojechałyśmy do hotelu. Pooglądałyśmy różne "Sos mi vida" i inne "Światy według Kiepskich", a właściwie to wszystko było włączone, a my zajmowałyśmy się zupełnie czymś innym.
Kolejno pochłonęła nas zabawa w dzwonienie do znajomych i umawianie się z nimi pod Kolumną Zygmunta. Nie każdy wiedział, że to jest w Warszawie. Buahaha xD. W oka mgnieniu zrobiło się późno. Ja i Ferlejka zsunęłyśmy sobie łóżka . Postanowiłyśmy pójść przyzwoicie spać, żeby jutro mieć siłę. Oczywiście nic nie wypaliło, bo rozszalały się telefony... Wtedy tez wpadł mi do głowy pomysł, który zrealizowałyśmy... ]:-> Ale o tym nie mogę napisać, bo gdyby czytały tę notkę jakieś fanki TH, to... xD Hyhyhyh . W nocy byłam brutalnie budzona przez krzyki Ferlejki, która wrzeszczała do Kamy xD.
Rano wstałyśmy zestresowane i po porannej toalecie udałyśmy się na śniadanie. Ferlejka jak zwykle zjadła rekordowe ilości w postaci chyba kromki chleba z masłem xD. Prawie jak na kolonii ^^. I była dobra hebrata (!), ale zapomniałyśmy sprawdzić z jakiej to firmy. Po śniadaniu tata Pati zawiózł nas wprost pod Torwar. Był strach - jest tam już ktoś? Dużo osób? Dopchamy się?
Szczerze to się zdziwiłam. Spodziewałam się góra piętnastu. A było ze dwieście (strzelam, bo nie wiem). No i trochę mi szczęka opadła - przecież chciałyśmy być w pierwszym rzędzie! Była godzina ósma rano. Do koncertu jeszcze jedenaście i pół godziny. Wszystko się może zdarzyć. No i się zdarzyło. Cały ten czas byłyśmy w stopniowo zwiększającym się ścisku. I te myśli, że jeszcze dziesięć godzin, jeszcze dziewięć, osiem, siedem... Na początku skontaktowałyśmy się z Noire, którą Kama poznała na forum. Wraz z nią była dziewczyna, która okazała się Mańkiem z naszego forum . Pogadałyśmy trochę, postałyśmy. Ludzie schodzili się, ale było spokojnie. No, może poza kłótniami panienek z przodu z takim gościem, który zajął po chamsku miejsce dla trzech córek. Generalnie to na początku przez dłuższy czas zastanawiałam się nad tym, jak wytrzymamy cały dzień po prostu stojąc. Hm. Później przyszła mała dziewczynka wraz z tatą. Naprawdę wielki podziw, że dała radę! Jej siostra nocowała pod hotelem - bo w ogóle to zapomniałam wspomnieć, ale część osób nocowała pod Torwarem, by zająć dobre miejsca, co w ogóle nie miało znaczenia, ale o tym później. No i mijały godziny... Poznałyśmy najbliżej stojące nas osoby - na samym początku Karolinę, Miśkę, Olkę i Julkę. W ogóle miło się gadało, itp. W tym czasie chore psychicznie fanki piszczały - nie wiem po co, więc nie pytajcie. Grupki zaczynały piszczeć, a wszyscy myśleli, że jedzie Tokio Hotel - i tak przez cały dzień. Na początku sama się w to bawiłam, tylko nieco inaczej ---> "Aaa! Bill, Bill! Bill jedzie śmieciarką!". Ale chyba tylko raz udało mi się wywołać piski. Po dwóch czy trzech godzinach przyjechały toi-toie, czy raczej - clip-clopy (lol) - tak czy siak, nikt z nich właściwie nie korzystał w obawie przed zajęciem miejsca przez jakąś inną napaloną (ewentualnie nienapaloną) fankę (a może i fana?). Nie obeszło się bez paru histeryczek w postaci chociażby wariatki, która płakała, wrzeszczała i zapowiedziała, że nie zejdzie z barierki, bo przegapi jak będzie szedł jej Tom. Ciekawa jestem, gdzie stała na koncercie. Może z tyłu, hyhyh. Było podanę parę godzin - kiedy przyjadą, kiedy zaczną próbę - ale właściwie większość to chyba były ściemy. Gdzieś tam w porze obiadowej przyszli ochroniarze (Ochrona Zubrzycka czy jakoś tak), którzy zaczęli rozstawiać barierki w tak dziwny sposób, że wszystkie dziewczyny zostały pomieszane [mniej więcej w tym czasie zaginęły nasze Red-bulle...]. Ja trafiłam pod barierki. Kama i Ferlej obok. Poznałam tam taką superdziewczynę, z którą pośmiałyśmy trochę (jeśli to czytasz, to zaklikaj na Gadu ;d). Było Bravo, Viva i takie różne inne telewizje, radia i reporterzy, którzy robili nam zdjęcia, nagrywali nas (szukać w kioskach najświeższych gazet ;p). Później jednak okazało się, że nie będzie trzech wejść do sześciu korytarzyków, tylko dwa. I najlepsze, że miało nie być akurat tego, przy którym weszłyśmy pierwsze. Dziewczyna, o której pisałam, przeniosła się w związku z tym. I my również musiałyśmy zadecydować. Bo w końcu raz się żyje. Ferlejka miała rację, bo wyszłyśmy na tym genialnie. Musiałyśmy przedrzeć się przez ściśnięty tłum, używając do tego moich przekrętów z serii "Przepraszam, ja tylko koleżance podam aparat... Nie, nie, on jest bardzo drogi, zaniosę sama." czy też "Dziewczyna mdleje, ludzie!". Ale najważniejsze, że się udało! Znalazłyśmy się tak blisko tego wejścia... Niesamowite, żeby przejść przez połowę ogromu ludzi. Pozostało czekać, aż otworzą. W międzyczasie jakaś kretynka przeprowadzała Bóg-wie-po-co jakieś ruskie, udając, że to jej siostry... No i szwendali się jacyś kamerzyści, jednemu wcisnęłam kilka razy jakiś guzik w kamerze, ale nie wiem czy zadziałał xD (oby). No i zaczęli w końcu wpuszczać! Weszłyśmy z Ferlejką z pierwszej dziesiątce!!! Od razu pobiegłśmy do drugiego korytarzyka, w którym sprawdzali, czy ktoś nie wnosi niebezpiecznych przedmiotów oraz czy ma bilet. Po potrójnej kontroli biletów, wpuszczono nas na halę... BIEG! ('Ready, set, go!' ;D). Jeszcze parę kroków... JEST! UDAŁO SIĘ! BARIERKI! DOTYKAMY BARIEREK! SPEŁNIŁO SIĘ NASZE MARZENIE! BYŁYŚMY NAPRAWDĘ W PIERWSZYM RZĘDZIE... Teraz wystarczyło tylko pilnować miejsc! Za chwilę doszła Kama. Trzeba było poczekać, aż wszystkich wpuszczą... W tym czasie zdążyłam zrobić fotki jakimś skrzyniom z napisem TOKIO HOTEL, pogadać z sąsiadkami obok, obejrzeć jeszcze raz lalki Barbie przedstawiające Tokio Hotel (zrobił je taki pan, którego za to podziwiam). Po chwili zaczął się straszny ścisk - zapewne wywołany załamanymi fankami, które nie miały już szans na to, by stać w pierwszym, tym najbliższym rzędzie. Nie miały już możliwości. Pchały wszystkich do przodu. Dziewczyny zaczęły mdlać... Jedna po drugiej. Co chwilę kogoś wynosili, odprowadzali. Wgniatano nas w barierki tak, że nie można było swobodnie oddychać. Myślałam, że ustanie to na koncercie, ale wtedy było jeszcze gorzej. No ale nie wyprzedzajmy faktów. Zabrzmiał wstęp. Popłynęły pierwsze nuty... Wraz z nimi pojawił się zespół. Nie widziałam tylko wejścia Billa, ocknęłam się, gdy już był na końcu wysuniętej części sceny, zupełnie nie wiem, kiedy wszedł. "Übers Ende der Welt". To byli naprawdę oni... Zabawny Tom od razu przykuwał uwagę, nabrałam do niego sympatii . Bill emanował optymizmem. Ale czas wcale nie stanął w miejscu, zaczął niemiłosiernie pędzić. Nie słyszałam każdego słowa, które powoli by do mnie docierało. Żadnych konkretnych zwortek, refrenów. To wszystko pędziło do przodu, nabrało tempa. Każda piosenka kończyła się równie szybko jak zaczynała. Bill powiedział do nas kilka polskich słów, zwrotów . "Hejo Polki!", "Ahoj Warszawa!", "Jak leci?", "Do góry ręce!", "Dacie radę!" - jeśli coś przeinaczyłam bądź przeoczyłam to przepraszam. Nie mogłam skakać, byłam wciśnięta w barierkę. Patrycja rozpłakała się. I byłam taka szczęśliwa, że ona jest szczęśliwa. Przecież wiem, co to dla niej znaczy. Miała przed sobą coś najważniejszego. Mi osobiście zrobiło się bardzo przykro na początku "Heilig", kiedy Ferlej zapytała, dlaczego jestem smutna. I to było takie ładne. Że jestem tam, że widzę, że słyszę, że mogę śpiewać z prawdziwym Billem, kiedy chcę, na żywo. Były prawie wszystkie piosenki z nowej płyty i pięć ze starej. Były kolorowe światła. Była wspaniała, nowoczesna scena. A przede wszystkim były cztery postacie. Czterech ludzi, którzy umieją wywołać tyle różnych emocji. I te wszystkie obrazy razem wzięte wciąż przelatują mi przez głowę. Od kilku dni nieprzerwanie. Bo tyle miesięcy czekało się, by postać tam te półtorej godziny... I tak warto było być na nogach od 8:00 do 22:00 - bez możliwości wyjścia do toalety, bez szans, żeby usiąść, odpocząć, zjeść coś pożywnego. Warto było martwić się o własne żebra i kości, o to, że z chwili na chwilę coraz trudniej oddychać, że każdy na każdym się opiera, że wszyscy są obmacywani. W pewnym momencie po prostu chciałam, żeby nikt mnie nie dotykał, żebym miała taką małą przestrzeń, bodajże o promieniu długości mojej ręki od czubków palców u dłoni do ramienia. A, jak wcześniej wspomniałam, mdlało mnóstwo dziewczyn. Większość słabła, mniejszośc mdlała, ale wszystkie były sprawnie i szybko wyciągane przez ochroniarzy. Później roznosili wodę, żeby zapobiec kolejnym omdleniom. Strasznie współczuję tym dziewczynom, które nocowały pod hotelem, były cały dzien na nogach, nie jadły czy nie piły. A wszystko po to, by dostać się jak najbliżej Tokio Hotel, a gdy już trafiły nawet do tego pierwszego rzędu to nagle BUM. Padały z wycieńczenia, a tak się starały, dały tyle od siebie. Choć trochę to bezmyślne, ale cóż. I zapamiętam to wszystko, to "bei bei bei", to jak Tom chciał, żeby skandować jego imię, jak Bill 'tańczył', jak Gustav gapił się nieprzytomnie w naszą stronę... Po prostu nie zapomnę.
Po koncercie spotkałyśmy się z Heidi, Agatą i Magdą. Razem też poszłyśmy koło parkinku, ale nie tego głównego, tylko takiego za Torwarem. Tłum dziewczyn już czekał na zespół. Wyjechał jakiś bus, do tej pory nie wie, czy byli w środku chłopcy z TH. Tak czy siak sporo panienek się za nim rzuciło, uderzało w niego pięściami, piszczało. Po jakimś czasie pożegnałyśmy się z dziewczynami z forum i rozpoczęły się trudy polegające na lokalizacji taty Ferlej. Udało się jednak, chociaż przeszłyśmy w miejscu nieoznakowanym - wbrew panom policjantom, którzy skierowali nas do najbliższego (buahaha) przejścia dla pieszych. Dojechałyśmy do hotelu, zamówiłam taksówkę na rano dnia następnego, wzięłyśmy numer do pizzy Hut i poszłyśmy do pokoju. Numer nie działał. Zeszłyśmy na dół po inny - do pizzerii Dominio. Udało się zamówić wszystko bez problemu i już za chwilę dostarczyli nam pizzę do pokoju. W tym czasie Kama poszła po coś do picia. A później znowu - tym razem jednak aż na Orlen. O godzinie 00:30. W Warszawie. A miała zejść tylko na parter . Ale dzięki temu miałyśmy szamę ;P. Poszłyśmy spać o godzinie nie-wiem-jakiej. My z Kamą wstałyśmy dość wcześnie, zebrałyśmy się i wsiadłyśmy w taksówkę. Kierunek - Dworzec Centralny. No i tu kończyła się nasza warszawska przygoda... Zrobiłyśmy zakupy, poczekałyśmy aż przesypią się literki i udałyśmy się na peron. Z zajęciem miejsc w pociągu było już nieco mniej kolorowo, ale się udało. Całą podróż spędziłyśmy na rozmowach o koncercie. Najlepsze było, jak Kamila poszła kupić gazetę w Łańcucie bodajże xD. Hyhyh ;D. Czas w pociągu minął dosyć szybko. Naszym oczom ukazała się ziemia przemyska...
"A wspomnienia ukołyszą nas do snu...
Przecież to, co najpiękniejsze nie trwa wiecznie..."
wersja oryginalna: [link widoczny dla zalogowanych]
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maniek
Dołączył: 10 Maj 2006
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 7:50, 18 Maj 2007 |
|
Osz Medi to byłaś ty? I tak cię nie pamiętam . Wiem, jestem okropna. Za dużo tych ludzi tam było. A nie! Pamiętam, że jakaś dziewczyna stała koło mnie (chyba z tego forum), spojrzała mi na paznokcie i powiedziała: do tego też masz talent.
Nie zrozumiałam jej, jednak nie miałam siły pytać. Bo niby do czego mam talent? Głupota .
Nom, tak poza tym, nie pamiętam czy wypowiadałam się już w tym temacie. Jednak, żeby nie robić offtop'u powiem, że koncert był fajny. Nie pamiętam niczego...
pszec
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|